Skocz do zawartości
Forum

agf

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez agf

  1. Wielkanocne skupienie ;) Oliwia 2,5 Natan 6,5
  2. Dobra jesień nie jest zła ;)
  3. Oliwia 2 latka. Oczy zwierciadłem duszy ;)
  4. Natan 6,5, Oliwia 2,5 i ich... nowy dom
  5. Sama biegam i nie, nie tylko za dziećmi. Biegam hobbistycznie, dla zdrowia, kondycji, lepszego samopoczucia, utrzymania jako takiej sylwetki. Podejmowałam z moim 6-latkiem próby wspólnego biegania, jednak ani jemu to nie wychodziło na dobre ani mnie ;) Nie ten rytm, nie to tempo, poza tym ja podczas biegu nie lubię odpowiadać co 3 sekundy na jakieś pytanie ;) Jednak żeby nie było mu przykro, że mama tak sobie sama w te polne drogi się wypuszcza, zaczęliśmy razem jeździć na rowerze. Początkowo z tatą, który asekurował, potem odbywaliśmy już wycieczki we dwoje. Od razu powiem , że nie są to nie wiadomo jak długie trasy, ale to nieważne. Jest ruch, powietrze, mamy czas tylko dla siebie. Podziwiamy zachody słońca, wąchamy podczas postojów kwiaty na łące, zbieramy jesienią żołędzie spod pobliskiego dębu. W przyszłym roku będzie nas więcej - moja obecnie dwulatka już szykuje rowerek by nam potowarzyszyć:)
  6. Najpierw zakupy, potem przymierzanie, tak, wszystkie to lubimy, prawda, drogie panie? ;) Gdy więc tata z synkiem bawią się samochodami, my kobiety w tym czasie o siebie dbamy. Fryzury zrobione, spineczki zapięte, i mama i córka są uśmiechnięte. Taki czas babskich zajęć nauką też się stanie, ćwiczymy bowiem samodzielne ubieranie :)
  7. Lubimy wszyscy prace plastyczne, dlatego wymyślamy zabawy liczne. Wspólny czas często malując spędzamy (potem drugie tyle podłogę ścieramy...) Farby są świetne, pędzle idą w ruch, widzę,że i młodsza córcia artystyczny to duch :) Ps. Rzeczywistość czasem jest też smutniejsza i całkiem przyziemna... gdy jedyny wspólny czas na sprzątanie poświęcamy, to rodzicielstwa strona ciemna :/
  8. agf

    Konkurs "Bohater"

    Mój superbohater miałby tylko jedną supermoc - nie męczyłby się.W związku z tym do woli, z uśmiechem na ustach mógłby prać, prasować, zmywać, myć podłogi, gotować, ganiać się z dziećmi, nie czując przy tym odrobiny zmęczenia. Jak to podsumował mój syn-NUDA. Za to jego bohater, ooo, to byłoby coś!... Byłby szybki jak Zygzak. Wygrywałby zawsze jak Blaze. Umiałby latać nawet w burze i zawieje jak Dusty. Byłby odważny i pomocny jak Strażak Sam. Nieustraszony pływałby w morzach i oceanach jak Nemo. Byłby waleczny jak żółw ninja. Budziłby postrach jak lord Vader. Umiałby czarować i tworzyć światy piękne i kolorowe jak Trolle. I na koniec... "Mamo, przebierzesz mnie za takiego bohatera na bal w przedszkolu?" ... :O :O
  9. agf

    Konkurs "Otulacze"

    Gdy synek miał 3,5 tygodnia trafiliśmy na tydzień do szpitala i niestety tam jedyną formą uspokojenia go i uśpienia było noszenie na rękach. Była z nami na sali mama z małą córcią, która miała straszne kolki i płakała niemiłosiernie. Rodzice uspokajali ją szumem z telefonu. Postanowiłam spróbować w domu włączając radio między stacjami. Chwilkę tuliłam, klepałam po pleckach coraz wolniej, aż w końcu nieśpiącego jeszcze synka odkładałam do łóżeczka. Okazało się to wspaniałym "przyspieszaczem" usypiania i świetną metodą wyciszenia go. Niesamowite jest to, że czasem po kilku dosłownie sekundach tego szumu widziałam jego opadające powieki i zamykające się oczka! Gdy mieliśmy łóżeczko w naszej sypialni pilot do radia był między naszymi poduszkami, bo np. po dniach pełnych emocji, gdy synek miał niespokojny sen i zaczynał się wiercić czy pojękiwać, wystarczyło włączyć szum i po chwili się uspokajał. Teraz, gdy mamy małą córcię od początku stosujemy tą metodę, choć ona jest bardziej wrażliwa i niespokojna. By ją uspokoić trzeba ją wziąć na ręce, brzuszkiem do brzuszka i poklepywać po pleckach, coraz wolniej i wolniej. Wtedy się odpręża i z szumem niemalże fal zasypia dalej ;)
  10. agf

    Konkurs "Trolle"

    Oliwia trollica pokazuje swe lica. Włosem zarzuci, piosenkę o kwiatuszku niczym piękna syrena zanuci...
  11. Nasz linia (po)produkcyjna ;) Jak widać przewijanie to świetna zabawa... i dla starszego rodzeństwa ;)
  12. Karmienie piersią jest dla mnie ... naturalne. Choć przy pierwszym dziecku na początku, po kilku dniach prób zaczęłam odnosić wręcz przeciwne wrażenie :/ Z góry zakładałam, że będę karmić piersią, bo to naturalna kolej rzeczy, bo chcę dać dziecku wszystko, co mogę, bo tyle mówi się o plusach mleka matki. Jednak najpierw wcale mi nie szło. W domu po pierwszej nocy mąż jechał do nocnej apteki po mleko modyfikowane, bo mały nie chciał ciągnąć, a coś jeść musiał.Ja nie chciałam zaprzepaścić szansy, więc kupiłam zwykły ręczny laktator by utrzymać laktację. Piersi miałam w strupkach, chyba każda mama na początku to przeżywa. Bolało potwornie, ale ze łzami w oczach stwierdziłam, że się nie poddam. Mąż wychodził z pokoju, bo jak ściągałam to strupki pękały, krew leciała, ja z bólu musiałam zapierać się nogami o szafę... I tak tydzień czasu ściągałam, karmiłam z butelki tym ściągniętym i dokarmiałam mm. W końcu pomogła mi położna środowiskowa - kazała użyć kapturków. I pomogło - synek miał za co załapać i rozpoczęliśmy karmienie tylko piersią. Nie powiem, było to uciążliwe. Co 2 godziny karmiłam, karmienia trwały nawet po 60 minut. Byłam uwiązana, nie mogłam się wyrwać, odpocząć. Na początku miałam dość, karmienie nie okazało się być tak wspaniałe jak to opisują czy jak to widać na obrazkach, gdzie jest radosna mama i wtulone w nią maleństwo... Jednak obiecywałam sobie, że dam radę, postaram się, oby tylko pokarmić synka choć 3 miesiące. Potem udało zgrać i zaczęłam te chwile odczuwać jako przyjemność, postanowiłam, że będę karmić do 6 miesięcy. Jednak w okolicach 5 miesiąca synek zaczął przy karmieniu się wiercić, odpychać, płakać. Szukając przyczyny zwiedziłam gabinety pediatry, neurologa, poradni laktacyjnej. Tak się zaparłam! W końcu musiałam się pogodzić z tym, że on po prostu z sobie tylko znanych przyczyn czasem nie chce. I tak przez 1,5 miesiąca karmiony był mieszanie przy czym przez kilka tygodni ja miałam mega depresję. Każde danie mu butelki z mm to był mój płacz, nerwy, nieraz chyba z tego stresu leciała mi krew z nosa. I nie chodziło tylko o jego dobro, o to, że tyle mówi się o tym, że mleko matki jest najlepsze. Nie. W którymś momencie zaczęło chodzić o mnie. Czułam z synkiem taką więź, uczucie towarzyszące mi podczas karmienia było tak niesamowite, że płakałam na samą myśl o tym, że on nie chce i że zaraz się to skończy. Stopniowo synek cyckał coraz mniej, aż w końcu każde karmienie kończyło się mm. Po 6 miesiącu dopadło mnie jakieś zatrucie, przez 3 dni brałam silne leki i musiałam zdecydować co dalej. Pomyślałam, że może to zrządzenie losu, może to okazja by karmienie zakończyć. Bo przecież kiedyś trzeba będzie przestać i może być jeszcze trudniej. I tak się skończyła nasza przygoda z karmieniem. I tak sobie teraz myślę, że jestem szczęśliwa, że w ogóle było mi to dane, bo niejedna kobieta karmić nie może. A to, co mogłam zrobiłam, dałam synkowi wszystko i nie mogę mieć wyrzutów, że mogłam zrobić coś więcej. I chyba to jest najważniejsze - żeby matka się dobrze czuła, nie wyrzucała sobie nic, nie miała wyrzutów sumienia, które popsułyby te niezapomniane chwile z dzieckiem. Pamiętam ile nerwów kosztowało mnie karmienie piersią. Zarówno na początku jak i na końcu. W drugiej ciąży miałam nadzieję, że uda mi się karmić moje dziecko, jak tylko długo będzie mi dane. Miałam nadzieję, że może jakoś uda się to 6 miesięcy, ale nic nie zakładałam. Teraz córeczka ma 11,5 miesiąca, a ja jestem od 2 tygodni na etapie delikatnego odstawienia. Początki znów nie były łatwe, choć całkiem inne, do 6 miesięcy się spinałam, a później jakoś samo tak się potoczyło, że udało się karmić 2 razy dłużej. Później miałam przestać, ale czułam, że to ja jeszcze nie dojrzałam by to zakończyć. Teraz dieta córci jest już mocno rozwinięta, a ja czuję, że to już ten moment, gdy naszą przygodę pora zakończyć. Z lekkim żalem, nie powiem, łezka czasem się w oku zakręci, ale przecież kiedyś musi to nastąpić, prawda ;) Karmienie piersią to wspaniała, choć czasem niełatwa, przygoda, której każdej kobiecie, jeśli tylko ma życzenie, z całego serca życzę.
  13. Oooooo! Taka dziwnie duża ta wanna... ;) Oliwia 11 miesięcy
  14. HIT PRZYJAZNY DZIECKU: 16. Nawilżacz powietrza Nawilżacz powietrza uh 1070 od HB. Niemal każdy rodzic, a już z pewnością każdy mieszkający w bloku, wie, jak suche bywa powietrze jesienią i zimą, gdy kaloryfery zaczynają grzać, a sezon chorobowy w rozkwicie. Zapchany nosek czy podrażnione gardło po przebudzeniu to jedne z objawów właśnie zbyt małej wilgotności w pomieszczeniu, gdzie dziecko śpi. Dlatego uważam, że doskonałym pomysłem jest zainwestowanie w komfort, ale i zdrowie dziecka, właśnie za pomocą takiego nawilżacza powietrza. My włączamy go jak tylko zaczynają grzać kaloryfery, zapobiegawczo, by śluzówka nosa i gardła nie była wysuszona, a synkowi dobrze się oddychało. Gdy zaś się przeziębi, choruje, ma gorączkę, katar czy kaszel - wtedy jest to już nawet konieczność - mocniejszy strumień pary i szybkie podniesienie poziomu wilgotności pozwala ulżyć dziecku w chorobie. To zdecydowanie produkt przyjazny dziecku! HIT PRZYJAZNY MATCE: 10. Poduszka do karmienia W pierwszej ciąży, gdy dopiero stawiałam pierwsze kroki w tym matczyno-dziecięcym świecie, z dużą dozą rozsądku podchodziłam do zakupów. Może właśnie dlatego, że ilość towarów, usług i gadżetów "absolutnie koniecznych i potrzebnych" była zatrważająca, postanowiłam nie dać się zwariować. I jak się okazało na szczęście poza termometrem do wody, który rozpadł się po dwóch kąpielach i w ogóle nie był w sumie potrzebny, udało mi się nie kupić nic, co uznałabym za stratę pieniędzy. Było za to coś, czego nie kupiłam i powiedziałam sobie, że jeśli kiedyś jeszcze będę w ciąży, to będzie to pierwsza rzecz, którą kupię. I tak oto dziś, w 8 miesiącu ciąży towarzyszem jest mi nocami... duża poduszka do karmienia :) Kupiona tak naprawdę bym miała komfort później przy karmieniu, jednak już teraz pozwala wygodnie się ułożyć do snu, oprzeć podczas czytania czy oglądania tv. Natomiast przy karmieniu będzie niezastąpiona! Do dziś pamiętam jak się męczyłam z dziesiątkami poduszek układanymi pod rękoma podczas karmienia synka, jak przez tą godzinę drętwiała mi ręka, bo się wysuwały, ugniatały, albo nie mogłam ich wygodnie ułożyć. To zdecydowanie mój hit dla mamy!
  15. 0. Samodzielnie smaruję się kremem na słońce! 1. Pierwsze samodzielnie jedzone w całości jabłko. 2. Samodzielnie wykonane grafiiti kredą w parku ;) 3. Jeden z pierwszych, samodzielnie na nóżkach pokonanych spacerów. 4. Wspaniała umiejętność! Samodzielnie znaleziony grzyb!
  16. Prawie 4-letni Natanek spytany o przyjaciela odpowiedział, że to kolega z przedszkola, który daje mu się bawić dinozaurem, co robi burzę i z którym jeżdżą śmieciarką :)
  17. Idealna przytulanka to po pierwsze taka, którą wybierze sobie dziecko by pełniło tę funkcję. Mój synek maskotek wszelkich ma wiele, jednak rolę takich prawdziwych przytulanek pełnią tylko niektóre. Niekoniecznie są to też wszystkie te, które widziałabym w tej roli ;) Jednak póki maluszek jest mały i sam sobie nie wybiera, do kogo będzie się tulił wieczorem czy w trakcie podróży, warto zadbać by dać mu najlepszą przytulankę z możliwych. Za 1,5 miesiąca urodzi się nam córeczka, a ja już szukam odpowiedniej dla niej przytulanki. Ponieważ mam już synka, wiem, do czego tak przytulanka może być potrzebna i wiem, jakie cechy powinna mieć. 1. Po pierwsze musi mi się podobać wizualnie - no nic na to nie poradzę ;) Żaden potworek, chińskie niewykończone szkaradztwo nie wchodzi w grę ;) 2. Przytulanka musi być miła w dotyku - czy to aksamitna czy flanelowa, muślinowa czy z innego materiału - ważne by nie podrażniała skóry i był przyjemna. Mój synek na przykład taką przytulankę kładł sobie zawsze podczas zasypiania na twarzy, więc nie może ona drapać czy drażnić skóry w jakiś inny sposób. 3. Z przytulanką dzieci nie tylko śpią wieczorem w łóżeczku. My lubimy jeździć, podróżować, więc przytulankę często zabieramy do auta, gdzie ułatwia ona zaśnięcie podczas jazdy. I to, co mi się ogromnie w przytulankach Tuli podoba to to, ze są jednocześnie niejako kocykiem! To doskonała sprawa właśnie na takie podróże, bo wystarczy zabrać tylko ją, bez dodatkowego kocyka. 4. Z całkiem praktycznego punktu widzenia - przytulanka powinna nadawać się do prania w pralce i być na tyle dobra jakościowo by nie zmieniał po praniu swojego koloru, faktury materiału czy kształtu. PS. Przyznaję, że i mnie nieraz zdarzało się wtulić w przytulanki synka, więc wiem , co mówię. Sprawdzone na sobie ;)
  18. Hm ... od małego lubił warzywa :)
  19. Hm, od małego lubił warzywa :)
  20. Mamie synek chętnie pomaga w warzyw obieraniu, by następnie i asystować jej w gotowaniu. Czy to surowe, na parze czy gotowane, mój łakomczuszek ma ochotę na nie :)
  21. Tunel dla kolejki, czyli Lego kreatywnie :) Natan, niecałe 4 latka
  22. Postaw (na) stopę w zdrowym buciku, unikniesz w przyszłości chorób bez liku! Zdrowym krokiem rok za rokiem - Bartka jakość widać gołym okiem. Natura tworzy ideały, nie psujmy tego, zadbajmy o zdrowych bucików pary! W zdrowym ciele zdrowy duch, w zdrowym bucie zdrowy chód!
  23. agf

    Konkurs "Miś i but"

    Odpowiedź mamy: I buty i misie zapadają w sen zimowy - misie w jaskiniach, letnie buty w czeluściach szaf... Odpowiedź synka (3 latka i 8 miesięcy): Są brązowe. (nie ma to jak konkret ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...