Skocz do zawartości
Forum

monia_franiu

Użytkownik
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Poznań

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia monia_franiu

0

Reputacja

  1. Cudak88 miło, że pytasz! U nas nie jest jakoś wybitnie dobrze, ale narzekać nie mogę. Augustek już jest całkiem interaktywny, dużo się śmieje i głuży, kilka godzin potrafi nie spać i obserwować co się wokół dzieje i od czasu do czasu reagować (oczywiście jak nie ma cycka w buzi) . Uwielbia się kąpać, jak go postawiłam w bujaczku w łazience kiedy kąpalam Majusie to aż piszczał i machał mocno rączkami i nóżkami na ten widok. Wzięłam go też do wody, do Mai na chwilę to chlapał jak rybka. strasznie mocno się też ślini, ale Aureliusz też tak miał. Obaj zaczęli dosłownie zalewać sie silną w drugim miesiącu życia, Aureliusz dorobił się pierwszych zębów dopiero jak miał 7msc, oby Augustowi poszło szybciej. Nam już minęło w tym tygodniu 3 miesiące (kiedy to zleciało, nie wiem. i chyba właśnie wpadliśmy w ten większy kryzys laktacyjny, bo karmie Małego godzinami wręcz, a on ciągle głodny i się denerwuje. Teraz weekend spędzam sama z dziećmi, mąż wyjechał i już z bezsilności podałam pierwszy raz butelkę z mm. Beknął 2 razy i zasnal. Mam nadzieję, że szybko ten kryzys zwalczymy, bo jest mi wygodniej karmić piersią niż bawić się w mieszanie mleka w butelkach, ale jak będzie trzeba no to trudno, życie. Przerobiłam już i jeden i drugi sposób karmienia. August w ciągu dnia ma tylko jedno długie spanie, a tak to do wieczora tylko drzemki po paręnaście minut przy cycu. Ale w nocy budzi się raz, czasem dwa, chwyta cyca, chwile pociągnie i spi. W tej kwestii wszystkie dzieci były dla nas łaskawe. Kasik i u mnie z koncem 3 miesiąca też zaczęły wypadać włosy. Wyczesuje z głowy gigantyczne ilości... Mam na to żel do wcierania z Dermeny hamujący wypadanie i wspomagający wzrost nowych włosów. To mi pomogło po poprzednich ciążach, oby i teraz szybko zadziałało. Przymierzam się też do podcięcia włosów, ale nadal mi trochę żal, bo tak długo je hodowalam że sięgają poniżej pośladków. Patkaa tak jak już napisała Pikey, przedluzajaca się delikatna żółtaczka przy karmieniu piersią to tzw. Żóltaczka pokarmu kobiecego. Mi się trafiło z Mają, też jakoś do 3 miesiąca było po niej widać. Położna mi mówiła, że prawdopodobnie tak będzie, bo już widziała jak rozwijała się ta fizjologiczną żółtaczka. Pediatra nas tylko przeganiala ciagle na badania bilirubiny, a była cały czas niska. Maja się przez to dorobiła blizny na opuszku palca u stopy z którego miała pobieranie krwi na badanie tej bilirubiny - pielęgniarka za mocno pocierała jej skórę tą miniampułką... A co do pobierania moczu u takich maluchów, ja mam tylko jeden sposób i to wspomagany karmieniem piersią. Rozebrać bobasa do nagusa, siebie prawie też, usiąść i ułożyć sobie dziecko na kolanach tak by wygodnie było karmić, a jednocześnie przyłożyć kubeczek na mocz. Moje dzieciaki maksymalnie w kilka minut po chwyceniu cyca napełnialy siuśkami pojemnik. Ewentualnie łapać mocz nad zlewem, kiedy trzyma się nagie dziecko i jedna nogę moczy pod bieżącą wodą, ale ta opcja mi jakoś mniej wychodziła. Do woreczkow nigdy nie próbowaliśmy łapać, bo nam pediatra zabroniła, powiedziała, że nie będzie później powtarzać badań, bo po takim przelewaniu z woreczkow do pojemniczkow różne "kwiatki" w badaniach wychodzą...
  2. Nadzieja666 mój Aureliuszek urodził się z torbielką, wykryto ja dopiero po porodzie w USG przezciemiączkowym, zaliczylismy w sumie 3 wizyty u neurologa i w czasie do 6 miesiaca życia się wchłonęła, oby u Ciebie sprawa też miała co najwyżej taki przebieg. A co do szczepienia na covid w ciąży, ja też się długo zastanawiałam, ale jak tylko weszły szersze rekomendacje dla ciezarnych, to skonsultowalam to jeszcze że swoją lekarka i dzień przed skończonym 37 tygodniem ciąży się zaszczepilam. Druga dawka przypadła 3 tygodnie po porodzie, bo jeszcze nas objął ten dłuższy okres pomiędzy dawkami (w sumie wyszło 5 tygodni) . Obie dawki pfizera u mnie i męża praktycznie bezobjawowo, tylko delikatny ból w miejscu wkłucia przez 1 dzień. Pamiętaj że dla ciezarnych rekomendowane są szczepionki z mRNA czyli pfizer i moderna.
  3. Cudak88 i Niecierpliwa właściwie razem przeszłysmy teraz nasze ciąże i wiem jakie emocje towarzyszą Wam kiedy ten pierwszy poród nie poszedł tak jak o nim myślałyście... Ja swój pierwszy dość dlugo przepracowywalam, żeby poczuć się psychicznie lepiej, teraz nie dopadł mnie nawet żaden baby blues. Bardzo chciałam urodzić Aureliuszka naturalnie, przez przenoszenie, nieudana indukcję skończyło się cieciem, które wtedy przyjmowalam za ostateczność. Zajęcia na szkole rodzenia też wybierałam głównie te skoncentrowane na porodzie SN. I mimo, że cięcie znioslam dobrze, Aureliiszek urodził się zdrowy i silny (no i w ogole się urodził!) to ja nie czułam się mamą, nie byłam wystarczająca. Czułam, że nie mogę mówić że urodziłam (czytanie Internetu w tym temacie tym bardziej nie pomaga) , ciągle bałam się że ktoś / coś mi dziecko odbierze, do tego doszedł koszmarny baby blues, problemy z karmieniem, ciężki połóg. Jeśli ktokolwiek zapytał o poród, o nasze początki, bez przerwy czułam potrzebę tłumaczenia się, że cięcie nie było moim wyborem, a koniecznością, że karmie w sposób mieszany, bo robię wszystko by dziecko nie było głodne... Ech. A potem przyszła kolejna ciąża i wiadomość, że bliźniacza. Od razu się nastawiłam że takie ciąże z reguły kończą się cieciem i tyle. Nawet kiedy została z nami już tylko Maja i zapaliła się iskierka nadziei na SN, to już byłam pogodzona z ewentualnoscią kolejnego CC. Na końcówce byłam już przygotowana na rodzenie dołem, ale wtedy Maja w wielowodziu codziennie zmieniała pozycję i decyzje lekarzy też. Koszmarne CC przekonało mnie, że naturalnie wcale nie byłoby lepiej, a Maja moglaby nawet się żywa nie urodzić. Ostatnia ciąża i od początku właściwe nastawienie, zrobiły mi jednak najlepiej. Podeszłam do tego na luzie, mimo że nie było łatwo. Wygadajcie się ze wszystkiego co Wam leży, absolutnie nie czytajcie dyskusji w stylu "SN kontra CC" Czy "KP a MM" Bo to zło, szczególnie na róznego rodzaju grupach na fejsie. Pamietajcie, że jesteście najlepszymi Mamami na świecie dla swoich Bobasow. Jesteście wystarczające! 😘 Każda w Was tutaj 🙂
  4. Niecierpliwa! pięknie! Mimo trudności. Gratulacje dla Was. Obyś szybko i bezproblemowo doszła do siebie, a Michasia niech zdrowo rośnie! 🙂
  5. Niecierpliwa91 no na mnie nie działa nic, ale pytałam poloznej, generalnie bardzo rzadko zdarza się, żeby aż taka ilość oksytocyny jaka mi podali nie zadziałała, także chyba nie musisz się stresować, że jak dojdzie do indukcji to nie zadziała 🙂 co do zastrzyków z heparyny jak faktycznie będziesz czuła się inaczej i stwierdzisz że coś się może zacząć dziać to nie bierz tej heparyny, na tym etapie jak już nie weźmiesz dzień czy dwa to nic się nie stanie. Ja przez ostatni tydzień przed porodem w sumie wzięłam tylko jeden, jak już zrezygnowana stwierdziłam że nie uda mi się nic zdziałać. W szpitalu lekarka powiedziała, że bardzo dobrze że już nie brałam i faktycznie decyzja o pilnym cieciu nie była zagrożona. Inaczej czekalabym właśnie do tych bezpiecznych 12 godzin po, bo jednak ja nie byłam aż tak "pilna" Żeby ciąć w znieczuleniu ogólnym. Cudak a Ty jak tam? Kinia2019 ja starając się o drugie dziecko musiałam definitywnie skończyć karmić, brałam tabletki ziolowe z niepokalankiem (Castangus) żeby dodatkowo obniżyć prolaktyne i zaniknela nawet ta mikrolaktacja która czasem pozostaje i jeszcze do tego wszystkiego musiałam wrócić do metforminy dzięki której w ogóle mogłam zajść w ciążę. Całość starań zajęła nam wtedy 10 miesięcy, 6 miesięcy po zakończeniu karmienia. A z kolei ostatnia ciąża była totalna niespodzianką. Miesiączki nie mialam przez rok, kiedy karmilam jeszcze w dzień, moje libido było bardzo marne,jak już pojawiła się ochota to tak raz może 2 razy w miesiącu, ale nie stosowalismy totalnie żadnej antykoncepcji. Dopiero kiedy zostały tylko 1-2 karmienia nocne, to miesiączka powrocila, pierwsza była bardzo skromna, druga i trzecia już względnie normalne i w odstępie tak do 32 dni, więc jak na mnie to bardzo regularnie od razu było. No a czwartej miesiączki już nie dostałam, bo już byłam w ciąży. I nie były potrzebne żadne leki.
  6. Cieszę się bardzo bardzo, że juz jesteśmy w domu. Dzieci są w sobie zakochane. Majusia to by na krok od Augustka nie odchodziła, ale Aureliuszek już tak bardziej jak prawdziwy starszy brat, pyta o wszystko, martwi się i tłumaczy dużo Mai, widzę też że jest troszkę przytloczony, powiedział że boi się że ktoś mu Augustka zabierze. Dopieszczamy wszystkie dzieci jak tylko się da. We wtorek z polecenia logopedy Aureliuszka zaczynamy też konsultacje z psychologiem dziecięcym, więc że wszystkim jakoś damy radę. Cudak88 tak, znieczulenie podpajeczynówkowe, na szczęście dobrze je znoszę. Trochę gorzej z lekiem naskurczowym który też podają. Mówiłam przed cięciem, że sprawia że tak bardzo mocno jakby "sciska" mi klatkę piersiową i odbiera oddech. Ale widać on już tak działa. Podali go, zwymiotowałam, jak za każdym razem po jego podaniu, od razu podali też coś po czym wrócił pełen oddech i przeszedł odruch wymiotny o reszta operacji przebiegła, powiedziałabym że nawet w "komfortowych" warunkach 😉 Czekam razem z Wami na Wasze szczęśliwe rozwiązania! I trzymam kciuki za wszystkie nerwowe początki, które wierzę, że skonczą się dobrze. I tu właśnie mam małe ogłoszenie. Dziewczyny na początku ciąży lub jeszcze Staraczki, ja w połogu już nie muszę brać heparyny, więc mam do wydania z odbiorem osobistym w Poznaniu lub za koszty wysyłki kurierem (najszybciej i bezpieczniej pod względem temperatury wymaganej dla lekow) 80 zastrzyków w dawce 0,4 - 39 sztuk Clexane i 41 sztuk Neoparin, do tego 3/4 opakowania asparginu, prawie cały acard 75 i zamknięte opakowanie 6 szt. czopków przeciwymiotnych Torecan. Piszcie na priv jakby co. Miłego weekendu dla Was wszystkich!
  7. No i oto on, Nasz Augustek 🙂
  8. Cudak88 wydaje mi się, że w aptekach można dostać specjalne wkładki które sprawdzają czy sączą się wody czy to poprostu większą ilość wodnistego śluzu. Sprawdź w taki sposób i dalej będzie Ci łatwiej zadecydowac czy wystarczy kontrola u Twojego gina czy może jednak już szpital. Ja tak ostatnie 2 tygodnie przed porodem miałam bardzo mokro, ale zdecydowanie nic się nie sączylo. Trzymam kciuki z Wasza końcóweczkę. Bardzo ale to bardzo dziękuję Wam wszystkim za wszelkie gratulacje! Większą część historii końcówki mojej ciąży znacie. Generalnie nie działo się nic wielkiego, albo nic co w trybie pilnym zaprowadziloby mnie do szpitala przed planowanym przyjęciem. Wszystkie przetestowane metody wywołania jakiejś akcji konczyly się tylko nieco bardziej napietym brzuchem, a raz dosc zaskakujacymi wymiotami. Sprawdzalam sobie dotykowo blizne po cieciu i generalnie trochę bolała, ale tylko przy tym dotyku, no i wyczulam że z lewej strony trochę się jednak zmieniła (tak wewnątrz, bo z zewnątrz nic się nie działo). Skoro już uparlam, że koniecznie do końca tygodnia (tamtego) zamierzam urodzić, to wieczorem w niedziele, po szybkiej smsowej konsultacji z moją lekarką, pojechałam do szpitala. Na Izbie tym razem był przesympatyczny lekarz i przemile położne. Trochę czekałam na badania, bo mimo że byłam 1z3 to przede mną zajęto się parą, ktora przyjechała niestety do najsmutniejszej rzeczy na świecie, do martwego porodu. Ledwo się wstrzymywalam żeby się przy nich nie poryczec slysząc ich historię. Ale zajęli się nimi wlasciwie. Jak już przyszła moja kolej, opowiedziałam o wszystkich objawach jakie gdzieś tam w tygodniu miały miejsce i nieco podkolorowalam odczucie bólu blizny. Bo bolała, ale bez przesady. Lekarz zrobił mi USG, okazało sie że Młody jest ułożony glowkowo (a nie jak przez kilka ostatnich tygodni poprzeczno-skośnie czy jakkolwiek inaczej byle tylko nie głowa w dół) i że "mam całkiem sporo wód", to się zapytalam ile i powiedziałam, że z Mają też skończyłam wielowodziem i akrobacjami w brzuchu z tym związanymi. Było Afi 23 więc jeszcze w normie ale już też trochę to wielowodzie (z Mają Afi było 33). Przyszła kolej na ktg. 40 minut było ok pp Mały spał, ale jak już się obudził i zaczął wierzgać to sonda zgubiła odczyt, położna długo nie mogła znaleźć więc poprosiła ponownie o zlokalizowanie serduszka pod USG. Synek odwrócił się w czasie ktg znowu poprzecznie. Po USG znowu wróciłam na ktg jeszcze pół godziny z tańcami udało się zarejestrować. Lekarz powiedział w tym czasie, że już zdążył skonsultować mój przypadek z "górą" i ze względu na te blizne w trybie pilnym i tak zostaje przyjeta, bo to za duże ryzyko jeszcze uwzględniając wielowodzie. Rano w poniedziałek miałam mieć ocenianą tą blizne, a na obchodzie jednak lekarze postanowili o jak najszybszym cieciu i że dobrze że się powstrzymałam ze śniadaniem. Na swoją kolej do cięcia musiałam trochę poczekac od rana, bo było sporo nagłych i trudnych cięć. Po 16:30 już leżałam na sali operacyjnej, lekarz operator po przecięciu skóry na głos potwierdzil, że są kliniczne objawy rozejścia blizny... Także mój wysoki próg bólu mógł doprowadzić do nieszczęścia, ale dobrze ze jestem też taka uparta. Samo wydobycie było bardzo ciężkie, długo i mocno uciskali na brzuch i Małego w nim, żeby wypchnąć go przez naciecie, lekarka asystujaca przy cc bardzo cicho, ale jednak usłyszałam powiedziała "no nie dam rady go wyciągnąć ni ch*ja". Jakoś dali radę, przy wyjęciu go była cisza, dopiero kilka sekund później na stanowisku do oczyszczania go uslyszalam. Po tych wszystkich ocenach apgar podeszła do mnie pediatra z nim na rękaw i było dokładnie tak jak z Mają, był siny, miał przejściowe problemy z oddychaniem więc wymagał wentylacji, zabrali go na obserwację. A mnie lekarze na spokojnie skończyli szyć, choć w trakcie coś uszkodzili bo sprawdzali kontrastem czy dobrze i szczelnie naprawili. Na pooperacyjnej wszystko spoko, ale nadal nic nie wiedziałam o Małym, bo mają tu zasadę "że brak informacji to dobre informacje". Na poloznictwie już pół nocy przepłakałam, dopiero po własnym obchodzie i ogarnięciu się, po godz. 11 we wtorek mogłam pójść na neonatologie i go zobaczyć. Udało mi się go przystawic do piersi, trochę poprzytulać i musialam wracać na swój oddział. 3 godziny później zadzwonili po mnie że mogę wrócić i go nakarmić i w sumie już zabrac go ze sobą, bo już wszystko ok. Reszta szpitalnego pobytu w normie 😉 jutro wychodzimy. tyle z tej mojej przydlugiej opowieści.
  9. Cudak88 a to Ty też z Wielkopolski? Nie zwróciłam wcześniej uwagi... Tak będę rodzić w Poznaniu na Polnej. Samo cięcie jakoś mnie nie rusza, przeszłam już wersję "Light" trwajacą 20 minut ze wszystkim I wersję "hardcore" samej operacji, gdzie po 70 minutach lekarze ledwo zdążyli mnie pozszywać zanim znieczulenie zaczęło schodzić. Teraz myślę, że to będzie coś pomiędzy o ile Synek nie pójdzie w ślady siostry i nie skomplikuje wszystkiego co możliwe. Czuje się trochę nieswojo, że Polna to raczej moloch i jakoś tak podejście do pacjentki może być różne. Aureliuszek i Maja urodzili się w Św. Rodzinie. Szpital mały, jakiś taki bardziej przyjazny. Zobaczymy z resztą jak to będzie. mako mako ja kiedyś miałam monural, chyba w 3 trymestrze z Aureliuszem, infekcje wyleczył, nie było efektów ubocznych. W ciąży i tak ilość antybiotyków które mogą podać jest bardzo ograniczona, ale antybiotyk i tak jest bezpieczniejszy niż nieopanowana infekcja, nie czekaj z jej wyleczeniem. Aga398 wielkie gratulacje! Nawet nie zauważysz kiedy już będzie listopad 🙂
  10. Cudak88 jestem jestem, forum śledzę na bieżąco więc to też odnalazłam od pierwszej strony. Odpisywalam już na wcześniejszą wiadomość Niecierpliwej 🙂 cieszę się, że u Ciebie wszystko ok i wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Nadzieja666 Gratuluje podwójnych kresek, trzymam kciuki i dopinguje do wytrwania przynajmniej tych pierwszych chwil w spokoju i pozytywnym nastawieniu! Każda ciaza jest inna, nie ma co na siłę doszukiwać się objawów i martwić ich ewentualnym brakiem. Będzie dobrze! A jęczmień na oku niby pociera się złotem (obrączką czy innym gładkim pierścionkiem) i schodzi, nigdy nie miałam i nie mam pojęcia czy to w ogóle działa, ale tak mówią. Chodzi o delikatne rozmasowanie tego, ale czym innym niż ręce żeby bardziej nie rozniesc. Jakby oko zaczęło jednak bardziej puchnac polecam kontakt z lekarzem POZ albo Izba przyjęć.
  11. Niecierpliwa91 no kilka chwil przed Tobą i Cudak88 będę jeszcze ja, ale jak już ja pójdę to z Wami pójdzie z górki, chyba nawet nie zdążycie cokolwiek odliczyć i przyjdzie Wasza kolej 🙂 cięcie zaplanowane mam po 20 maja, wtedy idę już do szpitala, w ten sam dzień się raczej nie wyrobią, więc dzien, góra dwa dni później już będzie po wszystkim 🙂 trochę nie bardzo wierze, że to już i że zostały 3! tygodnie. Trochę zazdroszczę Wam tej niepewności końcówki i oczekiwania kiedy zobaczy się tego małego wyczekiwanego człowieczka, ale z dwójką takich szalonych bąków jakie już mam w domu, to chyba lepiej, że wiem kiedy dołączy trzeci 🙂 Gratuluję szczęśliwych narodzin najnowszych forumowych dzieciaczków! Niech zdrowo rosną i pozwolą czasem na chwilę spokoju 😉
×
×
  • Dodaj nową pozycję...