Skocz do zawartości
Forum

Samotne ciężarówki


Rekomendowane odpowiedzi

Hej, hej.
Jeśli chodzi o mnie to raz lepiej raz gorzej, ale nie ma co narzekać... czekam na przyjście mojej malej królewny, wszystko już przygotowałam, wyprawka skompletowana, mebelki poskręcane :) Choć im bliżej punktu kulminacyjnego tym większy strach i obawy się u mnie pojawiają. Boję się porodu, pierwszych dni, tygodni, miesięcy z dzieckiem, nie wiem też co zrobi pan tata...hmm są rzeczy, które nie dają mi spokoju. A z drugiej strony pojawia się znowu ból, żal, zawód.... eh, mieszanina emocji.

Na wizycie półtora tygodnia temu lekarz powiedział, że Iga waży już 2700g :D

Mistra gratuluję małego mężczyzny! :)

Monika co u Ciebie? Jak synek?

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73tv73wm437fh3.png

Odnośnik do komentarza

SamaJA - rozumiem cie tez mialam obawy. Jest w kobietach cos takiego ,taka sila wewnetrzna ze jesli musimy to damy rade. Bedac w domu zobaczysz mimo zmeczenia to i tak bedziesz wiedziec kiedy twoje dziecko sie przebudza,instynktownie bedziesz robic rozne rzeczy. WIec napewno dasz rade bo nie ma nawet innej opcji. Miesiace leca szybko moj ma juz ponad 6m.nie wiem kiedy to minelo....uwierz mi za szybko wiec ciesz sie kazda chwila :) Tylko nie pozwol by bol ,zal ,zawod nie przelala na coreczke ,niestety takie jest zycie raz z gorki raz pod gorke ale nic sie nie dzieje bez przyczyny.
13dni to nie wiele,mam nadzieje ze bedziesz miala szybki i latwy porod;)

Moj syn nauczyl sie siedziec ,dzis dostal od nas krzeselko do karmienia wiec nie dlugo bedzie mogl zaczac samodzielnie jesc:)juz widze ten balagan:)

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Monika tak jak napisałaś, raz z górki, raz pod górkę, choć przyznam szczerze, że do tej pory w moim życiu było zazwyczaj z górki, aż jednego dnia wszystko się sypnęło. I tak podziwiam samą siebie za tą siłę, odwagę (mówię trochę nieskromnie). Ale miewam dni gdzie po prostu łzy mnie zalewają, np dzisiaj mam taki dzień, chodzę jak cień, nawet z mamą słowa nie zamieniłam, bo mi się nie chce, nie mam ochoty... Jakie to wszystko głupie. Rozstałam się z ex narzeczonym, cholernie mnie skrzywdził, ja może też nie byłam ideałem, a myśl o tym, że obecnie ma już inną paniusię nie daje mi spokoju, nie daje mi żyć.. ból, żal rozrywają mnie od środka. Jednego dnia jest tak, drugiego potrafię pomyśleć bardziej pozytywnie, a kolejnego znowu do bani...kiedy to się skończy? Przecież nie jesteśmy ze sobą już tyle miesięcy. Jeszcze to, że zostałam całkowicie sama, mam tylko rodziców. Pozostała rodzina, kuzynka czy inni urwali ze mną kontakt, teraz jemu sprzyjają. Nawet nie mam z kim wyjść na kawę, ciastko czy tym podobne, żeby trochę się rozerwać, nie mam jak kogoś poznać, bo przecież siedząc w domu nikt z nieba mi nie spadnie...nigdy w życiu nie byłam tak samotna jak w ostatnich miesiącach. To okropne :(

Myślę Monika, że jak Iga się urodzi nie przeleję na nią tych złych emocji, uczuć itd...nie potrafiłabym tak skrzywdzić własnego dziecka. Może czasem założę uśmiech nr 5 na twarz, ale nigdy nie dam jej odczuć, że tak bardzo mi źle. Nie mogę tego zrobić. Wystarczy, że tatuś ma ją głęboko w nosie i wiedzie swoje cudowne życie w szczęściu nawet nie pytając o dziecko. Kilka tygodni temu doszły mnie słuchy od pewnej osoby, że "kochany" tatuś powiedział: "nie interesuje mnie ten temat i nic nie chce wiedzieć w tym temacie"...wbił mi nóż w serce po raz kolejny. Bo jak można tak powiedzieć o własnym dziecku? Czy ono jest czemuś winne? Na prawdę nie znałam go od tej strony. Był dobrym, kochanym, uczuciowym, rodzinnym człowiekiem lubiącym dzieci, wszystkie dzieci, a dzieci uwielbiały jego, a teraz..? Jakby wstąpił w niego jakiś szatan. Mój czteroletni siostrzeniec do dzisiaj o niego pyta i mówi, że P. to jego przyjaciel...
Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak źle!

Wiem, że czas z dziećmi szybko leci, a miesiące mijają jak dni. Mam siostrzeńca, z którym kilka lat temu spędziłam bardzo dużo czasu i nim się człowiek obejrzał miał już pół roku, jak obecnie Twój synek.
No proszę, proszę to teraz Twój synek pokarze Wam kto rządzi przy obiadkach, a Wy sprzątajcie ;) Fajnie jest patrzeć na postępy malucha w rozwoju :)

Oj mój poród zbliża się wielkimi krokami. Mam strasznego stresa, ale łudzę się, że urodzę tak szybko i bezproblemowo jak moja siostra :P

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73tv73wm437fh3.png

Odnośnik do komentarza

SamaJa- jak tak czytam Ciebie to jakbym widziała siebie.
Też jestem mega samotna i chociaż z dnia na dzien jest lepiej bo jednak jakoś trzeba dalej żyć to czasami po prostu siedze i ryczę. Mnie ex narzeczony nie chce znać i buja się z nową laską i jak o tym myślę to szlag mnie trafia, że on taki szczęśliwy, a ja nawet nie mam do kogo się przytulić. No ale takie życie. Może jeszcze się ułoży.

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Lili doskonale Cię rozumiem, bo czuję to samo. Jak widzę ten uśmiech oraz zadowolenie wymalowane na jego twarzy, mam ochotę rozkwasić mu tą buźkę...wiem jak to brzmi, ale tak czuję w danym momencie. Mnie żal rozrywa od środka, a on taki szczęśliwy. Jemu wszystko się układa bardzo dobrze, a mi dosłownie nic. Czasem chciałabym, żeby nie istniał. Czuje taką pustkę jak nigdy dotąd, jestem nieszczęśliwa. Z wieloma rzeczami nie potrafię pogodzić się do dnia dzisiejszego mimo tak dużego upływu czasu. Mam jednak nadzieję, że jak urodzi się Iga to powoli wszystko zacznie zmieniać się na lepsze, a uśmiech i radość na mojej twarzy będą się malowały tak samo jak obecnie na jego.
Nadzieja....

Nawet nie mam do kogo "gęby" otworzyć. Został mi tylko internet, to straszne.

Jak Wam mija niedziela?

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73tv73wm437fh3.png

Odnośnik do komentarza

Pamietacie.....

ksifir

I wiecie co? Opowiem Wam w skrócie historię, którą mi opowiedziała moja przyjaciółka. Gdy jest gorzej, gdy czuję się źle przypominam ją sobie.

Pewien rolnik miał pięknego konia. Wszyscy mu go zazdrościli. Lecz pewnego dnia ten koń uciekł. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Oj Ty nieszczęśniku, miałeś takiego pięknego konia, najlepszego w całej wsi a teraz Ci uciekł." A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Był, ale uciekł. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
Po pewnym czasie koń wrócił i przyprowadził ze sobą piękną klacz, która urodziła piękne źrebię. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Twój koń uciekł i przyprowadził taką piękną klacz, a ona urodziła najpiękniejsze źrebię we wsi. Ty to masz szczęście." A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Był, ale uciekł. A teraz przyprowadził klacz, która urodziła źrebię. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
Po jakimś czasie syn gospodarza postanowił zacząć ujeżdżać źrebię, by móc startować na nim w zawodach. Lecz spadł i został kaleką. Nie mógł pomagać ojcu w prowadzeniu gospodarstwa. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Twój koń uciekł i przyprowadził taką piękną klacz, a ona urodziła najpiękniejsze źrebię we wsi.A teraz to źrebię uczyniło Twojego syna kaleką. Ty to masz pecha." A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Był, ale uciekł. Pzyprowadził klacz, która urodziła źrebię, a teraz to źrebię uczyniło mojego syna kaleką. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
Po paru latach przyszła wojna i władze państwa nakazały wszystkim młodym mężczyzną udać się na front. Syn naszego gospodarza nie został wzięty do wojska ze względu na kalectwo. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Twój koń uciekł i przyprowadził taką piękną klacz, a ona urodziła najpiękniejsze źrebię we wsi. To źrebię uczyniło Twojego syna kaleką. Ale żyje i jest przy Tobie, a my nigdy więcej nie zobaczymy naszych synów. Ty to masz szczęście" A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Koń był, ale uciekł. Pzyprowadził klacz, która urodziła źrebię, a to źrebię uczyniło mojego syna kaleką. Dzięki temu jest tu ze mną. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
I tak dalej i dalej....

Więc czy to źle czy dobrze tego jeszcze nie wiem...

Na wszystko potrzeba czasu... na pewno jakoś się poukłada...

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Monia- często przypominam sobie właśnie tą historyjkę i wtedy jest mi lepiej bo myślę, że to my przecież rządzimy swoim losem i albo będziemy dążyć to tego żeby było dobrze albo usiądzie i pozwolimy aby czas uciekał nam przez palce. Niestety czasami trafiają się takie dni, że mam wszystkiego dosyć i przytłacza mnie ta myśl o tym co z nią robi, czemu wybrał ją, czemu muszę być sama. Na szczescie jest coraz mniej takich dni i zaczynam się godzić ze swoim losem. Może się ktoś znajdzie kto będzie nas chciał, może nie. Trudno. Widocznie nagrabiłam sobie w poprzednim życiu :p

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Masz rację Monika, wiem o tym. I wiem, że za jakiś czas będę się z tego śmiała. Dzięki za przypomnienie tej historyjki, o której rzeczywiście zapomniałam.

Wiesz, dużo by opowiadać dlaczego rodzina tak się zachowuje. Na prawdę musiałabym chyba książkę napisać, a ani mi się nie chce, ani Wy tego później nie przeczytacie :) Dlatego tak raz, dwa, trzy... on pracuje u mojej kuzynki i jej męża. Po tym jak się rozstaliśmy został awansowany, dostał bardzo wysokie stanowisko w firmie. Oczywiście nie zaprzeczę, że jest dobrym pracownikiem, bo bym skłamała. Rodzina ma tez do niego bardzo duże zaufanie, ale nie tylko w sprawach firmowych... Pominę fakt, że jak jeszcze byliśmy razem często powiedział na nich mało pochlebne zdanie, robił potajemne biznesy na boku, czasem na niekorzyść firmy itp itd, znam trochę sytuacji, bo sam do mnie wiele powiedział. Jeśli miałabym podsumować jest wredną, fałszywą świnią nawet w stosunku do nich, a kiedy został sam wiedział do kogo się uśmiechnąć. Ale nie mówię o takich rzeczach kuzynce i jej mężowi, bo po co..? Nie będę się na nim mściła, bo jakoś nie zależy mi na tym. Tak czy tak dziwnie się złożyło, że po naszym rozstaniu to on jest traktowany jak rodzina, a ja, moi rodzice (niczemu niewinni ludzie) zostaliśmy przez nich odsunięci. On jest u nich w domu codziennym bywalcem, ponieważ biuro znajduje się na posesji kuzynki i męża. Codziennie jest zapraszany na obiad, proponują mu różne wyjazdy ze sobą, tu góry, tu mecze, tu coś, tam coś, propozycją jest nawet opłacenie takiego wyjazdu - to jedyny pracownik, który jest przez nich tak traktowany. Szkoda tylko, że jak jeszcze byliśmy razem był zwykłym pracownikiem na dużo niższym stanowisku z niższą pensją i jakoś się nim w ogóle nie interesowali. A teraz stał się pupilkiem, no ale pupilek wie gdzie się podlizać dla jeszcze większych pieniędzy (zapewne nie mówiłam, że pieniądze są dla niego najważniejsze w życiu). Po prostu wiele sytuacji dziwnie zbiegło się w tym czasie kiedy się rozstaliśmy. I tak jak mówię kontakt z nimi praktycznie jest zerowy, a wcześniej dość często się spotykałyśmy z kuzynką, czy jeździłyśmy gdzieś razem, odwiedzali nas, moich rodziców. Teraz tego nie ma, mimo iż mieszkamy może 3 min drogi samochodem od siebie. Najbardziej wkurzające z ich strony było to jak próbowali mi nie jeden raz "wsadzić łopatą do głowy", że Pawełek (dokładnie tak się o nim wyrażają) jest taki biedny, że może się pogubił, że na pewno ma jakieś uczucia, że go to przerosło, przecież on taki dobry, szczery i uczynny... A czy ktoś pomyślał co ja czuję, przez co przechodzę, jak przeżywam tą całą sytuację itp itd? No nie, bo po co?! Przecież to ja jestem wredną suką, która go tak niesamowicie skrzywdziła i jeszcze odizolowała od dziecka, nooo na prawdę biedny. Podsumowując, tam chyba wszystkie wartości przysłania im biznes, kasa...to jest najważniejsze, a że są z niego zadowoleni to jest dla nich świętością, nietykalnym jajkiem i tyle... Oni na tym korzystają, bo mają dobrego pracownika i on, bo ma dobrych pracodawców, a że po drodze jest w cholerę zakłamania to nie ważne ;) I tak oto fajne relacje z rodziną zeszły na dalszy plan. Ciężko to wszystko wyjaśnić. Kiedyś jak próbowałam porozmawiać o tym z kuzynką to jeszcze się na mnie oburzyła, więc olałam sprawę. Za przeproszeniem, srał ich wszystkich pies.

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73tv73wm437fh3.png

Odnośnik do komentarza

SamaJa- przykre to co Cię spotkało :( tu mi się ciśnie jedno powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". U mnie to się sprawdziło. Praktycznie wszyscy się ode mnie odsunęli (dokladnie tak jak u Ciebie). Zostały mi dwie kolezanki z którymi mogę tak naprawdę porozmawiać, a i moja rodzina (niektórzy, w tym moja chrzestna-siostra mojej mamy) nie przyznają się do mnie bo mam nieślubne dziecko. Czuję się przy nich jakbym była z marginesu. Nic nie warta i spisana na samotność przez to, że mam dziecko.

Głupota ludzka nie zna granic.

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Śledzę Wasze historie i czasami załamuję ręcę nad facetami. Jak można być tak nie czułymi...

Przypomniałyście mi moją historię, którą pocieszałam się kilka miesięcy temu. I wiecie co? Teraz widze jej większy sens, gdy emocje opadły, wiele się poukładało.

Do 5 miesiąca płakałam, byłam załamana. Później zaczęłam akceptować wszystko co los mi dał, co sama sobie napsułam. Zaczęłam naprawiać. Teraz żyję z bardzo dużą nadzieją, że będzie dobrze, i że gdyby ta cała historia się nie wydarzyła nie byłabym tak szczęśliwa jak jestem.
Mieszkam i żyję z mężczyzną, którego kocham nad życie, kocham moją malutką córeczkę, która już w lutym przyjdzie na świat. Ukochany przyzwyczaja się do sytuacji. Głaszcze brzuch, rozmawia z Młodą, snuje wizje, co będą robić razem, jak będzie.
Kiedyś sądziłam, że zajście w ciążę w mojej sytuacji to najgorsze co mogło mnie spotkać. A teraz jestem szczęśliwa z tego jak jest... Mam nadzieję, że tak cudownie pozostanie.

I z całych sił trzymam kciuki, a moja Ryśka pępowinę, żeby i u Was wszystko się ułożyło. Wiem, że nawet jeśli teraz jest ciężko, to pewnego dnia będziecie szczęśliwe jak nigdy, ze swoimi kruszynkami i cudownymi mężczyznami ;-) Moja historia pokazuje, że po każdej, nawet największej burzy wschodzi słońce!

http://lb1m.lilypie.com/A3edp1.png

Odnośnik do komentarza

Lili to bardzo przykre kiedy się od Ciebie odwracają najbliżsi. Bardzo Ci współczuję, ale jednocześnie ciśnie mi się pewne przysłowie na usta... "ten się śmieje kto się śmieje ostatni" ;) Ode mnie rodzina jakby się nie odsunęła, "problem" mam właściwie z kuzynką (osoba, z którą na prawdę żyłyśmy w bardzo bliskich, przyjacielskich stosunkach, a jednak tak bardzo się zawiodłam) i jej mężem, którzy twierdzą, że nie są po żadnej stronie, a jednak są. Ale to już nie ważne. Ogólnie wszyscy mówili mi, że fajnie że będę miała dziecko, że sama zobaczę jaka to wielka radość, że sobie poradzę itp itd, nawet kuzynka mnie kiedyś "wspierała". Ja mam już swoje lata, dzisiaj kończę 30 stkę ;) więc dziecko w moim przypadku jak najbardziej wskazane, szkoda tylko że nie będzie miało pełnej, kochającej się rodziny.
Także Lili głowa do góry, musi być dobrze! :)

Ksifir niestety skretyniałych facetów na tym świecie nie brakuje. Zawsze współczułam kobietom, które same wychowują swoje dzieci, bo tatuś wolał młodszą, odwidziało mu się, albo jeszcze kij wie co... i nigdy, ale to nigdy w życiu nie powiedziałabym, że mnie to kiedyś spotka, a dzisiaj widzę jak bardzo się myliłam..
Cieszę się u Ciebie wszystko jest na dobrej drodze, układa się i jesteś szczęśliwa, oby tak dalej! :) Jednocześnie dziękuję za te miłe słowa skierowane do nas.
Pozdrawiam!

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73tv73wm437fh3.png

Odnośnik do komentarza

Ksifir tak naprawde spotkalo cie wielkie szczescie bo twoj facet jest gotowy przyjac dziecko nie swoje jak swoje i to jest piekne.Bo malo jest takich co by na to poszlo.Piekne jest to ze oboje daliscie rade by byc znow ze soba i ze od nowa wszystko sie wam uklada.Gratuluje a zarazem zycze ci duzooo szczescia:*

Dziewczyny ode mnie duzo osob sie odrwocilo jak od mojego partnera poniewaz zostalismy para:) W skrocie koledzy stwierdzili ze moj T.nie powinnien sie za mnie brac poniewaz bylam kobieta jego kolegi. Rozumiem lojalnosc ale na to tez sobie trzeba zasluzyc. A z drugiej strony tamten tez nie raz zawiodl wszystkich po calosci, a z reszta jak ja sie zwiazalam z T.to juz nie bylam z poprzednim facetem ale faktycznie dosc szybko sie zaczelismy spotykac. Ale oczywiscie uznalismy ze wyszlo przynajmniej kto jest prawdziwym kolega a kto nie :P

Eh znow glowa mnie boli....

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Zaglądam, zaglądam :)
Jutro idę na rozmowę w sprawie pracy więc trzymajcie kciuki :))
Młody ma humorki, może to ten skok? Spokojny i uśmiechnięty, a za chwilę płacz, krzyk i nic nie pomaga.

SamaJa- jak się wgl czujesz? Ciąża przebiega bez komplikacji?
Ja nie miałam żadnych ''uroków" ciąży. Ani mdłości, ani zachcianek. Brzuszek też niewielki więc skarpetki sama zakładałam hehe :P Przytyłam tylko 10kg więc chyba też niewiele.
O porodzie na pewno myślałaś już nie raz, będziesz miała kogoś obok? Ja byłam z mamą i w sumie bardzo się cieszę mimo, że na początku byłam temu przeciwna.

Chuda pewnie żyje i ma się świetnie tylko pisać jej się nie chce :P

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Lili trzymam kciuki z całych sił! :) Powodzenia życzę!

Moja ciąża również przebiegła bez tej całej otoczki, zero mdłości, zero zachcianek, choć słodkiego troszkę więcej jadłam, praktycznie cały czas latałam, biegałam, schylałam się, podnosiłam, nosiłam itp, nawet do dzisiaj jeżdżę samochodem, a jeszcze jakieś 2 tygodnie temu sama przenosiłam szuflady w komodzie :P Ktoś może powiedzieć, że jestem niepoważna, ale wiem jak się czuję, znam swoje możliwości i wcale się nie przeceniłam. Ja przytyłam 15 kg, ale przed ciążą miałam sporą niedowagę. Ogólnie tylko w brzuch mi poszło, no może troszeczkę w uda, ale u mnie to norma, taka figura :) Jest wszystko ok. W czwartek byłam na wizycie i Młoda waży już 2950 g. Lekarz ustalił kolejną wizytę na czwartek za tydzień, ale powiedział, że być może już się nie zobaczymy. Szyjka się skraca, wiec coś się dzieje ;) Czuję się dobrze i czasem zastanawiam się czy rozpoznam, że to już.. :D Lili jak to jest? Podziel się.
W ostatnim czasie non stop myślę o porodzie, aż nie śpię po nocach. Boję się. Boję się wszystkiego. Znajome znają mnie mnie z jednego zdania "chcę mieć dzieci, ale niech ktoś je za mnie urodzi" ;) Nie przewiduję nikogo obok siebie przy porodzie. Mama zawiezie mnie do szpitala, będzie cały czas w pobliżu, ale na porodówce chcę być sama. Nawet jeśli miałabym męża nigdy nie zgodziłabym się, żeby tam nade mną stał. Tak już mam :)

Musisz uzbroić się w cierpliwość, a Młodemu na pewno przejdzie :) Nie wiem co więcej mogę Ci napisać, bo nigdy wcześniej nie miałam dziecka, więc nie wiem co ewentualnie mogłoby mu dolegać... może ma taki okres, a za jakiś czas wszystko wróci do normy.

Chuda na pewno się odezwie...

A powiedź mi Lili chcesz już iść do pracy... masz kogoś do opieki nad Młodym?

http://www.suwaczki.com/tickers/tb73tv73wm437fh3.png

Odnośnik do komentarza

To zupełnie tak samo jak ja ;) Też poszło mi w brzuch i troche w uda ale podobnie jak Ty, mam taką figurę. Ogolnie jestem niska i zawsze byłam szczupła (50kg przy 160cm), a że lubię się ruszać i mam dobrą przemianę materii to nigdy tej wagi nie przekroczyłam. W ciąży robiłam dosłownie wszystko bo nic mi nie dolegało. Do 3go miesiaca jeździłam na rolkach ale z tego względu, że brzucha nie było, a że nie szalałam to lekarz powiedział, że mogę :)

Dzień przed porodem myłam okna, żyrandole, wieszałam firany. Około 1 w nocy dostałam pierwsze skurcze. Były słabe więc większość przespałam. Na początku nie myślałam, że to już się zaczyna dopiero rano gdy się obudziłam, a brzuch nadal bolał uświadomiłam sobie, że to dziś :P gdzieś od 14 skurcze były częstsze i silniejsze, gdy powtarzały się już co 5-6 minut zadzwoniłam po kolegę siostry żeby mnie do szpitala zawiózł, kilka minut przed jego przyjazdem czyli przed 17 odeszły mi wody, o 17.20 byłam już na porodówce, a o 21:07 urodziłam Aleksandra ;)) Jeśli chodzi o ból to mnie skurcze jakoś przeraźliwie nie bolały pomimo tego, że miałam je z krzyża, a to ponoć najgorzej. Najbardziej bolał mnie moment gdy musiałam go wypchnąć (gdy było już widać główkę) i gdy mnie badała i wkładała rękę rozciągając mnie. Przy cięciu raz krzyknęłam :P tak to starałam się być cicho. Raz, żeby innych nie wystraszyć bo ja sama wchodząc na porodówkę byłam przerażona krzykami, a dwa, że lekarka powiedziała, że to nie dobrze dla dziecka bo się nie dotlenia i poród może trwać dłużej, a nawet skonczyć się cesarką.

Co do pracy to bardzo chce już się z domu wyrwać bo oszaleje. Już rok w nim siedzę :/ A Młody zostaje z moją babcią więc nie jest tak źle. Pytałam o drugą zmianę czyli od 14 do 23 bo tak mi najbardziej pasuje i facet mowił, że raczej nie będzie problemu więc zobaczymy ;))

Bardzo mało Ci zostało, praktycznie w każdej chwili możesz rodzić ;)) Malutka ma super wagę, w rzeczywistości może się oczywiscie różnic. Aleks z USG miał grubo ponad 3kg a urodził się z wagą 2,700. A czemu nikogo nie chcesz mieć obok? Ja na początku też nie chciałam ale potem cieszyłam się, że mama była bo to na prawde duża pomoc tym bardziej, gdy położna wychodziła co jakiś czas do innych kobiet (rodziłao nas w tym samym czasie 6) i byłabym sama na sali.

No pewnie mu przejdzie tylko te humorki to masakra. Nie wiadomo co robic jak ryczy bo wszystko uspokaja go na 5minut i znowu ryk. Ale takie są dzieci i trzeba to przeżyć :)

Ale się rozpisałam ;o

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Lilii nie jest ci zal rozstawac sie z malym?szczerze nie potrafilabym mimo ze tez mnie nosi, i za pol roku go zostawie czego juz sie boje. Wiesz ze cie duzo ominie? Oczywiscie to twoja decyzja ale zaraz mlody podrosnie calymi dniami nie bedzie ciebie i bedziesz wracac jak bedzie spac a rano tez spi:/ Bo rozumiem ze caly etat bedziesz robic? Czemu nie chcesz rankow?
Skok jak najbardziej i niestety trzeba to przetrwac:) Chyba ze cos go boli np brzusio.... jesli wszystko wykluczasz to bedzie skok:)

SAmaJa - coraz blizej i blizej:) aJa na toim miejsu wzielabym koos na porodowke chociazby do pomocy przy samym porodzie nie musi byc. Wiesz polozna moze latac a tobie akurat zachce sie pic i kto ci poda jesli bdziesz lezec? Albo mi np tomek zmienial wklady bo ciagle od wod przemakaly. Zastanow sie:) No chyba ze akcja sie szybko rozwinie to co innego.W tej kwestii nie badz taka zosia samosia:)

Zazdroszcze wam ja przytylam 25kg i zostal mi brzuch:/ tez przed ciaza wazylam 50kg...moze kiedys wroce do tej wagi.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Monia- ja niestety nie mogę pozwolić sobie na siedzenie w domu nawet jezeli bym chciala. Babcia ma tylko 1000zł emerytury, a ja zasiłku 245zł. Babcia ma bardzo drogie lekarstwa więc po wykupieniu ich i opłaceniu wszystkiego wiele nie zostaje. Mama nas "dożywia" (pracuje na kuchni i jak obiad zostaje to może przynieść do domu) bez tego byłoby calkiem ciężko. Idzie zimna, węgiel swoje kosztuje niestety (trzeba było zwiać kredyt bo nie było jak kupić). A druga zmiana z dojazdem mi bardziej pasuje to raz, a dwa że jeszcze po lekarzach z młodym jeżdżę (USG, szczepienia itp) więc wolę to rano załatwić niż po południu. Może za jakiś czas to zmienię.

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny..
U mnie też nie wiadomo jak będzie.. Jestem w ciąży z osobą nieodpowiedzialną
kompletnie, mającą masę długów i do tego problem z alkoholem i samym sobą.. Jesteśmy razem od ponad półtora roku, wszyscy dookoła mówią mi, że powinnam dać sobie z nim spokój bo nie można na niego liczyć ani mu zaufać.. Ja jednak mam ciągle nadzieję, że będzie dobrze.. Chyba za bardzo chcę żeby mój synek miał biologicznego ojca.. On chce być ze mną, ale ja się obawiam nawet z nim zamieszkać.. Z taką inicjatywą z resztą wyszedł dopiero teraz kiedy jestem w 7 miesiącu ciąży..
Tak na prawdęi tak czujęsię jak bym jużbyła sama bo nawet razem nie mieszkamy, dzieli nas 150km. Ciągle jestem sama, o wszystkim związanym z dzieckiem myślęsama podczas gdy on pije wódkę z kolegami 2-3 razy w tygodniu..

http://www.suwaczki.com/tickers/3jgx3e3kefgkxlep.png

Odnośnik do komentarza

Joasiu zamieszkasz z nim a dziecko bedzie patrzec jak tata pije 2-3razy w tygodniu wodke ? albo co gorsza bedzie sluchac awantur? Wybacz nie wierze w to ze sie zmieni nagle jak sie wprowadzisz-ja tez kiedys myslalam ze zmienie swojego faceta -przeliczylam sie. Nadodatek wciagnie cie w dlugi i bedziesz musiala je splacac albo beda pukac co chwila komornicy do ciebie.... nie obraz sie pisze konkretnie bo powiem ci tak nawet jesli sie obrazisz .....wprowadzajac sie do niego sama okazesz sie nie odpowiedzialna jak on. Musiasz sama przemyslec sprawe ,pamietaj dziecko jest najwazniejsze ! i jak najdalej od patologii.....:* zycze ci abys podjela sluszna decyzje dziecku bedzie dobrze nawet bez ojca jesli bedzie mial kochajaca mame i spokoj niz rodzcow ciagle sie klucacych bo twoj stres wyczuje dziecko.
Z moim na poczatku sie starsznie zarlam moje dziecko przez sen plakalo strasznie ,bylo niespokojne taki widok niestety serce kraja.
Zycze ci teraz duzo zdrowka ,energii i przemysl 5razy sprawe nim podejmiesz jakakolwiek decyzje.

Lilii wybacz jak urazilam ja poprostu przypomnialam sobie dawna rozmowe ze chcialas wrocic szybko do pracy ale mama cie namawiala zebys zostala chociaz do stycznia wiec myslalam ze nie jest az tak krucho.
A jak tam wymaz na patyczku,tatus sie oddzywa? niech kase szykuje 2 m wstecz:) Nie odpuszczaj mu tak latwo:)
Wegiel kosztuje my tez musielismy pozyczyc kase;(
No jak mlody podrosnie bedziesz mogla zmianowa wziasc prace .
:* buziole dla malego ,babci :P

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Monia- no coś Ty, nie uraziłaś mnie w żaden sposób ;) Tylko wyjaśniam jak u nas wygląda, chciałabym być dłużej z małym ale cóż, realia nie pozwalają, a myślałyśmy z mamą że będzie ciut lepiej ;)
Tatuś- ehh szkoda gadać. Na samą myśl ryczeć mi się chce. Wiem, że powinnam go postawić przed sądem ale najzwyczajniej w świecie nie mam siły się kłócić i udowadniać wszystkim, że to jego dziecko, a później o prawa rodzicielskie bo widząc co teraz wyprawia robił by mi pod górkę. A mam zamiar za rok wyjechać do USA i wiem, że wtedy byłby temu przeciwny. Mam tylko nadzieję, że kiedyś będzie tego srogo żałować.

Joasiu- mogłabym o alkoholu pisać i pisać ale nie o to chodzi. Podpisuje się czterema kończynami pod wpisem Moniki. Nie łudź się, że kiedykolwiek się zmieni i nie stwarzaj dziecku chorej rodziny.
Trzymam kciuki za podjęcie dobrej decyzji ;))

http://www.suwaczki.com/tickers/961lpx9ibmcv3yia.png

Odnośnik do komentarza

Lilii jesli on nie ma praw odebranych tzn ze jest ojcem wiec mozesz miec problemy z wywozem dziecka. Ja ciebie rozumiem ale w tym momencie pozwalasz mu na takie zachowanie.Powinien sie poczuwac do obowiazku przynajmniej do placenia.naprawde ciebie rozumiem ale chociaz tak go ukarzesz a jesli nie chce sie przyznawac itd. to nawet lepiej wyrzecze sie dziecka przed sadem i w dupie z nim tobie bedzie latwiej bo tak to bedziesz musiala sie prosic go o zgode o wszystko.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...