Skocz do zawartości
Forum

W jaki sposób zapewniasz swojemu dziecku ochronę przed chorobami i wirusami?


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Anuszka
3nik Ja nie oceniam, jak ubierają inne mamy swoje dzieci (chyba, że jest to rzucający się przypadek kozaków i zimowej czapy przy 15-17 stopniach, przy bezwietrznej i słonecznej pogodzie! To raczej ja jestem oceniana, i to mnie ludzie zwracają uwagę o braku czapeczki bądź rajstopek. Z reguły pisząc takie teksty ja się zwyczajnie bronię...

Przypadek dziewczynki, o której piszesz. Ja nie wykluczam, że uda się zapobiec przeziębieniu, chroniąc dziecko przed zimnem konsekwentnie, obawiam się jednak, że gdy będzie ona narażona na chłód (może udało się uniknąć błędu?), to wtedy jej organizm sobie nie poradzi i nie będzie sobie radził w przyszłości, bo nie został nauczony.

A z tym pytaniem o zdanie innych w tej kwestii - komu zaufać, czyje porady są słuszne? Ja nie ufam nawet lekarzom, żadnym położnym (a one mają ogromny wpływ na to, jak ubieramy maleństwo w pierwszych dniach). Uważam, że najlepszym doradcą jest własny rozsądek.

I dzięki za cieplutkie słówka :)
Własny rozsądek czasem nie wystarcza - niestety. Dobrze jest mieć po prostu wiedzę:) I jednak komuś zaufać. Na przykład innej mamie, której dziecko nie choruje i ona wie dlaczego:)
ja ufałam swojej lekarce ( to znaczy pediatrze moich synów) sama była mamą i widziałam że wie co Ķowi i zawsze wszystko dobrze wyjaśniała i odpowiadała na wszystkie pytania.

Odnośnik do komentarza

Anuszka w pelni sie z toba zgadzam. nie raz bylam w przedszkolu, mialam tam znajoma i byla w szoku-nie rozumiem dlaczego to takie strasznie ze jak przyjda chlodne dni ktos chce otworzyc okno? u mnie jest otwarte przez caly dzien i naprawde dobrze mi z tym;)
no tylko tesciowa ma problem bo zosia tylko w podkoszulce i ma zimne raczki!!! wymiekam;)

choc przyznam ze jak uslyszlam ostatnio ze pewnie zosia tak choruje bo to moja wina...dot. tych otwartyuch okien, ubierania etc bylo mi przykro.\

ale z teori lekarza moze wynikac ze to alergia, zrobimy badania zobaczymy-jesli to nie alergia bedzie trzeba rozpocząc wyrabianie odpornosci od poczatku i konsekwentnie;) jak? bedziemy szukac informacji.

pozdrawiam cieplo, i wielkie buziaki dla Dobrusi kochanej

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sgu1ris7k5h2m.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73obuyhz93.png

Odnośnik do komentarza

Anuszka
Mnie się ta teoria trzech warstw, + i -, wydaje strasznie upraszczająca. Może w pierwszych dniach taka ostrożność jest niezbędna, ale ona często przekształca się w zwyczajny lęk, który niektórym matkom towarzyszy nawet wówczas, gdy ich dzieci są po trzydziestce (ile ja razy słyszę, że za lekko się ubieram). Magiczne ma znaczenie ta trójka, założy się koszulkę, kaftanik czy co tam jeszcze było i ma się spokój. A to jest bardziej skomplikowane i im szybciej się zerwie z tym schematem, tym lepiej. Ubieranie tak jak siebie? W praktyce, gdyby jedno dziecko miały ubrać dwie matki, byłoby ubrane skrajnie różnie. Bo różne są nasze przyzwyczajenia, większość ma właśnie te złe, w spadku po babci. Ja nie chcę być np. taka jak moja teściowa, która wkłada sobie poduszkę pod tyłek, bo za zimno na zwykłym krześle i chodzi wiecznie w zarzuconym na ramiona szalu, bo przeciągi dokuczają. A ten szal i tę poduszkę podkładała jej własna mama i tak się to kręci (nie muszę pewnie mówić, co czuję i myślę, gdy lecą z poduszeczką i chusteczką do mojej Dobrusi :D) Także raczej trzeba i na siebie spojrzeć krytyczniej, zanim wdroży się zasadę ubierania według siebie.

Oczywiście warto wiedzieć co nami kieruje. Dlaczego coś robimy a dlaczego nie.
Poduszka pod pupę - cudownie ale nie dlatego że zimno ale dlatego że miękko. szal na ramiona - w pewnym wieku docenisz.Ja wchodzę w ten wiek:):):)
Co zaś do dziecka. lepiej lżej niż za ciepło.

Odnośnik do komentarza

Redakcja
Drogie Mamy,
kiedyś spotkałam się z takim stwierdzeniem, że szalik bardziej szkodzi niż pomaga.
Bo gdy jest mróz, szalik sprawia, że w "środku" jest ciepło a wdychamy zimne powietrze - i stąd zapalenia gardła, anginy itd. Natomiast szalik powinien chronić przy wietrze - nie przy mrozie. Co o tym sądzicie?

Szalik dla dziecka? Niekoniecznie lekka chusteczka (bawełna) lub mały komin. Reszta to dla urody i mody:)
Wiele mam zasłania także usta i nosy. Niepotrzebnie. Trzeba dziecko uczyć oddychać nosem. A on powinien być drożny.

Odnośnik do komentarza

agusia20112
pamiętam,że jako dziecko nie cierpiałam zawiązanego szalika-dusił mnie
swoim córką ubieram bawełniane golfy,i szalik zbędny
zimowe kurtki i kombinezony mają zawsze stójkę pod szyją i zabezpieczają
zimowe ubrania wierzchnie zawsze wybieram z materiałów które przepuszczają powietrze,ale nie przemakają,kombinezon impregnuję specjalnym preparatem

nie ubieram sztucznych polarów ,czy poliestrów....kiedyś sobie ubrałam i cała sie spociłam
Teraz są już takie specjalne oddychające. Naprawdę superowe:):)

Odnośnik do komentarza

Drogie Mamy,
a co sądzicie o "nie mów, bo się przeziębisz"? Pamiętam taką scenkę z ubiegłej zimy. Szłam akurat z psem i podbiegł do mnie prześliczny chłopczyk na oko ok. 4 latka, żeby pogłaskać psa. Ze wstydem, ale mówił że mu sie podoba i też chciałby mieć zwierzaka. Po chwili pojawiła się obok mama małego przystojniaka ze słowami w stylu: "nie mów nic, bo zimne powietrze wleci ci do buzi i się przeziębisz" - co o tym sądzicie? Czy spotkałyście się z teorią łykania zimnego powietrza powodującego np. anginę? Czy dziecko może zachorować poprzez mówienie czy śmianie się w zimie na dworze? Czy jest to prawda czy mit?

Odnośnik do komentarza

Dorota Zawadzka
Redakcja
Drogie Mamy,
kiedyś spotkałam się z takim stwierdzeniem, że szalik bardziej szkodzi niż pomaga.
Bo gdy jest mróz, szalik sprawia, że w "środku" jest ciepło a wdychamy zimne powietrze - i stąd zapalenia gardła, anginy itd. Natomiast szalik powinien chronić przy wietrze - nie przy mrozie. Co o tym sądzicie?

Szalik dla dziecka? Niekoniecznie lekka chusteczka (bawełna) lub mały komin. Reszta to dla urody i mody:)
Wiele mam zasłania także usta i nosy. Niepotrzebnie. Trzeba dziecko uczyć oddychać nosem. A on powinien być drożny.

Ja na dużym wietrze zasłaniam przede wszystkim uszy :) (co nie oznacza puchowej czapy ;)))

Odnośnik do komentarza

Anuszka
Nie zgadzam się. Co to znaczy ubieranie na cebulkę? Kilkanaście swetrów z golfem też będzie dobrze? Zdejmowanie czegoś dopiero, kiedy jest za gorąco, to jest doprowadzanie do granicy przegrzania, a większości przypadków do jej przekroczenia.

Polecam artykuły:
Dzikie Dzieci - Strona dla rodzicĂłw!

WARTO WIEDZIEĆ...
"NA cebulkę" to znaczy w kilka wartsw, ale BEZ przesady. chodzi o to by można było zdjąć lub dołożyć lub zmienić.
Rozsądne podejście pomaga.
Co prawda znam rodziców, którzy zakładają swetry na gołe ciało - także dzieciom:):)

Odnośnik do komentarza

Anuszka
Hmm, no tu bym dyskutowała, co jest tą "normalnością". Obawiam się, że kiedy moja córka stanie w szeregu z dziećmi z przyklejonym do głów czapkami i sweterkami, ona będzie uchodzić za "nienormalną". Obawiam się, jak na nią będzie oddziaływała presja społeczna, a doświadczam na własnej skórze, jak silna jest ta presja, głupia i niesprawiedliwa. A nikt mi nie wmówi, że ze mną jest coś nie tak, bo np. nie zgadzam się, by w przedszkolu śmierdziało kupą, bo wietrzy się dopiero po wyjściu z niego dzieci (większość rodziców dzieci, z którymi chodzimy na zajęcia adaptacyjne wzbrania się przed uchyleniem okna).

Normalność rozumiem po prostu na zasadzie baku przesady w żadną stronę :)
A co do presji społecznej, ja tam nie pilnuje nie swoich dzieci i się nie wtrącam w ich ubieranie. Więc nie pozwalam aby inni wpływali na moje dziecko (pomijam lekarzy, specjalistów, itd - mam na myśli tylko "uliczne dobre rady").

Odnośnik do komentarza

Dorota Zawadzka
Anuszka
Nie zgadzam się. Co to znaczy ubieranie na cebulkę? Kilkanaście swetrów z golfem też będzie dobrze? Zdejmowanie czegoś dopiero, kiedy jest za gorąco, to jest doprowadzanie do granicy przegrzania, a większości przypadków do jej przekroczenia.

Polecam artykuły:
Dzikie Dzieci - Strona dla rodzicĂłw!

WARTO WIEDZIEĆ...
"NA cebulkę" to znaczy w kilka wartsw, ale BEZ przesady. chodzi o to by można było zdjąć lub dołożyć lub zmienić.
Rozsądne podejście pomaga.
Co prawda znam rodziców, którzy zakładają swetry na gołe ciało - także dzieciom:):)

Hmm ja zakładam tak sobie :) Oczywiście ponieważ nie choruję to sobie pozwalam na różne dziwactwa ;) Na dziecku nie eksperymentuję :)

Odnośnik do komentarza

Daffodil
Harce w kałuży jak najbardziej, ale w kaloszach.
Włażenie do wody po kostki w innych butach absolutnie zakazane, ale nie ze względów zdrowotnych tylko ekonomicznych :)
Nie mam nic przeciwko tego, żeby się dziecko zmoczyło, ubrudziło, ale tak jak już pisałam w paru innych wątkach Kuba nigdy przegrzewany nie był.

Co do ubierania na cebulkę zgadzam się z Anuszką. Parę warstw ubrań jak najbardziej, ale na zasadzie dokładania kiedy robi się chłodniej, a nie ściągania kiedy dziecko jest już zgrzane i spocone.

Co do szalików to nie spotkałam się z taką opinią, ale przyznam, że nie bardzo wyobrażam sobie chodzić z odkrytą szyją przy dużych mrozach.
Z tym, że nigdy nie są to wełniane kilkumetrowe szale, raczej apaszki czy chusteczki. Kubłowi coś w podobnym stylu zakładam.
Kąpiel w kałuży jest fajna. ale też trzeba nauczyć dziecko s^ę tak bawić. Bo widziałam ostatnio jak taki maluch po prostu usiadł:):)

Odnośnik do komentarza

Daffodil
agusia20112
Asia do niedawna omijała każde najmniejsze kałuże,nie chciała pobrudzić sobie bucików
...teraz czasem wejdzie i pochlapie ,ale z umiarem
jeszcze nigdy nie przemokły jej buciki

Prawdziwa dama :)
Nie to co mój dzikus, który z rozpędu potrafi do kałuży po kolana wskoczyć i dziwi się, że górą mu się do kaloszy wlewa :hahaha:
Bo dziewczynki właśnie częściej mają tak - bo im się mówi że mają być czyściutkie) - że nie wypada fajnie się*bawić w kałuży.

Odnośnik do komentarza

curry
Hmmm dużo zależy też od indywidualnych cech organizmu. Ja np. przegrzewam siebie (nie dziecko) regularnie. Jest mi wiecznie zimno, grzeję się, ubieram i śpię w dresach. A od lat nie byłam naprawdę chora. Żadnych angin, gryp (o przepraszam w ciąży mi się zdarzyło raz). Więc posprawdzałam i ostatni raz poza ciążą byłam chora 10 lat temu. A nie biorę sztucznych witamin (jestem ich przeciwniczką), nie lubię za bardzo ruchu (nie ma się czym chwalić ale taka jest prawda ;)). Więc po prostu mam taką odporność jaką mam. Ponieważ za dzieciaka bardzo dużo chorowałam to może wtedy odporność moja się pojawiła. Nie wiem :)

Fajnei.
ście czasem tak bywa że s^ę "wychorowujemy" w dzieciństwie. Ja też tak mam. Do 6 roku życia ez przerwy a ostatnio 3 kata temu a poprzednio 10. nawet kataru nie miewam - a jak już to 24 godziny. Czasem bóle głowy.
Co zaś do witamin "sztucznych" - niestety żyjemy w takim świecie,*że nie da się ich nie podawać dzieciom szczególnie. mają OGROMNE niedobory, nawet te najzdrowiej karmione. Po porostu w produktach ich nie ma:(
Proponuję poczytać o tym.

Odnośnik do komentarza

Redakcja
Drogie Mamy,
a co sądzicie o "nie mów, bo się przeziębisz"? Pamiętam taką scenkę z ubiegłej zimy. Szłam akurat z psem i podbiegł do mnie prześliczny chłopczyk na oko ok. 4 latka, żeby pogłaskać psa. Ze wstydem, ale mówił że mu sie podoba i też chciałby mieć zwierzaka. Po chwili pojawiła się obok mama małego przystojniaka ze słowami w stylu: "nie mów nic, bo zimne powietrze wleci ci do buzi i się przeziębisz" - co o tym sądzicie? Czy spotkałyście się z teorią łykania zimnego powietrza powodującego np. anginę? Czy dziecko może zachorować poprzez mówienie czy śmianie się w zimie na dworze? Czy jest to prawda czy mit?

to stwierdzenie jest dla mnie kompletnie nie zrozumiale;)
nie ma opcji aby moje dziecko nie gadalo na dworze albo sie nie smialo;) bo ona gada caly czas.
nigdy tego nie zabranialam, szczerze nawet by mi to przez mysl nie przeszlo;)
czy to szkodzi ?nie wiem? jak juz pisalam zosia choruje duzo, ostatnimi czasy.

ja zwalam wszystko na poczet jakiejs alergi badz zebów (kazde oskrzela pojawiały sie gdy wychodzil zab, teraz jest ostatni-zobaczymy). nie wydaje mi sie aby zosia miala slabą odpornośc - na dworze raczej sie nie spocila (chyba ze pod moja nieobecnośc), w morzu kapała sie przy 17 st (alez sie nasluchalam od przechodzacych kobiet jaka to ja glupia matka jestem - a nie chorowala po tym wcale, nawet kataru nie dostała), w kaluzach skacze az milo;) w domu chlodno... wiec musimy szukac innych problemów niz slaba odpornosc.

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sgu1ris7k5h2m.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73obuyhz93.png

Odnośnik do komentarza

Anuszka
Hmm, no tu bym dyskutowała, co jest tą "normalnością". Obawiam się, że kiedy moja córka stanie w szeregu z dziećmi z przyklejonym do głów czapkami i sweterkami, ona będzie uchodzić za "nienormalną". Obawiam się, jak na nią będzie oddziaływała presja społeczna, a doświadczam na własnej skórze, jak silna jest ta presja, głupia i niesprawiedliwa. A nikt mi nie wmówi, że ze mną jest coś nie tak, bo np. nie zgadzam się, by w przedszkolu śmierdziało kupą, bo wietrzy się dopiero po wyjściu z niego dzieci (większość rodziców dzieci, z którymi chodzimy na zajęcia adaptacyjne wzbrania się przed uchyleniem okna).

ANUSZKA Dokłądnie tak. Rodzice straszliwie ją się świeżego powietrza i chłodu. Ale to wynika z braku edukacji. W domach okna zamknięte, dzieci w chorobie nie kąpane. pokoje nie wietrzone. Smutek...

Odnośnik do komentarza

agatcha
Redakcja
Drogie Mamy,
a co sądzicie o "nie mów, bo się przeziębisz"? Pamiętam taką scenkę z ubiegłej zimy. Szłam akurat z psem i podbiegł do mnie prześliczny chłopczyk na oko ok. 4 latka, żeby pogłaskać psa. Ze wstydem, ale mówił że mu sie podoba i też chciałby mieć zwierzaka. Po chwili pojawiła się obok mama małego przystojniaka ze słowami w stylu: "nie mów nic, bo zimne powietrze wleci ci do buzi i się przeziębisz" - co o tym sądzicie? Czy spotkałyście się z teorią łykania zimnego powietrza powodującego np. anginę? Czy dziecko może zachorować poprzez mówienie czy śmianie się w zimie na dworze? Czy jest to prawda czy mit?

to stwierdzenie jest dla mnie kompletnie nie zrozumiale;)
nie ma opcji aby moje dziecko nie gadalo na dworze albo sie nie smialo;) bo ona gada caly czas.
nigdy tego nie zabranialam, szczerze nawet by mi to przez mysl nie przeszlo;)
czy to szkodzi ?nie wiem? jak juz pisalam zosia choruje duzo, ostatnimi czasy.

ja zwalam wszystko na poczet jakiejs alergi badz zebów (kazde oskrzela pojawiały sie gdy wychodzil zab, teraz jest ostatni-zobaczymy). nie wydaje mi sie aby zosia miala slabą odpornośc - na dworze raczej sie nie spocila (chyba ze pod moja nieobecnośc), w morzu kapała sie przy 17 st (alez sie nasluchalam od przechodzacych kobiet jaka to ja glupia matka jestem - a nie chorowala po tym wcale, nawet kataru nie dostała), w kaluzach skacze az milo;) w domu chlodno... wiec musimy szukac innych problemów niz slaba odpornosc.
Lekarze pediatrzy jednak ostrzegają przed zbyt dużym gadaniem na wietrze zimnym ( przy mrozie) i przy dużym mrozie.
szczególnie dzieci.
Moi też gadali jak najęci.

Odnośnik do komentarza

Staram się regularnie czytać co piszecie i bardzo dziękuję za te aktywności. Mądre z Was baby:):):)
Forum jest dla mnie dość trudne w obsłudze o daaaawno już się nie posługiwałam nim, ale poprawię się:)
Mam jednak zapytanie, troszkę z innej beczki ( choć o zdrowie). Czy w czasie badań okresowych na przykład - bilansu, albo w trakcie zwykłej wizyty lekarze nadają waszym dzieciom ciśnienie, sprawdzają więcej niż to z czym przyszliście?
Uważacie,*że są uważni? Czy zlecają w miarę regularnie badania krwi? Czy musicie się o to upomnieć?
Chodzi mi o profilaktykę?

Odnośnik do komentarza

u nas badania sa robione strasznie ogólnie, bylam u kilku lekarzy oczywiscie na fundusz i jakosc jest fatalna.cisnienie nigdy nie bylo mierzone, mocz dostajemy dosc czesto (jak byla mala miala duze problemy).

w czasie bilansu dwulatka moja corka nawet byla zniesmaczona;) dlaczego?
bo jej tlumaczylam (zawsze tak robie)co pani bedzie robic, jednym z elementów bylo to ze pani bedzie patrzec na jej nozki i jak chodzi. oczywiscie pani nawet nie zwrocila na to uwagi (spytala tylko czy chodzi dobrze?- ja mam to wiedziec?) a moja Zosia na to popatrzyła na mnie i mowi "Pani buciu nie?"ze lzami w oczach, sama zdjela buty i pokazala pani nozki.

generaln\izowac nie chce oczywiscie, ale u mnie jest z tym zle a nawet bardzo zle. wlasnie wczoraj mowilam ze czasem zdaje mi sie ze ja wiem wiecej przychodzac do lekarza niz on. oczywiscie nie jeden mowi ze naczytalam sie w internecie bzdur, a teraz chce byc madrzejsza ale kilka razy te bzdury pozwolily slusznie zdiagnozowac problem np wykrylam skaze bialkowa - choc wszystcy wkolo twierdzili ze to uczulenie na pierze; zrobilam badania moczu zawożac osobiscie do laboratorium (ile razy zostawialam w osrodku byla duza infekcja, a gdy zawozilam osobiscie wynik idealny).

dla mnie nie ma juz "prawdziwych " lekarzy, kazdy liczy tylko liczbe pacjentow- zeby normy nie przekroczyc, a badania robia na oko. jest to o tyle trudne ze mieszkam w bardzo malej miejscowosci i w promieniu 60 km na dobrego lekarza sie popsortu nie natrafilam;/

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sgu1ris7k5h2m.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73obuyhz93.png

Odnośnik do komentarza

Moja pediatra jest w miare dokładna piszę w miare bo na badania jak nic się nie dzieje to nie da ale też prosić się nie muszę wystarczy że w czasie rozmowy coś napomkne i bez problemu wypisuje,ale zniesmaczył mnie inny nowy pediatra poszłam z córką do niego na szczepienie że wzg że mojej nie bylo a to tylko szczepienie,no wiec nie zapoznał w ogóle się z kartą czy córka nie ma czasami jakiś problemów ,zapytał się mnie czy uważam że córka zdrowa,po czym osłuchał ją wg mnie byle jak machną stetoskopem 2x z przodu,2x z tyłu i odesłał do szczepienia,byłam w szoku że ta wizyta była szybka i byle jaka a w domu sobie uświadomiłam że on nawet nie zajrzał jej do gardła.

Odnośnik do komentarza

Fajnie, że Pani Dorota włączyła się do rozmowy :)

Stwierdzenie Pani pediatry, że dobrze przejść dwie infekcje w roku dla odporności mnie rozbawiło. No staram się, staram, a mała mi się stawia i nie choruje ;) Wiem, że prawdziwym testem odporności będzie pójście do przedszkola, dlatego też drążę temat i staram się córkę jak najlepiej na to bombardowanie przygotować. Na pewno nie przekona mnie stwierdzenie, że tak już po prostu musi być, że dzieci tam chorują i szukam przyczyn tego stanu rzeczy.
A co do nieufności wobec lekarzy, niestety łatwiej trafić na tych niekompetentnych niż na godnych zaufania. Dziecko jest dla mnie najważniejsze i co za tym idzie, bacznie się temu, komu ją zawierzam, przyglądam. Ciężko mi się też pogodzić z rutynowym (a nie indywidualnym) podejściem do małych pacjentów (aa, długo by opowiadać, skąd mi się to wzięło). Na razie moje doświadczenie jest takie, że za każdym razem, kiedy do lekarza z córką idę, pojawia się myśl "i po co ja ją tu ciągnęłam".

http://www.suwaczki.com/tickers/5b09t5odljkk41ww.png

Odnośnik do komentarza

Dorota Zawadzka
curry
Hmmm dużo zależy też od indywidualnych cech organizmu. Ja np. przegrzewam siebie (nie dziecko) regularnie. Jest mi wiecznie zimno, grzeję się, ubieram i śpię w dresach. A od lat nie byłam naprawdę chora. Żadnych angin, gryp (o przepraszam w ciąży mi się zdarzyło raz). Więc posprawdzałam i ostatni raz poza ciążą byłam chora 10 lat temu. A nie biorę sztucznych witamin (jestem ich przeciwniczką), nie lubię za bardzo ruchu (nie ma się czym chwalić ale taka jest prawda ;)). Więc po prostu mam taką odporność jaką mam. Ponieważ za dzieciaka bardzo dużo chorowałam to może wtedy odporność moja się pojawiła. Nie wiem :)

Fajnei.
ście czasem tak bywa że s^ę "wychorowujemy" w dzieciństwie. Ja też tak mam. Do 6 roku życia ez przerwy a ostatnio 3 kata temu a poprzednio 10. nawet kataru nie miewam - a jak już to 24 godziny. Czasem bóle głowy.
Co zaś do witamin "sztucznych" - niestety żyjemy w takim świecie,*że nie da się ich nie podawać dzieciom szczególnie. mają OGROMNE niedobory, nawet te najzdrowiej karmione. Po porostu w produktach ich nie ma:(
Proponuję poczytać o tym.

To jest prawda :) Najnowsze wyniki badań długoterminowych na suplementach diety pokazują jednak, że osoby, które przyjmowały regularnie suplementy żyły krócej niż te osoby, które ich nie przyjmowały. Nie pamiętam teraz jakie zmienne badacze brali pod uwagę ale wyszła dość silna zależność. Dodatkowo wzięte były pod uwagę kryteria zdrowia (takie ogólne, jak np. ilość przebytych chorób, ogólny stan zdrowia, morfologia itd.) i badania pokazały, że osoby, które nie brały suplementów były zdrowsze niż te, które się nimi wspomagały.
Dlatego ostatnio mam wrażenie, że co człowiek w dzisiejszych czasach nie robi i jak by się nie starał to jest źle ;) Daję witaminy - źle, nie daję - też źle :) I bądź tu mądry człowieku ;)

Odnośnik do komentarza

Anuszka

A co do nieufności wobec lekarzy, niestety łatwiej trafić na tych niekompetentnych niż na godnych zaufania. Dziecko jest dla mnie najważniejsze i co za tym idzie, bacznie się temu, komu ją zawierzam, przyglądam. Ciężko mi się też pogodzić z rutynowym (a nie indywidualnym) podejściem do małych pacjentów (aa, długo by opowiadać, skąd mi się to wzięło). Na razie moje doświadczenie jest takie, że za każdym razem, kiedy do lekarza z córką idę, pojawia się myśl "i po co ja ją tu ciągnęłam".

Mam podobne odczucia. Ale powiem Ci, że takie podejście dotyczy nie tylko małych pacjentów, dużych tym bardziej. A już na pewno dotyczy to pacjentów, którzy są w takim stanie, że nie mają wiele do powiedzenia .... No ale nie o tym miało być....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...