Skocz do zawartości
Forum

Konkurs Prima Aprilisowy


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani!
Jutro Prima Aprilis, więc chcemy zaproponować Wam udział w nowym konkursie!

Do wygrania jest 5 książek Anety Kolendo-Borowskiej "Malujemy świat"

http://kontoredakcyjne.strefa.pl/malujemy_swiat.jpg

Zadanie konkursowe brzmi:
OPISZ SWOJĄ HISTORIĘ ZWIĄZANĄ Z NAJCIEKAWSZYM I NAJŚMIESZNIEJSZYM ŻARTEM PRIMA APRILISOWYM!

Na zgłoszenia czekamy do 6 kwietnia 2014 roku.
Pięciu szczęśliwców ogłosimy dwa dni robocze po zakończeniu konkursu.

Regulamin konkursu

Zapraszamy do wspólnej zabawy!

Odnośnik do komentarza

W Prima Aprilis często są takie niewinne żarciki, typu, masz plamę na bluzce, oczko Ci poszło w rajstopach, pobrudziłaś się pod nosem itp. Kilka lat temu mieliśmy innego typu żart, a nawet nie mogę tego nazwać żartem, gdyż ukradli nam samochód spod bloku. Na Policji, oczywiście było takie pytanie czy to nie mąż żartuje przy 1 kwietnia, albo może ktoś ze znajomych zrobił taki żart, niestety mieliśmy nadzieję, że to się skończy żartem, ale myliliśmy się, samochód nie znalazł się:(

Odnośnik do komentarza

Ja wkręciłam męża będąc w początkowych tygodniach ciąży akurat 1 kwietnia miałam wizytę u ginekologa i badanie usg. Lekarz stwierdził ,że z dzieckiem wszystko jest w porządku, natomiast mężowi powiedziałam że rodzina nam się znacznie powiększy bo lekarz widzi więcej dzieci a maż na to nie żartuj bliźnięta a ja mu na to z pełną powagą nie trojaczki . Biedaczek jak to usłyszał myślałam że padnie ręce mu się zaczęły trząść aż wylał kawę . Jak mu powiedziałam prima aprilis to mi powiedział ,że kiedyś też mi wywinie jakiś numer .

Odnośnik do komentarza

Dziś będąc w domu,napisałam do koleżanki w pracy(w budynku z windą) sms..:właśnie zacięłam się w windzie..Ratunku!.odpowiedź:trzymaj się,lece na ratunek.Po 10 minutach gdy ja z dzieciaczkami wesoło zajadałyśmy popcorn..zadzwonił telefon,koleżanka powiedziała ze w 5 osób szukali mnie ale winda już normalnie jeździ więc gdzie jestem?..zeby było bardziej zakręcenie rzekłam:u mnie w windzie w bloku nie w biurze.A ona na to,to zaraz przyjade(przejęła się)..po rozłączeniu się stwierdziłam już wystarczy..zadzwoniłam i Krzyknęłam Pryma Aprylis..w ostatniej chwili bo miała już odpalać samochód,na szczęście zna sie na żartach i było wesoło!..Na podsumowanie mała 2 córcia wkręciła też mnie..wołając siku siku..pobiegłyśmy do toalety,po chwili pytam:już? a ona na to: zartowałam to nie siku...:):):) NAwet maluchy polubiły 1 Kwietnia:)

Odnośnik do komentarza
Gość jagna1978

Któregoś roku napisałam ogłoszenie,że w mojej wsi odbędzie się zebranie wiejskie w domu strażaka w niedziele po sumie i kartkę podałam do sąsiadki aby przekazała dalej bo mi podała sąsiadka itd.Miałam ubaw gdy po mszy wszyscy wychodząc z kościoła skierowali się w stronę domu strażaka,ja oczywiście też tak dla zmyłki.Niestety ludziom nie było do śmiechu gdy zorientowali się ,że to żart i do dziś nikt nie wie ,że to była moja sprawka ;)

Odnośnik do komentarza

ja sie dałam nabrac dzisiaj, Gabrysia wraz z przedszkolakami wychodziła na spacer i zauważyła ze na placu zabaw bawie się z Lidką, no i krzyczy do mnie: Mamo! Idziemy szukac żyrafy!. próbowałam się zorientowac o co jej chodzi bo pomyślam że źle usłyszałam. Juz w domu pytam co z tą żyrafą? Na to Gabi- byliśmy szukac z panią żyrafy w parku, bo uciekła z zoo i nawet policja jej szukała. Hmm... widziałam przejeżdżający radiowóz (co się u nas rzadko zdarza). W wiadomościach cisza o tym, męża pytam czy coś słyszam, rozglądam się po tej naszej małej wsi i nie widze. Dopiero gdy kładłam córki spac mnie olśniło ze prima aprilis dzisiaj, i pytam córki jeszcze raz. "Tak, Apilis miała na imię ta żyrafa" Zaczęłam się tak śmiac ze kołysanki nie mogłam spokojnie odśpiewać. 3,5 latce się nie dziwie ale sobie!? dodam jeszcze ze najbliższe zoo w którym są żyrafy to od nas jakieś 60km :)

Odnośnik do komentarza

Ten żart miał miejsce dokładnie rok temu 1.04.2013. Padał śnieg i był to poniedziałek wielkanocny. Zawsze pierwszego dnia świąt wielkanocnych mamy taką, rodzinną tradycję, iż wyruszamy na jakiś spacer bądź wycieczkę. Tym razem też tak było. Moja, rodzinka w składzie mąż, córa, ja i mój brat wybraliśmy się do Zoo. W trakcie sezonu ( od 1.V.) zoo, na terenie obowiązuje zakaz wjazdu samochodem, ale poza już nie. Tym razem mój mąż, zaparkował samochód na miejscu, gdzie zakazu nie było. Ledwie wysiedliśmy z samochodu, a nagle pojawiła się policja, z pytaniem czy wiemy, że tu jest zakaz i że nie wolno tu parkować. Policjanci cały czas siedzieli w samochodzie i pod nosem się uśmiechali, lecz nikt z nas tego nie widział tak bardzo przejęci byliśmy kontrolą. Mąż przyznał, że nie ma tu tego znaku, że nie widział i że jest jeszcze przed sezonem, ale na nic zdały się tłumaczenia. Pan Policjant, tylko powiedział : cóż będzie mandacik w kwocie 500 zł. Mąż, zdębiały i blady, a policjant z uśmiechem na twarzy: dobrze, niech Pan już idzie z rodzinką do tego Zoo. Wtedy zaczęli się śmiać. A my cóż, żartu od funkcjonariuszy policji się nie spodziewaliśmy. Do dziś wspominamy ten prima aprilisowy żarcik.

Odnośnik do komentarza
Gość gabidlugosz123

Prima Aprilis do śmieszny dzień. Robimy innym psikusy... Moja córka rok temu nalała zimnej wody w pistolet ( na wodę) i tak oblewała dziadka, który spał, że ten był mokry jak kura :). Później poszła do babci pokoju, gdzie także spała, namalowała taki wielki keks z czerwonej farby na swetrze, że niebieski sweterek stał się czerwonym... Poszła do łazienki, nalała w wielką miskę wodę i podstawiła tacie pod nogi obok łóżka. Pobiegła do kuchni, nalała sok pomarańczowy do swojego pistoletu na wodę, i mnie opryskała. Zosieńka biegła jak na skrzydłach, gdy doszła kolej na jej brata.Grzesiu spał. Namalowała mu na twarzy diabła, bo nie lubi, gdy rozrabia. Gdy Grzesiek się obudził, popatrzył w lustro i powiedział do wszystkich :- Czy ja naprawdę jestem taki niegrzeczny?!?!?!............

Odnośnik do komentarza

Kiedyś udało mi się zrobić żart mojemu mężowi (wtedy narzeczonemu) poprosiłam koleżankę,aby zadzwoniła z telefonu zastrzeżonego i poinformowała, mojego teraz męża, że właśnie jest laureatem konkursu smsowego w radiu (a wiem że często gęsto wysyła takowe smsy). Koleżanka bardzo fachowo podeszła do tego "psikusa" bo mój mąż bardzo długo rozmawiał i nawet odpowiadał na pytania( typu stolica Polski, wracając uradowanym powiedział, że właśnie zadzwoniła do niego osoba z radio i wygrał SZYBKOWAR :D:D:D:D:D. Po kilku minutach zadzwoniła na mój telefon i poprosiła Jego do telefonu mówiąć PRIMA APRILIS UWAŻAJ BO SIĘ POMYLISZ - normalnie śmiechu było co nie miara. Fajnie że żart się udał, a nasi znajomi są nadal najlepszymi przyjaciółmi i zawsze możemy na nich polegać czy to w sprawach ważnych czy drobnych żarcikach.

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

W naszej rodzinie,jak tylko sięgam pamięcią zawsze dominował pełen optymizm i poczucie bezpieczeństwa. Żyło się na luzie, ale i twardo stąpało po ziemi. Bywały chwile, których nie chce się wspominać, ale także takie, które rzucają „słoneczny blask” w pochmurny dzień. Kiedy jesteśmy z bliskimi staramy się stworzyć lekką atmosferę. Niejednokrotnie powracają do nas miłe wspomnienia, psoty które zbroiliśmy dla zabawy.
Dzień 1 kwietnia był dla nas świętem pamięci o nieziemskich psikusach. Długo planowaliśmy przebieg tego dnia jedynego w roku, tak jak montuje się film, klatka po klatce, tak w naszych umysłach z wolna powstawał plan, wizja całkiem nowych doznań będących przyczyną „skrętu kiszek” ze śmiechu... Każdego roku była to inna osoba, wybierana całkowicie z przypadku najczęściej ktoś z bliższej lub dalszej rodziny, czasem znajomy czy koleżanka.
W ubiegłym roku padło na mojego męża :) Oczywiście starodawnym obyczajem wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Plan nie mógł się rozsypać z byle jakiego powodu. Czym bardziej dokładny tym większy ubaw. Przecież jest to w końcu dzień nieszkodliwych psikusów!
Niczego nie świadomy mężulek wstaje wcześnie rano, nie wie co go czeka...
Po jakimś czasie zaczynam działać. Proszę słodkim głosikiem, aby zawiózł garnek do mojej bratowej bo go potrzebuje a że sama jest w domu nie da rady podjechać. Okazuje się, że ups......... w garażu nie ma samochodu. Trudna sprawa myślę sobie, w końcu to kawałek drogi, czuję że tym razem chyba poniosę klęskę. No ale czego nie robi się dla żoneczki :) Śmiać mi się chciało jak wyprowadził rower, na dodatek „górala”..ojj żebyś ty wiedział co masz przewieźć... pomyślałam. Kiedy pokazałam mu garnek oczy wyszły mu z orbit. Był to prawdziwy kocioł, w którym moja mama gotowała przetwory na zimę!! Zaczęły się spekulacje, aż w końcu mój mąż zaczął rezygnować z wycieczki. Stanowczo nie dopuściłam do tego używając bardzo kobiecych sztuczek... :))
Co my kobiety potrafimy zrobić ze stalowym mężczyzną, takim stabilnym emocjonalnie, rozsądnym osobnikiem.
Pękałam ze śmiechu widząc nieudolne próby jazdy rowerkiem z mega bagażem i tak na drugi koniec miejscowości... Wszystko byłoby pięknie i miło, gdyby nie fakt, że tak naprawdę nikt tego kociołka nie potrzebował a na pewno już nie w trybie natychmiastowym.. Zdziwiona mina bratowej i „doręczyciela” , tak później opisywali całe to zdarzenie siedząc przy ugodowej kawce, którą ja oczywiście przygotowałam w ramach rekompensaty za wysiłek fizyczny..
Do dziś ten psikus wywołuje uśmiech na mojej twarzy a i druga połówka przekonała się, że warto czasami narozrabiać aby potem mieć co wspominać w tym szczególnie zakręconym świecie.. Niech każdy z nas znajdzie w sobie światełko, iskierkę spontaniczności, oderwie się od natłoku zdarzeń i weźmie los w swoje ręce by cieszyć się życiem.... czy jeszcze to pamiętamy????

Odnośnik do komentarza

My z synkiem na Prima Aprilis zrobiliśmy psikusa tatusiowi :) Ugotowalismy na sniadanko jajka, jedno zostawilismy surowe i podlozylismy tatusiowi. Wziął się za obieranie a tu trach :) maly mial niezly ubaw ;).

Drugi żart zrobiłam siostrze. Nałogowo wysyła kupony w lotto, a akurat 1kwietnia była kumulacja, 25 mln. Wieczorem siostra byla jeszcze w pracy i poprosila zebym spisala jej wyniki losowania . Na jednej kartce spisalam te wlasciwe a na drugiej te z jej kuponu. Gdy wrocila dalam jej oczywicie tą drugą kartke :) wpadla w euforie ale szybko zaczela cos podejrzewac i sama sprawdzila wyniki w telegazecie . Troche sie boczyla a potem powiedziala ze mam szczescie ze to Prima Aprilis bo by sie smiertelnie obrazila :)

Ja przez caly dzien nie dalam sie nabrac, az tu wieczorem zabieram sie za mycie zebow a tu z pasta na szczoteczke wylecial mi jakis robal, zaczelam wrzeszczec w nieboglosy, a na to mąż wchodzi do lazienki i mowi Prima Aprilis! ale mial ubaw, robakiem okazala się zrolowana rodzynka!
;D

Odnośnik do komentarza

Mój najlepszy (wg mnie ;-) ) psikus, jaki zrobiłam to psikus ze studiów dla mojego ówczesnego chłopaka i chłopaka koleżanki.
Na przerwie między zajęciami ja zadzwoniłam do jej chłopaka, ona do mojego w sprawie pracy (obaj szukali pracy, a my byłyśmy rzekomo osobami, które chcą się z nimi umówić na rozmowę kwalifikacyjną). Ja rozmawiałam z jej chłopem ona z moim (analogicznie - ja nie znałam jej partnera ona mojego, więc byłysmy wiarygodne).
Sytuacje są takie same, więc opiszę je z mojej strony:
zadzwoniłam do jej Maćka, przedstawiłam się jako managerka firmy X do której rzekomo wysłał CV i że zapraszam go na rozmowę. A że jestem z innego miasta, to proponuję mu rozmowę dziś np. o 15 (a dzwoniłam koło 10) w kawiarni tej i tej. Oczywiście się zgodził. Koleżanka zrobiła to samo z moim chłopakiem, którego umówiła pół godz. później w tej samej kawiarnii.
Oczywiście obaj przyszli. Podeszłam do niego, że to ja, podałam rękę zapraszam na omówienie pracy itd. Zadałam kilka ogólnych pytań czemu zmienia pracę jakie ma mocne strony itp po czym wręczyłam mu teczkę z dokumentami szkoleniowymi i prosiłam aby się z nimi zapoznał w ciągu tygodnia bo za tydzień zaproszę go na test z tych materiałów. Chłopak otworzył teczkę, a tam była wielka laurka PRIMA APRILIS KOCHANIE! I koleżanka wybiegła do niego.
Z moim koleżana zrobiła to samo, choć nie chciał otwierać teczki i nie wiedziała, jak go zmusić, więc powiedziała: proszę sprawdzić, czy liczba stron materiałów się zgadza, powinno być 50. Otworzył... no laurka i ja z bananem od ucha do ucha za nim.
Chłopaki się śmiali i powiedzieli, że coś przypuszczali, bo nie mogli znaleźć nic o tej nazwie firmy hahaha
Ale przyznali, że żart był dobrze przygotowany i że naprawdę się nabrali...
Ach te studenckie czasy :)

http://s2.suwaczek.com/201404304578.png

Odnośnik do komentarza

Żart Prima Aprilisowy z ubiegłego roku:
Czekaliśmy z mężem na informacje o przyjęciu córki do prywatnego przedszkola. Informację mieliśmy dostać pod koniec marca więc trochę się już martwiliśmy. Aż tu pierwszego kwietnia dostaję smsa, że córka się dostała i prośba o kontakt w celu podpisania umowy. Od razu zadzwoniłam do męża i ani on, ani ja nie podejrzewaliśmy, że może to być dowcip naszego kolegi, który napisał do nas z nieznanego nam numeru telefonu... Otóż kolega liczył, że oddzwonię i wtedy dowiem się, że to żart...A ja mając blisko i wracając ze spaceru z córką wstąpiłam zadowolona do przedszkola... Zdziwienie było niemałe, zarówno moje jak i pani dyrektorki. Kolega nie mogąc się doczekać kiedy zadzwonię sam zadzwonił z hasłem Prima Aprilis. A do przedszkola córka dostała się, ale jeszcze jakiś tydzień czekaliśmy na informacje.

Odnośnik do komentarza

A mnie najwspanialszego psikusa zrobiła córa 1.04.2013 r.
Było bardzo śnieżnie, w dodatku był to lany poniedziałek.
O godzinie 7:06 obudziłam się, próbując wyjść z łóżka (to już było dość trudne, bo miałam 20kg na plusie) poczułam wodę na nodze. Nie poszły mi wody, przynajmniej nie całe, może jedna łyżka...Do dziś się śmieję, że córa mnie zlała na śmingusa ;) Poszłam do toalety i...poczułam pierwszy skurcz. Obudziłam męża mówiąc: "to dziś!". Spojrzał na mnie niepewnie. Miałam na twarzy promienisty uśmiech. Zadzwonił do rodziców starając się załatwić opiekę dla syna.
Zadzwoniłam do położnej, która nieśmiało zapytała, czy mogę poczekać do jutra...hahaHA!
O 10:30 byłam na izbie przyjęć. 5cm...
O 11:00 na porodówce usłuszałam pytanie, czy chce znieczulenie.
Odpowiedziałam, że daję radę.
Położna powiedziała, że to ostatni moment. Zapytałam o rozwarcie. 8cm!
Przecedziłam przez zęby: DAM RADĘ!
O 11.41 usłyszeliśmy pierwszy krzyk małej psotnicy.

Mało kto uwierzył w wiadomości smsowe, musieliśmy słać mmsy ;)
Najlepszy dowcip, gdy wszyscy się go spodziewają, dlatego w niego nie wierzą ;)

Hania to bardzo radosne i pogodne dziecko. Jej brat był bardzo poważnym niemowlakiem.
Wierzę, że to dzięki tej magicznej dacie. Patronuje jej uśmiech i dowcip. Oby tak zostało, bo to najwspanialszy psikus, jaki nas w życiu spotkał (termin porodu miałam na 17. Marca...córcia dokładnie to sobie zaplanowała ;) )

Odnośnik do komentarza

Żart, który najbardziej zapadł mi w pamięć zrobiłam wspólnie z narzeczonym naszemu koledze.

Zadzwoniliśmy do naszego kolegi Kuby i powiedzieliśmy, że jesteśmy blisko jego bloku i mamy małego szczeniaczka, którego akurat kupiliśmy. Ale że musimy zrobić zakupy w hipermarkecie, to nie mamy z kim maleństwa zostawić. Poprosiliśmy Kubę, czy by nie mógł wyjść pod blok, wziąć pieska o zaopiekować się nim przez jakąś godzinę. Kuba się zgodził.

I w tym momencie żart wymknął się spod kontroli...W założeniu Kuba miał wziąć ze sobą telefon. My siedząc u siebie w domu odliczyliśmy 5 minut na zejście kolegi na dół i rozejrzenie się i w tym momencie mieliśmy zadzwonić, że to Prima Aprillis...

Niestety Kuba wyszedł bez telefonu. Godzinę siedział pod blokiem i czekał na nas, a my nie mieliśmy jak go zawiadomić, bo mieszkaliśmy na drugim końcu miasta.W końcu poszukaliśmy numeru do jego mamy i do niej zadzwoniliśmy. Powiedziała,że Kuba właśnie przyszedł i jest na nas wściekły, a ona umiera ze śmiechu:D

Kuba mówił,że rodzice przez kilka dni nabijali się z niego, a jemu wcale nie było do śmiechu...

Odnośnik do komentarza

W tym roku udało po raz pierwszy udało mi się zrobić mega pirma aprilisowy żart mężowi, zawsze nosi w spodniach swoja ulubioną hartowana chusteczkę która dostał od swojej mamusi x lat temu :P gdy wychodził do pracy szybko wyciągnęłam ją z kurtki i włożyłam swoje śliczne różowe nowe majteczki. Gdy nieświadomy w pracy chciał wytrzeć nos wszyscy ryknęli ze śmiechu. Szkoda tylko że nie widziałam miny mojego męża ;)

Odnośnik do komentarza
Gość Monika 1982

Oto moja historia Prima Aprilisowa, czy śmieszna..? Dla nas – rodziców rozbrykanego 2,5 latka śmieszna stała się dopiero po paru dniach…, a dopiero dziś zdecydowałam się ja WAM opisać.

Poniedziałek. Starszą córkę zaprowadziłam do przedszkola i po małych zakupach wróciłam z młodszym dzieckiem – syn 2,5 roku do domu. Żartów prima Aprilisowych już od dawna nikomu nie robiliśmy i żadnych też się nie spodziewaliśmy.Jemy drugie śniadanie, Syn rozrabia jak zawsze, chce pic herbatę z największego 1L kubka Taty, zlizywać masło z chleba, dżemem uprzednio wysmarował już włosy…, parówkę wciska w szparę między stołem a ścianą, nagle zrywa się z krzesła i biegnie do WC, tylko po to by obcałować szampon z Hello Kitty i porwać trochę papieru do muszli…, przybiega, ledwo wrabiając na zakręcie, przy tym piszczy i tupie….

I tu…, w chwili ciszy między radosnymi okrzykami syna próbującego ściągnąć na siebie firankę, słyszę sygnał swojej komórki, numer nieznany, odbieram: „Halo? Słucham.”
-„Dzień dobry, z tej strony pracownica opieki społecznej ‘XY’. Czy rozmawiam z Panią ‘Z’?
Trochę wystraszonym i zdziwionym głosem, ale potwierdziłam.
Pani wypytywała mnie o sposób zachowania syna, (znała jego i imię!), jego traktowanie przez członków rodziny, w jaki sposób przejawia agresję, sposoby jego karania, etc. …..
Wspomniała o anonimowym liście do MOPS-u o niewłaściwym zachowaniu dziecka!
Udzielałam odpowiedzi jak szkolniak, taka byłam zszokowana, a serce waliło mi jak oszalałe, „Dobrze że rozmówca nie może widzieć mej twarzy bo pewnie jestem czerwona jak cegła” – pomyślałam.
Po skończonej rozmowie już miałam przerażona dzwonić do męża, ale ubiegł mnie telefon przyjaciółki, krzyczała głośno „PRIMA APRILIS!!!!! I ‘zrywała boki ze śmiechu’
Cóż mnie wcale nie było do śmiechu, ale … przyjaźnimy się nadal ;)

Odnośnik do komentarza

Uważam, że pierwszy kwietnia do doskonały dzień, aby uświadomić swojemu dziecku, że DOBRY ŻART, to taki, który nie tylko bawi samego zgrywusa, ale również jest zabawny dla tego, któremu płatamy figla.
Chcąc sprawdzić poczucie humoru mojego małego łakomczuszka, zawinęłam w opakowanie po ulubionym czekoladowym cukierku Mai papierek, po czym poczęstowałam swoją małą smakoszkę :-) Na początku Maja była trochę zawiedziona, kiedy zawartość okazała się mniej słodka, niż przypuszczała. Po chwili zaczęła się z tego śmiać, mówiąc: "Mamo, ale psikusa mi wycięłaś, dałam się nabrać".
Nagrodą za poczucie humoru, był cukierek, tym razem bez niespodzianki :-)

Odnośnik do komentarza

Kochani,

dziękujemy Wam za tyle zgłoszeń. Ubawiliśmy się, czytając Wasze Prima Aprilisowe żarty :-) Jury wybrało 5 zwycięzców!

Avril87
Monikak917
trixi
bialadama22
agf

Serdeczne gratulacja dla Was! Prosimy o przysłanie danych do wysyłki na adres: konkursy@parenting.pl

Oczywiście w temacie wiadomości należy podać swój nick z forum oraz nazwę konkursu.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...