Wyprawa na łakę
Zamiast siedziec na fotelu
w ekran gapic sie bez celu,
wpadlam na ten pomysl prosty:
Pojde z Krzysiem szukac wiosny!
No bo przeciez fajnie czasem
przejsc sie łąka albo lasem,
Zdrowo nogi rozprostowac i sie troche wyluzowac.
Dzien byl cieply i sloneczny
mąż też zdawal sie serdeczny,
obiecywal pub i lody,
aby nikt nie patrzyl krzywo.
Trasa, mowil, nie jest trudna,
i ta gora tez jest zludna,
Bloto pewnie nas ominie,
bo juz dlugo jest po zimie.
Prawda jednak byla inna,
Bo kraina ta nizinna,
Dalej byla pelna blota,
choc mineła zimy slota.
Wlokac nogi w grzaskiej mazi,
poszukujac zludnych bazi,
pomyslalam: chce na lezak!
Zaraz mi odpadnie zdezak!
Zaraz potem mówię Krzysiu,
gdzie ten pub i jego lody,
bo soboty nie sa po to by po szyje wpadac w bloto!
Krzyś sie usmiechnal krzywo
i powiada:jak chcesz kawę lody
musisz zebrac troche sil,
bo to jeszcze z dziesiec mil.
W koncu jednak sie udalo
i do pubu doszlam calo.
Pomyslalam: jest ratunek!
i pobieglam po swoj trunek.