Skocz do zawartości
Forum

Konkurs: "Jedynkowe Przedszkole"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszamy wszystkie dzieci do konkursu, w którym do wygrania jest 5 płyt
JEDYNKOWE PRZEDSZKOLE

http://kontoredakcyjne.strefa.pl/jedynkowe%20przedszkole.jpg

Płyta zawiera 13 wspaniałych piosenek oraz podkłady muzyczne dla małych artystów!

Aby wygrać jedną z 5 płyt
OPISZ SWÓJ NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ/ NAJPIĘKNIEJSZĄ PRZYGODĘ W PRZEDSZKOLU!

Na odpowiedzi czekamy do 31 stycznia 2014 do północy.
Wyniki ogłosimy 4 lutego 2014r.

Regulamin konkursu

Czekamy na odpowiedzi i trzymamy kciuki za wygraną!

Odnośnik do komentarza

Kiedy szłąm do przedszkola bardzo się bałam , nie chciałam zostać sama bez mamy i w drzwiach z kubusiem puchatkiem się rozpłakałam...
Mama została ze mną jeszcze ze mną pare minut i moja minka się poprawiła. Nasza Pani przedszkolanka ubrana była w takie rajstopki koloru niebieskiego i suknienkę w białe groszki wzieła mnie do klasy i się zaczęła ze mną bawić po chwili doszły inne koleżanki i się wszyscy bawiliśmy. Był to pierwszy dzień a już uczyliśmy się piosenki o czerwonym kapturku było wesoło. Od tamtej pory polubiłam przedszkole i chętnię chodzę się bawić z dziećmi bo każdego dnia uczymy się nowych fajnych zabaw i poznajemy piękny świat jaki nas otacza

Odnośnik do komentarza

Gdy pierwszy raz byłam w przedszkolu to się bardzo bałam bo zawsze chodzę wszędzie z mamą a tego dnia musiałam iść do przedszkola bez mamusi.Mama mi mówiła że poznam nowe koleżanki i nowych kolegów i ja na początku nie wierzyłam ale się przekonałam i przyznałam mamusi rację że nie było się czego bać.Faktycznie poznałam dużo kolegów i koleżanek oprócz tego w przedszkolu śpiewamy piosenki i się bawimy.Od tamtej pory chodziłam chętnie do przedszkola bo wiedziałam że jest fajnie i się mogę czegoś nauczyć.:)

Odnośnik do komentarza

Gdy pierwszy raz byłam w przedszkolu to się bardzo bałam bo zawsze chodzę wszędzie z mamą a tego dnia musiałam iść do przedszkola bez mamusi.Mama mi mówiła że poznam nowe koleżanki i nowych kolegów i ja na początku nie wierzyłam ale się przekonałam i przyznałam mamusi rację że nie było się czego bać.Faktycznie poznałam dużo kolegów i koleżanek oprócz tego w przedszkolu śpiewamy piosenki i się bawimy.Od tamtej pory chodziłam chętnie do przedszkola bo wiedziałam że jest fajnie i się mogę czegoś nauczyć.:) w przedszkolu jest bardzo fajnie dzieci sie rozwijaja bawia spiewaja jezdza na wycieczki

Odnośnik do komentarza

Moim, może nie tyle najpiękniejszym wydarzeniem, ale zapewne wydarzeniem,które na długo a może do końca życia będzie tkwić w mojej pamięci, był dzień, w którym, jedząc śniadanko z innymi dzieciaczkami, wypadł mi ząb... przygoda oraz wrażenia temu towarzyszące nie do opisania, krew się lała, pani mi dała chusteczki, musiałam zużyć aż 3 sztuki :) ząbek oczywiście delikatnie zapakowałam w kolejną chusteczkę i schowałam do plecaka, bo gdy mama po mnie przyszła musiałam jej pokazać i opisać tak jak w tym momencie to całe wydarzenie, które mnie spotkało :)

Odnośnik do komentarza

Moje przedszkole jest bardzo blisko domu . Pewnego dnia , gdy ganialiśmy się z kolegami i koleżankami wokól stolików przydarzył mi się mały wypadek....jak to dzieci lubimy ciągle jesć jakiegoś batona albo pić soczek tak też było tego dnia. Biegająć w ręku trzymałam w szklanej butelce tymbarka , za mną biegł mój kolega który machał rękami i nagle uderzył w dno mojej butelki kiedy ja ją miałam u ustach i wpadło mi do niej pół zęba ....byłam przerażona i uciekłam do domu . Po paru godzinach już się śmiałam z tego ale jednaj ząbek trzeba było doklejać u dentysty którego się boję gorzej niż duchów

Odnośnik do komentarza

Mam 27 lat i jestem mamą 9 miesięcznego chłopca Nikodema. Niewiele pamiętam z przedszkola ale bardzo dobrze utkwiły mi w pamięci chwile ,kiedy mama musiała mnie i brata zaprowadzać do przedszkola i szybko biec na autobus ,którym jechała do pracy. Nie było wtedy jeszcze telefonów komórkowych i gdy autobus się spóżnił to my niestety czekaliśmy na nią pod drzwiami lub u sąsiadów. Pamiętam również pierwsze koleżanki które jednak z biegiem lat gdzieś zniknęły z mojego życia.
Ale mam pewne chwile związane z przedszkolem, które pamiętam bardzo dobrze. Nie są to chwile gdy ja chodziłam do przedszkola tylko gdy w szkole średniej musiałam odbyć praktyki w jednym z przedszkoli w moim mieście.
W pierwsze dni poznawałam dzieci z mojej grupy. Byli naprawdę różni i różne też miały charaktery. Jedne były bardziej otwarte a drugie zaś skryte i nieśmiałe. Ale jedno wiem na pewno wszystkie potrzebowały zainteresowania, rozmowy i dobrej zabawy połączonej z edukacją. Wiele chwil spędziłam z tymi dziećmi , bardzo je wszystkie polubiłam, nawet Karola,którego codziennie musiałam na siłę wyciągać z basenu z piłeczkami :-))
Cały czas tam spędzony uważam za bardzo udany a wspomnienia są zachowane na zdjęciach i w serduchu. Tamte dzieciaczki pewnie nie bardzo mnie pamiętają jednak Ja będę długo jeszcze je pamiętała. Dzięki nim teraz zdecydowałam się iść na studia po których zostanę przedszkolanką, zrozumiałam również że uwielbiam zabawę oraz naukę z takimi dziećmi i chciałabym w przyszłości właśnie tym się zajmować. A w między czasie gdy jeszcze nie ukończyłam studiów i muszę być z synkiem w domu to czytam różne poradniki oraz chodzę na kursy związane z wychowywaniem takich dzieci. I żyję wielką nadzieją że w przyszłości to ja będę miłym wspomnieniem z przedszkola dla któregoś dziecka :-))
Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

Bardzo ciepło wspominam mój pobyt w przedszkolu i choć było to 12 lat temu, to mam wrażenie, jakby od tego czasu minęło zaledwie kilka miesięcy. Bardzo lubiłam, gdy wszyscy wspólnie siadaliśmy po turecku na dywanie, a Pani czytała nam opowiadania i zadawała pytania. Pamiętam, że zawsze denerwowałam się, że nie będę mogła na nie odpowiedzieć, a potem, gdy było już po wszystkim nie mogłam doczekać się kolejnego dnia i nowej czytanki.
Fajna była też zabawa w sklep, a także „Chodzi lisek koło drogi”.
Jednak najmilej wspominam dzień, jak Pani postawiła mnie do kąta, bo biegałam po sali. I choć miała to być kara, w dodatku bardzo zasłużona, to wcale się tym nie przejęłam, bo miałam okazję przekonać się, jak to jest stać w kącie (trochę nudno!). Wiele bym dała, aby tam wrócić, bo był to jeden z lepszych okresów w moim życiu.

Odnośnik do komentarza

Najmilsza przedszkolna przygoda. Ileż to już lat temu, kiedy mała dziewczynka w kucykach i czerwonych kokardkach, bo przecież na wielkie święta przedszkolno-szkolne trzeba było być odpowiednio ubranym:) dreptała do przedszkola. Sala pachniała drewnianymi meblami i pożółkłymi kartkami bajek. W porze śniadania przypalone ciut mleko było czuć już na korytarzu, oj, ten zapach;) I wreszcie ja, szczuplutka, brunetka, nieśmiała, tęskniąca za mamą, zawsze z kolorowanką i kredkami pod pachą zostałam wybrana....no właśnie.....bo zbliżał się ten dzień, na który czekały wszystkie dzieci, 6 grudnia. Zostałam Śnieżynką!!! "Prawą ręką" Dieduszka Moroza :):):), tak, tak....bo w tamtych czasach święty Mikołaj zamienił swój płaszcz na niebieski kożuch:):). Taka przejęta nigdy nie byłam, mama "kombinowała" mi strój Śnieżynki z czego się tylko dało....miałam niebieską sukienkę z falbanką z firanki, srebrne na niej gwiazdki ze sreberek po cukierkach, na głowie opaskę ubraną w srebrną lametę ściągniętą z choinki i w ręce różdżkę z gwiazdką na czubku posypaną błyszczącymi drobinkami tłuczonej bańki klejonej na maminym lakierze do paznokci:) ....takie to były wynalazki;) Tego nigdy nie zapomnę! To był cudowny dzień, chyba najwspanialszy w przedszkolu. Z szarej myszki stałam się księżniczką! Stałam u boku tego "cudownego" gościa:) i pomagałam rozdawać prezenty. Nawet nie pamiętam jaki prezent dostałam, to nie było ważne. Do tej pory jednak wiem, co to znaczy być zauważonym i wyróżnionym. Stałam się odważniejsza...ha i nawet czasem gubiłam czerwone kokardy;)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-67805.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-67804.png

Odnośnik do komentarza

‘’Do przedszkola poszłam jako malutka dziewczynka,
Bo miałam zaledwie dwa i pół latka, byłam kruszynka.
Zawsze mama mnie do przedszkola odprowadzała,
Pamiętał jak na dowidzenia mi buziaki dawała.

W przedszkolu bywało różnie,
Czasami łzami się zanosiłam, czasami patrzyłam na wszystkich groźnie.
Ale przedszkole wspominam bardzo miło,
Chociażby, dlatego że wiele się tam ciekawych rzeczy robiło.
Taneczne i plastyczne zajęcia bardzo lubiłam,
I dlatego do przedszkola lubić chodziłam.
Przygoda w przedszkolu mnie też spotkała,
Chodź byłam jeszcze wówczas mała.
W przedszkolu miałam też już swoich adoratorów,
Którzy ciągną za kokardy i urastają do rangi bohaterów.

Ja uwielbiałam kolegę Kacpra , który mi adorował,
I nawet po kryjomu mnie w policzek całował.
Gdy mieliśmy próby taneczne – on zawsze wybierał mnie,
W konfliktach rówieśniczych on zawsze stawał po mniej stronie.

Podczas jednej z prób, gdy razem tańczyliśmy,
Tak bardzo się w rolę wczuliśmy.
Że na dekoracji wspólnie wylądowaliśmy.
Nic nam się złego nie stało,
Chodź przyznaje groźnie to wyglądało.
Zachowaliśmy się profesjonalnie i szybko do tańca powróciliśmy,
I aplauz braw od pozostałych przedszkolaków otrzymaliśmy.
Do dziś ten brawa miło wspominam,
Chodź duża już ze mnie dziewczyna!!’’

p.s Zdjęcie z owych prób przedszkolnych - niestety upadku fotograf nie uchwycił.

monthly_2014_01/konkurs-jedynkowe-przedszkole_7843.jpg

Odnośnik do komentarza

‘’Do przedszkola poszłam jako malutka dziewczynka,
Bo miałam zaledwie dwa i pół latka, byłam kruszynka.
Zawsze mama mnie do przedszkola odprowadzała,
Pamiętał jak na do widzenia mi buziaki dawała.

W przedszkolu bywało różnie,
Czasami łzami się zanosiłam, czasami patrzyłam na wszystkich groźnie.
Ale przedszkole wspominam bardzo miło,
Chociażby, dlatego że wiele się tam robiło.
Taneczne i plastyczne zajęcia bardzo lubiłam,
I dlatego do przedszkola lubić chodziłam.
Przygoda w przedszkolu mnie też spotkała,
Chodź byłam jeszcze wówczas mała.
W przedszkolu miałam już swoich adoratorów,
Którzy ciągnęli za kokardy i urastali do rangi bohaterów.

Ja uwielbiałam kolegę Kacpra, który mi adorował,
I nawet po kryjomu mnie w policzek całował.
Gdy mieliśmy próby taneczne – on zawsze wybierał mnie,
W konfliktach rówieśniczych on zawsze stawał po mojej stronie.

Podczas jednej z prób, gdy razem tańczyliśmy,
Tak bardzo się w rolę wczuliśmy.
Że na świątecznej dekoracji wspólnie wylądowaliśmy.
Nic nam się złego nie stało,
Chodź przyznaje groźnie to wyglądało.
Zachowaliśmy się profesjonalnie i szybko do tańca powróciliśmy,
I aplauz braw od pozostałych przedszkolaków otrzymaliśmy.
Do dziś te brawa miło wspominam,
Chodź duża już ze mnie jest dziewczyna!!’’

P.S Zdjęcie z owych prób przedszkolnych - niestety upadku fotograf nie uchwycił.

monthly_2014_01/konkurs-jedynkowe-przedszkole_7849.jpg

Odnośnik do komentarza

Mój najwspanialszy, a zarazem najpiękniejszy dzień w przedszkolu to Dzień Mamy. Święto mojej Mamy, dla której tego dnia przygotowałam wspaniałą niespodziankę. Była to piosenka dla Mamy pt. " Kocham moją Mamę". Pamiętam, że bardzo starannie i solidnie się do tego przygotowywałam.
Piosenki uczyłam się, gdy Mamy nie było w domu. Pomagał mi w tym mój Tata. Szło nam całkiem nieźle...Mama tylko przygotowała mi strój, w którym miałam wystąpić. Wiedziała o tym, że w dniu swojego święta w przedszkolu otrzyma niespodziankę. Nie wiedziała tylko, jaką niespodziankę a Tata się nie wygadał.
Nareszcie, długo oczekiwany Dzień Mamy!!! Wszystkie Mamy wraz ze swoimi pociechami spotkały się w przedszkolu. Każdy z nas tego dnia przygotował coś innego i niepowtarzalnego.
Wreszcie nadszedł czas na mój występ - piosenka dla Mamy.
Do dziś pamiętam tylko pierwszą zwrotkę..
...Złote słońce, kolor nieba,
wszystko, czego ci potrzeba.
Urok wiosny i jesieni,
dzisiaj Mamo Ci niesiemy...

Pamiętam, że sprawiłam Mamie wielką niespodziankę. Mama bardzo się ucieszyła i wzruszyła.Z tego wszystkiego, że był to tak wspaniały i udany dzień Mama zabrała mnie na pyszne pączki z marmoladą.

Odnośnik do komentarza

Najfajniej to było wtedy, kiedy jechaliśmy takim śmiesznym pociągiem do dinozaurów. Było ich tam tak wiele. Jeden to nawet chciał zjeść naszą panią, ale ona się nie bała i pomachała nam wyglądając z paszczy zwierza. A miał takie wielkie zęby. A potem myśmy też tam weszli robili zdjęcia. Bo to był taki na niby dinozaur, bo przecież one już wyginęły. Opowieść mojego synka Oskara (4 latka) z wycieczki do Parku Dinozaurów z 2013r. ;D

monthly_2014_01/konkurs-jedynkowe-przedszkole_7851.jpg

Odnośnik do komentarza

Fajnie jest powspominać dziecięce lata, lata przedszkolne a jeszcze więcej się przypomina jak własne dzieci chodzą czy chodziły do przedszkola! Ja bardzo lubiłam chodzić do przedszkola i miałam wiele miłych momentów, związanych z przedszkolem. Jedynie czego nie lubiłam to….leżakowania i kawy z mlekiem. Uwielbiałam bale choinkowe, na które można było się przebierać, raz pamiętam jak Mikołajem był mój Tata (bo to zawsze kogoś rodzic przebierał się za Mikołaja), ja byłam przebrana za…Księżniczkę (w sukni mojej mamy z Komunii) i to była najfajniejsza choinka na świecie ….bo było bardzo wesoło, mój tata do dziś uwielbia żartować i uwielbia się bawić z dziećmi i każdy kto miał zdjęcie z Mikołajem, moim tatą z pewnością było zabawne:) W przedszkolu uwielbiałam śpiewać i tańczyć…do dzisiejszego dnia śpiewamy piosenki z mojego dzieciństwa i cieszę się, że wiele z nich moje dzieci też uczą się w przedszkolu, a ja dzięki nim przypominam sobie z mojego przedszkola…np. Choinka (Stała pod śniegiem Panna Zielona) …albo Bałwankowa rodzina, nie wspominając oczywiście Jestem sobie Przedszkolaczek. Uwielbiałam grać na instrumentach przedszkolnych, zwłaszcza chciałam grać na trójkącie! Kochałam tańczyć i bawić się w przedszkolne zabawy tj. Stary Niedźwiedź, Chodzi Lisek, Kółko graniaste, Mam chusteczkę haftowaną, Baloniku itp. Pamiętam jeszcze jedno zdarzenie jak bawiłam się w dom lalkami…i miałam na niby męża kolegę Michała, który był Tatą. I czułam takie zadowolenie, że chłopak chciał się bawić ze mną …czyli z dziewczyną w dom, lakami, wózkiem! Pamiętam, że bardzo zapulsował ten kolega u mnie, bardzo go polubiłam! Oczywiście miałam dużo koleżanek i kolegów, z którymi później chodziłam do szkoły... a teraz spotykamy się też w szkole lub w przedszkolu, ale ze swoimi skarbami:)
Fajnie tak powspominać, dziękuję za fajny temat konkursu i pozdrawiam:)

http://www.suwaczek.pl/cache/c26b8b8a35.png

http://www.suwaczek.pl/cache/7883a985c6.png

Odnośnik do komentarza

Strasznie kochałam przedszkole:) Jak nikt poszłam pierwszego dnia do dzieci z wielkim uśmiechem na twarzy. Można powiedzieć że niczego się nie bałam Nawet tego że mama po mnie nie przyjdzie, wręcz przeciwnie zawsze było mi za mało zabaw za mało piosenek za mało czasu spędzonego w przedszkolu. Kiedy mój starszy brat po mnie przychodzil bardzo się denerwował i mówił że robi to ostatni raz bo ja biegałam po szatni nie chcąc z nim iść do domu:) Oczywiście wiedziałam że mówi to tylko dlatego że się denerwuję bo go nie słucham. Jednak pewnego dnia po skończonych zabawach wszyscy już poszli do domu... zostałam tylko ja z panią. Wcale się nie bałam bo myślałam wtedy sobie że wreszcie mój sen się spełnił i zostanę tu z panią aż do jutra a skoro nie ma już dzieci będę mogła bawić się czym tylko chcę. Czekałyśmy z panią na brata bądź mamę dość długo aż w końcu pani mnie ubrała i postanowiła mnie sama odprowadzić do domu Na całe szczęście mieszkałam naprawdę blisko przedszkola. Okazało się że brat zasnął i zapomniał mnie odebrać a mama była w pracy:) Podejrzewam że inne dziecko bardzo by się wtedy przestraszyło ale nie ja! tak kochałam przedszkole że myślałam że moje życzenie się spełniło a kiedy pani przyprowadziła mnie do domu byłam okropnie zawiedziona:)

Odnośnik do komentarza

Choć ja nie miło wspominam przedszkole, gdyż nie lubiłam tam chodzić, są jednak takie przygody z tamtego okresu które z uśmiechem wspominam.Opowiem jedną z nich.
Pewnego zimowego dnia Panie zorganizowały nam kulig. Wszyscy ciepło ubrani, poszliśmy do lasu, gdzie czekały na nas dwa konie a za nimi poprzyczepiane sanki. Wszyscy zajęliśmy miejsca na sankach i konie ruszyły. Bardzo podobała nam się taka przejażdżka. Gdy tak pędziliśmy po nierównej drodze, w pewnym momencie ostatnie sanki na których siedziałam wraz z koleżanką odczepiły się i zostałyśmy, a reszta pojechała dalej. Razem z Marysią krzyczałyśmy ale nikt nas nie usłyszał. Postanowiłyśmy się tym nie przejmować, na środku drogi zaczęłyśmy lepić bałwana, było bardzo wesoło bo wiedziałyśmy że na pewno za jakiś czas nasza Pani zauważy, że nas nie ma i zacznie nas szukać. Gdy już kończyłyśmy lepić twarz bałwanka nagle usłyszałyśmy odgłos koni i śpiew dzieci. Hura!! Odnaleźli nas w tym lesie!!! Wszystkie dzieci pomogły nam dokończyć bałwanka, później rzucaliśmy się jeszcze śnieżkami chłopaki kontra dziewczyny. Gdy po świetnej zabawie wrócili do przedszkola i zjedliśmy ciepły obiadek, Pani pochwaliła mnie i Marysię że nie ruszyłyśmy się z miejsca gdzie nas zgubili, tylko grzecznie czekałyśmy, aż po nas wrócą.
Troszkę się bałyśmy, ale zabawa przy lepieniu bałwana była świetna wiec o strachu zapomniałyśmy.

Odnośnik do komentarza

Mój synek Staś pewnego dnia po powrocie z przedszkola, bardzo entuzjastycznie opowiadał o swoim dniu, gdyż jego grupa wybrała się w odwiedziny do pobliskiej straży pożarnej. Dzieciaki mogły usiąść za kierownicą strażackiego wozu, oraz przymierzyć hełm strażaka, ponadto pan strażak opowiadał im o swoim zawodzie oraz przestrzegał przed sytuacjami które mogą wywołać pożar. Razem z Panem strażakiem cała grupa próbowała utrzymać ciężki "wąż" strażacki. Staś był mega zadowlony, bardzo lubi bajki o strażakach, a także bawić się swoim wozem strażackim, ta wizyta była dla niego niesamowitą przygodą, którą długo wspominał ;)

Odnośnik do komentarza

Moją największą przygodą w przedszkolu była… ucieczka z niego:-) Czasy były inne, dzieci oczywiście były pilnowane, ale wiadomo, różne rzeczy się zdarzają. Mnie i mojego brata z przedszkola odbierała po pracy babcia. Pewnego dnia, większość dzieci została już odebrana a my nie, wyglądaliśmy co chwilę na szatnie, ale babcia nie nadchodziła więc, po prostu ubraliśmy się i poszliśmy do domu. Nikt z personelu czy rodziców odbierających dzieci nie zwrócił na to uwagi. Dotarliśmy do domu babci, ale było zamknięte, wiec postanowiliśmy iść do brata babci, który mieszkał dosłownie kilka domów dalej. Tam oczywiście powiedzieliśmy, że babcia pozwoliła nam przyjść i nikt nic nie podejrzewał. W międzyczasie babcia przyszła nas odebrać z przedszkola, a dzieci nie ma… Przedszkole zawiadomiło rodziców, w tym czasie babcia wróciła do domu, a nas tam nie było, więc z powrotem do przedszkola… Ponoć zrobiło się totalne zamieszanie i zaczęto nas szukać. Szukano po sąsiadach i jako, że wujek z rodziną mieszkał blisko, trafiono też do niego i szczęśliwie zostaliśmy odnalezieni.. Te historię pamiętam jak przez mgłę, miałam wtedy 4 lata, brat 5, ale rodzina cały czas nam to wypomina:-)

Odnośnik do komentarza

Podobnie jak większość moich rowieśników, z którymi zasiadałam później w szkolnych ławkach, przygodę z oświatą rozpoczęłam dopiero w zerówce. Moi rodzice pracowali na miejscu - zajmowali się uprawą ziemi - więc zawsze miał się kto opiekować mną i moją młodszą siostrą. Nigdy nie zazdrościłam swoim kolegom i koleżankom przedszkolnych doświadczeń: naiwnie zakładałam, że w przedszkolu głównie leżakuje się pod przymusem i je szpinak. Natomiast jeśli chodzi o zerówkę, nie mogłam się jej doczekać! We wrześniu podwórko pustoszało, bo starsi towarzysze zabaw zasilali szeregi zerówkowiczów a ja byłam zdana na zabawę tylko z siostrą.
Doskonale pamiętam pewne letnie przedpołudnie 1992 roku - byłam z mamą w jej sypialni, przez otwarte na balkon drzwi wpadał do pokoju zapach kwiatów z ogródka a my stałyśmy obok czeczotowego regału i robiłyśmy w nim porządki. Przy okazji rozmawiałam z mamą na temat zerówki, pytałam ją, jak wyglądają dni w szkole, zastanawiałam się, jakie będę miała koleżanki i kiedy w końcu skończą się te dłuuugie wakacje. Nagle, w środku rozmowy, usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. To był listonosz, który przyniósł pismo urzędowe dotyczące mojego pójścia do zerówki! Byłam niezwykle podekscytowana i mój nastrój udzielił się również mamie. Szybko wyciągnęła z regału kupiony już wcześniej (w tajemnicy) granatowy fartuszek i pomogła mi go założyć. Spędziłam resztę dnia na przyglądaniu się swojemu odbiciu w lustrze i radosnym podśpiewywaniu pod nosem. To był naprawdę piękny dzień i zapamiętałam go dużo lepiej od każdego pojedynczego dnia spędzonego już w zerówce. (Ku mojemu rozczarowaniu, w roku, w którym poszłam do zerówki, zniesiono już obowiązek noszenia fartuszków...)

Odnośnik do komentarza

Mój najfajniejszy dzień w przedszkolu, to pierwszy dzień po wakacjach... Pamiętam, że był to dzień pełen emocji, a to czego już nie pamiętam, przypominają mi pamiętnikowe notki ( nie żebym umiała wtedy pisać, zostawiałam tak zwane ślady dnia, np. rysunki i przez siebie rozumiane hasła w zeszycie bez okładki).
Byłam wtedy bardzo wysoka, jak na swój wiek, wydawało mi się, że miałam same kolana i łokcie. Na pewno miałam wtedy więcej wypadków niż mój ukochany klaun. Do przedszkola zaprowadzila mnie w ten dzień mama, i była tam moja przyjaciółka Basia i jeszcze jedna przyjaciółka Ania. Basia pytała się mnie czy się czegoś boję, bo zamilkłam dziwnie. No tak, najbardziej bałam się, że się przewrócę na podwórku wśród dzieci z przedszkola, albo w sali. Pamiętam, że Ania pocieszała mnie, że na pewno nie skaleczę sobie kolan, bo w przedszkolu są miękkie podłogi - mówiła. Ania zawsze żartowała, ale nie śmiała się ze mnie, tylko chciała, żebym mniej się bała. :) Nasze przedszkole było oddalone od naszych bloków niecałe dwieście metrów, więc dotarłyśmy do niego szybciutko i byłyśmy naprawdę dumne, że właśnie tam jesteśmy. Okazało się, że można tu fajnie spędzić czas. Razem z koleżankami mieszałyśmy niebieską farbę z bąbelkującą mieszanką przy naszej Pani, potem dostałyśmy rurkę i nią malowałyśmy zwierzaki. A później dopiero się działo: rysowałyśmy wzorki! I było to dla nas prawdziwe przeżycie. :) Po "malunkach" moje koleżanki postanawiły, że na zakończenie zajęć pokażemy naszej grupie taniec wakacyjny, który trenowałyśmy przez lato. Ja strasznie się tego obawiałam, ale bardzo chciałam z nimi zatańczyć. Nasza Pani się uśmiechała, a my rozpoczęłyśmy taniec FIKUŚNEGO KURCZAKA: nazwa pochodziła z machania skrzydłami, czyli rękami, a do tego "wesołe" ruchy głowy. :) Prezentowałyśmy cały nasz zestaw z przejęciem. I może i wyglądam jak długonogi pająk pod strumieniem gorącego powietrza suszarki do włosów, ale pamiętam, że w trakcie tańca nie przejmowałm się niczym, bo miałam przy sobie roześmiane od ucha do ucha najfajniejsze dziewczyny pod słońcem, z którymi byłam bardzo szczęśliwa. Wiedziałam, że z nimi dam sobie radę ze wszystkim.
I choć ten dzień niósł ze sobą różne emocje - to pamiętam go jako najfajniejszy wśród innych w przedszkolu. :)

Odnośnik do komentarza

Uwielbiałam chodzić do przedszkola. Od samego początku nie było ze mną żadnych problemów, żadnych płaczów, zupełnie nic. Jednak po 30 latach od tego czasu niewiele z niego pamiętam. Mam przed oczami obrazki z zajęć rytmiki, z leżakowania, na którym nie zawsze chcieliśmy spać i często po cichutku się wygłupialiśmy, tak, aby pani nie usłyszała. Kojarzę różne zabawy na przedszkolnym placu zabaw. Wszystkie te wspomnienia są bardzo miłe, ale niczym nie wyróżniające się. Pamiętam różne występy z okazji dnia babci i dziadka i pamiętam, że zawsze wśród widzów był mój śp. Dziadek. To właśnie On codziennie odprowadzał mnie do przedszkola i to właśnie z Nim najbardziej kojarzę moje przedszkole. Był to rytuał, taki tylko "nasz", zawsze razem powoli szliśmy do przedszkola. Na każdym przedstawieniu był zawsze Dziadek, niezwykle dumny ze swojej wnuczki. Po tylu latach jest On moim pierwszym wspomnieniem, pierwszą myślą. Niestety już tylko wspomnieniem. A teraz do przedszkola poszedł mój synek i żałuję tylko, że na jego występach z okazji Dnia Babci i Dziadka, nie mogło być jego pradziadka, który byłby na pewno bardzo dumny patrząc na swoje prawnuki, tak samo jak był dumny ze mnie.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlpx9irfiwi27s.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5shdgeaocg228v.png

Odnośnik do komentarza

Mam jeszcze jedno bardzo fajnie wspomnienie związane z przedszkolem. Nie dotyczy ono jednak bezpośrednio mnie, a mojej młodszej siostry. Zawsze była rozbrykana, żywiołowa, w przeciwieństwie do mnie - spokojnej, opanowanej. Ja chodziłam do przedszkola z radością i nikt nie przypuszczał, że z moją siostrą będzie inaczej. Jednak okazało się, że jej przedszkole nie przypadło do gustu. Nie chciała w nim zostawać, kombinowała jak mogła, aby tylko wrócić do domu. Jej "ulubionym" sposobem było uciekanie. Mianowicie wyglądało to tak, że nasza droga do przedszkola mogła wieść na dwa sposoby: albo dookoła chodnikiem wokół około 10-klatkowego bloku (trzeba było obejść blok, aby przejść na podwórko, na którym stał budynek przedszkola) albo można było iść drogą znacznie krótszą, przechodząc przez piwnicę jednej z klatek. I właśnie tą krótszą drogą z reguły chodziliśmy. Moja siostra chciała biec przodem. A że ona taka żywiołowa, to nikt nie miał siły jej gonić, więc biegła przodem do przedszkola. Gdy z dziadkiem doszliśmy do budynku, okazało się, że Madzi wcale w nim nie ma. Mała cwaniara tak bardzo nie chciała zostać w przedszkolu, że wróciła dookoła do domu tak, aby jej nikt nie widział. Po kilku takich sytuacjach moja mama zrezygnowała z prowadzania jej do przedszkola i zostawała w domu z dziadkami. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że moja zdolna siostrzyczka przez kolejne pół roku opowiadała sąsiadce, co robiła danego dnia w przedszkolu, jak się z dziećmi bawiła, co jadła na obiad (pomimo tego, że przecież do niego już nie chodziła).

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlpx9irfiwi27s.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5shdgeaocg228v.png

Odnośnik do komentarza

Kochani, mamy już wyniki konkursu
JEDYNKOWE PRZEDSZKOLE!

Nagrody otrzymują:
pepe
Skarbek
mamaKarolka
tua79
aom

GRATULUJEMY!

A do wspomnień też się dorzucę:
były Mikołajki, przyszedł Mikołaj i wszyscy musieliśmy siedzieć w rządku na podłodze. A że byłam dzieckiem dość ruchliwym, zanim się wyganiałam po sali wszystkie dzieci siadły i dla mnie nie było miejsca nigdzie z tyłu i pani kazała mi siąść w pierwszym rządku.
Siadłam na całe 2 minuty, bo gdy Mikołaj zobaczył, że jakąś małą zbyt ruchliwa dziewczynkę nosi po tym rządku, odwraca się, kręci itp (byłam Czerwonym Kapturkiem!) zaprosił mnie "na kolanko" jako pierwszą, abym powiedziała wierszyk, piosenkę itd. "za prezent".
W drodze do Mikołaja byłam tak pewna siebie, byłam przekonana, że zachwycę wszystkich!
Ale gdy siadłam i zobaczyłam 3 grupy z zerówki z oczkami wlepionymi we mnie i 2 razy tyle rodziców to wstałam, rozpłakałam się, Mikołaj zrobił wielkie oczy z przestraszenia, i wydarłam się na środku sali "tatooo!" oczywiście wszyscy rodzice w śmiech łącznie z moimi, ale chciał czy nie chciał, musiał mnie wziąć na ręce i uspokajać za klasą. Potem przyszła pani z prezentem itd., koleżanki, wiem, że jakoś "ratowali" sytuację, ale ja siedziałam na rękach u taty i do domu chciałam koniec kropka.
Tak oto zabłysnęłam pierwszy raz przed publiką ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...