Skocz do zawartości
Forum

Samotne ciężarówki


Rekomendowane odpowiedzi

Ooo dawno nie byłam i widzę że jest tam mało, dobrze. Kobiety u mnie rewelacyjnie, mam tak piękną i zdolną córkę, jestem taka z niej dumna jest moim całym życiem, ma prawie rok więc da się kochane. Jestem Szczęśliwa mamą nikt mnie nie wkurw... Jestem sama sterem i okrętem, przy nikim nie robię, nie skacze. Da się, naprawdę da. Trochę pomagają mi rodzice przy małej czy jak chce gdzieś iść, mogę ją zostawić spokojnie a tak jestem samowystarczalna. Moja córka będzie miała przyrodnie rodzeństwo ale,, tatuś,, chyba niezadowolony... Jego osobę pominę w tym poście. Jedyne co mi doskwiera to czasem,, jak coś wyskoczy,, skrajny brak kasy

Odnośnik do komentarza
Gość Asia_lala21

Hej, znalazlam to forum przypadkowo i czytajac posty widze, ze jest duzo mam, ktore same wychowuja swoje dzieci i niestety zostaly bardzo zle potraktowane przez pseudo tatusiow. Mam nadzieje, ze ktoras mama przeczyta moja historie i cos mi doradzi. Otóż za 2 tygodnie mam termin porodu. Czeka mnie samotne macierzynstwo. Moja sytuacja wyglada tak, ze mialam partnera, ktory mieszka ode mnie 64 km. Spotykalismy sie co tydzien oczywiscie do momentu, az zaszlam w ciaze. Potem juz przyjezdzal do mnie sporadycznie...Ja do niego nie moglam jezdzic, poniewaz zwiazalam sie z nim po tym, jak rozstal sie z kobieta po 3 miesiacach po narodzinach ich corki i jego roddzice stwierdzili, ze to swieza sprawa i jestem tam niemile widziana. Bardziej obchodzil go samochod, jego remont i kolega :( ja poszlam na drugi plan razem z malenstwem. Problem zaczal sie gdy juz chcialam zakupic rzeczy dla dziecka. Wozek, lozeczko i inne niezbedne rzeczy. On ciagle mowil, ze jest jeszcze czas. Ciagle mnie kontrolowal, nie moglam sie malowac, miec facebooka, nie moglam sie ubierac jak mi sie podoba,chodzic do kolezanek. 2 miesiace temu wyladowalam w szpitalu i nie odezwal sie nawet. Wolal spedzac czas z kolega...bardzo mnie to meczy. Do tego dowiedzialam sie, ze w jego zyciu jest juz jakas dziewczyna. 3go mamy sprawe o zabezpieczenie alimentacyjne. Moje samopoczucie jest zle, ciagle mysle o tym co jest :( Wiem, ze z nim nie czekałaby mnie zadna przyszlosc ale jednak bol w sercu jest :(

Odnośnik do komentarza

hej Asiu! Na pewno spotykając się z ojcem dzidziusia bardzo się zaangażowałaś. Jest to jednak człowiek niedojrzały emocjonalnie. Musi się nauczyć w życiu odpowiedzialności przez Wielkie O. Bardzo bym Ci radziła, byś mu w tym pomogła. Wnerwiające jest to, że kobieta, zwłaszcza ta, która w pełni poświęca się dla mężczyzny, nosi jego dziecko, nie otrzymuje troski i miłości od tego mężczyzny, ale wykorzystaj to, że kiedyś zależało Ci na tym człowieku. Znajdź w sobie pokłady ciepła, by budować coś między nami. Powiedz mu np. że rozumiesz jego strach przed poczuciem odpowiedzialności, że to wszystko będzie go kosztowało, że ma dwójkę dzieci i jest pewnie zagubiony, ale że Ty go potrzebujesz do małych gestów. np. by był przy porodzie. Może to będzie dla niego pierwszy krok. Staraj się nie naciskać. Nie wiem, jak odbierzesz to, co piszę, ale jestem doświadczoną mężatką po wielu kryzysach, też matką -z 3cim w ciąży i życie nauczyło mnie, że chcę się poświęcić dla dzieci i to jest właśnie odpowiedzialność kobiety za jej dzieci. Nie ma w tym nic uwłaczającego. Mam godność. Dobrze, że działasz w sprawie alimentów. On musi wiedzieć, że kochanie się z kimś to posiadanie dziecka, to koszt. tak już jest. życie. Kochana, jak czujesz się samotna, to się módl, szukaj dla siebie pomocy, wsparcia psychologa. Życzę Ci dużo odwagi. czasami są sytuacje tak zagmatwane, że wydaje nam się, że bez wyjścia. Okazuje się potem, że to wszystko było przejściowe i zaczyna się układać. Przytulam ciepło.

Odnośnik do komentarza

Myślałam że wszystkie z was na tej stronie są szczęśliwe. A tylko ja jestem sama ... Sama teoretycznie. Z moim partnerem jestem 5 lat. Ale jest coraz gorzej. Pojawia się dwa trzy razy w tygodniu. Zero wsparcia. Awanturuje sie wyzywa często sugeruje że to nie jego dziecko.. Mam czasami na prawdę dość

Odnośnik do komentarza

10 lat temu urodziłam synka .Tata jego zostawił mnie w dniu kiedy się dowiedział,że jestem w ciąży.Byliśmy razem 2 lata,więc dla mnie to był szok.Kochałam go bardzo,ale wygrała jego niedojrzałosc,brak uczuc,egoizm i brak skrupułów względem mnie i dziecka.Ponadto był i nadal jest to człowiek bezwartosciowy.

Odnośnik do komentarza

Z perspektywy czasu kochane cieszę się ,ze nie jestem z tak nieodpowiedzialnym człowiekiem i tego Wam życzę zmiany nastawienia.Dziecko doceni wasz trud w odpowiednim wieku i mama będzie dla niego najważniejsza.Dla naszych wspaniałych dzieci warto się nie poddawać.Na mężczyzn trzeba uważać,bo to cwane bestie i nie rzadko wyrachowane.

Odnośnik do komentarza
Gość Malutka 22

Moim zdaniem niedojrzały człowiek nie zapewni kobiecie poczucia bezpieczeństwa,nie da wsparcia,a jeszcze ściagnie ją w dół nie szanując jej jako kobiety,jej zdrowia,a nie jeden jeszcze wykorzysta do własnych celów i potrzeb.Ludzie się nie zmieniają i nie wierze w cudowne uzdrowienie z powodu dziecka.Dla takiej kobiety niedojrzały facet to problem i dodatkowy obowiązek.Z góry wiadomo,że nie zostanie doceniona,nie usłyszy dobrego słowa.Znam to z autopsji .Życie kobiet jest ciężkie,bo facet zrobi dziecko i idzie dalej,a kobieta zostaje z pamiątką na zawsze.

Odnośnik do komentarza

Piękny wątek, bardzo głęboki i otulajacy te skolatane serduszka... To i moja historia - na pokrzepienie....
4 lata z chłopakiem, miałam 19 lat, 2 kreski, on- trzeba usunąć!, ja- nigdy w życiu, ślub - na siłę ( rodzice) - głupota!! Zdrady, kłamstwa, nerwica,- moja, córka - 3,5 roku - odszedł- wstyd + uff, samotność, ja- samotna matka, bez wartości.....,szybko- nowy facet-razem emigracja- tyran, wariat,zazdrośnik....4 lata - ledwo przeżyłam- było niebezpiecznie- często....powrót do kraju ( córka cały czas przy mnie- na przekór wszystkiemu.
Koniec- uff, samotność, depresja, problemy finansowe, powrót byłego męża, 2 próba- rok, kłamstwa, fiasko....
Koniec- uff, rezygnacja, Hashimoto, stres, myśli samobójcze,przekonanie o fatum, wstyd.... córka - 9 lat, psychika- do leczenia:(
Nagle- strzała Amora, niedowierzanie,błogosławieństwo,spokój,ostrożność, szalenie,odpowiedzialność,akceptacja,ten jedyny,starszy 10 lat,stabilny,ślub,ciąża planowana- poronienie- smutek,wsparcie. Kolejna ciąża- coreczka:), 3 latka, jeszcze jedna ciąża- 14 tydzień, wiem że mogę ufać,liczyc ,kochac,być sobą.
Nasza rodzina jest po przejściach, córka ma już 15 lat, od paru lat ma spokój i szczęście, mówi tacie - tatuś:), ojcu- tata. Kochamy się bardzo,wiemy jak mało i dużo trzeba do szczęścia....
Życzę dobrych decyzji, choć i tak o tym czy były takie- przejmujemy się dopiero dużo później.....

Odnośnik do komentarza

Niedojrzały partner to duży problem,bo kobieta musi i chcę poświęcać się dzieciom,a taki partner okrada nas tylko z czasu,bo trzeba przy nim zrobić wszystko,oprac,ugotowac,zakupy .Zamiast nianczyc partnera w tym czasie mozna zrobić cos dla siebie i dla dziecka.Mężczyzna powinien pomagać a nie przeszkadzać w zyciu i wykorzystywac.Choć jestem osobą uczuciowa i wrażliwą coraz częściej myślę ze facet to problem,a nie radość.Szczególnie taki,który nawet nie potrafi uszanowac swojej wygody i kobiety.Ja lubię decydowac sama.za siebie i żyć spokojnie.Mężczyzni lubią rządzić kobietami,a jak.juz się trafi na dyktatora to mozna się pożegnać ze swoim szczesliwym zyciem i spokojem,dlatego coraz częściej myślę,że samotność ma bardzo dużo plusów.Żyjemy dla siebie i dzieci i nie tracimy zdrowia na zyciowych nieudaczników albo egoistow.Kwestia finansowa,gdy jest dwoje normalnych rodziców wiadomo jest łatwiej,ale gdy nieodpowiedzialny ojciec jest egoista to wcale kobieta nie musi miec łatwiej,bo może jej i dziecku wszystkiego żałowac,albo jeszcze korzystać z pieniędzy kobiety.Jestem po przejsciach,obserwuje tez swoje kolezanki.Dobry mąż to jak wygrana ma loterii.

Odnośnik do komentarza

Macie rację. Ale moim zdaniem najgorzej jest zacząć. Gdy dowiadujemy się o ciąży albo w trakcie jej trwania a partner kończy związek to dla nas tragedia. Ale z czasem jest o wiele lepiej zwłaszcza jak dziecko będzie na świecie wiemy że mamy kogoś kto nas potrzebuje i kogoś kto z nami będzie całe życie. Dlatego sądzę że nie warto się poddawać.

Odnośnik do komentarza

Kochane kobiety, cieszę się, że znalazłam to miejsce. Ostatnio przechodzę kryzys, czasami brakuje mi sił... Obecnie jestem w 23tc. i zostałam sama.
Moja historia jest nieco skomplikowana. Z ojcem dziecka byliśmy prawie dwa lata. Wiedziałam o tym, że ma żonę i dzieci. Zapewniał mnie, że nic ich nie łączy, że mają tylko kontakt tylko że względu na dzieci, że chcą wziąć rozwód, ale mówił mi, że potrzebuje na to czasu żeby dzieci nie cierpialy. Rozumialam sytuacje, ale bywaly momenty, że byłam zazdrosna np. kiedy dzwoniła i ustalali sprawy związane z dziećmi. Trwało to długo a sprawa nie została wyjaśniona, nie wiedziałam na czym stoję... Mieszkaliśmy razem, był czuły, dbał o mnie, spędziliśmy każdą wolną chwilę razem, czułam że zależy jemu na mnie. Rewolucja nastąpiła podczas wakacji. Miałam dość niepewne sytuacji i powiedziałam jemu, że ma trzy tygodnie na podjęcie decyzji co dalej... Wyjechał wtedy spędzić wakacje z dziećmi (jego żona i dzieci mieszkają za granicą). Dzwonił kilka razy dziennie, pisał że tęskni itp, ja też dzwoniłam jeśli tylko chciałam i zawsze znalazł czas żeby rozmawiać. Po powrocie oznajmił mi że dużo myślał i że nie chce poświęcić swoich dzieci, że podczas wakacji widział ile stracił, że chce wrócić do swojego kraju... Oczywiście nadal twierdził, że chce z nią rozwodu. Strasznie rozpaczalam, ale mimo że rozstalismy się to nadal mieszkałam u niego (szukałam mieszkania) spędziliśmy czas, nasze relacje były dobre. Powiedziałam jemu że przestaję brać plastry antykoncepcyjne. On mówił że nawet jeśli byśmy mieli dziecko to by się bardzo cieszył, że nie rozumie dlaczego przez cały nasz związek je brałam, bo on chciał mieć ze mną dziecko. To fakt,często wspominał mi żebym je odstawila, nawet je chciał odklejac ze mnie.......

Odnośnik do komentarza

W międzyczasie przeprowadzilam się. No i stało się. Był czas że strasznie źle się czułam. Myślałam, że to są efekty odstawienia plastrów. On czuł, że mogę być w ciąży więc kupił mi test. Czekałam prawie tydzień żeby go zrobić... Wyszedł pozytywny. Zaczęłam płakać, byłam w szoku. On tak samo, nie wiele mówił. Na następny dzień pojechaliśmy do lekarza razem-6tc. W drodze do domu mówił że się cieszy ale szkoda, że tak wyszło, bo on już wypowiedzenie niby dał w pracy i za dwa tygodnie wyjeżdża z Polski. Zaczęłam krzyczeć, że ucieka, że zostawia mnie samą. Byłam załamana. Po kilku dniach powiedział, że przemyslal wszystko i że będzie mnie wspierał, że zostanie w Polsce przez rok. Ale że będzie częściej jeździć do swoich dzieci czyli w każdy weekend (wcześniej latał co 1-2 miesiące) i że uwaga: nie chce angażować się w żadne relacje, że chce być tylko dla dzieci. No i tak było przez prawie 4 miesiące. Mieszkaliśmy osobno, w Polsce jest 4 dni, reszta z dziećmi za granicą, wpadal do mnie jak miał czas po pracy, dzwonił i pytał jak się czuję, jeździł do lekarza na badania, wizyty do ginekologa. Naprawdę był zaangażowany, ale ja czułam się z tym beznadziejnie. Był ale tak naprawdę go nie było... Potrzebowałam żeby był blisko, żeby przytulił jak trzeba. Tego nie było. Za każdym razem jak wychodził ode mnie z domu to płakałam że mnie zostawia samą. Kiedyś wykrzyczalam żeby mnie zostawił w spokoju, żeby odezwał się dopiero jak urodzi się dziecko, że nie będę robić problemu z kontaktami.... Wyszedł z domu z płaczem. Po dwóch dniach przyszedł i powiedział że poczuł się źle, bo chcę go wszystkiego pozbawić. Wytlumaczylam spokojnie, że musi się określić czego chce, gdzie chce budować rodzinę, że mnie to strasznie boli, powiedziałam że jeśli potrzebuje czasu to ok, nie będę wywierać presji. I dalej było tak samo, pojawiał się i znikal, nie wracał do tematu. Prawie dwa tyg temu zadzwonił i pyta co u mnie. Ja wyprowadziłam się z mojego mieszkania do moich rodziców, 100km dalej. Nawet nie próbował mnie zatrzymać. Powiedział żebym robiła tak żeby mi było dobrze. No i podczas tej rozmowy nie wytrzymalam. Powiedziałam że jak chce w taki sposób ze mną rozmawiać to lepiej będzie jak nie będzie dzwonić. Dopiero jak urodzi się dziecko. Powiedział że ok, ale na wizyty do lekarza będzie chciał ze mną jechać. Od tej pory już nie szuka kontaktu. Niby zrobił to o co prosiłam ale miałam nadzieję że to nim wstrzasnie i zrobi jakiś krok. Niestety. Jest mi strasznie smutno...

Odnośnik do komentarza
Gość ciężka historia

Bardzo proszę o radę, już nie wiem co mam myśleć.

Mam 24 lata, z moim partnerem jesteśmy 2 lata, od 2 miesięcy jestem w ciąży. Była to planowana i świadoma ciąża nas obojgu. Rok temu wyprowadziliśmy się ponad 300km, bo znalazłam dobrze płatną prace. On od tego czasu zaprzestał jakiegokolwiek zarabiania pieniędzy - mówił, że nie może znaleźć pracy. Całe utrzymanie spadło na mnie. Często dochodziło z tego powodu do kłótni, bo byłam już zmęczona takim życiem, praca - dom, jego pomaganie ograniczało się do mycia naczyń - nic więcej, wypominałam mu, że nic nie zarabia, że tylko na mnie liczy, a przecież ja też chce liczyć na kogoś. Jego brak pracy był powodem do oszczędzania - nie paliłam, a on tak, tylko że ja mu na te papierosy nie chciałam dawać. Pod koniec roku obiecał, że będzie szukał pracy i żebyśmy się starali już o dziecko - tak też zrobiliśmy ufałam mu. Znalazł prace pod koniec stycznia, pracuje zaledwie tydzień nawet jeszcze pierwszej pensji nie dostał - wczoraj była sytuacja, że on miał moją kartę do bankomatu, wzięłam ją i schowałam do swojej torebki, powiedziałam ze wypłacimy 200-300zł żeby leżało w domu a ja będę miała kartę. Jego to bardzo poirytowało - mówił że nie mogę znieść faktu że on ma pieniądze przy sobie, no to mu wygarnęłam, że na tej karcie nie ma nawet złotówki zarobionej przez niego od słowa do słowa uderzył mnie z pięści 3 razy, zasłoniłam się więc dostałam po ręce. Byłam w szoku nie mogłam na niego patrzeć, uderzyłam go w twarz i tak kilka razy. Byłam w taki stanie, że nie mogłam ustać na nogach, nie mogłam złapać oddechu to chyba z nerwów - chciałam jechać do lekarza. Pojechałam sama, kiedy wróciłam nawet nie zapytał co i jak, rozmawiał z kolegami, jak nie z jednym to z drugim - nie próbował załagodzić tej sytuacji ani nic. Szkoda mi tego wspólnego czasu, ale to co zrobił wczoraj przechodzi ludzkie pojęcie. Co mam zrobić? :( Wstydzę się komuś powiedzieć, że na takie coś sobie pozwalam. Zarabiam utrzymuje nas oboje i jeszcze mi się za to obrywa.

Odnośnik do komentarza
Gość ciężka historia

Wstydzę się powiedzieć moim rodzicom, wiem że tata był przeciwny temu związkowi. Serce by mu pękło jakby się dowiedział, że coś takiego miało miejsce. Nie chce ich narazie niepokoić.
Mam bardzo dobry kontakt z jego rodzicami i ogólnie z jego rodziną. On wczoraj rozmawiał z nimi i nawet słowem nie wspomniał o tej całej sytuacji. Ja nie zamierzam tego przemilczeć, uważam że ktoś powinien o tym wiedzieć i dzisiaj opowiem wszystko jego mamie. To nie są sytuacje które powtarzają się regularnie, ale rozczarował mnie tym, że zrobił to w takim trudnym czasie dla mnie. Ciężko wszystkie dobre chwile porzucać z powodu jednej złej sytuacji, sama nie wiem - jest mi bardzo ciężko i nie mam o kim z tym porozmawiać :(

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...