Skocz do zawartości
Forum

Samotna, mimo że nie sama.....


dziabdol

Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie tak, jak mówisz anaaa :) Kiedyś mu powiedziałam, że właściwie dostajemy instrukcję obsługi do maluszka, którą po prostu trzeba nauczyć się czytać, a potem już będzie lekko, stwierdził, że chyba dla mnie :D
Ola2710 - na pół dnia? :D hihi, u nas wystarczą 2 godziny, żeby mój mąż miał minę jakby harował w kopalni bez przerwy...

Odnośnik do komentarza

MałgosiaK ja z Białegostoku jestem
Do pracy sam mnie mąż namawia, żeby już szukac skoro mały od września do przedszkola.
Mam wątpliwości czy by tak namawiał gdyby duuużo zarabiał. On z rodziny gdzie matka była i nadal jest cała gospodyni,kiedyś wypominał mi "a moja matka by to tamto ...) ale ja mu odpowiedziałam że nie ma prawa porównywać ,ze nigdy nie byłam i nie bęe jak ona i się z tego ciesze i mi to nie przeszkadza i się nie wstydzę ze nie jestem super idealną gospodynią. Nigdy nią nie zamierzałam być bo mnie to nie kręciło, kiedyś mu mówiłam ze się nie nadaję na żonę taką jaką sobie wymarzył ,niedawno mu o tym przypomniałam

Odnośnik do komentarza

Joanna,nie dziwię się... Mój jak je cos przeze mnie zrobionego,czasem rzuca mimowolnie "moja mama chyba inaczej to robiła",czasem nawet do niej dzwoni,żeby zapytać o przepis na coś...i tak mnie to denerwuje...! Niby tłumaczy mi potem,ze jego matka się cieszy,jak się ją pyta o gotowanie (ma jeszcze dwie córki,ale one to juz centralnie mają ją gdzieś),ale tak mnie wkurza,że próbuje mnie ustawić,"zaprogramować" na to,bym gotowała jak mamusia,że z przekory nie korzystam z jej przepisów.A M.powiedziałam,że jak mu brakuje potraw mamusi,to niech do niej częściej wpada lub sam sobie gotuje...
Jestem zła i złośliwa,wiem...sama siebie czasem nie rozumiem ;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Mój nie porównuje do matki,ale uważa że kobieta zachodzi w ciaże donosi urodzi,wychowuje mały niebawem skończy 3 latka ani razu go nie umył nie ubrał nie przebrał mówi że się boji ale to nie jest już noworodek,nie potrafi spędzać z nim czasu kocha go to wiem ale nie umie się wykazać,owszem teraz każe go ubrać idzie z nim na spacer ale to mało ,wciąż za mało

Odnośnik do komentarza

Mika17 - a potem jak "mały" będzie już "duży" to za grosz nie będzie umiał się z nim dogadać, a tym bardziej być dla niego jakimkolwiek autorytetem. Ja swojemu od początku mówię, że ojcem nie jest się po jakimś czasie, tylko od początku. Niestety, mój mąż również twierdził, że facet zajmuje się dzieckiem, jak te już jest rozumne i przynajmniej gadające, ale nie powiedział mi tego gdy byłam w ciąży. Poczułam się oszukana, ponieważ ciągle zapewniał mnie, że będzie pomagał. Ostatnio mu to wypomniałam, powiedziałam, że nie zaznaczył od którego momentu miał zamiar mi pomagać i że ma to robić teraz, a nie za 5 lat.

Joanna19 - szkoda, że mieszkacie gdzieś bliżej. W Białymstoku musi być ciężko o pracę. Sama pochodzę z Białej Podlaskiej i właśnie dlatego 4 lata temu wyprowadziłam się na Dolny Śląsk.

Odnośnik do komentarza

Kurczę,Dziewczyny,to nieciekawie macie... Mój uchylał się w pierwszych chyba 3 miesiącach od przebierania pampersów,ja byłam załamana - bo jak to tak...(nie zauważyłam przy tym,że go kąpał ze mną i robił mnóstwo innych rzeczy...no i też popełniałam jeden błąd - jak robił coś po swojemu,to się wkurzałam,że robi "nie tak" i oczywiście źle...teraz się z tego śmieję ;) Ale teraz robi wszystko,no poza karmieniem piersią i usypianiem.Super jest patrzeć,jak obaj siedzą na dywaniku i układają wieżę z klocków,wygłupiają się itd.
Małgosia,sorry,ale z Twoich opisów wyłania mi się niedojrzały leniwy chłopiec,który dla swojej wygody i z czystego egoizmu będzie wymyslal kolejne wymówki,byleby tylko dać mu spokój.Teraz czeka,aż mały będzie większy; potem powie,że nie może sobie z nim poradzić,bo się nim nie zajmował wcześniej...Podziwiać Was chyba muszę,bo ja bym czegoś takiego nie wytrzymała-nie dość,że trzeba zajmować się dzieckiem,to jeszcze facetem,na którego się pewnie liczy i nieustannie przezywa zawody...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Mam znajomą której mąż zaczął się więcej zajmować synem jak ten był w zerówce. Długo by opowiadac o tym tatusiu a straszny z niego egoista. Ostatnio moja prawie 13letnia córka swierdziła że chce być sama bo widzi jak ja się ze wszystkim poświęcam dla wszystkich a o sobie nie myslę i ona tak nie chce życ. Mówi że ja robię tak żeby innym było dobrze a nie mi. Niestety zycie nie jest takie jakie sobie wymarzymy ale jej życzę większej asertywności.
Mój m natomiast zaczyna nie wytrzymywać chyba tego natłoku spraw, dzieci coraz większe my coraz starsi.kiedys mi powiedział ze niw wyobrażał sobie że będzie az tak ciężko i gdyby można cofnąc czas to zostałby starym kawalerem

Odnośnik do komentarza

joanna 19

Mój m natomiast zaczyna nie wytrzymywać chyba tego natłoku spraw, dzieci coraz większe my coraz starsi.kiedys mi powiedział ze niw wyobrażał sobie że będzie az tak ciężko i gdyby można cofnąc czas to zostałby starym kawalerem

no kurde mógł sobie darować taki komentarz :/

MałgosiaK i Twojega licha ta wymówka .. echh

Odnośnik do komentarza

Joanna,pewnie mąż nie powinien tak mówić,ale...(nie żebym go probowala wybielić czy coś) wydaje mi się,że skoro taki wykończony tym natlokiem obowiązków,to moze nie wie do końca,co mówi...? Mowie tak ze swojego doświadczenia-jak jestem bardzo zmęczona i M.mnie wkurzy na przykład przy okazji,to się nie zastanawiam co mówię i zdarza mi się chlapnąć jakąś ostrą głupotę...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Margeritka jakie spa, nie mamy nawet 5 minut dla siebie ,nie mamy z kim dzieci zostawić żeby do kina pójść.
Zresztą czego można się spodziewać po 13 latach kiedy ślub się brało z powodu ciązy. Ja chciałam poczekać a on nalegał żeby wcześniej to teraz niech nie wygaduje takich rzeczy. Ja z tego wszystkiego nie pozostaję mu dłużna i też powiedziałam kilka razy coś tam

Odnośnik do komentarza

Ola, rozbawiły mnie słowa Twojego partnera że nie wyobraża sobie mieć kolejnego potomka. Dobre! Ale tacy są faceci, gdy ich coś przerasta chcieliby od tego uciec. Powiedz mu że z dwójką dzieci będzie ciekawiej!

Joanna, trzymam kciuki byś znalazła fajną pracę, w której psychicznie odpoczniesz od domu, męża i dzieci. A słowa Twojego męża brzmią jak dobry żart. Oboje z mężem mamy specyficzne poczucie humoru i czasem sobie żartujemy jacy byśmy byli wolni, wypoczęci i wyspani gdyby dzieci nie było. :-) Oczywiście zaraz potem zastanawiamy się jakbyśmy bez nich żyli, bez ich hałasowania, uśmiechów, pocałunków, małych łapiątek obejmujących nas za szyje.
Tobie, Joanno, musi być nieraz ciężko z 4 dzieci. Ja mam tylko dwoje, nikogo oprócz męża do pomocy i czasem też mi psychika siada. Zazdroszczę mężowi który co dzień wsiada w samochód i jedzie -jak to mówię-w siną dal, czyli do pracy. Nie ma go 10 godzin w czasie których odpoczywa od dzieci, od domowych obowiązków i rutyny, wraca stęskniony. A ja przebywając cały dzień z dzieciakami mam czasem dość. Kocham je oczywiście nad życie, ale długo byłam panną (31 lat), długo korzystałam ze swobody, jestem przyzwyczajona do wyjść, imprez, wycieczek, a tu nagle domowy kierat, bo małe dzieci to jednak uwiązanie do domu.
Wydaje mi się jednak że skoro dzieci macie już trochę odchowane, to powinno być lepiej, nie musicie już poświęcać tyle czasu co dzieciom w wieku 0-3 lata, dzieci stają się coraz samodzielniejsze więc i czasu powinniście mieć więcej dla siebie. Wiem że masz 4 letniego syna i 13 letnią córkę, a pozostałe dzieci w jakim są wieku?
Acha, i mam nadzieję że córka docenia Twoje poświecenie. Choć tak naprawdę to rodziców docenia się i rozumie dopiero gdy samemu się zakłada rodzinę, a zwłaszcza wtedy gdy pojawiają się dzieci.

Małgosia, Mika, współczuję Wam partnerów. Pewnie są kochającymi mężami i ojcami, ale robotni to oni nie są. :-) Starajcie się zapędzić ich do większej pomocy, żeby potem Wam dzieci nie powiedziały, tak jak córka Joanny że daliście się wykorzystywać i za bardzo się poświeciłyście.

Mika, przyznam że doznałam szoku gdy przeczytam że Twój mąż przez tyle lat nie pomaga Ci przy podstawowych czynnościach przy dziecku. I zgadzam się z Tobą że samo wychodzenie z dzieckiem na spacer to za mało. Zrób coś z tym, przecież to że się niby boi to najgłupsza wymówka na świecie. Następnym razem gdy nadejdzie pora kąpieli dziecka przygotuj wszystko, ale wcześniej uprzedź że się jakoś nagle źle poczułaś. Gdy już przyjdzie pora by wsadzić dziecko do wanny zawołaj męża i powiedz że tak strasznie Cię głowa rozbolała że zaraz Ci pęknie, nie dasz rady wykąpać dziecka bo musisz się koniecznie położyć, poudawaj cierpiącą. Nie będzie miał wyjścia, wykąpie i przekona się że to nie takie straszne. Następnym razem zmotywujesz go że przecież raz już kąpał i świetnie sobie poradził, że Ty w tym czasie musisz rachunki popłacić, zadzwonić, śmiecie wynieść, z koleżankami na Parentingu pogadać itd. Jak Twój partner taki "niekumaty" na początku przygotowuj mu piżamkę dla dziecka, połóż na wannie odpowiedni płyn do kąpieli, wody do wanny nalej, potem niech już sam to robi. Musisz się wziąć za tego lenia-wybacz, ale inaczej go nazwać nie można. Tylko Twój upór, konsekwencja, naleganie na pomoc i angażowanie go w codzienne obowiązki pozwolą Ci go zmienić, a Tobie trochę odetchnąć i czerpać większa radość z macierzyństwa. Bo kiedy Twój partner ma Ci zamiar pomagać? Jak dziecko pójdzie do podstawówki? Wtedy dziecko jest już samodzielne i pomocy nie potrzebuje. Dawaj mu przykłady innych ojców, ja osobiście nie znam ani jednego który by nie zmieniał pampersów, nie karmił, nie kąpał nawet noworodka (w końcu mają większe dłonie i pewniej utrzymają dziecko). Ja Ci się przyznam że wczoraj po raz pierwszy od niepamiętnych czasów kąpałam swojego synka (zawsze kąpie go mąż). I aż się głupio poczułam, bo wyszłam z wprawy w kąpaniu tak małego dziecka.

Odnośnik do komentarza

Adasaga ja też znam ojców zajmujących się dziećmi ,ale ten mój do tej bajki nie należy ,ból głowy,gorszy dzień nie dociera do niego.No i wczoraj ,po rozmowie po moim wytyknieciu mu co mnie boli,co mnie do szału doprowadza doszliśmy do tego ze czas się rozstać ,nie zmienić nie naprawić -rozstać może nie na zawsze ,na przemyślenie ,osobiście się nie martwię,nie boję,po prostu tego chcę ,muszę odpocząć od niego,a on niech zateskni ,maluszkowi powiem ,że tata jest w delegacji,będzie dzwonił nie chce żeby dziecko cierpiało,ale coś zrobić muszę bo zwariuje

Odnośnik do komentarza

Mika...smutne,ale wg mnie to dobrze,że racjonalnie myślicie w takiej sytuacji i -co najwazniejsze-myślicie o dziecku. Moze jest to sposób na uratowanie Waszego związku,a nawet jeśli nie,to lepsze rozstanie w pokoju niż życie w stanie permanentnego konfliktu...

Joanna,widac dla każdego musi przyjść odpowiedni czas na zostanie rodzicem. Ja urodziłam Stasia jak miałam 27 lat,dla mnie na rodzenie był to odpowiedni czas,choć teraz po ponad roku uważam,że kobiety powinny mieć troszkę wczesniej dzieci (latanie za małym itp meczy mnie bardziej; 6 lat wczesniej zajmowałam się od rana do wieczora moim siostrzeńcem i uważam,że to byłby dobry wiek na wychowywanie tak malych dzieci). A teraz boje się ewentualnej kolejnej ciąży po 30-stce... No i nie ogarniam moim malym rozumkiem,jak kobiety rodzace po 30stce ogarnaiają swoje rozbrykane dzieciaczki...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Mika, rozumiem że to Twój partner się wyprowadził z domu a nie Ty? Nie brzmi to dobrze, ale z drugiej strony w wielu przypadkach taka rozłąka wyszła parom na dobre. Będziecie mieli czas na przemyślenia, na zastanowienie się nad Waszym życiem, nad tym co ważne, jak ratować związek, spojrzeć z dystansem na wszystko no i zatęsknić. Życzę Ci by Twój partner zrozumiał że skoro jest ojcem to musi się zachowywać jak ojciec, a nie jak samolub, który całe wychowanie zostawia matce. Nie zazdroszczę Ci tej sytuacji, ale rozumiem, bo ja też nie umiałabym żyć z człowiekiem który nie zajmuje się własnym dzieckiem i nie angażuje się przynajmniej w połowie tak jak ja. Bo co to znaczy że ból głowy czy Twój gorszy dzień nie docierają do niego? Skoro Cię kocha to powinien zrozumieć że są dni kiedy masz prawo-jak każdy człowiek-gorzej się poczuć i nie mieć sił czy ochoty na zajmowanie się małym dzieckiem. Jak może Ci choćby w takich sytuacjach nie pomóc? Oczywiście powinien zajmować się dzieckiem także wtedy gdy czujesz się doskonale. Piszesz, że się nie boisz, będę trzymać kciuki byś była dzielna, może Twój partner zrozumie że to nie przelewki, że masz naprawdę dość i się zmieni.

Odnośnik do komentarza

Mika,to podziwiam,ja wiem,że samo z reguły przychodzi,do mnie niby też - nawet,gdy jestem padnięta,to dla niego mam silę itp.
Mam jednak porównanie i już widzę,że to nie to samo,nie mam tyle siły,co wcześniej - a co to będzie za parę lat? Ale może moim problemem jest to,że chcę być na 200% zaangażowana w to,co robię czasami...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Wiecie co ja też uważam że takie rozstanie czasem pomaga bo jak ma byc dobrze to będzie a jak nie to nic nie pomoże, ale mój o dziwo woli sie męczyc a narzekac ,traktuje to zobowiązanie odpowiedzialnie ale co z tego, czasem słyszę od niego "dziwna jestes" jakby nie ztego swiata ja mu odpowiadam że chyba " nie z twojego swiata poprostu".
Najmłodszego syna urodziłam w wieku 33 lata, a że dwóch synów jest młodszych to ciężko. Wiadomo chłopcy więcej rozrabiają a moi są naprawdę kręceni. Swiadomie nigdy nie odwlekałabym macierzyństwa na później jesli chodzi o pierwsze dziecko

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...