Skocz do zawartości
Forum

Rekomendowane odpowiedzi

Margeritka - mój mój :D:D są takie :D największa ciapciuła jaka była( nikt jej nie chcial :D to my ją zostawiliśmy sobie) - raz na zasłonke wlazła - spadła razem z nią - więcej nei wchodzi, mebli nie drapie - atakuje koce którymi fotel i kanapa zakryte :D a co do choinki to wszystko przed nami :D:D

Nasza kocurra też ta w działa - ale ja zamykam kuchnie ( na noc i jak na nas nie ma) i pokój córy a tam zabawki pochowane -

a wiecie czego sie nauczyła?? ze dopóki nie słyszy głosów ze wstaliśmy to sie do drzwi nie dobija :D ale usłyszy to nie ma przebacz :D

przed naszą kocurra teraz ciężki czas bo lada moment sterylizacja :D jeszcze chyba ze 3 tygodnie

ale wiecie co - ja sie przeraziłam tym co czytałam o kotach, o doniczkach pozrzucanych, o firankach o porozwalanych meblach :D wsio na wyrost :D każdemu polecam kota :D tylko bym sie najpierw przyjrzała charakterkom - bo my mieliśy 4 ry- każdy inny był - o tym co pierwszy dostał nowy dom to nic nie powiem bo za krótko był- ale cała reszta to od razu było widać który będzie robił demolkę :D ( my mamy takiego co jak na drzewo wlazł za braciszkiem to musiałam ją ściągnąć a braciszek w między czasie ze 3 -4 razy na to drzewo obrócił)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-58618.png

dlaczego sie nie wysypiam......... http://full--of--magic.blogspot.com/
magiczny sklepik :D
http://www.artillo.pl/shop/karolajna.html

http://s3.suwaczek.com/200610141241.png

Odnośnik do komentarza

Poradźcie mi czy coś można poradzić na wrednego kocurka?
Jestem w ciąży i mamy mniej więcej 7 miesięcznego kotka. Strasznego rozrabiakę. Wszystko niszczy, codziennie wyrzuca na podłogę ziemię z kwiatków, tnie pazurami kanapę, okropnie hałasuje w nocy (zawsze znajdzie sobie coś do turlania nawet gdy wszystko jest na pozór - jak się okazuje schowane), mąż od razu powiedział że musimy go gdzieś oddać - przepłakałam przez to całą noc, bo bardzo kociaka pokochałam i nie chcę go oddawać, uważam że jestem za niego odpowiedzialna. Mąż powiedział że jeżeli kot skrzywdzi noworodka (czasem rzuca się na plecy albo nogi z pazurami i zębami zupełnie jakby polował) to tylko do siebie będę mogła mieć pretensję. Dodam jeszcze że mieszkamy w bloku, więc wyeksmitowanie kocura do garażu nie wchodzi w rachubę. Może macie jakieś rady żeby kocur był spokojniejszy? Myślicie że mój mąż ma racje i powinnam go oddać (of kors kota, a nie męża) :D?

Ja jako pierwsza pod sercem Cię noszę. Ja o Twe zdrowie najgoręcej proszę. Jestem przy Tobie od pierwszego grama. Tyś moje dziecko..a ja Twoja mama.

http://www.suwaczki.com/tickers/82dox1hpd1ut3lo2.png

http://www.suwaczki.com/tickers/74di3e5e2q8p9im7.png

http://s9.suwaczek.com/20100904580114.png

Odnośnik do komentarza

Koralowa
Poradźcie mi czy coś można poradzić na wrednego kocurka?
Jestem w ciąży i mamy mniej więcej 7 miesięcznego kotka. Strasznego rozrabiakę. Wszystko niszczy, codziennie wyrzuca na podłogę ziemię z kwiatków, tnie pazurami kanapę, okropnie hałasuje w nocy (zawsze znajdzie sobie coś do turlania nawet gdy wszystko jest na pozór - jak się okazuje schowane), mąż od razu powiedział że musimy go gdzieś oddać - przepłakałam przez to całą noc, bo bardzo kociaka pokochałam i nie chcę go oddawać, uważam że jestem za niego odpowiedzialna. Mąż powiedział że jeżeli kot skrzywdzi noworodka (czasem rzuca się na plecy albo nogi z pazurami i zębami zupełnie jakby polował) to tylko do siebie będę mogła mieć pretensję. Dodam jeszcze że mieszkamy w bloku, więc wyeksmitowanie kocura do garażu nie wchodzi w rachubę. Może macie jakieś rady żeby kocur był spokojniejszy? Myślicie że mój mąż ma racje i powinnam go oddać (of kors kota, a nie męża) :D?

u nas to było podobnie, może mniej szkudny był- bo nic nie niszczył,ale jeśli chodzi o zabawę w polowanie, czyli rzucanie się na wystające nogi spod kołdry i podgryzanie właścicieli to nasz był identyczny. i pewnego dnia zjawiła się u nas kotka i z dnia na dzień z gryzienia w zabawie właścicieli przerzucił się na gryzienie swojego kociego kompana. i uwierz mi, że też sobie myślałam jak to z 2 kotami będzie w domu-a mieszkamy w 2 pokojowym mieszkaniu bez balkonu. ale 2 kot to wcale nie jest dużo większy kłopot niż jeden.
mamy teraz 6 tygodniową córcię, ale koty żadnej agresji wobec niej nie przejawiają. właściwie rzadko kiedy do niej nawet podchodzą. po prostu jest i tyle. zaakceptowały ją, ale nie widać, że mają teraz ochotę na jakieś bliższe kontakty z nią. może czekają aż podroście i będzie za nimi ganiać;)
a nasz kot w nocy jest spokojny. nauczyliśmy go, że w nocy ma do dyspozycji tylko korytarz i łazienkę i teraz jak tylko zamyka się drzwi i gasi światło to jest spokój i śpi, choć charakterny i dość "żywy" z niego kot..
wierzę, że uda Wam się poradzić sobie z kotkiem i nie będziecie musieli go oddawać.
pozdrawiam i życzę najlepszego- spokojnej i książkowej ciąży:)

Odnośnik do komentarza

Oprócz kociego towarzysza - kastracja:) Mój Luby się śmieje że jak patrzy na zmiany w kocie po kastracji to - cytuję "zrobiła się z niego straszna psita" no i sam nie chce się zgodzić na rachu-ciachu (czyt. wasektomię o której od dłuższego czasu żartuję) bo się boi podzielić los kociego temepramentu!! No i znowu czekają mnie piguły... Echhhhhh....

A wracając do kota to faktycznie stał się bardziej piecuchowaty i "domowy" po zabiegu. Co tu się dziwić skoro pozbawiliśmy go przysłowiowych "jaj"...

http://s8.suwaczek.com/20070428580117.png
http://dzidziusiowo.pl/php/img2-26082008005_2889182050_Szczepanek_4.jpg
http://dzidziusiowo.pl/php/img2-23022010004_3182212835_Samborek_4.jpg
http://dzidziusiowo.pl/php/img2-08102011030_2007646887_Adelcia_4.jpg

Odnośnik do komentarza

bogdanka2
Oprócz kociego towarzysza - kastracja:) Mój Luby się śmieje że jak patrzy na zmiany w kocie po kastracji to - cytuję "zrobiła się z niego straszna psita" no i sam nie chce się zgodzić na rachu-ciachu (czyt. wasektomię o której od dłuższego czasu żartuję) bo się boi podzielić los kociego temepramentu!! No i znowu czekają mnie piguły... Echhhhhh....

A wracając do kota to faktycznie stał się bardziej piecuchowaty i "domowy" po zabiegu. Co tu się dziwić skoro pozbawiliśmy go przysłowiowych "jaj"...

hehe.. pozwolę sie z tym nioe zgodzić;P wyobraźcie sobie, że mój kot stał sie dużo bardziej aktywny w dzikim bieganiu po mieszkaniu i szaleństwach niż przed kastracją... weterynarz tez nam mówił, ze sie uspokoi , ale jest zupełnie odwrotnie;)

Odnośnik do komentarza

Yvone
bogdanka2
Oprócz kociego towarzysza - kastracja:) Mój Luby się śmieje że jak patrzy na zmiany w kocie po kastracji to - cytuję "zrobiła się z niego straszna psita" no i sam nie chce się zgodzić na rachu-ciachu (czyt. wasektomię o której od dłuższego czasu żartuję) bo się boi podzielić los kociego temepramentu!! No i znowu czekają mnie piguły... Echhhhhh....

A wracając do kota to faktycznie stał się bardziej piecuchowaty i "domowy" po zabiegu. Co tu się dziwić skoro pozbawiliśmy go przysłowiowych "jaj"...

hehe.. pozwolę sie z tym nioe zgodzić;P wyobraźcie sobie, że mój kot stał sie dużo bardziej aktywny w dzikim bieganiu po mieszkaniu i szaleństwach niż przed kastracją... weterynarz tez nam mówił, ze sie uspokoi , ale jest zupełnie odwrotnie;)

Yvone , to pewnie wyjatek potwierdzający regułę :D

Odnośnik do komentarza

marzen@
Yvone
bogdanka2
Oprócz kociego towarzysza - kastracja:) Mój Luby się śmieje że jak patrzy na zmiany w kocie po kastracji to - cytuję "zrobiła się z niego straszna psita" no i sam nie chce się zgodzić na rachu-ciachu (czyt. wasektomię o której od dłuższego czasu żartuję) bo się boi podzielić los kociego temepramentu!! No i znowu czekają mnie piguły... Echhhhhh....

A wracając do kota to faktycznie stał się bardziej piecuchowaty i "domowy" po zabiegu. Co tu się dziwić skoro pozbawiliśmy go przysłowiowych "jaj"...

hehe.. pozwolę sie z tym nioe zgodzić;P wyobraźcie sobie, że mój kot stał sie dużo bardziej aktywny w dzikim bieganiu po mieszkaniu i szaleństwach niż przed kastracją... weterynarz tez nam mówił, ze sie uspokoi , ale jest zupełnie odwrotnie;)

Yvone , to pewnie wyjatek potwierdzający regułę :D

i musiał się mi ten "wyjątek" trafić..;)
ale pozytyw jest kastracji- nie leje wszędzie- a w marcu to już przeginał i nie śmierdzi tak jak wcześniej.
choć dziś byli moi rodzice nas odwiedzić i oczywiście mój tato skwitował- ale śmierdzi kotem... tylko tyle mu powiedziałam, że dziwne byłoby jakby śmierdziało psem skoro koty są w mieszkaniu.. więcej się nie odezwał na ten temat;)

Odnośnik do komentarza

oj tak... mnie to tez strasznie wkurzało. kurcze to jak urodzi mi sie kolejne dziecko to pierwsze mam oddać??? no cholera, ludzie myślą ze kot to jakieś zagrożenie dla dziecka, a moje koty to jakoś przez te 6 tygodni dziecku grdyki nie przegryzły- bo to najcześciej przytaczana historyjka w temacie koty i dzieci. żenada.

Odnośnik do komentarza

Witam i ja kociara!
Kocham koty od zawsze. Kiedy mama była ze mną w ciąży kot spał jej na brzuchu. Później ze mną w łóżeczku a później to już zawsze musiałam mieć kota w domu.
Zawsze byli to panowie aż do czasu gdy mama przyniosła mi kotkę. Zakochałam się w kotkach od pierwszego wejrzenia. Są całkiem inne od kotów. Bardziej cierpliwe i towarzyskie.

Teraz mam dwie kotki Koszkę 2,5r. I Conchitkę 1r. Obie po sterylizacji. Jestem przeciwniczką rozmnażania zwierząt a po drugie sterylizacja/kastracja chroni zwierzęta przed wieloma chorobami. Dlatego moje mimo, że nie wychodzące są po zabiegu.
Odkąd zaczął się sezon grzewczy wylegują się na kaloryferach :)

Ja moje dziewczyny kąpie raz na tydzień i obcinam pazury. Więc u nas nie ma ani zadrapań ani zniszczonych mebli ani kłaczków w mieszkaniu. Z polecenia weta :)


Koszka

Conchita

http://www.suwaczki.com/tickers/z16w0iyhs1dhvlzb.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...