Skocz do zawartości
Forum

Lutówki 2016


Rekomendowane odpowiedzi

Co do przyszlego taty, to u mnie chyba jest troche tego i tego, z przewaga opiekunczosci i troskliwosci. Z jednej strony widze dosc male zaangazowanie w kontakt przezbrzuszny z Eliza, a z drugiej troske o mnie :)
Mysle, ze facetow troche przeraza to, co sie wydarzy, i kazdy reaguje na swoj sposob. Jeden przywdziewajac na nowo skore dziecka a drugi nienaturalnie dojrzewajac:) ale trzebaby bylo ich dokladniej przebadac;)
Nam jest latwiej, choc pewnie nie zawsze latwo. Na poczatku balam sie tych mocniejszych ruchow (szczegolnie przemieszczania sie malego, niewidocznego cialka), teraz jest ok i powoduja one u mnie usmiech (jednak nigdy sie nie wzruszylam - ani po kopniaku, ani na usg-wyrodna matka;))) ale widze, ze moj partner ma z tym nadal maly problem. Dopoki ruchy byly delikatniutkie, lubil klasc reke na brzuchu. Teraz jakos robi to rzadziej:) ale mysli o innych rzeczach- zakupach, wyreczaniu mnie, jak musi jechac w delegacje a nie ma ochoty, motywuje sie na glos, ze przeciez to dla Elizki;)))

http://www.suwaczki.com/tickers/km5scwa1654n41yi.png

Odnośnik do komentarza

witam wszystkich :)
Depti jak widać co położna to opinia :) I tak będzie co ma być.
Co do facetów to mój również chętnie sam wychodzi wieczorami. Nie mogę powiedzieć, że mi nie proponował, ale mnie nie bawi patrzenie się jak ktoś sobie popija piwko. No i wiadomo, że ja nie wysiedzę już długo w jakimś miejscu, więc nie chcę go ograniczać. Zresztą niech ma okazję się wygadać kumplom ;) Co do zaangażowania to sama nie wiem czy się boi czy co, ale czasem mi przykro bo mam wrażenie, że o wszystkim co dotyczy małej muszę myśleć sama... On jest jednak taki, że nawet jak się trochę boi, to tego nie pokaże wprost.
A czy wasi mężczyźni będą z wami przy porodzie? Mój mi obiecał, choć na moment parcia chyba wolę by wyszedł.


 

 

Odnośnik do komentarza

dorota714 - mój mówi cały czas że będzie przy porodzie, od początku właściwie. Ja myślałam żeby wziąć siostrę i nawet nie brałam męża pod uwagę bo pomyślałam że lepiej jemu oszczędzić takich widoków. A w któreś rozmowie małżonek się odezwał że on chce być i koniec. Ja myślę że to też jest kwestia tego że oboje nie mamy zaufania do polskiej służby zdrowia i on wie że jak ja nie będę miała tam siły czuwać nad tym co oni robią to on się odezwie jak będzie coś nie tak lub zadzwoni do znajomego lekarza skonsultować.

Jeśli chodzi o zbieranie wyprawki itp. to mój ma za zadanie wybrać dobry wózek wielofunkcyjny i łóżeczko z szufladą. Resztę ogarniam sama, ale to z tego względu że on nie ma pojęcia co jest potrzebne, jakie będzie dobre. Ja podpytuję to tu na forum, to siostrę i mniej więcej mam orientację ;)U nas podobnie było przed ślubem. Ogarniałam sama większość rzeczy, tylko męża pytałam czy podoba się, czy pasuje, czy może coś innego proponuje. I tak wesele wyszło nam pięknie to myślę że teraz też synka jakoś godnie powitamy i przyjmiemy do siebie :))

https://www.suwaczki.com/tickers/f2wl3e5egrm8fd7r.png

https://www.suwaczki.com/tickers/860ivcqgtujhjx0j.png

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny.....a ja mam trochę inaczej bo juz jedno dziecko mam i to dosc duze bo w 4 klasie....wiec mam pomoc i meza i syna....syn na poczatku byl zly ze bedzie mial rodzenstwo a teraz jak wraca ze szkoly to pierwsze co to dochodzi do brzucha i wita sie z malenstwem przytula sie gada do niego....takie to mile jest :-) a maz tez prosto z pracy do domu a wychodzimy ewentualnie w weekendy razem....my jestesmy 11 lat po ślubie i nadal jest normalne jak na początku ....swietny facet mi sie trafil :-)nie mam co narzekać...

Odnośnik do komentarza

Witajcie.
Z moim m jest podobnie jak u mimki. Tak zawsze bylo ze jak planowaliśmy przeprowadzkę, wakacje za granicą, jakiś wyjazd, później organizacje wesela to po prostu ja się tym zajmowałam a on tylko potwierdzal mój wybór ale wyrażał swoje zdanie. Z jednej strony mi to trochę przeszkadzało że wszystko spada na mnie ale z drugiej wolę coś sama sprawdzić załatwić wiedzieć na 100% czy coś wybrać a chce mieć tylko osobe przy sobie która potwierdzi decyzję lub jeszcze raz wspólnie przedyskutujemy jakąś sprawę. Na szczescie mój m daje mi wolna rękę ale później i tak zawsze podkreśla że decyzja jest wspólna hehe ;-) i teraz zauważyłam w kwestii dziecka że jest podobnie uważa że ja to po prostu lepiej zrobię i ogarnę podobnie w kwestii domu wyboru płytek paneli czy glupich dodatków jest identycznie. Czasami mnie to drażni ale chyba w rzeczywistości tak jest mi wygodniej lubię mieć sama wszystko pod kontrolą :-)
To wyczekiwanie na małą też sobie inaczej wyobrażałam że będzie mówił do brzuszka głaskal witał się żegnal ale do końca tak nie jest gdyby nie moje upominanie pewnie ciężko by mu było gadać do brzucha heh. Dla mnie to w sumie normalne ale dla facetów chyba niekoniecznie. Na razie też bardziej zauważyłam że interesuje się moim zdrowiem odżywianiem itd a brzuszek to brzuszek ale troszkę się sytuacja zmieniła po usg polowkowym 4D kiedy to wszystko zobaczył od środka i chyba zrozumiał że tam jednak jest dziecko :-)
Co do wyjść to mój wie że w tygodniu rzadko się widzimy bo ma taką pracę więc weekendy spędzamy razem ale niekoniecznie sami jak jest tylko okazja to widzimy się że znajomymi lub spotykamy na miescie później już nie będzie takiej okazji jak się mała urodzi.

Kocham Cię Krolewno :*http://www.suwaczek.pl/cache/2b92a62998.png

Odnośnik do komentarza

Lutówka, to my chyba podobne do siebie i jesteśmy a nasi panowie do siebie ;) Też czasami wydaje mi się to irytujące ale jak głębiej pomyślę to uważam że tak jest lepiej. Mój małżonek wykazał się jak kupiliśmy mieszkanie i wszystko w nim robiliśmy od zera. Ogarniał większość rzeczy technicznych, bo ja o tym bladego pojęcia nie mam - rurki, kolanka, kleje itp. to nie dla mnie. Ja projektowałam wnętrza, szukałam mebli i konsultowaliśmy je razem. Dlatego ja uważam że jest u nas po prostu dobry podział ról i tego się trzymamy. Dzięki temu chyba nie ma kłótni, są dyskusje i wspólne rozwiązywanie kwestii spornych :)

https://www.suwaczki.com/tickers/f2wl3e5egrm8fd7r.png

https://www.suwaczki.com/tickers/860ivcqgtujhjx0j.png

Odnośnik do komentarza

U mnie podobnie jak u Marity. Na początku mój m interesował się jeszcze mną i maluchem, ale od jakiś trzech tygodni, chyba od czasu, jak tak bardziej zaczął być widoczny brzuszek, całkowicie ignoruje temat. Fakt, na szkołę rodzenia chodzi, mówi, że będzie przy porodzie, ale nie pyta jak ja się czuję, jak młody, czy kopie. Ręki do brzucha nie chce przykładać, że o mówieniu nie wspomnę.
Powiem wam, że ciężko mi z tym. Wiem, że dla niego to koniec pewnego etapu w życiu, pewnie boi się tego, że go to uwiąże w domu, ale ja się czuję strasznie źle z tym. Tym bardziej, że dziecko, to była bardziej moja decyzja, on po prostu nie protestował, wiedział, że kiedyś dziecko będzie, bo oboje chcieliśmy mieć dzieci.
Ale to chyba wszystko za dużo. Dziecko, kupno mieszkania, za dużo nowych zobowiązań w jednym czasie. Mam nadzieję, że po porodzie to się zmieni, że jak zobaczy małego będzie inaczej. Ale do porodu jeszcze prawie trzy miesiące, a ja się czuję jakbym męża traciła.
Dochodzi do tego, że zastanawiam się czy to była dobra decyzja decydować się już na dziecko, czy nie warto było jeszcze poczekać. Tylko nie wiem na co. Później pewnie byłoby tak samo.
Może macie jakiś pomysł jak sprawić, żeby facet zamiast się zamartwiać nowymi zobowiązaniami, zaczął być dumny z tego co zrobił? On nie ma znajomych z dziećmi, nie widzi, że to może dawać radość. Dla niego to koniec, zamiast się cieszyć uważa, że teraz już żadnych przyjemności nie będzie, tylko będzie musiał "harować całe życie na dzieciaka". Mówi tak w żartach, ale nie wiem ile w tym żarcie prawdy jest.
Przepraszam, że się rozpisałam, ale musiałam gdzieś się wygadać.

http://www.suwaczki.com/tickers/zi133e3kj4msqtmg.png

Odnośnik do komentarza

Mimka też to zauważyłam i na dodatek mamy taki sam termin porodu ;-) u mnie tak samo m przejal techniczne rzeczy w domu piec rurki grzejniki tynki itd a kwestia dekoracji należy do mnie i to mi w sumie pasuje jedynie kolor przewodni dodatków mąż wymyślił (ale dobrze wiedziałam jaki to kolor i mi również odpowiadał ;-)).
A moj właśnie na poczatku twierdził że nie chce być przy porodzie a ja znowu chciałam więc temat ucichl ostatnio byliśmy większą grupka na "drinku" większlosc w ciazy lub z dzieckiem i tam się dowiedziałam bez przymusu od męża jak mówił innemu że chciałby być przy porodzie więc chyba dojrzał do tej decyzji mam nadzieję że mu się nie odmieni :-)
Mara myślę że nie ma co się zamartwiac mąż wszedł może w taki okres i ciężko mu o tym mówić. Ja na twoim miejscu po prostu bym szczerze z nim porozmawiala że chcesz aby uczestniczył w tym wszystkim ze czujesz ze sie oddala od spraw związanych z dzieckiem a tobie tego brakuje i ze tego potrzebujesz. Ja tak mialam ok 20-24 tyg że nie radzil am sobie z emocjami więc podsyłalam mojemu smsem teksty z różnych artykułów z neta od tamtej pory nie ma dnia żeby się nie spytalam jak się czuje ;-) oni dużo rzeczy nie wiedzą nie domyślaja się trzeba im wszytsko mówić tłumaczyć pokazywać a na pewno twój mąż zrozumie skoro jesteście tyle że sobą i świadomie podjęliśmy decyzję o dziecku :-)

Kocham Cię Krolewno :*http://www.suwaczek.pl/cache/2b92a62998.png

Odnośnik do komentarza

Dobry wieczór dziewczyny :)

Plan porodu? Pierwsze słyszę, muszę o tym poczytać! :) W przyszłą środę zaczynam pierwsze zajęcia w szkole rodzenia i pewnie coś mi o tym opowiedzą. Idę ze swoim m. i podchodzi do zajęć z dystansem, i może nawet niechęcią, ale sam zobaczy i później oceni, czy chce będzie w zajęciach uczestniczył, czy też nie. Doszłam do wniosku, że nic na siłę.
Też mam czasami doła i czuję się samotna w tej ciąży, ale też nie powiem, abym była bez winy. Burza hormonów, siedzenie większości czasu w domu sama, unikanie spotkań z najbliższymi, bo ciągle ktoś jest chory - wydaje mi się, że to robi swoje.
W pracy mi często ludzie zwracali uwagę "pani jest zawsze taka uśmiechnięta", nowa koleżanka, która do nas doszła to stwierdziła, że chyba na jakimś haju jestem, bo jak można się ciągle uśmiechać...:) Nauczył mnie tego mój tata, który nie miał w życiu lekko i uważa, że optymizm, uśmiech dodaje mu sił, i z czasem wynagradza.
Więc dziewczyny... W tych takich przygnębiających sytuacjach spróbujmy się uśmiechnąć, nabrać powietrza w nasze dorodne biusty, wypiąć piękne brzuchole, bo za chwilę dołączą do nas najwspanialsze istotki :)

Odnośnik do komentarza

hej dziewczyny. jak tu pusto...
miałam dziś sen, że dzidziuś był już z nami, a my dopiero pojechaliśmy kupować łóżeczko. maluch był w ubrany w barwy jak na chłopca więc chyba moja podświadomość wariuje, albo nie wiem...
to łóżeczko to chyba sygnał, że jednak trzeba się sprężać z wyprawką :P
i jeszcze w śnie poczułam takie ciepło na sercu i że ten zapach maluszka jest taki słodki. jak się obudziłam, to aż pomyślałam, że nie mogę się już doczekać.
z tego wszystkiego poczytałam sobie dziś listopadówki, jak to cieszą się niektóre już ze swoich pociech.
a na styczniówkach okazało się, że ktoś już urodził. tak więc nikt nie zna dnia i godziny. muszę zebrać tyłek i ogarnąć wyprawkę.


 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...