Skocz do zawartości
Forum

Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)


Rekomendowane odpowiedzi

Franti, to rewelacyjnie w szpitalu miałaś - faktycznie o nic się nei martwić...Bo u nas, to sama pewnie czytałaś - wszystko samemu trzeba brać. Ale to z pewnością nie tylko odległość czasowa, ale i sprawa szpitala, więc warto w swoim się zapytać (bo ja przykładowo się właśnie o tych sztućcach dowiedziałam, ze trzeba brać swoje - a dla mnie oczywiste było że z posiłkiem dają i tylko kubek i łyżeczkę na jakąś herbatę mieć).
A co do podmywania, to Franti, ja byłam po cesarce. 24godziny po porodzie leżałam plackiem z cewnikiem jeszcze i dopiero po tym czasie mogłam wstać, zrobić samodzielne siku, umyć się - a kąpiel też nie byłą łatwa, bo w podbrzuszu rana - plaster i branie prysznica też nie było niczym przyjemnym ani prostym. Sama już nie wiem, co bym teraz wolała, może powiecie, że głupio myślę, ze materialistka ze mnie, ale przestałam chyba tak "napierać" na sn... W końcu cesarka to dla mnie dodatkowe 2500-3000zł z PZU :P(dobrze, że właśnie sobie przypomniałam, że trzeba przelew zrobić do niech :P). Tylko wiadomo, że wolała bym opcje najmniej szkodliwą dla dziecka, ale też trudno wyczuć, która opcja okaże się lepsza...mówią, ze szkoda ryzykować sn...ale jakoś chyba nikt nie wspomina o zagrożeniach, jakie niesie ze sobą cesarka. Gin mówi, ze skoro ostatnio byłam pod narkozą, to teraz warto by "nie spać" - tylko łatwo mówić, jakby to ode mnie zależało, ze nie dali rady mi się wkłuć w kręgosłup. Ciekawe, teraz ile będę ważyć przy porodzie i jakie duże będzie dziecko... Z Markiem ważyłam 86kg, ale przez całą ciążę o wiele więcej przybrałam, niż teraz... Do wagi sprzed poprzedniego porodu brakuje mi ok 6k obecnie(no, tylko jeszcze 3 miesiące zostały i wszystko się moze zdarzyć) - wczoraj waga pokazała 79, czyli 5kg na plus. Była bym zadowolona, gdybym nie przekroczyła w sumie tych 10kg...Czyli mieć wagę jak poprzednio. Z tą różnicą, że po porodzie straciłam od razu 12kg (tyle wszystko ważyło), ale zostało 10kg zapasu... Gdybym teraz znowu straciła 12 kg, to bym miała -2 do wagi wyjściowej... Eh, to se policzyć zawsze można i pomarzyć, nie?:P I zostało by mi do zgubienia lekko ponad 10 kg - nie wiem, czy to mało, czy dużo, nie chcę się teraz wypowiadać, bo jak nie mogę się odchudzać, to zawsze mam do tego motywację, perspektywy i zapał, a jak przychodzi co do czego, to znika to wszystko i waga zostaje...:(
Dobra, nie zanudzam już...
Nie mogłam spać w nocy dziś, Marek też wstał przed 1 i do 3 nie mógł zasnąć, co i mnie dodatkowo denerwowało, bo starałam się spać, a jak on się rzucał na łóżku, to się rozbudzałam...

Ach, Franti, co do Octeniseptu, to on jest dobry nie do higieny, tylko do dbania o ranę poporodową (jak np nacięcie krocza). Też przykładałam okłady na ranę po cesarce. Tylko chyba z tego co wiem, drogi strasznie jest, choć skuteczny. Ja mam za free, bo mama jest pielęgniarką, ale ciiii :P

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

Ale miałam dzisiaj sen.Śnił mi się poród hehehe…Obym tylko za wcześnie go nie wyśniła…

Dziś jadę po południu do rodziców no i z mężem dopiero zobaczę się prawdopodobnie w piątek. Właśnie wróciłam z mińska bo byłam po prezent dla męża który zażyczył sobie zegarek (ale nie wie że mu kupiłam) i nawet fajny widziałam ale za 45zł i to na targu ech…Ten co kupiłam kosztował 25zeta ale w sumie liczy się gest a nie jakość.Ale tamten naprawdę mi się podobał ale z drugiej str jeśli mój mąż ma tylko mieć go po to by wiedzieć która godzina to wystarczy mu i taki.Więc prezenty już pokupywane i zostało tylko je zapakować i przygotowywać się do świąt.

bozena222 ja u siebie nie mam żadnych dodatkowych opcji na dole.Jest tylko pogrubienie ukośnik podkreslenie kolor pisowni wstaw link wstaw obrazek owiń znaczniki cytowania i to wszystko...:(

Odnośnik do komentarza

Kasia, użyj opcji "pełnej" odpowiedzi, a nie szybkiej. Opcje o których piszesz są u góry, a pod okienkiem pisowni posta masz "OPCJE DODATKOWE", w tym załączniki, o których pisała Bożena.

Chyba mąż nie liczył na Rolexa za 300zł?:P Ważne, ze dostanie to, co napisał w liście do Św. Mikołaja xD
I nie martw się wywołaniem porodu przez sen :P Mnie się poród co noc prawie śnił, a Marka wyciągnęli przez cesarkę (nie było żadnych akcji porodowych) dwa tygodnie po terminie :D

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Królik nio raczej nie aż taki wymagalny to on nie jest wazne żeby miał jak zobaczyć która godzina jak mu bateria padnie w tel.Nio to mi ulżyło chociaż i tak się martwię czy wszystko jest wporządku ruszać się rusza bo czuję...Ale jak się obudziłam to trochę szkoda mi było że to tylko sen...

Co do ubranek to zapomniałam dodać że dziś dowiadywałam się na targu w mińsku u takiej facetki jakie ma ceny i powiem wam szczerze że nawet w miarę ma ceny bo powiedziała że ma wyprawkę czyli komplecik za 20parę zł więc chyba nie ejst jeszcze tak drogo...
Wkleiłam jesczze raz zdjęcia.Tym razem skorzystałam ze sposobu który mi podpowiedziała bozena222 no i chyba sie udało...:)

Odnośnik do komentarza

I skromna, przede wszystkim, Kasiu :D
Fajne ciuszki, gdzie to mówisz je wyłowiłaś?

Muszę się w końcu pochwalić - dzwonił pośrednik i w poniedziałek idziemy spisywać tą umowę przedwstępną Mówi, ze wytoczył ciężkie działa i użył najmocniejszych argumentów i przekonał kobietę do podpisania umowy jeszcze przed świętami ^^ Jestem mega szczęśliwa, aczkolwiek martwię się teraz tym remontem, bo maż nie może się dogadać z ojcem swoim...dwa dni bez odzewu, dziś w końcu odebrał, ale chyba nie był za bardzo w stanie rozmawiać...:( No i to nas teraz z kolei trochę udupia, ze tak powiem, bo może kiepsko z tym remontem wyjść... Mąż samymi popołudniami nie wyrobi się z tym. Mojego ojca prosić nie chcę, bo on też pracuje do późna i nie ma już 18 lat, poza tym trochę śmieszna sytuacja, jak ze mną kładł panele u nich w domu...ma dziwny sposób, ale nie chce mi się pisać - a wolała bym, żeby u nas tak nie robił :P Ja umiem i gładź położyć i panele (robiłam to u rodziców przy remoncie praktycznie sama, bo mąż z tata to właśnie do pomocy popołudniami byli tylko - jak wrócili z pracy, to ja wtedy odpoczywałam :D Ale nie przechwalając się, większość sama zrobiłam. Na tym mieszkaniu, co teraz wynajmujemy, to też sama położyłam po całości panele - oni robili płytki w kuchni na podłodze, w kiblu, krany (niby takie nic, ale pieprzyło się im strasznie, bo stara instalacja cała jest), więc generalnie nadała bym się do pracy tam, ale strasznie się boję o przedwczesny poród... Niby samo kładzenie paneli to nic ciężkiego, poza tym, że człowiek cały czas na kolanach praktycznie...Wysiłek minimalny, jak się ma maszynkę do cięcia paneli - a mamy. Już nawet nie obawiam się o zdrowie dziecka, bo w 8 miesiącu też zdrowe dzieci się rodzą, ale o to, ze Patryk za wcześnie się pojawi - trzeba będzie karmić, zajmować się, nie będę miała czasu ani na remont, ani na pakowanie rzeczy w domu i dopiero się opóźni wszystko. A no jak by doszła tak cesarka, to w ogóle przez miesiąc mogę ewentualnie po dyrygować kimś :/ Eh...głowa mała od tego wszystkiego... Dobrze by było, żeby teść w końcu wytrzeźwiał i określił się jakoś...
Od biedy trzeba będzie po prostu się tam przeprowadzić i porządnie wszystko wyszorować po tych kotach i przebiedować jakoś kilka miesięcy i jak dojdę do siebie, to się weźmiemy wtedy za ten remont... Tylko wiadomo - lepiej się robi cokolwiek na "pustym" mieszkaniu, a nie potem znowu przestawiać, opróżniać szafy, itp...
Dobra, jak zwykle Wam przynudzam...:P

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

Jestem od wczoraj u rodziców.Dziś byłam u koleżanki z którą dawno się niewidziałam (przynajmniej miałyśmy wspólny temat czyli poród bo ona jest juz po).Trochę mnie przeraziła tymi położnymi ale jak któraś się odezwie do mnie w taki sposób jak do niej (z pretensjami jakby to naprawdę ta moja znajoma zawiniła) to jak mnie podkurzą w czasie porodu to wyładuję całą agresję na nich i poślę im parę wiązanek bo ja jestem uczulona na takie zachowania.A jutro jadę tez do znajomej od której właśnie mam ubranka i łóżeczko.Też dawno się niewidziałyśmy i musimy poplotkować tak sam na sam bo zazwyczaj to chłopy są nasze i niemożna pogadać hehehe...
No i tak jak myslałam mój mąż zostaje jeszcze w pracy...Miał tylko wyjechać na dwie noce a co się okazało że jeszcze na jedną zostają i zamiast jutro wracają w sobotę ech...Z jednej str to dobrze bo przynajmniej zarobi ale z drugiej str stęskniłam się za nim i nielubię jak jesteśmy osobno ale cuż takie życie...

Królik fakt masz rację i na dodatek skromna jestem hehehe:)Upolowałam ich w ciuchlandzie w mińsku mazowieckim.

Wczoraj miałam ubaw z moją mamita ponieważ siedziałyśmy w pokoju i gadałyśmy i ja się położyłam na plecy i zauważyłam górkę na moim przuchu i mamita zaczęła się śmiać że łokieć wypycha.Ale śmiesznie to wyglądąło jak jakiś pagórek hehehe...

Dobra zmykam pcia bo juz późno jest.Dobranoc:)

Odnośnik do komentarza

Witam wieczornie :)

wczoraj zaczęłam pisać i mi wcięło posta... wrrr...
U mnie ogólnie ok, jeszcze się nie rozpakowujemy :)
ALE...
Zachciało mi się pomóc człowiekowi, moim zadaniem było robienie czegoś w kompie, no i tak siedziałam i robiłam, a nikt nie wiedział co tak naprawdę mam zrobić, jedna wersja - źle, druga koncepcja - obalona, dane spływały powoli... wkurzyłam się i powiedziałam, że dopóki szczegółowych wytycznych nie dostanę, nie robię. I mijały dni, oni się wkurzali, że jeszcze tego nie mają a ja że oni nie mówią co chcą... W końcu zaczęłam robić i czas zaczął mnie gobnić i ja zamiast odpocząć czy pójść na spacer to komp i nerwy, bo kolejnych danych brak... Nie spodziewałam się takich schodów, zapowiadał się prosty temacik...

Zaczeło się puchnicie stópek jakieś 2 tygodnie temu i ciśnienie jak na mnie wysokie, moje zazwyczaj nie przekraczało 115/75 a teraz dochodziło do 140/90.
W poniedziałek byłam u gin. Ją też to zaniepokoiło, dała skierowanie na badania i wyszło...
Kwas moczowy 6 norma u ciężarnych 4 - to jeden problem, narazie mam ograniczyć mięso, ale ja i tak mało go jem, bo nie lubię i w sumie chyba przez te pół roku to zjadłam więcej miesa niż przez ostatnie 10 lat... więc się ucieszyłam, że już nie muszę :)
Poza tym białko w moczu które z ciśnieniem i opuchlizną zwiastuje zatrucie ciążowe, ale na szczęście płytki w normie... uff... uff... czyli jesteśmy narazie bezpieczni...

Wniosek - na własne życzenie, siedząc na pupie i stresując, nie odpoczywając jak powinnam, nie śpiąc jak powinnam, omal nie zafundowałam sobie i dziecku "zagrożenia życia i zdrowia". Puknęłam się w łepek, mąż doprawił i już jesteśmy grzeczni, ale nastrój już nie ten... jakoś tamto zmęczyłam i powiedziałam kolesiowi, że to przez niego, przez brak prawidłowgo przepływu infromacji i że już palcem więcej nie kiwnę, a on jakby obrażony...

Więc przestrzegam przed nadmierną dobrocią i chęcią pomocy, bo czasu straconego w którym powinnam cieszyć się ciążą nikt mi nie zwróci... A i zdrówka i nerwów, które teraz z powodu wyników się pojawiły też...

KRÓLIK a TY WYBIJ sobie panele z głowy!! Ja tez ukłądałam panele sama i wiem jak potem kolana bolą i kręgosłup a TY MASZ BRZUCH!!! i nie wolno Ci się nadwyrężać! a wyżynarka to nie łyżka do zupy, też wymaga siły i koncentracji!

Bo mi koncentracja też siada :( Nieraz przy kompie łzy mi leciały, bo nie byłam w stanie się skupić na tym, co było do zrobienia :(

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

Kończę w kolejnym poście, by mi go znowu nie wcięło...

Druga sprawa to postanowiłam skończyć z jeżdżeniem autem... O ile tu jestem w stanie się skoncentrować, to zaczyna być niebezpiecznie...

W środę jakaś pinda chciała wycofać z miejsca parkingowego, włączyła kierunek i od razu gaz, a nie miała widoczności. Zatrzymałam się kilka cm od jej auta, ona na szczęście też. Pasy zdazyły nieźle mną szarpnąć. Autko wpadło w poślizg, mimo nowych opon, bo było mokro i liściasto. Brzuch bolał od rana a w tym momencie to myślałam że zwariuję, tak się napiął a do tego mały zaczął się trząść. Wystraszyłam się bardzo. Siedzę w aucie i ryczę a pinda trąbi na mnie, że chce wyjechać a ja stoję. Środek miasta, pełno ludzi, nikt nie reaguje,no niby prawidłowo, stłuczki nie było, a że ktoś zahamował...
Podjechałam do przodu ze 3 metry i zobaczyłam wolne miejsce, chciałam w nie wjechać, ale ulica była wąska i było to trudne, właczyłam wsteczny a pinda już wyjechała i podjechała blisko mnie, macham jej by cofnęła a suka trąbi... Wszystko trwało sekundy, dla mnie wieczność... Więc znowu trochę postałam, korek się zrobił i kolejne auta zaczęły trąbić, nie miałam siły wysiąść z auta, bo brzuch tak bolał, powolutku wmanewrowałam w wolne miejsce, kolumna aut przejechała. Bolały mnie plecy bo tak mi się mięśnie napięły, poryczałam trochę, mały się uspokoił, brzuch też. Zadzwoniłąm do M, powiedziałam co i jak, i że kończę z wycieczkami do miasta, był zaskoczony, bo ja i auto to jedno, ale w tej sytuacji, nie ma innego wyjścia. I pojechałam do dentyski (koleżanki), bo tam byłam umówiona, ok 1 km. Tam poprosiłam o herbatę, oczywiście znowu rycząc...
Ech... wyciszyłam się i wzięlyśmy się za ząbki. Mały normalnie się zachowuje, więc powinno być ok.
Dziś znowu byłam u dentystki i w końcu zaliczyłam fryzjera, wybierałam się od września... Ale tak mnie skasował, że to chyba ostatnia wizyta była.... Mycie i ścięcie z takim suszenio-mini-modelowaniem - 60zł... I jak wracałam po 16 padał śnieg z deszczem, a kierowcy fioła dostali, jeżdżą jak szaleni, korki na mieście straszne... i to nie tylko przy centrach handlowych... i tylko upewniłam się w swojej decyzji.

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

Coś dziwnie net chodzi...
No i net mam na kablu bo mi router padł, nie mogę namierzyć instrukcji by go znowu skonfigurować :( więc musze siedzieć niezbyt wygodnie, no i przez to też mi się nie chce do netu zaglądać... Obiecałam sobie cały weekend pobyczyć :)

A co dobrego??

Mama była w weekend :) Przy porządkach pomogła :) Kochana :) i jeszcze wpadnie umyć lodówkę i poprasować ubranka dla malucha :)

Ubranka w końcu zaczęłam prać na gotowo, tzn w dziecinnym proszku, i okazało się, że Dzidziuś jest tylko do 60stopni... a Bobas i Yelp do 90stopni... a ja mam tylko dzidziusia i muszę jeszcze jakiś dokupić.

Katarzyna mówią, ze powinno się mieć po 5-6szt. z każdego typu ubranek, tzn. 5 body, 5 pajacyków, 5 kaftaników, itd. Rozmawiałam z sąsiadką co rodziła w sierpniu i to potwierdziła. Ubranka masz cudne, a co to za metki? Nowe były czy oni tak oznaczają ciuszki? Mi mama też trochę w lumpku kupiła, bałam się ich strasznie, bo nie wiem po kim itd. Większość ciuszków to było H&M, białe i błękitne, no i koleżanka mówi, bym wyprała te bawełaniane na 90 stopni, to będę spokojniejsza, no i to zrobiłam, i nic się im nie stało :) naprawdę byłam mile zaskoczona i już jestem spokojniejsza :)

Octenisept - jest dobry na rany, wg najnowszych wytycznych smaruje się nim pępek malucha, zamiast spirytusem, koszt... różny... mama kupiła mi za 26zł 50ml w atomizerku, ponoć spoko na pępek wystarcza i fajnie się dozuje, bo potem są już większe opakowania, ale w innej aptece był za 34zł, taki sam...

Mówią, by wziąść do szpitala do podmywania to co sie w domu używało, ale potwierdzam zalety szarego mydła.

Franti to co zabrać do szpitala zależy od szpitala, wiem że u nas w Z tylko dla siebie bierzesz ciuszki i kosmetyki, no i pewnie sztućce, a podkłady, ubranka dla dziecka, pieluchy, kosmetyki dla dziecka, wszystko daje szpital, nie wiem jak na P, ale tam chce podjechać i zobaczyć i zapytać.

Królik, ja co rusz na Twój brzuchol patrzę... Dziś byłam u fryzjera, chodzę do niego już 5 lat ze 3 razy w roku, więc wie, ze nie jestem szczupła. No i pytam go o włosy, on że wyglądają super, bo nieraz miałam bardzo słabe, więc ja jak to jest,czy one lecą w ciąży czy po ciąży, a on że po ciąży, bo się zazwyczaj przestaje łykać witaminy, to ja:
hmm... to po porodzie będę łykac dalej, skoro można, to czemu nie, może uda mi się włosy oszczędzić.
a on:
-to Pani jest w ciąży?
-tak
-a już wiadomo kto to?
-chłopaczek i to już w styczniu...
milczenie...

Faceci ;) A miałam nawet koszulkę ciążową z obrazkiem bobasa...

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

No, w końcu Hipciu się pojawiłaś, tęskniłam :*

Jezu, z tym samochodem, to faktycznie masakra jakaś...:O Ja bym jeszcze w nim posiedziała trochę, nei ruszała bym z miejsca - może ta pani by sama wyszła i podeszła do Ciebie a wtedy mogła byś jej wygarnąć i wjechać na sumienie, że ciężarna jesteś, ze Cie brzuch strasznie boli teraz i nie możesz się ruszyć... Ale mniejsza z tym, grunt że z Wami wszystko w porządku!
Gosiu, w 60stopniach wystarczy przecież! Nie gorączkuj się tak.... Ja prałam normalnie w 40stopniach, tylko pieluchy tetrowe (do karmienia co podkładałam) w 60. Nic Markowi nie było :) Nie masz się czym stresować, że "kto w tym chodził wcześniej" - z pewnością to tylko jakieś dziecko - noworodek i nic złego nie przeniesie się na Twoje maleństwo :) I domestosa to zostaw w kibelku lepiej już :P
Ja panele też kładłam tutaj w mieszkaniu, sama - bo zanim tata z mężem skończyli kuchnię i łazienkę (bo robili tylko popołudniami, po pracy, a ja od rana), to ja już skończyłam. Umordowałam się niesamowicie, jak musiałam zwykła piła ciąć, ale potem tata pożyczył od kolego wyrzynarkę i poszło jak po maśle. Kolana bolały, owszem, szczególnie jak po długości przedpokoju kładłam - kilka razy musiałam wstawać, znowu klękać, przenosić się, raczkować (bo to klaki - musiało wszystko ładnie zaskoczyć). Teraz nie kładał bym tego sama, a potem miała bym satysfakcję, ze ja też to robiłam ^^ I u rodziców (u siostry w pokoju) też sama kładłam, i gładzie i malowałam :P Bo ja kobieta pracująca jestem, jak to ktoś już powiedział :D Szczerze, to nie chciała bym, zęby czasem mąż sam to robił...może to głupio zabrzmi... Ma chęci chłopak, ale wiesz chyba jak to czasem w kobiecej głowie jest - "ja zrobię to lepiej" :D :P
Na szczęście Łukasz dodzwonił się wczoraj do taty i ten powiedział, że przyjedzie. Tylko na 20 stycznia podobno ma już jechać do Szwecji znowu, ale powiedział, że jak będzie trzeba, to przełoży wyjazd i do nas przyjedzie. Najważniejsze, zęby zrobił ściany i sufity (profesjonalnie, ze tak się wyrażę - bo być może trzeba będzie przy okazji instalację wymienić też), a no i płytki na podłodze w kuchni - mąż z moim tatą kładli u rodziców(ok 16m kuchnia) też, ale długo im to jakoś zeszło i lepiej, niech to zrobi ktoś, kto się na tym zna - skończy pewnie w niecały dzień :D
panele stwierdziliśmy, zę od biedy mogą poczekać i po porodzie weźmiemy się za to razem. Wiadomo, teraz, kiedy puste mieszkanie - łatwiej i wygodniej by to było zrobić, no ale cóż...coś za coś :)

Znikam zaraz na autobus sie ubierać, jeszcze mam coś do napisania :)
3majcie sie i odpocznijcie czasem od tego przedświątecznego wariactwa i wpadnijcie na forum ;)

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

Fakt pustka niesamowita...

Święta tuż tuż a ja handre złapałam.Normalnie nie wiem co się ze mną dzieje.Zamiast się cieszyć nadchodzącymi świętami to ja jakaś zła chodzę...I na dodatek wszyscy mnie wkurwiają (za przeproszeniem).W sobotę wróciłam od rodziców.Miałam niewracać bo jak zwykle pokłóciłam się z mężem i mu powiedziałam żeby sam siedział sobie w domu.I na dodatek teściowa złożyła całą winę na mnie (jak rozmawiałyśmy przez tel) że to przezemnie on (mój mąż) się rozchorował bo ja mu coś nagadałam i wymiotował.No mówie wam jak to usłyszałam to miałam chęć ją rozszarpać.No i oczywiście się poryczałam a moja mamita oczywiście odrazu się zaczęła pytać co się stało widząc że żuciłam tel i w płacz.Ale tak mi teściowa ciśnienie podniosła bo niewie o co chodziło o co poszło a wpierdala się i składa wine na mnie że się rozchorował przezemnie.A on jest sam sobie winien bo nic niejadł przez te kilka dni co pracowali niespał kilka nocy tylko jeżdził na kawach a on ma problemy z dwunastnicą no i mu wyszło bokiem.Ale mówiłam mu żeby jadł że on tak długo niepociągnie a on wraz swoje.Wkońcu wyżaliłam się swojej mamie i ona zaczęła mnie przekonywać żebym wróciła w sobotę bo mężowi też źle samemu w domu siedzieć nawet jeśli tego nieokazuje no i powiedziała że ona nie chce żebyśmy się kłócili przed świętami.No i poprosiłam tatę żeby mnie odwiózł.A mój mąż nawet się nieucieszył że przyjechałam totalna olewka ech...Na dodatek teściowa zaczęła odstawiać szopki przed moim ojcem bo zaprosiłam go na górę na cherbatkę a teściowa odrazu temat zaczęła co ja taka naburmuszona rano była itd itp a mój ojciec o niczym niewiedzieł.Ta to zawsze w porę z czymś wyleci.Zaczeła mnie przytulać i mówić ach ty mój burmuszku hehehehe...Normalnie popisuwe zaczęła strzelać.A mój mąż nawet słowem się do mnie nieodezwał i poczułam jakby to była moja wina i było mu obojętne czy wróciłam w sobotę czy wrócę kiedy indziej.Dziwnie się poczułam.Tak jak w domu mamie mówiłam że w takich sytuacjach gdy jestem skłócona z mężem nielubie tu siedzieć bo niejestem u siebie i czuję się jak piąte koło u wozu.Na to mama że niepowinnam się tak czuć bo już trochę tu mieszkam ale mimo to mam takie odczucia i nic na to nieporadzę...Co mnie jeszcze wkurzyło?Otóż w sobotę na wieczór mąż powiedział że teściowa chce zrobić listę na święta co kupić.Ok niema problemu ale po 1 jest jeszcze tydzień do świąt i mieszkamy razem więc w każdej chwili można usiąść i zrobić listę po 2 my jeszcze nie wiemy gdzie spędzimy święta i na ile mój mąż dostanie talony a ona chce już planowac co kupić jak niewiadomo czy możemy szaleć czy nie.Jak się pytałam coś o święta to ona mówiła że nie wie albo że jeszcze do świąt jest trochę czasu a teraz nagle wyskakuje że liste trzeba robić.No i wczoraj siedzieliśmy wszyscy u rodziców na górze no i teściowa wzięła kartę i zaczęła pisać co potrzeba.Ja się nic nieodzywałam.W pewnym momencie teść pyta się mnie jakie ja sałatki będę robić a ja na to że nie wiem jeszcze nic i że nie wiem gdzie spędzmay święta i ile czasu.Nie obeszło się też bez kłótni z mężem ech...Naprawdę zaczyna mnie to juz denerwować te całe święta.Jak pytałam się go wcześniej gdzie wkońcu spędzamy święta to on sam powiedział że nie wie a teraz chce liste robić jak nie wiadomo co będziemy robić i ile.On to by najlepiej całą kasę przeznaczył dla rodziców a do moich rodziców jechać z pustymi rękami na gotowe.I na to się szykuje bo właśnie dzwonił do mnie że dostali już talony i że mam zrobić listę co nam potrzeba do rodziców moich i że mam jechać z teściową i ze szwagrem dzisiaj po te zakupy bo później to czasu niebędzie.No wiecie co szlak mnie już trafia.Ciekawa jestem jaką ja liste mam zrobić jak sama nie wiem co i ile mamy wziąść do rodziców.Teraz to mnie wkurwił niesamowicie.On chyba naprawde dąży do tego żeby całą kasę wydać tu na święta a do rodziców iśc na gotowe.Po huj mamy się tu składać na święta jak niebędziemy spędzać tu świąt?Na dodatek wczoraj znowu rozmawiałam z mężem na temat gdzie spędzamy wigilię i na ile czasu jedziemy do moich rodziców i mówię że pojedziemy w wigilię do moich rodziców i że zostaniemy do poniedziałku bo tak wczesniej mówił a on na to że całe święta spędzimy u moich rodziców a tutaj żadnego dania?No ***** tutaj jesteśmy na codzień a ja też bym chciała z rodziną się spotkać.A on na to że jak się wkurwi to zostanie w domu i nigdzie niepojedzie to ja mówię żeby se siedział w domu a ja sobie w piątek pojadę do rodziców i będzie tkai finał.I znowu niedoszliśmy do porozumienia.A jeszcze wspomnę iż wczoraj siedząc u rodziców mój szwagier zapytał się córki mojego męża (z poprzedniego małżeństwa) która ma 10lat czy przyjedzie do nas na święta (bo tak przysługuje mojemu mężowi jeden dzień świąt).A mi gały na wierzch i myślałam że już coś mu powiem na ten temat.Tak sama se wsiądzie w samochód i se przyjedzie.No dorośli ludzie a takie sprawy załatwiają z 10letnim dzieckiem.W sumie to mój mąż jest nielepszy ale to już inna histotria.Do tego mój mąż dolał oliwi do ognia mówiąć że jeszcze niewiadomo.Boże myslałam że go chyba udusze na miejscu ale się powstrzymałam.A jeszcze mąż mówił że szwagier chciał żeby ich zawieść w 2 dzień świąt do rodziców jego żony.Najpierw mówi że jedziemy do rodziców zostajemy na kilka dni bo on niechce jeździć tak w te i spowrotem a teraz przy rodzinie mówi że sam nie wie czy jego córka będzie na święta czy nie.No tylko wziąś i powiesić za jaja bo mąci niesamowicie jakby nie wiedział sam czego chce.No mówie wam oszaleje zaraz z tymi ich pomysłami...Niech ten chaos już się skończy bo ja naprawdę wyjdę z siebie i stanę obok...Naprawdę jak się wkurwię to pojadę sama do rodziców i będzie taki finał...

Chociaż jedną dobra wiadomość usłyszałam wczoraj.Otóż mojego męza córka powiedziała mu że jej babcia (była teściowa mojego męża) chce z nim w niedzielę porozmawiać ale niepowiedziała o co chodzi.No i mój mąż się zastanawiał o co chodzi i bał się że znowu dojdzie do kłótni bo nie ma dobrych stosunków ze swoją byłą żoną.Wzięliśmy ze sobą rodziców (tak na wszelki wypadek) i pojechaliśmy odwieżć jego córkę.Mąż sam wszedł a ja zostałam z teściami w samochodzie (co też mnie wkurwiło ale juz niebędę pisac o tym bo mnie naprawdę zaraz rozsadzi).Po 40min wyszedł i kazał teściowi prowadzić bo się zdenerwował.Ja se myślę o cho znowu coś się stało.Ale na szczęście była to dobra wiadomość.Chodziło o to że jego była teściowa chce zabrać jego córkę w styczniu do Angli (bo tam ma swoją córkę) z tym że chcieli wylecieć już 3 po świętach czyli wychodziłoby na to że ona by opuściła szkołę.Mój mąż się niezgodził na to i postawił warunek że jeśli chce jechać to tylko w ferie.Znowu w ferie przysługuje mojemu mężowi tydzień na widzenie więc ona (jego była teściowa) zapytała czy zgodzi się na dwa tyg no i zgodził się żeby dziecku nie robić przykrości.No ale problem w tym że matka się niezgadza żeby jechała w ferie tylko w styczniu.No dla mnie to paronoja żeby matka takie zdnaie miała.Więc ucieszyłam się z tej wiadomości no i już niebędę musiała się marwić jak mój mąż rozplanuje urlop tacieżyński jak urodzę.Miejmy tylko nadzieję że tamta pizda nic niepopsuje i że naprawdę polecą na ferie na 2 tyg...

Ale się rozpisałam.Mam nadzieję że was nie zanudziłam...

MałyHipek te ciuszki co wstawiłam były z ciuchlandu a metki to nie wiem czy oni tak oznaczają.Te metki o których pisałam to były metki z ciuszków używanych które dostałam od koleżanki.

Królik ja to cię podziwiam.Ja będąc u rodziców chciałam w sobotę pomóc mamie w świątecznych porządkach no i w sumie to pomogłam co nie co ale okien umyć to mi już nie dała a ja zawsze pierwsza byłam do mycia okien.Nawet jak poszła obiad gotować a ja kończyłam sprzątać i zeszłam głośno z krzesła (bo wycierałam obrazy) nagle mam się pojawiła i pyta się co to za chałas był czy ja czasem z krzesła nie spadłam hehehehe….Ach ta mama przewrazliwiona jest i tak jak ona powiedziała żeby uważała bo ona potem by sobie tego nie darowała jak by mi się coś stało czy dziecku…

Odnośnik do komentarza

Witam po kilku dniach nieobecności
niby siedzę w domu ale ostatnio ciągle coś do zrobienia, a i córcia zaczęła grac w jakieś gierki na kompie, no i chodzimy na 16 do kościoła na roraty, a i ostatnio 4 występy świąteczne- kolędy- moja Dominia z chórem wystepowała. w sobote ubrałyśmy choinkę, robiłysmy ciastka i pierniczki, nawet mi wyszły , bo zawsze była katastrofa, ale zrobiłam troche bo bałam się że znów będa niejadalne, kupiłam już mięsa bo będę robić dwa dania, nie wiem jeszcze jak z ciastem, muszę zadzwonić dziś do siostry, co piecze.

A ja niby dobrze się czuję ale tak chyba zgaga mnie zaczyna dobadać, kupiłam dziś tabletki renie, ale może polecicie coś lepszego.

Hipek nie ma co się obawiać ciuszków z ciuchlandów, porządnie wypierzesz i poprasujesz, ja sporo kupowałam przy 1 córce, teraz narazie niczego nie kupuję bo mam dostać od 2 koleżanek, muszę umówić się z nimi na styczen lub luty, przejrzec i wtedy zobaczę jakie będą braki, ale nie ma co za dużo, raczej po 5-6 szt każdego wystarczy bo maluch rośnie.

Muszę uciekac bo już mnie wyganiają z kompa.

Odnośnik do komentarza

Kasiu, mam nadzieję, że się przynajmniej wyżaliłaś i lżej się zrobiło... Trochę dla mnie niejasne, co piszesz, ale powiem Ci jedno - nie ma to, jak mieszkać bez niczyich rodziców... To zawsze jakoś tak podburzało w ludziach pewne złe emocje. Gdybyście mieszkali u Twoich, pewnie też byś była za mamą bardziej - nie chciała byś jechać na święta, itp. No ale sytuacja u Was trochę dziwna. Skoro mąż poprosił o listę rzeczy na święta, to wydaje mi się, ze powinnaś zadzwonić wtedy do swojej mamy i ustalić, co kto ma robić i na podstawie tego sporządzić listę zakupów, a nie przejmować się teściową.
Dziwi mnie też troszkę Twoje podejście do jego córki (sory, ze się wtrącę). Tak, jakbyś się cieszyła z każdej chwili, której im się razem nie uda spędzić... Chyba nie powinno tak być, chyba powinnaś wiedzieć "w co się pakujesz" - że mąż ma pewne zobowiązania, ze jego serce gdzieś tam już jest podzielone i zawsze już tak będzie...Nie będziesz tylko Ty i Wasze dzieci, ona będzie nieodzownym elementem (że się tak wyrażę) jego życia i Ty nic a nic na to nie poradzisz. Warto by się z tym pogodzić i spróbować się z dziewczynką "zaprzyjaźnić". To moje zdanie...

A co do przewrażliwienia, to nie tylko Twoja taka jest ^^
Chciałam babci okna wczoraj przetrzeć (umyta miała niedawno, ale właśnie te smugi po deszczy...), ale jak wyskoczyła na mnie...Że chyba oszalałam, że co - ona nie umie? Niepoważna jestem, ludzie by nieźle o niej myśleli, jak by mnie w oknie zobaczyli, a jak bym spadła z taboretki, czy coś...itd, itp... - no i tyle było z mojego mycia okien :P
W sumie same tez powinnyśmy myśleć o sobie w takich sytuacjach, bo nie jesteśmy teraz same. Jak ja w domu wchodzę na taboret żeby przykładowo coś z szafki ściągnąć albo podlać kwiatka, to też mnie samą strach bierze, żeby nie stanąć za bardzo na krawędzi jego i się nie majtnąć (bo on taki niestabilny trochę jest).

Ja po wizycie nie najlepiej...Niby wszystko w porządku, ale mam podwyższony cukier po krzywej (mam 131, a powinien być max 120) i dostałam skierowanie do diabetologa. Niby lekarka powiedziała, ze to jeszcze nic strasznego, ale że w ciąży mogą się ujawniać rzeczy, które odezwą się też później, więc warto by to przedyskutować ze specjalistą i ewentualnie podjąć zapobiegawcze kroki... No, a w ogóle były jaja, bo wzięłam numerek(on najpierw w rejestracji, a potem idzie do gabinetu odpowiedniego), z rejestracji poszłam z kartą choroby do położnych (przy ginekologu) - tak ją zostawiam, jestem ważona, mierzą mi ciśnienie, wpisują ewentualne wyniki, itp. Jak wyszłam stamtąd zerknęłam w stronę poczekalni. Szybko przeliczyłam, ile osób jest i na oko wyszło 5-6 (tylko jedna nieciężarna, więc się nastawiłam na długie czekanie). Poszłam siku. Wróciłam, poczytałam książkę, potem przyszła taka starsza kobitka, siadła koło mnie, a jedna z tamtych mówi, zę teraz ona będzie wchodzić a potem ja (bo sama też była zniecierpliwiona strasznie, ze tak długo schodzi). No i ok. Gadamy, gadamy, aż nagle wyświetla się numer...ale nie mój, tylko tej babki, co z nią gadałam, co przyszła później...wzruszyła ramionami i poszła...Kurde, co jest? Została jeszcze jedna kobieta tylko po mnie...i żeby było śmieszniej, wyświetlił się jej numer, więc zaproponowała, zebym się dowiedziała, co tam się dzieje, no i się okazało, ze mój numer, to był czytany całkiem, jako pierwszy - czyli wtedy, kiedy poszłam siku :/ No szlag by to trafił! Drug ci do niej chody i jeszcze nei byłam tak po znajomości przesuwana (tzn bez mojej wiedzy, bo parę razy się zdarzyło, ale to położna mówiła, ze bedzie się starała tak zrobić). No i czekałam ponad dwie godziny jak ta głupia...:/
Potem dostałam to skierowanie do diabetologa więc poszłam od razu o termin. Kolejny numerek i czekam do kartoteki...chyba z 30min...pomimo, ze było kilka osób, którym tez już nerwy puszczały... A pielęgniarka w rejestracji do mnie" nie mamy już zapisów na pierwszy kwartał", więc ja jej grzecznie, ze w drugim kwartale, to ja już będę mamą i mi nie będzie potrzebna wizyta tu... No to wytłumaczyła, ze muszę przyjść jak jest lekarka (od ok 18 godziny - czyli zaznaczam juz w tym miejscu, ze bym musiała przyjechać drugi raz do szpitala wczoraj) i zapytać się jej o to, kiedy mnie przyjmie...Ale w ten dzień i tak tego nie załatwię, bo kartoteka będzie nieczynna, więc tylko oby dała kartkę z terminem i znowu musiała bym przyjść rano, żeby kartę wyciągnąć(założyć), a potem wieczorem do lekarza... Paranoja jakaś...wściekła poszłam na pobranie krwi, bo gin dała skierowanie na hemoglobinę - niby na czczo, ale ja już i tak od 5 nic nie jadłem (a było po 12)więc wyszło, jakbym na czczo była :P I chociaż to "załatwiłam"
Potem kolejne nerwy doszły (znaczy stres bardziej), bo dzwonił pośrednik, ze jutro(dziś) też nie pojedziemy do notariusza, bo zabrakło jednego głupiego podpisu od kompetentnej osoby i będzie to musiał dopiero jutro (czyli dziś)załatwić. Że najwyżej w środę lub czwartek rano tam pojedziemy i później, tego samego dnia, podeśle nam już doradcę i skończymy formalności i on jeszcze tego samego dnia zaniesie wniosek... Gdybym miała w reku juz chociaż tą umowę przedwstępną, to bym była spokojniejsza...:( No i pytałam, jak to czasowo się mniej więcej rozłoży. I podobno do 25 stycznia powinniśmy mieć już przyznane pieniądze. I wtedy daje się tydzień - dwa właścicielce obecnej na wyprowadzkę, notariusz, spółdzielnia, itd i na początku lutego powinniśmy się wprowadzić już...
Dobra, nei przynudzam dalej, idę, biorę się za porządki "świąteczne" (tzn doprowadzić mieszkanie do ładnego stanu po zabawach dwójki dzieci :P) i trzeba do rodziców uciekać, bo obiecałam, że dziś przyjdę też, jak się u siebie wyrobię, a tu już prawie 11...

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Królik właśnie sprawdziłam swój wynik krzywej cukrowej, ja miałam 123, i lekarz powiedział że dobrze bo max musi być 150. i pamiętam że koleżanka co ma synka 1,5 roku tez mówiła że max to 150, więc nie wiem czemu u ciebie mówią że max to 120, bardzo dziwne

Katarzynka niezłe zamieszanie u was z tymi świętami, a może na chwilę w wigilię zostancie u teściów a potem dopiero do rodziców i np w drugi dzień wróćcie na obiad lub kolacje do teściów, a co do zakupów i przygotowań to lepiej ustalić z tymi u których będziecie spędzac święta co wy zrobicie a co oni.
Ja juz prawie ustaliłam z siostra co każda robi, my do rodzinki mamy ok120km, i w wigilię zawsze najpierw jesteśmy u teściów oni tak już w okolicach pory obiadowej robią kolację wigilijną, a potem na 17 do mojch rodziców, i w tym roku u moich spędzamy 1 święto w drugi jedziemy do brata mojego męża, zabieramy po drodze teściów, zawsze w któryś dzień świąt na na 2-3 godz przyjeżdżaliśmy do teściów, często był to 2 dzien bo potem wracaliśmy do domu.
Musicie jakoś się dogadac żeby nikomu nie było przykro, wiem że na pewno wolałabyć u swoich rodziców ale musicie pomyśleć tez o teściach, ja tez wolę u mamy ale zawsze jednak do teściów jadę chociaż na 2-3 godz żęby nie było im przykro.

uciekam gotować jakis obiad

MIŁEGO DNIA

Odnośnik do komentarza

Bożenko, a po jakim czasie miałaś drugie pobranie? Może po godzinie? Ja miałam obciążenie 75g (podobno teraz już taka norma, ze nie robią ciężarnym 50g, jak dawniej) i jedno pobranie po dwóch godzinach. Nie pamiętam, jak miałam w poprzedniej ciąży, ale wiem, ze one na miejscu patrzyły ile wychodziło. Nie dość, że miałam wtedy 50 glukozy, pobrały mi po godzinie, stwierdziły, ze jest dobrze, wiec nie ma sensu czekać kolejnej godziny, bo pewnie spadnie jeszcze bardziej... I tak to zostało. Teraz jest jakoś tak dziwnie...

Ale mam lenia, strasznie mi się nie chce nic robić, poukładałam zabawki w Marka pokoju, odkurzyłam go i naszą sypialnię i stwierdziłam, że czas na kawę...A miałam jeszcze kopytka dziś robić, bo u rodziców spróbowałam i znowu mnie na nie naszło :P (cholernie mi posmakowały jakiś czas temu i jadła bym je nawet codziennie :P)

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

Królik tak troszkę się wyżaliłam i mi lżej i mam nadzieję że już te nerwy nie wrócą…Ja rozumiem że on chce spędzić święta z rodzina ale ja też jestem jego rodzina i chce czy nie chce moja rodzina to tez jest dla niego rodzina a szczególnie że on na co dzień ma swoja rodzinę a ja nie.My mniej więcej z moją mamą uzgadnialiśmy co mamy zrobić ale mama sama nie wiedziała dokładnie co będzie robiła. Pozatym moja mama jest taka że ona zawsze nic nie chce bo sama wszystko zrobi kupi itp. A tu jest inaczej.A mi jest głupio tak jechać na gotowe bez niczego dlatego chciałam na spokojnie pogadać o tym z mężem i zdecydować a nie wszystko na łapu capu robić.No i też nie chciałam żeby mój mąż całą kasę wywalał tutaj na święta skoro nas tu nie będzie w swięta.Ale wyszło jak wyszło.Co do jego córki masz racje może i się cieszę jak mój mąż nie jeździ po nią ale to nie dlatego że ja nie zaakceptowałam tego że on ma córkę z poprzedniego małżeństwa ale z innych powodów.Na początku owszem jego córka mnie szybko zaakceptowała (co mnie zdziwiło) i nawet bardziej mi się zwierzała niż mojemu mężowi.Ale po pewnym czasie mój stosunek się zmienił ponieważ zaczęło mnie denerwować zachowanie mojego męża wobec nas a szczególnie po jednej sytuacji gdy to jego córka zrobiła coś co mi się nie spodobało a mój mąż nic sobie z tego nie zrobił i jeszcze na dodatek warknął na mnie że ja oskarżam jego córkę za coś czego jego zdaniem nie miało zdarzenia czyli że ja kłamię.Poza tym ogólnie mnie drażni jego sposób traktowania jej (bez nakazu i zakazu) i na dodatek tak jakbym ja miała gówno do gadania jak jej cos kiedyś powiedziałam żeby zrobiła.No i chodzi mi też o to że jak ona jest to nic nie możemy zrobić ani się ruszyć bo ona jest i jakby nie mogła zostać w domu jakby miała 5lat. A tak naprawdę to ona nawet jak przyjedzie to całe dwa dni siedzi na górze z dziadkami i nawet nie schodzi tu na dół więc można powiedzieć że nawet nie ma kontaktu z nami przez te dwa dni. Poza tym jej biologiczna matka też się ohajtała i też jest w ciąży więc inaczej to odbiera niż jakby jedno z rodziców by się ohajtało i miało dziecko w drodze.Dlatego też teraz mam do niej dystans i cieszę się jeśli mój mąż nie jedzie po nią bo nie musze patrzeć i się denerwować na to jak on się zachowuje czy też co ona robi a ja nie mogę nic powiedzieć bo mój mąż to jednym uchem mu wleci drugim wyleci.To jego córka i to jego sprawa jak ją wychowuje ale ja nie pozwolę w przyszłości żeby on taki stosunek miał do naszego dziecka…
Masz rację ale do mnie chyba jeszcze nie dociera że mała istotka siedzi we mnie.Czasami leżę i patrzę na swój brzuch jak mi drga przez kopnięcia jej i się zastanawiam kto tam jest i.Ostatnio nawet będąc u swoich rodziców siedziałam z mamą w pokoju i gadałam mama siedziała na krześle a ja położyłam się na łóżku i nagle zobaczyłam na swoim brzuchu jakąś wyrośniętą górkę.Zaczęłam się śmiać bo naprawdę śmiesznie to wyglądało a moja mama na to że pewnie łokieć wystawiła…Aż mi się łezka w oku zakręciła…

bozena222 właśnie mamy taki zamiar zostać kawałek na wigili u teściów a potem do moich rodziców tylko że problem w tym że niewiadomo o której będzie wigilia tutaj bo teściowa pracuje w sobotę.A u moich rodziców wigilia będzie gdzieś pewnie o 17-18 więc i tak pewnie nie zdążymy do nich na wigilię.Ale już mówiłam mamie że najwyżej przyjedziemy po wigili a i tak zostajemy bo mój mąż pewnie wypije.Co do zakupów to ja właśnie dlatego chciałam do moich rodziców zrobić zakupy bo tam spędzimy święta ale oczywiście mój mąż wszystko oddał rodzicom mimo tego że nas tu nie będzie w święta.Chociaż jeszcze nie wiem kiedy wrócimy ale w niedzielę na obiedzie na pewno nas tu nie będzie.My tutaj jesteśmy na co dzień i jak się przeprowadziłam na Wielkanoc tez tutaj spędziliśmy święta więc chociaż jedne święta chciałabym spędzić u swoich rodziców.Pozatym nawet teść powiedział że jego zdaniem wypadałoby jechać do moich rodziców bo tutaj jesteśmy na co dzień. Szczerze mówiąc to nie wiem jak to wyjdzie bo po raz enty nie mam ochoty wracać do tego tematu bo mój mąż jest niezdecydowany i zapewne zostawi wszystko na ostatnią chwilę i znowu kłótnia będzie ech…

Wczoraj byliśmy na zakupach.Tak jak wspominałam mąż dzwonił wczoraj do mnie że mam poczekać na mamę i szwagra i mamy jechać po zakupy.Ok godz 14.30 dzwoniłam do teściowej gdzie ona jest.Była jeszcze w pracy więc pytam się na którą będzie w domu a ona na to że ona nie będzie przyjeżdżać do domu tylko poczeka na mnie i na szwagra koło cerfura.Myślałam że mnie szlag trafi bo szwagier stracił prawko i on ma jeszcze jechać naszym samochodem?A w życiu!Nie no powiem wam że ta moja teściowa to czasami mnie naprawdę rozwala swoimi pomysłami.Święta za pasem korki niesamowite policji w brut a ona chce żeby szwagier który stracił prawko jechał samochodem.Chyba za mało wydatków ma i chce następnych problemów bo sama się o nie prosi.Na szczęście opanowałam emocje żeby nie wybuchnąć i zaraz zadzwoniłam do męża informując go o tym co teściowa wymyśliła. Mój mąż wpadł w furię i dobrze że ja nie słyszałam jego rozmowy ze swoją mamą bo pewnie nieźle ją zrąbał za ten pomysł.Gdy mama dotarła do domu stwierdziła że jej kazali przyjechać do domu hehehe...dobre.Szwagra jeszcze niebyło więc stwierdziłam że skoro mój mąż z teściem jest niedaleko to że poczekamy na nich i pojedziemy razem.Ok tylko że po jasny gwint pięcioro osób na zakupy pojechało?Żeby tylko chyba poszwędać się po sklepie i doprowadzić do kłótni.No mówie wam wczoraj myślałam że mnie rozsadzi a już nie wspomnę o moim mężu.Jak ja nie nawidze robić zakupów z teściową.Ta to jak wparuje do sklepu to cały sklep by wykupiła i nie patrzy czy to jej pieniądze czy nie.A jak zrobiliśmy juz zakupy na całe talony to ona nagle podeszła do nas z oliwa za 15zł i mówi że orginalna tyle kosztuje.Na to my że juz mamy komplet a ona: no tak jak dwie flaszki wzięliście...No myślałam że podejdę i ją strzelę.Teścio ją zgasił bo powiedział że to nie jej talony a ja od początku mówiłam że robimy zakupy do mojej rodziny i zamiast prezentów kupujemy flaszkę a jej jeszcze nie pasuje bo na oliwe nie starczyło.Naprawdę powinna się cieszyć że w ogóle jej daliśmy te talony na święta bo nic by niemiała i jeszcze narzeka bo za mało.Nigdy nie widziałam takiego człowieka.Na dodatek co się okazało przy kasie że te bony co były z rabatem to musieli zapłacić gotówką bo okazało się że jeden bon który myśleliśmy że jest na 50zł okazał się tylko rabatem na 10%.Także nie dość że wszystkiego nie kupiliśmy to jeszcze musieli zapłacić gotówką za część zakupów.No paranoja!Dobrze że w ogóle teścio z mężem mieli jakąkolwiek gotówkę bo byśmy chyba musieli odkładać część zakupów. Mój mąż to myślałam że wyjdzie z siebie bo wydał pieniądze które miał przeznaczone na dojazdy. Stwierdziliśmy że kierownik ich w bambuka zrobił z tymi talonami.

Szczerze wam powiem że mam już dosyć tych świąt.Zawsze lubiałam święta a teraz ich nie nawidze i chciałabym żeby jak najszybciej się skończyły...

Odnośnik do komentarza

Królik to obciążenie miałam robione po 2 godz, i 75g glukozy, i lekarz jak zobaczył to powiedział że w porządku , a zanim poszłam do lekarza to ta koleżanka mi mówiła że norma max to 150, ja w pierwszej ciąży wogóle nie miałam robionej krzywej cukrowej, chodziłam państwowo i części tych badań co robiłam teraz wtedy nie robiłam.

Katarzynka masz rację wychodząc za mąż zawsze dylematy co zrobic w okresie świątecznym, pamiętam że pierwsze święta po ślubie spędzaliśmy u moich rodziców (mieszkaliśmy tam wtedy) do teściów nie pojechaliśmy nie mieliśmy auta a autobusy 2 na dzień a wolałam tam nie nocować, potem jak zamieszkaliśmy tak daleko i kupiliśmy auto, zawsze na chwilę u każdego byliśmy.
Mam nadzieję że jakoś dojdziecie do porozumienia.

Odnośnik do komentarza

Witam!

No i mamy prawdziwa zimę tylko oby ten śnieg utrzymał się do świąt.

Wczoraj znowu poruszyłam temat świąt a mój mąż na to że jesli ja chcem spędzić całe święta u swoich rodziców to że zostajemy tu na wigilie i po wigili pojedziemy do moich rodziców a jak nie to że na wigilię pojedziemy do moich rodziców i w niedzielę wrócimy tutaj.Myślę że to jest dobre rozwiązanie ale jak zwykle mój mąż pozostawił do podjęcia decyzję dla mnie ech...Ale i tak to jest jasne że wolę jechać na całe święta do moich rodziców hehehehe....:)

Dobra spadam pakować prezenty póki nikogo nie ma w domu bo jestem daleko w tyle w przygotowaniach.Nawet choinki nieubrałam hehehehe...:)

Odnośnik do komentarza

Witam :)

Nadal w dwupaku :) to najważniejsza info :)

Materac kupiony przypadkiem brat jechał do serwisu, a obok jest sklep :) i się wprosiłam :) pianka - 10cm - za 55zł :) wyprzedaż - ostatnia sztuka w sklepie :) a w innym 5cm za 52,50zł :)

Młody się kręci i też po pęcherzu skrobie łapkami i wczoraj w końcu porządne falowanie mojego brzuszka z M oglądaliśmy :)

Moja waga stoi od miesiąca... Mam nadzieję, że tylko moja a młody rośnie normalnie...

Dentysta skońćzony

No i ... ech... właśnie...
skierowanie na cesarkę... i nie wiem co o tym myśleć... okulistka dała...
a wczoraj byliśmy szpital oglądać :( nawet oki...
i w sumie nastawiłąm się na spróbowanie naturalnego...

jak nadrobię czytanie, to odpiszę :)

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

Katarzynka zazdroszczę ci tego śniegu, mam nadzieję że u nas jednak na święta spadnie, dzis był straszny mróz, nadal b zimno.
czyli twój mąż jednak zaproponował jak spędzic macie te święta , teraz ty musisz podjąć decyzję, a jak wolisz święta u twoich rodziców to może zostańcie u teściów na wigilie a wieczorem lub rano na drugi dzień do twoich i tam zostaniecie 2 dni, a ty możęsz i dłużej.

Hipek to dobrze że twoja waga stoi o dziecko się nie martw ono ma dostarczane co trzeba i lepiej żeby za duże nie było, jak chcesz rodzić naturalnie, latwiej przebiega poród.

Odnośnik do komentarza

Króliczku, ale jak wy się wprowadzicie na początku lutego, skoro teść może pomóc do 20 stycznia...

Co do proszku to już kupiony Yelp i Biały Jeleń :) M zakupił :)
Potrzebny by móc pieluchy poprać, bo chcę próbować wielorazówek...

Kasia no nie masz łatwo, ale Królik dobrze mówi, co do córki M, ja to z doświadczenia wiem, nie możesz być przeciw, powinnaś się z nią zaprzyjaźnić. To zaprocentuje. A jak się Wasz maluch urodzi, to M tez się inaczej będzie zachowywał.

Glukoze miałam 75g i pobranie przed (80) i po 2 godzinach (83).

My na wigilię do moich rodziców idziemy, na drugi dzień oni do nas - w zależności od mego samopoczucia - albo na obiad albo na kawę i ciasto, a w drugi dzien świąt córka mego M przychodzi. Teściów już nie mam... w święta 2 rocznica śmierci teściowej...

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

U mnie dziś z chumorkiem kiepawo...Jakoś nie czuję atmosfery świąt...Na szczęście od jutra mój mąż idzie na urlop więc nie będę sama.Cieszę się bo przynajmniej pomoże mi w porządkach no i będę miała go dłużej dla siebie:P
Wspomnę jescze że miałam dziś dziwny sen.Otóz śniło mi się że szłam do sklepu przez stodołe babci (tak jak kiedyś chodziłam z czasów dzieciństwa) i że dostałam bóli w brzuchu i mi wody odeszły i że poszłam do pierwszego lepszego domu żeby zadzwonili po karetkę bo ja zaczynam rodzić.I bardzo płakałam przy tym bo bałam się o moje dziecko.I sniło mi się jeszcze że kupywałam w supermarkecie jakimś cukierki (te które wczoraj kupywałam) na choinkę po tańszej cenie i że nie mogłam wyjść z tego sklepu taki ścisk był a ja miałam w ręku karton jajek hehehe....:)

MałyHipek właśnie ciekawa byłam ile kosztuje materac bo moja matu;la mi poradziła żebyśmy nowy kupili a nie od kogoś brali zasikany czy brudny bo niewiadomo jak go wyczyścić.U mnie też są napady kopania w pęcherz.Ostatnio na wieczór tak zaczęła kopać że nie mogłam usnąć.No i cieszę się że mój mąż też już odczuwa kopniaki kładąc rękę na brzuchu.Co do wagi to ja ostatnio się ważyłam jak byłam u rodziców i przytyłam dwa kg.Czyli ważę teraz 72 a teściowa mówi że ona tyle ważyła jak rodziła. Denerwują mnie już te jej komentarze co do mojej wagi.Niech na siebie spojrzy.Też mamy zamiar wybrać się do szpitala z mężem dowiedzieć się kilka rzeczy na temat porodu bo tam co i rusz się zmienia.A wczoraj szwagier jeszcze dał nam do myślenia że jeśli mój mąż chce być przy porodzie to musi deklaracje wypełnić ale też nie wiemy kiedy się wypełnia tą deklarację.Jak był przy porodzie swojej byłej zony to mówił że przed porodem wypełniał.Ale to było w Siedlcach a tu w Mińsku niewiadomo jak jest.
Ja nie jestem wrogiem jego córki jesteśmy zaprzyjaźnione normalnie się do niej odzywam ale nie pozwalam na wiele tak jak wcześniej.Pozatym z nią ciężko się rozmawia bo albo jest wpatrzona w TV i udaje że nie słyszy albo trzeba ją za język ciągnąć.No mam nadzieję że jak nasze bobo się urodzi to mój mąż się odpowiednio zachowywał wobec nas…:)

bozena222 no i tak właśnie chyba zrobimy że wigilię spędzimy tutaj a po wigilii pojedziemy do moich rodziców i tam już zostaniemy do poniedziałku lub dłużej bo mój mąż od jutra na urlopie:)

Odnośnik do komentarza

Lasunie wpadłam na chwilkę niestety zaległości już nie jestem w stanie nadrobić bo sporo naskrobałyście :) u mnie krótko mówiąc nie za ciekawie ZNOWU m.... :( no ale nie będę truć wam tu o swoich problemach wpadłam żeby pożyczyć wam wszystkim wesołych, radosnych i pogodnych świąt dużo zdrówka, miłości, ciepła i pogody ducha :) no i całe mnóstwo prezentów na gwiazdkę :):):*
żuczy OBY LAURA :)

http://www.suwaczki.com/tickers/1usakrhmdembn5yu.png
http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6sg18viijjczi.png

Odnośnik do komentarza

Witajcie
Jestem na necie dosłownie na kilka chwil - wpadłam pocztę sprawdzić i napisać Wam życzenia(przy okazji jedzenia późnego obiadu po powrocie od lekarzy i notariusza - w końcu umowa podpisana :D), bo tak, to siedzę cały czas u rodziców i będę w domu dopiero po świętach.

Tak ze dziewczynki zdrowych, spokojnych świąt w rodzinnej atmosferze! nie przejedzcie się na święta i niech Wam kręgosłupy nie wysiądą pod ciężarem prezentów ;)

Mam nadzieję, że nie naskrobiecie za dużo, żeby Was szło później dogonić :P

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...