Skocz do zawartości
Forum

Karmi� butl� i mi nie wstyd :)


Rekomendowane odpowiedzi

I znów wychodzi na to, że "co kraj to obyczaj". Wspomniana przeze mnie koleżanka ewidentnie przyzwyczaiła córeczkę do słodkiego. Bo niejadek, a jak ona daje kaszki owocowe to przecież nie to samo co słodycze, a mała tak chętnie je... No i problem jest.
Moja Jula zaczynała od warzyw i jadła chętnie. Odkąd spróbowała owoców, kręci nosem na to co jadła wcześniej z ożywieniem i rozgląda się gdzie te jabłuszka. Niechby tylko soczek. Na wodę od samego początku patrzy z niechęcią. Herbatki to i owszem.
Z umiłowaniem konkretnego smaku po ciąży u mnie też się nie sprawdza. Gdybym miała wybrac, który smak zostanie wyeliminowany, w sumie bez żalu pożegnałabym się ze słodkim. Uwielbiam kwaśne, czosnkowe, octowe itp. W ciąży jeszcze mi się wzmocniło, ale na Julę się nie przeniosło. A czytam, że u niektórych mam to i owszem. Reguł zatem nie ma.

marzen@:

Zgadzam się całkowicie z tym, że trochę słodkiego nie zaszkodzi. Wszystko z umiarem. A z kaszkami to świetny pomysł. Sama zamierzam dawac bezsmakową, ale za to wzbogacaną owocami. Skomponowanymi przeze mnie, bo w te dodawane w procesie produkcji średnio wierzę.

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny kiedy nasi dziadkowie nas karmili to często, tłusto, dużo a teraz nierzadko tak jest, że żołądki rozepchane (u mnie tak działa) Zawsze byłam żarta i mi to zostało i trzeba kontrolować. A co do słodyczy zawsze umiar i rodzaj słodycza jest lepszy. Ja np.nie toleruję chipsów u maluchów, ale lizaka sama dam. Cukierków nie daję małemu bo po 1. się boje, a po 2. nie są mu do szczęścia potrzebne. Wolę zrobić sama ciasteczka, ciasta etc. i wiem co je

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Mnie kochana babcia częstowała słodyczami ile wlezie, buntując jeszcze przeciwko mamie, która mi je ograniczała. Nie mam problemów z wagą, ale od dziecka walczę z zębami. Dzisiejsze, bardziej uświadomione czasy są zdecydowanie lepsze. Nie pozwolę postępowac przy Julce na "starą" modłę.

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

Samhain

marzen@:

Zgadzam się całkowicie z tym, że trochę słodkiego nie zaszkodzi. Wszystko z umiarem. A z kaszkami to świetny pomysł. Sama zamierzam dawac bezsmakową, ale za to wzbogacaną owocami. Skomponowanymi przeze mnie, bo w te dodawane w procesie produkcji średnio wierzę.

I masz rację z tymi kaszkami - sprawdziłam skład jednej tak na chybił trafił i okazuje się, że cukier jest wymieniony wcześniej niż "sproszkowane owoce" co oznacza, że jest go więcej, a owoców, z tego co pamiętam jakieś 3,5% :D Jak sama daję owoce do kaszki to jest ich co najmniej 1/4 lub połowa talerzyka

Ulla popieram twoje zdanie - lepiej dzieciakowi dać domowe ciastka - te sklepowe zawierają tłuszcze utwardzone, jaja w proszku, konserwanty i inne syfy :D A kawałek domowego ciasta drożdżowego żadnych "ulepszaczy" nie zawiera

Margeritka tą zupke to na różne sposoby można podać - zamiast żółtka na przykład siekane mięsko. Młoda lubi też dynię z jabłuszkiem i ryżem na kolację

Odnośnik do komentarza

beata122
Dziewczyny a co mozna samemu ugotowac maluchowi po 4 miesiacu zeby nie podawac gotowych kaszek?

Nie zastanawiałam się czy można podac coś zamiast gotowych kaszek. Chyba nie bardzo, bo przecież nie kaszę manną.
Ja ogólnie jeszcze nie podaję kaszki jako oddzielnego posiłku. Czasem dodaję łyżeczkę do wieczornego mleka w nadziei, że Jula będzie dłużej spała, ale rzadko skutkuje. Zagęszczam też odrobiną kaszki kukurydzianej niektóre stałe posiłki.
Pisałyśmy tu z marzen@, że lepiej unikac słodkich kaszek z dodatkami owoców. Bo te owoce są tam jedynie "podobno", a cukier jest na pewno. Zatem kiedy już zacznę podawac kaszę, zamierzam wykorzystywac tę bez dodatków, a owoce dokładac we własnym zakresie.
Tak w ogóle nie wiem czy karmisz piersią, czy mieszanką. Ja zaczęłam rozszerzac dietę kiedy córeczka skończyła siedemnaście tygodni (karmię mieszanką). Tak zaleca Agnieszka Górniakowska w książce "Zdrowy start".

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

beata122
Samhain niestety jestesmy juz na modyfikowanym. Karmienie piersia musielismy zakonczyc po 2 miesiacach zycia malego. Dlatego teraz zaczynamy rozszerzac diete no i wlasnie chcialabym dawac mu cos bardziej naturalnego niz te gotowce.

U mnie laktacja zanikła po trzech miesiącach, więc Cię rozumiem.
Po pierwsze zwróc uwagę czy Twoje dziecko wykazuje zainteresowanie jedzeniem dorosłych. Schemat schematem, naciski innych (wiem, że są) to jedno, ale z rozszerzaniem diety nie ma się co spieszyc.
Po drugie nie bój się kleików i kaszek. Unikaj tylko zawierających cukier kaszek owocowych. Kleik ryżowy czy kaszkę kukurydzianą możesz dodac do mleka albo zagęścic zupkę.
Ja podaję jedzenie w słoiczkach. Mieszkam w dzikim kraju i nie mam dostępu do sprawdzonych warzyw. Najpierw zaczęłam podawac marchewkę. Na początek dosłownie dwie małe łyżeczki. Tyci-tyci. Później obserwacja czy nie ma wysypki, biegunki, bólu brzuszka... Następnego dnia większa porcja i tak każdego dnia większa. Następnie podałam marchewkę z ziemniakiem, później brokuły, a teraz jesteśmy na etapie szpinaku. Polecanym warzywem jest też dynia, ale ogólnie najbardziej wartościowe są zielone warzywa.
W książce Górniakowskiej, o której pisałam w poprzednim poście, jest taki przepis na pierwsze zupki: "Ugotuj marchewkę lub dynię w małej ilości wody lub na parze i zmiksuj na papkę. Możesz dodac kilka kropli oliwy". I już. Gdzieś jeszcze w tej książce przeczytałam, że ważne, żeby wody przy gotowaniu było mało i nigdy NIE WOLNO podawac dzieciom warzywnego wywaru, który zostaje po gotowaniu.
Ta sama autorka radzi się wstrzymac z owocami do szóstego miesiąca (a nawet prawie siódmego). Bo nie wnoszą one zbyt wiele do diety, a przyzwyczajają do słodkiego. Z deserkami warto więc poczekac. Można podawac za to sok przecierowy, np. z marchewki (na początku rozrzedzony wodą).
Pewnie nie napisałam zbyt wiele nowych dla Ciebie rzeczy, ale skoro chcesz zdrowo odżywiac maluszka, przytoczyłam kilka rad eksperta. Mam nadzieję, że się przydadzą :)

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

Samhain Dziekuje bardzo za wyczerpujaca odpowiedz. Wykorzystam informacje.
Ja mleka to mialam ogrom. Zalewalo mnie doslownie i lecialo pod cisnieniem bez ssania. Az do przesady mialam tego mleka. Ale co z tego? Maly sie zbuntowal i nie chcial jesc z cyca. Przez to ze gdy mial kolki od czasu do czasu dalam mu butle bo ta go łatwo nasycala i pozwalala zasnac. Po cycu nie zasypial i sie meczyl. Pozniej maly zczail ze z butli sie je latwiej i bylo po karmieniu. odciagalam laktatorem ale laktator to nie to samo co maluch i z czasem mleko zaczelo zanikac :(

My wlasnie tez zaczelismy od marcheweczki, owocow jeszcze nie dawalam. Wczoraj dalam mu kleiku kukurydzianego. Obserwuje ale chyba wszystko ok bo kupki robi, brzuszek nie boli, wysypki nie ma.

Zapraszam na bloga: www.szczescie-mamy.blogspot.com
Wszystko dla mamy i jej niesfornego szkraba.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3vflouqfjnwhv.png

Odnośnik do komentarza

beata122:

Nie ma za co :)
Tak, od laktatora szybciej zanika. W pierwszym miesiącu też miałam sporo mleka. Położne w szpitalu miały ubaw, bo innym mamom przydzielono koszyczki na mleko, a ja miałam całą półkę. I nic nie robiłam, żeby tak było. Po trzech miesiącach z dnia na dzień zmniejszało się tak o ok 10 ml dziennie, a w końcu odciąganie stało się bolesne i dałam się na spokój. Nie ma się co stresowac, mieszanką też można wykarmic dziecko i nic mu się nie dzieje.
Z owocami faktycznie uważaj. To nie to, że trzeba ich unikac, ale na początek nie są potrzebne. Już widzę to po swojej Małej, która rozgląda się za soczkiem i zaczyna kręcic nosem na obiadki. Ech.

Ulla:

Bo ja mam ten nieznośny dla siebie charakter, że jeśli nurtuje mnie jakaś kwestia to pytam, szukam, czytam... Wiedzy szukam głównie w książkach. Takie zboczenie zawodowe ;)

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

Margeritka
Samhain zgadzam się z Tobą, owoce na początek w małych ilościach, lepiej zacząć od warzyw, ja zaczęłam od jabłuszka ze słodką marchewką i teraz trudniej mi wprowadzić warzywa, ale mam nadzieję, że Ola niedługo będzie je jadła

Będzie, będzie. W pewnym momencie słodki smak jej się znudzi. Zwłaszcza jeśli nie będzie zakazanym owocem. Moja koleżanka pociesza mnie tak w kwestii wody. Jej obie córeczki najpierw nie chciały jej pic, bo wiadomo - soczki. Później gust im się zmienił i teraz same proszą o wodę.

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

Beata co do kaszek to właściwie wszystkie bezglutenowe - możesz zacząć od kukurydzianę - jeśli nie chcesz błyskawicznej dla dzieci, to możesz kupic taka do gotowania - ponoć zdrowsza bo nie jest tak przetworzona jak te błyskawiczne. Możesz tez ryż na miękko ugotować albo jaglaną kaszę. Ja kupuję kaszki Holle, bo nie chce mi sie np. jaglanki przez godzinę gotować. Tych Holle jest duży wybór bezmlecznych i bezowocowych i co ważne bez cukru.
Co do owoców to maja dużo witamin i warto wprowadzać ich niewielkie ilości, bo poprzez zawartośc wit C zwiekszają przyswajalność żelaza. Z tym, że lepiej zaczynać od warzyw, bo niektóre dzieci faktycznie, kiedy posmakuja owoców na początek to warzyw nie chcą (zbyt subtelny smak mają :D). Jeszcze jedna rzecz, o której rzadko się mówi, to taka, że owoce maja sporo cukru (fruktozy, co prawda, zdecydowanie lepszej niż biały cukier) i w nadmiarze mogą być tuczące. Niemowlętom nie zaleca się więcej niż 120-150 g dziennie owoców (w tym mieści się też sok owocowy)

Odnośnik do komentarza

Margeritka
ale wszystko zależy od dziecka, synek znajomej (rodziłyśmy tego samego dnia) też zaczynał rozszerzanie diety od deserków owocowych, potem bez problemu włączył warzywa, zupki słoiczkowe i przygotowane przez jego mamę, je wszystko, co mu się poda....

Ano zależy, toteż napisałam o dzieciaczkach znajomych, które najpierw nie chciały wody, a teraz nie chcą soczków, tylko wodę.
Jestem nauczycielem. W zasadzie od wszystkiego, ale z wykształcenia polonistką (drugi kierunek - historia) i tak mam zakodowane, że najpierw szukam informacji w książkach. Albo w internecie, byle literki ;)
I znów marzen@ dobrze pisze :) Owoce nie wnoszą zbyt wiele do diety. Lepiej je podac zamiast chrupka, ciasteczka czy czegoś w tym rodzaju, ale rzeczywiście nie więcej niż 150 g na dobę i to łącznie z sokami.

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

Ulla
No to dwa zawody...no to masz szanse uczyć polskiego u siebie

Oj, nie! Moim marzeniem jest otwarcie przedszkola w Polsce, ale do państwowej szkoły już nie wrócę. Uwielbiałam pracę z dziecmi, nie miałam problemów z rodzicami, ale polska państwowa szkoła to dla mnie instytucja tak chora, że nie chcę miec z nią już nic więcej do czynienia. Mogę tutaj wystąpic o uznanie wykształcenia i poszukac pracy w szkole, ale mam taki uraz, że raczej tego nie zrobię.

http://www.suwaczek.pl/cache/dcb49604bf.png
http://www.suwaczek.pl/cache/730946f441.png

Odnośnik do komentarza

marzen@
Beata co do kaszek to właściwie wszystkie bezglutenowe - możesz zacząć od kukurydzianę - jeśli nie chcesz błyskawicznej dla dzieci, to możesz kupic taka do gotowania - ponoć zdrowsza bo nie jest tak przetworzona jak te błyskawiczne. Możesz tez ryż na miękko ugotować albo jaglaną kaszę. Ja kupuję kaszki Holle, bo nie chce mi sie np. jaglanki przez godzinę gotować. Tych Holle jest duży wybór bezmlecznych i bezowocowych i co ważne bez cukru.
Co do owoców to maja dużo witamin i warto wprowadzać ich niewielkie ilości, bo poprzez zawartośc wit C zwiekszają przyswajalność żelaza. Z tym, że lepiej zaczynać od warzyw, bo niektóre dzieci faktycznie, kiedy posmakuja owoców na początek to warzyw nie chcą (zbyt subtelny smak mają :D). Jeszcze jedna rzecz, o której rzadko się mówi, to taka, że owoce maja sporo cukru (fruktozy, co prawda, zdecydowanie lepszej niż biały cukier) i w nadmiarze mogą być tuczące. Niemowlętom nie zaleca się więcej niż 120-150 g dziennie owoców (w tym mieści się też sok owocowy)

Marzena powiedz, gdzie kupujesz te kaszki Holle i czy są błyskawiczne i czy dodajesz do nich wodę czy mm?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...