Skocz do zawartości
Forum

Starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciążę?


Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim...Ja jestem po poronieniu byłam w 16 tc,łyżeczkowanie miałam 17 lutego tego roku,pomalutku dochodzę do siebie...zastanawiam się tylko kiedy pojawi się u mnie @?Chciałabym znowu zacząć staranka o dzidzię...lekarz mi powiedział zeby dczekać przynajmniej dwa cykle aby organizm się zregenerował ale ja nie wiem czy tyle wytrzymam.wszystkie dookoła mojeznajome i z rodziny albo są z brzuszkami albo zaraz będą rodzic...dobija mnie to.......ostatnio kochałam sie z mężem z zabezpieczeniem i boje sie ciąży dlatego że jeszcze nie miałąm okresu a podczas stosunku niestety pękła gumka ...iteraz jestem w strachu!Czy nie będzie jakis problemów jesli tak szybko znowu zaciążę po poronieniu........nie wytrzymam chyba jak znowu coś będzie nie tak...

Odnośnik do komentarza

Martek- super slodziak, prosimy o wiecej zdjec jak beda....

Pyzia- przykro mi z powodu straty, a co do incydentu to musisz sie uspokoic bo nerwy nie pomoga, jesli nawet doszlo do zaplodnienia to nie znaczy ze skonczy sie tak samo jak poprzednia ciaza, niektore dziewczyny nie odczekuja tych 3 miesiacy zachodza w ciaze wczesniej i wszystko jest OK, tak ze spokojnie czekaj i zobaczysz wszystko bedzie dobrze

http://olaf--gabriel.aguagu.pl/suwaczek/suwak1/a.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-50993.png
Urodzilem sie SN o 1:38 wazylem 3590 i mierzylem 53cm

Odnośnik do komentarza

pyzia
Hej wszystkim...Ja jestem po poronieniu byłam w 16 tc,łyżeczkowanie miałam 17 lutego tego roku,pomalutku dochodzę do siebie...zastanawiam się tylko kiedy pojawi się u mnie @?Chciałabym znowu zacząć staranka o dzidzię...lekarz mi powiedział zeby dczekać przynajmniej dwa cykle aby organizm się zregenerował ale ja nie wiem czy tyle wytrzymam.wszystkie dookoła mojeznajome i z rodziny albo są z brzuszkami albo zaraz będą rodzic...dobija mnie to.......ostatnio kochałam sie z mężem z zabezpieczeniem i boje sie ciąży dlatego że jeszcze nie miałąm okresu a podczas stosunku niestety pękła gumka ...iteraz jestem w strachu!Czy nie będzie jakis problemów jesli tak szybko znowu zaciążę po poronieniu........nie wytrzymam chyba jak znowu coś będzie nie tak...

Bardzo mi przykro.

Mam nadzieję, że wszystko będzie oki.

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

pyzia tez mi przykro...
Trzymaj się, w sumie 2-3 cykle to nie tak długo, w tym czasie twój organizm nabierze siły i przygotuje się do następnej ciąży. Słyszałam że przynajmniej do pierwszej @ trzeba poczekać, ale dużo dziewczyn nie czeka i przez te 3 miesiące są największe chyba szanse na zajście w ciążę...

Krestik

Mój blog: http://amimaskotki.wordpress.com/

Aniołki :
05.1999 - :Aniołek:
11.2006 - :Aniołek: :Aniołek:
01.2010 - :Aniołek:
07.2010 - pusty pęcherzyk ;-(

Odnośnik do komentarza

pyzia kochana współczuję.Nie stresuj się za wczasu,bo to nie pomoże.Ja Ci powiem tak:po łyżeczkowaniu niby szybciej można zajśc w ciążę ale lekarze przeważnie zalecają czekac 3 m-ce.Dbaj o siebie,bo nic nie wiadomo.
Napisz coś więcej o sobie:jak długo się staracie,ile masz lat i co tam chcesz to pisz .No i powiem Ci jaki mamy plan na ten rok::bocian:więc nie smutaj.Buziam

http://www.suwaczki.com/tickers/qdkkj44jfz096os6.png

Odnośnik do komentarza

Dziewczynki a ja dziś rozpoczełam na dobre sezon ogrodniczy:smile_jump:Była cudna pogoda,więc szpadel w dłoń.Przeryłam kawałek ogródka i posiałam rzodkiewki,koper i posadziłam dymkę.Przyciełam też krzaczki i to co wymarzło.Najlepiej rosną chwasty,są piękne i zieloniutkie:nerw:
Powiem Wam,że trochę się boję przemęczac przy łopacie.Przecież cały czas się staramy,więc trzeba na siebie uważac.
Byłam też dzisiaj znowu na monitoringu cyklu.Ale ten cykl jakiś dziwny.Od następnego zaczynamy z Clostilbegytem,5 dni po 1 tabl.+monitoring.Zobaczymy co wyjdzie.Muszę troszku poczytac o Clo.Jak macie jakieś doświadczenia to chętnie poczytam.No ale wiadomo,że każdy inaczej reaguje.

Dobrze dziewczyny,co tam u Was?

http://www.suwaczki.com/tickers/qdkkj44jfz096os6.png

Odnośnik do komentarza

Aśka36 ja brałam Clostilbegyt, bo czasami nie miałam owulacji... Reagowałam dobrze, czasami mdliło tylko. Ehhh, zobaczysz już niedługo II kreseczki ;-)) Trzymam kciuki i nie przemęczaj się w ogródku ;-))

Krestik

Mój blog: http://amimaskotki.wordpress.com/

Aniołki :
05.1999 - :Aniołek:
11.2006 - :Aniołek: :Aniołek:
01.2010 - :Aniołek:
07.2010 - pusty pęcherzyk ;-(

Odnośnik do komentarza

Witam !

Pyziu, witam i przytulam. Bardzo mi przykro... Jak widzisz wszystkie z nas jakiś czas już odczekały po stracie... część już się stara, kilka z nas zaraz zacznie, a jeszcze parę czeka nadal... to indywidualna sprawa kiedy ponownie zacząć się starać o Swoje Szczęście, jedne dziewczyny robią badania, inne nie są gotowe ze względów psychicznych... a inne jeszcze faktycznie zachodzą w pierwszym cyklu po stracie... i każda z opcji nie daje pewności czy wszystko tym razem będzie w porządku... a strach, strach będzie zawsze... nieważne ile będziesz czekała... trzymaj się cieplutko i pisz jeśli tylko chcesz tu z nami !

Aśka, no nie wiem gdzie dziś była pogoda?? bo u mnie tragedia... jeśli u Ciebie świeciło słońce to zazdroszczę ! a z tym nie przemęczaniem się to w sumie prawda jest taka że silna ciąża się utrzyma choćby nie wiem co, a czasem leżysz i się oszczędzasz się od początku ciązy i tak nic z tego... tak więc po prostu trzeba robić to co zwykle i to na co ma się ochotę ! mam nadzieję że masz już pod serduchem jakieś ziarenko...

a ja dziś przypominałam sobie o moim hobby, takim z doskoku... lubię dłubać, coś tworzyć... takie manualne robótki... taka po prostu handmade biżuteria
i tak sznupałam w necie za jakimiś ładnymi półproduktami

a tak poza tym to nic ciekawego,
za oknem brzydko.... mokro... błeee

pozdrawiam

http://www.przewodnikmp.pl/img-16102007006.png

:ange: Mój ANIOŁEK odszedł 10.11.2009 (10tc)

http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bzbmhg81mxbjl.png

Odnośnik do komentarza

Witajcie kobietki :)

Pyzia bardzo mi przykro.Mam nadzieję że wszystko się ułoży i będzie dobrze.A jak na razie to się nie zamartwiaj na zapas bo nie ma po co.Nic Ci to nie da.Na pewno będzie ok.

Aśka to fajnie miałaś z tą pogodą.U mnie rano jak szłam do pracy cieplutko ładnie słoneczko świeciło a później momentalnie się ochłodziło i chlusnęło deszczem,i cały czas pada tylko raz słabiej a raz leje jak diabli..

Lena no kochana to jak już coś zrobisz to mam nadzieję że się pochwalisz swoimi zdolnościami.

A u mnie dzień zleciał nim się obejrzałam.Oczywiście w pracy i wiecie co choć niedawno co do niej wróciłam to już czuję że popadam w mój dawny rytm.Nie wiem czy dobrze czy nie ale mam nadzieję że w porę wyhamuję jak będzie taka potrzeba.A i z humorkiem lepiej i moim samopoczuciem,nie wiem jak to się stało ale powoli czarne myśli odchodzą ode mnie małymi kroczkami i coraz częściej pojawia się myśl a może będzie lepiej.... Hm chyba idzie to w dobrym kierunku.I odpukać żeby nie wykrakać jesy mi już dużo lepiej nawet nie mam takich duszności,jednak do lekarza i tak pójdę ale dopiero po świętach bo teraz to nawet nie mam kiedy... praca i praca....A rozumiecie nie chcę aż tyle się zwalniać bo to różnie bywa.

Buziam Was gorąco.
Miłego wieczorka wszystkim życzę.

http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/13041
http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/13040
http://s1.suwaczek.com/20091017040123.png
:Aniołek: 04.2005 :Aniołek: 11.2005

Odnośnik do komentarza

Aśka36
pyzia kochana współczuję.Nie stresuj się za wczasu,bo to nie pomoże.Ja Ci powiem tak:po łyżeczkowaniu niby szybciej można zajśc w ciążę ale lekarze przeważnie zalecają czekac 3 m-ce.Dbaj o siebie,bo nic nie wiadomo.
Napisz coś więcej o sobie:jak długo się staracie,ile masz lat i co tam chcesz to pisz .No i powiem Ci jaki mamy plan na ten rok::bocian:więc nie smutaj.Buziam

niedługo stuknie mi 26 wiosenek...z męzem jestem nie całe 3 lata po slubie,o dzidzi staraliśmy się ponad 2 lata wkóńcu gdy nic nie wychodziło poszłam do gina...przez dwa miesiące dwa razy sprawdził mi czy mam cykle owulacyjne ...stwierdził ich brak.na własną rękę(po namowie znajomej)zaczęłam brać olej z wiesiołka bo ponoć dobry na śluz....ja wczęsniej tak bardzo to sie nie przyglądałam mojemu śluzikowi ale potem stwierdziłam że w zasadzie to go ptrawie nie mam ,więc brałam ten wiesiołek przez nie całe 3 miesiące a wraz z nim przez miesiąc brałam castagfnus(ponoć dobry na obniżenie prolaktyny)intuicja mi podpowiadała że mogłam ją mieć wyższą bo zawsze ze mnie nerwusek był.....a i też miałam mniejsze bóle przy okresie po tym leku....alew wracając do lekarza....otóż stwierdził brak cykli owulacyjnych i juz zapisał mi termin na drożność jajowodów na styczeń 2010r.(sama zwlekałam tak długo z ta drożnością bo się chciałam jakoś chyba psychicznie nastawić)no i w sumie dobrze zrobiłam bo okres mi się spóźniał i spóźniał a okazało sie potem krótko przed świętami ze jestem ......w ciąży!!!!!!!nie wierzyłam dotąd do póki nie powiedział mi osobiście lekarz,który potwierdził..ale były prawie od początku plamienia...brałam duphaston przez kilkanaście dni,potem przestało.........lekarz odstawił mi leki ,ale porawa nie trwała długo po nie całych 2 tyg.znowu zaczęłam plamić ale tym razem krwią świeżo czewrwona......do tego doszły lekkie bóle podbrzusza,na drugi dzień spanikowana poleciałam do gina i mowie ze plamienia do tego doszły bóle i czuję jakbym miała wszystko bardziej obsunięte na dół.....stwierdził że łożyska to Ja przecież nie wyczuje........i sam zastanawiał się przez chwile gdy robiąc mi usg dopochwowo zobaczył że dziecko jest ułozone za nisko ujścia z macicy...i nic wiecej przepisał spowrotem ten sam lek i kazał się oszczędzać....ale porawy nie było co wiecej dopadły mnie nerwy stresy z powodów osobistych macica się ściskała z tego powodu........na drugi dzień na wieczór dzwonie do mojego gina i mowie że sytuacja sie nie porawia a jest jakby gorzej..to zalecił dalej brać lek i leżec a dodatkowo wziąć nospe.....jak wspomniałąm o szpitalu to mi powiedział że przecież w szpitalu wiele mi nie pomoga bo te same leki podadza......no chyba żeby bardzo bolało......dłużej nie wytrzymałam o 4 rano mąz mnie zawiózł a tam półtorej godziny mnie wałkowali pytaniami zanim zaczęli brac sie do roboty.....pielegniarki widziały i lekarz ze ja z bólu wejśc do gabinetu nie mogłam bo dostawałam(jak sie później dowiedziałam to miałam skurcze przepowiadające poród)to latałam na nogsch zamiast mi podać wozek na usg z parterun na drugie chyba pietro i spowrotem.....jak juz mnie przewałkowali to po półtorej godzinie połozyłam sie na łózko na oddziale lecz długo nie poleżałam bo po 10 minutach odeszły mi wody i zaczęłam krwawić...dobrze ze taka fajna pielęgniarka była to mi chociaż pomogła dojśc do zabiegówki bo myślałam że zemdleje z tego wszystkiego....nawet nie zdążyłam wejśc na fotel a mmoje kochane tak długo wyczekiwane dziecko wypadło ze mnie na podłogę.zdążyłam tylko Je jeszcze zobaczyć .jakie było wielkości jak wyglądało i siadłam na fotel.....patrzyłam w sufit tepym wzrokiem i modłiłam sie zeby jak najszybciej mnie uspili i zrobili co swoje a najlepiej jakbym sie już nie wybudziła....potem to już było gorzej...płacz...ale babeczki pocieszały mnie na sali,zaczęli przychodzic znajomi w odwiedziny,....na jakis czas zapomniałam.Wszystko wróciło gdy przyszłam ze szpitala do domu..zobaczyłam te gazetki tóre jeszcze pare dni wczesniej przeglądałam o ciąży....i jeszcze jedno mnie czekało ...pochowanie mojego dzieciątka....ryczałam w domu przez dwa tygodnie....aż któregoś dnia spotkałam siostre zakonną,która mnie pocieszała...i powiedziała że nie wolno płakać po dziecku...bo Mu tam cięzko będzie przejsc na druga stronę...itp.dziś zaczynam ozywiać sie ale zapomnieć ,nie zapomnę ...tymbardziej że to synek był....tak się cieszylismy.ale mam nadziej ze nie długo będzie mi dane znów się cieszyć tym szczęściem ale strasznie boję się że wszystko może sie powtórzyć ...że znowu będę przez to przechodzić a chyba juz bym tego nie zniosła po raz drugi....byłam u lekarza już na kontroli....kazał przeczekać ze dwa lub trzy cykle i starac się.....ale co najwazniejsze to musze sie nerwami i stresem sie opanować bo to wszystko niestety na dziecku sie odbija.....najlepiej juz bym zaczęła staranka......)choć juz sie z mężem kochamy)ale własnie ostatnio pękła nam prezerwatywa i boje się że coś może sie stacjak zajde ewentualnie wciąże,nie miałam jeszcze okresu......mam tylko nadzieję,że wszystko w razie czego zdążyło się zagoic....pozdrawiam was wszystkie moje kochane laseczki i trzymam kciuki za Was i za siebie sama oby wszystko było po naszej mysli.....

Odnośnik do komentarza

pyzia
Aśka36
pyzia kochana współczuję.Nie stresuj się za wczasu,bo to nie pomoże.Ja Ci powiem tak:po łyżeczkowaniu niby szybciej można zajśc w ciążę ale lekarze przeważnie zalecają czekac 3 m-ce.Dbaj o siebie,bo nic nie wiadomo.
Napisz coś więcej o sobie:jak długo się staracie,ile masz lat i co tam chcesz to pisz .No i powiem Ci jaki mamy plan na ten rok::bocian:więc nie smutaj.Buziam

niedługo stuknie mi 26 wiosenek...z męzem jestem nie całe 3 lata po slubie,o dzidzi staraliśmy się ponad 2 lata wkóńcu gdy nic nie wychodziło poszłam do gina...przez dwa miesiące dwa razy sprawdził mi czy mam cykle owulacyjne ...stwierdził ich brak.na własną rękę(po namowie znajomej)zaczęłam brać olej z wiesiołka bo ponoć dobry na śluz....ja wczęsniej tak bardzo to sie nie przyglądałam mojemu śluzikowi ale potem stwierdziłam że w zasadzie to go ptrawie nie mam ,więc brałam ten wiesiołek przez nie całe 3 miesiące a wraz z nim przez miesiąc brałam castagfnus(ponoć dobry na obniżenie prolaktyny)intuicja mi podpowiadała że mogłam ją mieć wyższą bo zawsze ze mnie nerwusek był.....a i też miałam mniejsze bóle przy okresie po tym leku....alew wracając do lekarza....otóż stwierdził brak cykli owulacyjnych i juz zapisał mi termin na drożność jajowodów na styczeń 2010r.(sama zwlekałam tak długo z ta drożnością bo się chciałam jakoś chyba psychicznie nastawić)no i w sumie dobrze zrobiłam bo okres mi się spóźniał i spóźniał a okazało sie potem krótko przed świętami ze jestem ......w ciąży!!!!!!!nie wierzyłam dotąd do póki nie powiedział mi osobiście lekarz,który potwierdził..ale były prawie od początku plamienia...brałam duphaston przez kilkanaście dni,potem przestało.........lekarz odstawił mi leki ,ale porawa nie trwała długo po nie całych 2 tyg.znowu zaczęłam plamić ale tym razem krwią świeżo czewrwona......do tego doszły lekkie bóle podbrzusza,na drugi dzień spanikowana poleciałam do gina i mowie ze plamienia do tego doszły bóle i czuję jakbym miała wszystko bardziej obsunięte na dół.....stwierdził że łożyska to Ja przecież nie wyczuje........i sam zastanawiał się przez chwile gdy robiąc mi usg dopochwowo zobaczył że dziecko jest ułozone za nisko ujścia z macicy...i nic wiecej przepisał spowrotem ten sam lek i kazał się oszczędzać....ale porawy nie było co wiecej dopadły mnie nerwy stresy z powodów osobistych macica się ściskała z tego powodu........na drugi dzień na wieczór dzwonie do mojego gina i mowie że sytuacja sie nie porawia a jest jakby gorzej..to zalecił dalej brać lek i leżec a dodatkowo wziąć nospe.....jak wspomniałąm o szpitalu to mi powiedział że przecież w szpitalu wiele mi nie pomoga bo te same leki podadza......no chyba żeby bardzo bolało......dłużej nie wytrzymałam o 4 rano mąz mnie zawiózł a tam półtorej godziny mnie wałkowali pytaniami zanim zaczęli brac sie do roboty.....pielegniarki widziały i lekarz ze ja z bólu wejśc do gabinetu nie mogłam bo dostawałam(jak sie później dowiedziałam to miałam skurcze przepowiadające poród)to latałam na nogsch zamiast mi podać wozek na usg z parterun na drugie chyba pietro i spowrotem.....jak juz mnie przewałkowali to po półtorej godzinie połozyłam sie na łózko na oddziale lecz długo nie poleżałam bo po 10 minutach odeszły mi wody i zaczęłam krwawić...dobrze ze taka fajna pielęgniarka była to mi chociaż pomogła dojśc do zabiegówki bo myślałam że zemdleje z tego wszystkiego....nawet nie zdążyłam wejśc na fotel a mmoje kochane tak długo wyczekiwane dziecko wypadło ze mnie na podłogę.zdążyłam tylko Je jeszcze zobaczyć .jakie było wielkości jak wyglądało i siadłam na fotel.....patrzyłam w sufit tepym wzrokiem i modłiłam sie zeby jak najszybciej mnie uspili i zrobili co swoje a najlepiej jakbym sie już nie wybudziła....potem to już było gorzej...płacz...ale babeczki pocieszały mnie na sali,zaczęli przychodzic znajomi w odwiedziny,....na jakis czas zapomniałam.Wszystko wróciło gdy przyszłam ze szpitala do domu..zobaczyłam te gazetki tóre jeszcze pare dni wczesniej przeglądałam o ciąży....i jeszcze jedno mnie czekało ...pochowanie mojego dzieciątka....ryczałam w domu przez dwa tygodnie....aż któregoś dnia spotkałam siostre zakonną,która mnie pocieszała...i powiedziała że nie wolno płakać po dziecku...bo Mu tam cięzko będzie przejsc na druga stronę...itp.dziś zaczynam ozywiać sie ale zapomnieć ,nie zapomnę ...tymbardziej że to synek był....tak się cieszylismy.ale mam nadziej ze nie długo będzie mi dane znów się cieszyć tym szczęściem ale strasznie boję się że wszystko może sie powtórzyć ...że znowu będę przez to przechodzić a chyba juz bym tego nie zniosła po raz drugi....byłam u lekarza już na kontroli....kazał przeczekać ze dwa lub trzy cykle i starac się.....ale co najwazniejsze to musze sie nerwami i stresem sie opanować bo to wszystko niestety na dziecku sie odbija.....najlepiej juz bym zaczęła staranka......)choć juz sie z mężem kochamy)ale własnie ostatnio pękła nam prezerwatywa i boje się że coś może sie stacjak zajde ewentualnie wciąże,nie miałam jeszcze okresu......mam tylko nadzieję,że wszystko w razie czego zdążyło się zagoic....pozdrawiam was wszystkie moje kochane laseczki i trzymam kciuki za Was i za siebie sama oby wszystko było po naszej mysli.....

Kochana nie martw się,na pewno wszystko się ułoży zobaczysz.Ja jestem po dwóch poronieniach a dopiero trzecią ciążę donosiłam choć jej nie chciałam bo.... się bałam że wszystko się powtórzy tak jak przy tamtych i stał się cud.Teraz moja córcia w maju skończy 3 latka .Teraz staramy się o drugą dzidzię ale jak na razie z negatywnym skutkiem.... Będę trzymała kciuki żeby wszystko się poukładało po Twojej myśli.Buziam.

http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/13041
http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/13040
http://s1.suwaczek.com/20091017040123.png
:Aniołek: 04.2005 :Aniołek: 11.2005

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny:)
Sorki,za tak długą nieobecność,ale czas jest u mnie towarem deficytowym:lup:
Dzisiaj i jutro mam na szczęście wolne,bo bym inaczej padła na pysk. Właśnie skończyłąm myś okna i zaraz jadę do sklepu:glass: a później tylko pakowanko i rano wyjazd na kilka dni do rodziców:smile_move:
Pozdrawiam wszystkie razem i każdą z osobna:36_3_15::36_3_15::36_3_15:

Odnośnik do komentarza

Oleńka
Martek73
Witaj Oleńko

Daleko masz do rodziców?

No troszke mam,tak 200km......ok.3h jazdy:)
A Ty wybierasz się gdzieś na święta??

No to rzeczywiście, masz kawałek drogi przed sobą.

My będziemy u moich rodziców i u teściowej. Może jeszcze ewentualnie pójdziemy do teścia.

Ale my mamy wszystkich w Wawie, więc nie jest tak źle.

Odpocznij sobie Kochana.:36_3_3:

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

Oleńka
Muszę sobie odpocząć,bo czeka mnie kolejny m-c morderczej pracy:hahaha:
To Ty rodowita Warszawianka jesteś:)Fajnie, ja osobiście znam tylko pare rodowitych warszawiaków,większość jednak przyjechała tu w poszukiwaniu lepszej pracy i lepszego życia i tak zostali:)Ja przyjechałam za mężem:smile_move: bo tutaj Go przenieśli

Cóż zrobić, takie czasy nastały, że człowiek musi za robotą jeździć.

Ale fajnie, że jesteś. Może kiedyś uda nam się spotkać.:smile_move:

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...