Skocz do zawartości
Forum

Jak radzić sobie po śmierci dziecka?


dysiak

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Stracilam synka

Nie moj maluszek zyl tylko 16 godzin. Ale i tak chcialam go zobaczyc. ZdjeciA tez mam patrze na nie codxienie. Tak mnie te pytania co u was slychac jak sie czujesz to do tej pory denerwuja. Jak ja sie moge czuc jak mojego malenstwa nie ma. Twoja tesciowa pewnie chce dobrze moze po prostu jej powiedz ze chcecie jechac samo. Ja tak zrobilam z moim rodzicami tez chcieli z nami jezdzic ja powiedzialam ze chcemy byc sami na cmetarzu. A najgorsze bylo jak wrocilam do pracy i ciagle te same pytania jak sie czujesz. Ale jak ktos tego nie przezyje to sobie nie zdaje sprawy co sie czuje. Tez tak mysle czasami ze ze mna jest cos nie tak ze jestem gorsza od innych dziewczyn ktore maja dzieci. A widzac dziecko male na ulicy czy w sklepie to do tej pory mam lzy w oczach. .

Odnośnik do komentarza
Gość MamaAniołkaOlusia

Pamiętam jak trzy dni później jechałam z mężem po odbiór karty zgonu. Sekretariat jest na oddziale poporodowym do tego na samym końcu korytarza. Wszystkie te maluchy.. Do windy wsiadla z nami para z noworodkiem. My wysiedlismy piętro niżej aby tylko na nich nie patrzeć, jedyne co powiedziałam "to my powinniśmy być na ich miejscu". Mąż upomnial mnie i powiedział, że nie mogę tak mówić. Do mnie dopiero wtedy dotarło, że będę wracała na następny dzień tylko z nim. Z pustym brzuszkiem, bez Olusia i ze nie tak to miało wyglądać.
Zazdroszczę Ci, że się to zrobiłaś. Ja nie miałam odwagi i teraz bardzo żałuję, mimo świadomości, że byłoby mi jeszcze trudniej.
Do pracy wracam na koniec sierpnia. Boję się tego momentu.

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Dokladnie ja z moim mężem też sobie powtarzam że nie tak to mialo wszystko wyglądać. Powrót do pracy jest najgorszy chociaz można na chwile zapomnieć , zając sie czym innym. Ja to jak wróciłam do pracy to powiedziałam żeby mnue o nic nie pytać . Bo nie chęć o tym wszystkim mówić. Dziewczyny z pracy też się baly mojego powrotu na poczatku mnie unikaly nie wiedzialy jak sie odezwac. Ale z czasem bylo lepiej.

Odnośnik do komentarza

Monia, ja mam już dzieci. Synow 6 i 4 lata. Chcieliśmy trzecie dziecko, poroniłam bardzo wcześnie, potem zaszłam w ciążę i okazało się, że bliźniaki. Na początku się bałam, że coś będzie nie tak, potem zaczęłam się cieszyć, jak przyszedł 20 tydzień, miałam mieć chłopca i dziewczynkę. W 21 tc odeszły dziewczynce wody, byłam w pracy, trafiłam do szpitala. Leżałam dwa miesiące, codziennie słyszałam bicie dwóch serduszek, lekarze raz mówili, że brak wód i dziewczynka ma małe szanse, raz, że może jakieś szanse są, trudno powiedzieć, innym razem że będą ratować to drugie dziecko. Poród zaczął się nagle, urodziłam córkę prawie na korytarzu o 3 w nocy, naturalnie, prawie natychmiast mnie uśpili i zrobili CC, żeby ratować synka, dopiero ok. 9 rano na pooperacyjnej jedna położna się zlitowała i przyniosła mi tel z innej sali, żebym mogła zawiadomić męża. Córeczka trafiła do innego szpitala nie umiała sama oddychać, nie wykształciły się płuca. Reanimowali ją trzy razy. Wypisałam się na żądanie dzień po CC i pojechałam do niej, weszłam w czasie ostatniej reanimacji i jak to zobaczyłam, to sama prosiłam lekarzy, żeby jej dali spokój. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że się za szybko poddałam że nie prosiłam, żeby coś jeszcze zrobili. Odłączyli ją i dali mi na ręce, zmarła nam z mężem na rękach.
No i tak, mam trzech synów, zdrowych w dodatku, mimo że najmłodszy to wcześniak, ale tak mi to trudno teraz docenić. Przez to też czuję się złą matką... I bardzo, bardzo tęsknię za tym czwartym, za córeczką, myślę o 4 ciąży, chociaż płci mi przecież nikt nie zagwarantuje i zwyczajnie na 4 nas nie stać i nic nie zastąpi tej dziewczynki, która była ten jeden dzień...
I co ja mam odpowiedzieć na pytanie co słychać. Nie wiem.

Odnośnik do komentarza

Jusz bardzo mi przykro , serce pęka z bólu ... nie obwiniaj się , Ty zrobiłaś wszystko co mogłaś , taj malutkiej nikt nigdy Ci nie zastąpi , ale wiesz co ? Ty masz dla kogo żyć ! Masz 3 cudownych dzieci , straj się dla nich ! Cała miłość przelej właśnie na te szkraby ! A miłość do córci noś w serduszku ! Twoi mali chłopcy musza czuć Że jesteś cała dla nich ! Kochana cudownie ze masz dzieci oby rosły zdrowe ! Przynajmniej spełniasz się w roli Mamy :)

Odnośnik do komentarza
Gość MamaAniołkaOlusia

Przyjechał tato z bratem, bo mam leży w naszym mieście w szpitalu. Jest w nich taka normalność.. A ja ledwo daję radę, odliczam kolejną niedzielę i myślę o tym, co by były gdyby żył. Pewnie zaczynałby się uśmiechać. Wszystko to mnie ominie. Dwa dni temu spotkałam sąsiadke. Jako jedyna w całym budynku wie, co się stało. później dostałam SMS, że jak mnie zobaczyła, nie wiedziała co powiedzieć poza głupim cześć. Zapomniałam dodać. Była z mężem i blizniaczkami,wracali ze spaceru. Ich córki są ze stycznia. Miałyśmy razem chodzić na spacery. Na widok wózka rozpłakałam się. To była moja pierwsza tak bliska styczność z dzieckiem po śmierci Olka.. To tak bardzo boli..

Odnośnik do komentarza
Gość Monia 1985

Ja urodziłam dwa tygodnie temu martwego synka w 35 tygodniu ciąży. Tak bardzo za nim tęsknię. Miał 55 cm i ważył 2880, był taki piękny duży, bez wad czytam z sekcji zwłok. Dostałam krwotok wewnętrzny 1,5 litra skrzepów które go zalały i udusiły przez odklejenie łożyska z powodu ciśnienia na które się leczyłam w 1% przypadków tak się zdarza to jakiś koszmar tak ciężko dojść do siebie mam 32 lata przynajmniej rok ze staraniem o dziecko Dobrze że mi macice uratowali i mam szanse jeszcze na dziecko. Dziękuję Bogu że przeżyłam bo bardzo walczyli o moje życie. Czekam jeszcze na badanie histopatologiczne łożyska żeby ustawić co było przyczyną czy ciśnienie czy łożysko miało jakąś wadę. Kocham mojego aniołka Michałka. Dziś w nocy poprosiłam aby utulił mamusie do snu i cud w końcu przespałam całą noc bez niczego na uspokojenie.

Odnośnik do komentarza

Witaj Monia1985. Bardzo mi przykro z powodu Twojego Synka. Dobrze, że udało Ci się przespać pierwszą noc bez tabletek. On zawsze będzie w Twoim sercu i tak jak napisałaś, udało się uratować Ciebie i będziesz mogła starać się o kolejne dziecko, daj sobie tylko trochę czasu, żebyś czuła się gotowa. Po wynikach może będziesz znała przyczynę i dzięki temu przy kolejnej ciąży będziesz wiedziała na co bardziej uważać. Wiem, że to bardzo trudny czas dla Ciebie i Twoich bliskich, ale życzę Ci dużo siły i odnalezienia spokoju. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Straszne to jest, człowiek tyle czeka na takiego małego skarba i nagle go traci. Myslec zawsze bedziemy o naszych małych aniołkach. Mówiąc, że czas leczy rany ale wcale tak nie jest my po prostu przyzwyczajamy sie do danej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Ja znów uważam, że w przypadku takiej tragedii dobrze jest korzystać z usług psychoterapeutów. Tylko oni są w stanie dodać nas otuchy i sprawić, że poczujemy się lepiej. Świetnych psychoterapeutów można znaleźć w warszawskiej klinice psychiatrycznej, https://psychomedic.pl/psycholog-warszawa/. Z ich usług korzystałam już kilkukrotnie...

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

Ja uważm że nawet najlepszy psycholog nie jest ci w stanie pomóc. Po takiej tragedi najlepiej może cie zrozumiec osoba która przeżyła coś podobnego. A najważniejsze jest wsparcie ze strony męża i rozmowa z nim. Wspólna rozmowa to jest bardzo dużo. I nie ukrywać swoich emocji czy płaczu. Mój aniołki na zawsze będzie w moim sercu.

Odnośnik do komentarza
Gość MamaAniołkaOlusia

U mnie mija czternasta niedziela bez Olka. Tak samo, łożysko. W dniu porodu. Nie jest ani łatwiej ani lepiej. Wróciłam do pracy. Człowiek po woli stara się złapać jakąkolwiek równowagę ale jak słyszę "będzie dobrze", to mam ochotę tą drugą osobę walnąć. Rozmowa.. Straciłam Synka ma rację. Tylko rozmowa, z mężem. Nie z rodziną. Tylko z osobą która przeszła to, co ja, Ty, my, Wy, Wasi Mężowie. Psycholog? Co powie? Ty/ja będziesz siedzieć, mówić, płakać, wyrażać żal, ból, złość smutek, a psycholog? Będzie patrzył, bo tak naprawdę nie wie się co powiedzieć komuś po takiej stracie. Zwłaszcza na samym końcu. W dniu, który miał być najszczęśliwszy staje się najgorszym. U nas wystarczyły dwie sekundy. Dwie sekundy patrzyłam jak mojemu Synkowi przestaje bić serduszko. Nic się nie da powiedzieć, nie da się pocieszyć. Żadne słowa nie dadzą ukojenia. Płacz.. To trzeba przeplakac. Tak długo i tak często jak potrzebujesz. Nie zwracać uwagi na innych ludzi, bo czas tylko przyzwyczaja i uczy życia z bólem i uczuciami, które Nam towarzyszą po tej stracie. Rozmawiaj z mężem, dużo. Mi to pomagało, bardzo. Ty dostaniesz wyniki badań z łożyska. Ja po dwóch miesiącach czekania dowiedziałam się, że łożysko nie zostało oddane do badania. Żal ale każdy lekarz mówi, że tylko w 10% przypadkach udaje się ustalić co tak naprawdę się stało. Nawet nie mam siły tego roztrząsać bo po co?

Odnośnik do komentarza
Gość Stracilam synka

U mnie minął już ponad rok od straty mojego maluszka. Ale do tej pory nie lubie pytania jak sie czujesz. Jak ja sie mogę czuć ?udaje w pracy że wszystko jest dobrze, ale nie jest i nigdy nie będzie. Ja do tej pory nie wiem dlaczgo moje malenstwo nie żyje. Z jednej stronu chciałabym wiedzieć ale z drugiej przecież nic by to nie zmieniło.

Odnośnik do komentarza
Gość MamaAniołkaOlusia

Ja tez nigdy się nie dowiem co takiego się stało, że mój Synek musiał umrzeć. Pozostaje nadzieja w badaniach hematologicznych. Z jednej strony chciałabym aby coś wykazały, zwłaszcza, że tak naprawdę myślimy juz o drugim dziecku, dzięki czemu będziemy chociaż tyle mogli zrobić aby zapobiec ewentualnemu niebezpieczeństwu, a z drugiej chciałbym aby wszystko było ok i ze to co nam się zdarzyło, było okropnym, straszliwym, nieszczęśliwym życiowym wypadkiem. Straciłam Synka.. Światełko dla Twojego Maluszka. Musimy spróbować sobie jakoś poradzić.. Chociaż tyćko.. Wiem, trudne. Juz na zawsze pozostanie jedno pytanie: dlaczego? Gdybyśmy nawet dostały odpowiedz nic ona nie zmieni. Naszych Dzieci nie odzyskamy. Gdybyś chciała napisać: nikaa71@wp.pl 71 to nie rok urodzenia, tak na marginesie ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość aniołkowamama2

witam, niestety i ja dołaczam do waszego grona, dzis mija miesiac od pochówku naszej córeczki, wcale nie jest łatwiej, mam wrazenie ze coraz gorzej jakby to wszystko do mnie dopiero docierało.. Malutka urodzila sie przez cc w 32 tyg ciazy, miała wade serduszka i nie dało rady po ponad 5 godzinach zmarła, nawet jej nie zdazyłam zobaczyc,zostaly tylko zdjecia ktore maz zrobil byla taka malutka. miałam cc z powodu cisnienia, stan przedrzucawkowy.. tak strasznie boli ze jej nie ma z nami, tak bardzo sie na nia cieszylismy, nasz cudowny Aniołek..[*]

Odnośnik do komentarza

Monika, aniołkowamamo przytulam.
U mnie niedługo minie rok. Już nawet usłyszałam od pewnej koleżanki, że może już dość, "weź psa (że schroniska) i zacznij się cieszyć". Także po ludziach, którzy nie doświadczyli czegoś takiego, nie można się wiele spodziewać. Ja czasem czuję się po takich i podobnych uwagach, jakby mi ktoś dał w twarz. Ale też mówię moim znajomym (albo pisze, bo tak łatwiej), co można zrobić, jak się zachować wobec rodzica, który stracił dziecko, bo ludzie zwyczajnie tego nie wiedzą. Mówię, czego chcę. Walczę o to, żeby mieć prawo mówić o mojej córce, żeby nie zamykano mi ust takim "oj daj spokój" albo "trzeba się cieszyć tym, co się ma". Mam trzech synów, no tak, są wspaniali, ale w tej chwili nadal nie mam siły ani ochoty tym się cieszyć, a jak jeszcze słyszę uwagi od niczego nieświadomych ludzi do bliźniaka mojej córeczki "miałeś być dziewczynką" (haha, jakie śmieszne), to mam ochotę gryźć.

Odnośnik do komentarza
Gość aniołkowamama2

dokladnie ludzie nie wiedza jak sie zachowac, przykro jest ze wola o tym nie rozmawiac, mam wrazenie ze niektorzy zachowuja sie jakby jej wogole nie bylo, boja sie wypowiadac jej imienia, moze zeby nam bylo latwiej ale ja wolalabym zeby o niej mowic zeby nie zapomniec to wkoncu nasze kochane, wyczekane dzieciatko, nasza slodka córeczka, tak ciezko zyc teraz

Odnośnik do komentarza

Witam!
Poroniłam moją pierwszą ciąże. Długo się z mężem staraliśmy, wiec bardzo się cieszyliśmy na wieść o maleństwie. Wszystko przebiegało dobrze, na USG widziałam bijące serduszko, byłam w 7 tc, w tym tygodniu miałam zrobić niezbędne badania, ale nie zdążyłam... Poroniłam... Nagle zaczął boleć mnie brzuch jak na okres i zaczęłam krwawic, krwawienie było tak obfite, że zostawiałam za sobą plamy :( ten widok był przerażający od razu zrozumiałam się co się dzieje... Ten obraz mam przed oczami, od razu pojechałam do szpitala. Nie wiem czemu tak się stało... nie przemęczyłam się, zdrowo się odżywiałam, jestem zdrowa... To niesprawiedliwe, straciłam moje maleństwo, moje pierwsze dziecko, mam wrażenie że nikt nie jest w stanie tego zrozumieć. Tak wiem, to była wczesna ciąża i teoretycznie wszystko może się zdażyć, są kobiety które cierpiały bardziej i miały gorzej, wiem, ale to mnie nie pociesza, ani trochę, jestem w stanie bardziej zrozumieć te kobiety, co czuły i przeżyły. Przez te parę tygodni zdążyłam pokochać te malutkie serduszko... Mieliśmy plany gdzie postawimy łóżeczko, jakie imiona nam się podobają... Teraz czuje się pusta. Mam wspaniałego męża wspiera mnie jak tylko potrafi ale on nie jest wstanie wypełnić tej pustki, nigdy już nie odzyskam mojej dziecinki na którą tak się cieszyłam...

Odnośnik do komentarza
Gość aniołkowamama2

Mimoza bardzo wspolczuje, strata dziecka jest tragicznym wydarzeniem, o ktorym nigdy sie nie zapomni, trzeba zyc dalej, ja moja coreczke urodzilam w 32 tyg, czulam jej ruchy bylo tak blisko juz tak dlugo byla w moim brzuszku , niestety zmarla po urodzeniu a ja nawet jej nie zobaczylam, to okropne uczucie pustki, rozumiem cie, teraz jeszcze 1 listopad i zzamiast mojej dzidzi kupowac zabawki ciuszki to musze wybrac wiazanke na grób... ta bezsilnosc jest straszna. nie wiem jak przezyje tez swieta w grudniu, to maly byc nasze pierwsze swieta w trojke..a tak coz, nasz Aniołek bedzie z nami w to wierze ze czuwa caly czas nad swoimi rodzicami, Kocham Cie Aniołku[*]

Odnośnik do komentarza

Z wielkim smutkiem, żalem i bólem dołączam do grona Aniołkowych Mam. W dniu swoich 34 urodzin na badaniach połówkowych w 22 tygodniu ciąży dowiedziałam się, że moje dziecko ,,Bąbelek" bo tak mówiliśmy z mężem do Naszego Maleństwa - nie ma szans na przeżycie, że umiera i cierpi. Podczas badania okazało się że nie ma w ogóle wód płodowych, że dzieciątko nie ma nerek, pęcherza, chore serduszko... szok, bo wcześniej rozwijał się książkowo. Owszem było podejrzenie, że ma chory kręgosłup ale nie martwiliśmy się tym za bardzo. Lekarz poinformował mnie, że są dwa wyjścia: w szpitalu wywołają poród albo poczekam aż dziecko samo się urodzi ale przez ten czas będzie cierpiało w moim brzuchu. Z bólem serca zdecydowałam się na poród. Niestety musiał być to poród naturalny. Moja pierwsza tak długo utrzymana ciąża ( kilka miesięcy wcześniej straciłam dwa Aniołki na początku ciąży), upragnione szczęście i tak brutalnie została przerwana. Nie chciałam żeby Bąbelek cierpiał. Rodziłam Go w bólach przez 6 godzin. Ale jak tylko zobaczyłam Naszego synka od razu zapomniałam o bólu. Kacperek urodził się 3.10.2017 r. martwy, już nie cierpiał. Był taki malutki, miał może 20 cm i ważył 414 gram. Urodził się z rączką przy policzku i z takim delikatnym uśmiechem, taki spokój bił z jego buzi. Mąż był przy mnie cały czas. Pozwolono nam go zobaczyć, przytulić. Po wyjściu ze szpitala działałam w szoku, załatwialiśmy formalności w urzędzie, potem w zakładzie pogrzebowym i u księdza. Sami ubraliśmy naszego maluszka do trumienki. Pierwszy szok minął, mąż wrócił do pracy a do mnie dopiero dociera co się stało, że nie mam już pod sercem mojej miłości. Tak bardzo mi Go brakuje, tych wygibasów w brzuchu, zawsze wieczorami urządzał sobie w brzuch imprezę pod tytułem wyginam śmiało ciało. Tyle radości nam tym sprawiał. A teraz taka pustka została... i rozdzierający serce ból...

"Śmierć dziecka... I dla matki żadne inne końce świata nie istnieją..."
marzec 2017 dwa Aniołki 4/5 tc
październik 2017 Aniołek Kacperek 22+1 tc
październik 2018 nasz cud Marcelek

maj 2020 Aniołek 8 tc

Odnośnik do komentarza
Gość aniolkowamama2

bardzo wspolczuje, to musialo byc straszne przezycie, i wiem z doswiaadczenia ze mowienie ze tak lepiej ze nie cierpi nie za wiele pomaga, moja coreczka tez byla ciezko chora ale ciaza zakonczyla sie cc bo ja z kolei mialam zatrucie ciazowe..tez mi jej bardzo brakuje,tak ja kocham mojego AAnioleczka

Odnośnik do komentarza

Ściskam Was i przytulam.
Szukajcie grup wsparcia, są w wielu miejscowościach, można spotkać inne osoby po stracie dziecka we wczesnej ciąży, późnej, dziecka starszego, te przeżycia w gruncie rzeczy sie nie różnią aż tak bardzo, dla rodziców to zawsze jest dziecko, które kochali, na które czekali... Akurat teraz, 15 października jest dzień dziecka utraconego, jeśli czujecie potrzebę, można poszukać, czy jest jakieś spotkanie albo dla wierzących msza (na stronie dlaczego.org.pl).
Bardzo bym chciała w ogóle nic o takich dniach nie wiedzieć i mieć moją córeczkę obok siebie.

Odnośnik do komentarza

Codziennie chodzę na grób synka, codziennie płaczę... Tak bardzo chciałbym żeby był... tak bardzo za Nim tęsknię... Na razie nie chcę nawet myśleć o kolejnej ciąży, bo będzie ona przepełniona strachem, że znów stracę ukochane dziecko... Tęsknię Kacperku Aniołku mój Kochany

"Śmierć dziecka... I dla matki żadne inne końce świata nie istnieją..."
marzec 2017 dwa Aniołki 4/5 tc
październik 2017 Aniołek Kacperek 22+1 tc
październik 2018 nasz cud Marcelek

maj 2020 Aniołek 8 tc

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...