Skocz do zawartości
Forum

Scarletth_e

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Lublin

Osiągnięcia Scarletth_e

0

Reputacja

  1. Mój wówczas niespełna trzyletni synek zapytał mnie kiedyś czy mam siusiaka. Odpowiedzialam,ze nie na co on zdziwiony spytał: ty sikasz pupka? Musiałam mu wytłumaczyć, że dziewczyny mają takie specjalne dziurki do sikania. Później przez kilka dni prosił żeby mu pokazać na szczęście z czasem zapomniał.
  2. Co najbardziej pomaga dziecku poznawać świat? Odpowiedź jest prosta- mądrzy rodzice. I bynajmniej nie mam na myśli wykształcenia. Mądrzy, czyli tacy, którzy rozsądnie pozwalają dziecku na odkrywanie świata. Którzy pokazują przyrodę, detale, pozwalają dotknąć, wziąć do rączek, wejść samodzielnie, pokonać przeszkodzę. Którzy nie trzymają cały czas kurczowo za rączkę i powtarzają "nie rusz, nie dotykaj, nie biegnij". Dziecko musi samodzielnie poznawać otoczenie. Musi dotknąć, powąchać. Czasem trzeba pozwolić na samodzielność nawet jeśli konsekwencją będzie zadrapanie czy siniak na kolanie ( w granicach rozsądku oczywiście, bo wiadomo, że dziecko trzeba pilnować). Rodzic powinien poświęcać dziecku jak najwięcej czasu. Czytać maluchowi książeczki, opowiadać o świecie, wymyślać różne kreatywne zabawy. Nie dość, że tworzy w ten sposób więź, to jeszcze pomaga dziecku zrozumieć i poznać świat.
  3. Takie ćwiczenia można wykonywać z dzieckiem praktycznie od samego początku. Mały niemowlaczek sam jeszcze nie ćwiczy, ale możemy mu pomóc np. poprzez masowanie stópek. Z czasem dziecko chwyta swoje stopy,bawi się nimi, wkłada do buzi-wg mnie to też są ćwiczenia. Kiedy maluszek już chodzi warto jak najczęściej pozwalać mu chodzić całkiem na bosaka, tak aby stopka miała szansę chodzić po różnych podłożach np. dywan, podłoga, odczuwać różne temperatury, faktury materiałów. Świetną sprawą jest również chodzenie na bosaka po trawie (ale w znanym, czystym miejscu, gdzie na pewno nie znajdziemy szkła czy innych ostrych rzeczy). Mój synek w lecie całymi dniami biega na bosaka na działce. W domu można bawić się np. w przynoszenie stopami drobnych przedmiotów-kredek, kasztanów, woreczków. Można układać cienką linię i po niej chodzić. Można wykonywać z dzieckiem wszelkie ćwiczenia gimnastyczne (bezpieczne!), włączać muzykę i wspólnie tańczyć np. na bosaka i wymyślać do tego różne kroki i figury. Możliwości jest mnóstwo, wystarczy tylko chcieć.
  4. Mój Aniołeczek w dniu Chrztu Świętego.
  5. Jedno z moich ulubionych zdjęć z naszej sesji na Starym Mieście ...bo małżeństwo to początek podróży w nieznane...
  6. Kiedy zaszłam w ciążę oboje z mężem byliśmy przekonani,że będziemy mieć córkę. Mieliśmy taką pewność, że szukaliśmy imienia dla dziewczynki. Długo nie mogliśmy się zdecydować, ja chciałam Edyta, Ida lub Olga, mąż upierał się przy Beatce. Któregoś wieczoru wzięliśmy kalendarz i zaczęliśmy po kolei czytać imiona. Kiedy doszliśmy do Lilianny, oboje jednocześnie powiedzieliśmy "tak!". I tym sposobem zapadła decyzja,że córeczka będzie miała na imię Lili, a na drugie Dorota, po mojej zmarłej siostrze ciotecznej. Przez wiele tygodni mówiliśmy do brzuszka Lilii, aż nadszedł dzień usg i wielkiego szoku, kiedy lekarz oznajmił nam, że będzie synek! Nie chcieliśmy wierzyć, ale doktor miał 100% pewności. Kilka tygodni później kolejne usg potwierdziło werdykt, a nawet sami zobaczyliśmy, co kryje się między nóżkami naszego maleństwa. Początkowe zdziwienie szybko ustąpiło, jednak ponownie stanęliśmy przed problemem wyboru imienia. I tym razem było dużo trudniej. To,co podobało się mi, nie podobało się mężowi i odwrotnie. Dyskutowaliśmy, przeglądaliśmy kalendarz kilka razy, pisaliśmy listy imion na kartce i urządzaliśmy głosowanie i nic z tego nie wynikało. Mąż upierał się przy Stasiu lub Piotrusiu, ja chciałam Ignacy, Filip, Aleksander lub Wojtuś. Każdego dnia chcieliśmy coś ustalić i ciągle nic z tego nie wynikało. Aż w końcu urodziłam niespodziewanie w 36 tygodniu i decyzję trzeba było podjąć natychmiast. Mąż ustąpił mi i nazwaliśmy synka Filipek. Na drugie dostał Krzysztof po tatusiu. Imię okazało się w 100% trafione, idealnie pasuje do naszego żywiołowego synka:) Niedługo planujemy kolejne dziecko i już się boję, co to będzie tym razem z wyborem imienia. Jeśli będzie dziewczynka to problem z głowy, ale synek...pewnie znów będzie długa batalia;)
  7. Karmienie piersią- dla mnie temat rzeka. Jestem mamą karmiącą już prawie 17 miesięcy i na razie nie zapowiada się, aby zmierzało to ku końcowi. Dlaczego karmienie jest ważne i potrzebne? Może w kilku punktach: 1.Mleko matki jest najbardziej naturalnym pokarmem dla niemowlęcia. Jesteśmy ssakami, więc nasze młode żywią się mlekiem. A mleko matki jest tak zaprogramowane,żeby zapewnić dziecku wszystko to,co potrzebne. 2. Karmienie piersią wpływa na odporność organizmu dziecka. Matka karmiąc przekazuje dziecku przeciwciała! 3.Karmienie piersią tworzy niepowtarzalną więź między matką a dzieckiem. Momenty, kiedy synek leży przy piersi są dla mnie wspaniałe! Nic nigdy tego nie zastąpi. 4. Skład mleka matki zmienia się w zależności od tego co mama je i tego,czego potrzebuje dziecko. Smak mleka też jest różny, dzięki czemu już noworodek zaczyna poznawać różne smaki. Mleko modyfikowane jest cały czas takie samo, dziecko kilka razy dziennie spożywam pokarm o tym samym składzie i smaku. Osobiście nie chciałabym cały czas jeść tego samego. 5. Mleko w piersi mamy zawsze przy sobie. Ma idealną temperaturę, nie trzeba go podgrzewać, mieszać, przelewać do butelki. Jaka to wygoda, kiedy można nakarmić dziecko w każdym miejscu i w każdym czasie. 6. Karmienie piersią podobno wpływa też dobrze na matkę- po pierwsze działa odprężająco, po drugie wielu naukowców twierdzi,że zapobiega rakowi piersi i jajników. Pomaga też macicy dojść do siebie po ciąży. 7. Ssanie piersi działa odprężająco na dziecko. Mój synek ma już prawie 17 miesięcy, a często nadal usypia przy cycu. 8. Mleko w piersiach mamy za darmo! Mleko modyfikowane kosztuje, niestety niemało. Nie lepiej te pieniążki przeznaczyć na coś innego, a dziecku dać to,czym obdarzyła nas natura? 9. Karmienie piersią jest po prostu super! Cieszę się, że moje dziecko od początku było karmione w sposób naturalny i że karmienie piersią jest nadal obecne w naszym życiu.
  8. Scarletth_e

    Konkurs z PAT&RUB

    1. Emulsja ochronna z filtrem na słońce do twarzy i ciała SWEET SPF50 2.Jeśli chodzi o dbanie o skórę synka w letnie dni, to moja podstawowa zasada jest taka- kosmetyki ograniczyć do minimum. I bez nich ciało się poci, a jeśli nałożymy jeszcze stos kremów i balsamów, to tylko pogorszymy sprawę. Ale oczywiście w bardzo słoneczne dni używamy kremu z filtrem. Staramy się nie wychodzić na dwór w czasie największego upału, na spacer wychodzimy wczesnym rankiem i wieczorem, kiedy słonce nie pali tak intensywnie. Jeśli upalny dzień spędzamy na działce czy nad jeziorem, zawsze przebywamy w ocienionym miejscu. Podstawą jest również czapka z daszkiem oraz parasolka przy wózku. W upalne dni staramy się jak najmniej zakładać synkowi pampersa. Nic przyjemnego przez cały dzień mieć na pupie pieluchę. Dlatego na dworze, synek zawsze ma tylko majteczki, a jeśli je zasiusia,to po prostu przepieram i zakładam mu kolejne. Jest to przy okazji dobry wstęp do nauki wołania na nocniczek. W domu także synek chodzi bez pampersa, w zwykłych majteczkach lub majteczkach treningowych(co jakiś czas staram się go posadzić na nocnik). Oczywiście codziennie obowiązkowo dziecko jest kąpane. Oprócz tego zwracam też uwagę na dobór ubranek- w grę wchodzą tylko bawełniane, wygodne, przewiewne tkaniny. Żadnych koszul, jeansowych spodenek, sztucznych koszulek. Buciki zakładam Filipkowi tylko wtedy, kiedy idzie sam, jadąc w wózku butki ma zdejmowane, aby stopka mogła oddychać. Na kondycję skóry ogromny wpływ ma także poziom nawilżenia, więc dbam o to,aby synek dużo pił. Podsumowując dbam o to, aby skóra mogła swobodnie oddychać, a dziecko czuło się komfortowo nawet pomimo upału.
  9. Kiedy mówiłam,że planujemy dziecko od wielu osób słyszałam, że to ogromne koszty, że nie damy sobie rady, że "dziecko kosztuje". W czasie kompletowania wyprawki dla synka przekonałam się,że te opinie są mocno przesadzone. Pokrótce opowiem Wam w jaki sposób zredukowałam koszty. 1. Wózek kupiłam używany, w bardzo dobrym stanie. 2. Łóżeczko dostaliśmy od rodziny. 3. Zrezygnowaliśmy ze sprzętów typu przewijak, sterylizator, podgrzewacz. Uważam, że są zbędne. Przewijam na łóżku (warto kupić podkład np. w sklepie pupus, który normalnie pierze się w pralce), sterylizowałam poprzez gorącą wodę, a podgrzewam wstawiając do gorącej wody. 4. Ubranka kupowałam używane. Maluszki raczej nie niszczą ciuszków, więc używane rzeczy są w świetnym stanie. Trzeba tylko dobrze wyprać i zdezynfekować (n.olejkiem herbacianym). 5. Pampersy warto kupować w promocjach. Często zdarza się, że w promocji oryginalny pampers wychodzi taniej,niż wszystkie inne pieluszki. Warto zrobić sobie większy zapas. 6. Warto karmić piersią, dzięki czemu dużo zaoszczędzimy-mleko modyfikowane niestety do tanich nie należy. 7. Nie ma sensu przesadzać z ilością rzeczy-po co kupować 5 kocyków, kilka kompletów pościeli itd? U nas dwa cienkie kocyki i jeden gruby to aż nadto. 8. Na samym początku nie ma sensu inwestować w dużo zabawek, bo zanim maluch zacznie się nimi interesować, to i tak minie trochę czasu. 9. Zanim zdecydujemy się na zakup warto porównać ceny w kilku sklepach i na allegro. Często na allegro można kupić dużo taniej, często jest tak np. z ubrankami, wózkami. 10. Nie ma sensu kupować wielkiej ilości kosmetyków dla dziecka,jestem przeciwniczką wcierania w dziecko wszelkich balsamów,mleczek czy oliwek. 11. Pamiętajmy, że po narodzeniu dziecka dużo osób przychodzi w odwiedziny i nigdy z pustymi rękami. Często pytano mnie, co kupić maluszkowi na prezent, a ja miałam gotową listę odpowiedzi.
  10. Mój synek ma dopiero 15 miesięcy, ale już miewa ataki złości. Jeśli jest to mały atak, np.zdenerwuje się na zabawkę, zaczyna nią rzucać lub w złości bije mnie lub siebie, tłumaczę mu,że nie wolno, że my go nie bijemy i jemu też nie wolno tak robić. Biorę go na kolana i staram się wyciszyć, mówiąc spokojnym tonem, że nie wolno tak się zachowywać. Mieliśmy już jednak także większe ataki, połączone z piskami, krzykami i płaczem. Przytrafiły się dosłownie kilka razy, kiedy nie pozwoliliśmy Filipkowi robić tego, co sobie wymyślił- np.zabawa gniazdkiem. Kiedy zaczyna histeryzować przede wszystkim nie ustępujemy, tylko konsekwentnie odsuwamy synka od miejsca, które nie jest dla niego przeznaczone (wspomniane gniazdko). Biorę Filipka na ręce, przytulam go, głaskam po plecach i mówię uspokajającym tonem. Tłumaczę mu, że rozumiem, że chciał tam się bawić, ale nie wolno mu tego robić,bo to niebezpieczne. i w taki sposób czekam aż się uspokoi. Kiedy napad złości minie przytulamy się i jeszcze raz tłumaczę synkowi dlaczego nie wolno tak robić. Póki co to działa, zobaczymy jak będzie w przyszłości.
  11. Żart, który najbardziej zapadł mi w pamięć zrobiłam wspólnie z narzeczonym naszemu koledze. Zadzwoniliśmy do naszego kolegi Kuby i powiedzieliśmy, że jesteśmy blisko jego bloku i mamy małego szczeniaczka, którego akurat kupiliśmy. Ale że musimy zrobić zakupy w hipermarkecie, to nie mamy z kim maleństwa zostawić. Poprosiliśmy Kubę, czy by nie mógł wyjść pod blok, wziąć pieska o zaopiekować się nim przez jakąś godzinę. Kuba się zgodził. I w tym momencie żart wymknął się spod kontroli...W założeniu Kuba miał wziąć ze sobą telefon. My siedząc u siebie w domu odliczyliśmy 5 minut na zejście kolegi na dół i rozejrzenie się i w tym momencie mieliśmy zadzwonić, że to Prima Aprillis... Niestety Kuba wyszedł bez telefonu. Godzinę siedział pod blokiem i czekał na nas, a my nie mieliśmy jak go zawiadomić, bo mieszkaliśmy na drugim końcu miasta.W końcu poszukaliśmy numeru do jego mamy i do niej zadzwoniliśmy. Powiedziała,że Kuba właśnie przyszedł i jest na nas wściekły, a ona umiera ze śmiechu Kuba mówił,że rodzice przez kilka dni nabijali się z niego, a jemu wcale nie było do śmiechu...
  12. Temat dla mnie bardzo na czasie, bo akurat z Panem Katarem walczymy już 5 dzień. Odwiedził mojego 11-miesięcznego synka i się zasiedział, za nic nie możemy go wygonić. Ale przynajmniej mamy kilka sposobów, aby ułatwić sobie życie pomimo tego nieproszonego gościa. Po pierwsze wiadomo, że najważniejsze jest odciąganie kataru. Bardzo przydaje się do tego woda morska i aspirator. Co stosujemy oprócz tego? -częste wietrzenie mieszkania, aby się lepiej oddychało -inhalacje za pomocą soli fizjologicznej -podawanie witaminy C,która jest dobra na przeziębienie -na śniadanie, kolację kaszka jaglana, która również wspomaga walkę z przeziębieniem dzięki odpowiednim składnikom w niej zawartym -napar z ziół- zioła takie jak tymianek, majeranek, mięta zalewamy gorącą wodą i albo stawiamy, żeby parowało, albo robimy taki kominek (pod naczyniem na jakiejś podstawce umieszczamy palącą się świeczkę-podgrzewacz). Czasem dodajemy też kilka kropli olejku herbacianego. Zioła te znane są ze swoich właściwości leczniczych, ułatwiają oddychanie. -podajemy dziecku dużo płynów- w takiej sytuacji świetnie sprawdza się herbatka malinowa czy lipowa, choć podstawą nadal jest mleko z piersi. -nie wmuszamy dziecku jedzenia na siłę-zapchany nosek bardzo utrudnia jedzenie, a dodatkowo organizm podczas choroby może nie mieć ochoty na jedzenie
  13. Aby złapać domowego skrzata trzeba w ustronnym miejscu postawić wysoką miskę lub wiaderko, a przy niej jakąś kładkę np. cienką deseczkę. Wokół takiej miski rozsypać pyszne smakołyki, takie, którym żaden skrzat się nie oprze. Słodkości trzeba zostawić także na kładce. No i koniecznie dużo dużo słodyczy wsypać do miski. Kiedy skrzat się rozsmakuje będzie chciał zjeść jeszcze. Na pewno zacznie się wspinać na kładkę. Kiedy zobaczy ile pyszności kryje się w misce z pewnością niewiele myśląc do niej wskoczy. Miska musi być na tyle wysoka, aby już nie mógł się wydostać.
  14. Moja wymarzona herbatka owocowa na pewno jako jeden z głównych składników powinna mieć żurawinę, którą uwielbiam nie tylko ze względu na walory smakowe, ale również zdrowotne. Do tego lekka nuta cytryny i odrobina rumu.
  15. Aby wzmocnić odporność mojego synka staram się codziennie wychodzić na długi spacer. Przebywanie na świeżym powietrzu nie tylko hartuje organizm maluszka, ale jest też świetną okazją do poznawania świata. Nie izoluję także dziecka od bakterii- pozwalam mu dotykać różne przedmioty np.liście, brać zabawki do buzi. Nie sterylizuję wszystkiego,co synek dotyka. To bardzo ważne, aby dziecko nie było wychowywane w sterylnych warunkach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...