Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

Bettyy a na jaki kolor?
ja byłam wczoraj na podcięciu grzywki u fryzjerki i oddała mnie w ręce praktykantki, biedna dziewczyna wiele się namęczyła, ale udało się jej, choć nie za bardzo jestem zadowolona, ale nie chciałabym być niegrzeczna, bo przecież i ona musi sie nauczyć ciąć, a mnie grzywka i tak szybko odrośnie, moja fryzjerka nie lubi mojej grzywki obcinać, bo włosy z jednej strony ich więcej, z drugiej mniej i jakoś odskakują, oj masakra, wiem, sama, że nie łatwo, bo czasem z mężem sami podcinamy, ale ja się śmieję, że najlpeiej przyłożyć garnek i ciąć od garnka:)

Odnośnik do komentarza

no ja bym się przeszła do kosmetyczki z chęcią ale z drugiej strony szkoda mi kasy -wolę na dzieci wydać :P

Natka czemu ? Nie lubi obcinania? choć w sumie jak pamiętam to też nie lubiłam jak mama mi podcinała grzywkę
Ola ten też sobie liczy sporo ale raz zaszaleć można :) .. dobrze, że dentysta ok i ceny też
Margeritka.. niby fakt, że się dziewczyna musi gdzieś nauczyć ale nie wiem czy bym się odważyła..mojego męża ostatnio jakaś "świeża" chyba obcinała i jakaś tragedia wyszła :P

Odnośnik do komentarza

Ja też byłam królikiem doświadczalnym - znajoma,jak kończyła szkołę,miała niby praktyki,ale polegaly one na"przynieś,wynieś,pozamiataj,a w nagrodę umyjesz klientce włosy"...Może ma to jakiś-nieznany mi dotąd-sens,nie wiem...
Żyję,uszy mam,włosy też;)
A Dziewczyny,zgodziłybyście się na to,by podczas porodu byli obecni studenci/uczniowie?-tak z innej beczki,ciekawa jestem po prostu

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

anaaa nie wiem czasem daje bez problemu obciąć grzywkę a czasem nie lubi zależy od humoru ale zawsze jakoś ja namówię
Ola " Żyję,uszy mam,włosy też;)" dobre he he he
co do porodu to powiem ci że ja raczej bym sie nie zgodziła chociaż nie wiem nawet czy pytają pamiętam jak po urodzeniu syna studenci chodzili z lekarzami na obchód i nie pytali czy mi się to podoba czy nie ale to było 16 lat temu teraz jest inaczej jeśli chodzi o porody

Odnośnik do komentarza

dziewczyny nikt nie czuwał:) ale to tylko grzywka, obcinał mi ją czasem mąż, czasem tez teściowa, ale jak zobaczyłam, jak ta dziewczyna się za to bierze, to myślałam, że sama zawołam swoją fryzjerkę, mam gęste włosy, grzywa gruba, ciężka, podzieliła ją na pół i spięła część do góry, obcięła, potem rozpuściła i znów obcięła, z jednej strony mam takie schodki, ale mało widoczne są:) no wiadomo, że drugi raz bym się jej nie dała:)

Odnośnik do komentarza

Olaprzy moim drugim porodzie od razu zaznaczyłam czego nie chcę: nacięcia krocza i praktykantów na sali porodowej. Powiem nieładnie: moje prośby położna miała w du..e. Rodziłam na rannej zmianie więc niestety praktykanci mieli zajęcia w szpitalu i pod koniec porodu przyszły do mnie jakieś 2 dziewuchy, stanęły w kącie i zaczęły głośno śmiać się, gadać o przysłowiowej "du..e Maryny". Myślałam że mnie szlag traf. Mówię więc mężowi żeby się ich pozbył, podszedł do położnej i poprosił o ich wyproszenie. Jednej kazała odejść, a drugiej... kazała mnie zbadać. Ta zrobiła to w tak "delikatny" sposób że jeszcze trochę a bym ją kopnęła. Potem sobie poszła. Przez chwilę miałam spokój, ale co z tego skoro na sam poród ta pierwsza praktykantka wróciła znowu. W rybnickim szpitalu nie wiedzą, niestety, co to poszanowanie prawa do intymności, dostosowanie się do czyjegoś życzenia, wszystko robią położne według swojego widzimisię. Powiem Wam szczerze że gdybym miała na to siły i czas po porodzie napisałabym gdzieś skargę.

Odnośnik do komentarza

adasaga to miałaś nieprzyjemności, ja jak kiedyś leżałam z Olą w szpitalu na zapalenie oskrzeli, to każdy lekarz miał swoich studentów i całymi gromadami wchodzili na salę, gdzie praktycznie mieśliły się tylko 3 łóżeczka dzieci, ale za dużo nie można było zrobić, bo regulamin szpitala na to pozwalał, a podpisując zgodę na leczenie w tym szpitalu, zgadzałam się na te warunki, może u Ciebie podobnie?

Odnośnik do komentarza

ola mnie przy pierwszym porodzie się pytali czy się zgodzę na osoby trzecie albo jakiś papierek taki był do podpisania -pewnie o tych praktykantów chodziło - nie zgodziłam się i na szczęście uszanowali to.
adasaga to miałaś poród faktycznie ..choć ja tego pierwszego też nie wspominam miło zero empatii.
Margeritka ja jak byłam z córką w szpitalu - coś pod rota-wirusa objawy i odwodnienie do tego to też był tłum na obchodzie .. ale przy porodzie kurcze to powinni jednak uszanować wolę.

Odnośnik do komentarza

adasaga3
Olaprzy moim drugim porodzie od razu zaznaczyłam czego nie chcę: nacięcia krocza i praktykantów na sali porodowej. Powiem nieładnie: moje prośby położna miała w du..e. Rodziłam na rannej zmianie więc niestety praktykanci mieli zajęcia w szpitalu i pod koniec porodu przyszły do mnie jakieś 2 dziewuchy, stanęły w kącie i zaczęły głośno śmiać się, gadać o przysłowiowej "du..e Maryny". Myślałam że mnie szlag traf. Mówię więc mężowi żeby się ich pozbył, podszedł do położnej i poprosił o ich wyproszenie. Jednej kazała odejść, a drugiej... kazała mnie zbadać. Ta zrobiła to w tak "delikatny" sposób że jeszcze trochę a bym ją kopnęła. Potem sobie poszła. Przez chwilę miałam spokój, ale co z tego skoro na sam poród ta pierwsza praktykantka wróciła znowu. W rybnickim szpitalu nie wiedzą, niestety, co to poszanowanie prawa do intymności, dostosowanie się do czyjegoś życzenia, wszystko robią położne według swojego widzimisię. Powiem Wam szczerze że gdybym miała na to siły i czas po porodzie napisałabym gdzieś skargę.

no to rzeczywiście przeżycia miałaś nie zazdroszczę ale masz rację ja po pierwszym porodzie też czułam ze nikogo nie interesuje to co te kobiety rodzące czuja masakra jakaś natomiast przy drugim i w innym szpitalu było super zadbano o wszystko

Odnośnik do komentarza

niestety nie tylko w rybnickim szpitalu nie przestrzegają podstawowych praw człowieka, że o "standardach opieki okołoporodowej" -bo tak się to chyba nazywa- nie wspomnę. Koleżanki, bratowe, szwagierki też nie do końca są zadowolone ze swoich porodów. Jeśli położna była fajna to lekarz do niczego, jak szpital z tych bardziej komfortowych to opieka nad pacjentką czy dzieckiem beznadziejna itd. Kuzynka opowiadała że podczas jej porodu 3 sprzątaczki myły okno. Nikt ich nie wyprosił, bo jak to jej powiedzieli "kiedyś te okna przecież trzeba umyć". Mam świetnego ginekologa, rozmawiałam z nim kiedyś o tym jak wyglądają porody w Polsce i powiedział że jesteśmy "50 lat za Murzynami". A te nowe przepisy, standardy, plany porodów bardzo często funkcjonują tylko na papierze. "Stare" położne i lekarze nauczeni są traktować pacjenta bezprzedmiotowo, a nowi przejmują te zwyczaje od nich.

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się,że też chyba coś takiego podpisywałam,tj.zgodę na ewentualne wizyty uczniów/studentów...ale gdyby przyszli,nie miałabym oporów-już tyle osób podczas ciąży i pobytów w szpitalu mnie oglądało,że nie robi mi to różnicy.Poza tym gdzieś ci ludzie muszą się uczyć ...praktyka też jest ważna.
Przy moim porodzie była jedna położna,którą początkowo wzięłam za uczennicę (młodziutka,przyglądała się tylko,cichutko siedziała)-okazało się,że to położna pracująca na oddz noworodków:) była też salowa,z którą fajnie mi się rozmawiało (też oglądała mnie z "tamtej" strony...).
Swój poród wspominam bardzo dobrze-atmosfera była super,wszyscy mili i pomocni,aż byłam zdziwiona :)

Teraz jeszcze można wypełnić "plan porodu",w którym zastrzegamy sobie,co chcemy,na co się zgadzamy,a na co nie.Nie wypełniałam tego nawet...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ja ostatnio jak bylam u fryzjerki z polecenia tesciowej i czesala mnie na wesele praktykantka to nie zdazylam dojechac na sale weselna i juz mialam rozwalona fryz a po weselu chcialam sie obciac i poszlam do fryzjerki tez z polecenia tesciowej to tez mnie obciela nie tak jak chcialam i nawet zdjecie jej pokazywalam. Jak wyszlismy z salonu to powiedzialam ze obciela mnie nie tak jak chcialam bo nie mam lokow a ona na to ze ona nie widziala na zdjeciu zadnych lokow paranoja...

No i znowu ojciec szuka zaczepki.Tylko dlaczego za kazdym razem wpierdziela w to dziecko moje.Boze ja nigdy chyba spokojnie nie wychowam dziecka.Nigdy tu nie bede miala spokoju i czula sie bezpiecznie... Nawet nie wiem gdzie szukac pomocy w sensie mieszkania i czy wogole to jest realne... Nawet bylam u radcy prawnego i wyszlam z placzem.Ostatnio maz staral sie z pracy o mieszkanie ale wiecie co mu powiedzieli ze nam sie nie nalezy bo mamy gdzie mieszkac i jakbysmy nie mieli naprawde dachu nad glowa to by nam przyznali no i wez tu czlowieku badz madry...

A wogole to nie wiem czy wspominalam ze dzwonila do mnie pani psycholog do ktorej kiedys jezdzilam i zaproponowala mi co czwartek spodkania grupowe.Jestem cieka jak to bedzie wygladalo i moze wkoncu pomoga mi w psychice takie spodkania.Chociaz mysle ze poki bede mieszkac z ojcem pod jednym dachem to chyba nic mi nie pomoze a jak na razie jestem skaxana tu pozostac chyba ze on zapije sie na smierc czego mu zycze bo go nienawidze z calego serca. Nie wiedzialam ze mozna tak kogos nienawidziec i miec taka niechec do kogos...

Odnośnik do komentarza

właśnie wszystko zależy od ludzi i od ich podejścia wiadomo muszą sie uczyć studenci ale można to robić w taki sposób by nikt z tego powody nie cierpiał po co tworzyć pielgrzymki jak można do jednego porodu jednego studenta zaangażować i pewnie taka rodząca nawet nie pomyślałaby ze to student
Katarzyna sytuacja nadal nie ciekawa ale może rzeczywiście idź na to spotkanie może będzie ci łatwiej poszukać jakiegoś rozwiązania twoich problemów

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...