Skocz do zawartości
Forum

Wrześnióweczki 2016


olinek93

Rekomendowane odpowiedzi

Dorotka super masz tego FB. Twoje stylizacje mnie powalają a jaką Ty masz figurę fiu fiu :) jeśli chodzi o biegunkę to u nas też smecta nie wchodziła - ani jako płyn ani dosypana do jedzenia. Ja też naturalnie starałam się zablokować: banan, jagody, marchewka gotowana, ryż, kisel i nie wiem czy galaretka nie pomaga bo coś mi świta ale nie jestem pewna. Żadnych orsalitów, hipp ors Gosia pić nie chciała.
Monikae mam nadzieję że już teraz lepiej u Was. Gosia też jeszcze nieodpieluchowana, a w żłobku są młodsze dzieci bez pampersów. Wiem, że to też moja wina bo musiałabym ją wysadzać u być konsekwentną ale ja nie mam do tego głowy. Od czasu do czasu sama przyniesie nocnik, usiądzie i nawet siusiu zrobi. Kupy nigdy się nie udało :P jeśli chodzi o mycie zębów to u nas na szczęście wieczorem jakoś udaje się umyć. Nie raz jest problem i robię to na siłę, śmieje się że ćwiczę na niej MMA ;)
Calineczka trzymam kciuki, żeby Wojtuś jednak nie złapał ospy, ani oczywiście Wy półpaśca.
Sevenka czekam jutro na opis wizyty u logopedy ;)
Ja już leżę w łóżku. Ledwo żyje. Gośka też szybko padła, oby ładnie spała. Dziś spała do 4.15 w swoim łóżeczku a potem jak się do mnie dossała to chyba 30 min cyckała. Potem po 5 znowu. I o 6.30 po pobudce dalej. Była rano taka maruda, że cieszyła się że to Panie w żłobku będą znosić jej humorki a nie ja :D
Dobranoc :*

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Dziękuję wam bardzo dziewczyny za wszystkie podpowiedzi. Dziś było bez wymiotów, ale biegunka jest dalej ;( Nie bardzo chce jeść, więc nawet nie mam jak jej dać czegokolwiek na powstrzymanie. Może jutro spróbuję z bananem i jagodami (bo to akurat lubi), póki co ryż nie bardzo działał. Na szczęście dużo pije i wygląda na zadowoloną, więc nie panikuję, choć martwię się coraz bardziej. Ze starszą nie miałam nigdy aż takiego problemu, jelitówki kończyły się w 3 dni. A tutaj zaś niespodzienka;(
Quarolina, dziękuję! Bardzo, bardzo lubię to co teraz robię i strasznie się cieszę, że się podoba;-) A figura...hmm, trochę ukrywam to czego w sobie nie lubię ;-) Ale bardzo dziękuję za komplement;-)
Idę spać kochane, bo nie wiem, ile dane mi będzie pospać w nocy. Może z rana uda mi sie napisać węcej.
Spokojnej nocy!

Odnośnik do komentarza

Hej, ja tutaj dzisiaj w sumie tylko na chwilę ;-)
Monia, zdjęć z urodzin Zuzi nie mam, bo zrobiłam tylko kilka męża telefonem i jeszcze nie miałam okazji ich zgrać. Zdrówka dla Maciusia i dla wszystkich pozostałych chorowitków. Zuza oczywiście po swojej imprezie też miała katar i lekki kaszel. Najprawdopodobniej rodzinka męża jej sprezentowała. Niby już była zdrowa, więc dzisiaj byliśmy na bilansie 2-latka, no i co...? Jak tylko weszliśmy do przychodni dzieci zdrowych, to ta zaczęła kaszleć w najlepsze. Myślałam, że ze wstydu się spalę...
U nas na szczęście mycie ząbków bezproblemowe ;-) Zuza ogólnie lubi takie rytuały, więc i z lekami nie ma żadnego problemu, nawet ze Smecta. Dorotka, a próbowałaś Smecty pomarańczowej? Może też spróbuj ze sposobem podania. U nas najlepiej przyjęła się butelka z dzióbkiem po wodzie mineralnej ;-)
Co jeszcze mogę polecić, tak jak piszą dziewczyny, kleik ryżowy, czyli rozgotowany ryż z marchewką + probiotyki - ponoć najlepsza kombinacja to Dicoflor i Enterol. Orsalit nie zatrzyma biegunki. Orsalit to są elektrolity, które mają zapobiegać odwodnieniu i wspomóc uzupełnianie składników mineralnych w organizmie. Niestety Orsalit nie zastąpi Smecty, a ja bym nawet powiedziała, że jest gorszy w smaku, bo cholernie słony.
Calineczka, apropo półpaśca myślę że nie masz co się martwić o Wojtusia. Tak jak piszecie - jest to ten sam wirus co ospa wietrzna. Jeśli ktoś nie przechodził ospy, a zaraził się wirusem od osoby z półpaścem, to wtedy rozwinie się u niego ospa a nie półpasiec. Półpasiec ponoć powstaje tylko z zarażenia wtórnego, czyli z własnego wirusa. Nikt od nikogo półpaścem zarazić się nie powinien. No i z tego co mi wiadomo, to głównie ryzyko zarażenia (ospą z półpaśca) jest w momencie kontaktu z wydzieliną z krostek. Jeśli ograniczacie Wojtusiowi kontakt z prababcią, to nie powinien się zarazić ;-) Z reguły półpasiec trwa 2 tyg. Takie mam info od lekarza chorób zakaźnych z okresu ciąży, jak mój mąż po raz drugi miał półpaśca - mam nadzieję, że po takim czasie nic nie pokręciłam ;-)
U nas w dalszym ciągu totalny brak czasu, no ogarnąć za cholerę się mogę...

Odnośnik do komentarza

Jeszcze raz dziękuję Wam dziewczyny! Mąż pojechał po enterol i dam Mili zaraz jak wstanie. Trochę boję się dawać na siłe, bo jak dawałam smectę, to zaraz potem wymiotowała i nie dość, że nic było z leku, to jeszcze dodatkowo się odwadniała. Ale jak piszecie, ze to w smaku lepsze, to może uda sie przemycić w soku.
Życzę dużo zdrówka wszystkim chorowitkom (widzę, że pomór jakiś nadszedł) ;)
Udanego dnia!

Odnośnik do komentarza
Gość Szczęściaraaaa

Calineczka to ja byłam z kilku tygodniowym Maćkiem na szczepieniu oczywiście w godzinach szczepień i czasie dla zdrowych dzieci a obok siedziała babka z polpasccem bo się lekarka w godzinach chorych nie wyrobiła. Bo standardowo spóźniala się godzinę. Więc superowo. Bałam się cholernie. Ale nic się nie stało. A dziś z perspektywy czasu po prostu był wyszła i nie szczepila, dodatkowo zgłaszając sytuację.

Odnośnik do komentarza

~Dorotkkkka
Dziękuję wam bardzo dziewczyny za wszystkie podpowiedzi. Dziś było bez wymiotów, ale biegunka jest dalej ;( Nie bardzo chce jeść, więc nawet nie mam jak jej dać czegokolwiek na powstrzymanie. Może jutro spróbuję z bananem i jagodami (bo to akurat lubi), póki co ryż nie bardzo działał. Na szczęście dużo pije i wygląda na zadowoloną, więc nie panikuję, choć martwię się coraz bardziej. Ze starszą nie miałam nigdy aż takiego problemu, jelitówki kończyły się w 3 dni. A tutaj zaś niespodzienka;(
Quarolina, dziękuję! Bardzo, bardzo lubię to co teraz robię i strasznie się cieszę, że się podoba;-) A figura...hmm, trochę ukrywam to czego w sobie nie lubię ;-) Ale bardzo dziękuję za komplement;-)
Idę spać kochane, bo nie wiem, ile dane mi będzie pospać w nocy. Może z rana uda mi sie napisać węcej.
Spokojnej nocy!
Proszę spróbować na biegunkę Nifuroksazyd o smaku bananowy w zawiesinie.
Odnośnik do komentarza

Helloł!

Monmonka no w końcu oznaką życia! Fajnie że jesteś!

Dorotka zdrówka dla was! Zgadzam się z Qaroliną, fajną masz tą stronę, super z ciebie laska!

Qarolina a jak tam Gosia?

Peonia zaintrygowałaś mnie, co tam Wam polonistka nawyrabiała?

MilaMi odezwij się natychmiast!

U nas lepiej chyba, chociaż katar i kaszel dalej męczy. A nawet sam przyszedł żeby mu gluty wyciągnąć odkurzaczem.
Poza tym koleżanka z dawnej pracy była z nami ostatnio na placu zabaw. I ona jest po studiach związanych z psychologią dzieci, szczególnie z zaburzeniami. W każdym razie poradziła mi - odnośnie odpieluchowania- żeby kupić nowy nocnik, najlepiej żeby dzik wybrał sam! Więc ja rano dupa w troki i jedziemy do największego sklepu dla dzieciorów w okolicy, co by zdążyć na rytmikę i żeby Maciek miał wybór królewski. I co? Pokazałam mu nocniki od świni Peppy donpsiego patrolu, zwykłe, z fotelem, z klapką, od 5 do 30+zł. A ten tylko nie nie nie. Czyli narazie zostawiamy temat. A jeszcze mi napisała później że w jej mądrych książkach piszą, żeby być konsekwentnym i jednego dnia zabrać pieluchę i nigdy do niej nie wracać! I niech sika i czuje mokre. Do zrobienia tylko ciepłym latem i dla ludzi o mocnych nerwach wg mnie...

Tak poza tym to mam dość tej zastanej jesieni. M nie ma dopiero 8! dni, a ja mam wrażenie jakby minęły 3 tygodnie.

Miłego wieczoru:-*

wjwtbxz.png

Odnośnik do komentarza

Hej:)
Czytam cały czas na bieżąco,ale nie mam kompletnie czasu ostatnio. Ciągle coś,a tak naprawdę to im więcej człowiek ma czasu,tym z organizacją gorzej:) Cały dzień będę pisała posta na raty,więc może być długo:)
Współczuję chorób maluszkom,dużo zdrówka:))) Dorotka,nifuroksazyd,jak dla mnie jest najlepszym lekiem,bo nie tylko zatrzymuje biegunkę,ale 'wymiata' chorobotwórcze bakterie nie zaburzając dobrej flory. Tylko pić trzeba baaardzo dużo przy nifuroksazydzie.
Dziewczyny żłobkowiczów,pocieszcie się,że jak Wasze dzieciaki będą zasuwać zdrowiutkie do przedszkola to nasze 'świeżaki' zaczną dopiero chorować,bo na razie pod kloszem w domu,to i infekcji mniej. Dostałam od mamy taką małą książeczkę o zdrowiu dzieci i tam pediatra się wypowiada,że dziecko powinno chorować,bo organizm się wzmacnia i uodparnia. Niby prawda,ale nie ma większego stresu dla matki niż chore dziecko. Moja córka w przedszkolu jako tako dawała radę,za to przechorowała całą pierwszą klasę,do tego stopnia,że groziło jej nieklasyfikowanie. Peonia,moja córka ostatnio odpowiadała na historii i pan zapytał o dzieła Da Vinciego i ona mówi 'Mona Lisa',a on na to,że nie ma czegoś takiego i postawił jej pałę. Dramat. Doskonale rozumiem Twoje przemyślenia,przecież zwyczajnie trzeba lubić dzieci,żeby z nimi pracować. I to nie tylko w szkole. Odwiedziliśmy ostatnio ciotkę R.,która kupę lat była dyrektorką przedszkola. Kobitka 60 lat,a opowiada o swojej pracy z taką pasją,że aż człowiekowi się ciepło na sercu robi. Pokazywała nam nawet zdjęcia 'swoich' dzieci,każde pamięta z imienia,o każdym coś powie. Ja sama poczułam się doceniona,usłyszałam miłe słowa,że kp tak długo i że nie zmuszam dziecka do jedzenia.
Calineczka,mam nadzieję,że ominie Was ta ospa,ja przechodziłam w dzieciństwie i ospę i półpaśca i zdecydowanie lepiej to zniosłam niż mój brat,który przechodził półpaśca jako dorosły,zresztą miał wtedy roczne dziecko i go nie zaraził.
Nasze noce to ostatnio jakaś pomyłka,kładę się o 22,ale i tak chodzę nieprzytomna. Na moje oko Igor jest nałogowym cyckiem,pierś traktuje jak smoczek,gdy się przebudzi to woła,żeby pociumkać. Dziś w nocy dokuczał mu do tego brzuszek,bo kazał się po nim masować i głaskać. Rano uśmiech od ucha do ucha. Poza nocami złote dziecko.
Z sikaniem mamy trochę cofkę,pierwszy entuzjazm minął i sikanie do nocnika przestało być atrakcją,a mokre gacie są do zniesienia. O kupie w nocniku nawet nie marzę:)
Jeśli chodzi o jedzenie to dzielnie walczymy,największa motywacja to jak mama wysyła zdjęcie pustego talerza do taty...:) Ale widać efekty,waga nam rośnie powolutku i wzrostowo też wyraźnie Igorek podskoczył,choć nadal malutki z niego szczypiorek.
O sytuacji z R. nie bedę pisać,bo w sumie nie ma o czym. Rozmawiamy służbowo,grzecznie i kulturalnie. A jednak można.
Za dwa tygodnie w sobotę wyprawiamy osiemnastkę mojej córki,cały czas myślę,co by tu fajnego jej wykombinować:) I nic mi do głowy nie przychodzi.
W poniedziałek mamy konsultację u stomatologa,staram się w ogóle o tym nie myśleć,bo nerwica mnie szarpie zaraz. Jutro mam psychologa,w końcu się doczekałam,ale wiary w to,że coś jest w stanie mi jeszcze pomóc brak,co bym nie myślała,to wszystko w moich rękach,psycholog za mnie sytuacji nie rozwiąże. Chociaż takie wsparcie jest bezcenne.
Naprodukowałam.
Spokojnej nocy:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

Laski mam pytanie... praktyczne. Mamy ten antybiotyk augmentin do niedzieli wieczorem. Napadów bólu ucha już nie było. Jednak od wtorku zaczął się kaszel, raczej suchy, i napady kaszlu ma wieczorem na leżąco jak idzie spać, w ciągu dnia raczej pojedyncze epizody. Gluty są, raczej niezbyt kolorowe. I pytanie do Was, czy myślicie że w tej sytuacji iść do lekarza? Czy mimo antybiotyku może ten kaszel tak trzymać czy nie powinien? M mnie schizuje że chyba nie powinno być tego przeziębienia przy antybiotyku. Myślicie żeby iść do lekarza jutro? Czy poczekać do poniedziałku i zobaczyć czy będzie zmiana do końca antybiotyku? Poradźcie plis!

wjwtbxz.png

Odnośnik do komentarza

Hejo.
U nas na biegunkę był i enterol i smecta i orsalit żeby się nie odwodniła, a z jedzenia, minimum mleka, zupa z marchwi i ryżu, banan, kisiel jagodowy, wtedy jakoś jej to wszystko wchodziło, a dzisiaj wolę się nie przekonywać bo mam już tych chorób po dziurki w nosie delikatnie mówiąc.

Niezmiennie życzę zdrówka dla wszystkich.

U nas od wczoraj mega kaszel i ocean gili :/ udało się nam ogarnąć i pediatrę i logopedę, chyba ktoś z góry mi pomógł, bo pediatra na 11,logopeda na 11,15, u logopedy trzeba było być wcześniej żeby kartę założyć a wiadomo jak to u lekarzy tu obsuwa tam spóźnienie. Ola zachowywała się jakby dzbanek kawy wypiła. Dostaliśmy dwie uwagi, najpierw w poczekalni żeby nie ruszała żaluzji, potem w gabinecie, że ona przecież nie może tak latać, bo wchodziła pani za biurko, na to ja, że rozumiem ale ciężko ją okiełznać, pani do mnie z pytaniem, to co pani zrobi jak będzie starsza, na co ja, że mam już dziewiętnastolatka i jakoś dałam radę więc i w tym przypadku sobie poradzę, troszkę jej wtedy chyba się głupio zrobiło. Tak czy siak sama powiedziała, że Ola jest nadruchliwa i to jej słabe mówienie właśnie z tego może wynikać. Ona po prostu nie ma czasu żeby się skupić np. na słuchaniu, nie chce współpracować. Mamy ćwiczyć przed lustrem miny, bawić się językiem, dziubkami, na spacerze naśladować dźwięki samochodów i próbować skupiać uwagę np. na pięciu zwierzątkach i je naśladować, niestety w domu już, przy wszelakich próbach szlag człowieka bierze, bo Ola nie chce współpracować! , ona chce akurat robić wszystko inne. Mamy się pokazać 5 listopada. Uspokoiłam się jednak tą wizytą, będziemy,, próbować,, ćwiczyć jak się da tą mowę, Ola po prostu potrzebuje więcej czasu.
Wogóle to ledwo trzymam nerwy na wodzy, moja córka przez tą chorobę jest nie do wytrzymania. Rządzicielka pełną gębą i to dosłownie. Szkoda mi jej i siebie jednocześnie.
U pediatry na szczęście osłuchowo ok, choć kaszel nadal bardzo dokucza.

Ach czas pogapic się w telewizor i pójść spać.

http://fajnamama.pl/suwaczki/t7uie9v.png

Odnośnik do komentarza

Monikae ja też bym poczekała. My mieliśmy tak, że kończyliśmy antybiotyk a kaszel jeszcze jakiś był. Ale osłuchowo było ok. Idź w poniedziałek na kontrolę.
Gosia ok, ale rano też kaszel i od razu inhalator poszedł w ruch.
Mila piękny ten Twój syn ;) no i matka +100 do kreatywności ;)
Sevenka no właśnie Gosia też jest w gorącej wodzie kąpana. Też nie potrafi się skupić na jednej rzeczy :/ także wiem o czym mówisz.
Dobrej nocki :*

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Dobry wieczór :)

nie sądzę, żeby jakikolwiek dwulatek na dłużej mógł się tak naprawdę skupic na czymś. no pewnie zdarzają się wyjątki, ale ogólnie to wiek kiedy ruch jest na topie:)
na skupienie jeszcze będzie czas.

Sevenka
ta lekarka niezła....
mnie kiedyś jedna taka "susiumajtka" próbowała głupio pouczać, krótko ucięłam, żeby dała sobie spokój, bo przyszłam do niej po poradę lekarską a nie wychowawczą i niech przestanie zanim jej powiem cos niemiłego. przymknęła się.

Dorotka
enterol to drożdżaki, więc sok Ci sfermetuje w szybkim tempie, bezpieczniej jest podawać jak pisałam wczesnie, można ewentualnie w jeszcze mniejszej ilości wody rozprowadzić, myslę, że nawet 1 ml by to ogranął.

Monikae
może ma podrażnione sluzówki po infekcji i schodzi stan zapalny?
Ja bym jak Qarolina pisze robiła inhalacje i jak nie przejdzie przez weekend poszła do kontrtoli na osłuchanie.

co do polonistki - to wkurzyłam się na szkołę. raczej na olewactwo nauczycieli. Niektórzy po prostu odwalają robotę i tyle, dzieciaki mają w d.pie.
Pani od polskiego u córki zawsze była niekontaktowa, a juz cos takiego jak zainteresowanie uczniów przedmiotem - to nieznane dla niej działanie. ostatnio wywineła taki numer, że zrobiła dyktando bez przerobienia tematu. a nie, bład - poleciła koleżance jak tamta miała zastępstwo w kasie córki, aby przerobiła materiał.tamta przerobiła do połowy, a ta sie nie zainteresowała, aby w ogóle zobaczyć, co dzieci miały....
efekt - 3 oceny pozytywne (tak! 3!!!) w klasie, reszta to 1 i 2... pani to nic nie obeszło.
znalazłam materiały, sama nauczyłam córkę zasad. kurde, ale czy to ja jestem nauczycielem??? poprawiła na 4.

aaaa, no i oczywiście rozmawiałam o tym z wychowawca i dyrektorką, pewnie cos do niej dotarło, że ktos miał pretensje.... z babką nie gadam, bo ona zawsze rozmowy z rodzicami odbija sobie na dzieciach, tak wredna zniecheca do kontaktu....

no i dzieci tez w klasie miały wąty.... pani w niewybredny sposób je ucięła, no i co? no i na kolejnej lekcji kartkówka w "nagrodę" z homonimów. wyszydziła córke, bo kojarzyła znaczenie wyrazu "rola" jako gry aktorskiej, uprawiania roli nie kojarzyła jako drugiego znaczenia, za to widzi, że ojciec kupuje wielkie rolki papieru do plotera, to nazwała taką duża rolkę "rolą" - drugie znaczenie słowa, no kreatywnie :))) a pani obrażona....

druga gwiazda od historii...
kartkówka po pobieżnym przeleceniu tematu w odczytywaniu, który rok to jaka połowa wieku.
zero info zeszycie na ten temat, w ćwiczeniach pusto.
efekt taki, że kartkówka wróciła po prostu niesprawdzona, była po prostu przekreślona i postawiona jedynka. ale nie wiem w sumie za co.....
no to się wkurzylam, bo jak dzieciak ma wiedziec co źle zrobił? sprawdziłam, znalazłam dwa błędy....
i jedynka???
w klasie chodziły słuchy, że nie wolno było pisać cyframi rzymskimi, inne, ze arabskimi - dzieci same nie wiedziały jak pisać te wieki. podobno jak ktos pisał nieodpowiednimi cyframi, to było przekreślenie i właśnie 1. Moja napisała arabskimi.
co ciekawe, koleżanka napisała słownie (mam bliski kontakt z jej mamą, więc to sprawdziłam) i było zaliczone. o co kaman??

dla mnie nie ma innej opcji jak określanie wieków cyframi rzymskimi.
niemniej patrząc na to, jakie czasami bzdury zawierają podreczniki (np. do przyrody - że kalafior to kwiat... no ciekawe... z tego co wiem z zajęć z warzywnictwa, to jest przekształcony pęd, to w brokule jemy nierozwinięte pąki kwiatowe).

dzieciaki teraz dziwnie sie edukuje, więc wcale by mnie nie zdziwiło, ze wieki kazaliby zapisywać w ramach ćwiczeń cyframi arabskimi :))

aaaa... pani historii uczy pierwszy rok.
wcześniej uczyła tylko polskiego, historykiem nie jest. może historii nie lubi...
córka dotąd miała z historii 5, a tu 1 potem 3 ze sprawdzianu...
do zeszłego roku był nauczyciel starej daty, taki co potrafił historię opowiadać, a nie tylko sprawdzac wiedzę :((((

poszłam na konsultacje, pani od historii sympatyczna, coś na początku i mnie próbowała edukować jak zapisuje się wieki, a mnie nie o to chodziło a o to, że lepiej kazać napisac polecenie, wtedy o dzieci i rodzice wiedzą o co chodzi, no ale uparta była i odpuściła jak jej uświadomiłam, że z pierwszego wykształcenia jestem konserwatorem zabytków, to naprawdę zapis wieków nie jest mi obcy... odpuściła sobie.

Poprosiłam o pokazanie klasówki. Stwierdziłam, że z tak marnego ksero to mnie nie dziwi, że nie rozpoznała fresku z kaplicy Sykstyńskiej, bo to był czarno-biały obrazek rozmazany przez ksero - wielkości 4 cm x 3 cm.
Potem pomyliła odkrywców Ameryki, zapisała źle wieki cyfra arabską a nie rzymską. I tyle na 8 zadań. Coś mi się nie zgadzało, mówię pani, że chyba coś nie halo... No i było. Pani źle zliczyla punkty.
Tak z trójki zrobiła się czwórka...

A kartkówkę z zapisywania wieków Pani pozwoliła poprawić. Zasugerowałam, że fajnie byłoby jakby kazała dzieciom zapisywać polecenie, to i one lepiej zajarzą co mają zrobić, a rodzicom ułatwi to weryfikację. Pani stwierdziła, że na to nie wpadła, ale pomysl jej się spodobał.
Nie wyjaśniła, dlaczego jednej osobie uznała opis wieków słownie, a innym opis cyframi arabskimi kreśliła...
Jednak olalam to skoro można poprawić.

czy to ja jestem, od tego, żeby dziecku tłumaczyć zagadnienie z lekcji i szukać materiałów do nauki???? przecież to nie ja jestem nauczycielem.

do tego nowa pani od plastyki u syna, która ma wymagania jak z liceum plastycznego, a on w siódmej klasie....
więc ucięłam sobie pogawędkę z panią dyrektor.

zauważyłam taki objaw, ze generalnie my wszyscy jesteśmy oceniani w pracy. ja przez szefostwo, współpracowników, mieszkańców..... wyciągam wnioski i jak trzeba modyfikuję działania.

a nauczyciele zdają się najczęściej myśleć, że są nieomylni, prawie nie zdarzyło mi się spotkać takich, których stać na refleksję na swój temat. to naprawdę rzadkość. a przecież każdy może się pomylić, można coś poprawić w swojej pracy, no postarać się zrozumieć te dzieciaki, przecież to niby pedagodzy...

moim zdaniem rodzice mają prawo do obserwacji pracy, dyskusji i oceny pracy nauczycieli, przecież to oni kształtują nasze dzieci, ja chcę mieć na to wpływ.
chcę współpracy, nigdy nie chodzę do szkoły sie awanturować, ale pytać co sie dzieje, jaki są mozliwości na rozwiązanie problemu, szukam podpowiedzi jak dziecko poprowadzić, aby lepiej sobie radziło.

a mam wrażenie, ze teraz nasza szkoła tłumi chęć nauki. przy poprzednim dyrektorze nauczyciele sie starali. teraz ogólne olewactwo. martwi mnie to, ale nie bardzo wiem, co zrobić. a zmiana szkoły nie wchodzi w grę.

no takie rozterki ....
bo ja naprawdę nie mam czasu, żeby uczyć dzieci w domu... dobrze, ze problemy dotyczą głównie córki, syn lepiej sobie radzi z wyszukiwaniem informacji i utrwalaniem wiedzy.

Mila
uwielbiam takich "nauczycieli"...
o co mu chodziło z ta Mona Lisą????

Igorek słodziak :)

Dziewczyny, dziecko zazwyczaj jest gotowe na odpieluchowanie, jak chocby zaczyna komunikować, że zrobi siusiu/kupę, jak pieluchy nie posikuje, a napełnia raz na jakiś czas, po nocy czy dzremce ma sucho.

na siłę to trudno odpieluchowac, zresztą w sumie po co. no chyba, ze komus bardzo zalezy na rezygnacji z pieluch,
ja walke odpusciłam, bo jeszcze niedawno wciąz posikiwał majtki.
ale teraz moj powoli łapie. przedtem już ponad rok wołał kupę, była wyłącznie w nocniku. a siku nie. od tygodnia zaczyna wołać. ale przełomem było to, ze przekonał sie do chodzenia na kibelek w żłobku. od poniedziałku mamy umowę na chodzenie w majtkach, teraz już mam nadzieję go naprawdę odpieluchować, bo wspólpracuje.
a próbowalismy od czerwca, bez specjalnych efektów, więc nie naciskałam.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! jeszcze raz dziękuję wam za wszystkie porady. dziś od rana tylko jedna kupka, więc chyba wreszcie wychodzimy na prostą. Ale wczoraj to był jakiś hardcore, a na koniec dnia jeszcze zwymiotowała całą dawką nifuroksazydu, kaszką (z niesamowitym trudem wciśniętą na kolację) i tym co zdołała jeszcze wypić. Już nie miałam sumienia jej męczyć kolejny raz z jedzeniem czy lekiem i w rezultacie poszła spać bez jedzenia. A w nocy ja oczywiście na proste nogi za każdym razem jak jęknie, bo nie wiem, czy będzie wymiotować, czy lecieć z nią na nocniczek.
Ale widzę, że chyba całe forum ogarnęła jakaś wielka choroba. Zdrówka więc dla wszystkich.
Peonia, jak piszesz o tych nauczycielach to ciarki mnie przechodzą. Moja starsza córka jest dopiero w pierwszej klasie, ale jak mam się tak użerać, to już słabo mi się robi. Tym bardziej, że ja dość temperementna jestem i czasem powiem zanim pomyślę...a tak jak piszesz, często potem uraz do rodzica przenosi się to na dzieci.
Monika- ja bym zrobiła tak jak dziewczyny już pisały. Może trzeb troszkę więcej czasu, żeby w pełni zadziałał.
MilaMi - ty to kreatywna jesteś;-) szkoda, ze tego patentu z widelcem nie widziałam wczoraj, kiedy to usiłowałam wcinąć w swoje dziecię choć mały kąsek czegokolwiek.
Sevenka, Quarolina - moja starsza córka tez była tak ruchliwa i na niczym nie potrafiła się skupić. A teraz panna w pierwszej klasie, i widze, że (póki co), świetnie sobie radzi, więc jest nadzieja;-)
Szczęściara - u nas niestety pampers jest. Próbowałam oduczyć przed pójściem do żłobka i doszłyśmy nawet do etapu, że wołała kupkę, ale jak poszła do żłobka szlag całą robotę trafił i tak już zostało. teraz nie mam sumienia jej męczyć, ale jak się trochę ogarnie, to zaczynamy na nowo. Tym bardziej, że u nas jest jeszcze smoczek. Obiecałam sobie, że jak skończą sie zapasy, to nie pójdę do sklepu po nowy i co? Moje dziecię ssie smoka z wygryzioną dziurą! Chyba więc jednak muszę się przemóc i kupić choć ze 2 nowe.
Monmonka - dobrze, że się odezwałaś ;) ja nie wiem, jak to jest, że dziecko zawsze wyczuje idealnie sytuacje, żeby rodzica pogrążyć ;-) Kaszel, jak jest zdrowe, Siku na czyjejś sofie, jak odpieluchowane, pogryzione kuzynostwo, jak niby takie grzeczne... ;-)
Życzę Wam przyjemnego weekendu!

Odnośnik do komentarza

Dorotka tak mi się podoba ten twój zielony sweterek, że chyba go zgapię od Ciebie. Szukam swetra już od jakiegoś czasu, ale nic mi się nie podoba. Wytypowałam ten Twój i jeszcze inny w zarce. Dziś jadę do galerii zwrócić kurtkę i mam nadzieję że coś zakupię. Tylko nie jestem chuda jak ty i nie wiem czy będę w nim jako tako wyglądać... Jeszcze podoba mi się ten:
https://m.zara.com/pl/pl/wielobarwny-sweter-wykonany-ściegiem-warkoczowym-p06873110.html?v1=6546017&v2=1121003

Co myślisz, który lepszy dla osoby krąglejszej od Ciebie?

wjwtbxz.png

Odnośnik do komentarza

Kolor tego swetra, który mam ja, jest naprawdę ładny. Myślę, że będzie pasować osobie o każdym typie urody, a jeśli masz zielone lub niebieskie oczy, to ślicznie je podkreśli. Jak najbardziej powinien dobrze leżeć tez na okrąglejszych osobach ;-) - może tylko odradzałabym go osobom z dużym biustem, choć właściwie jak założyłoby się do niego fajny, dłuższy, naszyjnik z jakimś dyndadłem to też powinien się obronić;-) To wszystko kwestia proporcji i najlepiej go po prostu przymierzyć. On tez jest dość długi, więc jesli nie jesteś wysoka, lepiej nie nosic go puszczonego luzem. Myślę, że fajnie wygląda z rurkami (jak trochę włożysz go do spodni).
Ten drugi, który wysłałaś jest dość kontrastowy i w chłodnych kolorach, więc jeśli masz ciepły I delikatny typ urody, to może Cie przytłoczyć. Jest po prostu bardziej krzykliwy niż ten „mój”. Myślę, ze on też może wyglądać dobrze, zwłaszcza z wąskimi dżinsami i jak (znów;-) lekko włożysz go z przodu do spodni. tył może swobodnie "wisieć"
Chyba najlepiej zmierzyć oba i wybrac ten, który lepiej leży. Niestety nie wiem, jaką masz sylwetkę, więc ciężko mi tak jednoznacznie doradzić. A szkoda, że mieszkasz daleko, bo po prostu wybrałabym się z Tobą i na pewno wybrałybyśmy coś fajnego;-)
A koniecznie chcesz z Zary? Bo ostatnio szukałam swetrów i w mango też mają fajne;-)

Odnośnik do komentarza

Dorotka dzięki za wyczerpującą odpowiedź;-). Właśnie jestem w autobusie:-D. Nie jest konieczna Zara, po prostu tam spodobały mi się dwa. W mango na stronie zobaczyłam jeden, który jeszcze bardziej mi wpadł w oko ale pokazuje, że w sklepach jest niedostępny. Niemniej i tak tam wejdę. Nie mam dużo czasu, muszę zwrócić kurtkę do medicine, chcę wejść właśnie do mango i zary i spadam, bo Dzik dziś wyjątkowo marudny, przechodzi sam siebie. Mam nadzieję że nie wykończy dziadka;-)
Ps. Nie mam dużego biustu, raczej nie mam łagodnej urody bo ludzie mówią że wyglądam na suczka (chociaż ja tak nie uważam), wzrost ok 168cm, waga pff ostatnio 68:-(((((, choć nie wiem czy jeszcze gorzej nie jest. Oczy niebieskie z dość ładne powiem samolubnie:-D. Szatynka, włosy najczęściej w kitkę.
Tak szkoda, że nie mieszkamy bliżej siebie :-P

wjwtbxz.png

Odnośnik do komentarza

Wiesz co, jak tak siebie opisałaś to myśle, ze ten kontrastowy może wygladac na Tobie bardzo fajnie;) Jakoś od razu zobaczyłam Cię w nim, ciemnej olowkowej spódniczce, a teraz jak jest już chłodno - kryjących rajstopach i botkach/kozakach. Jeśli dół będzie w jednym kolorze, to dodatkowo doda Ci kilka cm wzrostu ( sprawdziłam na sobie i działa :)). Może zrób sobie test sylwetki (np tutaj http://www.spellyourshape.pl/test-sylwetki) i jeśli nic ciekawego dzis nie znajdziesz, to daj mi znać, a podeśle Ci kilka linków do sweterków, które bym Ci poleciła. Jak Ci się spodobają, to sobie zamówisz. A jak nie, to przynajmniej choć trochę rozerwiesz;) ja uwielbiam grzebać w ciuchach, wiec to żaden problem. W razie co możesz dać mi znać na messengerze;)
Ps moje dziecko tez daje popalić, zdecydowanie jest już z nią lepiej i odrabia zaległości z kilku dni :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...