Skocz do zawartości
Forum

Grudnióweczki 2015 - czyli ostatnie dwupaczki tego roku :-)


Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam płytę gazową wpuszczaną w blat i kurki też tam są (na blacie) ta osłona o której pisałam jest montowana do blatu, nie nadaje się do kuchenek wolnostojących. Ja się boję że może chwycić za ruszt i razem z garnkiem na siebie ściągnąć. Jak postawię np plastiki na brzegu do wyniesienia "za chwilę" to młody je bierze do zabawy, nie ma problemu z dosięgnięciem, więc gdyby wpadł na taki pomysł to i ruszt by dosięgnął. Szuflady z samodociągiem też już ma siłę otworzyć a że uchwyty mam tam wpuszczane to i zabezpieczyć je trudniej.

Odnośnik do komentarza

żoo
Jak to na czym? Na zdobywaniu ręki królewny i połowy królestwa ;)

Hehe :-)) też tak myślałam... No ale wg mojej córki to jednak co innego. Otóż "podczas turniejów rycerze stawali naprzeciw siebie i się kopali". Także tak... No coś dziecko marnie podręcznik przeczytali. Bo tam stało, że oni walczyli na kopie... Tylko chyba jej nikt na lekcji nie powiedział że kopia to rodzaj broni do zrzucania przeciwnika z konia a nie coś do kopania...

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Renia
No jak na pierwszy dzień bylo ok. Mój laptop odmówił współpracy i trzech informatyków go do niej próbowało ze trzy godziny przekonać to bylo trochę luzu. No jak sprzęt ponad rok nie był odpalany to nawet z domeną się rozminął :-))
Jutro już od rana mi dyro spotkania zorganizował... Ale łaskawie dał tydzień na ogarnięcie się w pracy :-))

żoo
Ten Twój opis bardzo do tej osoby pasuje. Jest znana z braków w wiedzy, znajomości przepisów na których pracujemy oraz totalnego braku elastyczności. Natomiast błyszczeć kocha baaardzo. Odporna jest na takt i wiem że brzydko potrafi zlecać zadania...
Ale dyro coś gadal że ona duma nad zmianą zespołu i postaram się to wykorzystać żeby zamienić ją na kogoś innego.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Oligatorka
Ten puky dobrze się zapowiada, poszukam w internetach. Dzięki!

Mokka
Powodzenia w nowym miejscu pracy. Może nie będzie tak źle. Czasami brakuje osoby, która scali zespół i stworzy atmosferę przyjazną wszystkim. Przynajmniej ja tak sobie tłumacze pracowe dylematy. Kiedyś stwierdziłam, że życie jest za krótkie żeby psuć sobie krew pracą czy durnymi ludźmi. Od tego czasu, staram się to naprawiać. I polubiłam takie wyzwania. Powodzenia!

No i jak zwykle dobrze przeczytać, że ktoś jeszcze ma przerywane nocki:) Już myślałam, że tylko ten nasz Szogun taki niepoważny i się budzi w nocy. Ale w tym temacie, jak widać, nie ma reguły.

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
Wychodzę z założenia, że co ma być to będzie. Obiecałam sobie, że więcej robotą nie będę się przejmować. Koleżanki mnie olały, jedna nawet z którą parę lat przesiedziałyśmy we dwie w pokoju teraz udaje, że mnie nie zna, nawet na życzenia świąteczne nie odpowiada, obraziła się że musiała mnie zastępować zanim kogoś na moje miejsce zatrudnili. Za kierowniczką nie przepadam... Lubię tam parę osób, ale tęsknić w razie czego nie będę. Wiadomo, tu wiem na czym stoję i znam przepisy i postępowanie - stąd lek przed ewentualną zmianą, bo to nauka wszystkiego od nowa. Jest parę wydziałów do których wolałabym nie trafić, ale poradzę sobie gdy będzie taka konieczność.

Peonia
Uśmiałm się z tym kopaniem :))))

http://www.suwaczki.com/tickers/1usat5od4qknx2m7.png

Odnośnik do komentarza

Jagoda
Przedtem praca była moim życiem - teraz dzieci są moim życiem no i u mnie też koleżanki olały mnie i to te bliskie takie są zarobione, że nie miały czasu wpaść trudno też już się przestałam przejmować nimi choć dotknęło mnie do żywego, jak siostra męża powiedziała, że powinna zostać w domu może jedynie nadaje się do " siedzenia w domu" no morale mi spadły, ale przyjdzie Kryska do Matyska :-)))

http://fajnamama.pl/suwaczki/6mr4ztx.png]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry,
W sumie to ja wychodzę z założenia, że przyjaźni w pracy nie ma. Wiadomo dużo się z ludzmi gada i dużo się wie bo czas spędzony razem jest długi ale ja tych znajomości na dłuższą metę nie traktuję poważnie.
Oczywiście mam przyjaciół z pracy ale dbam z nimi o prywatne relacje w robocie nawet specjalnie z nimi nie rozmawiam. Na popracowe piwo też nie specjalnie lubię chodzić bo wolę ten czas poświęcić małżonkowi, którego w sumie widuję mniej albo właśnie osobom z którymi się przyjaźnię. Z ludzmi z pracy spędzam 8 godzin dziennie to jak dla mnie wystarczy.
Chodzi o to, że jest to w sumie przypadkowa zbieranina osób z którymi chcę mieć dobre stosunki ale niekoniecznie bardzo bliskie.

A co do atmosfery to zawsze próbuję się ze wszystkimi dogadać. Staram się unikać jakiś negatywnych emocji bo w końcu to robota i nie ma co sobie krwi psuć. Tym sposobem ze wszystkimi żyję dobrze.

Oligatorka
Oby Ci się udało znaleźć pracę taką aby szwagierce w pięty poszło.
Może ona leczy swoje kompleksy Twoim kosztem.

Oj wszystko się kręci wokół mojego ostatniego szkolenia. Jak ktoś sie za bardzo mądrzy to znaczy, że niekompetentny albo psychopata
;)))))
Chyba muszę się wpisać na kolejne szkolenia...

Odnośnik do komentarza

Jagoda

Nie martw się na przyszłość. Przez pół roku jeszcze sporo może się zmienić.
Aczkolwiek Cię rozumiem. Takie powroty z reguły są trudne, to w sumie prawie tak jakby się szło do nowej pracy. Zauwazyłam, ze zwykle osoby które były lubiane mają latwiej niż te które wcześniej zachowywały się mało elegancko i dodatkowo wracają z roszczeniową postawą.
Mnie koleżanki olały jak się dowiedziały, że nie wracam po macierzynskim. Trudno. Nie specjalnie mnie to też dotknęło.
Ja, podobnie jak Żoo, niespecjalnie się integrowałam po pracy natomiast w pracy starałam raczej aby te relacje były poprawne.

Odnośnik do komentarza

Żoo
Widzisz żoo ja w jednej pracy pół życia spędziłam więc te relacje w sumie z jedną dziewczyną miałam bliskie bo przeważnie razem pracowałyśmy, a tak to też starałam się mieć poprawne stosunki :-)))
No powiem Ci, że przeżyłam i w sumie dalej mnie to boli co powiedziała mi szwagierka i to w nie ładnym tonie tak to jest jak wół zapomniał jak cielęciem był - ego jej wzrosło przez pracę bo wcześniej pracowała coś tego typu jak " bar" wydawała jedzenie i była tam sama teraz Pani recepcjonistka więc nie pogadasz trudno się mówi tylko muszę tę złość i zadrę gdzieś ulotnić mówię sobie, że dzieciaki zdrowe, mąż super więc na wszystkich płaszczyznach nie musi być dobrze :-)
A poza tym dostaje białej gorączki jak nie dzieciata wymądrza się

http://fajnamama.pl/suwaczki/6mr4ztx.png]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny
oligatorka
Nic się nie przejmuj. Na pracę przyjdzie czas. Masz możliwość skupienia się na dzieciach i niejedna mama Ci zazdrości. A ja to Ci zazdroszczę, że masz już swoją dwójkę. Jak pomyślę, że teraz od nowa się wdrażam, a potem mam znowu odejść z drugim dzieckiem i znowu przechodzić wszystko od nowa to masakra...

A teraz opowieść z życia urzędu. Informatyk odłączył mi komputer i czekam na podłączenie w drugim pokoju już dwie godziny. Pokoje ze sobą sąsiadują. A i przenieść musiałam sama, bo on "nie jest od noszenia tylko od podłączania". Komedia ;)

http://www.suwaczki.com/tickers/gg64j44jigxjyf5q.png

Odnośnik do komentarza

Hehe Mokka u mnie też siedzi informatyk ale u nas od wczoraj grzecznie mi wszystko przenoszą z uśmiechem na ustach. O tyle dobrze.

Od rana tylko gaszę pożary no bo zmienniczka niekompetencją nieco nabałaganiła. Zewsząd takie sygnały. Natomiast teraz cichutka normalnie nie do poznania. W sumie ja z nią nigdy nie wojowałam bo wszystko dyplomacją załatwiałam. Zobaczymy czy coś kombinuje czy to efekt powrotu do poprzedniego układu, kiedy nie mogła rządzić..

A dziewczyny się odprężają powoli więc idzie ku dobremu.

Co do relacji koleżeńskich to mam podejście takie jak żoo. Ze wszystkimi żyję dobrze albo bardzo dobrze co widać po bardzo ciepłym powitaniu. Jest tylko jedna osoba która postanowiła kiedyś się na mnie obrazić ale ona generalnie tak funkcjonuje więc nie widzę tu swego udziału jakoś :-))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Oligatorka
Przez pierwsze lata moja obecna praca też była dla mnie całym moim życiem. W niedzielne wieczory każdy nie miał humoru, bo w poniedziałek trzeba było iść do roboty, a ja zawsze byłam cała w skowronkach, że do tej pracy właśnie idę. Znajomi pukali się w czoło ;). Zawsze w domu sobie planowałam co do zrobienia w pracy. Z czasem jednak moja kierowniczka odeszła na inne stanowisko, przyszła nowa - gorsza, potem kolejna - jeszcze gorsza i mój zapał do pracy jakoś zniknął. A koleżanki zawiodły. Do tej pory żadna jakoś w odwiedziny do mnie nie trafiła. Przykre jest też to, że myślałam że w pokoju siedzi ze mną naprawdę dobra kumpela, pomimo 18 lat różnicy między nami dogadywałyśmy się świetnie, zawsze mogła na mnie liczyć. Podczas ciężkiej choroby jej córki - byłam, gdy zmarł jej brat - byłam, jak potrzebowała to wspierałam, a jak ja jej potrzebowałam to odwróciła się na pięcie - przykre. Tak jak żoo napisała - w pracy nie ma przyjaźni, są tylko znajomi, współpracownicy. Ja się zawiodłam...

http://www.suwaczki.com/tickers/1usat5od4qknx2m7.png

Odnośnik do komentarza

Jagoda masz w 100% rację że w pracy to są współpracownicy a nie przyjaciele. Co nie oznacza że nie warto z nimi dobrze żyć :-)) jednak doskonale rozumiem że czujesz się zawiedziona, też byłoby mi przykro.
Do mnie jakiś czas po porodzie przyszła w odwiedziny delegacja z przentem dla młodego i w sumie cały czas był kontakt. Więc miło było wrócić.

Oligatorka
Coś chyba Ci szwagierka na samopoczucie zaszkodziła. Zupełnie zbędne :-))
No a juz żeby przede mną respekt czuć... No o Ty? Dlaczego? ;-)))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...