Skocz do zawartości
Forum

Jak radzić sobie po śmierci dziecka?


dysiak

Rekomendowane odpowiedzi

u mnie na wczesnym etapie ciąż przestawało bić serduszko...wszystkie badania książkowo, kariotypy też, ale właśnie w przy badaniu genetycznym pani zasugerowała zrobienie badania w stronę trombofili wrodzonej (mój mąż ma obciążony wywiad) i tak od słowa do słowa zrobiłam te badania. Teraz biorę heparynę w zastrzykach i jak widać po stopkach jednego synka mam na świecie a drugi się ma urodzić w styczniu... Błacha przyczyna a tragedia ogromna - chociaż i tak mikroskopijna przy Waszych... dużo sił życzę kochane ale do każdej z nas w końcu zaświeci słoneczko :*

https://www.suwaczki.com/tickers/mhsvi09k8fgg2ty0.png
https://www.suwaczki.com/tickers/961l3e5eiyle91jh.png
Aniołki moje pamiętam o Was... i tęsknię... bardzo [*]

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny jak sobie radzicie? Chodzi mi zarówno o takie konkretne sprawy jak np. rozmawianie o stracie z innymi ludźmi - minął miesiąc od kiedy miałam zabieg (w 8 tyg.) i nie potrafię normalnie o tym rozmawiać. Po prostu w sekundę się rozpadam na kawałki i jedyne co mogę zrobić to pozbierać je i gdzieś uciec, bo sporo zajmuje mi ponowne opanowanie się (a to tylko w samotności w ciszy itd. albo i nawet wtedy nie). Moja rodzina (mama, babcia itd.) oczekuje ode mnie, że szybko się pozbieram i wszystko będzie tak jak dawniej (nie powiedzą tego, ale to widać bardzo). Ale przecież nigdy nic już nie będzie takie jak dawniej. Przez dwa miesiące czułam, że będę mamą, że mam w sobie dziecko. A potem w jednej chwili dowiedziałam się, że jest martwe. Nikt nawet nie chce mówić o nim/niej jako o dziecku tylko ciągle słyszę "to" obumarło, "ciąża" obumarła, a ja codziennie w każdej minucie myślę o tym, że umarło moje dziecko, ale tylko ja o nim pamiętam. Mój partner może i to jakoś przeżył na swój sposób, ale ciąża nie była planowana, więc mam wrażenie, że po prostu, kiedy umarło, to kamień spadł mu z serca, że "jeszcze" nie teraz. Jakieś łagodne uspokajacze pozwalają mi się włączać do tego życia wszystkich innych ludzi, bo gdyby nie to, to nie potrafiłabym zrobić kompletnie nic. Czy czas wszystko zmienia? Czy wiecie jak odpowiadać na raniące słowa innych? W moim przypadku przez miesiąc był już cały repertuar, ale na szczycie rankingu znajduje się "to kiedy moje wnuczki postarają się o dziecko"(to było realne pytanie...), "tak wcześnie, to jeszcze nic tam nie było", "to przesada robić pogrzeb czemuś takiemu"(ja nie robiłam pogrzebu, ale z tego co wiem jest taka możliwość i kiedy ktoś to komentuje w jakikolwiek sposób, to czuję się jakby mi ktoś wbijał nóż w brzuch), "jak się czujesz?" i "jeszcze zdążysz, nie jesteś jeszcze taka stara (mam 25 lat...)". Codziennie tak nie myślę, ale czasem, w skrajnych momentach, naprawdę zastanawiam się czy mam ochotę być jeszcze na tym świecie.

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Ciężko jest sobie z tym wszystkim radzić. U mnie minelo juz ponad rok od śmierci mojego synka. Nie pogodze się z tym nigdy po prostu nauczyłam się zctym żyć. Nigdy nie płacze przy innych chociaż bardzo bym chciała. A na głupie teksty po prostu nie zwracam uwagi . Mówię że kiedyś będę jeszcze w ciąży. Ja mam 28 lat. I pocieszam się tym że jeszcze może mi.się uda być w ciąży jest to jakies pocieszenie. Twój partner na pewno inaczej to przeżył jak każdy facet . Oni długo ukrywają chcą być silni i nas pocieszać. Jak chcezx to.Napisz do mnie to pogadamy . ewal1989@wp.pl

Odnośnik do komentarza

Ja też staram się nie rozmawiać o tym z obcymi, ale kiedy tylko zadają jakieś pytania, to właśnie się rozpadam. Od kilku dni zaczęłam się strasznie obwiniać - że przecież to nie mogło stać się bez powodu. W trakcie ciąży nie paliłam, nie piłam niczego z kofeiną, alkoholu nie piłam już chyba od czerwca, a niektóre kobiety tak źle się prowadzą, nie chcą nawet dzieci, a jednak rodzą często zdrowe maluszki. :-( Wszystko brałam pod uwagę - że brałam zbyt ciepłe prysznice, że może leżałam na brzuchu, że miałam infekcję intymną, a lekarz zapisał mi tylko clotrimazol, że tak dużo wymiotowałam, że się denerwowałam... wszystko mam wrażenie, że było moją winą. Lekarz powiedział, że nie ma już szans, że gdyby był chociaż 1% szans, że serduszko zacznie bić, to byśmy czekali, ale i tak żałuję, że nie poczekałam jeszcze chociaż tygodnia. Teraz będę robić badania w kierunku trombofilii, żeby czuć, że robię cokolwiek. To wszystko to jakiś koszmar.

Odnośnik do komentarza
Gość MamaAniołkaOlusia

Ciężko z kimkolwiek rozmawiać. Niektórzy mówią "poczekaj jeszcze troche i zobaczysz jak to jest", a ja mam ochotę odp. że już powinnam wiedziec, nie czekac. Ale nie mam chęci i siły na to wszystko.. Denrwują mnie. Teściowa któregoś razu pyta "A tak to wszystko dobrze?" ja nic nie odp. ona nadal drąży, no to mówię, że dobrze to już było. Nagle pada tekst "Ewa, musisz się z tym pogodzić". Wstaję i wychodzę. Tylko tyle potrafię zrobić aby czegoś brzydkiego nie odpowiedzieć. Olek miałby już prawie 6 mies. Zamiast wybierać prezent pod choinkę, to robię stroik na grób. I gdzie tu logika? W d.. chyba.

Dinozaur.. Ja mam trombofilię, mutacje mthfr, hiperhomocysteinemię. Zdiagnozowane w listopadzie. Ścięło mnie to z nóg, bo zero objawów. Poza odklejeniem łożyska po odpłynięciu wód płodowych. Była gdzieś tam mała nadzieja, a teraz jej nie. Jest za to strach, obawa. O kant .... rozbić to wszystko.

Odnośnik do komentarza

MamaAniołkaOlusia... to jeden z "lepszych" tekstów - "A tak poza tym to wszystko okej?" albo jak się robię smutna "Dlaczego jesteś smutna? Co się stało?". Ogromnie mi przykro, że Ty też coś takiego usłyszałaś - i pewnie wiele z nas...:( No kurcze... czy naprawdę żal powinien trwać jeden dzień (no już najwyżej miesiąc), a potem mamy " się z tym pogodzić"? Być może kiedyś nauczę się żyć z tą tęsknotą, ale na pewno nie pogodzę się z tym, co się stało. Z wykształcenia jestem psychologiem i wiem, że ta żałoba ma prawo trwać bardzo długo i każdy przeżywa ją bardzo indywidualnie. Ale otoczenie tego nie rozumie zupełnie. Wszędzie jeżdżę z czymś co kupiłam dla mojego Maleństwa + jeszcze trzy rzeczy, które także mi o nim przypominają i tylko od jednej osoby usłyszałam, że mam do tego prawo, że to normalne i żebym dała sobie dużo czasu - i była to kobieta, która także to przeżyła. Wnioskuję więc, że jeżeli ktoś przez to nie przeszedł, to nie zrozumie nigdy.

A kiedy już jest zdiagnozowana trombofilia to co można robić z kolejnych ciążach, żeby próbować zapobiec kolejnym tragediom?

Odnośnik do komentarza
Gość Mama.Aniołka.27.10

Hej dziewczyny ostatnio odebrałam wyniki sekcji. Moja coreczka sie udusiła lekarze mówia ze to nie szczesliwy wypadek ze tak sie zdarza. Ale co zrobic jak świat sie zawalił. Zamiast lepiej jest coraz gorzej, popadam w jakis obłed, nikt tego nie zrozumie dopoki tego nie przeżyje, ja potrafie tylko rozmawiac na ten temat z moja Mamą bo ona tez straciła synka w 22 tygodniu ciazy. Dla mnie najgorsze jest nie tesknota za moja córeczka tylko ta bezśilność ze nic sie nie dało zrobic i nic juz nie bedzie takie samo. Moje życie straciło sens i kazdej z was zapewne tez. Jakoś staram sie z tym żyć a co bedzie dalej zobaczymy :-( trzeba jakoś isc dalej przez to życie

Odnośnik do komentarza
Gość MamaAniołkaOlusia

Jak czytam o tym, co się może dziać w trakcie ciąży albo po.. Bardzo się boje tego co może się wydarzyć. Z drugiej strony jednak świadomość, że przecież teraz nic się nie działo. Nie brałam leków, heparyny i dałam radę, wiec teraz teoretycznie powinno skończyć się dobrze. Teoretycznie. Na koniec grudnia mam wizytę u gina i będę wiedziała coś więcej w temacie. Póki co, to co czytam, doświadczenia innych dziewczyn, nie nastrajają optymizmem. Jedynie strach i obawa. Mąż mówi, że przede wszystkim ja i nie powinniśmy martwić się na zapas tylko zaczekać na rozmowę z lekarzem..

Odnośnik do komentarza
Gość Mama.Aniołka.27.10

Mi ginekolog powiedział ze nastepna ciaza nie musi sie znowu zakończyć taka tragedia, ale jak sie nie bac tego co bedzie, teraz tez wszystko bylo dobrze a jeden głupi dzień zaważył na moim życiu :-(

Odnośnik do komentarza
Gość Mama.Aniołka.27.10

Napisali ze udusiła sie prawdopodobnie z przyczyn łożyskowych, ale ja w to nie wierze ze to byl nieszczęśliwy wypadek ze tak sie zdarza. Moim zdaniem udusiła sie bo nie było wod płodowych ale jak to udowodnic jak w szpitalu w ktorym rodzilam na wypisie ze szpitala nic o tym nie napisali, bo tam pracował lekarz do ktorego chodzilam i pewnie go bronia :-(

Odnośnik do komentarza

A łożysko zbadali??
Mi moja gin prowadZąca powiedziała że ona podejrzewa że łożysko stało się nie wydolne..ale to są tylko jej podejrzenia nie poparte niczym, bo wyniki histopatologiczne łożyska były ok i pepowina też..
Mam masakre dziewczyny.Za tydzień będzie rowne 3 miesiące po stracie a ja jestem coraz slabsza.Coprawda mam kontakt z jedna matka ktora stracila córkę w lipcu i to dużo pomaga.

Odnośnik do komentarza
Gość Mama.Aniołka.27.10

Zbadali łożysko i na łożysku były złogi włóknina nie mam pojecia co to znaczy. U mnie 27 grudnia minie 2 miesiace, najgorsze miesiace w moim życiu. W tym roku z chęcią świeta spedziłabym w łóżku nic nie robiac i nigdzie nie wychodząc :-( nie mam juz siły normalnie na nic.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATWES89

Właśnie mija 12 dni od straty mojego syna Kamila. Kamil mial sie urodzic przez cc 11.12.2017 r. W ten dzien mialam sie stawic na 7- rano w szpitalu i tak tez zrobiłam. Zostalam poproszona na izbe przyjęć i tam zrobiono mi ktg od tego momentu zaczął sie największy koszmar bo okazało sie że serduszko mojego synusia nie bije. Płacz i pytania co sie stalo skoro w piatek mialam robione ktg i bylo wszystko wporzadku tylko mala ruchliwość malego byla lecz z moja wada ( 2 macice i 2 pochwy) to noralne bo dziecko nie ma miejsca i przy koncu ciąży dziecko nie ma miejsca by czesto sie ruszac. Minelo 13 dni a ja nie umie sie z tym pogodzic straciłam syna o ktory byl naszym skarbem. Wiem ze nikt niezawinił wiem ze wszystko zrobiłam najlepiej jak tylko potrafilam tak samo lekarze bo bylam pod opieką bardzo dobra. Wyniki moje jak i małego byly idealne. Strata strasznie boli tym bardziej ze mialam miec z mężem cudowny prezent pod choinke a teraz pozostalo mi sie tylko modlic za mojego skarba na cmentarzu. Kocham mojego Kamila najbardziej na świecie. I zawsze bede miala w glowie a może gdyby zrobiono cesarke w piatek to moze by żył, choc lekar powiedzial ze w piatek juz mogl byc niedotleniony a ja nie wybaczyla bym sobie jak widziala byl mojego syna chorego i mialby sie męczyć. Kazdy dzien jest coraz gorszy a o jutrzejszej wigili nie chce nawet słyszeć. .

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Okres Świąteczny i święta to też dla mnie najgorszy czas. Wszyscy się cieszą składają życzenia, Wesołych świąt przecież one nigy nie będę wesołe ,bo nie ma mojego Synka. Najchętniej w święta siedziałabym w domu. Trzeba jakoś to przeżyć. Nigdy nie zrozumiem dlaczego umierają dzieci osobą które tak bardzo ich pragną. Nigdy się ze śmiercią mojego Syna nie pogodze. Najważniejsze że wiem że zrobiłam wszystko co.się dało. Światełko dla wszystkich małych Aniołków

Odnośnik do komentarza

Drogie Mamusie
Jest tak ciężko wrócić do normalności po tym co nas spotkało,...ludzie mówią że to nie koniec świata, że przytrafiają się gorsze tragedie..Ja to wszystko wiem ..ale i tak nic nie pomaga..niby z czasem jest trochę łatwiej żyć , ale tylko trochę..My jesteśmy tu i teraz i nikt życia za nas nie przeżyje.Ja całą wigilię przebeczalam a potem juz było dobrze..Teraz najbardziej boję się wrócić do pracy...to duże wyzwanie.
Zastanawiam się czy ta mała.ruchliwość tez nie występowała u mnie ale nie zastanawialam się wtedy nad tym bo usg wskazywało że dzidziuś ma się dobrze, to nie dumalam nad tym dlaczego mało się rusza.Zaraz po bardzo myślałam o kolejnym dziecku, teraz jest wrecz odwrotnie bardzo nie chcę, w środku mam burzę emocji i ciągła walkę już tylko samej ze sobą...Natomiast muszę przyznać że powoli zaczynam akceptować stratę mojej maleńkiej.

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

MEgi86 a ty masz jakies,żywe dziecko?Bo ja nie mam i bardzo chciałabym być w ciąży. Jedyna rzecz która trzyma mnie przy życiu to tylko to że może kiedyś mi się uda zajść w ciążę. Boje się tego wszystkiego czy wszystko będzie dobrze, ale wiem jedno że chcę próbować. Ciesze się że święta się już skończyły

Odnośnik do komentarza

Megi, ludzie gadają bzdury, jak można w ogóle komuś powiedzieć, że to nie koniec świata, obrzydliwe.

MamoAniolka, jak nie ma wód płodowych, to za dziecko oddycha łożysko aż do momentu porodu. Po porodzie takie dzieci, z nierozwiniętymi płucami, są zazwyczaj od razu reanimowane (bo nie oddychają same) i zabierane na OIOM, podłączane do respiratora, są podawane leki na rozprężenie płuc, jak to nie skutkuje, pojawia się niewydolność krążeniowo oddechowa, często krwawienia wewnętrzne, wylewy. U mojej córeczki tak właśnie było. Jeśli Twoja się udusiła (tak mi strasznie przykro nawet to pisać), to raczej nie z powodu braku wód, bo to tak nie działa. Przytulam Cię mocno.

Odnośnik do komentarza

Tak mam 10 letnią córkę....dlatego chociażby to nie jest mój koniec świata...muszę dla niej żyć i dla męża.Oni dają mi najwięcej siły i to oni byli przy mnie cały czas.Nie mogłabym zostawić córki ze stygmatem matki samobójcy.Żadne dziecko na to nie zasługuje.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...