Skocz do zawartości
Forum

Jak radzić sobie po śmierci dziecka?


dysiak

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Stracilam synka

Wszystko to jest prawda zadna rozmowa z psychologiem nie pomoże. Owszem leki pomogą sie wyciszyć nic więcej.u mnie mija juz ponad dwa lata i tez mi ciezko patrzeć na inne osoby z,dziecmi. Patrzec na to jak one sie cieszą a ja cierpie. Codziennie myślę jak by moj synek wygalad co bysmy teraz robili. Boli to wszystko i to bardzo. Ja juz nigdy nie bede taka sama zmienila sie i to bardzo, nic mnie nie cieszy. To juz nie jest życie to wegetacja. I udawanie ze wszytko jest dobrze. Zyc trzeba ale już inaczej niż wcześniej. Niby czlowiek wszytko ma a brakuje mu najwazniejszego dziecka, którego nie ma. ..

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Osoba która tego nie przezyje nie wie co czujesz, tak pocieszy cie ze kiedys bedzie dobrze. Ja to już nawet do znajomych czy rodziny sie nie żale bo i tak mi nie pomogą , nic nie rozumieja. Ciągle slyszalam jestes młoda bedziesz jeszcze miec dzieci. Tylko nie rozumieją ze tego pierwszego wyczekiwango synka nie mam i to bardzo boli. A kolejna ciąża myślę ze,dla każdej z nas to bedzie wielki strach i obawa czy nie stanie sie to samo.

Odnośnik do komentarza

Leków też nie będziemy mogły brać do końca życia. W którymś momencie trzeba je odstawić, a wtedy nie będzie już tak kolorowo. To wszystko, cała ta sytuacja, ból, gorycz i cierpienie spadnie na nas w jednym momencie, a my nie będziemy w stanie się po tym podnieść. Wiem że w moim przypadku tak będzie. Będę potrzebować wsparcia, a na domowników nie mogę liczyć już teraz, a co dopiero potem.

Zabrałeś nam o Boże Dziecinę kochaną i żyć każesz z krwawą w sercu raną
Antoś 38tc 13.04.2018 [*]

Odnośnik do komentarza
Gość MamaMorza

Cześć Drogie Mamy... 11.11.2017 r. miałam zabieg. Ciąża obumarła, 8 tydzień. Przez ok. 3 miesiące nie potrafiłam funkcjonować. Byłam po prostu jedną wielką raną. Dziś już żyję - robię zakupy, żartuję, rozmawiam na inne tematy, pracuję dorywczo i wzięliśmy ślub. Ale wciąż zdarzają się bardzo trudne momenty. Nie potrafię znieść myśli, że koleżanki nie chcą, a zachodzą w ciąże. Są momenty, że ni stąd ni zowąd robi mi się na duszy tak bardzo ciężko, że nie widzę sensu życia. Mam prawie 26 lat, a mąż wciąż chce jeszcze poczekać ze staraniami. Myślę, że będziemy tak czekać aż w końcu nic z tego nie będzie, bo już będzie za późno. I kiedy o tym myślę, mam myśli samobójcze, bo skoro mój Aniołek jest tam, to po co ja mam być tu, kiedy zupełnie nic mnie tu tak naprawdę nie trzyma (jedynie moja mama). Czuję się zrezygnowana, zraniona i smutna.

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Mamamorza moze porozmawiaj szczerze z mężem powiedz co czujesz., on może dlatego nie chce teraz próbować bo boi sie kolejnej ciąży ze,moze tak samo sie skonczyc. Niestety życie nigdy nie jest sprawiedliwe mnie tez caly czas to boli ze,ten kto nie chce to szybo zachodzi w ciąże i rodzi zdrowe dziecko. A ja bardzo pragnelam dziecka cieszylam.sie z ciąży. I moj Synek miał by wszytko czego pragnie to go nie ma, jest Aniolkiem.I caly czas myślę o nim. To wszytko bardzo boli życie po smierci Synka juz nie jest takie same i nigdy nie bedzie

Odnośnik do komentarza

Ja wczoraj przyleciałam do Anglii. Staram się zacząć nowy rozdział w życiu, z nowym facetem i znajomymi. Jeszcze nie wiem czy zostanę tu na stałe ale mam nadzieję że w końcu zacznie się u mnie układać. Mój Radek wie co przeszłam i stara się mi pomóc. Na ten temat trzeba rozmawiać, zwłaszcza z partnerem czy mężem. Ten ból zostanie z tobą do końca życia ale dzięki wsparciu tej najważniejszej osoby jest łatwiej. Samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Pomyśl co przeżywał by twój mąż. Nie dość że stracił dziecko to jeszcze stracił by ciebie. Ja sama o tym myślałam ale doszłam do wniosku że nie mogę zrobić tego mojej rodzinie. To nie jest wyjście. To tchórzostwo. Poddać się jest łatwo. Dla mnie walka o normalność była męczarnią. Ale nie żałuję tego. Było warto.

Zabrałeś nam o Boże Dziecinę kochaną i żyć każesz z krwawą w sercu raną
Antoś 38tc 13.04.2018 [*]

Odnośnik do komentarza

Jesteś jeszcze bardzo młoda i niedojrzala. Jak ty możesz publicznie pisać takie rzeczy. Jeżeli dla ciebie po śmierci synka możliwy jest powrót do normalności to według mnie nie jesteś go godna. Za jakiś czas pewnie napiszesz że wszystko u ciebie dobrze i że jesteś szczęśliwa z nowym facetem co z ciebie za człowiek

Odnośnik do komentarza
Gość Annoniaowa

Nie jestem ani młoda ani niedojrzała... Mam córkę i straciłam syna - tak często o nim myślę... Nie jest mi w życiu łatwo, ale wiem że gdyby przeżył mogłoby być jeszcze ciężej i życie miałabym jeszcze bardziej pokręcone, a już w tej chwili jest poj...ne.

Odnośnik do komentarza

~Jak nie oceniaj ludzi według swojej miary. Każdy inaczej przeżywa śmierć dziecka. Ja w październiku urodziłam martwego synka. Codziennie za Nim tęsknię, codziennie jestem na cmentarzu. To że ktoś jest młody nie znaczy że jest mniej dojrzały. Bo uważam że to właśnie dojrzały człowiek jest w stanie żyć po śmierci dziecka. Dojrzały i silny człowiek nie zamyka się ze swoją żałobą tylko szuka pomocy i chce żyć nawet jak cholernie boli. Ja mimo bólu chcę żyć dla mojego Aniołka, bo On też chciałby żebym żyła, żebym mimo wszysyko była szczęśliwa. I jest to możliwe. A ból pozostanie do końca życia. Z czasem nauczyłam się z nim żyć. I nie widzę nic złego w tym że żyje, że potrafię się śmiać, żartować, cieszyć się. Forum jest po to by się wspierać a nie oceniać i krytykować innych za to że potrafią żyć po śmierci dziecka, bo dla żadnej z nas nie jest to łatwe.

"Śmierć dziecka... I dla matki żadne inne końce świata nie istnieją..."
marzec 2017 dwa Aniołki 4/5 tc
październik 2017 Aniołek Kacperek 22+1 tc
październik 2018 nasz cud Marcelek

maj 2020 Aniołek 8 tc

Odnośnik do komentarza

~Jak nie oceniaj ludzi według swojej miary. Każdy inaczej przeżywa śmierć dziecka. Ja w październiku urodziłam martwego synka. Codziennie za Nim tęsknię, codziennie jestem na cmentarzu. To że ktoś jest młody nie znaczy że jest mniej dojrzały. Bo uważam że to właśnie dojrzały człowiek jest w stanie żyć po śmierci dziecka. Dojrzały i silny człowiek nie zamyka się ze swoją żałobą tylko szuka pomocy i chce żyć nawet jak cholernie boli. Ja mimo bólu chcę żyć dla mojego Aniołka, bo On też chciałby żebym żyła, żebym mimo wszystko była szczęśliwa. I jest to możliwe. A ból pozostanie do końca życia. Z czasem nauczyłam się z nim żyć. I nie widzę nic złego w tym że żyje, że potrafię się śmiać, żartować, cieszyć się. Forum jest po to by się wspierać a nie oceniać i krytykować innych za to że potrafią żyć po śmierci dziecka, bo dla żadnej z nas nie jest to łatwe.

"Śmierć dziecka... I dla matki żadne inne końce świata nie istnieją..."
marzec 2017 dwa Aniołki 4/5 tc
październik 2017 Aniołek Kacperek 22+1 tc
październik 2018 nasz cud Marcelek

maj 2020 Aniołek 8 tc

Odnośnik do komentarza

~Jak, myślisz że jest mi łatwo? To dalej boli i boleć będzie nie ważne gdzie i z kim będę. Nie wiesz co przeszłam więc z łaski swojej się nie wypowiadaj na temat, którego nie znasz. Gdybym została w Polsce stoczyła bym się na samo dno. Oddała bym własne życie żeby mój synek sam żył. Może jestem młoda, ale to nie wiek decyduje o tym czy ktoś jest dojrzały czy nie. Nigdy nie będę do końca szczęśliwa. Nawet gdy urodzę zdrowe i żywe dziecko ból za tym pierwszym zostanie do końca życia. Tak jak napisała Aniołkowa Mamusia mój synek chciał by żebym wzięła się w garść. Żadne dziecko nawet w niebie nie chce patrzeć jak jego mama się poddaje. A to czy jestem godna mojego dziecka to nie twoja sprawa. Nie wiesz nic a oceniasz i krytykujesz.

Zabrałeś nam o Boże Dziecinę kochaną i żyć każesz z krwawą w sercu raną
Antoś 38tc 13.04.2018 [*]

Odnośnik do komentarza

Ja też straciłam córeczkę tak jak Wy ale nawet po kilku miesiącach nie potrafię funkcjonować a Wy tu piszecie że chcecie żyć. Jak matka która pochowala własne dziecko może chcieć bez niego żyć. Mi się to nie mieści w głowie ani w sercu. Ja nie jestem w stanie nawet z nikim rozmawiać unikam wszystkich bo moje życie z chwilą śmierci mojego dziecka zmieniło się w ból niedozniesienia. Nasze dzieci chciałyby być z nami w naszych domach ale nie miały szans żadnych cholernych szans. Każda tu jest inna matka innym człowiekiem. Dla mnie prawdziwa matka to taka która nie potrafi bez swojego dziecka żyć bo jej serce na to nigdy nie pozwoli a nie taka która chce być szczęśliwa jak można czegoś takiego chcieć to nieludzkie. Są matki które same zabijają własne dzieci albo porzucaja i nic sobie z tego nie robią. Są takie które jak tu piszecie szukają pomocy pożal się Boże psychologów i to im niby pomaga co za bzdura. Komuś takiemu jak my nie da się pomóc. I są też takie jak ja które nie potrafią i nie chcą żyć bez dziecka bo jest ono dla nich wszystkim. Moja córeczka jest dla mnie wszystkim i nigdy już nie będę żyć cokolwiek to znaczy bo nie potrafię i nic tego nie zmieni. Dlatego nie rancie tych matek które tak bardzo kochają utracone dzieci ze bez nich życie nie ma żadnego znaczenia bo taka jest prawdziwa miłość matki do dziecka

Odnośnik do komentarza

A Ty nie mów, że matki które po śmierci dziecka chcą żyć i potrafią żyć są nieludzkie! To że Ty nie korzystasz z pomocy psychologa to Twoja sprawa ale nie pisz, że to nie pomaga. Jak jest dobry psycholog to pomaga. Ale na pomoc innych trzeba się otworzyć. A Ty wolisz zamknąć się ze swoim bólem i nawet nie chcesz pomocy bo wolisz cierpieć. Więc jak ma Ci cokolwiek pomóc skoro tego nie chcesz? Każda z nas ma prawo przeżywać śmierć dziecka na swoj sposób. Jedne będą uważały, że nie ma życia po śmierci dziecka a inne że jest i będą żyć. Ja wybrałam życie ale do końca mych dni będę żyć w bólu, który kryje się za każdą radością. I nie uważam że coś ze mną nie tak. Ty wolisz pielęgnować cierpienie - proszę bardzo. Twój wybór. Ja to szanuję. Ale nie oceniaj i nie krytykuj tych Mam które potrafią żyć po śmierci dziecka. Żadna z nas nie zabiła dziecka ani nie porzuciła. Nasze dzieci umarły i nie mamy na to wpływu. I nie rozumiem skąd tyle w was nienawiści do Mam które chcą żyć mimo bólu i potrafią się cieszyć z małych rzeczy?

"Śmierć dziecka... I dla matki żadne inne końce świata nie istnieją..."
marzec 2017 dwa Aniołki 4/5 tc
październik 2017 Aniołek Kacperek 22+1 tc
październik 2018 nasz cud Marcelek

maj 2020 Aniołek 8 tc

Odnośnik do komentarza

Ja cały czas czuje taki straszny ból w sercu że chwilami wydaje mi się że dłużej go nie zaniosę. Mija kolejny straszny dzień robię to co muszę ale tak nie mam sił żeby żyć. Poprostu ich nie mam. Czuję się tak jakbym była zupełnie martwa każda moja myśl dotyczy mojej córki. Jak sobie pomyślę że już niedługo zaczęła y chodzić i mówić to żal ściska mi gardło. Kiedyś byłam uśmiechnięta pomocna dla innych i z taką nadzieję patrzyłam w przyszłość a teraz nic z tego nie zostało. Może z czasem będzie choć trochę lżej ale niczego na sobie nie wymuszam bo nie potrafie i niczego nie udaje. Nie uśmiecham się bo nie dam rady i wiem że tak będzie jeszcze bardzo długo. Ale ja mam moje dziecko przed sobą wiem że kiedyś ja znów zobaczę bo ufam bożej obietnicy na zmartwychwstanie o której zapewnia Biblia w Ew Jana 5 28.29

Dziewczyny od dwóch miesięcy co noc czytam tę stronę .Mnie spotkało to samo co Was.22 .10,2017 w 24 tc nagle podskoczyło mi ciśnienie na ponad 200 w szpitalu byłam 3 dni na lekach ale nie pomogły lekarze zdiagnozowali ostry stan przed rzucawkowego i zrobili mi cc, moja córcia Natalka urodziła się z 8 pkt i zmarła po trzech dniach. Od tamtej pory j

Odnośnik do komentarza

Nowa, ty chyba jakimś trollem jesteś. Nie tobie oceniać inne matki.

Ja do psychologa już nie chodzę, ale jednak przez ten krótki czas pomoc doraźna się przydała. Żeby wyrobić w sobie pewnie nawyki, planować dzień. Zrozumienia nie oczekiwałam, tylko pomocy w codziennym funkcjonowaniu i to dostałam.

Moja córka ze mną jest, widze ja w innych dziewczynkach w jej wieku, w jej bracie. Spotkanie po śmierci, no cóż, może, ale wiarę w Boga straciłam właśnie po śmierci córeczki.

Odnośnik do komentarza

Witam, poszukujemy rodzicow ktorym zmarly noworodki, jest to bardzo trudny temat, ale Ministerstwo Sprawiedliwosci się za to zabrało na wniosek STOP NOP- jezeli mozecie zgloscie sie! Pomozcie innym zatrzymac proceder usmiercania dzieci i wmawiania rodzicom, ze tak mialo byc...wiadomosci wysylajcie na adres stopnop@gmail.com tytul NOWORODKI

Odnośnik do komentarza

Dla nas tu to jest za późno na takie rozmowy. Od dnia śmierci Natalii nie uwierzę żadnemu lekarzowi to bezmyślne potwory. Jak byłam w tamtym roku w ciąży to chodziłam do najdroższego lekarza nie po to żeby pokazać że mnie stać tylko żeby się nami zaopiekowal. Przez pół roku tylko dwa razy i to na początku zmierzył mi ciśnienie a później już ani raz. W szpitalu znalazłam się natychmiast bo 24 tyg miałam białko w moczu spuchniete stopy i ręce do tego nadciśnienie. Wszystko wydarzyło się w ciągu kilku dni a ja wiem ze musieli coś przeoczyć mimo że czułam się dobrze. Obiecali że jak rozwiążą ciąże to malutka ma szansę żyć a ja uwierzyłam i każdego dnia żałuję. Gdybym wiedziała że Natalka umrze po trzech dniach to umarlybysmy razem i teraz po 8 miesiącach jestem o tym całkiem przekonana bo życie bez niej jest bez sensu i cokolwiek by się wydarzyło tego nie zmieni. A mój prowadzący lekarz jak się dowiedział że mała umarła to powiedział że trzeba zachodzić w ciążę we wcześniejszym wieku miałam 39. Jeżeli tak to po co mnie przyjął i brał kasę mógł powiedzieć że jestem dla mnie za stara poszłabym gdzie indziej i może moje dziecko by żyło i już nie długo stawialo pierwsze kroczkami. Tragiczne to wszystko tak bardzo tragiczne

Dziewczyny od dwóch miesięcy co noc czytam tę stronę .Mnie spotkało to samo co Was.22 .10,2017 w 24 tc nagle podskoczyło mi ciśnienie na ponad 200 w szpitalu byłam 3 dni na lekach ale nie pomogły lekarze zdiagnozowali ostry stan przed rzucawkowego i zrobili mi cc, moja córcia Natalka urodziła się z 8 pkt i zmarła po trzech dniach. Od tamtej pory j

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

O czym ty piszesz za co sie wzięło Ministerstwo. Co ty opowiadasz. W większości przypadkach żaden lekarz nie zawinił. Sa różne przyczyny smierci naszych dzieci. A taka głupota dziecka nie zwroci. Kazda z nas,to przeżywa mysli dlaczego tak się stalo, dlaczego mnie to spotkało. Ale niestety na te pytania nie ma odpowiedzi. Żal smutek i cierpienie towarzyszy mi codziennie

Odnośnik do komentarza

Witajcie Kochane dzielne dziewczyny. To może teraz ja opowiem swoją historię..Zaraz po ślubie zaszlam w ciążę. Usg w 12 tygodniu ciąży- lekarz patrzy na mnie z przerażeniem i informuje mnie o strasznej chorobie dziecka- średnio dzieci z tą chorobą żyją godzinę po urodzeniu . Pyta co dalej- terminuje pani ciążę, czy chce donosic. Decyduję, że donosze i urodze. Już wiem, że będę mieć Córeczkę. Cieszę się z każdego dnia ciąży mimo wszystko. Każdy koniak przynosi nam wielką radość. Dokumentujemy wszystkie usg, robimy zdjęcia z brzuszkiem. Chcemy mieć jak najwięcej pamiątek. Córeczkę rodze naturalnie 2 tygodnie po terminie. Mała nie płaczę, ale żyje. Kiedy położna położyła mi ją na brzuchu miłość wybuchła z taką siłą, której nie da się opisać. Malutka była silna- żyła 3dni, zdążyliśmy jeszcze zrobić odcisk stopki i rączki. Mimo, że była tak bardzo chora i o tym wiedziałam dużo prędzej to na śmierć dziecka nie można się przygotować. Odeszła na moich rękach. Lekarze zapewniali, że nie będzie cierpieć, a to nie była prawda. Patrzyłam na jej ból, myślałam, że serce mi pęknie. Nie zapomnę tego do końca życia. Pochowalam Malutką i po miesiącu wróciłam do pracy. Żyłam z dnia na dzień. Nic mnie nie cieszyło. Wracałam z pracy i wylam jak kojot do ręcznika. Pół roku później kiedy już mój stan psychiczny się trochę poprawił zrobiłam badania genetyczne- nasze kariotypy. Okazało się, że wszystko jest ok. Lekarz dał nam zielone światło.Zaszlam w ciążę. Kiedy poszłam na USG w 7 tygodniu ciąży okazało się, że moja ciąża obumarla, nawet serduszka nie usłyszałam. Już jestem po poronieniu. Straciłam drugie dziecko. I pytam was Kochane. Jak mam dalej żyć? Jak wierzyć, że jeszcze będzie dobrze?

Odnośnik do komentarza

Powiem Ci tylko tyle, że "jakoś". U mnie dziś o 16:06 minął rok od narodzin Synka, w terminie, zdrowego, a o 18:45 rok jak zmarł. A wraz z Nim nasze serca, nadzieje, radość z życia, szczęście. Rok temu mieliśmy wszystko. Siebie, miłość, bardzo długo czekane dziecko, mieszkanie, pracę, pieniądze. Od 18:45 25.06.2017 roku nie mamy nic...

Pierwszą ciążę poroniłam. W 6tc. Nawet nie usłyszałam serduszka..

10.11.2015 Kropek 6 tc.
25.06.2017 Oluś, ur. w 39 tc., żył 2godz.39min. Nasze serca odeszły razem z Tobą Skarbie

10.06.2019 Lila:
Odnośnik do komentarza

Ja też nic innego nie napisze. Wczoraj minęło 8 miesięcy od śmierci naszej córcia. My nawet jej nie zdążyliśmy przytulić bo jak byliśmy u niej to leżała w inkubatorku i była taka maleńka bo miała tylko 30 cm i pół kilo że byliśmy się żeby jej czegoś nie zrobić. A później już umarła a razem z nią ja. Wiem że niektóre z was myślą inaczej niż ja. Ale ja każdego dnia żałuję że nie umarłam razem z nią bo teraz to już nie ma naszego życia a było takie szczęśliwe. W naszym domu jest tak strasznie smutno że nie można tego znieść. Nie uśmiechamy się do siebie a nawet jak to się zdąży przez ułamek sekundy to jest to taki strasznie smutny uśmiech i tak mija kolejny straszny dzień. Przez ten czas udało mi się tyle osiągnąć że nie leżę godzinami i nie patrzę przed siebie. Wróciłam na kilka godzin do pracy ale i tak ciągle w niej płaczę i się chowam przed wszystkimi w domu nawet jak muszę coś zrobić to też płaczę i ten straszny ból i smutek nie opuszcza mnie nawet na sekundę. Bez przerwy myślę o naszej córcia. Nie potrafię się nawet spotkać z dziećmi mojego męża ani brata. Nie potrafię się już nimi cieszyć bo myśl że oni żyją a moja córcia nie poprostu mnie zabija. Tak mi przykro że nasze dzieci umarły dlatego ja Cię nie będę pocieszać bo nie wierzę że będzie choćby trochę lepiej to jest niemożliwe i już za późno. Już kiedyś pisałam że znam trzy rodziny które straciły dzieci. Dwie takie malutkie dziewczynki jak my a jedna 20 letniego syna i mimo upływu lat wszyscy tylko wegetuja na nic nie mają sił i chcą tylko jakoś przytrzymać kolejny dzień. Nigdy nie sądziłam że można do tego stopnia cierpieć ale nie mogłam tego wiedzieć a teraz wiem i z nami będzie tak samo z czegoś takiego się człowiek nie podnosi bo to za mocny cios

Dziewczyny od dwóch miesięcy co noc czytam tę stronę .Mnie spotkało to samo co Was.22 .10,2017 w 24 tc nagle podskoczyło mi ciśnienie na ponad 200 w szpitalu byłam 3 dni na lekach ale nie pomogły lekarze zdiagnozowali ostry stan przed rzucawkowego i zrobili mi cc, moja córcia Natalka urodziła się z 8 pkt i zmarła po trzech dniach. Od tamtej pory j

Odnośnik do komentarza

Niestety to życie nas nie oszczędza. Niektórzy przejmują się drobiazgami a my to mamy wiele więcej na głowie. Cierpienie, które nas często paraliżuje i jest nie do zniesienia. Pamiętam jak na pogrzebie Małej znajomy pocieszal nas, że Bóg nam te cierpienia kiedyś wynagrodzi. Przyznam, że sama w to wierzyłam.. Tlumaczylam sobie nawet, że tak miało być.A teraz po stracie kolejnego dziecka to już sama niewiem w co mam wierzyć, a mój ból się tylko pogłębil. Staram się skupić teraz na małżeństwie, bo nasi mężowie też strasznie cierpią .

Odnośnik do komentarza

Witam Kochana. Strata dziecka to najgorsza tragedia. Rozumiem, że dowiedziałas się o śmierci synka niespodziewanie? Musiał być to dla Ciebie wielki szok..bardzo Tobie współczuję..Ja moją Córeczkę straciłam zeszłego roku. W trzecim miesiącu ciąży dowiedziałam się,że jest bardzo chora i odejdzie bardzo szybciutko. Urodziła się w 42 tygodniu ciąży i żyła 3 dni. Mimo ,że wiedziałam iż moje Maleństwo odejdzie to na śmierć własnego dziecka nie można się przygotować..ten ból był i jest czasami nie do zniesienia. Czasami trzeba się zmęczyc tym plakaniem aby móc iść o choć mały kroczek dalej. Ze śmiercią dziecka nie można się pogodzić tylko w jakimś stopniu zaakceptować. Staram się myśleć i wspominać o tych dobrych chwilach z Małą . A przecież było ich tak wiele-chocby te przyjemne kopniaki w brzuszku:-)Pół roku później znowu zaszłam w ciążę i poronilam na samym początku...I tak oto jestem mamą 2 Aniołkow..Jednak mimo wszystko wierzę, że wkoncu to słoneczko i dla nas zaświeci.. Autorzy książki Leavetaking- When and How to Say Goodbay(Odejście-kiedy i jak się pożegnać) radzą:,, Nie pozwalaj innym,by Ci dyktowali, co masz robić i odczuwać. Żałobę każdy przeżywa inaczej. Drudzy mogą uwazac-i dawać Ci do zrozumienia- że rozpaczasz za mocno lub za słabo. Przebacz im i nie myśl o tym. Próbując sprostać oczekiwaniom ludzi albo całego społeczeństwa, hamujesz swe postępy na drodze do odzyskania równowagi emocjonalnej'' Światełko dla Twojego malutkiego synka *

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...