Skocz do zawartości
Forum

I tymestr - poronienia, brak echa zarodka, pusty pęcherzyk


Rekomendowane odpowiedzi

dziekuje dziewczyny za wsparcie. przykro mi z powodu waszych strat i dziekuje ze mimo ciezkiej dla was sytuacji myslicie tez o innych i probujecie pomoc.
od trzech dni lekko krwawie, zaczelam robic wszystko czego nie wolno robic bedac w ciazy. skacze, wyciagam sie, sciskam brzuch wstyd mi sie przyznac ale zaczelam nawet bic sie w brzuch z zalu, rozpaczy a moze zlosci- sama juz nie wiem. czce zeby to juz sie stalo!!!! probuje to jakos przyspieszyc, moze wtedy bedzie mi lzej. wylaczylam komorke zeby nikt do mnie nie dzwonil, nie pisal. dzisiaj dzwonila moja mama na tel meza, kazalam mu powiedziec ze mnie nie ma. zle sie z tym czulam ale nie moge z nia ani z nikim rozmawiac. nie chce wysluchiwac tego ze bedzie dobrze ze mam sie nie zalamywac, ze tak mialo byc albo ze inni maja gorzej. nikt z tych doradcow nie przeszedl tego wiec niech sie zamkna bo nie wiedza co ja czuje. moj maz jest kochany, pomaga mi jak tylko moze. ale nakrylam go dzisiaj jak plakal. do tej pory myslalam tylko o sobie ze to mi jest zle a nie pomyslalam ze on tez to przezywa....

Odnośnik do komentarza

Naataalkaa
jest serduszko....:) za miesiąc na wizytę chyba ze będzie co się działo:)

wsyztsko jest dobrze.... nie wierzę...:)

Bardzo się cieszę, kamień z serca!

aleksandra.1304
Wczoraj byłam u ginekolog, nie robiłam beta, lekarka dała mi tabletki poronne. Roniłam w domu...przez 9 godzin. Wyłam z bólu- tego fizycznego. W życiu nie czułam takiego bólu. Dziś też boli, jadę cały czas na przeciwbólowych, ale to i tak nic nie daje. 9 tydzień ciąży to był. Dziś byłam na usg, nie ma już śladu po pęcherzyku. Wiecie pewnie jakie to uczucie, kiedy chodzicie na usg i widzicie ten pęcherzyk z nadzieją, że może pojawić się tam dzidziuś...Wczoraj widziałam, a dziś już go nie ma. I nie ma nadziei, że pojawi się w nim zarodek. Choćby mała kropeczka...nic...Ginekolog kazała mi wziąć jeszcze jedną tą tabletkę, żeby się oczyściło do końca. Chociaż i tak wszystko "ładnie" wychodzi (jeśli można tak to nazwać w tej sytuacji). Mój facet wczoraj wariować z bezradności...
Boże, to jest jakaś masakra.
W przyszłą środę idę na kontrolne usg.

Strasznie mi przykro, wszystkie tu wiemy przez co musiałaś przechodzić - psychicznie :*
Ja w szpitalu już wiedziałam, że nie znajdą, takie głupie to ale chciałam mieć już to wszystko za sobą.. Olu teraz tylko czekać na zielone światło.. Musisz się trzymać!

dlaczegoja
mialam dziesiaj kolejne usg. potwierdzila sie ostatnia diagnoza: brak bicia serduszka. lekarze rutynowo bez wiekszego wspolczucia (choc dla mnie po roku staran o dziecko to tragedia) omawiaja formy "wydalenia płodu" dla mnie rownoznacznie z poronieniem dziecka. zdecydowalam sie poronic naturalnie bo wciaz mam 1% nadziei ze sie myla i ze do tego nie dojedzie. ta nadzieja pozwala mi jeszcze zyc. boje sie strasznie tego co mnie czeka.... nie umiem sobie poradzic... placze... placze... placze...nie chce z nikim rozmawiac wole sie wyzyc na pismie do osob ktore mnie nawet nie znaja. jest mi tak ciezko.... tak bardzo ciezko...

Ty też się mocno trzymaj, lekarze tak jak Delfina napisała - niestety ciało leczą.. Oni mają takich jak my mnóstwo niestety.. Chociaż jak ja byłam w szpitalu to lekarze byli mili - też bez emocji - ale najmilsze były te młodsze lekarki.. I pielęgniarki :) Tyle energii, że człowiek aż się zarażał :)

Tymczasem dziewczyny piszcie, to zawsze pomoże. I trzymajcie się ciepło, teraz życzę Wam wspaniałych wyników i szybkiej możliwości ponownego starania! :36_3_19:

Odnośnik do komentarza

już po wszystkim.... urodzilam dzisiaj (o ile mozna to tak nazwac?) moje dzieciatko. Nie było az tak zle jak sie tego spodziewalam po przeczytaniu opisow na roznych forach. poszlo szybko i rzeczywiscie bol podobny do miesiaczkowego, chociaz blagalam zeby bardziej bolalo, zeby bol fizyczny zaglusil psychiczny. nie udalo sie. za kazdym razem jak "coś" ze mnie wyplywalo zastanawialam sie czy to moja dzidzia. jak zobaczylam malutkie czarne oczka, identyczne jak te ktore widzialam na zdjeciach w internecie kiedy bedac jeszcze w ciazy chcialam wiedziec jak w danym tygodniu wyglada moje malenstwo, poczulam sie jakby ktos mi rozszarpal serce. teraz zaluje ze wogole na to wszystko patrzylam. tych malenkich oczek do konca zycia nie zapomne... nie moge przestac plakac. myslalam ze jak juz bedzie po wszystkim to bedzie mi latwiej. a nie jest !!!!!!!!!!!! nie mam komu sie wygadac, tzn mam ale nie chce z nikim rozmawiac. nikt tego nie przezyl wiec nikt mnie nie zrozumie. slyszalam wczoraj jak moja mama rozmawiala z moim mezem (ja nie mialam ochoty z nia rozmawiac) i dawala mu rady ze jak bede w nastepnej ciazy to musze koniecznie brac kwas foliowy (jakbym nie brala od roku...) i jesc duzo salaty, brokulow i czegos tam jeszcze. i ona mysli ze mnie pocieszy takimi radami. ja dbalam o siebie jak nigdy. zdrowo sie odzywialam, odpoczywalam,a wkurza mnie to ze moje kolezanki ktore palily w czasie ciazy i zajadaly sie frytkami, litrami piły cole, nie braly kwasu foliowego czy witamin rodza zdrowe dzieci. gdzie tu jest sprawiedliwosc pytam??? nie wspomne juz o tych ktore usuwaly ciaze a teraz zachodza w pierwszym cyklu staran, a ja musialam tak dlugo czekac i jeszcze sie nie udalo!

Odnośnik do komentarza

szczęście w nieszczęściu, że u mnie nie wylatywało moje dzieciątko, tylko po prostu pęcherzyk. Chociaż ostatnio...dziewczyny, ostatnio coś takiego ze mnie wyszło...ja nie wiem, co to było, nie potrafię tego opisać...to było jakby taka "skorupka",a na niej jakby postać ślimaka, coś miękkiego. Z jednej strony nie wierzę, aby to było "to" o czym mysle, ale z drugiej strony, to było tak bardzo podobne jak na zdjęciach usg... Może popadam w paranoję? Zaczęłam znowu palić, w pracy wszystko ok, bo zajęta jestem bardzo pracą, ale gdy zostaje chociaż na chwilę sama, to ogarnia mnie taki smutek...zaczynam płakać...Każdy, kto zna moją sytuację jest chętny, by doradzać, ale nikt nie pomyślał, że nie był w takiej sytuacji i najlepiej by było nie komentować zbędnie...
Dziś mija tydzień od tego co się stało. Jutro idę do ginekolog na kontrolę, krwawienie ustąpiło, ból fizyczny też, pozostało tylko plamienie. Jakie to życie jest okrutne...tyle nadziei i planów, tyle radości i co? nic. W tym tygodniu zaczynałabym 10 tydzień ciąży...

http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kbkj2p022.png

http://www.suwaczki.com/tickers/tkvgbadvpb1ip3jx.png

http://www.suwaczki.com/tickers/xnw4qqmz89x73r77.png

Odnośnik do komentarza

dlaczegoja
już po wszystkim.... urodzilam dzisiaj (o ile mozna to tak nazwac?) moje dzieciatko. Nie było az tak zle jak sie tego spodziewalam po przeczytaniu opisow na roznych forach. poszlo szybko i rzeczywiscie bol podobny do miesiaczkowego, chociaz blagalam zeby bardziej bolalo, zeby bol fizyczny zaglusil psychiczny. nie udalo sie. za kazdym razem jak "coś" ze mnie wyplywalo zastanawialam sie czy to moja dzidzia. jak zobaczylam malutkie czarne oczka, identyczne jak te ktore widzialam na zdjeciach w internecie kiedy bedac jeszcze w ciazy chcialam wiedziec jak w danym tygodniu wyglada moje malenstwo, poczulam sie jakby ktos mi rozszarpal serce. teraz zaluje ze wogole na to wszystko patrzylam. tych malenkich oczek do konca zycia nie zapomne... nie moge przestac plakac. myslalam ze jak juz bedzie po wszystkim to bedzie mi latwiej. a nie jest !!!!!!!!!!!! nie mam komu sie wygadac, tzn mam ale nie chce z nikim rozmawiac. nikt tego nie przezyl wiec nikt mnie nie zrozumie. slyszalam wczoraj jak moja mama rozmawiala z moim mezem (ja nie mialam ochoty z nia rozmawiac) i dawala mu rady ze jak bede w nastepnej ciazy to musze koniecznie brac kwas foliowy (jakbym nie brala od roku...) i jesc duzo salaty, brokulow i czegos tam jeszcze. i ona mysli ze mnie pocieszy takimi radami. ja dbalam o siebie jak nigdy. zdrowo sie odzywialam, odpoczywalam,a wkurza mnie to ze moje kolezanki ktore palily w czasie ciazy i zajadaly sie frytkami, litrami piły cole, nie braly kwasu foliowego czy witamin rodza zdrowe dzieci. gdzie tu jest sprawiedliwosc pytam??? nie wspomne juz o tych ktore usuwaly ciaze a teraz zachodza w pierwszym cyklu staran, a ja musialam tak dlugo czekac i jeszcze sie nie udalo!

Całkiem niedawno przeszłam podobna sytuacje tylko, ze moj Skarb mial juz 10cm.
Kazda z nas to tak samo bardzo boli i nikt nie jest w stanie tego odczucia opisac.
Myslami jestem z toba i z wami wszystkimi, modle sie czasem kilka razy dziennie o moje malenstwo, ktore tak szybko musialo odejsc i o maluszki innych kobiet.
Rozumiem, ze nie chcesz z nikim rozmawiac o tym, ja do tej pory pisalam tylko na forum i rozmawialam tylko z dwoma osobami, myslalam, ze minie troche czasu i dam rade porozmawiac chociazby z mama ale nic z tego...nadal jest cięzko i pocieszam sie tym, ze szybko zajde ponownie w ciaze i wtedy dam rade....albo nie.
Trzymaj sie mocno...

Pozdrawiam...Iza
:angel_star:

15tydź. 27.02.12http://s10.suwaczek.com/201311064859.png
http://s6.suwaczek.com/201005221774.png
Odnośnik do komentarza

aleksandra.1304
szczęście w nieszczęściu, że u mnie nie wylatywało moje dzieciątko, tylko po prostu pęcherzyk. Chociaż ostatnio...dziewczyny, ostatnio coś takiego ze mnie wyszło...ja nie wiem, co to było, nie potrafię tego opisać...to było jakby taka "skorupka",a na niej jakby postać ślimaka, coś miękkiego. Z jednej strony nie wierzę, aby to było "to" o czym mysle, ale z drugiej strony, to było tak bardzo podobne jak na zdjęciach usg... Może popadam w paranoję? Zaczęłam znowu palić, w pracy wszystko ok, bo zajęta jestem bardzo pracą, ale gdy zostaje chociaż na chwilę sama, to ogarnia mnie taki smutek...zaczynam płakać...Każdy, kto zna moją sytuację jest chętny, by doradzać, ale nikt nie pomyślał, że nie był w takiej sytuacji i najlepiej by było nie komentować zbędnie...
Dziś mija tydzień od tego co się stało. Jutro idę do ginekolog na kontrolę, krwawienie ustąpiło, ból fizyczny też, pozostało tylko plamienie. Jakie to życie jest okrutne...tyle nadziei i planów, tyle radości i co? nic. W tym tygodniu zaczynałabym 10 tydzień ciąży...

Trzymaj się kochana...

Pozdrawiam...Iza
:angel_star:

15tydź. 27.02.12http://s10.suwaczek.com/201311064859.png
http://s6.suwaczek.com/201005221774.png
Odnośnik do komentarza

aleksandra.1304
szczęście w nieszczęściu, że u mnie nie wylatywało moje dzieciątko, tylko po prostu pęcherzyk. Chociaż ostatnio...dziewczyny, ostatnio coś takiego ze mnie wyszło...ja nie wiem, co to było, nie potrafię tego opisać...to było jakby taka "skorupka",a na niej jakby postać ślimaka, coś miękkiego. Z jednej strony nie wierzę, aby to było "to" o czym mysle, ale z drugiej strony, to było tak bardzo podobne jak na zdjęciach usg... Może popadam w paranoję? Zaczęłam znowu palić, w pracy wszystko ok, bo zajęta jestem bardzo pracą, ale gdy zostaje chociaż na chwilę sama, to ogarnia mnie taki smutek...zaczynam płakać...Każdy, kto zna moją sytuację jest chętny, by doradzać, ale nikt nie pomyślał, że nie był w takiej sytuacji i najlepiej by było nie komentować zbędnie...
Dziś mija tydzień od tego co się stało. Jutro idę do ginekolog na kontrolę, krwawienie ustąpiło, ból fizyczny też, pozostało tylko plamienie. Jakie to życie jest okrutne...tyle nadziei i planów, tyle radości i co? nic. W tym tygodniu zaczynałabym 10 tydzień ciąży...

Ja czuje sie podobnie. w pracy jest ok, czasami zostaje dluzej bo jak musze sie czyms zajac to chociaz na chwile zapominam, ale zdarza sie ze musze wyjsc do toalety zeby uronic kilka lez. jest o tyle dobrze ze nikomu nie mowilam ze bylam w ciazy wiec nikt nie pyta. ja tez zaczelam palic papierosy (rzucilam 3 lata temu) no i zaczelam popijac alkohol bo przynajmniej pozwala mi w miare spac chociaz i tak sie budze po kilka razy w nocy, ale chociaz zasypiam normalnie. wiem ze to nie jest rozwiazane, ale ..... wczoraj mialam miec usg bylby to 12 tydzien, malenstwo zmarlo w 8. zegnaj kruszynko xxx na zawsze pozostaniesz w mamusi serduszku

rozmawialam z kilkoma lekarzami i mi powiedzieli ze mozna od razu probowac zachodzic w ciaze, mowia ze jeszcze zanim sie dostanie pierwsza miesiaczke kobieta ma wiecej hormonow (po poprzedniej ciazy) i jest latwiej zajsc. nie ma tez zadnego zgrozenia dla dzieciatka (tzn jest takie samo jakbyscie czekaly dluzej). ja osobiscie nie wiem czy bede sie starac od razu, troszke sie boje ale z innych wzgledow. zastanawiam sie czy nawet jakby udalo mi sie zajsc w ciaze, czy potrafilabym sie z niej cieszyc, czy przez 4 miesiace zylabym w paranoi ze cos sie stanie????
chyba potrzebuje czasu zeby sie z tym uporac i moze dopiero wtedy???
trzymajcie sie dziewczyny. dzieki ze jestescie. to forum to jedyna rzecz ktora choc troche pomaga, przynajmniej mozna sie wyzalic, podzielic doswiadczeiami.
wszystkiego dobrego xxx

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny śledzę wasz wątek. Chciałabym napisac jak bardzo mi przykro. W październiku zeszłego roku straciłam 9 tygodniową ciąże... rozwijała się prawidłowo, ale niestety była poza maciczna. Moje dziecko nie miało szans przeżyc...

Przeszłam operacje, chemioterapię i dziecko które odeszło cały czas jest w moim sercu. Bo wiem, że mogło życ. Ale niestety tak nieszczęśliwie trafiło że w tym czasie miałam inny zabieg a nie wiedziałam że jestem w ciąży. Duża dawka antybiotyków, znieczulenia zatrzymały wędrujące sobie serduszko. Miałam już małą w domu i ona mnie trzymała przy życiu. W tym roku w czerwcu maleństwo miałoby rok...

Na pocieszenie, doszłam do siebie po wszystkim i zaszłam w ciąże. Jestem szczęśliwa, chociaż też drżałam na początku ciąży. Każdy ból brzucha był konsultowany z lekarzem... Wierzyłam że będzie dobrze, że tym razem Bóg mi nie zabierze maleństwa. I tak jest. Będę miała synka...:) Walczcie, wierzcie, nie poddawajcie się! Wiem że teraz boli, ale będzie lepiej.
Trzymam kciuki!

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stgf6yr4el5k7.png

http://www.suwaczki.com/tickers/1usatgf6yhdp217r.png

Odnośnik do komentarza

dlaczegoja
aleksandra.1304
szczęście w nieszczęściu, że u mnie nie wylatywało moje dzieciątko, tylko po prostu pęcherzyk. Chociaż ostatnio...dziewczyny, ostatnio coś takiego ze mnie wyszło...ja nie wiem, co to było, nie potrafię tego opisać...to było jakby taka "skorupka",a na niej jakby postać ślimaka, coś miękkiego. Z jednej strony nie wierzę, aby to było "to" o czym mysle, ale z drugiej strony, to było tak bardzo podobne jak na zdjęciach usg... Może popadam w paranoję? Zaczęłam znowu palić, w pracy wszystko ok, bo zajęta jestem bardzo pracą, ale gdy zostaje chociaż na chwilę sama, to ogarnia mnie taki smutek...zaczynam płakać...Każdy, kto zna moją sytuację jest chętny, by doradzać, ale nikt nie pomyślał, że nie był w takiej sytuacji i najlepiej by było nie komentować zbędnie...
Dziś mija tydzień od tego co się stało. Jutro idę do ginekolog na kontrolę, krwawienie ustąpiło, ból fizyczny też, pozostało tylko plamienie. Jakie to życie jest okrutne...tyle nadziei i planów, tyle radości i co? nic. W tym tygodniu zaczynałabym 10 tydzień ciąży...

Ja czuje sie podobnie. w pracy jest ok, czasami zostaje dluzej bo jak musze sie czyms zajac to chociaz na chwile zapominam, ale zdarza sie ze musze wyjsc do toalety zeby uronic kilka lez. jest o tyle dobrze ze nikomu nie mowilam ze bylam w ciazy wiec nikt nie pyta. ja tez zaczelam palic papierosy (rzucilam 3 lata temu) no i zaczelam popijac alkohol bo przynajmniej pozwala mi w miare spac chociaz i tak sie budze po kilka razy w nocy, ale chociaz zasypiam normalnie. wiem ze to nie jest rozwiazane, ale ..... wczoraj mialam miec usg bylby to 12 tydzien, malenstwo zmarlo w 8. zegnaj kruszynko xxx na zawsze pozostaniesz w mamusi serduszku

rozmawialam z kilkoma lekarzami i mi powiedzieli ze mozna od razu probowac zachodzic w ciaze, mowia ze jeszcze zanim sie dostanie pierwsza miesiaczke kobieta ma wiecej hormonow (po poprzedniej ciazy) i jest latwiej zajsc. nie ma tez zadnego zgrozenia dla dzieciatka (tzn jest takie samo jakbyscie czekaly dluzej). ja osobiscie nie wiem czy bede sie starac od razu, troszke sie boje ale z innych wzgledow. zastanawiam sie czy nawet jakby udalo mi sie zajsc w ciaze, czy potrafilabym sie z niej cieszyc, czy przez 4 miesiace zylabym w paranoi ze cos sie stanie????
chyba potrzebuje czasu zeby sie z tym uporac i moze dopiero wtedy???
trzymajcie sie dziewczyny. dzieki ze jestescie. to forum to jedyna rzecz ktora choc troche pomaga, przynajmniej mozna sie wyzalic, podzielic doswiadczeiami.
wszystkiego dobrego xxx
Ja też się boję zajść w ciążę... dziś znowu musiałam wziąć te tabletki poronne, ale nie czuję żadnego bólu, przy pierwszym razie było nie do zniesienia!!ginekolog mówi, że wszystko się oczyściło, ale śluzówka jest jeszcze pogrubiona i trzeba ją jeszcze "złuszczyć". Psychicznie jest ze mną "ok", ale wczoraj zobaczyłam mój test ciążowy z dwoma kreskami i znowu coś we mnie pękło. Przypomniałam sobie moje szczęście wtedy i znów zabolało. Cały czas nosze go w torebce, nigdy go nie wyrzucę. Tak na prawdę to tylko on będzie mi przypominał, że byłam w ciąży. Za dwa dni zaczynałabym 11 tydzień...Jest mi smutno, żeby nie myśleć, poświęcam się całkowicie pracy, choć to też mnie wykańcza psychicznie. Tak swoją drogą...nie sądziłam, że w wieku 23 lat tak bardzo pragnę mieć dziecko. Dziękuję dziewczyny, że jesteście. :)

http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kbkj2p022.png

http://www.suwaczki.com/tickers/tkvgbadvpb1ip3jx.png

http://www.suwaczki.com/tickers/xnw4qqmz89x73r77.png

Odnośnik do komentarza

Wiesz Aleksandra, nie wazne czy masz 23 lata, 30 czy 35. strata dziecka jest czyms okropnym i tylko ludzie bezduszni by nie przezywali. a jesli stracilas to tym bardziej chcesz miec dziecko. ja sie staralam prawie rok i nie moglam zajsc w ciaze. kazda miesiaczka przywolywala lzy, ale nic nie rowna sie z tym co przezylam po tym jak dowiedzialam sie ze serduszko mojego malenstwa przestalo bic. wolalabym wogole nie byc w ciazy i po prostu czekac. zreszta nie musze nikomu tego mowic. wszystkie pewnie czujemy podobnie. ja mam jutro kontrolne usg. mam nadzieje ze juz nic tam nie ma, bo nie chce tego ponownie przezywac. jest mi juz troszeczke lepiej, juz nawet nie moge plakac, chyba łzy mi sie skonczyly. aczkolwiek wszystko mnie drazni i nadal nie chce mi sie z nikim rozmawiac. szkoda mi mojego meza bo wiem ze on bardzo sie stara a ja sie dre na niego o byle co. on to w miare dobrze znosi (podejrzewam ze na pokaz), ale powiedzial ze nie wie jak dlugo jeszcze wytrzyma moje zachowanie. najjchetniej bym sie zamknela w czterech scianach zeby go nie ranic, ale sie nie da. codziennie mam nadzieje ze jutro bedzie lepiej. jest jakos ale nie jest dobrze.
trzymajcie sie dziewczyny, jestem z wami i dziekuje ze wy tez jestescie. chociaz tu moge sie wyzalic.

Odnośnik do komentarza

Dlaczegoja może nie odpychaj męża bo to jest wasza wspólna tragedia. Wiem że jesteś zła na cały świat, zła i rozżalona, ale to nie jest wina ani twoja, ani twojego męża. Więc zamiast się na nim wyżywać okaż swoją słabość, po prostu się przytul i wypłacz, po to masz te swoje kochane ramiona. On też to przeżywa, chociaż nie pokazuje- jestem pewna. Na pewno inaczej niż kobieta, ale też został z tym sam. Przejdźcie przez to razem, będzie łatwiej, bo oboje potrzebujecie wzajemnego wsparcia.
Myślę że teraz kiedy go odpychasz może czuć się winny, chociaż winy żadnej w nim nie ma!

Trzymajcie się dziewczyny, wiem że jest ciężko, ale czas z pewnością pomoże. I wiara, że będzie lepiej, że musi.
Wiem że każda z Was musi poczekać, ale będzie tulić swoje wymarzone i wyczekane dziecko.
I na koniec słowa, które mnie zmieniły, moje cierpienie stało się w jakimś sensie lżejsze.

"Pamiętaj, że dziecko nie umiera w łonie matki- ono zmienia tylko swój czas przyjścia na świat".

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stgf6yr4el5k7.png

http://www.suwaczki.com/tickers/1usatgf6yhdp217r.png

Odnośnik do komentarza

Już nie ma śladu po ciąży. Ale nadal jet mi źle, niby się śmieję, niby jest normalnie, ale przychodzą jeszcze takie chwile, kiedy wszystko powraca i znów płaczę. Z każdym nowym tygodniem liczę tygodnie ciąży. Oglądam w internecie zdjęcia płodu w danym tygodniu. Wyobrażam sobie, ze tak właśnie wyglądałoby moje dziecko. A na domiar złego okazało się, że moja koleżanka w pracy jest w ciąży. Może to głupio zabrzmi, ale czuję do niej złość. Głupie, prawa? Ale co ja na to poradzę?

http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kbkj2p022.png

http://www.suwaczki.com/tickers/tkvgbadvpb1ip3jx.png

http://www.suwaczki.com/tickers/xnw4qqmz89x73r77.png

Odnośnik do komentarza

Olu facetowi również jest ciężko.Tylko na pewno nie chce pokazywać tych emocji .Nie chce byś gorzej się czuła.Ja to przechodziłam, aż 3 razy.Za pierwszym razem również myślałam jak Ty, ale szczerze porozmawiałam z moim mężem i okazało się że on również bał się o tym rozmawiać.Teraz jestem po 3 poronieniach i nadal chcę walczyć, chcę wierzyć że i nam będzie dane mieć maleństwo ;)

Kochana daj sobie czasu, poczuj że to już ten moment , że jesteś gotowa by starać się znowu.Następna ciąża będzie sukcesem.Życzę Ci byś w miarę szybko uporała się z Twoim lękiem i byście rozpoczęli starania na nowo.

A najlepiej to usiądź sobie z kimś komu bezgranicznie ufasz i opowiedz mu wszystko.Niech wyjdzie z Ciebie cały żal, cała złość i wszystkie łzy.To pomaga

http://davf.daisypath.com/2hwIp1.png

Odnośnik do komentarza

No w końcu miejsce gdzie mogę się podzielić moimi problemami i wiem że zostanę zrozumiana. Teraz wdg ostatniego kresu jestem w 10 tyg. Miałam lekkie brązowawe plamienia i poszłam na usg. Niestety piątek 13 okazał się katastrofą. Pani nie umiała znaleźć płodu przez normalne usg, gdzie w 10 tyg nie powinno być z tym problemów. w usg dopochwowym wyszło iż zarodek nie jest 3 cm jak powinien być w 10 tyg tylko ma 3mm jak w 5 tyg. załamałam sie ale to nie wszytko. jest ciałko żółte ale cały woreczek płodowy jest nienaturalnego kształtu z 3 torbielami w środku i z małymi torbielkami otaczającymi woreczek. załamałam się. mam wrócić za tydzień na kolejne usg i potwierdzenie czy coś ruszyło czy płód obumarł. nie wierze w cud bo 5 tyg różnicy miedzy skanem a długością ciąży to jest jak dla mnie trochę za dużo. To jest moja pierwsza ciąża- ponad 2 lata sie staraliśmy a tu takie coś. jedynie co bym chciała wiedzieć czemu tak się stało bo ta niewiedza jest najgorsza. Mąż się załamał, płakał jak dziecko ja razem z nim. najgorsze jeszcze przede mnią- wywołanie poronienia. boję sie tego bólu i krwawienia i ze coś zobacze. nie wem co robić.

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny. No już mi troszkę lepiej bo pogodziłam się z tym co się stało. Może jest mi o tyle łatwiej że ja w ogóle nie widziałam zarysów dzidziusia tylko białą 3mm plamkę. Właśnie zaczęłam krwawic czyli samoistnie zaczęło się poronienie. Z dwojga złego to już wole to niż łyżeczkowanie- bo będę mogła szybciej zacząć kolejne starania :D Mam zespól policystycznych jajników. 2 lata badan i prób naturalnych i nic- a tu po 1 dawce tabletek hormonalnych była ciążą,wiec mam dużą nadzieje ze szybko się uda i będzie pomyślnie. Musze myśleć pozytywnie nie tylko za siebie ale i za męża bo on biedny nic nie może mi pomóc i to go męczy. Czytałam posty i dużo kobiet w końcu pomyślnie zaszły wiec wierze że się uda!

Odnośnik do komentarza

ja również przezywam teraz prawdziwy koszmar. mój gin stwierdził, iż to 8 tydzień i nie słychać echa zarodka, poza tym pęcherzyk jest "nienormalny", i nic już z tego nie będzie. dwa dni przepłakałam, zawaliłam pracę. Byłam u innego lekarza dzień później, wysłał mnie na badanie beta i wtedy zobaczymy... ja już straciłam nadzieję... lekarz powiedział, że być może do zapłodnienia doszło później, ale niestety wiem kiedy miałam owulację:((( strasznie boję się zabiegu łyżeczkowania:(

Odnośnik do komentarza

krainka bardzo ci wspolczuje, sama przechodzilam to samo miesiac temu. tez robilam sobie nadzieje ze moze lekarze sie mylili, niestety mieli racje... ale badz dobrej mysli, czytalam na wielu forach ze bledy sie zdarzaja to mi tez dodawalo nadziei. trzymam za ciebie i twoje malenswo kciuki, mam nadzieje ze wam sie uda. jesli jednak diagnoza sie potwierdzi, a boisz sie lyzeczkowania, to zastanow sie nad naturalnym poronieniem. mi tez proponowano lyzeczkowanie ale nawet po powtornej diagnozie robilam sobie nadzieje ze moze jednak sie uda. nie udalo sie, poronilam naturalnie a plusem jest to ze mozesz juz w kolejnym cyklu starac sie o malenstwo (po lyzeczkowaniu musisz odczekac 3 miesiace). ja jeszcze 2 tygodnie temu zapieralam sie ze nie bede sie starac o dzidzie bo za bardzo sie boje po stracie mojej kruszynki, ale jak nadeszly dni plodne to momentalnie zmienilam zdanie. no i teraz czekam, mam nadzieje ze miesiaczka sie nie pojawi. wiem ze niektorzy wola lyzeczkowanie, bo nie musisz czekac, tylko idziesz na zabieg w wyznaczonym terminie i to jest duzy plus. mam nadzieje ze jednak nie bedziesz musiala wybierac, bo bedzie ok. zycze ci tego z calego serca. trzymaj sie.

Odnośnik do komentarza

Krainka najważniejsze to się nie załamywać! Nie myśl o łyżeczkowaniu bo wpadniesz w paranoje. Najpierw musisz mieć orzeczenie że doszło do poronienia. Pamiętaj że to ty masz wybór jaki rodzaj poronienia (Jakby człowiek chciał wybierać, no ale jak już trzeba) możesz mieć- naturalny, wspomagany lekami czy łyżeczkowanie. Ja gdybym nie poszła tak z przebłysku chwili do ginekologa to bym nawet nie wiedziała że nic tam nie rośnie od 5 tygodni!!- nie miałam ani bóli ani ciężkiego krwawienia. Organizm potrzebował czasu żeby zacząć naturalne wydalanie no i już tydzień krwawię. Nawet nie boli, tylko czasami leci z ciebie krew i skrzepy jak z fontanny ale cóż..Byłam dzisiaj na usg zobaczyć czy się czyści a tu się okazuje....że worek płodowy rośnie!!! Normalnie gdzie tu jest sprawiedliwość?? Najpierw nic nie rosło a teraz rośnie tylko że już dzidzi tam nie ma??!! To jest dopiero masakra bo wiem ze będę musiała w końcu wydalić ten worek płodowy który ciągle rośnie. Więc oficjalnie jestem w ciąży ale bez dziecka. hmmm no cóż. Krainka ja tez płakałam 2 dni ale mówie sobie że jak naturalnie się organizm wyczyści to zaraz można się starać znowu i na tym się skupiam!! Trzymaj się kochana i pisz- w grupie raźniej!!
Ps dlaczegoja- Powodzenia!! Ja tylko czekam aż to się w końcu wyczyści i tez się biorę za spełnianie marzeń ;) czytałam najnowszy artykuł z BBC i pisało tam że przebadali 50000tys kobiet i wyszło że te które zaszły w ciąże do 6 mcy po poronieniu miały o wiele mniejszy odsetek poronień niż te co czekały powyżej 6 mcy wiec do roboty kobitki!! :D

Odnośnik do komentarza

dziękuję Wam Dziewczyny za słowa pocieszenia... strasznie smutna sprawa...odebrałam dziś beta, ale wzrosła tylko o 30%. pod koniec tygodnia idę do lekarza, więc już na 100% dowiem się co i jak. Czyli w szpitalu też można poprosić o jakieś tabletki zamiast łyżeczkowania? wtedy to działa jak naturalne poronienie? zgadzają się na to lekarze? jejku masakra z tym wszystkim..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...