Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

U nas tego rodzaju zwierza niestety pełno...w lutym miał spotkanie z większą sarną,więc i większe szkody (reflektor,nadkole,nawet raciczką o drzwi zahaczyła...).I nieważne,czy jedziesz 50 czy 90 km/h...tzn walniesz mocniej lub słabiej,bo wbiegają w ostatniej chwili:/
M.zamontował rok temu kamerkę w aucie,śmiałam się,że teraz musi założyć folder "Moje sarenki"-tak na pamiątkę... ;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

dziewczyny mi w takiej sytuacji bardziej jednak szkoda zwierzęcia niz auta chociaż ja jeszcze nie miałam takiego zdarzenia wiadomo jak droga oznaczona uwaga zwierzęta to trzeba się liczyć z tym że może zwierze wybiec na drogę dlatego trzeba zwolnić i wtedy nawet jeśli dojdzie do wypadku to można się upomnieć o odszkodowanie od nadleśnictwa chyba ze się za szybko jechało wtedy niestety czeka nas mandat i koszty za zwierze
dobrze ze teraz coraz więcej lasów jest ogradzanych płotem i robione są przejścia- wiadukty dla zwierząt pamiętajmy że to my ludzie budujemy drogi w lasach które są domem zwierząt a nie zwierzęta wchodzą na nasze terytorium

Odnośnik do komentarza

Natka, ja też zawsze najbardziej żałuję zwierzęcia. Nigdy nie mieliśmy takiego przypadku, ale gdyby-nie daj Boże- się tak zdarzyło to zastanawiam się jak należałoby się zachować.

Ola2710, a jak zachował się Twój partner? Co zrobił po zderzeniu z tą sarenką? Zakładam że sarenka nie przeżyła wypadku?
Ostatnio dyskutowaliśmy ze znajomymi jak należy się prawidłowo zachować po zderzeniu z jakimkolwiek zwierzęciem-dzikiem, psem, sarną. Okazało się że właściwie nie bardzo wiemy. Dzwonić po policję, czekać aż przyjadą (ale czy na pewno przyjadą?) podejść do zwierzęcia, próbować go podnieść, przenieść by inne samochody nie poturbowały go jeszcze bardziej? Były też takie głosy że jeśli nic ważnego się w samochodzie nie uszkodziło to po prostu jak najszybciej odjechać z miejsca wypadku nie martwiąc się o zwierzę. Dla mnie to straszne, takie myślenie i postępowanie.

Odnośnik do komentarza

Narzeczony pożałował auta,poklnął jak szewc,a sarenka na poboczu udawała nieżywą,tudzież była w szoku.Po kilku minutach po prostu pojechał do pracy.
Facet jak facet,ale ja byłabym ostrożna w sprawdzaniu,czy takiej sarence (małej czy dorosłej) nic się nie stało,ewentualnie czy nie żyje-wiele razy słyszałam (a kilka widziałam) " nieżywą" sarenkę,która momentalnie ożywała,a będąc w szoku po takim zderzeniu potrafią wpaść na człowieka..a uderzenie szalonej raciczki to nic przyjemnego,a na pewno nie jest to bezpieczne...
Nie spotkałam się też z sytuacją,by policja do takich zdarzeń przyjeżdżała-nie ma co nawet po nich dzwonić.Odszkodowania też nie dostaniemy-czy to była droga oznaczona,czy nie.Za ewentualne zabicie zwierzęcia w ten sposób też nic nam nie grozi.Nie wiem,co mówią odpowiednie przepisy-wiem,jak to jest w rzeczywistości ...:/
M.nawet,pod wpływem sytuacji,chciał znaleźć jakieś ubezpieczenie ac od takich zdarzeń-nie ma;) (na razie rozmawiał z trzema,ale wydaje się,że u reszty będzie podobnie ..) taki kraj,pełno zwierza w lasach;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola oczywiście że kary za zabicie sarny są ja niedawno jak wracałam od znajomych widziałam jak ktoś zabił jelenia i policja stała więc pewnie jakieś czynności zostały w tej sprawie podjęte zresztą akurat często zdarza sie ze mamy do czynienia z uszkodzonymi samochodami w ten sposób bo prowadzimy warsztat i wiem że jeśli wybiegnie ci pod samochód np sarna a ty jedziesz z przepisową prędkością możesz się ubiegać o odszkodowanie od nadleśnictwa to tak jak z dziurą w drodze jak uszkodzisz auto przez wyrwę w drodze to zarządca drogi musi ponieść za to odpowiedzialność. wiem ze czasem przepisy nie przekładają się na rzeczywistość ale tak to już u nas jest

Odnośnik do komentarza

adasaga3
Natka, ja też zawsze najbardziej żałuję zwierzęcia. Nigdy nie mieliśmy takiego przypadku, ale gdyby-nie daj Boże- się tak zdarzyło to zastanawiam się jak należałoby się zachować.

Ola2710, a jak zachował się Twój partner? Co zrobił po zderzeniu z tą sarenką? Zakładam że sarenka nie przeżyła wypadku?
Ostatnio dyskutowaliśmy ze znajomymi jak należy się prawidłowo zachować po zderzeniu z jakimkolwiek zwierzęciem-dzikiem, psem, sarną. Okazało się że właściwie nie bardzo wiemy. Dzwonić po policję, czekać aż przyjadą (ale czy na pewno przyjadą?) podejść do zwierzęcia, próbować go podnieść, przenieść by inne samochody nie poturbowały go jeszcze bardziej? Były też takie głosy że jeśli nic ważnego się w samochodzie nie uszkodziło to po prostu jak najszybciej odjechać z miejsca wypadku nie martwiąc się o zwierzę. Dla mnie to straszne, takie myślenie i postępowanie.

adasaga ja myślę podobnie jak ty

Odnośnik do komentarza

Ola, nie chcę nikogo krytykować, ale Twój narzeczony postąpił bardzo źle, a przede wszystkim niehumanitarnie. Zgadzam się, że ranne zwierzę pod wpływem strachu że ktoś się do niego zbliża może się poderwać, chcieć uciec i przez przypadek na nas wpaść,ale nie oznacza że mamy je być może cierpiące zostawić przy drodze.
Natka, ja też widziałam przy takim wypadku policję. Jakiś czas temu jechaliśmy z mężem drogą prowadzącą przez las. Nagle patrzymy stoi przy drodze samochód i radiowóz. Myśleliśmy że policja zatrzymała ten samochód do zwykłej kontroli. Ale widzimy że policjanci idą poboczem, przyświecają sobie latarkami i czegoś szukają. Kawałek dalej zobaczyliśmy leżącą na drodze sarnę. Więc Ci którzy potrącili zwierzę musieli wezwać policję. Sarna mogla przecież przeżyć wypadek, na pewno była ranna i trzeba jej pomóc, choćby uśpić, a nie pozwolić by umierała w męczarniach.

Odnośnik do komentarza

Szanuję Wasze zdanie i humanitarność w stosunku do zwierząt,jednak uważam,że narzeczony zrobił dobrze i ja sama też bym tak zrobiła.Sarna to nie jest zwierzę domowe,nie wiadomo,czy nie przenosi jakieś choroby,a dodatkowo jest wyjątkowo odporna na potrącenia.Jak narzeczony wracał z pracy,zwierzęcia już nie było (nie zostawił jej na ulicy,tylko na poboczu)-nie sądzę,żeby coś ją zjadło,najprawdopodobniej na własnych raciczkach uciekła w las.
Jesteśmy ze wsi,wokół mamy same lasy i pełno sarenek i innych zwierzątek,co najmniej raz do roku ogłaszana jest akcja odstrzelania ich-bo mnoży się ich za dużo.Nie wiem,co jest bardziej niehumanitarne:/
Co do prawa,to pewnie są odpowiednie przepisy,ale nie wiem,czy któraś z Was próbowała kiedyś odzyskać kasę za takie zdarzenie.Jeśli tak,to gratuluję cierpliwości...Nigdy nie spotkałam się z karą za potrącenie sarny,nie wydaje mi się,by akurat coś takiego było w jakikolwiek sposób karalne-niby dlaczego?jaka jest wina kierowcy,że sarna wbiega mu w ostatniej chwili na jezdnię?analogicznie-jakby człowiek wtargnął na jezdnię prawidłowo jadącemu pojazdowi,i poniósł jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu,to kto zostaje ukarany?
Ale jeśli któraś z Was przedstawi mi odpowiedni przepis,to zwrócę honor;)
Mi mimo wszystko szkoda jest wszystkich w takich sytuacjach,samochodu i naszych portfelów też...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Adasaga,odnośnie tego,że zwierzę w panice może na nas wpaść i nas poturbować-mam inne zdanie.Dla mnie jest to bezmyślność,dla innych może humanitaryzm.Narzeczony ją przeciągnął na pobocze,ja bym tego nie zrobiła-nie tylko dlatego,że pewnie nie dałabym rady (nie stałaś chyba twarzą w twarz z taką sarenką,moje gabaryty przy niej to pikuś,a siły Pudziana nie mam),ale też dlatego,że myślę o swojej rodzinie,dziecku.Nie będę bez potrzeby ryzykować swoim zdrowiem i życiem.Uderzenie około 100-kilowej,przerażonej sarny,może skończyć się nie tylko siniakiem czy guzem...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

nasze prawo jest czasem dziwne, wczoraj widziałam w telewizji program o tym, że niepełnosprawny ściął jarzębinę na swoim podwórzu i nigdzie tego nie zgłosił, a powinien, sąsiad doniósł na niego i płaci karę teraz 9 tyś...chore i nikt im nie powiedział, że jak sie zasadzi nowe drzewo, to nie trzeba płacić kary...
więc nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś wzniósł postępowanie za potrącenie sarny, też uważam, ze trzeba kogoś było zawiadomić, jeśli nie bał się zdjąć z drogi, to czemu nie zadzwonił po pomoc? to, że zniknęła z pobocza, to dla mnie nie oznacza, że uciekła do lasu, a raczej, że trafiła albo do lecznicy albo na kiełbasę, nie wiadomo...ja też mieszkałam w okolicy lasów i takie rzeczy zdarzają się często, to wiem, ale jak zwierze samo nie ucieka do lasu, tylko leży, to koniecznie trzeba wezwać pomoc

Odnośnik do komentarza

Olu, chyba źle mnie zrozumiałaś. Napisałam przecież że: "ranne zwierzę pod wpływem strachu że ktoś się do niego zbliża może się poderwać, chcieć uciec i przez przypadek na nas wpaść,ale nie oznacza że mamy je być może cierpiące zostawić przy drodze.". Ja też bym nie ryzykowała zdrowia czy życia, bałabym się ze zwierzę wyrządzi mi krzywdę, kopnie czy ugryzie. Bałabym się też że to ja próbując go podnieść czy przeciągnąć zaszkodziłabym mu . Pomijam fakt, że pewnie nie miałabym tyle siły. Chodziło mi o to że zostało pozostawione bez pomocy. Tak jak Margeritka uważam, że należy wezwać pomoc, zadzwonić po policję, oni sami po przyjeździe pewnie nie zajmują się rannym zwierzęciem ale wzywają odpowiednie służby- leśników, weterynarzy, czy kogo tam trzeba.
Co do kar za potrącenie zwierzęcia to nie spotkałam się z tym, nie słyszałam. Wydaje mi się to mało prawdopodobne, to przecież zdarzenie losowe, którego nie da się przewidzieć. A jeśli chodzi o odszkodowania nie miałam podobnego zdarzenia, nie słyszałam też od nikogo o takim przypadku by komuś udało się jakieś odszkodowanie od nadleśnictwa uzyskać. Wiadomo, jak się takie sprawy w naszym kraju ciągną i jak trudno cokolwiek uzyskać od "państwa".

Odnośnik do komentarza

Ola zwierzęciu tak jak człowiekowi trzeba pomóc w razie wypadku mówią o tym przepisy prawne. Jeżeli w wyniku kolizji z dzikim zwierzęciem, niezbędne okaże się jego uśmiercenie, musimy wezwać odpowiednie służby. Za niedopełnienie tego obowiązku grozi bowiem kara aresztu lub grzywna do nawet 5 tysięcy złotych mówi o tym artykuł 25 ustawy o ochronie zwierząt. Czytamy w nim co następuje: „Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust. 3.”. o moralności nie będę tu wspominać.
przepisy znajdziesz w internetowym systemie aktów prawnych Dz.U. 1997 nr 111 poz. 724
Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt.

Odnośnik do komentarza

Margeritka
nasze prawo jest czasem dziwne, wczoraj widziałam w telewizji program o tym, że niepełnosprawny ściął jarzębinę na swoim podwórzu i nigdzie tego nie zgłosił, a powinien, sąsiad doniósł na niego i płaci karę teraz 9 tyś...chore i nikt im nie powiedział, że jak sie zasadzi nowe drzewo, to nie trzeba płacić kary...
więc nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś wzniósł postępowanie za potrącenie sarny, też uważam, ze trzeba kogoś było zawiadomić, jeśli nie bał się zdjąć z drogi, to czemu nie zadzwonił po pomoc? to, że zniknęła z pobocza, to dla mnie nie oznacza, że uciekła do lasu, a raczej, że trafiła albo do lecznicy albo na kiełbasę, nie wiadomo...ja też mieszkałam w okolicy lasów i takie rzeczy zdarzają się często, to wiem, ale jak zwierze samo nie ucieka do lasu, tylko leży, to koniecznie trzeba wezwać pomoc

Marg bezprawne wycinanie drzew mających więcej niż 10 lat i nie są drzewami owocowymi też podlega każe płaci sie w zależności od gatunku np za dąb 1 cm obwodu na wysokości 1,5 m kosztuje ok 5.000 zł kary jak dla mnie są strasznie wysokie i tak ich nikt nie płaci ale przynajmniej ludzie przestali tak bezmyślnie wycinać te drzewa

Odnośnik do komentarza

W kwestii sarenki-szanuję Wasze zdanie i mam nadzieję,że szanujecie moje:) Wasze stanowisko -moralność,prawo itp oczywiście do mnie przemawiają,ale jestem też do bólu "realistką" w tej kwestii:dla mnie niestety nie ma sensu dzwonienie po pomoc Np do leśniczego,przynajmniej do naszego,bo znamy się nie od dziś i wiemy,co powie.Plus spóźnienie do pracy (zależy od szefa,co to będzie..).
Nie wiem,może mam też takie "nieczułe" stanowisko,bo kiedyś potrąciłam pieska..była noc,nieoświetlony środek wsi,wyskoczył mi z krzaków prosto pod koła:( Zatrzymałam się,włączyłam awaryjne,znalazłam szybko latarkę i wyszłam,żeby zobaczyć,czy zabiłam...i ledwo sama uszłam z życiem,bo z szaleńczą prędkością jechało inne auto,które tego pieska przejechało jeszcze raz!Pisknął,czyli po moim jeszcze żył...ja na szczęście uskoczyłam...Ale od tej pory zastanowię się 5 razy,zanim przedłożę zwierzę nad człowieka.

Z tymi drzewami też słyszałam - paranoja... Ciocia w zeszłym roku legalnie załatwiała wycięcie drzewa ze swojego podwórka i zapłaciła spore pieniądze.Ale jak Natka napisała-kary są jeszcze wyższe...

Mnie jeszcze "rozwala" nasze prawo budowlane...np że nie można wstawić sobie okna dachowego,jeśli nie ma zachowanej odległości od domu sąsiada.Jakby to jeszcze były 2 metry,to bym rozumiała...nie widzę po prostu,gdzie tu sens,gdzie logika:/

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola jak najbardziej szanuje twoje stanowisko w sprawie zwierząt tu bardziej chodziło mi o przepisy i tylko tyle a to czy ktoś się zatrzyma w takiej sytuacji czy też nie to jego osobista sprawa ja osobiście bym sie zatrzymała
wydaje mi sie ze tam gdzie są drogi przez lasy czy miejsca gdzie zwierzyna może wyskoczyć na drogę odpowiednie służby powinny rozciągać specjalne siatki i byłoby mniej takich zdarzeń

Odnośnik do komentarza

obawiam się że niewiele się da z tym zrobić. Nie wszędzie da się poprowadzić autostrady. U mnie w okolicach też jest trochę lasów i właściwie za każdym razem widzimy jak przy poboczu stoją sarenki, na szczęście nie rzucają nam się pod koła. Las jest ich domem, ich terytorium już i tak zostało przez człowieka w znacznym stopniu zagrabione więc nie ma się co dziwić że wędrują, nierzadko muszą przejść przez drogę i wtedy dochodzi do wypadków. Życzmy i sobie i sarenkom i innym zwierzętom byśmy się nie spotykali na drogach. ;-)

Odnośnik do komentarza

Tego sobie życzymy:)
U mnie z jednej strony wsi las jest blisko - tam wychodzą do owej rzeki,a z drugiej strony las jest dalej,ale przy ulicy są pola.A na polach same sarenkowe pyszności,m.in.kukurydza...zwłaszcza teraz,jak już jest ścięta,sarenki pomykają po jedzonko...uważać trzeba bardzo,bo to są nieprzewidywalne zwierzątka.
Tuneli na drodze powiatowej czy gminnej na pewno nie zrobią,co najwyżej postawią wspaniałomyślnie znak-gdyby ktoś niepoinformowany jechał.Nawet nie mamy normalnie wykoszonych poboczy,więc megatrudno cokolwiek dostrzec z tych traw i krzaków :/

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

ola2710
Tego sobie życzymy:)
U mnie z jednej strony wsi las jest blisko - tam wychodzą do owej rzeki,a z drugiej strony las jest dalej,ale przy ulicy są pola.A na polach same sarenkowe pyszności,m.in.kukurydza...zwłaszcza teraz,jak już jest ścięta,sarenki pomykają po jedzonko...uważać trzeba bardzo,bo to są nieprzewidywalne zwierzątka.
Tuneli na drodze powiatowej czy gminnej na pewno nie zrobią,co najwyżej postawią wspaniałomyślnie znak-gdyby ktoś niepoinformowany jechał.Nawet nie mamy normalnie wykoszonych poboczy,więc megatrudno cokolwiek dostrzec z tych traw i krzaków :/

Ola wiem bo tak jest niestety prawie wszędzie i dopóki tak będzie to będą i wypadki z udziałem zwierząt

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...