Skocz do zawartości
Forum

Anuszka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anuszka

  1. Anuszka

    Strach/lęk?

    Polecam też książeczki, które w tego typu sytuacjach "otwierają drzwi". Jest seria o Zuzi, np: "Zuzia idzie do fryzjera" - pierwsza wizyta po jej lekturze była wspaniała; przeczytałyśmy "Kicia Kocia jest chora" i bilans dwulatka też wzorcowy (na końcu Dobrusia okazała rozczarowanie, że Doktor nie zaglądał do nosa).
  2. Dziękuję za odpowiedź. Niestety, moja koleżanka widzi problem, ale nic z tym nie robi, albo to co robi, nie przynosi rezultatu. Dziś również miała miejsce konfrontacja, tylko przechodziłyśmy obok nich, Piotruś był na jej rękach i z góry pluł na Dobrusię. Nie mam cierpliwości znosić takich "uprzejmości" i jej na to narażać. Koleżanka twierdzi, że on Dobrusi nie lubi, a ona go do tego nie zmusi. I mam powiedzieć córce, żeby nie podchodziła do niego zbyt blisko, natomiast ona postara się spacyfikować jego reakcje. W dodatku twierdzi, że ja idealizuję swoją córkę i każę innym traktować jak kogoś lepszego i wyjątkowego, na co nie jest w stanie podać żadnego przykładu. Nic sensownego z tej rozmowy nie wynikło :(
  3. Witam ponownie, od pół roku mam problem, który znalazł się właśnie w punkcie kulminacyjnym. Jestem 34-latką, która od 5-ciu lat układa sobie życie w nowym miejscu. Wyciągam z tego okresu wniosek, że znaleźć przyjaźń w moim wieku jest trudniej, niż partnera na całe życie. Dlatego bardzo sobie cenię kontakty z ludźmi w ogóle, choćby z tymi z najbliższego otoczenia. Poznałam wielu ludzi, z jedną dziewczyną się zbliżyłam się bardziej. Niestety nasze relacje komplikuje fakt, że jej syn bije moją córkę (to trzylatki). Problem od momentu wystąpienia narastał, doszło do tego, ze Piotruś bił Dobrusię już przy samym przywitaniu. Często jest to bicie na oślep, po twarzy, ciągnięcie za kaptur z podduszaniem. Strasznie na nią i na mnie krzyczy. Pół roku temu poprosiłam ją o to, żebyśmy przyjrzały się temu problemowi, bo jest nam obu z tym źle. Zamiast zrobić coś konstruktywnego, zaczęłyśmy unikać konfrontacji dzieci, spotykając się, o ile można było, bez nich. Okazuje się teraz, że nic się w tym temacie nie zmieniło, a nawet jest gorzej. On ją bije, ona się nie broni i płacze. Ma lęki, kiedy jakieś dziecko podniesie rękę, nawet, gdy nie ma intencji bić. Piotrek zapytany przez mamę, dlaczego bije Dobrusię, odpowiada, że ona podchodzi za blisko i za szybko. Taka właśnie jest Dobrusia, energiczna, entuzjastyczna, wesoła. Relacja z koleżanką zepsuła się momentalnie, kiedy w chwili ataku ze strony Piotrusia, ona powiedziała do mojej córki, że podchodzi do Piotrusia za blisko i ma go nie dotykać (wini ją za to, że ją bije?) i że ma przestać płakać, bo Piotruś chce ją przeprosić (po czym wymusza te przeprosiny, nieskutecznie). Chyba nigdy nie słyszałam, by w takiej sytuacji powiedziała po prostu "nie bij". Nie chcę się bawić w psychologa i wnikać, skąd wzięły się u syna koleżanki zachowania agresywne (twierdzi, że dotyczą tylko mojej córki, ale widzę co innego w relacjach z innymi rówieśnikami). Atmosfera między nami tak się popsuła, że nie łudzę się, że ta znajomość przetrwa. Będziemy się jednak stykały na podwórku (często spotykamy się w większym gronie rówieśników), a od września dzieci będą w tej samej grupie w przedszkolu. Boję się tego momentu. Nie wiem, jak mam rozwiązać ten problem pokojowo. I czy rzeczywiście mam wyjaśnić córce, że ma się trzymać od Piotrusia z daleka (ona go dalej lubi i chce się z nim bawić)? Czy rzeczywiście to otoczenie ma się dostosować, by nie wyprowadzać Piotrusia z równowagi?
  4. Anuszka

    Lipiec 2010

    Agatcha Uważam, że jeśli coś nam się nie podoba i chcemy to zmienić, to po porostu robimy tak, jak uważamy. Olej to, co pomyślą o Tobie inni. Gdybym zakładała, że ktoś kiedyś będzie miał do mnie pretensje, że na komunie dałam 300 a nie 500 zł, nigdy bym chrzestną nie została. Trzeba spełnić jakiś tam warunki w Kościele, ale o to, ile dasz na komunie, nie pytali. A może powinna być taka rubryczka...Trzeba było szukać jeleni dalej. Po prostu wyluzuj, bo ten świat jest chory...
  5. Piszę do Pani, ponieważ jest Pani aktywnym na forum specjalistą w dziedzinie psychologii. Moje pytanie dotyczy jednak dziecka i być może mojego problemu z postrzeganiem relacji mojego dziecka z innym ludźmi. Gdzie jest granica między zwykłym dotykiem, a przemocą? Czy jest to kwestia subiektywnego odbioru, czy może reguluje to prawo? Chodzi mi o konkretny gest - mocny chwyt za ramię, tuż pod pachą i pociągnięcie do góry. W neutralnej, nieuzasadnionej sytuacji. Miało to miejsce w przedszkolu, w którym bywamy na zajęciach adaptacyjnych. Jedna z matek potraktowała tak moją córkę, kiedy ta przysiadła się na jeździk do jej syna. Nie próbowała w żaden sposób się z nią skomunikować, tylko po prostu ją z tego jeździka zdjęła. Poprosiłam ją, żeby następnym razem zwróciła uwagę, jeśli zaistnieje taka potrzeba, mojej córce, ale żeby jej w ten sposób nie dotykała. Pani nie przyznała mi racji i rozpoczęła "pyskówkę". Ten dotyk wzbudził mój niepokój, ale nie wiem już teraz, czy słusznie. Czy jestem przewrażliwiona?
  6. Według mnie im dłużej się za pomocą takich gestów będzie z dzieckiem porozumiewać, tym później nauczy się mówić, bo język gestów wystarczy do osiągania celów. Z mojego doświadczenia wynika, że należy mówić do dziecka normalnie, jeśli używa swoich słów to powtarzać wszystko co mówi we właściwej formie, nie upraszczać na zasadzie "potem nuczy się dobrze", bo dziecko jest w stanie nauczyć się mówić "do widzenia" i wszystkie pa pa i da da są dwulatkowi zupełnie zbędne.
  7. No i mam kolejny przykład z życia wzięty, że rodzice w tym temacie błądzą i to zbiorowo. Otóż na spotkaniu adaptacyjnym w przedszkolu było sporo dzieciaków i ich rodziców, w sali zrobiło się koszmarnie gorąco, na co nikt nie zwracał uwagi. Po mojej sugestii, że jest zdecydowanie za gorąco, Pani powiedziała do rodziców: proszę państwa, rzeczywiście zrobiło się ciepło, sugeruję, żeby zdjąć dzieciom bluzy (!!!). Po czym wszyscy rodzice zaczęli rozbierać swoje pociechy. No jak Pani z przedszkola tak powiedziała... Oczywiście mimo wszystko dzieci wychodziły spocone jak szczury, ciekawe ile dzieciaków będzie na następnym spotkaniu...
  8. Anuszka

    Lipiec 2010

    Adria my mieliśmy tak z powodu wybrzuszenia, uszkodzenia wanny, której w dodatku nie mogliśmy od razu wymienić. Mała nazwała to dziurą i za nic nie chciała się kąpać. Pomogły dopiero dwie maty, ale to też stopniowo, no i rybki i wędka. Trzeba jakoś zneutralizować istnienie tego paprocha, nie przychodzi mi do głowy, jak...
  9. Anuszka

    Lipiec 2010

    Annaz a co mają antybiotyki do wirusów? ;) Może tu jest sedno...
  10. Anuszka

    Ubieranie 2-latka

    He he, Dobrusia też zakłada buty odwrotnie, to chyba wygląda dla nich naturalniej (???) Rozbiera wszystko, ubierać też próbuje, a ja pilnuje, co by nie wyrżnęła głową w ścianę przy zakładaniu bluzki czy spodni... ;) A efekt końcowy podobny do tego, jaki osiąga tata, więc nie najgorzej
  11. Anuszka

    Lipiec 2010

    Hej Annaz a może spróbuj tu coś upolować Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. Ta bostońska objawia się jeszcze wysypką w ustach, no i wirus przebiega z gorączką raczej i jest dokuczliwy. No ja to przerabiałam teoretycznie, bo też po 2,5 roku Dobrusi wylazła jakaś alergia (wysypka na rączkach, nóżkach i brzuszku) i od dwóch tygodni próbuję ustalić na co... Współczuję wszystkim chorującym dzieciaczkom, u nas bez chorób, ale, tak jak Aśku kiedyś pisała, też wolałabym, by mała miała jakiś wirus, a nie alergię... Rudzia Powodzenia i oby to nie było nic z tych rzeczy. Myślę, że powinni Cię dopuścić do badania, skoro masz jakieś obawy, zdrowe kobiety raczej się nie pchają na takie badania, bo co to za przyjemność.
  12. Anuszka

    Język dwulatka

    Moja Dobrusia też od pierwszych dni spała u "siebie". Zdarzały się sporadyczne sytuacje, kiedy spałam z nią (np. biegunka) i był też okres, kiedy budziła się nad ranem i prosiła o transport do łóżka mamy i taty. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żeby mała płakała w związku z zasypianiem w swoim łóżeczku, nigdy nie przebywała w nim wbrew swojej woli. Nie sądzę, by miała jakieś niedobory bliskości, to najszczęśliwsze dziecię, jakie znam :)
  13. Anuszka

    Lipiec 2010

    Hej dziewczyny :) Kupiłam książeczki polecone przez 3nik Garbus, Mysi domek i Kicię Kocię. Wszystkie wspaniałe, dwie pierwsze będą na prezent, a Kicię Kocię już wałkujemy, doskonale wyważone, ani za mądre, ani za głupie, ślicznie zilustrowane. Dziękujemy za rekomendacje, a tu nasza własna niejako recenzja ;) WRZUTA - Kicia Kocia gotuje gru.2012 Zdrówka życzę!
  14. Anuszka

    Lipiec 2010

    Betty Serdeczne gratulacje! Oj, ale psikus losu... 3nik wielkie dzięki za listę, świetne propozycje. Aśku czemu "pożalić"? Ciesz się, masz syna, który ma swoje zdanie a nie jest bezwolną marionetką. Wiem, że to upierdliwe, ale nie móc decydować o sobie też jest frustrujące. Cierpliwości życzę :) Zazdroszczę drinka...
  15. Anuszka

    Lipiec 2010

    Czołem dziewczyny :) 3nik Nie mogę znaleźć książeczki "Nowy domek myszki", to tę polecałaś? Czy znasz miejsce, gdzie dostanę, i jeszcze tę o garbusku? I najlepiej podaj całą listę lektur :)
  16. Anuszka

    Spanie bez pieluchy

    IWA23 I to że was sadzała na nocnik to żeście wstawali suche,szybciej przestali sikać w nocy? A i to ja sobie nie wymyśliłam tylko to mi powiedziała pani psycholog co zajmuje się moczeniem nocnym u dzieci. To że się dzieci budzi bądź sadza na śpiąco nie uczy ich samodzielnego kontrolowania pęcherza. Kiedy dziecku chce się siku ma pełen pęcherz to ten sygnał idzie od pęcherza w góre do mózgu i powiedzmy że jest ten sygnał dopiero na wysokości ramion a ty w tym czasie budzisz bądz sadzasz to ten sygnał dalej nie dociera,a to że sika to tylko dla tego bo mówisz zrób psipsi i dziecko w tedy wie że ma naprzeć na pęcherz aby się wysikało.I to nie uczy dziecka szybcie j aby w nocy przestało sikać a nawet opóźnia jedyne co daje nam takie wysadzanie to suchą noc i to nie zawsze bo pomimo wysadzenia dziecko i tak się zsika więc oszczędza nam jednego przebrania dziecka i łóżka (to wszystko słowa psycholog ) Brzmi przekonująco. Moja Dobrusia przesypia czasem całą noc bez sikania (300 ml na noc), czasem zasikana, czasem woła. Myślę, że to jest moment, kiedy się lekko przebudzi i wtedy dostaje ten sygnał. Tylko wtedy wysadzanie ma sens.
  17. Zaobserwowałam taką rzecz: ortopedzi w większości zalecają buciki, rehabilitanci - na bosaka. Ja jestem skłonna zaufać rehabilitantom. Nie zawsze lekarz, nawet specjalista, ma świętą rację. Przykład? Co zrobi chirurg, gdy zgłosisz się z wrastającym paznokciem? Usunie paznokieć, co gwarantuje ból i cierpienie prze dłuuugi czas. Kosmetyczka założy podczas bezbolesnego zabiegu klamerki i po bólu. Lekarze są zbyt radykalni.
  18. Anuszka

    Lipiec 2010

    Dzięki dziewczyny za miłe słowa. Mamaola No właśnie o to mi chodzi, żeby było w moim, a nie czyimś stylu :) I postanowiłam pójść drogą bezkompromisową - żadnych ograniczeń, odrzucam co wypada, co pasuje, ergonomię i feng-szui. Ale minimalizm to raczej nie jest, ja się dopiero rozkręcam :) I teraz mi dobrze :) Annaz a czy wybierałaś się już kiedyś z Oliwką na wycieczkę pociągiem? To fantastyczna sprawa. Masz zniżkę na dziecko, 1,5 a nawet 2 godzinna podróż zlatuje w mig, ludzie zagadują Ci dziecko i masz je z głowy. Może masz kogoś mniej więcej w tej odległości? Tylko najwygodniej jest bez wózka, my już nie używamy. Agatcha Dobrze robisz, zwłaszcza, że drewniane zabawki są baaardzo ładne.
  19. Anuszka

    Lipiec 2010

    Witajcie 3nik tak, te spotkania są... inspirujące :) Jak śpiewała Eva Cassidy "It's funny how a distance can make you feel close" :) Cieszę się, że odniosłaś pozytywne wrażenie, ja miałam poczucie, że jesteśmy strasznie chaotyczni w porównaniu z Wami :) Najczęściej będziemy wspominać pewnie, jak Kuba wziął płytę Jędrzeja i powiedział "o, tego gościa na przykład w ogóle nie znam" i jego minę, po co mu aż stos płyt tego "gościa" :) Szkoda, że upadła idea forumowego Sylwestra, pewnie byłoby super, zwłaszcza dla dzieciaków, bo my, póki co, w Sylwestra się z Dobrusią rozstawać nie chcemy, a, co za tym idzie, możliwości są ograniczone. Szkoda, że nie mam w chałupie więcej miejsca do spania, bo chętnie bym zrobiła imprezę u siebie. Co do mieszkanka, też się cieszę, choć zdaję sobie sprawę, że jest kontrowersyjne, o czym mogłam się przekonać tutaj, gdzie pokazałam fragmenty naszego domu 'Jak mieszkają Polacy?' - tak mieszka nasza czytelniczka Niestety, zdjęcia pamiątkowe mamy kiepściutkie, może Kuba coś lepszego pstryknął :)
  20. Anuszka

    Lipiec 2010

    3nik Super! Pójdziemy na wszystko, biletami się nie martw, mamy tam bardzo dobre znajome, nie może być, że się do Ostromecka nie dostaniemy. Ale dzisiaj zadzwonię i się dowiem :)
  21. Anuszka

    Lipiec 2010

    3nik No to ja jestem najbliżej :) Prawie na pewno piszę się na to spotkanie ("prawie" z uwagi na sprawy losowe) i też nie wiem, czy tak całkiem rodzinne, bo mój Jędrzej pewnie będzie pracował. I oczywiście zapraszam do siebie, jeśli będzie czas i Wasza ochota :)
  22. tuli.panekAnuszka. Daffodil Ja mówiłam przedszkolanką, żeby nie ubierały dziecka tak grubo. Że po to zostawiam kilka ubrań, aby rozsądnie ją ubrały na spacer, a nie sweter i kurtka przy 20 stopniach. ja zostawiam w czym przyszła i reszte ubrań bo niewiem czy wyjdą na spacer o 9 czy 11. Albo rozbieram ją do krótkiego rękawka a jak przychodzę to Ala w swetrze. Każą przedszkolanki zoostawiać w długim rękawie, a jak będzie dziecku ciepło to zdejmą,ale wcale nie zdejmują i wychodzi Ala spocona,czerwona na buzi, a niestety Ala w ferworze zabawy nie pamięta o tym, żeby zdjąć. Od września ciągle choruje bo tu się spoci, tu wyjdą na dwór i tak wkółko. Anuszka co do kapci to Ala też chodzi bez,ale w domu. Moja teściowa gania za nią i próbuje zakładać bo przecież pęcherz sobie przeziębi Ojejku, co robić, chyba się przekwalifikuję na przedszkolankę...
  23. DaffodilAnuszkatuli.panek My mamy problem z przedszkolankami. Staram się zostawiać kilka warst ubrań, zeby panie dostosowały ubiór do pogody bo wiadomo rano jest zimno,ale później robi się cieplej. Pewnego dnia przychodzodze po dziecko w samym swetrze, a moje dziecko w bluzie, kurtce i czapce. Pytam babki czemu dzieci są tak grubo ubrane, a panie, że później rodzice mają pretensje, że dziecie ubrane. Trzeba myślec zdroworzsądkowo, a nie jak na zewnątrz 20 stopni ubiera się dziecku kurtke i czapke. Czyli spełnił się Tobie mój największy koszmar, tego się obawiam, kiedy mała zacznie uczęszczać do przedszkola. Anuszka jedyne wyjście to oglądanie prognozy pogody dzień wcześniej i przygotowywanie w szafce tych rzeczy, które Twoim zdaniem będą odpowiednie. Ewentualnie można przedszkolakowi pewne wytyczne co do ubioru dać, z zastosowaniem się różnie bywa, przynajmniej u nas :) No i nie wszystkie wychowawczynie przedszkolne mają tendecje do przegrzewania, nie martw się na zapas :) Mam taką nadzieję, że trzylatka będzie umiała się odezwać we własnym interesie. Ewentualnie mogę jej wydrukować koszulki z odpowiednimi napisami: "Nie noszę czapki P.S. Ja nie żartuję". Wiem, że nie wszystkie. Chodzę co środę do przedszkola na półtorej godziny, przewinęło się już tych Pań z 10, z czego jedna walczyła o otwarte okno i mówiła, żeby nie przesadzać z ubraniami, bo w przedszkolu jest ciepło (no właśnie dzisiaj zabieram ze sobą termometr i ukradkiem sobie sprawdzę )
×
×
  • Dodaj nową pozycję...