Skocz do zawartości
Forum

Październikowe fasolki


Kinga1982

Rekomendowane odpowiedzi

Boska - dobrze Ci lekarz powiedział, termin porodu wyznacza się albo z OM albo z pierwszego USG (tego w okolicy 12tyg), tak przedstawia sprawę każdy podstawowy podręcznik sztuki medycznej ginekologiczno - położniczej, każde kolejne USG nie ma prawa mieć wpływu na termin porodu, bo każde kolejne pokazuje tylko jak dziecko rośnie. Nie ma technicznej możliwości by USG wywróżyło nam termin porodu, ono wyznacza ten termin by sprawdzić czy dziecko rośnie zgodnie z planem i tyle. Więc jeśli wychodzi, że dziecko jest większe niż powinno być na dany tydzień to nie przyśpieszy nam to w żaden sposób porodu, po prostu dziecko urodzi się duże i tyle. I to samo w drugą stronę jeśli dziecko jest mniejsze niż powinno być na dany tydzień. Statystycznie rzecz biorąc około 70% dzieci rodzi się w odstępie 2/3 dni od terminu porodu wyznaczonego przy tym pierwszym USG. A wiele kobiet nastawia się na inny termin, bo nikt im tego porządnie nie wytłumaczył i potem szok i niedowierzanie, że np jeszcze dwa tygodnie do porodu.

http://www.suwaczki.com/tickers/relghdge0gdslw8c.png

Odnośnik do komentarza

Sweet-
super, że możesz ją sobie obejrzeć:)
Tak dla porównania zapraszam na wirtualny spacer po mojej porodówce i potem zdasz relacje czy standardy mocno się różnią;D
http://szpital.ostrzeszow.pl/vtour/tour.html

Co do terminu porodu to mój mały też jest większy niż z terminu, ale lekarz nic nie zmienia. Poza tym ma okrąglutką głowę jak ja i porównując ją z wymiarami kości to też jest różnica chyba tygodnia. Lekarz powiedział, że to nic bo raczej rzadko się zdarza żeby dziecko miało wszystkie pomiary identyczne;)

Odnośnik do komentarza

Hej. Dziewczyny ale macie przejscia z tymi tesciowymi to france jedne.
Ja mialam dzis usg i z malym ok wody tez ok. Wazy 2100-2200g wiec raczej tez duzy sie nie urodzi. Ale moze bedxie latwiej urodzic. Mialam powtorke rezonansu glowy ale wynikow jeszcze nie znam no i neurolog mial jeszcze przujsc i jakby bulo ok to bym wyszla do domu ale wypisy sa do 14 a zostalo tylko pol godziny i neurologa nie widac.

A co u Aski U. Dawno sie nie odzywala

http://www.suwaczki.com/tickers/74dii09kqtlwealj.png

Odnośnik do komentarza

Ja już po wizycie. Ktg- ok. A co do usg i wagi mojej dzidzi- to jest troszkę lepiej, ale mimo to w 35tyg. nie waży nawet 2kg :/ w ciągu 2tyg. przybrała niecałe 400g, teraz waży ok.1850... Za 3tyg. ponowne usg i być może poród...Na dzień dzisiejszy rozwija się dobrze, ale będzie kruszynką- tak dziś mi powiedzieli. Nadal co tydzień mam ktg.
Kurcze...Wasze dzidziolki tak ładnie rosną, a moja boi się tej tkanki tłuszczowej...ehhh...

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sgu1r2oscelcr.png

Odnośnik do komentarza

No to mnie uspokoiłyście.. Chociaż teraz jak porównuję, to może się okazać że ten poród naturalny to będzie u mnie ciężka przeprawa :P Marzę po cichu żeby jeszcze wrzesień sobie spokojnie minął pod wezwaniem Karolka w brzuszku :)

Muszę się wam do czegoś przyznać. Jestem okropną kucharką. Ale tak serio, nawet nie to że robię niedobre jedzenie, ale w ogóle samo gotowanie jest dla mnie stresujące.
I uwaga.... najbardziej nie lubię gotować... (zgadnie ktoś?) ZIEMNIAKÓW.
< teraz możecie się śmiać> Ja sama się z siebie śmieje :P Ale nie kumam tego procesu, zawsze się stresuje że mi ta woda zaraz wykipi, a jak robię na mniejszym - to się mój M. ze mnie śmieje, że te ziemniaki to chyba na kolacje, bo na obiad to na pewno nie zdążą się zrobić :)
Do tego zawsze się stresuje kiedy je wstawić, bo jakieś dodatki to już potem szybko idą, ale te ziemniaki... Potem albo trzeba na nie czekać albo robią się zimne.
Siedzę teraz przy stole, zamiast się położyć (bo trochę mnie brzuszek kuje z prawej strony) i patrze na kuchnie i na te nieszczęsne ziemniaki. TV się boje włączyć, bo się zaraz zagapię i znowu wykipią.
Powinni sprzedawać ziemniaki z instrukcją obsługi, tak jak kaszę czy ryż, na opakowaniu zawsze jest napisane co i jak :)))
A i wiecie co, może nie każda z was wie, ale producenci makaronów to też złośliwe bestie! Cholernicy nie zawsze piszą na opakowaniu co i jak. I skąd ja mam wiedzieć ile i jak gotować... Staram się pamiętać przy kupowaniu, żeby sprawdzać czy jest napisane na opakowaniu jak je przyrządzić, ale czasem się zdarza że zapomnę i potem mój M. ma ze mnie polewkę bo się go 10 razy pytam jak przyrządzić makaron :P Tak jak wy pewnie teraz.

A i jak tak sobie już gadam głupotki, to wiecie co ostatnio na FB była dyskusja i parę dziewczyn przyznało się że nie ma mikrofalówki i wcale nie potrzebują!! Ja nie wiem jak tacy ludzie żyją. Ale poważnie, ja sobie nie wyobrażam. Z głodu bym umarła.

Jak myślę o tym, że pewnego dnia będę musiała wrócić do pracy to aż mi się niedobrze robi, ale jak pomyślę że wtedy mój M. znów zacznie więcej gotować, to w sumie chętnie wrócę do pracy :P (bo teraz on nie bardzo chce za bardzo gotować, bo i robotników ma na głowie i robotę.. a już jak ja się lepiej czuje, to w ogóle ma potem muchy w nosie, jak nic nie upoluje dla niego na obiad). I tak to fajnie w domu, tylko to gotowanie... ;)
Mam nadzieję że wszystkim poprawiłam humor. A i oczywiście nie mówcie nikomu, że taka ze mnie noga ;P bo jeszcze przyjdzie jakaś i mi odbije mojego faceta, bo czasem myślę że jakby się trafiła jakaś która tak super wymiata w kuchni to nie wiem czy mój M. by się nie skusił :P tak chociaż na tydzień, przybrał by trochę na wadze i pewnie do mnie wrócił, ale wole nie testować go :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/8pkaqlf.png

Odnośnik do komentarza

Zosia, a może Twoja lekarka powinna po prostu skierować Cię do szpitala i wtedy porobili by Ci wszystkie potrzebne badania bez jeżdżenia, czekania, denerwowania się. Wiem, że masz Piotrusia, ale może pobyt w szpitalu nie byłyby długi i byłby lepszy niż takie czekanie na przyjęcie i użeranie się z lekarzami gburami. Może zapytaj ją o taką możliwość.

Ja też dzisiaj jadę na szkołę rodzenia. Też jest w planach zwiedzanie porodówki, ale właśnie wtedy gdy będzie wolna, co nie wiadomo kiedy nastąpi. A lekarz dzisiaj mi odradził ćwiczenie na zajęciach. Zapytałam go, bo prowadząca szkołę położna wymaga zaświadczenia od lekarza, że nie ma przeciwskazań. Ale on powiedział, że jeśli mam twardnienia i nawet chodzenie mnie męczy, to lepiej żebym nie ćwiczyła. I powiedział że w sumie teraz to i tak niewiele by one już dały ;)
Badania ogólnie wszystkie ok, ale teraz wizyty będą już częstsze - co 2 tygodnie. A zwolnienie dał bez problemu :) Pobrał mi dzisiaj wymaz na ten GBS, ale musiałam za to zapłacić 35 zł. Wy też płaciłyście?

http://fajnamama.pl/suwaczki/uh0b6jj.png

Odnośnik do komentarza

Boska, no rzeczywiście rozśmieszyłaś mnie trochę gotowaniem ziemniaków :))) Ale wcale Ci się nie dziwię. Ja też nie przepadam za gotowaniem, i takie właśnie codzienne gotowanie to już mnie męczy. Nie mam pomysłów na obiady i robi się to takie monotonne. W ogóle wcześniej, zanim zamieszkałam z moim mężem to ja właściwie nie gotowałam i uważałam, że nie umiem ;) Teraz niby gotuję i mąż mówi, że dobrze, a ja sama się dziwię, że potrafię i że mi wychodzą te różne dania. Mama tylko taki problem, że często ja gotuję "z głowy", sama sobie kombinuję, co dodać, czym przyprawić, a potem nie umiem już tego dania powtórzyć. Czasami mąż mówi, żebym ugotowała coś, co było w tamtym tygodniu a ja nie wiem jak to zrobić, bo robiłam intuicyjnie i drugi raz już nie wychodzi tak samo :)
Boska, u Ciebie też Karolek ??? :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/uh0b6jj.png

Odnośnik do komentarza

malyszok

martucha Pytałaś o magnez. Ja jeszcze przed ciążą miałam problemy z nogami, bardzo często w nocy łapał mnie skurcz. Wtedy zaczęłam brać msgnez w tabletkach musujących. Teraz też taki biorę. Nie codziennie, tylko jak czuję, że brzuszek twardy, czy przed wyjściem np na spacer.

W ciąży wskazana jest suplementacja magnezu (w tym okresie zapotrzebowanie na magnez jest nawet o 35% wyższe od przeciętnego zapotrzebowania dorosłego człowieka), pamiętać jednak trzeba, że ginekolog najlepiej określi zapotrzebowanie dla konkretnej kobiety w tym szczególnym stanie.

Odnośnik do komentarza

october a jakie wy macie ćwiczenia w szkole rodzenia, że lekarz zabronił? My mamy tylko ćwiczenia oddechu, dotleniające. W zasadzie nie ma większego wysiłku. I położna odwrotnie mówi, żebyśmy ćwiczyły w domu, bo naprawdę przydadzą się podczas porodu:)
Dziewczyny - co do gotowania, to ja uwielbiam gotować i nawet nieźle mi to wychodzi:) nawet mąż żartuje, że moje gotowanie przesądziło o tym, że się we mnie zakochał:) Czyli - przez żołądek do serca:)

http://www.suwaczki.com/tickers/16uddqk3b79vhbq0.png

Odnośnik do komentarza

eRzecznik_MagneB6
malyszok

martucha Pytałaś o magnez. Ja jeszcze przed ciążą miałam problemy z nogami, bardzo często w nocy łapał mnie skurcz. Wtedy zaczęłam brać msgnez w tabletkach musujących. Teraz też taki biorę. Nie codziennie, tylko jak czuję, że brzuszek twardy, czy przed wyjściem np na spacer.

W ciąży wskazana jest suplementacja magnezu (w tym okresie zapotrzebowanie na magnez jest nawet o 35% wyższe od przeciętnego zapotrzebowania dorosłego człowieka), pamiętać jednak trzeba, że ginekolog najlepiej określi zapotrzebowanie dla konkretnej kobiety w tym szczególnym stanie.

No właśnie - ginekolog określa. Moja gin powiedziała, że nie muszę brać magnezu non stop, tylko sporadycznie, jak brzuch twardnieje. No i albo magnez, albo no-spę. Ja biorę magnez. Próbowałam brać magnez w tabletkach, ale nie czułam żadnej poprawy, więc wróciłam do tabletek musujących.

http://www.suwaczki.com/tickers/16uddqk3b79vhbq0.png

Odnośnik do komentarza

Małyszok, jeszcze nie wiem jakie to ćwiczenia bo były na razie jedne zajęcia, i nie było ćwiczeń. Ale położna powiedziała, żeby przynieść zaświadczenie od ginekologa. Może oddechowe będę mogła robić ale już jakieś bardziej męczące to nie. A ona coś mówiła, że będą na mięśnie pleców na przykład. To tych chyba nie będę robić.

Ps. mikrofali nie mam i na razie nie potrzebuję ;)

http://fajnamama.pl/suwaczki/uh0b6jj.png

Odnośnik do komentarza

Bogracz mówisz... pierwsze słyszę, ale oczywiście już wygooglałam. I o ile taki wieprzowy to nie bardzo, o tyle drobiowy - to już nie taka masakra, ale jakieś ciasto tam jeszcze robić, no nie to nie dla mnie. Ale do Ciebie Adula chętnie bym przyjechała skosztować :)
A z tym podziałem wieprzowe i wołowe to podobna sprawa - ciężki orzech do zgryzienia. Dla mnie mięso dzieli się na kurczakowe i inne. Kurczaka kupuję ja, innym zajmuje się mój M. Chociaż oczywiście już przyrządzić np. schabowego to nie problem- tylko on musi kupić mięso i oznajmić że z tego robimy to i to :)
October u mnie proces gotowania wygląda podobnie. Wrzucam wszystkiego po trochu i na prawdę zazwyczaj wychodzi to dość smacznie. Zazwyczaj, bo oczywiście miałam parę wpadek, szczególnie jak właśnie próbowałam się zastosować do jakiegoś przepisu z internetu.
Ja gotować zaczęłam z moim M. dopiero. A niestety nauczyć się wcześniej też nie miałam od kogo, bo moja mama za bardzo nigdy nie gotowała, bo jest pracoholiczką... Jadłam w szkole albo zajmował się mną mój brat, który jako starszy o 6 lat przyjął prostą zasadę, on gotuje, ja zmywam. Gotować umiała moja babcia, ale kilka prób nauki mnie gotowania, zakończyło się tym, że babcia się poddała i uznała że nie da rady bo albo ją krew zaleje albo mnie udusi :P zakładam że pojętym uczniem nie byłam, ale babcia bardzo mnie kochała i pamiętam jak kiedyś płakałam jej w mankiet, bo jeden facet (zresztą strasznie głupi :P ) z jakim się spotykałam, miał dość prostackie podejście do kobiet i wychodził z założenia że ich miejsce jest w kuchni, bardzo mnie skrytykował... ale babcia która gotowała na prawdę dobrze, przyznała mi się że jako panienka też nie miała pojęcia o gotowaniu i wszystkiego nauczyła się dopiero po ślubie... Chociaż teraz z perspektywy czasu myślę, że to wymyśliła i mówiła tak tylko dlatego żeby mnie pocieszyć ;)

http://fajnamama.pl/suwaczki/8pkaqlf.png

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny

Dorotko trzymam kciuki za Ciebie i córeczkę:) na pewno wszystko będzie dobrze.

Boska- jesteś niesamowita:)))))))zaraz banan na twarzy wyskoczył. U mnie z kolei ostatnio coś weny brak do gotowania. Na szczęście mój też uwielbia gotować. Pamiętam nasze początki to muszę przyznać wykazał się mój mężczyzna. Miałam dwie prace jedna po drugiej więc rzadko jadłam obiady bo praktycznie 18 godzin poza domem. Śniadanie u mnie podstawa a tak to dawałam radę. Wtedy mój jeszcze chłopak zaczął mnie rozpieszczać i przynosić obiady do pracy. I się śmiałam,że to on moje serce zdobył przez żołądek:) No fakt faktem wspólne posiłki i dupka trochę urosła. Zresztą wiecie co do tej pory jak oglądamy zdjęcia to zawsze się śmieje i mówi,że moje piersi to sobie sam takie "wyhodował":) Mój Tadzik zresztą ma dar do gotowania z niczego stworzy potrawę. Ze mną niestety nie tak łatwo. A teraz w ciąży to mam przypadłość,że nic nie próbuję jak gotuje. Mój co prawda wychodzi z podziwu bo zawsze wszystko doprawione ale ja jakoś nie potrafię się przemóc.
Mikrofali też nie ma. mamy chęć kupić ale szczerze to zawsze wynajdziemy czy fajną patelnię czy coś innego i tak nam schodzi więc jak widać nie jest nam niezbędna:)

Boska- mi siostra sprzedała fajny patent na gotowanie ziemniaków( jest na technologi żywienia). Zawsze ziemniaki dawałam do garnka z zimną wodę niech się gotują pod przykryciem.Sposób stosowany przez wieki przez babcie, mamy. U nich z kolei babeczka powiedziała, ze ziemniaki mniej stracą swoich wartości odżywczych, będą miały tym samym lepszy smak i szybciej się ugotują jak je wrzucisz na wrzącą wodę. Teraz tak robię od jakiegoś czasu i faktycznie szybciej się gotują. Co ze smakiem to zależy tylko od ziemniaka.

Dziś pomidorowa na obiadek:)

AśkaU- podobnie jak dziewczyny wywołuje cię :) wiem,że na pewno przed rozpoczęciem roku szkolnego dzieciaków masz dużo zajęć i pracy z przygotowaniami, ale chociaż tylko nam napisz jak się czujesz i czy wszystko w porządku?

http://www.suwaczki.com/tickers/relgh3714i267vtp.png

Odnośnik do komentarza

bosska - ja znam sposób dla Ciebie wręcz idealny :D ziemniaki z mikrofali :D serio serio, nie żartuje, wychodzą gites na prawdę... http://smakuje.blox.pl/2011/06/Ekspresowe-ziemniaki-z-mikrofalowki-ugotowane-w-5.html
poza tym kto to wymyślił, że niby kobiety w kuchni powinny rządzić. Mój Piotrek jest na prawdę mistrzem w gotowaniu, robi wszystko i to niesamowicie smacznie. A spróbuj go wygonić z kuchni w trakcie gotowania, albo mu coś nie daj boże "doradzić", uhuhuh wojna murowana. Więc już daawno przejął pałeczkę, ja co najwyżej grzecznie i potulnie robię tak jak mówi i dzięki temu nie umarliśmy z głodu jeszcze. Bo może i ja dobrze gotuję i na prawdę przygotuje prawie każde danie z głowy, ale bez niego większość bym przypaliła / zmarnowała (strasznie zapominalska jestem). :D

http://www.suwaczki.com/tickers/relghdge0gdslw8c.png

Odnośnik do komentarza

Hej laseczki!
Jednak dziś u gina nie byłam bo się po prostu bałam, że będzie mega kolejka a ja bez zapisu i ze młody jajo tam zniesie i tyle.

Do szpitala nie ma opcji.

Dziś ganialam za to po urzędach, najpierw stoen, potem zus i na końcu skarbowy, tam już młody robił co chciał, nawet dostał latarkę w prezencie.
Coś mnie podkusiło i wlazla resztkami sił do pzu, gdzie regularnie od 2010 roku opłacam składki i ręce mi opadły jak baba mi powiedziała, że nie dostane pieniędzy za urodzenie dziecka.
Za Piotrusia dostałam 1200zl, a teraz nic.

Bo

Byłam na urlopie wychowawczym i wtedy z ubezpieczenia grupowego przeszłam na indywidualne kontynuowane wiec jak ten osiol przez 3lata płaciłam po 45,50 miesiecznie a w maju jak wróciłam do pracy znowu wróciłam do ubezpieczenia grupowego i byłam pewna, że skoro mam ciągłość to dostane za urodzenie pieniądze a oni w tym pzu na to, że musiałabym wrócić do pracy po wychowawczym i płacić przez 9 miesięcy składki żeby mu się coś należało.
No kurwica mnie wzięła, dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował przecież przez tyle lat odkładając te składki uzbieralabym ładna sumę a tak zostałam z niczym :/ i tak na każdym kroku człowieka okrągłą!

Odnośnik do komentarza

Ktoras pisala o tesciowej przepraszam ale rano czytalam I nie mialam sily odpisac. To z jej zachowaniem faktycznie nieladnie ze ty posialas sobie,narobilas sie a ona ot tak poscinala I komus innemu (córce) oddala nie pytajac sie o zdanie. Chyba bym wprost cos powiedziala choc zdaje sobie sprawe ze latwo sie tak mowi a gorzej byc postawionym w takuej sytuacji. Co domojej tesciowej to wczoraj przyjechała,odebralismy ja z dworca I jest bardzo sympatyczna,nie ma żadnego wtracania się. Zobaczymy moze nie bedzie tak źle. Generalnie kobieta zla nie jest I chce dobrze ale denerwujace jest jak ktos narzuca ci swoja wole i zdanie a szczegolnie coś za co ty placisz itd. Poki co moj M.ja ogarnia I chyba jest ok.

Gratuluje udanych usg. Co do roznicy w rozmiarach poszczególnych czesci ciala dziecka to np I u mnie wszystko bylo w normie a glowa byla o tydzien do przodu ale wg lekarzy jest w normie I ok to sa tak milimetrowe roznice w pomiarach ze nie ma co az tak tego brac do siebie :)

Boska ale mnie rozbroilas swoimi umiejętnościami kulinarnymi hihi
Kiedys mi gotowanie lepiej szlo ale w ciazy tez moj M.gotuje bo mi po prostu nie idzie :p I mie mam ani sily ani kiedy bo pracuję.

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37uay3elqekwr0.png

Odnośnik do komentarza

Zosia tak mi ciebie szkoda ze tyle sie musisz nagania I nauzerac jak nie z urzedami/urzednikami to znow w szpitalach. Ze tyle czasu I zdrowia tracisz na sprawy formalne. W glowie mi sie nie mieści jak bylas ostatnio traktowana w tych szpitalach. Ja bym normalnie skargę pisala do przelozonego tych osob I nie dala za wygraną. ..ale dzielna jesteś :) co znow tyczy sie tego ubezpieczenia z pzu to ladnie cię zrobili w balona...a wiadomo teraz kazdy grosz na wage złota. Powiem szczerze ze ja tak placilam od trzech lat taki fundusz po ponad 200zl I kapitalu malo sie uzbieralo.aby niby nie stracic powinnam placic przez przynajmniej 10lat ale z doświadczenia juz wiem ze I tak bym placila dalej na próżno. ..tez wycofalam sie I wzielam co mi sie nalezalo (tez stracilam nie malo)ale juz mnie nikt nie oszuka ani w ciemno nie place... tego typu rzeczy to tylko pic na wode. Juz lepiej samemu odkladac te grosze przynajmniej pewne ze sie nie straci I nikt obcy nie obraca twoimi pieniedzmi...

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37uay3elqekwr0.png

Odnośnik do komentarza

Perlaa, w urzędach to akurat milo mnie traktowano, nawet sprawy niemożliwe załatwiłam, tyle, że się najezdzilam, na szczęście to tak raz w roku.

Z tym pzu porażka, nie mogę w to uwierzyć.

Boska, z tymi pyrkami to mnie rozbawiłas :D

U mnie makaron ze szpinakiem (szpinak, ser feta, czosnek, śmietanka) do tego podsmazona kielbaska, mniam! Malutkiemu aż uszy się trzesły!

Powiem Wam, że jak teraz młody ten tydzień jest w domu to aż mi go szkoda. Nie mam siły się z nim bawić i tylko gra lub ogląda bajki ewentualnie jeżdżę z nim po urzędach. Teraz akurat ładnie bawi się garażem z autkami. W poniedziałek zaczyna przygodę w nowym przedszkolu. Mam nadzieje, ze mu się spodoba. On też dni odlicza :D

Odnośnik do komentarza

Boska
- uśmiałam się z tego Twojego gotowania. Ja się przyznam, że gotowanie to nie jest moje ulubione zajęcie, ale musiałam się tego nauczyć po ślubie. I szczerze mówiąc, rzadko kiedy mi smakuje jak sobie sama ugotuję, za to uwielbiam obiadki mojej mamci i teściowej. Mam nadzieję że kiedyś dojdę do takiej wprawy.
Super, że dzidziuś prawidłowo przybiera na wadze:)

Moni85
- my to mamy tę samą sytuację z dzidziusiami. Obie będziemy mieć takie malutkie kruszynki. U mojego waga prawie taka sama jak u Twojej córki, a mamy ten sam tc. A tak właściwie na kiedy masz termin?
Lekarz stwierdził, że taka moja uroda i będę rodzić małe dzieci. Moja mama urodziła nas 5-cioro i najwyższą wagę miała moja siostra z wagą 3100, więc też nie dużo.
Ja się też pocieszam faktem, że łatwiej będzie urodzić i może uniknę nacięcia!

Malyszok i Karliczek
- miałam to szczęście, że akurat porodówka była pusta i pokazali nam wszystko! Położna też mówiła, że to się rzadko zdarza.
Jakie wrażenia? hmm sama nie wiem. Wyobrażałam to sobie trochę inaczej i fajnie było zobaczyć jak to faktycznie wygląda. Sale są czyste, przytulne itp. ale nie jest tak nowocześnie jak w twoim linku Karliczku. Widać, że masz tam nowy szpital. Jeśli personel jest świetny to nic tylko pozazdrościć!

Mirisz
- mój lekarz też nie przesuwa terminu porodu, mimo że pomiary różnych części ciała się różnią.

October
-ja nie płaciłam dodatkowo za pobranie wymazu na GBS u lekarza, ale chodzę prywatnie i to miałam w cenie wizyty. Za to w laboratorium płaciłam 22zł.

Zosia
- w tych ubezpieczalniach to jakiś żart....ciągną ile się da, nie informują o ważnych sprawach, a potem nic nie dadzą...masakra. Mnie mąż ubezpiecza na kopalni i mam dostać za urodzenie dziecka prawie 2000 tys. i on też. Ciekawe...

A mnie tak prawe żebro boli, że już nie mogę wytrzymać. Zmiana pozycji nic nie daje...ach te małe stópki :P

Odnośnik do komentarza

Nie piszę, bo i u mnie remont. Mężulek nareszcie dostał urlop i muszę się pochwalić, że nawet nie idzie mu tak źle, ściany wychodzą mu nawet nawet jak na samouka. Nareszcie docenił ile kosztuje sprzątanie jak sam więcej sprzątał, ale i to jest w życiu potrzebne.
Tydzień temu byłam na gbs u nas pobiera to położna w każdy czwartek rano i nic za to nie płaciłam bo lekarz wypisał mi skierowanie na wizycie. W ogóle byłam w szoku, że coś takiego jest, bo w poprzedniej ciąży nie miałam tego badania. Wynik za tydzień powinien być na wizycie. Zrobiłam sobie też alat i aspat, bo też mnie skóra zaczęła swędzieć i znów wymiotuje... Myślałam, że to się już skończy, a tu znów to samo...
Zosia1 beznadzieja z tym PZU. Złodziejstwo w biały dzień, przecież na dobrą sprawę miałaś ciągłość składek.

http://www.suwaczki.com/tickers/3jgxskjo2bc4izc9.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/sa1zhei.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...