Skocz do zawartości
Forum

Wrześnióweczki 2016


olinek93

Rekomendowane odpowiedzi

Wiecie co, może nawet nieźle z tą lodówką, bo tamta miała 8 lat więc już trochę się zestarzała, wybrałam nową i już doceniam zmiany. A pieniądze, no cóż, kupimy na raty....
I mam przez chwilę wymówkę od gotowania, bo ta podblatowa od męża z biura malutka i nawet gara z zupą nie schowam, ba - nawet trudno jakieś mięso przechować, musiałabym jak za czasów PRL-u codziennie zakupy robić :-))
Tylko mogła sobie wybrać lepszy moment, a nie te upały.

Monikae
Lepiej męcz o nowy sprzęt, żeby Cię lodówka na szaro nie zrobiła jak nasza :-))
Dziku chyba nie miał czasu na spanie, co? Mój też tak miewa jak spędzamy czas na działce.
A czym znajomi tak Ci ciśnienie podnosili?

Niech się Wam stópki szybko goją :-)

Gadaniem się dziewczyny nie przejmujcie. Nasz wciąż jeszcze słabo gada, ale po stokroć wolę jego nobliwe słówko raz na jakiś czas, niż ciągłe terkotanie co ślina na język przyniesie w wykonaniu wnuczka przyjaciółki. Toż to oszaleć można, gada byle cokolwiek gadać i zwrócić na siebie uwagę, na dodatek na wysokich tonący. Masakra...

Mila
Ja to myślę że Ty kiedyś sobie odbijesz te lata fatalnych zachowań R aż mu gacie spadną... Okropne to i ta jego rodzinka, ja podziwiam Twoją cierpliwość. Myślę, że dobrze by mu na rozum zrobiła Twoja niezależność, może jednak jakaś praca by wchodziła w grę? Od razu byłoby inaczej, jakby wiedział że w każdej chwili możesz go w trąbę puścić.
U nas tak się złożyło, że nasze mieszkanie jest w moim majątku odrębnym, drugie mniejsze we własności wspólnej. Mąż niby w żartach, ale gada że w razie W go wywalę. Chyba to też studzi czasem zapędy na awanturnictwo. Jest dla nas dobry, my żyjemy w bliskości, więc się na nic takiego nie zanosi, ale coś tam za uchem mówi czasem stop :-))

A jak pranie, wyschło?

Ja dziś wysłałam córkę na 3 dniową wycieczkę, jakoś od razu mniej roboty w domu :-)

Qarolina
Czasami opis jest szybciej, dzwoń po dwóch tygodniach. Ja dostałam opis dwa i pół tyg od T K. Trzymam kciuki, będzie dobrze!

Oj, dentysta woła, potem dokończę:-) będzie nowa śrubka i wreszcie ząbka założę:-))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Hej dziewuszki :)

Alilu, nienawidzę kleszczy, oby ten co się do Ciebie przyczepił nie był groźny.
Qarolina życzę dobrego wyniku Twojego J., najgorsze jest to czekanie, niby człowiek stara się nie przejmować ale ten straszek jednak gdzieś się pojawia, będzie dobrze. A jak Gosia po Dniu Dziecka?
Mila udanego pobytu dla córki. Moja też prawie nie gada, najwięcej jest słowa mama, i oczywiście, staram się tym nie zamartwiać tak jak wy ale chciałoby się już pogadać tak bardziej z tą malotą :)

Peonia to Ci się trafiło, jak to się mówi, jak się pieprzy to po całej linii, no ale Ty kobieto wyciągasz z tego plusy dla siebie, więc super :)

Monikae no cóż z naszymi szkrabami jeszcze ciężko jest na wyjazdach wypocząć tak jakby się chciało, a i jak będą starsze też będzie różnie ale ja widzę, że już zdarza się trochę posiedzieć np. na grillu i nie trzeba chodzić tak krok w krok. Biedny Maciuś z tą ranką :*

A u nas wielka duma :) moja córka wróciła wczoraj do żłobka , pierwszy raz od listopada i było pięknie, dzisiaj też bez problemu poszła, nawet przy szafeczce sama zdjęła buciki i odstawiła na miejsce, panie też są pod wrażeniem, także brawo brawo brawo dla niej :) owszem było w niej trochę dezorientacji i gdy babcia ją odebrała to często mówiła mama i się rozglądała a na mój widok wielkie szczęście a w nocy kilka płaczliwych pobudek, jednak stresik się w niej gdzieś nagromadził i musiał zejść, ale toć to dziewczę nie ma jeszcze dwóch lat :)

u nas w końcu dziś trochę chłodniej, więc na pewno lepiej się będzie pracować, ja uwielbiam lato ale kiedy trzeba w taką duchotę przyjść do pracy to bywa trudno o prawidłowe myślenie :)

dziewczyny jak wasze dzieci reagują na ugryzienia komarów, bo Oli strasznie puchną te miejsca, najpierw myślałam, ze ugryzło ją coś większego ale gdy zobaczyłam wbitego komara to aż się zdziwiłam, że jej organizm tak reaguje po tym małym skurczybyku :/

Monmonka a dla Ciebie powodzenia w nowym dziale :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/t7uie9v.png

Odnośnik do komentarza

Sevenka miałam właśnie pytać co i jak? Super że Olcia taka dzielna. Co do komarów to muszę Ci powiedzieć, że w Gdańsku jest ich mniej, a że ja mieszkam na 9 piętrze to temat mnie praktycznie nie dotyczy. Co do dnia dziecka to podobno ok. Wróciła z prezentem - dmuchaną piłką plażową :P Panie tylko mówiły, że byli po 9 na dworze a już było mega gorąco.
Gosia też nie mówi. Serio. Coś tam po swojemu bełkocze ale nie wiadomo o co chodzi. Najlepiej jej wychodzi mama i nie ma :) powie jeszcze da i tyle.
Dziś u nas od rana popadało, więc było przyjemniej. I dziś idziemy z Monikae na kawę i to bez dzieci :)))))))

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Sevenka, brawa dla Oli, zuch dziewczyna!
Brzydko wygląda ta ranka Maćka, niech sie szybko goi i nie boli.
Peonia, domyślAm się że było ciężko, że też te lodówki czy inne sprzęty psują się w najgorszym mozliwym momencie, wrrr.
Mila_mi, ja wiem że to matka musi sama podjąć decyzję o kp, bo sama z tym bardzo długo zwlekalam, ale może spróbuj odstawić Igora wcześniej niż po wakacjach? Ja też się martwilam o to że nie będzie jadł, że przecież potrzebuje itp itd, ale od kiedy nie karmię wszystko jest lepiej, śpi całe noce, pokazuje gdy jest głodny, dużo więcej je i pije płynów, nie ma już problemu żeby ktoś inny go usypiał, ja lepiej funkcjonuje. Pomyśl czy nie warto spróbować, dajcie sobie tydzień, gdy zupełnie nie wypali zawsze możesz wrócić do swojego zamiaru. Nie miej mi za złe że to napisałam ale też wzbranialam się długo żeby odstawić Alka, ale z perspektywy czasu uważam że był gotowy juz na to wcześniej, tylko ja potrzebowałam czasu na podjęcie decyzji. Trzymam kciuki, bo wyspana mama to szczęśliwa mama, a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! Może i R. Choć trochę zmieni wtedy nastawienie, może nie umie poradzić sobie z zazdrością? Czytałam kiedyś fajny artykuł o tym, co czuje facet gdy pojawia się dziecko, może R. chce odzyskać kobietę dla siebie? Dobra, juz nie smece!
Sevenka, u nas po komarze tez opuchlizna na pół łydki...
Dziewczyny, u nas wczoraj w żłobku wysypalo jednego chłopczyka, ospa wróciła! Jak myślicie, jest w ogóle sens żeby Alek został ten tydzień w domu żeby ewentualnie uniknąć zarażenia od tych którzy w tej chwili to mają a Jeszce ich nie wysypalo, czy juz sobie odpuścić? Cholernie się boję żeby mi Młody nie złapał, bo mamy teraz tyle różnych imprez, planów...ehhhh
Poza tym musiałam formalnie przedłużyć wychowawczy, na razie sprawa wygląda tak, że czekam na telefon, który rownie dobrze może być w czerwcu, sierpniu a nawet wrześniu...do dupy jednym słowem...
Miłego dnia

Odnośnik do komentarza

Oj Alimak z tą ospą to może być już po ptakach :/ a czekania z pracą współczuję, siedzisz i czekasz, no ale kochana życzę żebyś się doczekała i wszystko ułożyło się po twojej myśli :) ja nie cierpię czekać :)

Qarolina ale super wieczór wam się szykuje, życzę udanych ploteczek i smacznej kawy :)

Moja malotka podobno dziś miała smuteczki i coś tam płakała :( ale za to dostała jakąś paczkę na dzień dziecka z piciem, wafelkami i chrupkami, wrócę do domu to obczaję :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/t7uie9v.png

Odnośnik do komentarza

Hej, dziewczynki ;-) Chciałam napisać coś więcej w to ostatnie wolne, ale mieliśmy tak napięty grafik, że nie dało rady.
Napiszę teraz ile dam radę ;-)

Dzięki za życzenie powodzenia :-* Na razie i tak luzzz. Jeszcze nic nowego nie dostałam, za to wracają i ciągną się tematy z poprzedniego działu, ale to wszystko już tak na spokojnie, bo nic nowego i nagłego nie wyskakuje ;-)

Sevenka wielkie brawa dla Oli za taki piękny powrót do żłobka :-* A Zuzi też mega puchną ukąszenia po komarach. Ostatnio była cała pogryziona, bąble opuchnięte, czerwone, później zbiera się w nich surowica, pękają i dopiero zaczynają się goić. Dziwne takie, bo całe szczęście nie swędzą.

Monia, ale sobie załatwiliście z Maćkiem stopy, uuuuu :-( Maciuś biedny z tą raną...
Fajnie, że chociaż wyjazd Wam się udał :-)
Powodzenia w dalszych etapach prowokacji bmk. My już od prawie 2 tyg na normalnym mm i spektakularnych reakcji nie widzę. Choć obserwujemy cały czas i w pogotowiu zarówno puszkę Neocate jak i recepty na kolejne puszki mamy :-)

Alilu, jak masz kogoś znajomego lekarza to może faktycznie poproś o antybiotyk w razie "W". Myślę, że żaden lekarz, szczególnie w przychodni nie wystawi Ci recepty tak na zaś, więc jeśli możesz to korzystaj ze znajomości. Będziesz się czuła bezpieczniej ;-)
A to że kleszcz ugryzł, to jeszcze o niczym nie świadczy ;-) Nie martw się na zapas ;-) A z drugiej strony rumien wchodzi tylko w 40% przypadków zakażeń boreliozą, więc wiele osób nawet nie wie, że zostało zainfekowanych.

Peonia, ale miałaś pecha, cholerka ani awarii lodówki ani problemów z ząbkami nie zazdroszczę. Dobrze, że to już przeszłość ;-)

Qarolina, będę trzymać kciuki za wyniki Twojego J. :-*

Alimak, choćbym bardzo chciała, to niestety w sprawie Alka żłobka nie doradzę. Musisz zdać się na matczyną intuicję :-* A sytuacji z pracą współczuję, ciężko funkcjonować tyle miesięcy z taką niewiadomą w głowie...

Mila_mi, wiem że nie powinnam na temat KP pisać, ale muszę to napisać - zdecydowanie popieram to co napisała Alimak. Chciałam jeszcze tylko dodać, żebyś pamiętała, że po wakacjach zaczyna się okres infekcyjny. Nas położne uczulały, żeby nie kończyć KP w takich okresach, bo wtedy dziecko przestaje dostawać przeciwciała odpornościowe z mleka matki i może spaść odporność. Nie wiem na ile to ma znaczenie w tym wieku, kiedy cycek nie jest jedynym pożywieniem, ale myślę, że warto przemyśleć czy wcześniej nie zakończyć karmienia, szczególnie że niejedna dziewczyna już napisała, że po zakończeniu KP w końcu dzieci zaczęły lepiej spać i jeść ;-)
A zachowania Twojego R. wolałabym nie komentować. Przepraszam, ale muszę to napisać - na prawdę nie wiem i nie rozumiem co tak fajna dziewczyna robi przy boku takiego faceta. Kochana, uwierz w końcu w siebie i swoją zajebostość i się wypnij na dziada ;-)
No i jeszcze coś, bo tego też nie rozumiem - po co szukasz pracy...? Siadaj przed kompem, pisz bloga i zarabiam na tym fajne pieniądze, bo na prawdę masz talent do pisania!!! :-*
Nie zapomnij napisać jak córa we Francji się bawi ;-)

Dziewczyny, brakiem gadania dzieci w tym wieku myślę, że jeszcze nie ma co się przejmować. Każde dziecko inne. Jedne już coś mówią, bo nabierają powoli tej umiejętności, a inne nic nie mówią, ale po cichu chłoną wszystko jak gąbka, po czym nagle z dnia na dzień zaskakują monologami ;-) A Zuza właśnie ostatnio przystopowała z mówieniem, więc u nas też jakoś wielkich rewolucji nie ma. Mam nawet momentami wrażenie, że o niektórych wyrazach zapomniała. No i mnie z kolei martwi co innego. Zuza niektóre wyrazy bardzo brzydko wymawia i wiem, że będzie kosztowało nas to trochę pracy, żeby ją tego oduczyć :-(

Poza tym Zuza ma jakiś gorszy okres. Od kilku dni próbuje bardziej wymuszać, ale się nie dajemy ;-) Jej awantury raczej nie robią na nas wrażenia ;-) Ostatnim razem taki okres trwał ok. 1,5 tyg, a później wróciło nasze dziecko, więc mam nadzieję, że i tym razem to tylko przejściowa zmiana.

Monia, Qarolina miłego i udanego spotkania :-* Zdajecie później relację ;-)

Ok, spadam dokarmić mój zakupoholizm i opłacić zamówienia u chińczyków ;-)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny!

Monmonka fajnie że jesteś, pisz częściej;-)

MilaMi ja też się zgadzam z dziewczynami. Choć chciałabym, żeby ułożyło Wam się z R, tak jak ty tego pragniesz, to z każdym twoim postem zastanawiam się po co się tak męczyć... Co do kp, nie postawię się w twojej sytuacji bo mi się udało tylko 1,5m-ca kp, choć bardzo chciałam dłużej. Ale może rzeczywiście dziewczyny mają rację i czas skończyć? Może Igorek jest na to gotowy a R po prostu potrzebuje kobiety? Nie wiem, ale tak jak piszą dziewczyny, może warto się zastanowić...

Alimak współczuję sytuacji z pracą:'(. Co do ospy to jak miał się zarazić to pewnie już złapał... Mam jednak nadzieję że nie! A powiedz, Alek nie był szczepiony?

Alilu kurcze aż mnie zmroziło na kleszcza.. mam nadzieję że nic nie będzie się działo!

Sevenka gratulacje dla Olci! Dzielna dziewczyna:-D. Maćka komar jeszcze nie ugryzł... Ale czytając wasze opowieść już nie mogę się doczekać:-\

Peonia i jak dentysta?
A ci znajomi to mi ciśnienie podnieśli już przed wyjazdem. Kiedyś zawsze robiliśmy wspólnie zakupy żywność/alkohol. Ale ostatnio dwa razy zauważyliśmy, że nam to bardzo źle wyszło. Bo wspólny alkohol został prawie cały wypity przez jedną osobę. Z kolei to co kupili na grilla, pod siebie, też nie zostało przez nas tknięte, bo wiadomo, każdy kupuję co lubi. I tym razem postanowiliśmy kupić wszystko tylko dla siebie i powiedzieć, żeby nas do wspólnych zakupów nie wliczali. Szczególnie że mieliśmy wymówkę, bo dzik alergik i kupujemy to, co on też mógłby posmakować. Już był zgrzyt. Dzień przed wyjazdem uparli się że na pierwszego grilla wszyscy robią coś dla wszystkich. Ok, to szybko poleciałam po zakupy. Jedni mieli zrobić pstrągi, drudzy kebaby mielone a ja zaproponowałam skrzydełka i surówkę. Ok, ale na surówkę mi napisali - rób jak chcesz (jakby nikt nie miał zjeść) . Mówię ok, dla mnie rzecz niezbędna do grilla, szczególnie że oni samo mięso. Ja zjem. I już na grillu, na początku jak kładło ryby upomnieli się - gdzie surówka.... Hahaha, no to zrobiłam naprawdę zarąbistą, z wieloma warzywami i halloumi. Ok wszyscy zjedli. A kebaby gdzie? Wyobraźcie sobie, że zrobili 5 małych kebabów, z czego dwa zjadł ich syn, dwa Jedi tatą a jeden ktoś tam... Na drugi dzień mieliśmy szaszłyki, dla siebie... Jak oni się na nie czaili nie uwierzycie. A jak tylko się zrobiły ja szybko nałożyłam sobie 5 i mężowi trzy (zostało kilka). Reszta jadła wcześniej karkówkę. I jak szłam z tymi kebabami do stołu to śmiać mi się chciało bo zaczęli robić miejsce... A ja je koło siebie położyłam, przełożyłam dwa na drugi talerzyk i mówię do Dzika, że zjemy teraz obiadek, że przyniosłam szaszłyki dla niego i dla siebie:-P. No i ogólnie zdarzało się że nam coś podbierali. A jak trzeba było posprzątać to ostatni. Ehh nie widzę już wspólnych wyjazdów...

My wczoraj z Qaroliną wybrałyśmy się na kawkę do galerii. Do tego pyszna rolada bezowa w sowie:-D
Było super, szkoda że czas tak zleciał...

Dzik przechodzi chyba bunt dwulatka i lęk separacyjny na raz. No masakra. Wymusza, robi histerię, sam nie zaśnie. Wczoraj pierwszy raz od zeszłej środy miał drzemkę w ciągu dnia. Ale ile męki przed tym. Nie mam cierpliwości do tego dziecka. Jestem załamana:'( a najgorsze że kilka dni do wyjazdu M zostało...

I jeszcze wiecie co wczoraj Dzik zrobił? Nie chciał zasnąć awet ze mną i straciłam cierpliwość i wyszłam zostawiając rykuna w łóżeczku. Stwierdziłam że może spróbuję metodę 357, nigdy nie próbowałam, ale jestem już w desperacji. Po trzech minutach poszłam, położyłam, przymknęłam drzwi. Ryk był non stop. Po 5min uchylam drzwi, coś haczy... a dzik siedzi i ryczy na krześle obok łóżeczka. Wyobraźcie sobie że wyszedł górą z łóżeczka na krzesło, które przesunęło się trochę blokując drzwi... Zamarłam. Jeju jakby coś mu się stało... Tak skończyłam próbowanie metody 357. A dziś wyciągamy szczebelki z łóżeczka. Bo jak ma wyjść to już wolę żeby dołem wyszedł...

Nie jest łatwo...

wjwtbxz.png

Odnośnik do komentarza

Hej laseczki.
Dokładnie jak Monia pisała, czas na kawie zdecydowanie za szybko minął.
Monikae ale Maciek komandos. Ja już dawno mam wyjęte szczebelki ale u mnie Gosia nie śpi w łóżeczku. Jednak jak raz sobie weszła pobawić się to też widziałam że dała radę zarzucić mogę na górę i myślę że bez problemu by się podciągnęła. Co do usypiania, no cóż mam nadzieję że szybko wrócicie na dobre tory.
Gośka za to dziś pomalowała mi ściany kredkami :o poszłam do WC (jesteśmy same) i słyszę coś skrobie. Myślałam że płytki maluje a tu zonk ściana w przedpokoju. Ale to nic bo chyba wcześniej jakoś nie zarejestrowałam jak czarną kredką pomalowała ścianę w małym pokoju koło łóżeczka. No więc zmywałam te jej bochomazy wilgotna gąbka z sodą. Jutro przy świetle porannym zobaczę jak bardzo zmykam też farbę.
Także już mam dość. Na szczęście za ok pół godziny zwijam ją do mycia ;)
Mila córka dojechała?

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza
Gość KasiaMichał

Cześć. Kiedyś pisałam do Was o poradę w sprawie niejedzenia grudek przez dziecko i fajnie mi doradziłyscie i od tamtej pory czasami do Was zaglądam ;)
Poruszacie temat zaprzestania karmienia piersią w zwiazku że spaniem. Otóż wszystko zależy od dziecka i nie koniecznie musi tak być, że jak się dziecko przestanie KP to będzie ono przesypialo noce. Ja KP już 20 miesięcy a od jakiś 9 miesięcy synek przesypia noce w swoim łóżeczku (chyba że przechodzi jakiś skok albo przeziębienie). Ale żeby nie było, że u mnie tak super, to on zasypia tylko przy piersi...
Pozwoliłam wtracic swoje trzy grosze ;) Pozdrawiam i spokojnej nocy.

Odnośnik do komentarza

No jestem:)
Monmonka,Sevenka,jak miło,że jesteście:)
Monikae,jak czytam o tym jedzeniu na grilla,to jakbym o moim ulubionym bracie R. czytała:) Oni z kolei zawsze są 'przejazdem',albo 'przypadkiem',no,ale jak już są to zjedzą,żeby się nie marnowało. O składkowych grillach i imprezach nie będę pisać,bo właśnie tak zawsze to wygląda. I uwierzcie mi,że nie chodzi tu o brak pieniędzy,żebyście sobie źle nie pomyślały. Każdy się stara i wymyśla coś fajnego,a oni zawsze po linii najmniejszego oporu. Taki typ.
Quarolina,u nas w kuchni widnieje na ścianie dzieło Igora ew postaci czarnych kropek markerem:) A jaki jest dumny jak mu się przypomni:) Mówi swoje eee i czeka kiedy spytam kto to napisał,aż pęka z dumy:)))
Alimak,współczuję sytuacji z pracą,mam nadzieję,że jednak ominie Was ta ospa.
Alilu,ja miałam raz w życiu kleszcza,szybko dopadłam dziada,dopiero co zdążył się wbić. I jeszcze mu odwłok od łba,urwałam,tak mi się ręce telepały,musiałam potem grzebolić pęsetą. I żyję,a kto pierwszy by poległ po takiej akcji jak nie ja??? Skoro ja przeżyłam,to Ty na pewno dasz radę:) Będzie dobrze:) Ja wszystko sprawdzam w statystykach,ile raków takich,ile czerniaków,ile seps i jak się zabieram za obliczenia to zawsze mówię,no nie,na pewno nie:) Polecam ten sposób,tak się można w obliczeniach zamotać,że człowiek zapomina o co chodziło. Oczywiście uwzględniam wiek,płeć,miesiące zimowe i letnie:) No i teraz mnie oświeciło,słyszałam,że ta borelioza na mózg też się rzuca,może mam to???
My ostatnio spędzaliśmy czas na działce,Igor przeszczęśliwy,nawet apetyt ma lepszy. Zorganizowałam mu trochę piachu od sąsiadów i ma mini piaskownicę,więc grzebiemy się pół dnia:) Bardzo jestem z siebie dumna,bo wg R. taka ze mnie melepeta,a poszłam i wróciłam z całym Igorkowym autem-wywrotką piachu:) A jego od miesiąca proszę.
No to teraz o tym nieszczęsnym kp napiszę:) Jest dokładnie tak jak napisała KasiaMichał,bo moja córka spała całe noce od 4mż,a ją kp do ponad dwóch lat:)
Macie całkowitą rację,że powinnam już odpuścić,ale nie mogę. I to nie Igor,to ja nie jestem gotowa:( Po prostu nie wyobrażam sobie tego,mimo wszystko chcę i lubię karmić piersią,oczywiście wykręcam się też wygodą,bo lato,upał i zawsze to jakieś picie czy chwilowy zaspokajacz głodu. Nie będę oszukiwać siebie i Was,po prostu nie jestem gotowa,mimo zmęczenia,czasem bólu i ciągłych nocnych maratonów. Może chociaż powinnam zawalczyć o ograniczenie nocnych karmień?ale pewnie tu też znajdę wymówkę:) Kurde,naprawdę jestem masochistką,ja pierdzielę. Zawsze uważałam się za osobę elastyczną z otwartą głową na propozycje,nowości i zmiany,a tu teraz taki cep ze mnie wychodzi. Jak coś sobie wbiję do łba to koniec,a moja matka to już nawet pewnych kwestii nie zagaja,bo się boi:)) Ale bardzo,bardzo dziękuję Wam za troskę:))) A może któraś się orientuje,ile dojna krowa lat daje mleko,bo mi łącznie stuknęło już dobre cztery lata i nie wiem czy się nie przebranżowić ze sprzedawcy:))
Dzik,akrobata jakich mało,zapomniałam:)
Spokojnej nocy,Kochane:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

Jeju,zapomniałam napisać,że z mojej prawie osiemnastoletniej córci wyszło mi dziecko:) W dniu wyjazdu miała łzy w oczach,sama,w obcym domu,tak daleko,bez mamusi... Ogólnie podróż ok,pogodę mają do kitu,mówiła,że w tej szkole patrzą na nich jak na maskotki,bo to mała miejscowość,wszyscy się znają i nasi są tam atrakcją:) No i są wyrośnięci,bo starsi o trzy lata,więc rzucają się w oczy:) Jedzenie ok,rodzina u której mieszka też fajna,mam nadzieję,że przywiezie dobre wspomnienia:)
Dobrej nocy:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

Mila_mi, żeby Ci przed snem ulżyć: linia najmniejszego oporu;)
Co do ospy, to niestety nie zdążyłam Młodego zaszczepić, czekałam na te ciepłe miesiące a tu klops, wierzę że nie załapał, teraz dzieci dużo czasu spędzają na dworze więc może sie śliną nie wymienił;)
My szczebelki też mamy wyjęte, rano jak Młody się budzi to albo przychodzi do mnie się poprzytulac albo pędzi do pokoju po brum brum żeby się nim w łóżku u nas pobawić, raczej by sam Góra nie wyszedł, bo mamy dość duże to łóżeczko, więc Maciej i Gosia nieźli akrobaci
Dzięki za słowa otuchy w sprawie pracy, już poniekąd się cieszyłam że wracam do ludzi, a tu zonk.
Dziś byliśmy z Młodym w smyku i widziałam ala crocsy, gdyby Jeszce któraś z Was była zainteresowana, z Fisher Price, 40zl, nawet rozmiar 21 znalazłam, różowe i błękitne w wodne zwierzątka, całkiem całkiem, ale jakoś Młody nie był nimi zainteresowany, zsuwaly mu się i dałam spokój, za rok kupimy jak będzie w nich umiał chodzić.

Odnośnik do komentarza

No i doczekałam się, ostatni dzień w pracy, od jutra urlop :) mój mózg jeszcze tego nie ogrania ale na pewno szybko docenię wolne, gdy jutro nie będę musiała wstać o 6-ej rano.
Sevenka brawo, brawo dla Olci jestem pod wielkim wrażeniem! Naprawdę pięknie się odnalazła w nowej sytuacji i to po tak długiej przerwie. Ada pójdzie do żłobka w połowie czerwca po naszych wakacjach, a dla niej po miesięcznej przerwie i już się zastanawiam jak sobie da radę.
Alimak trzymam mocno kciuki żeby Alek nie dostał ospy i tez skłaniam się do zdania dziewczyn, że teraz przerwa od żłobka raczej nic nie pomoże.
Monmonka ja niestety nie mam żadnego znajomego lekarza żeby mi wpisał taką receptę na "zaś" więc łudzę się, że nic złego mnie nie spotka i jakoś uchronię się od tego strasznego choróbska.
Monika no powiem Tobie, że wcale nie dziwię się dlaczego jesteś średnio zadowolona z grilla. Znajomi delikatnie mówiąc są trochę wyrachowani... A co do sytuacji z usypianiem to wierzę, że się strachu najadłaś. Ada tak jak wspominałam wcześniej od 26 maja śpi sama na dużym łóżku. Rano jak się obudzi to po prostu z niego schodzi i przychodzi do naszego pokoju więc problem rozwiązany.
Mila teraz parę słów do Ciebie, trochę obawiam się tego wpisu ale myślę, że mogę sobie na niego pozwolić.
Jesteś inteligentną osobą i pewnie zrozumiesz, że nic złego nie mam na myśli, jednak napiszę parę słów do rozważenia przez Ciebie. Oczywiście nie ujmę swoich myśli w tak kwiecisty sposób jak Ty ale postaram się napisać zrozumiale. Dzisiaj podczas usypiania Ady nie znając Ciebie osobiście myślałam o Tobie, o Waszych nieprzespanych nockach, relacjach z partnerem i tak sobie pomyślałam, że w związkach bardzo rzadko zdarzają się sytuacje 0:1. To co składa się na związek, na bliskość, zaufanie czy zwykłą codzienność jest wypadkową zachowania dwóch osób. O ile nie kwestionuje, że R w wielu sytuacjach zachowuje się nieodpowiedzialnie, samolubnie a czasami wręcz nieprzyzwoicie to może warto żebyś sobie zrobiła taki rachunek sumienia Waszego związku, będąc szczerą samą z sobą odpowiedz sobie na pytanie czy Ty zawsze byłaś w porządku do R, czy swoim zachowaniem go nie uraziłaś, jakie kroki podjęłaś aby ratować Wasz związek, jaka jest przyczyna Waszego oddalenia? wiem , że chodzisz do psychoterapeuty i o ile nawet nie ośmielę się podważać słów specjalisty to o tyle odpowiedz sobie na pytanie po co do niego chodzisz? czy po to żeby mieć usprawiedliwieni dla samej siebie, że "ja się przynajmniej staram , szukam profesjonalnej pomocy" czy po to żeby faktycznie zmienić cos w swoim życiu. Piszesz często, że jesteś rozczarowana zachowaniem rodziny R, a przeanalizuj sobie czy ich zachowanie zmieniło się od czasu gdy ich poznałaś? czy po prostu Twoje myślenie zmieniło się na tyle, że przestałaś ich akceptować? wiesz czasami łatwiej stawiać wymagania innym niż sobie, łatwiej też nam zrzucać odpowiedzialność za złe relacje na inne osoby. Podam Tobie przykład na własnej osobie. Gdy poznałam swoją teściową uważałam ją za pozytywną osobę, miała swoje wady jak każdy jednak skupiałam się głównie na jej zaletach więc "współżycie" z nią było nie było złe. Z biegiem czasu i trwającego małżeństwa, a dodatkowo po urodzeniu Ady jakoś te jej zalety zaczęły uciekać mojej uwadze, a zaczęłam skupiać się na wadach, że jest trudna, że widzi świat w czarnych barwach, że nie można z nią porozmawiać swobodnie. Aż w końcu pewnego dnia przypomniała sobie moment w którym ją poznałam, przecież ona jest taka sama jak na samym początku tylko moje myślenie o niej się zmieniło. Ale czy to uprawnia mnie do jej krytykowania, czy mam prawo oczekiwać od niej zmian skoro nigdy mi niczego takiego nie obiecywała, a może to ja powinnam być znowu bardziej tolerancyjna? przecież na początku jej zachowanie mi nie przeszkadzało.
Druga sprawa to relacje z R. Tutaj sprawy się nieco komplikują bo mimo wszystko bez poznania Was osobiście trudno stwierdzić kto przyczynia się bardziej do rozpadu tego związku i przyznam szczerze, że nie pamiętam czy kiedyś pisałaś coś o Waszych początkach, jak wyglądał Wasz związek przed urodzeniem Igora, czy nieporozumienia z córką R zawsze tak wyglądały czy nasiliły się z biegiem lat i w ogóle ile lat jesteście razem? jednak mimo wszystko powiem Tobie tak szczerze w odniesieniu do siebie. Jak jeszcze nie miałam dzieci i słyszałam o rozterkach znajomych par, które twierdziły, że po urodzeniu dziecka wszystko się zmieniło, że oboje często są zmęczeni, przerzucają na siebie obowiązki, pojawiają się nieporozumienia, że brak jest sposobności na czułości małżeńskie to uważałam to za brak dobrej woli z ich strony. Mało tego zarzekałam się, że ja nigdy nie zmienię się w stosunku do męża, że zawsze znajdziemy dla siebie czas na czułości, na okazywanie sobie miłości, że dziecko jest ważne ale przecież małżeństwo jest jeszcze ważniejsze bo szczęśliwi rodzice dają podwalinę szczęśliwego dzieciństwa dziecku oraz poczucie bezpieczeństwa....
Jednak życie po raz kolejny bardzo mnie zaskoczyło.. okazało się, że po urodzeniu dziecka chęć na czułości spadła do minimum, nawet dobre słowo było z siebie trudno wykrzesać, że dziecko skupia na sobie większą uwagę niż sobie to wyobrażałam. Do tego doszły nieprzespane noce karmienie piersią, stała odpowiedzialność za rozwój dziecka, słowa znajomych dzwoniły mi w uszach niczym przepowiednia i nawet nie wiedzieć kiedy mąż wylądował na łóżku w drugim pokoju. Wygodnictwo dla mnie, dla niego, dla Ady. On się wysypiał, Ada lepiej spała jak brałam ją z łóżeczka do łóżka no i szybciej można było ją nakarmić. Aż pewnego dnia doszłam do wniosku, ze to zaszło za daleko, jeszcze kilka miesięcy a naszego małżeństwa nie będzie, będzie za to para znajomych, którzy wspólnie wychowuje dziecko. Stąd najpierw decyzja o zakończeniu kp (oczywiście nieprzespane nocki tez się do tego przyczyniły), a później decyzja o wyprowadzce z Ady pokoju.
Czasami od zwykłego "gadania, myślenia" warto przejść w czyny. Odkąd "wróciłam do męża" jakoś lepiej nam się funkcjonuje i to w każdej sferze :) nie jestem tylko matką ale i żoną o czym musze pamiętać.
Może faktycznie powinnaś pomyśleć o zakończeniu kp skoro kosztuje Ciebie to tyle wyrzeczeń, może warto pomyśleć o pokoju dla Igora, o powrocie do łóżka R ?
Tylko tutaj rodzi się jedno zasadnicze pytanie, na ile Ty chcesz żeby między Wami było lepiej, a na ile jest Tobie wygodnie w obecnej sytuacji? może opieka nad Igorem i kp jest wymówką żeby nie zbliżyć się do R? może uczucie wygasło więc łatwiej jest Tobie szukać winnego niż samemu przyznać się do swoich uczuć, a raczej ich braku?
Na zakończenie ostatnio byłam na fajnym szkoleniu i pani prowadząca powiedział, że ludzie z natury lubią dramatyzować, łatwiej im się wyżalić, znaleźć w danej sytuacji negatywy niż pozytywy. Wyświetlała nam dwa zdania, a my mieliśmy odpowiedzieć, które wybieramy i co nam się w nim podobało? i wiecie jaka była reakcja grupy? większość osób zaczynało wypowiedź w ten sposób" wybieram odpowiedź "a" bo w odpowiedzi "b" nie podoba mi się to, to i to. Na co pani prowadząca powiedziała ale ja prosiłam o wybór odpowiedzi i omówienie jej zalet, a nie wskazywanie wad drugiej. I wiecie co, dało mi to dużo do myślenia. Niestety tak jesteśmy skonstruowani, że łatwiej przychodzi nam widzieć świat w ciemnych barwach niż być szczęśliwym. Rzadko kończymy dzień mówiąc "ale fajny dzień udało mi się zrobić to, to i to. Za to częściej jak dobrze, że mam ten dzień za sobą, w pracy poszło nie tak, dziecko daje w kość, dosłownie jakby już nic dobrego nas nie spotkało. A może wystarczyłoby na koniec dnia mimo jego trudów pomyśleć sobie o czymś pozytywnym- może nie do końca wielkiej wagi ale pozytywnym np.: szybko udało mi się dzisiaj zrobić zakupy, nie stałam tez w krokach więc byłam wcześniej w domu i mogłam spędzić więcej czasu z bliskimi.
Oczywiście wiem, że w tym momentu wychodzi na to, że może się mądruje, a przecież i mnie zdarzy się tutaj ponarzekać, że Ada dała mi w kość, że w pracy młyn ale po to też mamy to forum. Jednak już pozostając sama z sobą i wieczornymi myślami warto jednak zakończyć dzień pozytywnym podsumowaniem, nawet takim: mam za sobą dzisiaj mega ciężki dzień, jednak fajnie, że jest to forum mogłam się wygadać i zasypiam trochę lżejsza od swoich problemów, to też jest pozytyw :)
Kończę na dzisiaj swój wywód, mam nadzieję Mila, że w żaden sposób Ciebie nie uraziłam, naprawę mam szczere i wyłącznie dobre zamiary względem Twojej osoby i mocno trzymam kciuki żebyś w życiu odnalazła szczęście :)

Odnośnik do komentarza

Alimak
nie musi się zarazić, moje dzieci nie zaraziły sie ospą nawet ode mnie - syn miał wtedy jakieś około 3 lat, córka na kp - 10 mcy. A ja zaraziłam sie przewożąc siostrzeńca męża samochodem przez 10 minut, naet go nie dotykałam.. bardzo wietrzna ta ospa była, a ja zdrowo po 30-stce, był to koszmar... A on siedział miedzy moimi dziecmi, one nic....
Po tym przypadku zaszczepiłam dzieci, teraz najmłodszego też, jeszcze przed żłobkiem. Nasza pediatra nie pozwoliła mu pójść do żłoba przed szczepieniem na ospę....

co do crocsów, to rzeczywiście maluszki czasem ich nie ogarniają, my w zeszłym roku mielismy takie piankowe sandakłi z Adidasa zamiast crocsów, w tym roku kupiłam takie same, bo bardzo dobrze się sprawdziły, dobrze trzymały sie na nodze, nie obcierały - a jednak do wody wlezie to nic, z piachu łatwo umyć.

Mila_mi
tak, rodzina R przypomina mi córkę przyjaciółki i jej męża. Taki typ, co wciąz gada "nie opłaca mi się".... az przerysowane to jest, nia sa biedni, ale wciąz teksty po co wydawać.... wszystko na tzw. krzywy ryj, ona beczała jak koleżanki zachodziły w ciążę, a ona nie, az sie srała, żeby urodzić dziecko, a jak ma synka to wciąz sie licytuje z mężem kto sie małym zajmie i najchętniej nic by mu nie kupowała, wciąz tylko coś ma dostane albo pozyczone...
ja tego nie neguje, bo to fajnie dostawac cos i nie wydawać nadmiaru pieniędzy, ale tez i tu umiar jednak wskazany - to u nich jest do tego stopnia, ze mój mąz żartuje, że całe szczęscie, że choć dziecko nowiutkie, a nie z second handu....

I tak na wszystko chytrzy, że az czasami przykro.... Jako, ze to córka bliskiej mi osoby, to temu chłopczykowi zazwyczaj kupujemy np. na urodziny coś fajnego, na roczek była jakaś z zabawek Fischer Price, na 2 urodziny rowerek biegowy Movino z hamulcem, wcale nie z tych tanich.
Nie oczekuję adekwatnego rewanzu, ale chociaz trochę zaangazowania - a mi az przykro sie zrobiło, jak od nich mój mały na chrzest dostał klocki z Aliexpress, nawet chińskimi literkami opisane były.... koszt podobnych w polskim sklepie 30 zł.... ja kupuje na Alie, ale niekoniecznie takie prezenty, ale rzeczy dla nas.... a na roczek dostał zestaw kolorowych kartonowych pudełek - no zabawka ok, ale sorry, jakoś tak to przesadnie skromnie, chyba że źle mi sie wydaje?

No i Monikae ja rozumiem Twoje wkurzenie na znajomych. Własnie ta wspomniana dziewczyna ma podobnie. Kiedyś spędzalismy razem kilka dni wakacji, na szczęście w ośrodku, gdzie każdy wykupił pobyt z wyżywieniem. Ale jak poszlismy do baru, to ona, ze potem dzielimy rachunek po równo.
no.....
ja wypiłam jednego drinka, mąz jakies piwo, przyjaciółka ze dwa driny, inni tez tak z umiarem, a ta na maksa... jakieś pół rachunku było tylko jej napitków, a drugie pół kilku innych osób...
nastepnym razem szybciutko płaciłam za nasze, jak tylko sobie cos zamówiłam i wypiełam sie na jej "składki". nie bede sponsorowac cudzej zachłanności.

sama, jak zapraszam gości, to staram sie ich ugościć, zrobię cos dobrego, w sensownej ilości, nie mam sztabu pomagierów - robimy sami, albo sami kupujemy.

a ona co roku robi duża impreze urodzinową syna, sprasza masę ludzi, wypożyczając letni dom matki, zaganiając do roboty, matkę, teściową i najczęściej koleżankę.... no i jeszcze chodzi i marudzi, jak to ona ma duzo roboty z tymi urodzinami... masakra...
a na ostatnich była kaszanka upieczona na grillu bez tacek, więc w zasadzie skórki od kaszanki, bo reszta spłynęła - szkoda im kasy na tacki było.... plus trochę spalonej białej kiełbasy, normalnie full wypas....
do tego "sałatki" - opisuję, bo nieprawdopdobne to było.... jedna to dwie paczki makaronu rurek z jednym słoiczkiem pesto i opakowaniem rukoli.... druga, to dwie kapusty pekińskie plus jedna papryka, jeden ogórek i jedna papryka - wszytsko w mikroskopijnych kawałkach, bez jakiegokolwiek sosu... no masakra, nikt tego nie jadł, fatalne było. nic jej sie nie chce...
całe szczęście, że jej teściowa cos przyniosła do jedzenia, bo poza herbatnikami, paluszkami i chipsami nic by nie było....

a na dodatek wystawiła puszkę na datki, zaprosiła ludzi przez sms w którym napisała, ze w ramach prezentu zbiera na kotka dla syna, bo chce kupic kota tajskiego i goście mają sie dołozyć.... koszt kotka to 2,5 tysiąca....

mój mąż powiedział, ze w tym roku w czasie tej imprezy planujemy wyjazd, żeby tę masakrę ominąć.

a co do moich zebów - od razu mi lepiej, śrubka nowa, protezka włazi, wreszcie nie musze sie wstydzić otwierać gęby bez czwórki... a za jakies dwa tygodnie będa nowe dwa ząbki, wkręci mi korony, wreszcie....

Mmmm.... dziewczyny, ta rolada z malinami w środku..... jej, ostatni raz jadłam przed ciążą, potem chyba nigdy, tak mnie cukrzyca oduczyła słodyczy.... ale ta jest pyszna, chrupka na zewnatrz, puszysta wewnatrz....

jakie szczęście, że nasz mały zupełnie nie jarzy, że mozna z łóżeczka wychodzić górą :)) dopóki sie da, to będzie w łóżeczku spał :)))
ale mój najstarszy ze dwa razy w rmach epizodu kamikadze skakał na główkę z łóżeczka, nic mu nie było :)))
jakoś maluchy jak koty, zawsze na 4 łapy padają chyba...

Alilu
miałam nieraz kleszcza, nic mi nie było, nie zawsze trzeba sie zarazić. będzie dobrze :)
ja nosiłam aparata, ale jakieś 20 lat temu, to były poczatki stałych aparatów w Polsce, hardcore to był... :)) rozumiem jednak twoje przypadki z drutem, wtedy bardzo często zameczki odskakiwały, a musiałam do ortodonty do innego miasta jeździć, bo mało gdzie kto to robił...

Monmonka
Twoja Zuzia to chyba anioł jest :)))
U nas bunt 2-latka dopiero zaczyna mijać....

Sevenka
życie mnie nauczyło, że z czarnowidztwa tylko kolejne troski pączkują, więc staram się z wszystkiego z optymizmem wybrnąć :))) jutro będzie nowa lodóweczka, z ulga pożegnam naszą biurową :)))

super, że taki macie dobry powrót do żłobka :)

mi bardzo puchły miejsca po ugzyzieniach, po ostatniej ciąży przeszło... małemu tylko trochę, ale czasami długo sie paprze, jak Monmonka pisała.ja od razu smaruję takie zaognione Elocomem, nie pozwalam sie paprać, z tego czasami gorsze rzeczy sie robią, niz jedno posmarowanie sterydem czasami.

u mnie w pracy znów zajob, az mi sie nie chce jutro tam iść.... chyba jakies wagary muszę sobie zrobić....

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Alilu,odpiszę Ci w skrócie. Oczywiście,że się nie gniewam:)
Mam za sobą małżeństwo,nieudane,fakt,ale pamiętam jak urodziłam córkę i wtedy bardzo zależało mi na relacjach z mężem,żebyśmy byli dla siebie,a dziecko było dopełnieniem naszej miłości. Wiem,jak to powinno wyglądać. Dziś właśnie akurat dużo myślałam o tym,że sama odsunęłam R. od siebie,rano było coś na ten temat w ddtvn. Mogę Ci tylko powiedzieć,że przez lata miałam sygnały,że to nie jest dobry związek. Zamykałam na wszystko oczy,idealizowałam,nie chciałam widzieć pewnych rzeczy. Damu radę,nikt nie jest idealny,poukłada się,przecież w sumie dobry z niego człowiek. Teraz wiem,że przez wiele lat to ja ciągn3łam ten wóz,nie oglądając się na nic,czasem na siłę. Nawet chwile,gdy on zostawiał mnie samą w trudnych dla mnie momentach nie dawały mi do myślenia,zawsze wracał,a ja tak bardzo na to czekałam...
Umówiliśmy się,a raczej on zdecydował,że nie będziemy mieć wspólnych dzieci,jako odpowiedzialna i uczciwa osoba zabezpieczałam się sumiennie,nie jestem świnią. Poza tym wiedziałam,że w razie co nie udźwignę psychicznie aborcji. I stało się,ze spiralą zaszłam w ciążę.
Dostałam ultimatum. Ciąża,albo my. Ciąża. Zreflektował się,pewnie pod wpływem otoczenia,że jednak będzie ze mną. Jego słowa wtedy 'ja Cię nie zostawię,ale zrobię tak,że sama odejdziesz'. Od tamtej pory przestałam być dla niego partnerką,kobietą i co dla mnie najbardziej przykre myślącym,czującym człowiekiem. Syna bardzo kocha. Ja wielokrotnie po porodzie,gdy prosiłam o wsparcie słyszałam 'przecież tak marzyłaś o dziecku,to masz,o co Ci chodzi?' Nigdy,za żadne z tych słów nie usłyszałam 'przepraszam'.
Nie potrafię być dla niego kobietą. Nie potrafię przełamać swojej niechęci,schować żalu,coś pękło,kurtyna opadła.
I robię źle bardzo wiele rzeczy,zawsze byłam dla siebie bardzo krytyczna,ale czuję się usprawiedliwiona. Daję sobie to prawo. Może się mszczę,nie wiem. O miłości nie myślę. Nie potrafię. Tyle na dziś:)
Dobrej nocy:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

I jeszcze opiszę tylko jedną sytuację. Po jego słowach,że rozwalam się z piz.. na kanapie za radą mojej niezawodnej mamy zrobiłam mu tego dnia wieczorem kolację,gdyż dobrocią można zyskać więcej niż nienawiścią...
Wczoraj zapytał,o co mi chodzi,więc mówię mu 'mówisz do mnie,że siedzę rozwalona z piz.. na kanapie' Usłyszałam tylko 'no bo tak jest'.
Skończyłam dyskusję...
Dobranoc:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

Alilu i Mila
Tylko krótko o moich odczuciach. Myślę dokładnie tak jak Alilu napisałaś, dlatego zawsze starałam się nie zapominać, że jestem nie tylko matką ale też żoną. No ale i mój mąż nigdy z naszego lóżka nie wyemigrował, bo chciał się wyspać. Dwoje musi chcieć. Tu jak widać R pogrzebał wszystko. Ultimatum moim zdaniem nakreśliło koniec. Okropny tekst...Mila cokolwiek by nie robiła to ten związek praktycznie przestał istnieć. Mały chłopczyk z tego R... Obraził się na kogo? Powinien się wstydzić.

R postąpił fatalnie, Mila podziwiam Cię za możliwość wytrwania w czymś takim, jego nic nie usprawiedliwia, chyba bym dawno odeszła, ból byłby we mnie zbyt wielki, żeby żyć z takim człowiekiem. Jak on może kochać syna nie szanując jego to ja matki nie rozumiem. Masakra. Jak pokazuje, że synka kocha?

Jak już wcześniej napisałam, mam nadzieje że kiedyś mu gacie dzięki Tobie spadną. I ktoś mu gołą d...ę wysmaga za te wszystkie lata. Igor kiedyś też mu pięknie "podziękuje" jak podrośnie to dużo zrozumie... Trzymam kciuki za Was :-))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Mila absolutnie nie wiedziałam o postawiony ultimatum przez R. Jestem w szoku jak mógł tego żądać. Mój wcześniejszy post w przypadku Waszego związku nie ma w ogóle racji bycia. Szczerze powiem Tobie, że czytałam i nie wierzyłam jak Ty w ogóle możesz być z takim człowiekiem. Przepraszam za mój wpis, po tym co przeczytałam juz nigdy nie przyjdzie mi do głowy pomysł żeby udzielać Tobie rad o zabieganie o Wasz związek. Teraz to kibicuje tylko Tobie żebyś znalazła tyle siły żeby odejść od R i żebyś znalazła prawdziwą miłość bo na to zasługujesz.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny - KasiaMichał, Mila_mi, chyba nie do końca zrozumiałyście o co chodziło mi i Alimak z tym KP i spaniem dziecka. Tak wiem, dzieci są różne i wiem, że KP nie wyklucza dobrego spania dziecka w nocy. Ale chodziło o konkretną sytuację, kiedy dziecko jest KP, a nadal źle śpi w nocy. Ogólnie jak sobie myślę, o tym co piszą nasze forumowe mamy - czy tu czy na fcb, to dzieci które nadal źle śpią praktycznie wszystkie są jeszcze na cycku. No i ostatnio kilka mam pisało, że zakończyło KP i po tym w końcu poprawiła się ich jakość życia. I wiem, że zakończenie KP nie gwarantuje lepszego i dłuższego nocnego snu, ale uważam, że jest nadzieja ;-)

Monia, oj też z bym z takimi znajomymi raczej już więcej nie chciała spędzać wolnego czasu, bo co to za odpoczynek... Choć nasi znajomi mają dobrze, bo ja z tych co lubią gotować dla innych. Jak jeździliśmy razem na wakacje do jednego domku, to zawsze była umowa, że ja im gotuje obiady, a oni mają dbać, żebym zawsze miała co pić ;-) I wszyscy byli zadowoleni ;-)
Maciuś mistrz z tym wyjściem z łóżeczka! Dobrze, że wyciagneliscie szczebelki.

Mila_mi, zdecydowanie podzielam zdanie Peoni, uważam, że napisała bardzo trafnie. Wiem, że ciężko podjąć decyzję i ciężko podjąć jakieś kroki, bo to się wiąże z ogromnymi zmianami, a prawie nikt takich zmian nie lubi, no ale... pierś do przodu, zbierz siły i zrób coś, bo szkoda, żeby taka fajna kobietka marnowała swoje życie u boku takiego gbura i egoisty, przepraszam, ale musiałam nazwać rzeczy po imieniu ;-)
Trzymaj się dzielnie i działaj! :-*

Odnośnik do komentarza
Gość Olaaaaaaaaaa

Co do kp to u mnie było tak: 1 dziecko karmione 16mcy, bezsmoczkowe, bezbutelkowe, odzwyczajanie picia w nocy zajęło tydzień za pomocą spania z mężem. Teraz 2 dziecko tez bezsmoczkowe, bezbutelkowe, karmiłam 15mcy i po roku zaczęły się nocne jazdy. Cyc co godzinę i mimo ze spałyśmy razem byłam wykończona. Męża nie było wiec sprawdzony sposób był nie do wykonania. Po 4 nocach od zakazu nocnego cyca zaczela przesypiać całe noce i karmienie było na dobranoc i na dzien dobry. Oczywiście trochę się podarła, ale dosłownie zatykalam uszy, leżałam przy niej, głaskałam, aż w końcu się jej odechciało. Jeśli dojdziecie dziewczyny do takiego momentu to możecie sobie karmić nawet i 4 lata, ale przede wszystkim WY będziecie wyspane, ze świeżym umysłem :)

Odnośnik do komentarza

Mila ja też jeszcze kp i noce są różne. Gosia potrafi się 2 razy obudzić i styka a niekiedy pół nocy wisi na cycku. Ja nie mam tyle mocy żeby ją odstawić. Niestety chyba jedynym sposobem byłby wyjazd na weekend. Jak będę w domu to nie zniosę jej płaczu a będzie na bank. Cały czas liczę na samoodstawienie.
Jeśli chodzi o Wasze wywody to jakoś nie czuje się kompetentna w tym aspekcie, więc nie będę tego komentować ;)
Dziś miałam zapieprz w pracy i jutro też się szykuje. Naszczęście jutro piąteczek :) a potem jeszcze 3 tyg i urlop ;)

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Zapomniałam o najważniejszym. J powtarzał RTG i tym razem wyszło wszystko ok. Prawdopodobnie poprzednio sprzęt się nie spisał. Także teraz czekamy tylko na wynik TK.
No i się pochwalę. Jak pokazuje Gosi zdjęcie gdzie ja jestem i pytam kto to? To ona tak słodko odpowiada: mama - rozpływam się za każdym razem :p
Dobrej nocki :*

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...