Skocz do zawartości
Forum

Wrześniówki 2010


bjedronka

Rekomendowane odpowiedzi

Selene cieszę się, że wróciłaś do nas :)
Wklej nam zdjęcie Stasia, bo jesteśmy ciekawe kolejnego przystojniaka.
Możesz napisać coś więcej o Twoim porodzie? Wierzę, że musiałaś to ciężko przeżyć, ale po prostu jestem ciekawa dlaczego tak się stało, że musieli zastosować kleszcze. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze i żadne choróbska Stasia już nie złapią. A Ty jak po tym porodzie doszłaś do siebie? Już wszystko w porządku?

Odnośnik do komentarza

Selene masz super synka. Słodziak z niego. To pierwsze zdjęcie z wenflonem w główce łapie za serce.
Powiem Ci szczerze, że teraz tak jak patrzę na mój poród to gdybym wyjechała z domu 15 minut później to prawdopodobnie rodziłabym w samochodzie. Aż włos się jeży jak o tym pomyślę. Fakt - poród wspominam bardzo dobrze. Od pierwszego symptomu porodu do pojawienia się Kalinki minęła godzina i 44 minuty. Cekawa jestem co jak z drugim bejbaskiem mi pójdzie :)
Ty za to biedna na pewno mocno się nacierpiałaś. Ale pewnie sam poród nie był tak straszny jak to co przeżyliście potem - pobyt w szpitalu i strach o zdrowie maluszka.

Odnośnik do komentarza

cześć
no właśnie justa - ja Jasia "rodziłam" w sumie 18 godzin - Zosie 4,5 - więc ty z drugim to już chyba nie zdążysz - ja też jak tak wspominam swoją panikę kiedy wody mi odeszły u skórcze miałam co 2 minuty a tu torba nie dopakowana mąż w najlepsze śpi ja włosy mokre i owinięta ręcznikiem - no masakra aż dreszcze mnie przechodzą - całą drogę kombinowaliśmy który szpital najbliżej i jak ominąć korki - na szczęście jeszcze w drodze wszystko zwolniło - uffffff

młoda miała dzisiaj świńskie popołudnie - ale to dlatego że dzisiaj kupa - u nas jest wszystko w kratke z zegarkiem w ręku - młoda kupe robi co drugi dzień przed lub po kąpieli zwykle PO - i zawsze tego dnia jest bardzo marudna po południa - w dni bez kupki mam spokój jak ta lala

byłyśmy u okulisty - młoda ma nie drożny kanalik łzowy w lewym oczku i stąd łzawienie i to jest również powodem częstych infekcji (zapalenie spojówki) no ale dostaliśmy kropelki i ma przejść - z kanalikiem narazie nic nie robimy albo przejdzie samo - a jak nie to najpierw masaże a dopiero jak skończy pół roku to przetykanie - ominie nas - z Jaskiem też tak było i samo przeszło

buzia już lepsza tylko czółko troszke zmasakrowane bo ciemieniucha nam wlazła aż po brwi - narazie nie stosujemy niczego bo jesli to ŁZS to tłustych rzeczy nie wolno - jutro pediatra może coś rozstrzygnie

a z mlekiem coraz gorzej - młoda sie wścieka bo głodna ja się stresuję i mleka coraz mniej - dostała dzisiaj znowu sztuczne i niesmakuje jej w ogóle

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73mq7jshre.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6j44j4vsm7c39.png

http://www.suwaczki.com/tickers/oxp71zajtmx0mb6v.png

Odnośnik do komentarza

no to poczytałam troszeczke o kryzysie laktacyjnym i troszke się uspokoiłam - pluje sobie w twarz że nie zrobiłam tego wczesniej to bym sztucznego małej nie dawała - na szczęście i tak jej niesmakuje więc domagać sie nie bedzie - gorzej z butelką bo młoda dostaje moje mleczko z flachy codziennie rano i wieczorem żeby leki wypiła i przetrwała niespokojny czas kolki - no ale może to i lepiej - mja siostra swojej Maji nie dawała butelki w ogóle i potem był problem jak przyszły upały albo jak skończyła karmić piersią

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73mq7jshre.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6j44j4vsm7c39.png

http://www.suwaczki.com/tickers/oxp71zajtmx0mb6v.png

Odnośnik do komentarza

Witaj Mineralka:) My też mamy problem z oczkami, już w szpitalu strasznie małemu ropiały. Podawali mu gentamycynę, potem sulfamed ale wszystko pomagało doraźnie - po odstawieniu oczy znowu były zalane ropą. Wybraliśmy się prywatnie do okulisty dziecięcego i kazała masować nosek, jedno oczko przeszło od razu z drugim okazało się, że jest niedrożny kanalik. Jak mi kobieta pokazała rurkę grubości szydełka, którą wsadza się do kanalika w celu udrożnienia, to aż się nogi pode mną ugięły - i powiedziała to, co Wam - albo masaż pomoze, a jak nie to zabieg. Więc uciskam mu ten nosek kilka razy dziennie i rzeczywiście jest poprawa.

Co do porodu, to do szpitala pojechaliśmy we wtorek przed 23 ze skurczami co 3-4 minuty (tego samego dnia byłam u mojego lekarza na ktg i powiedział, ze wszystko powoli rusza i mogę urodzić w nocy jak i równie dobrze za tydzień). Na izbie lekarka stwierdziła, ze urodzę nad ranem, mąż w wielkim szoku i przerazony, bo myślał, że to fałszywy alarm - tak gadałam przez cała droge:) Do 3 wszystko szło dosc gładko - skakałam na piłce, brałam prysznic, rozwarcie postępowało. I nagle jak rozpoczęła się czesc parta i poród właściwy wszystko się posypało - skurczy partych prawie wcale nie czułam, jak już parłam, to miałam - słuszne jak się okazało wrażenie - ze mały się zaklinował i nie chce wyjść. Położna ponacinała mnie jak tylko mogła, ale nie chciała mnie słuchać - zresztą prawie kazda krzyczy 'ratunku, pomocy". Lezałam na tym łóżku, darłam się niemiłosiernie i byłam pewna, że to już dla mnie koniec. Byłam przygotowana na to, że poród bardzo boli, ale takiej jazdy nie mogłam przewidzieć. W końcu o 5 zbiegli się lekarze i w ciągu 30 sekund zrobili kleszcze, bo na cc było już za późno, zresztą ja byłam w takim stanie, że było mi już wszystko jedno (straszne uczucie). Maż jak zobaczył kleszcze, to ponoć o mało nie zemdlał - kazali mu wyjść, ale ja tak go trzymałam, że siłą nie mogli go ode mnie oderwać, więc musiał biedak zostać. Nawet nie wiem kiedy wyjeli małego i położyli mi na brzuchu - i oczywiście o bólu zapomniałam w ułamku sekundy, choć chwilę wcześniej żegnałam się z życiem. Także kleszcze nie taka straszna rzecz - trochę tylko poharatali małego, ale następnego dnia już nie było śladu.

http://www.suwaczki.com/tickers/1usa15nmdxus0gs6.png

Odnośnik do komentarza

Selene straszna ta Twoja opowieść. Myślisz, że zdecydujesz się na jeszcze jedno dziecko?

Mineralka ja jedyne czego się bałam to właśnie poród w nocy :/ Moja znajoma jak rodziła w nocy to przysypiała między skurczami :) U mnie by to chyba nie przeszło, bo od razu miałam skurcze co 3-4 minuty.
W szpitalu poznałam dziewczynę (leżała ze mną na sali), która urodziła 3 minuty przede mną. Lekarz biegał od pokoju do pokoju i robił zakłady, która pierwsza urodzi :) Ona niestety była w szpitalu już od 6 rano, a ponoć już kilka poprzednich nocy nie spała, bo skurcze ją łapały. Drugiej nocy przystawiła córeczkę Asię do piersi i tak z nią zasnęła na łóżku. Kiedy położna przyszła po moją Kalę, żeby podać jej troszkę glukozy to odłożyła przy okazji Asię do tego plastikowego łóżeczka i wyszła. Po chwili mała się strasznie rozpłakała, ale na początku nie reagowałam, bo byłam pewna, że koleżanka się obudzi i ją weźmie. Po paru chwilach mała już tak głośno ryczała, że zaczęłam się martwić czy wszystko ok. Wstałam i próbowała obudzić tą dziewczynę. Ani drgnęła. Wzięłam więc wrzeszczącą Asię na rękę i z całej siły potrząsałam jej mamą, żeby się obudziła. I NIC! W końcu wróciła położna i po chwili jakoś udało nam się razem ją obudzić. Byłą blada jak ściana i nie wiedziała co się dzieje. Była tak strasznie wymęczona porodem. Ale się wtedy strachu najadłam.

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny,
Selen dobrze ze jestes. Sliczny twoj synek. Twoj porod doyc podobnuy do mojego. Po 9 godzinach na sali porodowej maly sie zaklinowal i chcieli go wyciagac szczypcami. Nie zgodzilam sie bo slyszalam straszne historie na ten temat i ostatecznie lakarz mi malego nwycisnal. Maly byl bardzo siny i lekarz powiedzial mezowi nze gdyby jeszcze zwlekali mogloby sie to gorzej skonczyc. Ale najwazniejsze ze nasze chlopaki sa zdrowe :)
Bede do Was pisala na raty bo pisze na mezowskim PlayStation i juz razs wszystko mi sie usunelo.

http://www.suwaczki.com/tickers/d69c3e5egg76vceb.png
http://www.suwaczki.com/tickers/0158ha00bd72mgxg.png
http://www.suwaczki.com/tickers/28whskjoxpvdq3tq.png

Odnośnik do komentarza

Justa Twoja historia tez straszna. Ja bym chyba zawalu dostala. Dobrze .ze nic sie tej dziewczynie nie stalo.
Mineralka walcz o ta laktacje. U mnie juz jest lepiej ale nadal sie denerwuje. Teraz w nocy jak mam nawal pokarmu to troche sciagam i podaje malemu kiedy wydaje mi sie ze niedojadl.
Dzisiaj jade z mezem do naurochirurga bo ma klopoty z kregoslupem i prawdopodobnie bedzie musial miec operacje na kregoslup :36_1_4:
Wiki dzisiaj bardzo grzeczny. Poszedl spac wczoraj ok 23 i obudzil sie ok 4.30 na jedzonko a pozniej z nami o 7.30 jak budzik zadzwonil. Zauwazacie u swoich dzieci takie skoki? Mi sie wydaje ze maly od wczoraj jest bardziej ciekawy. Caly czas sie rozglada i duzo wiecej sie usmiecha, bardziej odpowieda usmiechem na usmiech. R tez to zauwazyl wiec chyba cos w tym jest.
Kurcze dziwnie sie pisze jak wszytsko sie wyswietla na 43 calowym monitorze ;p R. kupil mi klawiatureb zebym miala kontakt ze swiatem przez PS3 ale strasznie dziwnie narazie sie z tym czuje. Laptopa bierze do pracy. Dobra koncze zanim sie znowu usunie :)

http://www.suwaczki.com/tickers/d69c3e5egg76vceb.png
http://www.suwaczki.com/tickers/0158ha00bd72mgxg.png
http://www.suwaczki.com/tickers/28whskjoxpvdq3tq.png

Odnośnik do komentarza

Selene fajnie, ze wróciłas:) Już nas nie zostawiaj... Synio piękny. Moja Laura też miała kroplówkę podłączoną do glówki jak leżała na naświetlaniu na żółtaczke, ale w tym inkubatorze to wyglądało tak źle że stałam i płakałam i zupełnie nie mialam odwagi by uwieczniać ją taką na zdjęciach...
Mineralka mam nadzieję, że pediatra pomoże, trzymam kciuki:)
Justa myślę, że drugie dzieciątko urodzisz ekspresem:) pilnuj wtedy personelu albo niech mąż się tym zajmie:) jak byłam w szpitalu to miałam okazję poznać kobiete, która pierwsze dziecko rodziła niecałe 2 h a drugie jakieś 30 min...i przy tym drugim to lekarz i połozna sobie na spokojnie papierki wypełniali bo nie brali pod uwagę, że to "już" no i na końcu jak się zorientowali a nic nie było przygotowane to kazali jej nie przeć. A wiadomo, że się nie da. Nie zdążyli jej naciąć i pękła, ale na szczęscie tylko na 1 szewek. Nie piszę tego oczywiście by Cię straszyć:) Tylko w następnej ciąży pędź do szpitala jak najprędzej:):):)
Kleopatra Mam nadzieję, że z mężem wszystko będzie dobrze. Oby tak było. mnie też lekarz wyciskał Laurę:) najpierw raz na główkę, potem 2 raz na resztę i 3 raz na łożysko.
Swoją drogą to pamiętam to dziwne uczucie jak główka już wystawała i czekalam aż wyjdzie reszta ciałka:)

U nas dziś nudno. Szaro za oknem, nic się nie chce... Laura upodobała sobie wpatrywanie w sufit. To co niżej zupełnie jej nie pociąga:)

http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/20278

Laura nr 1
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=71108

Odnośnik do komentarza

Justa Bardzo chciałabym mieć drugie dziecko, tym bardziej że jestem jedynaczką i wolałabym oszczędzić Stasiowi losu jedynaka:)
Nie powiem, poród wyrył mi się w pamięci na długo, ale nie wiem już sama, czy mając takie doświadczenie za sobą zdecydowałabym się przy kolejnym dziecku na cc na życzenie. Widziałam w szpitalu dziewczyny po cięciu, które dwie doby po nie mogły jeszcze chodzić i nic zrobić przy dziecku (wiadomo, sa też i takie które smigają dużo wcześniej). Ja po zszyciu sama zeszłam z łóżka i przeszłam na salę poporodową, a 2 godziny później wzięłam prysznic i poszłam na oddział noworodkowy po maluszka.
Także pewnie zacisnę zęby i jakoś urodzę kolejnego potomka:)

Kleopatra no rzeczywiście przeszłyśmy podobną drogę. U mnie wyciskanie nie pomogło, mały stanął krzywo w kanale i tak się zaklinował, że ani w jedną ani w drugą stronę. Na wrocławskich klinikach gdzie rodziłam kleszcze robi tylko ordynator, bo tylko on potrafi (jak mnie zszywał to powiedział, że nauczył tej sztuki jeszcze swojego asystenta i że nie są one tyle niebezpieczne dla dziecka, co dla matki).
Najważniejsze, że dzieciaczki mamy zdrowe, a co najgorsze to już za nami:)

Od dwóch tygodni niestety męczą Staśka mocne kolki, i choć nie wyje jak to ponoć bywa przy klasycznej kolce, to niestety ze spaniem i jedzeniem porobiła się masakra.
O ile wcześniej po karmieniu o 21 wstawał w nocy 2 razy (około 2 i 6 rano), tak teraz wybudza się co dwie godziny, stęka, pręży się i pakuje rączki do buźki, a jak przystawiam go do piersi, to possie 5 minut i zasypia. I tak co noc, więc o wyspaniu się nie ma mowy.
Neonatolog, która prowadzi nas od anemii, kazała podawać mu infacol, debridat i biogaję, na 2-3 dni odstawić też żelazo, ale robimy tak już 5 dzień i nie ma żadnej poprawy:(

Mineralka - co podajesz małej na kolkę?

http://www.suwaczki.com/tickers/1usa15nmdxus0gs6.png

Odnośnik do komentarza

Ale duzo napisałyście.
selene10 - witaj, piekny synus i faktycznie poród nie do pozazdroszczenia, ale ważne, że synuś zdrowy i taki słodki jest. Nawet z tym wenflonem sie uśmiechał, kochany.
avalka - moja Lenka tez lubi sufit nie wiedziec czemu, gada do niego i sie usmiecha, co tez one w tym widzą?
mineralka - jak bedziesz miała zgodę to polecam na ciemieniuszkę OLEJUSZKĘ, naprawde działa i skuteczna jes, może nie pachnie ale nie o to chodzi.
Kleopatra- o kurde z tym kręgosłupem, znam to dziadostwo tzn tez choruję na kręgosłup. Powodzenia dla męża.
Dziewczyny, czy po patronażach położnej miałyście patronaże pielęgniarki? Mi jak była w ciąży pielęgniarka obiecywała, ze będzie przychodzic i cisza. Nie to, że tak jej potrzebuję, ale codziennie czekam i sie stresuję. Wiecie, lepiej sie wysypiam jak mam Lenke, niz w ciąży. Rano nie wstaję, tylko mąż budzi i szykuje chłopców do szkoły i ich odwozi. A ja spię sobie z małą j do której chcę, dziś do wpłó do 11ej. A Lenka kochana w mamę lubi pospoac, jak spimy razem to budzi się, je na leżąco i dalej spimy. Jakbym nie musiała nic robic czy jeśc to bysmy tak cały dzień mogły przespac. Kocham mojego aniołka. Dziś kilka ciuszków odłóżyłam dla ewentualnej siostrzenicy, rosnie mordusia. Zrobiła dziś taką kupe mega, że aż pod szyje, całe plecki w kupie. musiałam rozebrac ją do naguska i umyc.
Kurcze, przykrośc mnie spotkała, w pracy było obchodzone jak co roku święto pracownika socjalnego i o mnie zapomniano. Nie chodzi o nagrodę przy okazji pieniężną ale o sam fakt. Wybiegasz z obiegu to znikasz okazuje się.

http://fajnamama.pl/suwaczki/7zx85kc.pnghttp://emotikona.pl/gify/pic/10zyrafa.gif

Odnośnik do komentarza

I ja witam wszystkie wrześniowe mamusie

Selene10 i my wczoraj dostaliśmy laptopa z reklamacji właśnie z Warszawy i też HP – to jest jakaś masakra u nich, pierw nam nie uwzględnili reklamacji a jak poszłam do Państwowej Inspekcji Handlowej to przyjęli drugi raz ale się ciągło aż do wczoraj.

Pamiętam że pisałam chyba to że już urodziłam.
Jeśli chodzi o poród to we wtorek 7 września byliśmy na grzybach i tak mi się spodobało że i w środę pojechaliśmy tez z tym ze najpierw byliśmy rano na KTG by się upewnić czy nic się nie dzieje ale niby wykazał że nie ma żadnej akcji więc się zapakowaliśmy w auto i do lasu. Chodziłam i zbierałam grzyby z 4 godziny. Spokojnie wróciliśmy do domu, zrobiliśmy obiad i w ogóle było spokojnie nic nie wskazywało na poród. Jak tu nagle w nocy około 1:00 złapało mnie rozwolnienie na początku 3 razy w kibelku i tyle ale jak się zorientowałam że przecież to już nie rozwolnienie tylko skurcze i to regularne co 5 minut to obudziłam męża i w szpitalu byliśmy dokładnie o 2:14. Jak mnie zobaczyła pani dr to tylko zawołała wózek i na porodówkę okazało się ze rozwarcie na 4 palce, potem na porodówce jak już podłączyli mnie do KTG miałam rozwarcie na 4,5 palca, położna spokojnie wypisywała papiery kiedy się w końcu zorientowała ze pełne rozwarcie jest w biegu szykowała narzędzia medyczne i wołała lekarkę i tak po 25 minutach na porodówce ,,wyplułam” Amelkę która po położeniu na brzuchu smacznie sobie spała i tak przez kolejne kilkanaście minut potem tylko usłyszał jak jej czyścili ze coś tam zapłakała i dalej spała. Po dwóch godzinach przewieźli nas na salę do wieczora mała była ze mną aż w końcu się okazało że ma żółtaczkę i że doszło do zakażenia GBS więc od razu antybiotyk i do 17 września w szpitalu byłyśmy. Pobyt w szpitalu a właściwie podejście do matki pozostawia wiele do życzenia. Zero wiadomości dot. dziecka jak sama nie poszłam to nic nie wiedziałam, do tego po 3 dniach chcieli mnie wypisać ale się nie dałam bo w końcu przysługuje nam matką 7 dni bo za tyle płaci NFZ. Kiedy już wyszłyśmy to miałam zadzwonić do szpitala w sobotę (18.09) o wynik toksoplazmozy małej których jak się okazało nie ma bo pobrali za mało krwi i nie można byłe tego zbadać w związku z tym musiałam na własną rękę jechać z dzieckiem do szpitala na oddział noworodkowy na pobranie krwi i oczywiście usłyszałam ze zatrzymują dziecko na 3 dni (NFZ płaci za pobyt dziecka w szpitalu powyżej 3 dób) – po prostu tragedia. Następnie okazało się ze Amelka ma wrodzoną toksoplazmozę. I tu się zaczęły schody. Przez półtora miesiąca była leczona lekami na malarię FANSIDAR sprowadzanymi z Francji na które musieliśmy uzyskać za zgodę Ministerstwa Zdrowia. Długa historia. Poza tym mamy już chrzest za sobą, pierwsze przeziębienie ale na szczęście bez gorączki. Mała waży 4,560 głównie jest na cycku ale są wieczory że muszę ją dokarmić sztucznym. Ogólnie teraz chyba mam kryzys laktacyjny 3 miesiąca.

Pozdrawiam

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sdf9hvnkenpsk.png

http://www.suwaczki.com/tickers/hotwh758fju97pl6.png

Odnośnik do komentarza

agusia4891 - ale historia, kurcze a jest akcja od ilus tam lat - rodzic po ludzku. Aż wierzyc sie nie chce, jak widze jesteś z gdanska a ja rodziłam w małym szpitaliku małego miasta i obsługa na medal. Pediatra codziennie na obchodzie mowiła co i jak z dzieckiem, prxzy mnie ją badali. Położne i pielegniarki ok. Aż dziw bierze, ale najważniejsze , że już jesteście w domku.Duża dzidzia, pozdrawiam. Lecę kończyc kluski kartoflane bo mąż z pracy wrócił. Całuski dla wszystkich dzieciaczków i ich mamusiek, pa.

http://fajnamama.pl/suwaczki/7zx85kc.pnghttp://emotikona.pl/gify/pic/10zyrafa.gif

Odnośnik do komentarza

Witaj Agusia jak miło, że nasze wrześniówki wracają do nas:) mam nadzieje, że i reszta wróci... Maleństwo się dawno nie odzywala, Lolall zniknęla, Olachte, Agatka, Wicia też rzadko wpada i inne... Mamusie czekamy na Was:):)
Co do opieki w szpitalu to jest to chyba kwestia szpitala po prostu...

A swoją drogą chyba ja nie opisywałam mojego porodu. Powspominam sama dla siebie i napisze (jak macie ochote to przeczytajcie).
Więc zaczęło się od tego, że zaczęła mi ta temp nachodzic popołudniami i miałam straszne dreszcze i jak na 3 dzien to sie powtórzyło to pojechałam do szpitala. Nie wzięłam torby ani nic bo do glowy mi nie przyszło, że mnie zatrzymają. A tu jednak... Wysłali mnie na oddział. Najgorsze moje wspomnienia stamtąd to noce, gdzie nie dość że skurcze przepowiadające mnie meczyły to jeszcze spanie z brzuchem na tym szpitalnym łóżku było dla mnie istną torturą.Temp mi nachodziła dzien w dzien a lekarze konsultowali na wszystkie możliwe sposoby nie znajdując wytłumaczenia:/ W końcu ordynator stwierdził przy poobchodowym badaniu, że trzeba rozwiązać ciąże. Więc pół godziny później byłam już na porodówce. Był 11. wrzesnia i myslałam, że mała terrorystka się urodzi:) Potem okazało się, że praktyka w szpitalu jest taka, że do 3 razy sztuka... Czyli oksy jednego dnia i jak nie idzie to do łóżka i dzien przerwy, potem znów oksy i jak nie idzie to do łózka i dzień przerwy:)i za ostatnim razem jest już poród bo jak oksy nie zadziała to przebijają pęcherz bądź robią cesarkę. No i mi przy pierwszym wywołaniu oksytocyna nie zadziałała. Bolało za to co nie miara. Rozwarcie nie postępowało. Jak doszłam do łózka przyszła położna i powiedziała że ordynator zdecydował, że następne już będzie wywołanie "do końca" czyli wiedziałam że 13. będzie dzidzia. Oczywiście już w trakcie pierwszego wywolania P. był cały czas ze mną itd:)
13 wrzesnia rano spakowałam swoje rzeczy i trafiłam przed 7 na porodówkę. Nie kazano mi pić a bardzo byłam spragniona i to cholernie utrudniało mi wszystko. o 7 podłączyli kroplówkę. O 8.30 przyszedł ginek i jak mu powiedzialam, że bóle są mniejsze niż te 2 dni wczesniej a rozwarcie nie postępowalo dalej to wziął co trzeba i przebil pęcherz. Potem była akcja właściwa:) Położna mówiła mi jak mam oddychać, ale przyznaje że bardziej P. jej słuchał a ja jego. Liczył ze mną wdechy i wydechy i w ogóle co nie tyllko:) pamietam, że załączyli mi masaż pleców w fotelu bo najbardziej biodra bolały. I tu zaczyna się częsc najśmieszniejsza... bo cały czas myślalam, że po pierwsze poród mój czyli raczej szczuplej pierwiastki będzie trwal kilkanascie godzin i że najgorsze jest parcie... i ginek cały czas uświadamiał mnie, że później będzie tylko lepiej i że do 15 urodzę. A ja mu na to, że mnie wkręca:) Jak się zaczęły skurcze parte to już było duuużo lepiej:) mała nie chciała wyjść wiec lekarz pomógł wyciskaniem:) No i mój P. wyszedł jakieś 2 min przed tym jak malutka się urodziła i wrocił jakieś 2 minuty po:) nie przypuszczał że to "już" a musiał chłopak ochłonać:) potem pamietam że mnie anestezjolog uśpił by ginek mnie poszył i wyłyżeczkował.
Po porodzie było juz lepiej. walczyliśmy z tą nieszczęsną żółtaczką ale co dzien na obchodzie miałam powiedziane co jak i w ogóle. Było mi ciężko o tyle, że w pokoju dziewczyny przychodziły i wychodziły a ja tam tkwiłam ponad tydzien jeszcze. Noc przed wyjsciem z bezradnosci odmówiłam kilka razy różaniec i jak przyszła rano pediatra i powiedziała, że bilirubina spadła do 10.2 to nie mogłam uwierzyc w swoje szczęscie:):)
No i w tym roku na pewno i w każdym innym dam na pewno więcej na WOŚP bo Laura była naświetlana między innymi sprzętem od nich dzięki czemu nie musiała znów trafić sama do inkubatora tylko leżała ze mną pod tzw "łapką".
Ogólnie dzis śmieszy mnie to jak się zachowywałam:) Ale to chyba dlatego, że nie jestem sobie w stanie przypomnieć jak bardzo bolało...

Jak zanudziłam to przepraszam. Pisząc to śmiałam się sama do siebie:):):)

Ps. dziewczyny, słyszałyście o cieście Shrek?? podobno dobre więc planuję zrobić. Chociaż sama nie jadłam...

http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/20278

Laura nr 1
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=71108

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny
Avalka melduje sie na wezwanie. Nie pisze nic bo troche nie ma czasu, nie ma o czym i takie tam, a po drugie ostatnio jak pisałam to pytałam kto chciałby zobaczyc nasze zdjęcia to podeśle linka i nikt nie miał ochoty i jakoś przykro mi sie zrobiło;-( Głupia jestem wiem.
Ale czytam Was regularnie i jestem na bierząco.
U nas w sumie nic nowego. Mały wielkolud Jeremiasz w wieku 2 miesiące i tydzień waży 7400g. Mieliśmy chrzciny 14 września tak jak Ewelka, Jeremiasz darł w kościele jak szalony, a w domu spokój nie mógł zasnąć wszystkie dźwięki w kościele go rozpraszały. Śpi ładnie wieczorem karmiony o 20:00 i leży w kołysce i zasypia sobie czasem nawet 1,5 godz. ale spokojnie leży i sam zasypia. W nocy budzi się o 2 lub 3 trzeba go wtedy na brzuszek przekręcić i śpi dalej. Je rano dopiero o 6, 6:30. dzielny jest.
W dzień też zasypia sam wkładam do łóżęczka kłade na brzuchu daje smoczka i zasypia sam, czasem się złości bo smok ucieka.
Co do jedzenia to jesteśmy na NAN i pijemy debridat i jest ok. żadnych kolek i tym podobnych a problemy z kupą na początku były wielkie. Teraz trochę ulewamy i często odbija z tym odbijaniem zawsze coś zwróci, ale lekarz nie karze się przejmować bo pięknie przybiera.
No i u nas to chyba tyle.

http://www.suwaczki.com/tickers/bhyw3e5egwc5z2x0.png

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37df9h3w262ilt.png

Odnośnik do komentarza

Hejka
Wicia, agusia witamy :)
Agusia ale historia z ta toksoplazmoza. I z tym lekarstwem :o_noo: najwazniejsze że teraz jest wszytsko ok :)
Wicia ale duży twoj Jeremiaszek. Mysle że mój mały waży podobnie i sa w podobnym wieku :) Twój mały spi na brzuszku? Mój tylko troche w dzien polezy i od razu marudzi. Co do zdjęc to wklej tutaj jakies bo wiesz jak jest każdy zabiegany i takie rzeczy wylatuja z glowy :)
Avalka ja tez jestem zdziwniona że Cie uspili do szycia i łyżeczkowania. ja dostałam znieczulenie miejscowe.
Mysmy byli u tego lekarza ale nic nie powiedział bo musi byc rezonans. w czwartek więc jedziemy do Gdyni. Mały podczas całej podróży był bardzo grzeczny. teraz go nakarmie i mam nadzieje że zasnie.

http://www.suwaczki.com/tickers/d69c3e5egg76vceb.png
http://www.suwaczki.com/tickers/0158ha00bd72mgxg.png
http://www.suwaczki.com/tickers/28whskjoxpvdq3tq.png

Odnośnik do komentarza

No mały szaleniec najchętniej śpi na brzuchu i w dzień inaczej go nie kładę cały czas na brzuchu śpi. W nocy trochę się boje bo nie powinny spać maluchy na brzuchu, więc tak do 2, 3 w nocy śpi na plecach. Budzi się właśnie o 2, 3 w nocy i przerzucam go na brzuch i włączam monitor oddechu i Spi do 6. Ale w dzień ja k chce żeby poleżał na brzuchu i się pobawił to nie jest zadowolony.

http://www.suwaczki.com/tickers/bhyw3e5egwc5z2x0.png

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37df9h3w262ilt.png

Odnośnik do komentarza

Z tą toxo to nie taka prosta sprawa opakowanie lek zawiera tylko 3 tabletki a pudełko przynajmniej na 20 :) lek u niemowlkąt podaje się co dwa tygodnie po 1/4 tabletki jednocześńie do tego co drugi dzień trzeba podawać calciumfolinat, regularnie co 6 tygodni do kontroli no i leczenie minimum 1,5 roku przerwa na 4 lata i znów chyba ze wyniki są kiepskie to leczenie stałe

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sdf9hvnkenpsk.png

http://www.suwaczki.com/tickers/hotwh758fju97pl6.png

Odnośnik do komentarza

agusia4891
Z tą toxo to nie taka prosta sprawa opakowanie lek zawiera tylko 3 tabletki a pudełko przynajmniej na 20 :) lek u niemowlkąt podaje się co dwa tygodnie po 1/4 tabletki jednocześńie do tego co drugi dzień trzeba podawać calciumfolinat, regularnie co 6 tygodni do kontroli no i leczenie minimum 1,5 roku przerwa na 4 lata i znów chyba ze wyniki są kiepskie to leczenie stałe

Ojj :( To nieciekawie. A jak Amelka się zaraziła. Badałas sie w ciązy na toksoplazmoze?

http://www.suwaczki.com/tickers/d69c3e5egg76vceb.png
http://www.suwaczki.com/tickers/0158ha00bd72mgxg.png
http://www.suwaczki.com/tickers/28whskjoxpvdq3tq.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...