Skocz do zawartości
Forum

Czerwcątka 2014


Rekomendowane odpowiedzi

Jedy Dziewczyny mam takie skurcze, że nie wiem co się dzieje :(( jestem sama, Karola w łóżku śpi, dziecko czuję jak mi naciska na kroczę, ruszać się nie mogę oddychać mi ciężko :(( mam nadzieję, że nic się w tej nocy nie stanie! :( i to tak już od 18 mnie trzyma :/ W razie w. na taxi mam. tel do brata i z K. pobędzie. Ale torba nie jest gotowa. :/

Margi
a dlaczego nie wykupiłaś abonamentu w luxMedzie?? ja miałam z zakładu pracy mojego J. skończyło mi się 30.04 ale wykupiłam sobie teraz indywidualne Magnolie za 133 zł. na wizyty śmigam przynajmniej 1 raz w tyg. badania za free, wymazy itp. Nerki pod kontrolą do gabinetu czekam max. 2-3 min. lekarz wychodzi i mnie zaprasza. Szał. Tak jak powinno być. A chodzisz na Roosevelta czy Stary Browar czy jeszcze do tej 3ciej placówki? Teraz to już w sumie nie warto, ale mogłaś pomyśleć o tym wcześniej.

Jejuuuu... dzisiaj me Dziecię wariuje! :(( oby posiedziało w mej macicy jeszcze jakiś czas :(

Dobranoc!

http://www.suwaczki.com/tickers/ijpbclb1yjo0b8f3.png

Odnośnik do komentarza

Heheh pokręciłam, chciałam sprawdzić adres i klinika to Med-Lux, czyli odwrotnie.
http://www.med-lux.poznan.pl/lubo/1
Wybrałam ją z racji na lekarza.
Co do prywatnego ubezpieczenia teraz, a dokładnie od miesiąca wiem, że mogłam się ubezpieczyć indywidualnie - tylko teraz na ostatnie tygodnie to bez sensu.

Na wizytę też nie czekam i lekarz po mnie wychodzi.

Tusiaa1 pora chyba spakować torbę, będziesz spokojniejsza.

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvzx1hpqtpebin1.png

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry Mamusie :)

Nadal w domu...:)

Tusia mam nadzieję,że skurcze okazały się nasilonymi przepowiadającymi jednak... Rozumiem Cię doskonale bo ja "skurczałam" w święta i do śmiechu mi nie było.
Torba...trzeba ją jednak już ogarnąć :)

Dziewczyny dołączam do tych mających pragnienie (piciowe ;) ) Ja też piję sporo. Np do śniadania mam kawę zbożową, rumianek i szklankę soku pomarańczowego... :D
Przez dzień spokojnie wypijam 1,5 litra wody n/gaz. a do tego dochodzi jeszcze sok pomarańczowy, który w ciąży pochłaniam jak szalona. Czasem dodatkowo herbata z cytryną albo malinowa gdy jest chłodniej. Siusiu dość często (w nocy za często!).

Beacia marudź do woli - od tego nas masz żebyśmy tu wysłuchały (czy raczej wyczytały) Masz pełne prawo marudzenia - ciąża to nie jest lajtowy stan. Mam nadzieję,że dziś Twoja Córeczka po nocy zmieniła ułożenie i jest Ci lżej :)
A ja śpię wysoko, bo jak mam za nisko, to czuję się tak, jakby mi brzuch miał wypłynąć uszami...
Co do butelek, przy Córci miałam Avent i teraz też zakupiłam narazie jedną malutką Avent tyle,że nie tę klasyczną a tę nową anatomiczną - zobaczymy. Jeśli Brat będzie podobny w tym wzgledzie do Siostry, to mogę sobie tę buteleczkę odstawić na dłuuugo na półkę ;)

Dziubala wiele bym dała by mi ten cewnik jednak założyli po podaniu znieczulenia...Nie wiem jak jest tam teraz po 5 latach. W sumie to dość istotne i jestem zła na siebie, że gdy byłam w szpitalu to nie dopytałam jak to teraz wygląda:/ Cóż... niedługo się dowiem.

Dziś ja się trochę zdenerwowałam...bo niby wszystko przygotowane...a jak się okazało przewijak (stolik do przewijania z półką na dole z Ikea) zniszczył się w pomieszczeniu gospodarczym w którym go przechowywaliśmy...Zamówiłam więc taki sam przez internet...Nie zauważyłam że sprzedający ma urlop, no ale nic- pomyślałam sobie przecież jeszcze dużo czasu...Po czym, po długim czasie oczekiwania dostałam maila, że przy pakowaniu okazało się,że przewijak jest uszkodzony i że mogę czekać do końca maja/początku czerwca lub zwrócą mi pieniążki. No nie- ja nie mogę czekać! Ale...czekam na zwrot gotówki już dłuuugo i zaczynam sie irytować...
Co do przewijaka, to K. kupi go po drodze w Ikea jak mnie zawiezie do szpitala do Łodzi. Ale irytuje mnie fakt czasu oddawania pieniędzy. Moja wpłata natychmiastowa ich zwrot trwa i trwa i trwa...

Zdałam sobie sprawę wczoraj,że w tym roku mogę nie być na Dniu Mamy w przedszkolu...:c Moja Marinka będzie tulipanem - wczoraj robiłam jej kostium,żeby już miała przygotowany (gdy ja będę w szpitalu) No i tak przykro mi się zrobiło...A może dam jednak radę być?
Zobaczymy co będzie.
Dzisiaj jadą do mnie 3 przesyłki :) Hulajnoga! Torebka;) oraz dwie koszulki dla K.
Czy wasi mężowie albo niemężowie też są tacy oporni w kwestii zakupów ubraniowych???

http://www.suwaczki.com/tickers/p19ugzu3ekvcd419.png

Odnośnik do komentarza

Już mi dzisiaj lepiej... Dziękuję Wam za wszystkie słowa otuchy, bo naprawdę czułam się tak jak narzekająca ciotka klotka... Co prawda jeszcze trochę kłuje, ale to nic w porównaniu do tego co było wczoraj. Dzisiaj czeka mnie tylko wycieczka na recepcję do gina bo wróciło moje L4 do poprawy i jadę jeszcze kupić rożek, bo miałam go oczywiście wczoraj na liście na kartce że nam brakuje... i co z tego że był... nie kupiłam, a kartkę czytałam z 10 razy... Jeny, do porodu chyba się zgubię we własnym mieszkaniu...

Polinka - zawsze kogoś można wysłać do przedszkola, żeby Marince nie było smutno. A może nagra jej występ i później razem obejrzycie? Mój Niemąż jest też strasznie oporny co do zakupów ubraniowych, poza tym jak mam gdzieś z nim iść na zakupy to dostaję białej gorączki, bo ja zawsze kupuję wszystko rach ciach na szybko, to tam to tu, to mi się podoba to biorę i już. A on ma tak że szuka np. spodni... przejdziemy z 15 sklepów, poogląda, poprzymierza... i i tak często nic nie kupi... No ale ja ogólnie też nie trawię samego łażenia po sklepach... Na necie się przyjemniej kupuje.

tusiaa1 - jak tam Twoje skurcze? Mam nadzieję że przeszły, niech dzidzia jeszcze chwilkę posiedzi... i dokładnie tak jak Margi napisała, spakuj torbę, nie będzie trzeba w razie "w" się dodatkowo stresować.

Miłego dnia Mamusie! Oby bez żadnych zbędnych dolegliwości...

http://www.suwaczki.com/tickers/uch5e6yd0cq7vxma.png

http://www.suwaczki.com/tickers/y5iaxzdv6sr7mh7j.png

Odnośnik do komentarza

Cześć czerwcówki,

Dzisiaj ja będę narzekać... A gdyby nie to, że kulturalnej kobiecie w ciąży nie wypada, to rzuciłabym chyba nawet kilkoma inwektywami. Wydawało mi się, że jestem kuloodporna a od dwóch dni ryczę, nie jem i chodzę cała roztrzęsiona. Nie wiem kompletnie co mam robić. Otóż w poniedziałkowy wieczór dostałam telefon z gabinetu tego ordynatora ginekologii, u którego byłam ostatnio w sprawie pępowiny, że mam do niego przyjechać jeszcze tego samego dnia jeśli mogę. Na miejscu okazało się, że aparat USG zaraportował mu po długim weekendzie, że ma awarię i wszystkie badania USG, jakie ten gin wykonał w ciągu kilku minionych dni były jednowymiarowe. Nie wiem na czym dokładnie polegała usterka, ale tłumaczył mi, że nie widział drugiego wymiaru a to wszystko zmienia. Dobrze, że w ogóle miał odwagę się przyznać, ale... No właśnie - zrobił mi drugi raz USG na innym aparacie i okazało się, że mała jednak jest owinięta i to dosyć ciasno (z tego, co widziałam, to podwójnie). Dodatkowo pan ordynator bynajmniej nie miał zamiaru mnie uspakajać. Powiedział, że taka sytuacja (tj. takie zapętlenie się dziecka) wcale nie zdarza się zbyt często i on by nie ryzykował. Gdyby był moim lekarzem prowadzącym w ciągu tygodnia przyjąłby mnie na oddział na dwa tygodnie, żebym była podpinana 3 razy dziennie do KTG, w razie potrzeby podał sterydy i przyśpieszył cesarkę.
Na domiar złego kiedy wróciłam do domu moja mama powiedziała mi, że cała moja rodzina się martwi o tę pępowinę, bo nie chcieli mi tego mówić, ale dobra znajoma kilka tygodni temu z tego samego powodu straciła dziecko w 38 tygodniu. Też miała planowaną cesarkę i wiedziała, że dziecko jest owinięte pępowiną. Lekarze wmawiali jej, że nic złego się nie stanie. W 38tc jej synek nagle zaczął się szamotać w brzuchu i bezpośrednio po tym ona dostała skurczy. Zadzwoniła do lekarza, mąż wpakował ją do samochodu i ruszyli w stronę szpitala. W międzyczasie mąż wezwał też karetkę, bo bał się, że jest źle i że nie dojedzie do szpitala (mamy do niego 20km). Tę dziewczynę przenieśli do ambulansu w połowie drogi, ale wtedy nie było już czego ratować. Dziecko się udusiło.

Przepłakałam całą noc i zadzwoniłam do swojego gina. Próbowałam zachować spokój, ale chyba chlipałam mu do słuchawki... Mój lekarz oczywiście zaczął mnie uspakajać. On nie widzi w tej pępowinie zagrożenia. Stwierdził, że takie sytuacje, jak przytoczona, są niezwykle rzadkie. Po moich pytaniach i naciskach wydusił w końcu, że największe ryzyko owinięta wokół szyi pępowina stanowi faktycznie wtedy, kiedy zaczyna się akcja porodowa (mają na to wpływ skurcze i wchodzenie dziecka w kanał rodny itp.). Wynegocjowałam u niego tylko tyle, że mam poczekać do 20 maja i wtedy na regularnej wizycie on może mi dać skierowanie na patologię ciąży. Będą monitorować małą na KTG, ale cesarki raczej nie przyśpieszą. Tylko kto mi zagwarantuje, że dotrzymam do 20 maja i że nie stracę dziecka między jednym a drugim KTG, bo o takich przypadkach też słyszałam?

Sama już nie wiem co mam robić. Mam znajomości w innym szpitalu i pewnie udałoby mi się załatwić wcześniejszy termin cesarki, ale po pierwsze - nie chce zaszkodzić małej, szczególnie, że ona jest drobniutka; po drugie - ten szpital i znajomy lekarz nie bardzo mi odpowiadają...

Z racji tego, że pewnie 21 maja trafię do szpitala mam pytanie - Polinka jak Ty się masz zamiar pakować? Nie jestem pewna terminu cc, więc nie wiem czy spakować tylko siebie, czy rzeczy dla małej też i czy brać od razu wkładki laktacyjne, piżamy do karmienia i podkłady, czy tylko spakować się na swój pobyt na patologii... Jak to wszystko podzielę, to wyjdzie na to, że muszę trzy torby przygotować. Na razie nie mam siły pakować ani jednej, bo mam mętlik w głowie...

http://www.suwaczki.com/tickers/ijpbjw4zkab5te0m.png

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry:)

Nie mam problemu z "suszą w gardle":) Synek ostatnio spokojniejszy, czuje jak zawsze budzi się razem ze mną:) Teraz akurat ma czkawkę:) Ostatnio nawet udało nam się nagrać jego gimnastykę w brzuchu, będzie miał pamiątkę:)

Tusia spakuj tą torbę lepiej nigdy nie wiadomo. Mam nadzieje, że Ci się ustabilizowały te skurcze, razem mamy termin, ciekawe czy urodzimy w ten sam dzień:D

Beacia ponarzekaj sobie, a co:) Czasem dobrze poczytać, że to co martwi to normalny objaw bo wszystkie przez to przechodzimy:)

Polinka ja z mężem mamy podobne podejście do zakupów. Nie lubimy bezczynnie chodzić od sklepu do sklepu, ogólnie jak mamy coś kupić to zbieramy się mozolnie. Jestem jedną z nielicznych kobiet które nie lubią zakupów, zwłaszcza dla siebie:P

Zaraz idę do kosmetyczki brewki ogarnąć bo już sama nie mogę na siebie patrzeć:p

pozdrawiamy
Madzix i Alex

http://www.suwaczki.com/tickers/klz9mg7y4lhkrgkc.png
http://www.suwaczki.com/tickers/mhsvp07w8bk28fbw.png
http://www.suwaczki.com/tickers/felk7jqqof0lp00c.png
[url=http://www.suwaczki.com/][img]ht

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny :)

Nic a nic mi się dziś nie chce, pachwiny nie ciągną, aż dziwne uczucie, że nic mi w tej chwili nie dolega. Powinnam coś porobić korzystając z dobrej formy, ale mam totalnego lenia... :D


Beacia, ja wiem, że Ty nikogo nie namawiasz, tylko jestem zaskoczona, że to położna namawia ;)
Dobrze, że oddycha Ci się łatwiej niż wczoraj, czyli Mała się przekręciła :). I marudź ile wlezie, przynajmniej w ten sposób sobie ciut ulżysz ;)

Marcosia, mnie się całą dobę chce pić, nawet w nocy jak się budzę na siku. Tak mam niemal od początku ciąży. Myślałam, że to przez zastrzyki, ale teraz widzę, że to nie przez to. Piję bardzo dużo ok. 2,5-3l., tak więc wycieczki do toalety są częste.
A co to za magiczna lemoniada męża? ;)

Tusia, jak skurcze, minęły?

Polinka, z tym cewnikiem, to najwyżej im delikatnie zasugeruj, żeby Ci założyli po podaniu znieczulenia ;)
Z przewijakiem niefajna historia, długi zwrot kasy może irytować.
A co do zakupów, to mój mąż nie jest oporny wtedy gdy potrzebuje coś kupić. Bo gdy ja spontaniczne coś oglądam w sklepie, z myślą, że a nuż ja coś kupię, a On nie jest nastawiony na zakupy, to nie jest zadowolony. Ale fajnie jest jak coś potrzebuje, bo wtedy gładko idzie wybieranie, przymierzanie, kupowanie :), tylko lepiej by dzieci nie było ;). Ogólnie zakupy butowo-ubraniowe rzadko robimy, bo nie przepadamy za łażeniem po sklepie, obu nam potrzebna jest wena do tego, no i oczywiście potrzeba kupienia czegoś ;)
Mela, oj, współczuję stresu :(, straszne jest takie czekanie i w sumie nie wiadomo co robić, bo ordynator mówi jedno, a gin drugie. Też bym się strasznie denerwowała w takiej sytuacji, zwłaszcza, że zapętlenie przerabiałam z pierwszym synkiem.
A jak ruchy Małej, rusza się tak jak zwykle?

Odnośnik do komentarza

Mela - nieciekawe informacje, naprawdę, ale dobrze że lekarz poczuł się w odpowiedzialności żeby zadzwonić i jeszcze raz zaprosić na badanie... Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu, chyba rozbiła namiot pod szpitalem i co chwilę chodziła na ktg... Z drugiej strony Twój lekarz prowadzący też chyba wie co mówi i zdaje sobie sprawę jaka ciąży na nim odpowiedzialność. Wsłuchuj się w swój brzuszek, w każdy najdrobniejszy ruch i zaufaj swojej intuicji, do 20 maja już niedaleko i na pewno trafisz pod dobrą opiekę i wszystko będzie już niedługo wspomnieniem jak przytulisz swojego zdrowego i ślicznego dzidziusia :-)

MadzixD - moje koleżanki zawsze się dziwiły jak ja mogę nie lubić zakupów... Ano można i jak widać nie jestem jakimś odosobnionym przypadkiem :-) Ze swoimi brewkami ostatnio sama walczyłam, bo nawet mi się nie chce wyruszać do kosmetyczki... zresztą nie wiem czy bym wysiedziała...

http://www.suwaczki.com/tickers/uch5e6yd0cq7vxma.png

http://www.suwaczki.com/tickers/y5iaxzdv6sr7mh7j.png

Odnośnik do komentarza

Marcosia ja też strasznie dużo piję... Ostatnio aż sama się zdziwiłam, bo zauważałam, że pochłonęłam w ciągu kilku godzin trzy litry wody niegazowanej, kawę zbożową, dwie herbaty i dwie szklanki soku (woda się skończyła...). Do WC latam non-stop a mimo to ciągle słyszę od gina, że mam więcej pić (gdzieś to zauważa po wynikach badań moczu, że mam lekkie odwodnienie - nie wiem jakim cudem).

Polinka z tymi zakupami w necie już tak niestety bywa. Jedyne co możesz zrobić - jeśli kupiłaś na allegro - to dodać im negatywną opinię... Ja miałam kiedyś całą przeprawę z Grouponem z kolei, ale to długa historia. Co do zakupów, to mojego ukochanego trudno zmusić, żeby coś sobie kupił do ubrania, "bo przecież on wszystko ma". Ciesze się więc, kiedy już uda mi się go namówić na zakupy ubraniowe. Na szczęście robi je szybko i sprawnie. Kiedy idzie ze mną, to z kolei szybko go siły opuszczają i zostaje na ławeczce przed sklepem najczęściej. Potem dzwonię na jego komórkę z przebieralni żeby mnie w czymś zobaczył jak nie mogę się zdecydować.

W kwestii cewnika, to nie straszcie nawet... Na wszelki wypadek zapytam i będę błagać o założenie go po znieczuleniu.

BeaciaW dobrze, że Ci już lepiej. Dzięki za wsparcie. Ciągle wsłuchuję się w siebie, bo nie pozostało mi nic innego... Sprawdziłam już nawet ceny dopplerów na Internecie, żeby monitorować tętno dziecka, ale raz, że ponoć to nie takie łatwe i można przez ten aparat wpaść w paranoję zamiast się uspokoić, a dwa, że jeden Pan ze sklepu medycznego zadał mi mądre pytanie: a co pani zrobić jeśli tętno zaniknie? No właśnie nic... Więc co mi daje ten doppler.

Do kosmetyczki też powinnam się wybrać, ale chyba ograniczę się do fryzjera, bo jakoś nie mam siły na więcej. 18 maja mam komunię i roczek siostrzenic, więc przynajmniej włosy muszę ogarnąć.

Dziubala w tej całej sytuacji najbardziej wkurzyło mnie to, że zamiast mnie uspokoić, to wszyscy mnie denerwują - ordynator, rodzina (pewnie nie specjalnie, ale jednak...). Tylko mój gin prowadzący zachował spokój. W sumie mała jest tak owinięta od ponad 1,5 miesiąca. Rusza się normalnie i jest mega aktywna. Nie wiem czy to dobrze, czy nie zrobi sobie sama przez to krzywdy... Ona się zapiera nóżkami o mój lewy bok i wystawia bark i pupę z drugiej strony, kopie, wędruje ciałkiem z jednej strony mojego brzucha na drugą. Jeśli zaśnie, to maksymalnie na godzinkę i znowu daje czadu. Tętno i serduszko ma w porządku jak na razie. Zresztą miałam USG przedwczoraj a jutro mam się stawić na KTG. Boję się tylko, że nawet nie zauważę kiedy jej się coś stanie. A Ty jakie miałaś problemy z pępowiną jeśli można wiedzieć? Już podczas porodu, czy wcześniej? Tak szczerze, to liczę na to, że może mój gin zgodzi się na przyśpieszenie cc chociaż o tydzień. Nie wiem tylko jak go przekonać. Nie proszę przecież o cesarkę w ósmym miesiącu a w 38tc...
A propos tego opisu cesarki na majówkach... sama nie miałam cc, ale rozmawiałam z siostrą wielokrotnie i towarzyszyłam jej i mojemu szwagrowi przy narodzinach dwóch siostrzenic. Myślę, że ta dziewczyna spodziewała się, że kompletnie nic nie będzie czuła, a ze znieczuleniem przy cc jest podobnie, jak z tym u dentysty - niby nie czujesz bólu, ale rwanie, ucisk, cięcie już tak. To jest nieprzyjemne, ale nie jest bolesne. Mnie tak składali po wypadku - przytomną pod znieczuleniem (80 szwów i kości na wierzchu) - więc mam jakieś tam porównanie.

A! W kwestii robienia zakupów w towarzystwie małych dzieci, coś mi się przypomniało :) Moja siostra musiała kupić jakiś czas temu elegancką sukienkę na wesele. Pojechałyśmy na zakupy z dwoma siostrzenicami w wieku 2 i 5 lat. Weszłyśmy do eleganckiego butiku - wiecie, marmurowa posadzka, białe sofy itp... Wyszła do nas ekspedientka, która jadła coś na zapleczu, bo wycierała usta. Zaczęła nosić mojej siostrze sukienki do przebieralni. W sklepie byłyśmy tylko my. Na chwilę straciłam siostrzenice z oczu i zaczęłam ich szukać. Znalazłam... na zapleczu... Oświadczyły, że ta pani miała dobre ciastko :D Nie zdążyłam sprawdzić, bo całe zjadły zanim weszłam...

http://www.suwaczki.com/tickers/ijpbjw4zkab5te0m.png

Odnośnik do komentarza

Dzień doberek dziewczyny! :)
Normalnie nie było mnie tutaj od wczoraj rano, a tutaj już tyle wiadomości od Was :) - czas nadrobić :D

Na początku chciałam Wam napisać o tych moich dolegliwościach, jeśli w ogóle można uznać je za dolegliwości. Nie lubię pisać co tam u mnie jest źle, a co nie, bo czytają Was zapominam o sobie :D Ale teraz napiszę Wam co mnie doskwiera w ciąży.
Na początku mojej ciąży strasznie wymiotowałam, w 2 tyg. straciłam jakieś 8kg czy 9? Nie miałam już czym wymiotować, a każdy łyk wody zwracałam z bardzo dużą ilością żółci... . Trafiłam ostatecznie do szpitala na patologię - był to 12 tydz. ciąży. Byłam tak odwodniona i niedożywiona - przez te wymioty - że moje próby wątrobowe podwyższone były 7-krotnie. Dostawałam po dwie kroplówki do jednej ręki i po parę dziennie. Z kroplówkami chodziłam do łazienki i... wymiotowałam dalej. Lekarze nie wiedzieli co ze mną zrobić przez pierwsze parę dni, wykluczali cholestazę, ponieważ byłam w zbyt wczesnej ciąży, pytali czy byłam przed ciążą szczepiona na WZW, ja że nie byłam - tylko jak byłam mała. Skierowanie do hepatologa, bo pewnie coś z wątrobą - czy na żółtaczkę byłam szczepiona, a ja że tak ale jak byłam mała (wtedy kiedy były wskazane te szczepionki). Migrena przez parę dni, chodziłam jak cień. Lekarze nie wiedzieli co mi jest, DLACZEGO mam tak wysokie próby wątrobowe. Najadłam się strachu, płakałam co z dzieciątkiem będzie, bo przecież sami lekarze nie wiedzą co mi jest konkretnie. Masa badań, płacz, modlitwa, obojętność, brak sił. W rezultacie, po ponad dwóch tygodniach pobytu w szpitalu, wyszłam do domu - cała i zdrowa. Okazało się, że te moje niepowściągliwe wymioty żółcią spowodowały, że ostatecznie nic nie dostarczałam organizmowi, jedzenie było wydalane, płyny - wydalane i przez to wątroba zaczęła już sama się trawić. W szpitalu po paru dniach wymioty ustąpiły, zaczęłam przyjmować pokarmy stałe i... moje próby 7 krotnie się zmiejszyły. Wyszłam z bardzo dobrymi wynikami, odżywiona, dopojona :) Po szpitalu miałam tylko uważać, aby nie jeść owoców i warzyw świeżych i tak ogólnie lekko z dietą, ponieważ mój żołądek jest bardzo wymęczony tymi wymiotami. Badania od tamtej pory co do prób wątrobowych - idealne. Moja mama, babcia itd. miały identyczne objawy ciążowe - wymioty jak nie wiem co i ja to po prostu po nich przejęłam i taki był efekt całego strachu.
Badania wyszły dobre, potem połówkowe dobre, a wtedy jak wymiotowałam synuś brał sobie najpotrzebniejsze składniki ze mnie - tak to natura sobie wymyśliła.

Teraz strasznie mam suchą skórę, bolą czasem pachwiny, ciężko się chodzi, ciągle sikam, nie śpię w nocy ale wiem, że zostało nam niewiele i to wszystko minie - a nagrodą będzie dzidziuś :)

Ja jutro jadę na wizytę do gin. po zwolnienie, bo byłam tydzień temu, wtedy jak złapał mnie ten dziwny skurcz, i mały był obrócony pośladkowo. Zobaczymy co będzie jutro i czy będzie mi gin. w ogóle robiła USG czy tylko zmierzy tętno dzidziusia, ciśnienie i... wagę moją! O zgrozo z tą wagą! Jak mi pójdzie brzuszek po urodzeniu to te moje nogi, boczki, tyłek wyjdą na świat i wtedy się dopiero okaże ileż to ja nabrałam na siebie :D

Co do obrócenia się synusia to nie wiem czy mu się zachce czy nie zachce :P Ja osobiście myślę, że i poród przez cc i poród sn mają swoje plusy i minusy. Jedyne plusy po cc, jak dla mnie, są takie, że wiem kiedy jest cc i jestem na to przygotowana, no i że nie boli tak bardzo. Z tym, że potem mogą dziać się różne rzeczy, ale po co myśleć o bólu, który mógłby być po tym jak zejdzie znieczulenie. No, zobaczymy co to będzie ze mną i jak będę rodziła - 33 tydz. to zostaje mi z 3 tyg. do wyjaśnienia się sprawy :P

Polinka - bardzo ładnie sobie jesz :) samo żelazo w Tobie musi być :) Też tak muszę zacząć jeść, tak bardzo, bardzo zdrowo - a ja jem po prostu - normalnie :P
Fajnie opisujesz pierwsze spotkanie ze swoją córcią, o cewnikowaniu nie miałam pojęcia, no ale ja jestem pierworódką to mogę nie wiedzieć :D Właśnie, musi to być najpiękniejsza nagroda po tak długim 9.cio miesięcznym wyczekiwaniu na dzieciątko, pierwszy krzyk i ogłoszenie przez lekarza, że dzidzia jest zdrowa - chyba wtedy to naprawdę już nic się innego nie liczy... :)
Co do przytycia - mnie też wszyscy mówią, że tylko w brzuszek poszło ale nie oszukujmy się :P przecież widzę moje nogi i tyłeszczak :D

emwro - ja też nie mogę doczekać się synusia... :) Każda z nas czeka i czeka, a już niedługo każda z nas będzie sobie z wózkiem chodzić na spacery. Szczerze mówiąc to zazdroszczę tym babkom, które spacerują z gondolą. Wiem wtedy, że jak gondola tzn. że niedawno urodziły i teraz spokojnie sobie chodzą, spacerują - a ja jeszcze w dwupaku :P Ale doczekamy się, doczekamy :)

btg1989 - gratuluję obrócenia się córeczki :) spakuj w końcu tę torbę, aby nie było za późno...chociaż na pewno nie będzie, nie ma co prorokować :)

MadzixD - mnie wczoraj znajoma mojej mamy pytała się gdzie rodzę, porozmawiałyśmy sobie, a ona na koniec mówi, że co to za różnica gdzie, bo czy tak czy inaczej i tak będę musiała urodzić i tyle :D Nas to nie ominie, chociaż ten fakt, że stoimy (przynajmniej ja, jako pierworódka) przed czymś nieznanym, trochę daję lęku. Cóż poradzić? :P

Margi - albo spakuj sobie sama torbę, póki masz czas albo niech mężowi pomoże mama, bo kto jak nie kobieta wie ile dokładnie i czego spakować? :)

Marcosia - odpoczywaj, odpoczywaj ile się daj - masz do tego prawo, i zbieraj siły na poród :) Jak sobie tak to tłumaczę kiedy zbyt wiele sobie odpocznę :) A gdzie byłaś na wycieczce? Bo chyba pominęłam jak o tym pisałaś :P No tak, jak już się ma praktycznie wszystko przygotowane i jest niedaleko do porodu to czas się tak dłuży. Chociaż ja jeszcze tydzień i będę w 34 tyg. i jak dla mnie ten 34 tydz. to jest już tak blisko porodu, ale ale - to jeszcze nie jest ten moment :D
Ja też mam dziwne sny ostatnio, baardzo dziwne. I śnił mi się mój synuś, po raz pierwszy!
Kochana, ale my niedługo zaczniemy 9 miesiąc, to jak nie, jak tak - szybko minęło, a ten miesiąc ponad możemy sobie poczekać - trudno :D

Emwro - jaki kolor łóżeczka wybrałaś? :) Ale mi smaka zrobiłaś na takie jadełko :D

Marcosia - słowo "ból" to najlepsze chyba określenie.

Dziubala - myślę tak samo jak Ty :) punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :D raz chcę już mieć małego przy sobie ale z drugiej strony niech siedzi sobie tyle ile powinien :)

beaciaW - kurcze, to faktycznie musi to bardzo boleć ale może dobrze, że tylko został jeszcze miesiąc, a nie np. dwa. Zawsze z tej całej sytuacji warto znaleźć plus :)

tusiaa1 - czy u Ciebie już wszystko w porządku?

Mela30 - dobrze, że chociaż ten ordynator się przyznał, bo wielu na pewno zataiłoby sprawę... . Ja pierdziele, po co takie rzeczy rodzina Ci opowiada?!
Przemyśl to sobie wszystko spokojnie.

http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/18507
http://suwaczki.maluchy.pl/li-68339.png

Odnośnik do komentarza

Nom już po kosmetyczce, mąż stwierdził, że wyglądam jak "rąburak" zrobiłam mocniejsze niż zwykle, ale w sumie nie wiem kiedy pojadę do szpitala więc wole na przyszłość:D

Mela30 współczuje, ale będzie dobrze. Tak jak Beacia mówi ja też bym rozbiła namiot pod szpitalem i co chwile na KTG chodziła.

http://www.suwaczki.com/tickers/klz9mg7y4lhkrgkc.png
http://www.suwaczki.com/tickers/mhsvp07w8bk28fbw.png
http://www.suwaczki.com/tickers/felk7jqqof0lp00c.png
[url=http://www.suwaczki.com/][img]ht

Odnośnik do komentarza

P.S.: Nie mogę edytować swojego wpisu. Ale a propo tych moich początków chciałam napisać puentę.
MUSIMY BYĆ SILE I WIERZYĆ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE. NIE JESTEŚMY W STANIE WSZYSTKIEGO SOBIE ZAPLANOWAĆ. WAŻNE JEST, ABY STARAĆ SIĘ BYĆ MOCNĄ PSYCHICZNIE, ZARÓWNO DLA SIEBIE, JAK I DLA SWOJEGO DZIECIĄTKA. DLATEGO TEŻ TE NASZE DOLEGLIWOŚCI, PROBLEMY Z CIĄŻĄ ITD. NIECH NAS WZMACNIAJĄ, BO JESZCZE CHWILA, A BĘDZIE PO WSZYSTKIM - JESZCZE MIESIĄC, DAMY RADĘ!

http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/18507
http://suwaczki.maluchy.pl/li-68339.png

Odnośnik do komentarza

Dziubala, ancia_p - jednak bez opuszczanego boku, naturalne drewniane (brzoza?), będzie pasowało do reszty mebli. Zależało mi na tym, żeby było dość niskie, coby nie narażać brzucha przy przechylaniu, więc przy takiej wysokości opuszczany bok raczej zbędny. Mój kręci nosem, że takie wybrałam, ale niech się cmoknie, nie chciał mi pomagać w wyborze to teraz nie ma prawa głosu.
Łóżeczko sprawdzone u mojego przyrodniego brata przy bliźniaczkach. Co prawda, jak dla mnie, niebotycznie drogie i chociaż zostało mi sprezentowane, jest mi bardzo głupio.
Dzisiaj przyjedzie i może w weekend złożymy, coby odstało swoje i nabrało mocy ;)
Wózek też dostanę do końca tygodnia, więc odświeżę i będę się bawić w co, gdzie i jak.

Mam już takie wrażenie, że lada dzień mogę rodzić.

Ja od początku ciąży sporo piję, jak na mnie. Nauczyłam się pić soki owocowe (no, napoje czasem), chociaż wiem, że nie są najbardziej wskazane. Ale jak dla mnie to i tak mount everest, bo nigdy ich nie piłam (ach te nadwrażliwe jelita na surowe).

Mela30 - nie mam pojęcia co bym zrobiła na Twoim miejscu. Chyba odwiedziła innych lekarzy i zrobiła usg 3d, może tam będzie widać dokładniej. Albo znaleźć kolejnego lekarza, który przyjmuje w szpitalu. Wiem, łatwo mówić. Ale chyba nalegałabym na cc, może nawet prywatnie. Nie wiem, nie mam pojęcia. Poczytaj może w necie o takich sytuacjach.

Co do zakupów z mężczyzną to ratuj się kto może. Gorzej niż z babą. Jak idziemy np. do tesco, to ja zdążę objechać całą halę, nawrzucać do koszyka, a ten stoi i ogląda np. spodnie i sztandarowe stwierdzenie "w tym kraju nie ma dla mnie ubrań". Jest na tyle zdolny, że sam by sobie uszył, ale niestety mamy zepsutą maszynę. I zawsze wychodzi wściekły i się pokłócimy, jakby to moja wina była. Także jak idę z nim na ciuchowe zakupy to powinnam brać sobie zydelek ;) Jak uda nam się coś kupić dla niego, to jestem przeszczęśliwa.
I kropla drąży skałę, jak coś upatrzę dla niego to mu mówię co widziałam i że w tym by mu mogło być dobrze, to by pasowało, to tylko słyszę "nie i nie", ale za kilka dni znów o tym wspominam, później jak wyjdziemy to mu pokazuję. Aż w końcu sam łapię i mówi, że mu się podoba. Oczywiście nie zawsze i mu niczego nie narzucam, ale czasem udaje mi się trafić.

Rozpisałam się. Pospałam dziś do 10. Albo śpię 3-4h, albo ponad 10 i wstawałam TYLKO! 2 x ;)

To chyba Ty Dziubala stwierdziłaś, że te nocne, częste wstawanie nie jest takie złe, bo przyzwyczaja do wstawania do dzieciaczka. Też tak do tego podchodzę.

Odnośnik do komentarza

Dopóki pamiętam, bo zaraz zapomnę żeby to napisać :) Jeżeli chodzi o cesarkową Majówkę to zwróćcie uwagę, że nie rodziła w Polsce, bo mieszka na Sri Lance, więc podejście do maluchów i do rodzenia dzieci może tam być zupełnie inne niż u nas :)
Ja dopiero zmobilizowałam się, żeby zjeść śniadanie, bo przerażała mnie perspektywa wstania z łóżka na dłużej niż do toalety, że mnie znowu zacznie boleć...
Niemąż mnie przed chwilą rozśmieszył i biada mu, bo okazało się, że jak się śmieję to jeszcze mnie bolą żebra po prawej stronie :) Dobra, czas sobie powiedzieć weź się do roboty kobieto i nie marudź... :D

Dziubala - Mała nie miała wyjścia, musiała mi odpuścić, bo ją tak przycisnęłam na tym prawym boku przez większość nocy, że się tam chyba nie miała gdzie ruszyć... Zła ze mnie mama, że zmuszam dziecię do takich wyczynów :p heheh.

Mela30 - No w sumie sprzedawca mądrze powiedział... Podobnie jak mój gin jak mu zadałam pytanie odnośnie pierwszych badań prenatalnych kazał mi zadać sobie pytanie co zrobię jeżeli będzie coś nie tak i jak sobie na nie odpowiem to mogę sobie iść na badania. Widzisz jaka jest siła Czerwcątek więc jak mówimy że będzie dobrze to będzie :)

ancia_p - uhhh, historia mrożąca krew w żyłach... Też sporo wymiotowałam w 1. trymestrze, ale bez takich przygód na szczęście. Najważniejsze, że wszystko już jest dobrze. Co do sn i cc też z jednej strony wychodzę z założenia co ma być to będzie i tu i tu są plusy i minusy, w cc boję się, że przez cięcie mój brzuch będzie wyglądać jak rodzyna i nic z tym nie będę w stanie zrobić, a po sn, że się rozciągnę i moje poczucie kobiecości zniknie... Wiem, może powody, które podałam są pierdołami, ale... Ból to ból - wiadomo że będzie bolało jak skurczybyk w odpowiednich momentach i tu i tu. Też jako pierworódka mam pełno obaw, no ale tak jak tutaj nie raz było mówione - tyle kobiet urodziło... więc jak nie my to kto? :)

MadzixD - heheh, a co to "rąburak"? :D Ja henny na brwi w życiu nie robiłam, bo mam naturalne ciemne i gęste, zawsze wyrywałam tylko to co zbędne.

http://www.suwaczki.com/tickers/uch5e6yd0cq7vxma.png

http://www.suwaczki.com/tickers/y5iaxzdv6sr7mh7j.png

Odnośnik do komentarza

Mela30, trzymaj się Kochana!! Ja to też bym jak Beacia i MadzixD rozstawiła namiot pod szpitalem i co chwila latała na ktg. A może zadzwoń do tego ordynatora, który robił Ci to USG i zapytaj czy może przyjąć Cię na swój oddział, a jak masz znajomości w szpitalu to je uruchom. Przecież to, że położą Cię w szpitalu nie znaczy od razu, że będzie cc na dniach. Może właśnie dzięki temu leżeniu w szpitalu dotrwasz do terminu. W szpitalu będziesz pod opieką lekarzy cały czas, będą monitorować jak się Dzidzia miewa. To na pewno pozwoli Tobie na większy komfort psychiczny. Tak jak mówisz my mamusie czujemy nasze Dzieciaczki ale przecież nie widzimy co tam się dzieje. A w szpitalu będziesz pod fachową opieką i jak nadejdzie jakieś niebezpieczeństwo to wtedy zdecydują się na cc, na pewno jednak będą chcieli abyś jak najdłużej poczekała z porodem i będą Ci w tym pomagać. Wczoraj spotkałam się z położną środowiskową, która powiedziała mi tak: lepiej o jeden raz za dużo pojechać do szpitala, niż o ten jeden raz za mało, a ciężarnej w szpitalu nie odmówią. Na pewno wszystko będzie dobrze i nie mówię Ci nie stresuj się, bo ja rozumiem, że jak coś z naszymi Maleństwami nie tak, to się nie da. Najlepiej posłuchaj swojego macierzyńskiego instynktu. A rodzina to normalne, że się stresuje, bo bardzo im na Tobie zależy. Choć historii z tym 38tc mogli Ci oszczędzić, ale chcieli dobrze. Moja rodzinka też ciągle w stresie przeze mnie była i raz babcia opowiedziała mi historię wnuczki jej koleżanki, która straciła ciąże w momencie kiedy ja miałam poważne problemy. Tak się zestresowałam, że wylądowałam u lekarza. A babcia dostała taki ochrzan od swojego syna, a mojego taty, że szok.

http://www.suwaczki.com/tickers/961lwn15puz0w91q.png

Odnośnik do komentarza

Mela30 Strasznie Ci współczuję tego stresu! Plus syt jest taki,że zostałaś poinformowana o wadliwości sprzętu oraz o tym ,że poprzednie badanie było niemiarodajne. Teraz jakkolwiek to jest trudne musisz ogarnąć się z tego stresu i wyciszyć, bo stres i hormony które wtedy się wytwarzają na pewno nie sprzyjają Twojemu Maleństwu. Zastanówmy się na spokojnie co należałoby zrobić w tej syt.
1. Ordynator robiący badanie zasugerował by jak najszybciej położyć się do szpitala by być pod stałą kontrolą.
2. Lekarz prowadzący uspokaja,że nic takiego się nie dzieje.
3. Obserwowanie siebie, ruchów małej i ich interpretacja a także niewątpliwy stres w jakim jesteś i jego wpływ na Ciebie i Malutką...
Każdy robi jak uważa, ja jestem z tych osób które raczej wolą pomylić się w panice niż czegoś nie dopatrzyć...Dlatego ja myślę,że lepiej byłoby się położyć do szpitala, za wszelką cenę jednak. Nie chcę Cię zdenerwować. Ale jeśli jeden lekarz sugeruje,że może sie coś wydarzyć a drugi ,że nie to wybieram ten czarniejszy scenariusz i później oddycham z ulgą,że może i panikowałam , ale najważniejsze,że wszystko dobrze się zakończyło. Bo mocno wierzę w to,że w Waszym przypadku będzie dobrze - musi i nie ma innej opcji.Ale lepiej dmuchać na zimne.

Co do tego jak jestem spakowana, to nie wiem jak sie moje szpitalne losy potoczą i czy szybko zrobią mi cesarkę, czy troche tam poczekam jeśli sie da. Więc torba zawiera rzeczy na "normalny" pobyt w szpitalu tj. koszule nocne, bieliznę (majtki bawełniane jednorazowe oraz 2 staniki laktacyjne), kapcie, klapki pod prysznic, szlafrok, dwa ręczniki (duży i mały), kosmetyczka, suszarka do włosów (mam długie), na dno włożyłam podkład poporodowy na łóżko, podkłady poporodowe oraz kilka wkładek laktacyjnych, plus kubek i sztućce. papier toaletowy (normalny i nawilżany, chusteczki do hig. intymnej, nakładki na toaletę, papierowe ręczniki)
W domu zostaje dodatkowa torba z rzeczami na zapas, gdyby mój pobyt się przedłużył albo gdyby czegos zabrakło.
Oraz torba z rzeczami dla dziecka, które nie są potrzebne zaraz po porodzie a które mąż dostarczy mi jak już będą potrzebne.
Tak mniej więcej jestem spakowana.

Trzymaj się cieplutko Kochana. Myślami ja i Synuś jesteśmy z Wami i wysyłamy pozytywne fluidy i moc czerwcątek "zdrowe i piekne" - pamiętaj!

Odnośnik do komentarza

Mela, u mnie to było tak (po latach niektóre rzeczy się zacierają, ale te istotne ciągle w głowie siedzą) - miałam ze Starszakiem termin na 30 marca, ale do szpitala miałam się stawić tydzień wcześniej przez moje „przygody” z początku ciąży. Leżałam i się nudziłam, nic nie zapowiadało porodu, bo szyjka długa ani trochę się nie skracała, wody nie odeszły, skurczy brak, rozwarcia brak, więc brali mnie na przyspieszenie porodu czyli kroplówkę z Oxytocyną. Co drugi dzień miałam tę Oxy, 2 h leżenia pod kroplówką (marzną stopy więc dobrze mieć skarpetki!) i nadal nic. Było już 8 dni po terminie i 7 kwietnia na obchodzie ordynator pyta jak się czuję, bo dziwne, że żadnych postępów do porodu nie mam. Ja, że dobrze, tylko martwi mnie, że ruchy czuję coraz mniej, ale położna uspakajała, że dziecko ma mało miejsca to i mniej się rusza, hmm, nawet przy ktg trzęsła moim brzuchem, żeby go dobudzić. Ordynator trochę się przejął i mówi, że dziś dostanę tak mocną kroplówę, że na pewno urodzę. I rzeczywiście dostałam tak mocną kroplówę, że nawet zaczęłam czuć jakieś skurcze, ale słabe. Szyjka nadal się nie skracała, rozwarcie nawet na 1 cm nie chciało się zrobić. K. był przy mnie, bo miał być poród rodzinny. No i zaczęły się schody, bo tętno zaczęło spadać, więc odpięli mi tę kroplówę i dali inną na wyrównanie tętna (nie wiem co to było). Tętno się w miarę wyrównało, więc podpięli poprzednią na przyspieszenie porodu, coraz więcej osób mnie obserwowało, bo coś było nie tak, ale nam nie mówili. Tętno znów zaczęło spadać. Ordynator podjął decyzję o szybkiej cesarce, z porodu rodzinnego nici. Chwała Ordynatowi za tę decyzję, bo okazało się, że Mały był tak owinięty pępowiną (cały, w tym wokół szyi), że nie mógł zejść do kanału rodnego, bo go ta pępowina tak „hamowała” i zaczął już sinieć, dlatego dostał w pierwszej minucie 9 Apg., bo 1 pkt odjęli mu za kolor skóry. W 3 i 5 minucie miał już 10 Apg.
Bardzo to przeżywałam, bo pomyślałam, że jest tyle innych szpitali gdzie czekają z decyzją o cesarce albo wymuszają porody naturalne, gdzie dzieci rodzą się ledwie żywe, podduszone, czy jak się później okazuje z porażeniem mózgowym. Tragedia dla rodziców, a lekarz dumny, że kolejny poród naturalny zaliczył (niektórzy przechwalają się statystykami i im więcej mają cesarek tym większa ujma, mam nadzieję, że to odeszło już do lamusa razem ze starymi rocznikami lekarzy!).
Ordynator mi później powiedział, że Mały coraz mniej się ruszał, nie dlatego, że miał mało miejsca, ale dlatego, że wplątał się w pępowinę, przez co miał coraz bardziej ograniczone ruchy, i że jakby poczekali jeszcze parę dni to…, wolę nawet nie myśleć, bo mam ciary i świeczki w oczach… Dobrze, że musiałam rodzić w tej Klinice Ginekologii, bo tam nie przejmują się statystykami cesarek i jej kosztami.
A ten Ordynator, który robił Ci usg jest z tego szpitala gdzie chcesz rodzić?
W całej tej sytuacji Oni na pewno nie chcą Cię denerwować, tylko raczej uświadomić. Czasem tak jest, że wszyscy naokoło bardziej się przejmują niż sama ciężarna. A że to zdenerwowanie udziela się ciężarnej, tego raczej nie rozumieją…

Odnośnik do komentarza

Ancia, miałaś straszny początek ciąży, dobrze że to minęło i możesz się cieszyć ciążą :)
A do tej puenty dodałabym, że łatwiej być mocną psychicznie, gdy ma się wokół siebie bliską osobę, która nas wspiera w trudnych sytuacjach i zawsze doda otuchy, gdy łapią nas doły.

Madzix, nabrałam ochoty na wizytę u kosmetyczki. W tym tygodniu nie dam rady ale w przyszłym tygodniu może się wybiorę, czas na jakąś przyjemność tylko dla siebie :)

Emwro, fajnie, że łóżeczko już masz, kolejny dylemat z głowy ;)

Odnośnik do komentarza

Dziubala tak właśnie zrobię, zasugeruję jakby co, ale wiem jak to jest w szpitalach jesli już mają swoje "procedury" no to za wiele nie osiągnę, ale spróbować warto.

MadzixD , Beacia ja dołączam do waszej grupy. Nie lubię zakupów. Sklepy, chodzenie po nich mnie osacza. Nie lubię tłumów światła lamp w sklepach od których oczy mam jak królik angorski...Jesli mam potrzebę zakupową, wiem czego mi trzeba wchodzę kupuję i do widzenia. Nie lubię chodzenia i mierzenia miliona rzeczy z nastawieniam a może tu a może tam...A mój K. natomiast zawsze wszystko ma...nic mu nie jest potrzebne...aż się nie rozpadnie ;D żart! ale nieomalże. Poza tym to jest typ mężczyzny nienawidzącego eleganckich ubrań...on jest chory gdy musi się wbić w garnitur, zapiąć spinki na mankietach i zawiązać krawat...:D no ale czasem musi ;)

ancia_p no staram sie ładnie jeść, ale za wiele w moim przypadku (anemiczka) nie daje ta dieta, nawet dawka żelaza Ferrum Lek (100mg 3xdziennie) plus Żelazo zawarte w femibionieNatal plus ... Miałam transfuzję krwi w tej ciąży z powodu złych wyników, wtedy jeszcze chyba z nami nie pisałaś :) W tej chwili nie wiem jaką mam hemoglobinę, ale ponieważ w pon do szpitala to Gin nie kazała już robić wyników bo tam mi zrobią i się zobaczy jakie są. Nie przewracam się jednak to chyba tragedii nie ma - zobaczymy.

Emwro ja też mam takie wrażenie że niedługo poród :) A co do kropli i skały...ja robię tak,że sama kupuję i wieszam Mu w szafie! I finał, w końcu założy ;D W przeciwnym razie widywałabym mojego K. głównie w koszulkach z jeżdżacymi na motocyklach kościotrupami albo ogniami albo tym podobnymi ... :D A tak wiem, że zobaczę go w normalnej koszulce np.

http://www.suwaczki.com/tickers/p19ugzu3ekvcd419.png

Odnośnik do komentarza

Mela popłakałam się ze śmiechu z siostrzenic:) jakby to powiedzieć "napad zbiorowy" :D

Beacia "rąburak" czy "rumburak" nie wiem jak to dokładnie pisać to określenie które wymyśliła moja teściowa na osoby które mają świeżą (zbyt mocną) hennę. Kiedyś teściu sobie coś ubzdurał i zrobił:D wyglądał komicznie, też ma jasne włosy:D

Ancia ja narzekałam na wymioty, ale to co ty przeszłaś to już przegięcie....

Polinka czyli Twój mąż to typ harley'owca:) Mój to raczej "chester luzak":) kiedyś częściej nosił koszule i półbuty teraz raczej od święta lub gdy poproszę:)

Właśnie przyszedł monitor oddechu, jest naprawdę malutki i ta końcówka mięciutka myślę, że nie będzie odgniatać:)

http://www.suwaczki.com/tickers/klz9mg7y4lhkrgkc.png
http://www.suwaczki.com/tickers/mhsvp07w8bk28fbw.png
http://www.suwaczki.com/tickers/felk7jqqof0lp00c.png
[url=http://www.suwaczki.com/][img]ht

Odnośnik do komentarza

MadzixD dokładnie to jest taki właśnie typ :) A najgorsze,że moja Córa przejęła zamiłowanie do motocykli w genach! Wyobraźcie sobie,że gdy mała mi ząbkowała, to szły jej po dwa ząbki naraz i ...był wtedy płacz, oj był. Nijak nie mogłam jej uspokoić...aż pewnego razu odkryliśmy z męzem metodę na wyciszenie i odwrócenie uwagi... Motocykl. Wyobraźcie sobie,że wystarczyło małą zabrać do garażu i posadzić na motocykl i...dziecko momentalnie sie uspokajało! I ona potrafiła tak bardzo długo siedzieć na tym motocyklu... Jej "pasja" to pomaganie tacie...garaż motocykl moja córa i pasta tempo i polerowanie - tak tak - to jest dziewczynka, tylko taka, która nie przepada za różowymi księżniczkami... Rok temu wybraliśmy się do Wrocławia do Zoo - Marinie podobało się mega bardzo, ale nie zrobiło na niej takiego wrażenia jak firmowy salon Harley'a w którym pracuje jej ciocia... Te wszystkie maszyny a przede wszystkim wizyta "na zapleczu" czyli u mechaników... Powiem Wam,że drżę o to co będzie dalej. Ja już wiem,że ona będzie jeździła motocyklem, po prostu to wiem i ...wolę o tym nie myśleć!

Odnośnik do komentarza

Mela30 - Twoja historia zmroziła mi krew w żyłach. Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu - chyba mimo wszystko poszłabym do szpitala żeby być pod monitorem ciągle. Pierwsze dni w szpitalu są stresujące, ale można się przyzwyczaić.

Polinka - rzeczywiście niefajnie z tym przewijakiem. Zawsze trzeba się naczekać przy takich komunikacyjnych problemach, mnie też to okropnie denerwuje.
A zakupy w sklepie robię migiem - przynajmniej tak mi się wydaje. Jednak jak mam iść z mężem po jego ciuchy lub buty to szlag mnie trafia. Nigdy mu się nic nie podoba, strasznie kręci na wszystko nosem. Co ciekawe - kiedy przynoszę mu podobające mi się rzeczy do przymierzalni, to prawie nigdy ich nie weźmie (chyba, że się już zezłoszczę na niego - bo jak to można nic nie znaleźć, skoro jesteśmy w dziesiątym sklepie), ale za to jak kupię mu sama i przyniosę do domu to zawsze jest zachwycony! Dziwnie ;p

Dziubala - najciekawsze jest to, że nie wiem co jest w niej innego od pozostałych lemoniad. Prawdopodobnie proporcje, których nie umiem spamiętać. Mąż pewnie też nie - robi na czuja - kucharze już tak mają... Bidny kiedyś zrobił w swojej knajpie ciasto z resztek, takie śmieciowe (jak bigos, hi hi), a ono tak wszystkim zasmakowało, że weszło do karty. Chcąc - nie chcąc musiał je odtworzyć, namęczył się przy tym co nie miara, ale się udało!

ancia_p - no ja jestem w 35 tc, czyli zostało 5 tygodni do terminu. Mam wrażenie, że umrę przez to czekanie. Najdziwniejsze, że do jakiegoś 33 tc czas mijał mi szybko, teraz to jakaś masakra. Pewnie dlatego, że ciągle coś boli, spać się chce, wszystko przygotowane - nawet torba do szpitala. Ze względu na charakter pracy mojego męża musieliśmy spakować ją wcześniej, bo nie wiadomo kiedy będzie miał wolne w maju, a do końca tego miesiąca miałam już być ready. Zależało nam bardzo żeby K. wiedział gdzie co jest w torbie, aby w razie czego szybciutko podać. Jeśli macie tę możliwość to polecam, żeby mężowie zapoznali się z zawartością i ułożeniem rzeczy w waszych torbach.

beaciaW - u nas Rumburaki to takie stworki z gdy "Legend of Zelda". Stara gra telewizyjna na nintendo, za którą przepadała moja mama i brat. W wersji online też można było swego czasu w nią zagrać. Bardzo ją lubię :)

Dzisiaj miałam chwilę grozy. Gośka mnie mega przestraszyła. Rano, jak to rano - obudziłam się na siku. Potem nie mogłam jak zwykle zasnąć, plecy z bólu mnie aż piekły. Mała dostała czkawki, okropnie mocnej. Ale nie to mnie przestraszyło. Czkawka bowiem zupełnie nagle się skończyła i nastała brzuszkowa cisza. Normalnie Margotka po czkawce się jeszcze wierci i rozciąga, ale nie dzisiaj. To mnie już zupełnie postawiło na nogi. Próbowałam ją rozruszać, ale się nie dawała. Pomyślałam: dobra, dam jej spokój, może zasnęła i... zasnęłam sama. Całe szczęście jak się obudziłam to zaczęłam dostawać takie bomby od niej, że aż bolało! Powiem Wam, że wolę jak mnie tak mocno kopie, niż jak twardo śpi...

http://www.suwaczki.com/tickers/l22npx9immnk2xo8.pnghttp://www.suwaczki.com/tickers/cbprb2019hzn8nho.png[/url]

Odnośnik do komentarza

Ancia_p miałaś straszny początek ciąży, ale powiem Ci, że obie moje siostry i moja mama miały podobnie... Zwracały wszystko, co tylko do ust wzięły i to nie tylko w pierwszym trymestrze, ale praktycznie przez całą ciążę. Oczywiście we wszystkich przypadkach kończyło się szpitalem, anemią, mama miała ze mną w ciąży kilka razy przetaczaną krew... Ale moje siostry mają łącznie pięć zdrowych córek, więc chyba po prostu taka ich "uroda". Ja mam chyba inne geny, bo mdłości okropnie mnie męczyły, ale w czwartym miesiącu to przeszło jak ręką odjął. Zobaczysz, że u Ciebie wszystko dobrze się skończy ;)

emwro właśnie USG 3D mam robione przez całą ciążę, bo takie na wyposażeniu ma mój gin prowadzący (jest specjalistą od badań prenatalnych i mam nadzieję, że wie co robi). Do cesarki i tak mam wskazania. Pytanie tylko kiedy mi ją zrobią... Nie chcę jej robić za wcześnie, ale jestem już w 36tc, więc nie obrażę się jeśli "rozpakują" mnie za dwa tygodnie. A Twój mężczyzna jest sam sobie winny jeśli nie włączył się czynnie w zakup łóżeczka. Mój ma to samo - nie chce mu się nawet spojrzeć co zamawiam a potem wielkie oczy robi.

BeaciaW w kwestii badań prenatalnych, ja się zdecydowałam "tylko" na USG prenatalne, bo tam widać wady, które można usunąć operacyjnie jeszcze w ciąży albo tuż po porodzie.

Inga właśnie taki mam zamiar. Do szpitala wybieram się za maks. 1,5 tygodnia, chociażbym tam miała wejść siłą. Do tego czasu obserwacja i KTG. A rodzina ma to do siebie, że nawet nie zauważa, że człowieka stresuje... Wszyscy na raz chcą dobrze a wychodzi jak zawsze...

Polinka dzięki za szczegółową odpowiedź. Ja mam listę zrobioną co mam zabrać (dzięki Wam na forum a nie szpitalowi, bo w szpitalu przez tel. twierdzą, że prawie nic nie trzeba mieć, ale znajome, które tam rodziły mówią co innego...). Chodziło mi zasadniczo o podział szpitalnego "bagażu" i liczbę toreb. Też spakują się wstępnie na pobyt+cc a małą osobno. Najwyżej mój A. mi dowiezie resztę rzeczy w razie potrzeby.

Tak jak napisałaś, wolę zostać uznana za panikarę niż coś zaniedbać. Dlatego nie będę oponować przed położeniem się w szpitalu. Mój gin powiedział, że da mi skierowanie, tylko do wcześniejszego cc miał "ale".

Dziubala tak właśnie mówili mi lekarze, że pępowina jest groźna podczas porodu i w ostatnich tygodniach ciąży, kiedy ma się zacząć akcja porodowa. Dobrze, że trafiłaś na przytomnego lekarza. Mi nikt cesarki nie odmówi, bo mam wbite w kartę wskazania. Nie chcę tylko ryzykować, że coś się wydarzy w tych dwóch ostatnich tygodniach. Ten ordynator jest niestety z innego szpitala. Nie bardzo chcę tam rodzić, bo panują tam jakieś dziwne praktyki. Moja siostra miała tam dwie cc i niby bardzo nie narzekała, ale... wtedy się jeszcze leżało po cc przez 5 dni w szpitalu, a tam prawie w ogóle nie dają matce dziecka. Ono leży na sali dla noworodków i koniec. Matki po sn dostają dzieci do karmienia, po cc nie - są karmione butelką. Mama ma przy sobie malucha może z 30 minut dziennie łącznie... Ojciec może sobie go pooglądać przez szybę w wyznaczonych godzinach... Jaja normalnie. Dla niektórych to może komfort, że po cc mogą sobie odpocząć. Ja chcę mieć małą przy sobie i móc się nią zająć. Moja siostra żadnej z tych dwóch córek nie była w stanie karmić piersią. One nie chciały ssać mimo wielkich wysiłków, bo przez 5 dni po narodzinach jadły tylko z butelki. Dlatego ja chcę poczekać do wizyty u mojego gina, wziąć od niego skierowanie i iść mimo wszystko do tego drugiego szpitala. Termin cc będę twardo negocjować ;) Do tego czasu (1,5 tyg.) mam chodzić na KTG do tego ordynatora, bo on ma gabinet u mnie w mieście (niestety, max. 2 razy w tygodniu). Żeby było śmieszniej - obaj panowie tj. mój gin i pan ordynator dobrze się znają, bo mój gin. robi u ordynatora w gabinecie USG prenatalne raz w tygodniu (przywozi własny aparat po prostu). Może się jakoś w sobotę dogadają co do mojego losu bez mojego udziału...

http://www.suwaczki.com/tickers/ijpbjw4zkab5te0m.png

Odnośnik do komentarza

Witajcie Kochane.
Strasznie długo nic nie pisałam ale jestem na bieżąco. Wybaczcie ale bede pisała ogólnie a nie do kazdej z osobna.
moja wizyta była 28 kwietnia. Szyjka bez zmian rozwarcie sie nie pogłebia i nadzieje ze urodzę w czerwcu sa duże:) W 31+1 dniu Dominiczek ważył 1700 gr czy ta waga jest dobra?Ja i Siostra rodziłysmy sie dosc drobniutkie bo 2400 i 2600. Synio obrócił się główką już także przygotowuje sie do wyjscia. Niech siedzi tam jak najdłuzej ale dobrze ze się obkręcił. Zaczelismy ten nieszczesny remont...o zgrozo. P. miedzy delegacjami go robi i powiem Wam ze chwilami nerwicy dostaje, a jeszcze glupie komentarze tesciowej ze robi w niedziele (no a jak go w tyg nie ma to kiedy). Dla Malucha też już większość rzeczy mam. Łóżeczko na dniach a wózek pod koniec maja. Staram sie przy tym remoncie nie angażować zbytnio ale czasami cos sprzatne podniose, schyle sie i brzuch twadry w minucie. Magnez biore codziennie a no -spe w razie potrzeby. Moje dziecko jest strasznie ruchliwe i powiem Wam, ze nie wiem czy to normalne ale jego ruchy mnie bolą, a wieczorami to mam taką obolałą macice, że płakac się chce. Czy to mój mały brzuch czy synek duzy . Chodze jak kaczuszka i nawet jak ide jak się poruszy to boli. Wczoraj moja Mama była trochę sprzatać i to siedziałam koło niej to chodziłam i ten brzuszek nie taki. Dzisiaj odpoczynek. Tak sobie powtarzam, że aby do 9 miesiąca się "dokałatać" to będzie ok. Komunie też mamy 18 maja P. chrzestnym jest ale ja nie pojade bo 400 km drogi w busie srednio mi sie uśmiecha. Mnie rówież już ciąża zmeczyła i tylko i wylacznie przez to ze musze siedzieć na d...., a tak to wulkan energii. juz nie mogę ie doczekać tego czerwca, rodzina twierdzi ze kilka dni po porodzie bede biegała jak poparzona. Problemy ze snem puki co sie unormowały, spie ide siku wracam zasypiam, chociaz musze przyznac znalezienie odpowiedniej pozycji do snu tez jest nie lada wyzwaniem. Na wizycie mialam pobrany juz wymaz na paciorkowca ze względu na szyjkowy problem. piszę chaotycznie bo milion mysli na minutę. strasznie współczuję mamusiom z problemami i wiem co czują ale Kochane juzz jest naprawde z górki i damy radę wszystkie i urodzimy w czerwcu nasze Słodziaki piękne i zdrowe. pozytywne polowa sukcesu. Tyle chciałam napisac a teraz pustka. roztargnienie w ciązy to strasznie nieprzyjemna przypadłość. Pozdrawiam Was serdecznie. i witam serdecznie nowe Mamusie.

http://www.suwaczki.com/tickers/relgh37175neinix.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...