Skocz do zawartości
Forum

porod rodzinny


MAMUSIA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja szczerze mówiąc bardzo dużo myślałam o tym i doszłam do wniosku, że nie chcę być sama przy porodzie. Oczywiście zapytałam G czy zechce uczestniczyć. Na początku się wachał i to bardzo. Raz mówił tak, potem że nie... Ale doszedł do tego, ze teraz jest pewny.. Nie zmuszałam go do niczego. Powiedziałam tylko jak bardzo przyda mi się jego pomocna dłoń w momencie narodzin syna... No i on jako jeden z pierwszych zobaczy go w pierwszych sekundach życia. A psychiczie jest silny, fizycznie również, także będę mogła mu wyginać ręce i wbijać pazury w razie czego :cheess:

http://tickers.baby-gaga.com/p/dev322pr___.png
:guitar_play2:

Odnośnik do komentarza

Witam :)

U mnie bardzo długo nie było wiadomo co z tym fantem począć... Z jednej strony bardzo chciałam rodzić z mężem, a z drugiej... miałam obawy. Przyznaję, że myślałam o swoim wyglądzie i zachowaniu, o możliwych "wpadkach" i o tym, jaki to będzie miało wpływ na nasze życie intymne. Poza tym mąż mało jest odporny na tego typu widoki, nawet w TV ;)

Z upływem ciąży dochodziliśmy do obopólnego postanowienia: rodzimy razem :) I żadne z nas nie żałuje tej decyzji. Razem przeszliśmy przez ponad 12 godzin mojej męki. Mąż pomagał mi w każdej czynności, bo nawet najmniejszy ruch sprawiał mi potworny ból - a tym samym pomagał położnej. Za mnie udzielał wszelkich odpowiedzi, bo z tego bólu mało co kontaktowałam. No i wiadomo - siedział przy mnie, trzymał za rękę, głaskał po policzku i powtarzał: "Aniołku, dasz radę. Jak nie ty, to kto?"

Ale nie dałam rady :no1:

Ostatecznie zakończyło się cięciem z powodu braku postępu porodu (odgięciowe ułożenie główki i rozwarcie maksymalnie 6 cm pomimo czterech "masaży"). Mąż musiał czekać pod salą operacyjną, ale po 10 minutach zobaczył naszego cudownego synka :)

Do końca życia wdzięczna będę mojemu mężczyźnie za to, że był przy mnie w tych trudnych chwilach (niestety, nie były to chwile piękne), że miał cierpliwość iście anielską, że miał w sobie niewyczerpane pokłady ciepła, miłości i bezgranicznego oddania.

Myślę, że tamten czas wytworzył między nami więź silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. A co do moich obaw sprzed porodu... okazały się bezpodstawne ;) Nie ważne jak wtedy wyglądałam, bo nie ma to wpływu na to, jak jest teraz. A teraz czuję się stuprocentową kobietą i właśnie tak postrzega mnie mój mąż :36_3_13:

http://sloneczko.aguagu.pl/suwaczek/suwak3/a.png

http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/20011228040117.png

http://img34.glitterfy.com/310/glitterfy-flpbk904441392423434.gif http://img34.glitterfy.com/10364/glitterfy-flpbk002170257423234.gif

„Twój dom może ci zast

Odnośnik do komentarza

U mnie jest tak: ja jestem wstydliwa i boje sie ze J bedzie mnie widzial taka rozlazla i jeszcze ten caly widok porodu...nie wiem nigdy nie rodzilam to wylacznie moje wyobraznia. Jarek za to chce byc przy porodzie i twierdzi ze mi na dekiel bije z ta gadka... A moja siostra rodzila z mama (ja nie mam takiej mozliwosci, jestem w UK sama z J), i twierdzi ze Jarek mi duzo pomoze, ze podtrzyma mi plecy, powspira, potrzyma za reke i co wazne zanim dojdzie do boli partych porozmawia zemna :)
Sama nie wiem... ale zgodze sie na porod rodzinny :) A jak Jarek bedzie chcial wyjsc to mu pozwole i nie bede zmuszala do pozostania :)
Kazda z nas ma swoja racje w tym co pisze. Kazda para podejmie decyzje indywidualnie bez ogladania sie na innych zdanie.

Odnośnik do komentarza

Obecność mężczyzny podczas porodu jest niezastąpiona. Rodziliśmy z K razem - pomagał, wspierał, przytulał i przypominał o oddychaniu, zamykaniu oczu.. Podawał picie, ręczniki, kiedy chodziłam mogłam się o niego oprzeć bez obawy, że się przewrócę. Nie wyobrażam sobie rodzić sama..

Dzięki temu, że K był przy mnie, mój poród wspominam super i oceniam go na 6+ :)):36_17_1:

http://wiktorek2406.aguagu.pl/suwaczek/suwak3/a.png
http://s1.suwaczek.com/200611173438.png
http://s6.suwaczek.com/201012241032.png

"Dzieci bardziej niż inni potrzebuj

Odnośnik do komentarza

Ze mną mąż był do momentu decyzji o CC, ale powiem Wam, że nie wyobrażam sobie żeby miało go nie być wtedy przy mnie. Był wielkim oparciem szczególnie przy skurczach, bo wieszałam się na nim i to dawało powiedzmy ulgę:)Sama bym tam chyba zwariowała...
Teraz jeśli będzie SN to też będzie ze mną, ale pewnie i tak będę miałą CC.

Odnośnik do komentarza

Mąż chciał być ze mną przy porodzie ale bał się że zemdleje. Położna pokazała mu drzwi którymi może wyjść w razie gdyby zrobiło mu się słabo ale nie miał czasu na omdlenia:) Cały czas aktywnie uczestniczył, ma własne niepowtarzalne wspomnienia i teraz nie wyobraża sobie że będę rodziła bez niego. Ja zresztą też sobie nie wyobrażam.

http://lbym.lilypie.com/zW7Gp2.pnghttp://lb3m.lilypie.com/epfRp2.png
28.04.2007 12 tgc

11.05.2005 26 tgc
Odnośnik do komentarza

Mamom mającym wątpliwości co do wyboru formy porodu polecam książkę "Domowe narodziny". Autorki: Ewa Janiuk, Emilia Lichtenberg-Kokoszka starają się uporać z bądź co bądź, wciąż kontrowersyjnym tematem porodu w domu.

Jak same napisały: "Nie jest to książka naukowa czy tym bardziej poradnik. To próba przybliżenia tematu, który budzi mnóstwo emocji – niestety najczęściej negatywnych."

Zapraszam do lektury. Naprawdę warto.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Impuls
Mamom mającym wątpliwości co do wyboru formy porodu polecam książkę "Domowe narodziny". Autorki: Ewa Janiuk, Emilia Lichtenberg-Kokoszka starają się uporać z bądź co bądź, wciąż kontrowersyjnym tematem porodu w domu.

Jak same napisały: "Nie jest to książka naukowa czy tym bardziej poradnik. To próba przybliżenia tematu, który budzi mnóstwo emocji – niestety najczęściej negatywnych."

Zapraszam do lektury. Naprawdę warto.

pozdrawiam

akurat w domu to nie chciałabym rodzić ze względu na ryzyko komplikacji a w konsekwencji tego spóźnienia się karetki

http://lbym.lilypie.com/zW7Gp2.pnghttp://lb3m.lilypie.com/epfRp2.png
28.04.2007 12 tgc

11.05.2005 26 tgc
Odnośnik do komentarza

Ja bardzo chciałam rodzić z becnością tatusia, ale niestetyakurat kiedy nadszedl dzien porodu w szpitalu byl zakaz odwiedzin i męża nie wpuścili na porodowke. bylam zla ze zostalam z tym sama bardzo sie balam to w koncupierwsze dziecko nie wiedzialam czego mam sie spodziewac. chcialam zeby ktos mnie wspieral przytulal i mowil mile slowa. ogolnie moj porod nie byl zly myslalam ze bedzie gorzej ale dalam rade. obiecalismy sobie ze kolejne dzieci bedziemy po raz pierwszy witac razem. a jesli bedzie zakaz w naszym szpitalu to znajdziemy inny:)

Odnośnik do komentarza

czesc kobiety:)

ja uwazam ze kazdy czlowiek zasluguje na to by byc przy narodzinach swojego dziecka;)
my rodzilismy razem:) R.najpierw nie chcial namawialam go do ostatnich dni mojej ciazy, na poczatku wcale nie chcial byc przy porodzie poniewaz on sie boi nawet jak pobieraja mu krew...wiec na poczatku byl zupelnie na nie...ale powiedzialam mu ze to bedzie najbardziej bolesny dzien w moim zyciu (pod wzgledem fizycznym), ze bede potrzebowala jego wsparcia...doszlismy do wniosku ze R.bedzie przy mnie ale tylko do momentu boli partych...potem sobie wyjdzie i wejdzie jak tylko maly sie urodzi...
dzien przed porodem kiedy wiedzialam ze jutro urodze bo mialam zaplanowana indukcje i bylam przerazona, postanowil ze zostanie do konca jesli nie zmedleje:lup: i nie zmedlal, wspierall mnie, gdy chodzilam podpieral, podawal picie, oddychal razem ze mna, przytulal, i mowil motywujace do dalszego rodzenia slowa...
potem przez moment zrobilo mu sie slabo, widzialam tylko ze jest strasznie blady, ale za chwile Kacperek byl juz na swiecie i R. zapomnial o tym ze zle sie poczul, razem przytulalismy Kacperka i plakalismy ze szczescia:)

dzis i on i ja uwazamy ten dzien za najpiekniejszy jaki mogl nas w zyciu spotkac:)
a on postrzega mnie jako wlasnie 100%towa kobiete;)

Kornelia Elżbieta 4000g 54cm

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49tv73cu6r3lp1.png

Kacper Mirosław 4050g 60cm

http://www.suwaczki.com/tickers/relgj44jq97z06q8.png

Odnośnik do komentarza

Hmm...

Ja nie chciałam widzieć męża przy porodzie. Ostatecznie im bliżej rozwiązania, tym bardziej jednak on mnie przekonywał, że bardzo mu na tym zależy. I zgodziłam się ze względu na niego. I tu będę chyba inna niż pozostałe tu osoby. Ja nie chciałam przytulania, pocieszania a tym bardziej gadania, że dam radę. Zastrzegłam mężowi, że ma się za dużo nie odzywać i tak też zrobił.
Nie robił nic poza tym, że był. I to mi wystarczyło. To sprawiło, że w maju znów będziemy rodzić razem, bo już nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być... Kto przeciął by wtedy pępowinę? ;)

 

DoulaRenia - Domowa Szkoła Rodzenia
❤️

https://www.suwaczki.com/tickers/74di3e5efnlbqt9f.png
Wituś ❤️ 25.08.2019 ❤️ 4070g ❤️56cm ❤️ vbac

Odnośnik do komentarza

Mi bardzo zależało na tym, zeby mąż był przy porodzie, cała jego rodzina uważała , że on na pewno zemdleje. Ale on zgodził się szybko i ostatecznie zdążył na samą końcówkę - momęt narodzin, bo był akurat w pracy i musiał czekać na zastępstwo. Potem dosłownie wdarł się na sale porodową, a po porodzie instruował pielęgniarke kąpiącą i ubierającą niemowle, bo jego zdaniem była zbyt szorstka :hahaha:
Zresztą ja tak naprawdę ledwo co zdążyłam do szpitala, bo jak byłam pierwszy raz koło 10, to lekarz mnie odesłał do domu, rozwarcia nie było , skurcze słabe ( jego zdaniem ), a jak dotaram po raz drugi koło 14 to inny lekarz stwierdził, ze trzeba mnie szybko transportować na porodówke bo rodze :smile_jump: No i o 14.30 było już po wszystkim.
Mam nadzieje , ze teraz przy drugim też będzie szybko. :Śmiech:

Luigi
http://www.suwaczek.pl/cache/5a6fb1a3cf.png
Stefan
http://www.suwaczek.pl/cache/676c84adb6.png

Odnośnik do komentarza

Mąż był przy obu porodach i nie wyobrażam sobie aby miało być iaczej.Dla mnie jego obecność była bardzo ważna.To ktoś bliski,człowiek nie vzuje sie taki samotny wśród obcych na porodówce,ma sie do kogo przytulić,popłakać jak boli,nakrzyczeć,ma kto pogłaskać...i jakby nie patrzeć to jest to osoba,która trochę patrzy na ręce personelowi i ten zachowuje sie inaczej.

http://www.suwaczki.com/tickers/bl9canliv61x7l70.png

http://www.suwaczki.com/tickers/o148anli5oliw9dq.png

Odnośnik do komentarza

To może ja inaczej niż większość tu piszących- nie wyobrażam sobie mojego męża na porodówce i bardzo się cieszę że obydwoje podjęliśmy taka decyzję jak miałam rodzic drugą córeczkę ( pierwsze CC). Dałam sobie radę sama- przynajmniej koncentrowałam się tylko i wyłącznie na oddychaniu i poród przebiegł szybko i sprawnie- nie chciałabym żeby on mnie widział w takich sytuacjach same wiecie :) ale rozumiem że większość kobiet potrzebuje wsparcia i szanuję to.

Odnośnik do komentarza

Ja bardzo chcialabym zeby maz byl ze mna przy porodzie, on sie jeszcze waha. Ale chodzimy teraz do szkoly rodzenia i polozna bardzo dobrze sie wypowiada o porodach rodzinnych i o roli meza przy porodzie i chyba go to juz prawie przekonalo:)

http://www.suwaczki.com/tickers/qb3c9vvj3lh6rgxr.png
http://dzidziusiowo.pl/zabki/img5-110_qwertyuiopasdfghf_5_Zosta%B3y+jeszcze+_pi%B1teczki+%3A%29.jpg

17.06.2010 - dwie kreseczki
25.06.2010 - 5 tydz - pierwsze USG
28.07.2010 - drugie USG widzialam Twoje serduszko
1.10.2010 - 19 tydz - pierwszy kopniaczek
5.10.2010 - jesteś chlopcem

26.02.2011 przyszedł na świat mój Synuś:)

Odnośnik do komentarza

Ja nie sobie nie wyobrazam, zeby mojego meza nie bylo.
Na wszystkie badania malucha chodzimy razem, byl przy biopsji lozyska i jego wsparcie nawet przy takiej blahostce bylo nieocenione.

Co do sytuacji... Porod jest jedna z wielu zyciowych sytuacji, ktore moga spotkac malzonkow. Moj maz golil depilowal mnie, karmil, ubieral i przemywal rany po operacji ramienia. Gdy przepuklina w kregoslupie ucisnela mi nerw, nakladal mi majtki, skarpetki, rajstopy, sznurowal buty... Jestem pewna, ze jak tfu tfu, za 40 lat trzeba bedzie zmieniac mi pieluchy, to moj maz to tez zrobi (albo ja jemu).

Porod moim zdaniem jest po porstu jedna z sytuacji, na naszej drodzie. Bardzo intynmna i bardzo wspolna, bo w koncu na swiat przychodzi wyczekiwane dzieciatko...
Nie sadze by mialo bardziej negatywnie wplynac na pozycie malzenskie, niz zakladanie majtek czy sznurowanie butow....
Ale to oczywiscie moje prywatne zdanie i doswiadczenia.

Za 8 tygodni i 2 dni idziemy razem rodzic nasza Maje, bedzie to cesarka, przy ktorej oczywiscie moj maz bedzie pelnil wazne zadania jak odcinanie pepowiny, przylozenie malej do cysia, czy opieka nad mala do momentu ustapienia znieczulenia u mnie.
W sumie, w trakcie calego porodu bedzie wazniejszy niz ja... Ja sobie bede tylko lezala :)

http://s2.pierwszezabki.pl/041/0414929a0.png?9507

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73l6r9nxfg.png

Odnośnik do komentarza

Ja miałam poród rodzinny i nie żałuję. Bardzo często poród trwa długo (w moim przypadku było to 8 godzin) i nie wyobrażam sobie leżeć tyle czasu sama na sali. Wiadomo co chwilkę położna zagląda i sprawdza czy poród przebiega prawidłowo. Jednak nie ma to jak obecność i wsparcie bliskiej osoby (szczególnie pod koniec porodu), gdzie ta pomoc jest niezwykle ważna...............

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3anliwkh1om0u.png

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, a taki widok jak krew i cała ta sytuacja (krzyk, ból) nie powoduje później u faceta jakiegoś wstrętu do seksu? Wiem, że mężczyzna nie musi siedzieć od strony nóg i patrzeć na to wszystko, ale przecież dziecko jak się rodzi jest całe ubrudzone, potem trzeba urodzić łożysko itp. i krew siłą rzeczy jest.

Mój mąż ma znajomego, który spojrzał "tam", a potem było zero seksu i rozwód, więc ja go ustawię zdecydowanie koło głowy.

Tomek ur. lipiec 2011 / Ola ur. wrzesień 2013

Odnośnik do komentarza

ela84
Dziewczyny, a taki widok jak krew i cała ta sytuacja (krzyk, ból) nie powoduje później u faceta jakiegoś wstrętu do seksu? Wiem, że mężczyzna nie musi siedzieć od strony nóg i patrzeć na to wszystko, ale przecież dziecko jak się rodzi jest całe ubrudzone, potem trzeba urodzić łożysko itp. i krew siłą rzeczy jest.

Mój mąż ma znajomego, który spojrzał "tam", a potem było zero seksu i rozwód, więc ja go ustawię zdecydowanie koło głowy.

Moj mąż był ciągle przy mnie, pomagał mi we wszystkim, widział jak mały wychodził, przeciął pępowinę a przy rodzeniu łożyska wszyscy wyszli, bo miałam zaraz po tym łyżeczkowanie. Nic a nic mu ten widok mnie nie obrzydził. Nie mogę zrozumiec takich facetów co to widok Jego żony męczącej sie i rodzącej Jego dziecko Go pozniej odrzuca od niej......

http://www.suwaczek.pl/cache/d6f3579dec.png http://s2.pierwszezabki.pl/023/023253980.png?8442
http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=5155514d62e137f5a.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...