Skocz do zawartości
Forum

Ciąża zaraz po poronieniu 2


Gość Eve

Rekomendowane odpowiedzi

Martyna J- ja rok temu 22 czerwca miałam łyzeczkowanie. I też w domu było mi mega smutno. Przez tydzień leżałam w łóżku i wyłam bo świat mi się zawalił. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić bo przecież plany życiowe były inne... Do pracy wróciłam we wrześniu bo nie wyobrażałam sobie zeby po pierwsze szybko wrócić do miejsca, z którego uciekłam no i po drugie potrzebowałam czasu na poukładanie sobie życiowych planów na nowo. Znajoma dała mi namiar do psychiatry, który był jedynie od wystawiania zwolnień bo nie był typowym psychiatrą z którym można pogadać. No ale w sumie chodziło mi tylko o L4 na lipiec i sierpień. Miałam ogromną nadzieję, że w tym czasie uda się zajść w kolejną ciążę, ale 2 kreseczki dopiero zobaczyłam w listopadzie. Cały czas ten ból i strata we mnie siedzi mimo, że zostało mi 26 dni do terminu. Mimo, że kocham swojego Bobo, który siedzi w brzuchu to on przypomina mi co spotkalo mnie rok temu i wraca do mnie ten ból i rozpacz po stracie. 

Edytowane przez Jusia

Aniołek 22.06.2020-11 tyd.  😞

Syn ❤️  24.07.2021 ❤️

 

Odnośnik do komentarza

Mario u nas w miarę OK. Chociaż Witek 2 tygodnie temu złapał infekcję - kaszel, straszny katar, gorączka. Pediatra stwierdziła ostre zapalenie krtani. Po tygodniu kaszlu już nie było, ale katar przeokrutny został. Do tego poci się bardzo, w nocy szczególnie. Poszłam w piątek do innego pediatry prywatnie i on przewidział, że po infekcji przypaletalo mu się coś jeszcze. Że albo to rozwija się dalej albo wyjdzie w ciągu 1-2 dni wysypka i to będzie oznaczało 3 dniówkę. Będzie to koniec choroby. W piątek wieczorem nagle temperatura spadla do ok. 35' a w sobotę wieczorem faktycznie Witka wysypało. Dziś ta wysypka jest już lżejsza i temp. jest prawidłowa. Ale się biedny namęczył, osowiały był, nie śmiał się, apetytu nie miał. Tylko cycuś. Lekarz zauważył też że będą zęby kolejne szły na górze, ale to jeszcze trochę poczekamy. Na razie ma 6 zębów 🙂

Aniołek 09.01.2019 12 tydz.
Aniołek 24.07.2019 8 tydz. 

mhsvi09kn09woi4m.png

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Fiolka87 napisał:

Eve Martyna współczuję 😞 Eve zbadaj sobie ANA w takim razie. A jeśli masz mutacje PAI-1 to clexane od owu. U mnie od pozytywnego testu ciąża obumarła a od owu donosiłam. 

Dziękuję:* tak mam PAI i clexane bralam od pozytywnego testu,  następna ciążę napewno zacznę od owu. I mam zamiar zrobić ANA i nk, i wizyta u immunologa

Odnośnik do komentarza
Gość Martyna J

Moja córka się rozchorowała. Ma zapalenie oskrzeli i gardła. Kaszle ma taki  jakby miał oskrzela wypluć, plus wieczorami gorączka około 38,6. 

Ogólnie Gabrysia bardzo rzadko choruje. We wrześniu kończy pięć lat. Do tej pory antybiotyki dostawał cztery razy dziś mamy piąty antybiotyki w życiu. 

Co ciekawe przez cały rok szkolny była zdrowa jak rybka, zaczęły się wakacje i chora. 

 

Fiolka87 mi mama opowiada że byłam łysa do około 1,5 roku, aż czasem się zastanawiała czy nie będę łysa do końca życia 😉a teraz mam na głowie burzę loków 😋

Odnośnik do komentarza

Mario u nas wszystko dobrze . Karola juz w miarę samodzielna ,z wieloma rzeczami radzi sobie  sama a jak gdzieś nie dosięgnie to podstawi sobie krzesełko więc trzeba mieć oczy do okola głowy bo juz nawet byl taniec na stole🤣 Mały łobuz z niej . Nikogo ani niczego się nie boi . 

Rosna nam te dzieciaki jak na drożdżach. 

Screenshot_20210628-174625_Gallery.jpg

Aniołek 31.08.2018 http://fajnamama.pl/suwaczki/qukf8qr.png

Odnośnik do komentarza
Gość Nadzieja666

Aaa dziewczyny slodkie te Wasze maleństwa ❤️Soniamalutka mówisz że Karolcią daje popalić hehe nie da sobie w kaszę dmuchać mały cwaniak Ci rosnie:) Fiołka  Witus jaki już duży 🙂 Nie przejmuj się moja Zuza tez prawie lysa a dziewczynka 🙂 na każdego przyjdzie czas 🙂

Mario mówisz że Bruno wymuszacz mały 😛 witaj w klubie Zuza jak czegoś nie dostanie to takie mi histerie zaczyna urządzać że ja nie wiem skąd ona to bierze..... 

U mnie dziewczyny dobrze. Skończyły się plamienia. Czekam na wyniki prenatalnych... Az lekarz zrobi opis... Dzisiaj miałam wizytę u swojego wszystko w porządku również potwierdził dziewczynkę. Brzuch już mam taki jak z Zuza w 6 miesiącu.... Ale wagowo dużo nie przytyłam.

Zuza rośnie, dokazuje, wymusza. Taki mały pieron rośnie hehe dostała się do żłobka państwowego ❤️więc od wrzesnia zacznie się przygoda. 

 

Aga398 dużo dużo siły Ci przesyłam i cierpliwości ❤️ściskam mocno i wierzę że masz pod korek... 

Odnośnik do komentarza
Gość mako_mako

Dzieczyny, stosuje suplementy oddzielnie: witaminę D 2tys, folian 400, jodit i acard no i wciąż luteina.

Od kiedy DHA i jaki konkretnie? Swanson 500?

Czy suplementowac coś więcej? Moja lekarka na NFZ za każdym razem proponuje prenatal ale stwierdziłam, że skoro na zestawie oddzielnych suplemwntow się udało to nic nie zmieniam.

Odnośnik do komentarza
Gość Martyna J

Moja córka ogonie to naprawdę super dzieciak. Niegdy nie sprawiała problemów. 

W przedszkolu nauczycielki wychwalają pod niebiosa, ale żeby nie było kolorowo, Gabrsia ma napady złości. Jak coś jej nie wyjdzie, albo czegoś nie umie zrobić to się wścieka, rzuca np. kredką i po prostu wrzeszczy. Albo rzuca się na łóżko i krzyczy w poduszkę. 

Jest straszną perfekcjonistką i 

W sklepach nie wymusza, mogę z nią iść przez dział zabawek i tylko wszystko ogląda pytając czy coś jest drogie i czy kiedyś będzie mogła to dostać i po prostu idziemy dalej.

Jedyne czego nie potrafi odpuścić to lody w lodziarni 😉

Odnośnik do komentarza

Hej! Synek ma drzemkę, więc piszę. Mój poród mogłabym opisywać długo, ale napiszę tutaj możliwie jak najkrócej. Jak wiecie, miałam nadzieję, że urodzę pod koniec maja, bardzo przygotowywałam się do porodu naturalnego. Mały jednak nie spieszył się i zaczęłam zbliżać się do rozpoczęcia 41 tyg. ciąży. W poniedziałek miałam stawić się do mojej gin po skierowanie, a następnie jechać od razu do szpitala. I sytuacja była taka, że o 23 w niedzielę będąc w domu - pojawiły się pierwsze skurcze, dość regularne, co 10 min. Poczekaliśmy 3h, kiedy skurcze były co 5-7 minut i ruszyliśmy do szpitala. Tam na wstępie miałam do czynienia z rejestratorką niemiłą, ehh, więc zaczęło się od płaczu. Jak można wypełniać dokumenty mają skurcze? Absurd. Potem oceniono, że mam rozwarcie 3cm i mogę iść na blok porodowy. Tam współpracowałam z dwoma położnymi, bo była zmiana w między czasie. Dotarłam do 8cm rozwarcia i położna powiedziała mi, że jeszcze godzina i Maluch będzie na świecie... Mój Mąż był ze mną cały czas i już zaczęliśmy się cieszyć... Po czym okazało się, że nagle Synowi zaczęło spadać tętno. Zdecydowano o natychmiastowej cesarce. I tak oto po prawie 10h porodu naturalnego, ostatecznie nasze dziecko pojawiło się na świecie za pomocą cesarskiego cięcia. Mój Mąż nie mógł go nawet wziąć na ręce po operacji. Nie było przecinania pępowiny czy kontaktu skóra do skóry. Dużo kwestii było nie tak jak być powinno i było mi (nam) z tym strasznie źle. Ten poród nauczył mnie pokory i wiem już, że przy kolejnym dziecku muszę mieć świadomość, że wszystko może się zdarzyć. Najważniejsze, że nasz synek jest zdrowy! Pełen sił. Ja w swojej głowie muszę jeszcze kilka rzeczy "przegryźć", ale widzę już światełko w tunelu. W szpitalu spędziliśmy 5 dni i mimo, że rana nie ułatwiała mi zadania (bycia mamą w pierwszych dniach) to mój Maluch był nadzwyczaj wyrozumiały. Ciągle gdy na niego patrzę, nie mogę uwierzyć, że on naprawdę tutaj jest. Rok temu dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży, którą straciłam. A dzisiaj w ramionach tulę nasz największy skarb! Nie można nigdy się poddawać! Przeszłam z Wami bardzo długą drogę. Miałam wsparcie przed zabiegiem, po zabiegu, przy kolejnych staraniach, podczas ciąży, a także gdy zbliżałam się do porodu. Nie wiem jak się odwdzięczę! To forum mimo tylu tragedii ostatecznie jest szczęśliwe i wierzę, że każdą jedną osobę to szczęście dosięgnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Nadzieja666

Cudak miałam tam samo... Jak czytam Twoja historie to jakbym czytala o sobie włącznie z tym że na dzień dobry się na mnie wydarły babki dlaczego tak późno przyjechałam a potem leakrz powiedział że za szybko bo nie widać skurczy.... Ajjj nie wspomnę że przyjęli mnie w czwartek w nad ranem a od poniedziaku sączyły mi się wody i na koniec wyszło że. Już łożysko się odrywało....jak zrobili cc...takze brawo dla nich.... 

Odnośnik do komentarza

Cudak88- ♥️♥️ dałaś radę ♥️ 

U mnie też wszystko, absolutnie wszystko poszło inaczej niż chciałam, niż sobie wyobrażalam. Jakbym zeszła do innego świata przekraczając próg szpitala... Sam poród (miały być pozycje wertykalne, położne które wspierają, motywują), parte które nie szły a było tak blisko, ból nad którym nie potrafiłam zapanować, zakończenie CC, brak kontaktu skóra do skóry, samotność w szpitalu, karmienie, cholernie bolesne zastrzyki (w ciąży bolały dużo mniej, teraz to dramat 😳) i milion innych. Ale teraz tuląc moją Kruszynę zapominam o tym wszystkim, skupiam się maksymalnie na Niej 😍 na tym jak się u mnie uspokaja, jak śpi we mnie wtulona. Nie wiedziałam że początek macierzyństwa będzie tak cholernie trudny. Ale z wszystkim sobie poradzimy bo mamy siebie ♥️ więc mamy wszystko ♥️

Odnośnik do komentarza
Gość Nadzieja666

Niecierpliwa  nooo dokładnie pocztaki macierzyństwa są bardzo trudne. Wiadome jednym łatwiej to przychodzi innym trudniej.ja miałam duży problem ogarnąc to w głowie do tej pory łapie się na różnych rzeczach. 

Eve bardzo mi przykro.... Przytulam mocno 

Odnośnik do komentarza

Cudak88 i Niecierpliwa właściwie razem przeszłysmy teraz nasze ciąże i wiem jakie emocje towarzyszą Wam kiedy ten pierwszy poród nie poszedł tak jak o nim myślałyście... Ja swój pierwszy dość dlugo przepracowywalam, żeby poczuć się psychicznie lepiej, teraz nie dopadł mnie nawet żaden baby blues. 

Bardzo chciałam urodzić Aureliuszka naturalnie, przez przenoszenie, nieudana indukcję skończyło się cieciem, które wtedy przyjmowalam za ostateczność. Zajęcia na szkole rodzenia też wybierałam głównie te skoncentrowane na porodzie SN. I mimo, że cięcie znioslam dobrze, Aureliiszek urodził się zdrowy i silny (no i w ogole się urodził!) to ja nie czułam się mamą, nie byłam wystarczająca. Czułam, że nie mogę mówić że urodziłam (czytanie Internetu w tym temacie tym bardziej nie pomaga) , ciągle bałam się że ktoś / coś mi dziecko odbierze, do tego doszedł koszmarny baby blues, problemy z karmieniem, ciężki połóg. Jeśli ktokolwiek zapytał o poród, o nasze początki, bez przerwy czułam potrzebę tłumaczenia się, że cięcie nie było moim wyborem, a koniecznością, że karmie w sposób mieszany, bo robię wszystko by dziecko nie było głodne... Ech. 

A potem przyszła kolejna ciąża i wiadomość, że bliźniacza. Od razu się nastawiłam że takie ciąże z reguły kończą się cieciem i tyle. Nawet kiedy została z nami już tylko Maja i zapaliła się iskierka nadziei na SN, to już byłam pogodzona z ewentualnoscią kolejnego CC. Na końcówce byłam już przygotowana na rodzenie dołem, ale wtedy Maja w wielowodziu codziennie zmieniała pozycję i decyzje lekarzy też. Koszmarne CC przekonało mnie, że naturalnie wcale nie byłoby lepiej, a Maja moglaby nawet się żywa nie urodzić. 

Ostatnia ciąża i od początku właściwe nastawienie, zrobiły mi jednak najlepiej. Podeszłam do tego na luzie, mimo że nie było łatwo. 

Wygadajcie się ze wszystkiego co Wam leży, absolutnie nie czytajcie dyskusji w stylu "SN kontra CC" Czy "KP a MM" Bo to zło, szczególnie na róznego rodzaju grupach na fejsie. 

Pamietajcie, że jesteście najlepszymi Mamami na świecie dla swoich Bobasow. Jesteście wystarczające! 😘 Każda w Was tutaj 🙂

Moje Miłości:
Maja - osamotniona bliźniaczka - 28.06.2019 r.
Aureliusz - słońce po burzy - 07.12.2017 r.

Odnośnik do komentarza

Smutek86 jak maluszek? 

Mama85 co u Was? 

My powoli zbliżamy się do ukończenia 3 miesiąca ❤️ W niedzielę mamy chrzciny Bartusia. Malutki coraz fajniejszy, coraz większy kontakt z nim jest 🥰 Starszy synek jest bardzo za braciszkiem, a młodszy jak słyszy starszego to szuka go wzrokem. Złapaliśmy jakiegoś wirusa od córki siostry (przywlekła z przedszkola) i chłopaki mi się pochorowali (łącznie z mężem) także mieliśmy szpital w domu. Ale już jest dobrze 🙂 Byliśmy u lekarza na kontroli i babka dała nam skierowanie do szpitala z Bartkiem i wpisała : gorączka z niewiadomej przyczyny.... I nie trafiały do niej argumenty, że jak z niewiadomej jak wszyscy chorzy, starszy synek (który był z nami i go badała!), mąż, 2 córki mojej siostry z którymi widzieliśmy się i od których złapali chłopcy.... Nie chcieliśmy jechać do szpitala, bo mówi się że z jednym się idzie do szpitala a wychodzi z drugim. Szukaliśmy prywatnie pediatry na konsultacje jeszcze-wiadomo, baliśmy się sami podejmować decyzje jeśli chodzi o takie maleństwo. Znaleźliśmy jakiegoś polecanego, który dodatkowo w szpitalu pracuje właśnie i powiedział że mamy wirusowke jakąś i nie jest to wskazanie do hospitalizacji. W przychodni lekarka synka osłuchała i zbadała i nic mu nie było. Lekarz kazał obserwować, zbijać gorączkę jeśli będzie. Raz musieliśmy dać paracetamol i przeszło małemu. 

Screenshot_20210701_081206.jpg

Screenshot_20210701_081803.jpg

Screenshot_20210701_081645.jpg

Odnośnik do komentarza
Gość Maszkaron

KasiaFy pikene slodziaki z chlopców :)) dobrze ze szybko przeszlo bo w szpitalu to mogliscie zlapac jeszcze cos gorszego , zdrowka dla Was

Eve wspolczuje i trzymaj sie, muisz byc silna, patrz w przyszlosc z nadzieja i wiara w lepsze, bo kiedys nadejdzie,, tego zycze

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...