Skocz do zawartości
Forum

W czerwcu 2013 będzie dzidzia :)


Rekomendowane odpowiedzi

Gunia113
Asiula ---> Mam nadzieję, że jeszcze się wszystko rozwiąże pomyślnie...

Amarosa--->Piękne zdjęcia maluszka:):):)

Ja dziś byłam na kontroli po upadku, z dzidziusiem jest wszystko dobrze:):) Trzyma się maluszek dzielnie.

Gunia maluch silny nic sie nie dzieje i tak ma być!!! cisze sie wraz z tobą :D a czy tobie lekarz też mowił że ciąza bedzie donoszona już od 20 maja?

http://www.suwaczki.com/tickers/gg64zbmhny2jvje1.png
Na żadnym zegarze nie znajdziesz wskazówek do życia.
Poznaj swoją wartość i zacznij się doceniać!
http://www.suwaczki.com/tickers/relgio4ponynmp2l.png

Odnośnik do komentarza

Nadrobilam zaległości w czytaniu.
Asia, Modle sie za Twoje Malenstwo.
Amarosa,piękne Fotki.
A mnie dzis coś brzuch boli.
Wczoraj mieliśmy urodzinki Ani, tak szybko te 3 latka minęły. Jak dorwe sie do dobrego komputera,to wiecej napiszę. W moim zepsuta klawiatura, a w telefonie nie lubię duzo pisać.
Dobrego wieczoru

http://www.suwaczki.com/tickers/km5szbmhmbvh84qd.png[/url]

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09vcqgtm5sabhz.png

Odnośnik do komentarza

dziewczyny czy któraś z Was planuje kupić albo posiada albo używała adapter do pasów Besafe???? bo jadę w podróż z przerwami 18 h łącznie i nie wiem czy to kupić czy nie bo rozne opinie na ten temat są w necie...

Emaran glasku glasku po brzuszku aby nie bolał :-)

http://www.suwaczki.com/tickers/gg64zbmhny2jvje1.png
Na żadnym zegarze nie znajdziesz wskazówek do życia.
Poznaj swoją wartość i zacznij się doceniać!
http://www.suwaczki.com/tickers/relgio4ponynmp2l.png

Odnośnik do komentarza

asiula będzie dobrze i inaczej myśleć nie możesz
amarosa super zdjęcia, ja jadę na badania 13 więc ciekawa jestem co się dowiem a co do adapterów nie używałam i jak kiedyś pytałam dziewczyn też nie używały bo nie widziały takiej konieczności, ale sama decydujesz
a ja dziewczyny od niedzieli zdychałam zatrułam się czymś w jedzeniu ale teraz już jest dobrze, obyło się bez szpitala, uff

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Ja dziś byłam na testach PAPP-a i wolnej becie hCG i własnie mi przysłali wyniki, ale nie wiem, jak mam je interpretować :( Są wyższe niż mediana podana na wynikach. Tyle, ze mediana to nie wartość referencyjna i nie średnia... Czy któraś z Was sie na tym zna choć minimalnie? Idę do lekarki na badanie przezierności przez USG w poniedziałek, do tego czasu chyba zdechnę z niepokoju. Mąż mówi, ze według niego wartości niższe świadczą o zagrożeniu, a nie wyższe.

Ja dostałam takie coś:
Osoczowe białko ciążowe (PAPP-A) 3.230 - IU/l
Reference value: Kobiety w ciąży:
11 tydzień (mediana): 1.337
12 tydzień (mediana): 1.919
13 tydzień (mediana): 2.926
14 tydzień (mediana): 4.358
metoda: ECLIA
analizator: Cobas e411 - Roche

Wolne beta HCG 124.80 - IU/l
Reference value: Kobiety w ciąży:
11 tydzień (mediana): 49.9
12 tydzień (mediana): 40.6
13 tydzień (mediana): 33.6
14 tydzień (mediana): 28.8
metoda: ECLIA
analizator: Cobas e411 - Roche

Tyle wiem, że to wolne beta jest czymś innym niż to beta, co na początku ciąży się robiło (kosztuje też 2 razy więcej)

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqroeqddnm9ysl.png

Odnośnik do komentarza

Ulla- uważaj!!!, dobrze że już po wszystkim..
Asia- wiadomo już coś???

matko, ja mam jutro kolejną wizytę. zobaczymy czy 'stan rzeczy' nie uległ zmianie:(

a jesli chodzi o poród, to chyba jestem tu jedyna, która zdecydowanie wolałaby żeby M NIE bylo przy porodzie. na tym początkowym etapie, kiedy się leży i czeka- to tak, bardzo chetnie, ale jak już się zacznie wyciskanie- to na prawdę, niekoniecznie... ja bym sie przy nim rozkleiła i pieściła, mówiła że nie dam rady itp. a przy obcych ludziach, lekarzach, pieleęgniarkach wiem że bym się wstydziłam marudzić, wzięłabym się w garśc i jakoś by poszło. tak mi sie wydaje na dzien dzisiejszy, ale oczywiście jeśli M powie stanowczo że chce być przy porodzie, no to mu nie zabronię przecież.. problem w tym że on sam nie wie czego by chciał. niemniej jednak uważam, że decyzję ostatecznie powinien podjąć jednak mężczyzna. nigdy bym nikogo nie zmusiła do uczestniczenia w porodzie i myślę że wymuszanie takiej obecności jest bardzo złe. jeśli on nie chce, nie jest gotowy i boi się, to serio nie ma sensu zmuszać. a potem będzie miał traumę do końca zycia i koszmary.

Odnośnik do komentarza

zakręcona
wymuszanie takiej obecności jest bardzo złe. jeśli on nie chce, nie jest gotowy i boi się, to serio nie ma sensu zmuszać. a potem będzie miał traumę do końca zycia i koszmary.

No ja uważam, że to, że trzeba na nich wymuszać jest złe. Dorosły, dojrzały facet, który ma zostać ojcem...kiedy mógłby stanowic oparcie dla cierpiącej żony, rodzącej jego dziecko.

Ja oczywiscie uważam, że kazdy ma prawo do własnego zdania, nie kazdy musi chcieć tak jak ja, ale przeczytawszy to zdanie napisane przez Ciebie zastanawiałam się, czy piszesz o 6-letnim chłopczyku, czy dorosłym facecie, który postanowił zostać ojcem...Jeśli ma zostać ojcem, to na gorsze rzeczy powinien być gotowy. A co, jeśli dziecko będzie chore albo żona zapadnie na jakieś komplikacje poporodowe? Będzie niegotowy i nie będzie można narażać go na traumę? (poza tym w jednym w tych cytowanych artykułów lekarz jakiś mówił, że żadne traumy nie zostały udowodnione, że to mit, żadnych badań na temat taki nie było).

Uważam, że sama kobieta z jakichś tam względów moze nie musi chcieć pomocy ojca dziecka- jak sama piszesz- Ty lepiej zmobilizujesz się, jak go nie będzie, ale jeśli pomocy potrzebuje a facet umiera ze strachu i nie chce, to komedia jakaś. Przecież nie on będzie rodził w bólach. Ja ogólnie uważam, że w Polsce sie strasznie kobiety pieszczą z facetami, dlatego tyle nieporadków, maminsynków i niebieskich ptaków. Oni mają obowiazek być oparciem dla swojej żony, jeśli zdecydowali się założyć rodzinę i zostać ojcem. Nikt nie kazał. To nie jest zawsze tylko sama czysta przyjemność. Bywają sytuacje trudne, trudniejsze niż udział w porodzie. Ale jak mówię- szanuję zdanie każdego, niemniej jednak jak mój mąż będzie się tak pieścił ze sobą, to stracę do niego szacunek i poczucie bezpieczeństwa.

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqroeqddnm9ysl.png

Odnośnik do komentarza

wydra- tak jak pisałam, to JA nie chciałabym ( na dzień dzisiejszy) żeby mój M to oglądał. mnie w takiej sytuacji i generalnie nie jestem na razie przekonana do jego towarzystwa. może dla tego że mamy w rodzinie takiego jednego M, który został zmuszony przez zonę to towarzyszenia jej- w takim znaczeniu że dała mu jasno do zrozumienia że oczekuje jego pomocy i obecności i nie spytała go o zdanie. skończyło się tak, że M po powrocie do domu, po porodzie, gdy zona już spała opowiadał wszystko i powiedział że było fatalnie, że nie poleca, że nigdy by się nie zgodził gdyby wiedział, że widział jak jego żona robi kupę na stół i 100 rzeczy których nie chciał widzieć. na prawdę był przerażony i obrzydzony- tak wiem jak to brzmi, ale tak było. niestety. a prawda jest taka że gdybym ja też mogła sobie wybrać czy będe przy porodzie czy nie, to zdecydowałabym się poczekać za drzwiami.

Odnośnik do komentarza

wydra
Asiula, właśnie problem tkwi w tym, że zanim jeszcze w ciąży byłam to mówiłam wiele razy, ze boję się porodu, pobytu w szpitalu, tego jak mnie będą tam traktować jak na pewno nie będę w stanie działać w swojej obronie. Jestem gadułą i te rzeczy od czasu jak w ciąży jestem już też mu przegadałam tysiąc razy, on o tym wszystkim wiedział, może dlatego mnie tak zabolało, że znalazł sobie jakiś debilny argument i mnie zostawił z tymi wszystkimi lękami. On doskonale wie. Ja mam podejrzenia, jak to się skończy, on sam dojrzeje do tego, żeby ze mną być tam, będzie i jeszcze na bank uzna to za bardzo pozytywną rzecz, ale dlaczego zanim to się stanie musiał mi taką przykrość sprawić? Jak nie wiedział, to mógł nic nie powiedzieć, przemyśleć, a nie strzelać takim argumentem naprawdę niedojrzałym.

To faktycznie, jeśli wile razy mu o tym mówiłaś to jego podejście mogło zaboleć... A może to jakiś taki głupi bezwarunkowy odruch obronny jego organizmu? Bo faktycznie argument marny...

Ula 23.02.2011
Krzyś 25.02.2014

Odnośnik do komentarza

Jestem już po wizycie. Niestety cud się nie zdarzył... Jutro idę do szpitala. Muszę przyznać, że ten tydzień w lekkim zawieszeniu oswoił mnie z myślą, że nasze dziecko nie żyje, ale jednak pozostawała ta iskierka nadziei, która nie pozwalała totalnie wszystkiego skreślić. Teraz nadal jest mi okrutnie smutno i cały czas staram się czymś zajmować, żeby mieć zajętą głowę, bo jak tylko mam chwilę wolnego to zaraz łzy same ciekną, ale jestem w miarę spokojna. Zresztą to też trochę "wina" mojego charakteru, że wszelkie zdarzenia raczej na spokojnie przyjmuję. Przeraża mnie jutrzejszy zabieg, ale wiem że dam radę...

PS.Tak mi ciężko ten suwaczek usunąć...

Ula 23.02.2011
Krzyś 25.02.2014

Odnośnik do komentarza

zakręcona
wydra- tak jak pisałam, to JA nie chciałabym ( na dzień dzisiejszy) żeby mój M to oglądał. mnie w takiej sytuacji i generalnie nie jestem na razie przekonana do jego towarzystwa. może dla tego że mamy w rodzinie takiego jednego M, który został zmuszony przez zonę to towarzyszenia jej- w takim znaczeniu że dała mu jasno do zrozumienia że oczekuje jego pomocy i obecności i nie spytała go o zdanie. skończyło się tak, że M po powrocie do domu, po porodzie, gdy zona już spała opowiadał wszystko i powiedział że było fatalnie, że nie poleca, że nigdy by się nie zgodził gdyby wiedział, że widział jak jego żona robi kupę na stół i 100 rzeczy których nie chciał widzieć. na prawdę był przerażony i obrzydzony- tak wiem jak to brzmi, ale tak było. niestety. a prawda jest taka że gdybym ja też mogła sobie wybrać czy będe przy porodzie czy nie, to zdecydowałabym się poczekać za drzwiami.

No kupa się zdarza. Owszem. Ale wg mnie udawanie, że życie jest zawsze tylko ładne i pachnące też jest szkodliwe, a potem skądś się biorą faceci, którzy odchodzą od matek swoich dzieci, jak okazuje się, że dziecko jest nieuleczalnie chore. Moim zdaniem to są tacy panowie, których najpierw mamy a potem ich kobiety tak oszczędzały, słaby charakter dorobił swoje. Jak ktoś bardziej boi się fizjologii niż bycia przy narodzinach swojego dziecka, to mam wątpliwości, czy powinien być ojcem... Pieluszek też nie będzie zmieniał, bo obrzydzi się do dziecka?

Dziewczyny, ogólnie, chodzi mi o to, że jak my możemy przezyć poród, to naprawdę moim zdaniem nie ma wielkich przeszkód, zeby nasi panowie psychicznie podołali uczestnistwu przy tym porodzie. To naprawdę jest małe piwo przy tym, co z nami się będzie działo. Szczególnie, że badania np, wykazały, że kiedy mąż jest przy porodzie, czy partner, używa się mniej leków przeciwbólowych bo jest u kobiety większe poczucie bezpieczeństwa a takze akcja porodowa idzie szybciej. Moim zdaniem zaakceptowanie całej niefajnej fizjologii towarzyszącej narodzinom dziecka jest zapowiedzią tego, że w trudnej sytuacji życiowej facet też nie stwierdzi, że za trudno na niego i nie zwinie interesu...Ja się spięłam, ogólnie boję się porodu ale wiem, ze dam radę. Mimo, że się boję. Jeśli on by chciał być przy mnie, naprawdę wiele by to dla mnie znaczyło, nawet jak zrobię kupę. Jeśli to dojrzały facet i mnie kocha, to naprawdę o tej kupie zapomni.

Znam troche facetów, którzy rodzili z zonami i jakoś wszyscy szcześliwi, mają kolejne dzieci, znów z nimi rodzą, nie obrzydzili się. Moim zdaniem za bardzo się rozczulamy nad
facetami. Oni są jacy są, bo w wielu względach im tak wygodnie, póki nie wymaga się od nich jakiejś postawy, to będą sobie bimbać...wiem, ze jestem radykalna, zawsze byłam.

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqroeqddnm9ysl.png

Odnośnik do komentarza

asiula84
Jestem już po wizycie. Niestety cud się nie zdarzył... Jutro idę do szpitala. Muszę przyznać, że ten tydzień w lekkim zawieszeniu oswoił mnie z myślą, że nasze dziecko nie żyje, ale jednak pozostawała ta iskierka nadziei, która nie pozwalała totalnie wszystkiego skreślić. Teraz nadal jest mi okrutnie smutno i cały czas staram się czymś zajmować, żeby mieć zajętą głowę, bo jak tylko mam chwilę wolnego to zaraz łzy same ciekną, ale jestem w miarę spokojna. Zresztą to też trochę "wina" mojego charakteru, że wszelkie zdarzenia raczej na spokojnie przyjmuję. Przeraża mnie jutrzejszy zabieg, ale wiem że dam radę...

PS.Tak mi ciężko ten suwaczek usunąć...

Asiu...strasznie smutno....trzymaj się.:36_2_58:

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqroeqddnm9ysl.png

Odnośnik do komentarza

asiula84
Jestem już po wizycie. Niestety cud się nie zdarzył... Jutro idę do szpitala. Muszę przyznać, że ten tydzień w lekkim zawieszeniu oswoił mnie z myślą, że nasze dziecko nie żyje, ale jednak pozostawała ta iskierka nadziei, która nie pozwalała totalnie wszystkiego skreślić. Teraz nadal jest mi okrutnie smutno i cały czas staram się czymś zajmować, żeby mieć zajętą głowę, bo jak tylko mam chwilę wolnego to zaraz łzy same ciekną, ale jestem w miarę spokojna. Zresztą to też trochę "wina" mojego charakteru, że wszelkie zdarzenia raczej na spokojnie przyjmuję. Przeraża mnie jutrzejszy zabieg, ale wiem że dam radę...

PS.Tak mi ciężko ten suwaczek usunąć...

Asiula wiem co przeżywasz kochana, u mnie dzisiaj minął tydzień od zabiegu
ciężko jest ale z dnia na dzień chyba coraz lepiej, dzieci pomagają mi przetrwać jakoś te dni ale w duszy zawsze juz będzie kolejna zadra

http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/200306251238.png :I love you1:
http://www.suwaczki.com/tickers/dxomgu1r2l6xj85z.png
http://www.suwaczki.com/tickers/74di3e5eofu2yykm.png

Odnośnik do komentarza

tak sobie czytam wasze posty odnośnie porodów razem czy bez męża
ja obydwa razy rodziłam ze swoim M i nie wyobrażam sobie żeby mogło byc inaczej
u nas nie było jakiś wielkich dyskusji na temat czy M. chce uczestniczyć w porodzie czy nie
po prostu jak zajechaliśmy do szpitala jak juz sie zaczął poród Julci to sam na izbie stwierdzi ze jak ma stac na korytarzu i sie denerwować to woli byc ze mna przynajmniej będzie miał na wszystko oko
owszem tez mi sie zachciało kupe juz na łózku porodowym ale przyniesli basen i było po sprawie, nie było to znowuz takie wielkie halo zeby mogło wywoływać obrzydzenie
za Kubusiem było lepiej bo cała fizjologia dała upust jeszcze w domu i podczas porodu nie było tego typu niespodzianek
a mój M jest bardzo dumny z tego ze był przy porodach swoich dzieci i teraz na przykład jak rozmawia z Julcia to zawsze mówi że sie popłakał jak sie oboje juz urodzili
więc to chyba zalezy od podejscia faceta, mój M nigdy brzydliwy nie był, przykrych widoków tez sie nie boi wiec nie było problemu
a dla mnie było to niesamowite wsparcie ze jest ze mną bo tak to praktycznie jest sie samemu na slai jak zadna nie rodzi w tym samym czasie

http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/200306251238.png :I love you1:
http://www.suwaczki.com/tickers/dxomgu1r2l6xj85z.png
http://www.suwaczki.com/tickers/74di3e5eofu2yykm.png

Odnośnik do komentarza

Wydra na temat porodu z mężem zgadzam się z Zakręconą uważam że jej wypowiedz jest świadoma słabości mężczyzn, niestety tak jest że my kobiety jesteśmy twardsze i jeżeli chodzi o obecność mężczyzny przy porodzie to bywa bardzo często że nie wspominają tego dobrze. Oni nie odbierają tego tak jak my czyli emocjonalne. Kobiety rozczulają sie że ich mąż był, wspierał, trzymał za rękę itp, ale dla nich jest to coś strasznego, nie potrafią pomóc, wiedzą że boli bo widza jak kobieta cierpi i nie potrafią nic z tym zrobić .....
Mój mąż także nie miał zamiaru być przy porodzie, ale ja również nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Mąż był ze mną całe 8 godzin skurczy, masował, poszedł ze mną do toalety, poprosił położna o glukoze, o zimny okład o pojemnik bo chciało mi sie wymiotować z bólu, ale nic więcej nie mógł zrobić. Słyszeliśmy jak kobieta rodziła obok jak mąż darł sie po niej, że to nie jej pierwszy poród żeby nie robiła z siebie pośmiewiska - uwierz mi mężczyźni różnie reagują, to tak jak kobiety krzyczą także różne rzeczy.

Uważam że powinno się mężczyźnie dać wolną rękę, niech na początku pomaga a może zechce zostać do końca!!

Czas oczekiwania to najpiękniejszy czas :)
Mam dwóch cudownych synów - Tymusia i Tytuska :)

Odnośnik do komentarza

Asiula- tak mi przykro, pamietam w modlitwie o Tobie i Aniolku.
A co do porodu, to uwazam,ze bardzo dobrze, ze maz moze byc wtedy z nami. Pamietacie, jak iles tam lat temu porod rodzinny byl mozliwy w niewielu szpitalach, lub tez trzeba bylo duzo placic za mozliwosc obecnosci meza.
Jeszcze dlugo przed porodem, kilka "madrych" osob mowilo mi,ze Afrykanczycy wcale zonom nie pomagaja przy dziecku,zebym w ogole zapomniala o wspolnym porodzie. Zreszta wiele tez takich opinii przeczytalam w internecie. Stwierdzilam, ze owszem, moj maz jest Afrykanczykiem, ale do licha, przeciez nie musi powielac zachowan innych, ma wlasny rozum i serce.
Jak juz kiedys pisalam, lezalam na patologii ciazy ponad miesiac, maz mnie odwiedzal codziennie, no i przy okazji mogl zobaczyc dziewczyny majace skurcze, czy uslyszec krzyki z pietra porodowki.
Na obecnosc przy porodzie zgodzil sie bez problemu, zreszta nawet jakos tak bardzo nie musialam go prosic. W sumie, skoro "'byl przy robieniu, bedzie przy rodzeniu" :).
Moj porod byl bardzo szybki, wiec nie wiem, jakby maz sie zachowywal, gdyby mial spedzic ze 12-15 godzin, ale i tak bardzo mi pomogl. Jeszcze przed tym jak trafilam na fotel porodowy, podlaczyli mnie na chwile do ktg, ja monitora nie widzialam, ale moj maz w pewnym momencie zerwal sie i poszedl do pokoju poloznych, okazalo sie ,ze tetno zaczelo spadac- czego ja nie moglam widziec, a maz od razu zobaczyl, bo zapamietal z patologii, jakie powinny byc prawidlowe parametry. Druga rzecz, to od razu po samym porodzie, polozne kazaly przyniesc ciuszki maluszka (wszystko najpierw kazali nam zostawic w pokoju,gdzie bylam kilka minut). Wiadomo,ze jakby meza nie bylo, to ktoras polozna i tak by przyniosla, no ale zawsze to lepiej by maz poszedl. Kolejna rzecz,jak juz maluszek jest mierzony i wazony, czyli pare chwil po porodzie, to tatus juz jest przy maluszku,no i poza zdjeciami, ma okazje jako pierwszy wziac dziecko na rece. Ja jeszcze bylam zszywana, jak zobaczylam meza wychodzacego z pokoju dla maluszka, niosacego Anie na rekach. Mowie Wam widok niezapomniany. A jesli chodzi o fizjologie, to wiadomo,ze pieknie i pachnaco nie jest,ale wydaje mi sie, ze faceci tez raczej z choinki sie nie urwali i nie moga sie spodziewac,ze dziecko wychodzi przez malutká dziurke, a zona dwa dni po porodzie moze smigac na szpileczkach. Wlasnie przez ta rane, bardziej moga zrozumiec, ze porod to mega wysilek i ze naprawde trzeba troche czasu, by sie zagoic i moc normalnie funkcjonowac we wszystkich sferach. Po samym porodzie bylam mega oslabiona i maz m.in. tez przydal sie do wyjscia pod prysznic. Polozna kazala wstac po 2 godzinach, ja usiadlam na lozku ,zaczelo mi sie krecic w glowie, gdyby nie maz, pewnie bym sie przewrocila. A w lazience akurat nikogo nie bylo i w razie zaslabniecia, gdyby nie maz, to nie wiem, ile musialabym czekac, az ktos akurat wejdzie.
A tak z zupelnie innej strony, to tez wydaje mi sie,ze ogolnie personel inaczej patrzy, jak jest maz. Wydaje mi sie,ze sa jacys bardziej kulturalni. Teraz tez oczywiscie, tatus bedzie przy porodzie.

http://www.suwaczki.com/tickers/km5szbmhmbvh84qd.png[/url]

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09vcqgtm5sabhz.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...