Skocz do zawartości
Forum

Sierpnióweczki 2014


oby Laura

Rekomendowane odpowiedzi

SzczęśliwamamaAntka i Derde dziewczyny a co jeśli mam brać sam kwas + te witaminy ? Na wizycie ostatniej tak mi kazano ;/ ale 10.02 się wypytam co z tym zrobić fantem. Jestem w 10 tyg a brzuszek mi widać już i się zastanawiam czy to przez te żylaki na macicy mhmm ...nie jem dużo aby tyć i schudłam , piję strasznie dużo i też sikam , do 6.02 czekać na wyniki musze grrrr....

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73cnsxwwu0.png

Odnośnik do komentarza

Dzieki za odpowiedzi z tym ubezpieczeniem,mi juz przepadlo,chyba ze jeszcze znajde indywidualne bez karencji,wazne ze chociaz maz w pracy ma 6mc karencji przed narodzinami to dostaniemy pieniazki,na chrzciny bedzie plus jeszcze becikowe nie jest zle:) . Ja badania prenatalne mam 17.02 bede juz w 13tyg i 4 dniu to tak na styk bo niby do 14tyg robi sie te badania. Chcialabym juz znac plec,ale najwazniejsze by zdrowe bylo. Mam pytanie czy ktoras z was bedzie chciala prywatnie cesarke,albo bedzie zalatwiac papiery? Bo ja zastanawiam sie nad cesarka,jestem delijatna na bol kobieta i po prostu sie boje naturalnie,prosze mnie nie krytykowac tylko zrozumiec ;p

Odnośnik do komentarza

goha0101 - ja też się boję, i też jestem wrażliwa na ból, ale myślę, że jakoś to będzie, najwyżej o zewnątrzoponowe ubłagam :) a z tego co "się mówi" jeśli nie ma wskazań na cesarkę, to chyba lepiej dla maleństwa naturalnie, bo przeciskając się przez kanał rodny łapie odporność, rzadziej choruje później itp... ile z tego prawdy to nie wiem, bo to moja pierwsza ciąża, ale staram się już psychicznie nastawiać na to, ze będzie boleć, próbuję sobie przetłumaczyć, że to dla maluszka i że te pare/parenaście godzin jakoś wytrzymam :D najwyżej będę się drzeć i rzucać nieprzyzwoitymi słowami ;p .

Odnośnik do komentarza

Mnie wszystkie znane świeżo upieczone mamy uspokajają, że nie ma tragedii i z taką myślą zamierzam pojechać na porodówkę, mam nadzieję, że się nie rozczaruję a mój mąż nie zemdleje:P
Mam obraz porodów w dwóch warszawskich szpitalach i na prawdę wygląda na to, że dbają tam o komfort rodzącej, kąpiele, piłki, drążki i inne cuda, żeby jakoś nam dopomóc i ulżyć

http://www.suwaczki.com/tickers/3jgxikgnzelqz2ym.png

Odnośnik do komentarza

Mhmmm no wypytam się o wszystko już dokładnie i o to co się stanie z moją macicą w moim przypadku jakie są rokowania na jej zatrzymanie :)
Co do porodu to też jestem pierwiastkiem , na ból ogółem jestem wytrzymała chociaż jeśli chodzi o strefe intymną ciężko z tym :D nawet podczas znieczulenia do zabiegu jak mi zamrażała doktórka to nie ukrywam podniosłam sie na tym samolocie bo nie zakryła mi wejścia do pochwy i kurka jak pociagnęła to tylko wdech głosny i głowa w góre ;D ale nie martwię się tym bólem ,bo to ma boleć i do tego jesteśmy stworzone , martwi mnie jedno żeby uchronić się od cięcia krocza już kiedyś wspominałam o tym , bo moja matka urodziła nas4 bez żadnych cięć i ja też w sumie bym tak chciała :D Lekarz cały czas mi mówił,że mam dobry roztaw bioder ale biodra same cudu nie czynią więc się okaże jak to będzie . Kobitki mamy jeszcze jakies 7 miesięcy do ogarnięcia i wpojenia sobie hehhe :) ;)

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73cnsxwwu0.png

Odnośnik do komentarza
Gość mama trzeciaczka

Witajcie ponownie!
Do przestraszonych porodem powiem krótko nie stresujcie się nie ma czym. Jesteśmy tak skonstruowane, że przy odpowiednim nastawieniu psychicznym zapominamy o bólu i tych wszystkich niedogodnościach, a chwila gdy przytualmy maluszka do siebie zaraz po jest bezcenna. Niestety po cesarce to wzystko tak pieknie nie wygląda- np jeśli chodzi o pierwsze karmienie- to są problemy, a potem do siebie też człowiek dłużej dochodzi, a ponadto dla dziecka jest zdrowszy poród SN- chodzi o integrację sensoryczną, odporność, kwestie oddychania itp.
Ja 16 lat temu rodziłam syna SN , mimo wskazań do cc który wazył 4,5 kg, mam wadę wzroku ,,-", miałam wysokie ciśnienie- owszem można dyskutować, ale z perspektywy czasu widzę , że tak było lepiej dla niego.
Córkę też SN i też taką dużą- ale położna tak pięknie mi pomogła, że nawet mnie nie nacinali- córka też 4,5kg i 60 cm. Dodam , że jestem niska mam 156 cm wzrostu, po porodzie siadł mi trochę wzrok, ale uważam, że było warto. Powiem, że nikogo nie oceniam, nie narzucam, każdy decyduje o sobie, każdy siebie zna, choć wiadomo, że czasem nie ma wyjścia i musi być CC. Mnie teraz coś zaczynają mówić, że raczej nie pozwolą mi rodzić SN, ale do porodu daleko, więc wszystko się może zdarzyć.
A odnośnie dzieci - to moi zwariowali na tym punkcie- córka 13 lat, syn 16 lat- syn wypalił, że chętnie będzie do brata na zebrania do szkoły chodził, a wcześniej zaofiarował się , że wózek będzie znosił i pranie i prasowanie robił. Córka stwiedziła, ze chętnie się niańczeniem zajmie, przewijaniem itp- musze przyznać, że oboje mają już jako taką wprawę, bo córka już zajmowała się maluszkami takimi 2- 3 miesiecznymi i bardzo fajnie jej to wychodziło.
A co z tego wyniknie zobaczymy- syn idzie do liceum , córka do gimnazjum. Buziaczki

Odnośnik do komentarza

Witam:-)
Na początek smutne wieści-zawiało nam drogę, nie ma bardzo jak przejechać, człowiek jedzie w ciemno i się modli, żeby nikt z naprzeciwka nie jechał, bo wtedy klops...ale jakoś się udało z Młodą do przedszkola i z powrotem

Spanikowane mamuśki-nie zawracajcie sobie teraz głowy tym, co będzie przy porodzie, przyjdzie czas na takie rozmyślania. Ciążę tak natura skonstruowała, że pod koniec człowiek siedzi i błaga, żeby to już zaczęło się, za chwilę, bo i kręgosłup boli, i nogi puchną i szereg innych niedogodności... Ja rodziłam w szpitalu, który ogólnie nie ma dobrej renomy-ja byłam baaardzo zadowolona. Siedziałam w domu bardzo długo, przyjęto mnie na oddział z 8cm rozwarciem, sam poród trwał bardzo krótko, trochę bolało, ale w tej chwili nie umiałabym nazwać jaki to rodzaj bólu był. Nacinali mnie-córka była duża 4250g i 59cm, ale pięknie mnie zszyli, byłam tak zaabsorbowana tym, że mała jest już z nami, że nawet nie wiem kiedy mnie zszyli.
Ogólnie, choć minęło już ponad 3 lata, pamiętam każdą sekundę porodu, wszystko co się działo. Ale pamiętam nie jako przeżycie traumatyczne, ale jako jedne z ważniejszych w moim życiu, tak jak np. pamiętam swój ślub. Pamiętam wszystko, zapomniałam tylko właśnie o bólu, bo że był to wiem, ale trudno mi określić jego rodzaj i natężenie...

Także dziewczyny, które będą rodziły pierwszy raz-nie panikujcie, rozumiem, że boicie się, bo to coś Wam nieznanego, ja też się będę bała, ale przed samym porodem, bo już wiem na czym to polega. Ale z drugiej strony ten strach chyba pomaga szybciej urodzić, zmobilizować wszystkie siły, by mieć to za sobą jak najszybciej, trzeba się tylko skupić na sobie. No i dla mnie nieoceniona była pomoc męża przy porodzie. Nie wyobrażam sobie, żeby go nie było przy kolejnym.
ale się rozpisałam :-)

http://www.suwaczki.com/tickers/2nn3gzu37egk3l41.png

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqvcqg91swhuv5.png

Odnośnik do komentarza

cukierkowamama - dzięki za słowa otuchy, bo faktycznie w pierwszej ciazy to człowiek nie wiem zupełnie czego się spodziewać, a jak wiecie też jest pełno osób z "dobrymi radami", które zamiast podtrzymać na duchu to jeszcze bardziej człowieka wystraszą opowiadając mrożące krew w żyłach historie...
WielkiZnakZapytania - mnie się osobiście wydaje, że czasem lepsze jest nacięcie, niż żeby miało samo popękać, a tak się też przecież zdarza...

http://lbdf.lilypie.com/FZE3p1.png

Odnośnik do komentarza

Witam z ranka. U nas tez droga zawiana, ale sąsiad pług posiada i już raz odśnieżył,widzę że dyskusja o Cesarskim cięciu no to ja Wam powiem jak to naprawdę jest!
Ja w pierwszej ciąży, 2 tyg po terminie porodu, jadę zadowolona do szpitala(lekarz kazał się pojawić nawet jak nic się nie będzie działo) położna się na mnie patrzy i mówi do męża "o widzę że tatuś bliźniaki będzie bawił..." mąż patrzy na mnie, ja na niego i mówię do położnej że o ile mi wiadomo to nie bliźniaki a jedno! Wychodzi mój lekarz "Panią to już dziś na oddział przyjmujemy!" myślę sobie ok. na pewno dziś maluch będzie z nami! Zapisali mnie itp. itd. idę na badanie w miedzy czasie usg. ktg,po obejrzeniu wszystkich wyników lekarz pyta czy zgadzam się na wywołanie(oksytocyna) ja się pytam dlaczego no bo już długo po terminie skurczy nie ma w ogóle, dziecko duże, dobra zgadzam się. po 3 nieudanych próbach wywołanie skurczy( 3 kroplówka a ja chodziłam po korytarzu i się uśmiechałam) nic kompletnie nic mnie nie bolało! Znowu ktg znowu badanie najpierw mój lekarz potem jeszcze 4 innych i wyrok: "nawet jak zacznie pani rodzic naturalnie to dziecko się nie zmieści i trzeba będzie ciąć, wiec może nie robić wszystkiego potem na szybko tylko się przygotować i ciecie zaplanować" "ZGADZA SIĘ PANI" porozmawialiśmy z mężem, i doszliśmy do wniosku że jeśli dziecku ma grozić niebezpieczeństwo to się zgadzam.
Lekarz ustalił zabieg na następny dzień na godź. 15. Maż przyjechał rano i razem czekaliśmy, ok 13 wszystko się zaczęło najpierw jeszcze jakieś badania potem cewnikowanie, kroplówka i o 15 przyszła po mnie położna sama poszłam na blok operacyjny( piętro niżej) w sali były 2 położne mój lekarz i anestezjolog, położyłam się na stole operacyjnym, założono mi maskę i kazano liczyć do 10 doliczyłam może do 4. Syn ma godzinę urodzenia 15.25 więc samo "wyciągnięcie dziecka" nie trwało długo. Mnie na oddział przywieziono s powrotem ok 16. wybudzając się w windzie zapytałam położną czy dziecko zdrowe "zdrowy duży chłop, tatuś już bawi" dojechaliśmy na salę pooperacyjną przełożyli mnie na normalne łóżko, mąż pokazał mi syna, ale ja nic nie widziałam tzn. widziałam jak przez mgłę, potwornie bolało mnie wszystko od pasa w dól ale to był taki ból że nawet jak poruszałam palcem u ręki to go czułam, poza tym strasznie się trzęsłam mąż przykrył mnie 3 kocami a ja się dalej telepałam dopiero po jakiejś godzinie przestałam, ale bolało nadal chciałam przytulić syna ale się bałam czułam że go nie utrzymam mąż tylko delikatnie przytulił jego twarz do mojej. dopiero ok. 17. 30 przyszła pielęgniarka z jakimś zastrzykiem, po jego podaniu ból ustąpił na tyle że mogłam się poruszyć ( na łóżku bo wstawać nie wolno 24h) Jak mały zgłodniał przyszła położna pokazać jak przystawić dziecko do piersi, razem z mężem próbowaliśmy robić to co powiedziała, ale to nie jest proste gdy leżysz na plecach i nie możesz się przekręcić na żaden bok, maż pomagał mi do godz. 23 może 24 potem kazałam mu jechać do domu, i to były najgorsze godziny zarówno dla mnie jak i dla dziecka przekładałam go ciągle od jednej piersi do drugiej żeby cokolwiek zjadł. Rano zabrali małego na kompanie a ja leżałam nadal mąż był s powrotem o 8 rano pomógł mi wstać zaprowadził do położnej żeby wyjęła mi cewnik ona zdziwiona że przecież do popołudnia miałam leżeć, a ja do niej że czuję się na siłach żeby wstać, wyjęła mi ten cewnik, wykąpałam się, co prawda szłam zgięta w pół, opierając się na mężu ale po kąpieli i przebraniu we własna koszule czułam się o niebo lepiej. przez 5 dni w szpitalu nie mogłam wstać ani się położyć, nie mogłam kaszlnąć, przed pójściem do toalety miałam taki strach,bałam się że mi się "wnętrzności wysypią" zjeść co kol wiek dietetycznego można dopiero 24h po zabiegu przed też trzeba być co najmniej 10h na czczo. ja w 3 dobie miałam zanik pokarmu( po cc tak bywa) dziecko głodne płakało a ja nad nim bo nie miałam go czym nakarmić. w szpitalu spędziliśmy 5 dni po cc u nas tak tamajaja standardowo mały nie miał żółtaczki ani nic innego. W dniu w którym miałam wychodzić do domu zdjęto mi szwy, bałam się bardzo ale o dziwo prawie nic nie poczułam. Wychodząc ze szpitala usłyszałam od lekarza że nie każdy tak szybko dochodzi do siebie po cc jak ja( on na pewno nie miał pojęcia jak ja się naprawdę czułam) miałam w sobie tyle wody( przed porodem nie pękł mi pęcherz ochraniający dziecko i to wszystko zostało we mnie) że moje stopy i dłonie były jak u dinozaura, była zima, butów nie mogłam zapiąć dopiero po ok tygodniu moje ciało wróciło do normy. Jadąc do domu siedziałam w "powietrzu" bo każdy dołek to był tak potworny ból podbrzusza że szok, a najlepsze było rankiem po pierwszej nocy w domu, co prawda mąż wstawał i podawał mi małego do karmienia, ale ja mimo wszystko się przekręcałam, na łóżku, poruszałam wstaje rano patrze wszędzie krew spoglądam w lusterko na swoje podbrzusze a ja mam połowę rany zrośnięte a połowę otwarte sączy się krew! Mieszkaliśmy wtedy jeszcze u teściów i mówię że mi się rana otworzyła, a teść do mojego męża jedź do apteki kup oksycort w spreju, trzy dni i się zagoi! I rzeczywiście tak było co prawda na ulotce pisze że nie powinno się stosować w okresie karmienia piersią ale zaryzykowałam psiknęłam 3 dni po 2 razy i za tydzień miałam już tylko zaczerwieniony ślad. A na małego to zupełnie nie wpłynęło!
Zapisałam chyba całą stronę, ale nie miałam w zamiarze Was straszyć tylko ostrzec że cc oznacza brak bólu podczas samego porodu, za to potem nikt wam nie zagwarantuje że nie będzie bolało bo będzie na pewno, pyzatym każdy inaczej reaguje na podanie narkozy, cc oznacza również dużo większe ryzyko powikłań, dużo dłuższy okres dochodzenia do siebie i to jak by nie było zawsze operacja!!! Ja rozumiem że każda z nas się boi ja tez ale rozmawiałam z moją panią doktor i obie zrobimy wszystko żebym to dziecko urodziła sama! Ja CC przeszłam i gdybym się wtedy tak bardzo nie bała o syna i wiedziała jak to jest naprawdę po cc to nigdy nie pozwoliła bym się dobrowolnie pokroić. Moje zdanie jest takie że jak maluszek będzie już z nami to ból po naturalnym porodzie szybko się zapomni a o cc będziemy pamiętać zawsze!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia;-)

http://www.suwaczki.com/tickers/c55fgzu36vkchp4f.png
http://www.suwaczki.com/tickers/f2wl3e5e0i3lvbj9.png

Odnośnik do komentarza

Iryda niestworzonych historii naczytać się można mnóstwo w internecie, a to dlatego, że niektórzy mają złe pojęcie o tym co się dzieje na porodówce i potem na sali poporodowej. Myślę, że jeżeli wyjdziemy z założenia, że mają nas traktować jak królową angielską-w żadnym szpitalu nikt nam nie dogodzi. Pracujący w szpitalach personel spotyka się z porodami kilkadziesiąt razy na dzień i dla nich to jakby nie było jakaś tam rutyna, po prostu robią swoje, żeby doprowadzić poród do końca. Nie ma co liczyć na skakanie w koło, zwłaszcza, gdy odbywa się kilka porodów jednocześnie, a personelu jest mało. Dla mnie standardem, którego wymagam jest położna, która z uśmiechem i cierpliwością będzie mówiła co robi w danym momencie. Nawet nie musi się uśmiechać, ale żeby odpowiadała na moje wszystkie pytania i wątpliwości, powiedziała co kiedy robić i tyle w temacie.
Może ja mam jakieś inne spojrzenie na te sprawy, no ale takie właśnie mam. Moim wymaganiem jest to, żeby podczas porodu ktoś się mną stale zajmował, nie musi mi tutać i pitać i skakać na jednej nóżce w koło mnie. Tylko po prostu być i dawać mi poczucie bezpieczeństwa, że jestem w dobrych rękach

Bardzo dziś jestem wylewna...
Jutro mam wizytę u gina i usg genetyczne, bardzo się stresuję czy z maluszkiem wszystko ok, poza tym musimy podjąć jakąś decyzję w sprawie mojego kręgosłupa. Mam nadzieję, że da mi zezwolenie na rehabilitację, może to coś pomoże

http://www.suwaczki.com/tickers/2nn3gzu37egk3l41.png

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqvcqg91swhuv5.png

Odnośnik do komentarza

SzczęśliwamamaAntka życzę w takim razie tym razem szczęśliwego porodu siłami natury. Mnie ciężko wypowiadać się na temat cc, bo rodziłam sn, więc nie mam doświadczenia i szczerze mówiąc nie chcę mieć. Mogę jedynie potwierdzić wszystkim kobietom, że nie taki diabeł straszny jak go malują. I jak to już mówiłyśmy-taka nasza rola, jesteśmy do tego "przystosowane". Jakby nie było, najważniejszy jest nasz Maluszek:-) Taka rola matki, że od samego poczęcia poświęca się dla swojego dziecka.

http://www.suwaczki.com/tickers/2nn3gzu37egk3l41.png

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqvcqg91swhuv5.png

Odnośnik do komentarza

mama trzeciaczka widzę , że Ty również masz już młodzież w domu:) , a już myślałam , że tylko z całego towarzystwa jestem w takiej sytuacji:)
Moja córka również nie może się doczekać kiedy maluch będzie na świecie, a czy będzie pomagać to tak naprawdę okaże się w praniu. Ona przez ponad 13 lat była sama, cała nasza uwaga skupiona była tylko na niej , a teraz to się zmieni...zobaczymy , na pewno jej nie odsuniemy i będziemy starali się , żeby nadal czuła się bardzo ważna.

http://www.suwaczki.com/tickers/relg4z17qkz6mdot.png

Odnośnik do komentarza

Juskaa- biorę pod uwagę Żelazną i Inflancką. Do szpitala na Żelaznej trafiłam tydzień temu na dyżur nocny (zaczęłam dość mocno krwawić, ale wszystko na szczęście ok) i baaardzo dobrze się mną zajęli.
Z drugiej strony moje siostra z racji odległości szpitala od domu rodziła w Praskim, który ma raczej złą renomę i też nie narzekała;)
Co do porodu sn to chyba wolałabym się pomęczyć kilka czy nawet kilkanaście godzin niż nie móc się ruszyć przez tydzień po cc lub mieć przeżycia jak SzczęśliwamamaAntka...
Może poród nie będzie taki zły, koleżanka z pracy po porodzie naturalnym mówiła, że jej największym dyskomfortem było to, czy nie ma czerwonej plamy na tyłku jak przechodziła korytarzem, a poza tym luz;))

http://www.suwaczki.com/tickers/3jgxikgnzelqz2ym.png

Odnośnik do komentarza

Juskaa i Domuss ja mieszkam 100km od Wawy i tam przemawia do mnie poród na Inflanckiej ale czy tak wolno np.że ja tu prowadzona ciąża a rodzić chcę tam ??? Przemawia za mną to koło porodowe... teraz to też na te zabiegi i kontrol to na Koszykową śmigam i 11.02 będę i wymagają od ciężarnych aby opiekuna miały w dniu wizyty. :) W sumie mój szpital też nie cieszy się dobrym zdaniem ale mój lekarz poprowadził mnie tak,że zaszłam w ciążę, a na wizycie cieszył się razem ze mną i trzy razy gratulował.xD co ma być to będzie ,damy radę i wszystko zniesiemy :) maluch nam to wynagrodzi.

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73cnsxwwu0.png

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny :)
dziś obudziłam się w mega super humorze, jestem przeszczęśliwa, noc calutka przespana, a powodem tego rozanielenia jest wczorajsza wizyta przed którą nie spałam 3 noce i szłam jak na skazanie bo sie naczytałam, że jak nie ma żadnych objawów w ciąży to może być to poronienie zatrzymane :( ( wariatka ze mnie !). Z moim dzidziuniem wszystko ok ma już 4,5 cm, serduszko, żołądeczek na miejscu, raczki nóżki też :) na badanie genetyczne troszkę za wcześniej, takowe za dwa tygodnie ale lekarz pomierzył wstępnie i jest ok. Dwa razy puszczał mi bicie serduszka żebym się uspokoiła i głupoty z głowy mi wyleciały :)
Jeśli chodzi o witaminki to ja przyjmuję Femibion Natal 1 z zalecenia lekarza ponieważ jako jedyny zawiera metafolinę (aktywna forma folianu-inna postac kwasu foliowego lepiej przyswajalna) plus kwas foliowy mimo zawartości w witaminach tego ponoć nigdy za wiele i można brać nawet do końca ciąży(zalecany w pierwszym trymestrze), a ja kwas foliowy przyjmuję od paru lat z przerwami od dwóch lat bez przerwy ( ponieważ o dzidziunie staraliśmy się 5 lat z małymi przerwami-zmęczenie psychiczne).
Jak poród to zdecydowanie wybieram naturalny, tak jak dziewczyny piszą trochę bólu, ale jak przytulisz maleństwo wszystko mija i regenerujesz się już w pierwszej dobie, a po CC widziałam na własne oczy u moich dwóch kuzynek, przytulic dziecka od razu nie ma jak, kompanie i pielęgnacja przez pierwsze doby wręcz niemożliwa, chodzenie siadanie jeden wielki ból, wszystko ciągnie - jednym słowem dwa tygodnie cierpienia, wiec CC tylko z konieczności, wtedy już ważniejsze jest zdrowie dzidziunia !
Miłego dnia życzę mamunie :)

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3gzu38zgk0uz7.png

Odnośnik do komentarza

Z tego co wiem, to rodząca wybiera sobie szpital, ale jak nie ma miejsca na porodówce, to odsyłają Cię do najbliższego. No chyba, że masz rozwarcie, wtedy to już muszę odebrać poród;)
Wiem, że na Żelaznej pierwszą kolejność przyjęć mają dziewczyny, które prowadzi lekarz z tego właśnie szpitala lub ukończyły prowadzoną przez szpital szkołę rodzenia.
Do ginekologa chodzę prywatnie, moja doktorka nie przyjmuje nigdzie indziej poza prywatnymi klinikami i zastanawiam się właśnie czy to nie jest dobry moment na zmianę lekarza na takiego już docelowo "szpitalnego", tak na wszelki wypadek...

http://www.suwaczki.com/tickers/3jgxikgnzelqz2ym.png

Odnośnik do komentarza

Osobiście mam przykre doświadczenia przy porodzie. Rodzilam naturalnie dwie doby...skończyło sie cesarka moim wycienczeniem i slabnacym tetnem cory. Mimoze polozna byla super lekarze tez nikt nie pomyslal o dysproporcji. I czułam sie cudownie po cesarce. Nikomu Nie doradzam nie odradzam sn cc ale po tym co sie teraz dzieje w szpitalach będę sie domagac cesarki gdy mi cos podpadnie i wszystkich badan o których wiem ze mozna wykonac i trzeba by nam pomoc. Boję sie nie bolu ale np niedotlenienia dziecka przez glupote "specjalistow"

http://www.suwaczki.com/tickers/010iskjouix0rnww.png

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3rjjgdotwwpiq.png

Odnośnik do komentarza

Z góry przepraszam za tamtą czcionkę ale pisząc przez fona to tak jest ;/ i się przestawia samo.
Samego porodu się nie boję co trafienia na dyżur pewnej pani doktór ,która zaszyła 2 dziewczynom w 2012 kwestia 4 tyg podczas cesarki chustę ;/ jednej szybko się skapnęła i od razu zawrócili z sali a druga toczy z nią wojnę w sądzie dziewczyna ma rozcharatany brzuch i więcej dzieci już nie może mieć ;/ cud ,że żyje znam ją bardzo dobrze widziałam blizny a teraz od dłuższego czasu coś się robi w środku po tej chuście i rezonans wkółko. Dziewczyna walczy o odszkodowanie jedną sprawę wygrała jeszcze czeka jeden proces. Później była następna akcja jak podczas cesarki uszkodziła ciałko maluszka skalpelem ;/ ramię rozcieła " niechcący":/ Nie wiem, przed samym porodem porozmawiam ze swoim ginem czego oczekuję a jak nie to już z partnerem jestesmy gotowi mu zapłacić tak 2 tys aby tylko był i odebrał poród .
Także tego się boję a nie tego bólu który sobie jest i się zapomni o nim mhmm....

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73cnsxwwu0.png

Odnośnik do komentarza

domuss - no własnie wybiera, i ja też swoją uwagę zwróciłam na Żelazną, ale na wakacje wysyp dzieci i z moim szczęściem podczas skurczów będę musiała jeździć gdzie indziej... Mają tam też dom narodzin który tak zachęca :)

Dziewczyny, poczytałam Was rano, ale jakoś nie miałam weny odpisywać, poczytałam i teraz... Myślę, że na decyzję o porodzie mamy jeszcze czas, jak już poczujemy nasze dzieci i brzuszki będą bardziej widoczne to pewnie wszystkie nasze podjęte dotąd decyzje zaczniemy analizować od początku :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...