
agf
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez agf
-
Synka kładziemy koło 21, około 20.30 kąpiel, potem jedzonko i lulu. Zasypia różnie -raz od razu raz musi się nawiercić i nagadać. A my chodzimy spać koło 23-23.30.
-
Ja myślę,że to normalne, że każda mama chciałaby czasem pobyć bez dziecka. I nie znaczy to, że jest wyrodną matką! My nawet z mężem zostawialiśmy synka już z 6 razy na jeden wieczór noc w weekend u dziadków, zaczęliśmy jak mały miał jakieś 4 miesiące, teraz ma 10. Zresztą myślę,że dla dziecka też dobrze, może potem nie będzie strachu byz kimś został, bedzie bardziej otwarty do ludzi, towarzyski...
-
My mamy kadex elipse 3 w 1 i polecam. Bezproblemowy, nie psuje się, u nas bardzo się sprawdził.
-
Chyba jednak takie dymne spirale to nie dla takich maluchów.Kurcze, o tym też muszę pomyśleć, bo na Mazury jedziemy. A jak myślicie - można przyczepę wypsikać wieczorem jakimś muchozolem czy coś, zostawić potem na jakieś30mintak jak jest zalecane i tam spać z maluchem?
-
My na początku mieliśmy kołyskę (pokoleniową ;) i do niej mieliśmy taką malutką kołderkę z poszewką. Akurat fajnie, bo ten sam rozmiar był do wózka do gondolki :)
-
Ach, no i my dostaliśmy w prezencie komplet kołdra, poduszka z ochraniaczmi i pościelą firmy Feretti. Drogie to pioruńsko, ale wiem chociaż, że dobry materiał i kołdra super, skóra oddycha, nie poci się. A drugi komplet uszyła teściowa z delikatne bawełny. i tyle. Więcej nam nie potrzeba :)
-
U nas natomiast rożek sprawdził się wspaniale! Przez pierwsze 2-2,5 miesiąca synek spał opatulony w rożku, tak mu było dobrze. Dopiero potem przyszła kolej na pościel.
-
Kiedy obniżyłyście materac w łóżeczku?
agf odpowiedział(a) na pommarta temat w Noworodki i niemowlaki
My łóżeczko mamy 3-stopniowe. Na środek opuściliśmy jak synek zaczął się robić bardziej ruchliwy i chciał wstawać. Natomiast na najniższe jak już pewnie czuł się stojąc i zaczął podskakiwać, a łożeczko miał pod paszkami. -
My ostatnio byliśmy w lesie na jagodach i też zastanawiałam się czy 10-miesięcznego malca można czymś przeciwko kleszczom popsikać?
-
Tak naprawdę przy wyborze witamin kieruję się opinią naszego lekarza pediatry. Choć bywa i tak, że sama decyduję o tym, które, a dokładniej której firmy kupić. Wiadomo, że istotna jest dla mnie cena witamin, ale także postać leku, czyli jak mam ją maluchowi podawać. Z tym wiąże się też wydajność i to, czy maluch dostaje ich odpowiednią ilość. Z własnego doświadczenia już wiem, że lepiej mieć witaminki w kropelkach niż w kapsułkach do wyciskania. W kapsułce zawsze trochę leku zostawało i nie wiedziałam czy to była ilość "w granicy błędu" czy nie. Poza tym synek przy przyjmowaniu kapsułek się denerwował, a z witaminą w kropelkach nie ma problemu, nawet sam otwiera buzię jak biorę je do ręki :)
-
Świadome rodzicielstwo to według mnie bycie rodzicem na każdym kroku pamiętającym o tym, że jest za kogoś odpowiedzialny. W tym wypadku nie ma znaczenia jaką metodę wychowawczą wybierzemy, ważne jest byśmy przestrzegali zasad, na jakie się zdecydowaliśmy. I nie chodzi tu tylko o to by pokazywać naszą konsekwencję, lecz także by nie wprowadzać dziecku zamętu. Cokolwiek byśmy jednak nie robili jako świadomi rodzice, powinniśmy działać dla dobra dziecka.
-
W konkursie nie wezmę udziału, bo synek ma dopiero niecałe 9 miesięcy i słów żadnych nie wymawia, ale poczytałam Wasze posty i przyznam, że nie mogę się doczekać aż zacznie mówić! Uśmiałam się setnie dzięki Waszym pociechom
-
W ygodne ubranko to podstawa wiosennego stroju I dealnie gdy kolorami wpływa na poprawę nastroju! O ddycha, powietrze przepuszcza, dziecku spocić się nie pozwoli S wobodę ruchów zapewnia, można się w nim wiercić do woli. N apy, rzepy czy suwaki ich ubieranie ułatwiają A lbowiem nie wszystkie dzieci się w bezruchu do ubrania ustawiają ;)
-
My na większość "patentów na rozśmieszanie" wpadliśmy przypadkiem, choć i jest kilka takich "oklepanych". Z tych znanych to delikatne myzianie po brzuszku, podrzucanie do góry, smyranie po stópkach z obowiązkowym "gili gili gili". Pierwsze świadome uśmiechy mojego synka udało mi się natomiast wywołać wydając taki dźwięk jakby gruchania, takie gardłowe "grrrrrrr". Metoda niezawodna i wywołuje uśmiech do dziś. Natomiast na śmianie się w głos niezawodne jest skupienie na sobie jego uwagi i powtórzenie tekstu "a jak robi kotek? Kotek robi miaaaaaaaaaauuuuuuuu". Przy czym "miau" należy mówić długo przeciągając i z bardzo otwartą buzią :) Drugim sposobem na usłyszenie chichrania jest mówienie "aaaaa psik" z gestykulacją udającą kichanie, czyli machnięciem głowy do tyłu i przodu. Czasem działa też tekst "ooobśliniłeś się?" mówiony coraz głośniej od szeptu zaczynając i najlepiej w okolicy ucha :) Niezawodna jest także zabawa - kładziemy malucha na pleckach na podłodze i stajemy nad nim z pieluszką albo jakimś ubraniem. Gdy się nad nim pomacha on aż macha nogami i rączkami , cały się prostuje, piszczy z zachwytu i nie może się doczekać aż się to na niego zrzuci :)
-
Mój synek ma niecałe 8 miesięcy, więc pomiędzy jedzeniem, a drzemkami bawimy się w... poznawanie świata :) Zabawki owszem, są fajne, ale teraz już bardziej interesujące są inne rzeczy - pilot od telewizora, gazeta, butelka z wodą. I to właśnie są często przedmioty, którymi się bawimy. * Pokazuję mu butelkę z wodą, taką półtoralitrową, on sobie ją turla po ziemi, ogląda jak przelewa się woda, a potem żeby wiedział co to jest na jego oczach nalewam mu wodę do kubeczka i podaję łyżeczką. * Gdy zaczął ściągać z ławy czasopisma zaczęłam kłaść się obok niego na podłodze i mu je czytać tak jak jego książeczki. * Rozwieszając pranie wsadzam go do fotelika i zabieram ze sobą do łazienki, a tam daję mu potrzymać w rączkach, podotykać mokre ubranka, a potem suche. Właściwie staram się by synek uczestniczył w większości tego, co robię w domu i obowiązkowo o wszystkim mu opowiadam, staram się powtarzać te same zwroty przy tych samych czynnościach. A gdy mamy chwilkę "wolnego" kładziemy się na łóżku w sypialni, turlamy, piszczymy :)
-
Super, już wysyłam fotkę z pierwszego razu a i przy kolejnym jedzonku pstrykniemy jakąś fotkę :)
-
Mój synek ma co prawda dopiero 6 miesięcy, ale co nieco niestety mogę o przeziębieniu i gorączce już powiedzieć. Nie dość, że jak miał 3 tygodnie to trafiliśmy do szpitala ze śródmiąższowym zapaleniem płuc (choć ono akurat żaanych objawów nie dawało), to jeszcze jak synek miał 4 miesiące znów zachorował. Tym razem było to przeziębienie i obyło się bez pobytu w tym niekoniecznie sympatycznym miejscu, ale nerwów też było co niemiara. Gorączka także temu towarzyszyła, ale, że coś jest nie tak poznałam po oczkach. Po pierwsze były bardziej szkliste, po drugie czerwone. Czerwone były powieki, czerwonawa skórka pod oczkami, nawet jaśniutkie brwi zrobiły się zaróżowione. Wyglądało to tak jak zawsze, gdy synek ze zmęczenia trze oczka piąstkami, tyle, że nie ustępowało. Od czasu do czasu z oczek leciały łezki. Poza tym mój synek nigdy nie był dzieckiem płaczliwym, marudnym. A tutaj nagle po 15 minutach leżenia na macie edukacyjnej zaczęły się pojękiwania, marudzenie. Ta zabawka nie, tamta zabawka nie... W foteliku-bujaczku, gdzie zawsze dostawał energii i mocno machał i kopał nóżkami też leżał niemalże jak kłoda. I znowu marudzenie. I dopiero po jednym takim dniu, gdy gorączka chyba na dobre się rozpędzała, dało się ją wyczuć po prostu ręką. Główka była gorąca, kark spocony. I trzeba było zacząć działać. W przypadku niemowlaka gorączka jaka niepokoi to ta powyżej 38 stopni, gdy więc mój synek taką miał pognałam do lekarza. Domowe sposoby są dobre, ale w przypadku małych dzieci uważam, że lepiej dmuchać na zimne i na wszelki wypadek poradzić się pediatry. A co poza tym? By nie dopuścić do rozwoju choroby można spróbować obniżyć gorączkę lekami dostępnymi w aptekach. Należy jednak pamiętać, że jeśli mówimy o niemowlaku to dawkę często określa lekarz w przeliczeniu na kilogramy, tak było w naszym przypadku. Gdy jednak mamy starsze dziecko można kierować się tym, co na ulotce. I co bardzo ważne, a często robimy odwrotnie - dziecka nie należy za bardzo opatulić. Zbytnie przegrzanie dziecka powoduje wręcz odwrotny skutek: zamiast pomóc- szkodzi. W jego chorobie prócz leków stosowałam także stary, domowy sposób - zimne okłady na główkę. Gdy mój kilkumiesięczny synek chorował, widziałam, że takie okłady przynoszą mu po chwili choć delikatną ulgę. No i sama obecność mamy czy taty, głaskanie główki i przytulanie - działają kojąco. By choroba się dalej nie rozijała należy też stworzyć wirusom niekorzystne warunki - nam pomogło wietrzenie jego pokoju (oczywiście synka zabieraliśmy do drugiego pokoju i wtedy odbywało się wietrzenie), a także zwiększanie wilgotności nawilżaczem powietrza. Pilnowaliśmy także temperatury w jego pokoiku. Jak czuć było delikatny chłodek, rześkie powietrze - od razu lepiej się mu oddychało i spało. Najważniejsze to w porę rozpoznać chorobę i jak najszybciej zacząć działać!
-
Idealne buty dla dziecka są jak idealny biustonosz dla mamy - nie uwierają, nie obcierają, nie czuć, że je masz, a jednocześnie są wygodne, dają uczucie stabilizacji i sprawiają, że pewniej stąpasz po ziemi :)
-
A czy i my, dorośli, nie sięgamy często po powieści fantastyczne? Jasne, że tak. Nam sprawia przyjemność oderwanie się od codziennego życia, które takie powieści umożliwiają, z dziećmi myślę, ma się sprawa troszkę inaczej. One nie czują zmęczenia życiem codziennym, nie mają problemów, nie są znużone, nie mają dość obowiązków. Dlaczego zatem czytać im takie baśniowe historie? Jak dla mnie powód jest jeden najważniejszy - WYOBRAŹNIA. Czytając dzieciom takie fantastyczne powieści aktywizujemy półkulę mózgową, sprawiamy, że dziecko nawet nieświadomie rysuje sobie w główce pewne obrazy, wizualizuje to, co słyszy. Tym bardziej dziś, gdy niestety dzieciństwo spędzane jest często przed komputerem czy telewizorem i nie musi uruchamiać pewnych mechanizmów, tak ważne jest stymulowanie wyobraźni!
-
Dobranocek Guguś