Skocz do zawartości
Forum

Mamusie po 30-stce czyli "k�cik mamutków"


gabalas

Rekomendowane odpowiedzi

Kawusia dla wszystkich
Nie telepie uffff za to zaraz ide odśnieżyc bo zasypało.
Monis oby pMPKI BYŁY OKI, JA tez Zoske bede na wiosne odpampersowywac to juz 3 lata beda wiec chyba zaskoczy moja samoska
Monia dobrze ze odetchnelas, powodzenia na dziś!
Manenka siedza...pzred kompem?
Powodzenia dla Amelki i T
Dzis w nocy miala porypane sny albo ksieza mi si esnili albo zakonnice, nawet wyladowalam w domu/zakonie i nie chcieli mo Julki wypuscic ,pozniej na pogotowiu mialam dyzur z moja kuzynka a potem policja mnie zatrzymala.znaczy ze dobrze??????
Anulka bedzie dobrze zobaczysz!.
Mahakala a gdzie Cie wywialo?

Julcia
http://www.suwaczek.pl/cache/ee7437e67d.png
Zosia
http://www.suwaczek.pl/cache/4d94e4ac9b.png

Odnośnik do komentarza

Witam z pączusiem dla Was Pączek dla Ciebie - zubelek przesyła Ci pysznego pączka. :Hi ya!:

Co do odpieluchaowania walczyłam całe lato...bez wyników...teraz czekam na wiosne aby mi dywanów nie zalała bo nie będą schnąć w tej zimnicy:/ Choć kupiłam pieluchomajtki, wmawiając jej, że to majteczki ale teraz nawet nie chce siąść na nocnik ..oporne mam dziecie;)

Anulka
monika4

dosłownie z nóg mnie ścięło!!!!
cholera, tragedia

  • masakra jakaś...26 lat a podejrzewają zator płucny albo zawał :lup:

    a mówi się, że sport to zdrowie...

  • ...ale jak znam życie może wspomagała się lekami, za dużo trenowała...przykre, że nie żyje...:(

  • manenka trzymam kciuki za operacje Amelki i za zdrowie mamy :*

    Monika zdrówka dla Kuby...oby go nie wzięło !!

    slonko co za sny:36_1_13:

    Karinka
    http://www.suwaczek.pl/cache/67afb09ad9.png
    Rozalka
    http://www.suwaczek.pl/cache/55ddad4cd7.png

    www.edukatorek.com.pl

    Odnośnik do komentarza

    Witam

    Stawiam kawusię i pączki

    http://ucztavege.most.org.pl/images/paczki.jpg

    manenka zdrówka i sił i nie poddawaj się.

    slonko ja też dziś mam w palnie odśnieżanie, co by zrzucić parę kalorii po pączkowej uczcie.

    Ann udanej uczty ze znajomymi.

    monika i jak Kuba?

    Monia ja też zamówiłam pieluchy, te na które Monika dała namiary. Są ok i faktycznie tańsze. Ja zamówiłam 300 pieluch na spółkę ze znajomą, więc też mam 150 i ciekawe, na ile mi starczy.

    M. z samego ranka pojechał do sklepu po świeże pączki. Zdziwiłam się bardzo, bo ranoa zawsze są problemy z jego dobudzaniem, a dziś ...sam wstał, wcześniej ode mnie i do sklepu z własnej woli pojechał. Podejrzanie mi to wygląda.

    http://ticker.7910.org/as1cCDgNw0N0010MDA0NjAxZHwwNmR8SnVzdHlzaWEgLSA.gif
    http://ticker.7910.org/as1cvfqVM000010MTM3bGR8MDYyMGR8V2Vyb25pc2lhIC0g.gif

    Odnośnik do komentarza

    Nie chciałam się dziś znów wózkiem męczyć więc wzięłam sanki ale moja laska wogóle nie chciała na nich usiąść tylko woziła swojego Kake( najukochańsza maskotka kotek, jej przyjaciel nierozłączny):36_1_13:

    Mi sie te pieluszki nie sprawdziły...miałam próbke ale Rozii je przelewała i sie wkład rozłaził:/

    Monia to jesteś jak nowonarodzona po przespanej nocce:36_9_2:

    Karinka
    http://www.suwaczek.pl/cache/67afb09ad9.png
    Rozalka
    http://www.suwaczek.pl/cache/55ddad4cd7.png

    www.edukatorek.com.pl

    Odnośnik do komentarza

    Kochane dziewczyny :)
    serdeczne, stokrotne dzięki za pamięc. U mnie wszystko w porządku, w sensie - na poziomie zdrowotnym. Tak poza tym przechodzę okres intensywnego doła, który zwyczajowo spędzam w samotności - jakoś nie przywykłam do wynurzeń na temat bolączek egzystancjalnych i chowam się w kąciku, aż do osiągnięcia progu, kiedy trafia mnie regularny szlag i zaczynam widziec światełko w tunelu - jakiś chocby ślad konstruktywnego rozwiązania.
    Jak już wspominałam - dla mnie siedzenie w domu - bez innych aktywności, nieuchronnie prowadzi do nadmiaru myśli, czyli w konsekwencji, efekcie do doło/ bedzika ("bedzik" - od ang "bad"- zły; słowotwórczo - synonim doła, złego samopoczucia, raczej na poziomie psyche).
    Dzisiaj, czytałam zaległości i dotarłam do informacji o śmierci Kamili Skolimowskiej. Poruszenie na forum. Trenowałam lekką atletykę - wprawdzie nie rzut młotem, ale miałam cudownego trenera. Zginął w Gdańsku, na stadionie, w trakcie treningu, został uderzony w głowę młotem. Było to wiele lat temu, jeśli dobrze pamiętam nie było o tym w TV i w prasie chyba też; pomimo tego, że w jego "stajni" trenowali mistrzyni i mistrz Polski skoku wzwyż. Dążę do konkluzji - jak wiele osób umiera codziennie i pamięc o nich pozostaje jedynie wśród najbliższych, choc często byli to ludzie w jakiejś mierze, dziedzinie wybitni. Druga sprawa - pisałam o tym, kiedy mówiłam o Agi śmierci - zdarza się, że śmierc kogoś bliskiego, lubianego (vide - Skolimowska, na przykład), popularnego powoduje zatrzymanie, zastanowienie się nad tym, jak to się nagle, niespodziewanie stało... Często pojawia się myśl - o matko, to ja już żyję dłużej, ona/on był młodszy ode mnie, czasem refleksja - TO (czyli śmierc) jest taka właśnie - nieoczekiwana, niespodziewana, to może dotyczyc mnie - ale w naszej kulturze wypiera się myślenie o realności śmierci, na rzecz wishful thinking (pobożne życzenia; myślenie życzeniowe) - eee, tak do 70 paru, może 80 parę dociągnę (na jakiej podst tak sądzimy - naszych życzeń, bo babcia, dziadek tak długo żyli??? Czy to wystarczająca podst dla takiego myślenia?). Nie zmierzam w kierunku wywoływania paniki i namawiania do ciągłej obawy, że w następnej minucie może juz nie byc kolejnego oddechu :) Jestem natomiast dośc dziwną osobą - ponieważ od dziecka mnie tego typu pytania nurtowały. Odpowiadając sobie na nie, przez te 30 parę lat, w jakis sposób człowiek się oswaja z nieuchronnością - to raz, a dwa - stara się koncentrowac na tym aby godnie, właściwie, sensownie pożytkowac każdy dzień; to nie jest szykowanie na śmierc - to gotowośc odejścia w każdej chwili bez żalu - że się komuś czegoś nie powiedziało, że czegoś się nie zrobiło, albo coś niewłaściwego zrobiło. Pytanie do czego to odnieśc- do relacji z rodziną, bliskimi, przyjaciółmi, osiągnięc naukowych, zawodowych, osiągnięc wymiernych - materialnych. To pozostaje w sferze indywidualnych wniosków i pewnie jest mocno różne dla każdego z nas - jako że posiadamy odmienne preferencje, priorytety, cele, marzenia...
    I tu dochodzę do rzeczy sedna - dopadły mnie egzystencjalne przemyślenia :D Siedzę w chacie, coś sprzątnę, coś wypiorę, wyprasuję, zrobię zakupy i ugotuje. I trafia mnie to. Nie znajduję w tym samorealizacji, wystarczającej satysfakcji. Jak już jestem w tej chałupie na zwolnieniu (fakt, że zdrowa) naturalnie, automatycznie zmienia się nastawienie członków rodziny - to przecież oczywiste, że jak siedzę w domu, to powinnam to robic - w pewnej mierze - tak, nawet jestem skora się z tym zgodzic. Tylko, że (:D) nikt poza mną nie zauważa, że mnie wali gotowanie, kupowanie, sprzątanie i cała reszta - jako jedyny zakres moich obowiązków. Mogę, i owszem, robic to mając też inne aktywności i dzieląc się tymi obowiązkami z resztą rodziny; przy okazji spełniając się na różnych poziomach w innych miejscach i płaszczyznach (praca, kursy, szkoła, działalnośc charytatywna). Ale obecnie chodzę co drugi weekend do śmiesznej szkoły średniej, którą zakończę maturą (piszę śmiesznej, bo poziom jest dla mnie żenujący; ale tu istotny jest cel - matura, która jest mi potrzebna aby iśc na studia; a środki - poziom nauczania i cała reszta jest mniej istotne). I to jest jedyna aktywnośc poza domowa. Nie mam zbyt wielu znajomych w Wawie - co jest dla mnie dośc nienaturalne - jako że zwykle drzwi mojego nigdy sie nie zamykały i zawsze pełno było w nim ludzi. Ale to kwestia czasu...
    Jak byłam małym dzieckiem, zastanawiałam się po co ludzie żyja - miałam z 4-5 lat. Mój ojciec często korzystał z encyklopedii. Szybko zajarzyłam, że celem życia jest pozostawienie po sobie śladów - no to przyszło już po tym, jak uznałam nieuchronnośc śmierci (moją pierwszą reakcją był totalny brak zgody na zjawisko w postaci śmierci i pamiętam kłótnie z rodziną, że ja to na pewno nie umrę i już). Kiedy zdałam sobie sprawę, że to nie zależy od mojej zgody lub jej braku, wymyśliłam, że w życiu chodzi o to aby zrobic coś takiego, aby znaleźc sie w encyklopedii - jako malarz, architekt, pisarz, muzyk, naukowiec, wybitny polityk.... Dośc długo trwałam w takim przekonaniu - pewnie to miało związek ze strachem, że potem (po śmierci) się zapomina o umarłych. Patrzyłam na stare drzewa i myślałam sobie - kurdę, one pamiętają 300, 400 lat, ludzi którzy pod ich gałęziami siadali, a często rodziny zapominają o ich członkach, którzy zmarli, 50-100 lat wcześniej- bo niby skąd mają wiedziec o czym ktos kto umarł marzył, czego sie obawiał, jaki był itd. Takie dziecięce przemyślenia - i w ich efekcie wyszło, że zostawia się po sobie ślad w postaci dokonań. Jeszcze miesiąc przez zajściem w pierwszą ciążę nie wyobrażałam sobie innego życia niż kariera naukowa - ale to były czasy kiedy było brak alternatywnych ambicji.... Potem 3 dzieci pod rząd i to one stanęły na pierwszym miejscu - jest to dla mnie naturalne. Ich potrzeby były ważniejsze, moje aspiracje i cała reszta mogła poczekac. Tato przestał płacic - ja "siłaczka" wszytsko na klatę i dawaj. I tak minęło 20 lat z okładem. Powoli zaczęłam czuc, że zbliżam się do momentu kiedy - w końcu - będę mogła zaspokoic siebie w sposób mnie satysfakcjomujący - spełnic się, albo spełniac, nieustannie. Już to czułam, poprzez ciągłe wyrzeczenia - że ważniejsze aby jeszcze zapłacic za następne dodatkowe korepetycje młodym - bo za 2 m-ce matura i pomimo, że budżet trzeszczy w szwach i tak naprawdę nie stac mnie na to - to jakże mogłabym tego nie zapewnic moim dzieciom - przecież matura to ważna sprawa. Czasem mam wrażenie, że bardziej się tym przejmuję niż wspomniane pociechy. Młody oblał i mat i j pol - z matur próbnych, zdał j ang - więc to nie jest jakaś troska wybitnie na wyrost; inną sprawą jest, że chodzi od października na kursy, ale w domu totalnie sie nie uczy - a mnie nosi po ścianach...
    I tak sobie siedzę w tym domu i patrzę jak to wygląda i ... totalnie wymiękam. Jeśli tak ma wyglądac moje kolejne 20 parę lat życia, to ja bardzo dziękuję. Znam ten film na pamięc i jakoś nie podnieca mnie zgłębianie jego tajników- bo znam to na pamięc. W międzyczasie doszłam do wniosków, że sensem życia wcale nie musi byc pozostawinie po sobie bazyliki św. Piotra, obrazów w Luwrze, Tate czy innej galerii, nobel też nie musi byc niezbędny do życia - wyszło mi jakoś, że chciałabym umrzec, zwyczajnie bez żalu (bynajmniej nie w tej chwili :D; ale chciałabym przed śmiercią zdążyc zagospodarowac też inne obszary własnej osoby - a nie tylko te związane z poczuciem obowiązku i miłością macierzyńską). Jest mi to potrzebne i to jak. Zaczynam czuc, że żyjąc w ten sposób pogłębiam frustrację niespełnienia, a w mojej skromnej opinii - to krótko/szybka droga do zgorzknienia. A znam zbyt wiele kobiet totalnie sfrustrowanych, zgorzkniałych, które są utrapieniem dla nich samych i dla otoczenia. Jeśli ludziom brak pozytywnych wrażeń, to jakoś nieuchronnie zmierzają w tę stronę. I zauważyłam, że znalazłam się najlepszej drodze aby znaleźc sie w takiej sytuacji. I moje niepisanie, czy nieobecnośc na forum, gł wynika z prób znalezienia rozwiązania - juz sobie pocierpiałam i poużalałam się nad sobą wystarczająco - pora na znalezienie remedium :D
    Dla każdej z nas - to co jest źródłem satysfakcji - dla mnie prawie, że źródłem dającym siłe do życia, jest w innym miejscu. Ja, spełniłam się już na polu wychowaczym i szukam teraz rozwiązania jak pogodzic miłośc do mojej córeczki w brzuszku z tym czego bardzo potrzebuję. Jak coś znajdę - co będzie sżło w kierunku rozwiązania trapiących mnie "problemów" (faktycznie dla mnie istotnych), nieomieszkam powiadomic. Uważam ponad to, że nie ma dla dziecka cudowniejszej mamy, niż ta która jest szczęśliwa i spełniona, a nie ciągnąca z nosem przy ziemii, przywalona przeciwnościami losu w pół, cierpiętnica, ale z godnością spełniające swe obowiązki...
    Taaa, nie miała bab problemu - to se wymyśliła :D Wszyscy zdrowi, z kasą ostatnio krucho, ale jakos daję radę a tu proszę... egzystencjalne problemy się pojawiły. To takie typowe dla ... nastolatków. Cholera, coż - nic nie poradzę, że nie potrafię i nie chcę o tym zapomniec. Widzę w jakim kieuknu to zmierza i zdecydowanam na szukanie prewencyjnych możliwości

    Życzę przede wszystkim zdrowia - chorym i tym przed operacją; jak to jest, resztę da się odszukac :D
    Wszystkiego najlepszego

    http://www.suwaczek.pl/cache/692cb9f9cf.png
    http://www.suwaczek.pl/cache/4d9ac653c6.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/112f91dde1.png
    http://www.suwaczek.pl/cache/b83ddcfb93.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/ffd9b6825e.png

    Odnośnik do komentarza

    Mahakala, nie wiem czy "coś" w powietrzu jest, ale nie dalej jak wczoraj usiadłam na pupie i napisałam dla P artykuł - rozprawkę o chwilowych refleksjach kury domowej...czyli mnie (pewnie wkleimy go w weekend to bedziesz mogła poczytać)...napisałam go ku przestrodze, sama mając czasem dołki, siedząc w koszuli nocnej do 17 przed komputerem i mając o godzinie 23 wyrzuty, że kolejny dzień przeleciał mi przez palce...Nawołuje w nim do znalezienia czasu dla siebie. Przecież nasz dom i nasze zycie to nie tylko dzieci, mąż, sprzątanie, gotowanie, ale również i MY. Moje dzieci potrzebuja szczęśliwej mamy, a mój mąż radosnej i spełnionej żony. Jesli to moje JA gdzieś zaginie, to nie ma szans na szczęście. Każdy powinien znaleźć sobie w zyciu cel i jakąś pasję. Czasem trzeba mieć w sobie trochę egoizmu i pomyśleć o tym co ja bym chciała i co ja czuję. Bez tego obudzimy się za 20 lat, w fotelu bujanym, z papilotami na głowie i powiemy: kurcze, przezyłam to zycie nijak...

    Odnośnik do komentarza

    Przeczytałam Was z zapartym tchem zwłaszcza, że i mnie dopadły przemyslenia, że bycie gospodynią, żoną , matką to nie wszystko, że chce więcej...narazie musze zdobyć prawko a potem...coś robić innego aby i inni mnie postrzegali inaczej niż kure domową, zaczynam marzyć o pracy( choć nie mam ambicji zawodowych) ale tam będę postrzegana inaczej niż w domu i nie będzie tylko "mamooo...kochanie..." i tak setki razy dziennie...lata lecą a ja co? szybko założyłam rodzinę co uważam za sukces, gdzieś po drodze zdobyłam zawód( ale zupełnie niepraktyczny)...a co dalej? Chcę kiedyś byc zadowolona z życia, nie tylko z radości posiadania rodziny ale i z siebie jak odrębnej jednostki.

    Karinka
    http://www.suwaczek.pl/cache/67afb09ad9.png
    Rozalka
    http://www.suwaczek.pl/cache/55ddad4cd7.png

    www.edukatorek.com.pl

    Odnośnik do komentarza

    Anulka i zubelek chłe, chłe - coś w ten deseń :D Podkreśłam, że dla mnie rodzina jest szalenie ważna i dla mnie osobiście, jako kobieta spełniam się właśnie poprzez rolę mamy i partnerki dla faceta i vice versa. Ale ja już zatoczyłam pełen cykl wychowawczy - choc w sumie - Asia ma 21 Pawcio 19,5 i jakoś nie widzę, aby w byciu mamą następował spektakularny finish - dziecko zawsze pozostaje dzieckiem dla matki i troska o nie pozostaje obecna w nas, do samego końca - no, ja to sobie tak wyobrażam, ale widzę moją mamę, czy mamę Piotra i to one mi powiedziały jak trudne jest "puszczanie" dziecka w jego samodzielnośc - co ja dopiero przerabiam na poziomie praktycznym. Pewnie w którymś miejscu, momencie spada z nas odpowiedzialnośc finansowa, ale czy oby na pewno - to jeszcze sfera domysłów - w moim przypadku. No ba jak przyjdzie mi dziecko i powie, że nie ma na jedzenie, no to co - pewnie jakoś pomogę...
    Poza tym ja mam jakiś błąd konstrukcyjny - za bardzo stawiam dzieci przed sobą - to konkluzja dotycząca mojego dotychczasowego życia. Marzę od nastu lat o kursie tkactwa, który nie kosztuje krocie, ale ciągle coś trzeba kupic młodym... Postanowiłam zlokalizowac te miejsca w sobie i coś w tym pozmieniac... Jak mieszkałam w Londynie, wszystko wyglądało troszkę inaczej. Wiedziałam,że powrót do POlski będzie związany z wieloma wyrzeczeniami, ale w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałam, że aż z tyloma... Nasza sytuacja finansowa, naprawdę drastycznie się pogorszyła. A i owszem, w końcu jesteśmy razem - i ma to dla każdego z nas ogromne znaczenie. Ale życie nie kończy się na wspólnym wyjściu do kina, lub graniu w scrable... Asia pracuje u znajomej w sklepie z kapeluszami i wiele swoich potrzeb zaspokaja sama; ale Pawcio - ma totalnie roszczeniową postawę, co doprowadza mnie do furii; zwł, że mam świadomośc, że taka postawa mogła się w nim wykształcic tylko z moim wcześniejszym przyzwoleniem. A że młody wkracza w wiek buntu i oświadczania, że jest dorosły (szkoda, że tylko metrykalnie), to pozostaje niewielkie pole oddziaływanio/wychowania... Poza tym to nie jest fair w stosunku do Asi. No, ale to już mój problem - czyli trzeba skoncentrowac się na poszukiwaniach konkretnego rozwiązania i tyle.
    Piotrek i dzieciaki czują, że ze mną coś nie tak i patrzą na mnie dziwnie, ostatnio. Piotr, stwierdził, że jak dalej będę tkwiła w takim maraźmie to zeświruję i że muszę sobie coś znaleźc do roboty, bo się sfilcuję... Dziś, jak Pawcio wrócił ze szkoły, to ryczałam i młodego wryło - to wybitnie rzadki widok. Przyszedł się potulic i pytał się co się stało i co może zrobic. Oświadczyłam, że mam beda i że może iśc po pączki na dół. Młody był w takim szoku, że szybciutko wrzucił buciki i pogonił do sklepu - zwykle to jest długa "walka" by raczył ruszyc dupencję i wyrzucił chociaż śmieci, czy rozpakował zmywarę, że o powieszeniu praniu nie wspomnę...
    Jak już kiedyś wspominałam przy okazji bilansów życiowych - uważam, że im częściej się je robi - tym lepiej dla nas. Jestem zwolenniczką podsumowywania każdego dnia. Jak się ma ileśnaście pod rząd wątpliwej jakości dni - pozostaje jedynie coś z tym zrobic. Kiedy nie mam się takiego nawyku, można się znaleźc w sytuacji, kiedy po np 20 latach zastajemy stajnie Augiasza, a że nie każda z nas jest Herkulesem, to może byc problem z odgruzowaniem sytuacji. Im częściej tym lepiej i łatwiej coś się zmienia.

    Dobra, pędzę do gin. Do potem :D

    http://www.suwaczek.pl/cache/692cb9f9cf.png
    http://www.suwaczek.pl/cache/4d9ac653c6.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/112f91dde1.png
    http://www.suwaczek.pl/cache/b83ddcfb93.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/ffd9b6825e.png

    Odnośnik do komentarza

    mahakala no właśnie o to chodzi...ja też stawiam dzieci , męża przed sobą....choć czasami bywam egoistką;) ale chce byc kimś więcej niż tylko pełnić tą role. Zawsze uważałam, że idealnie nadaje się na kure domową, kocham to robić ale gdzieś zapala sie ostrzegawcza lampka, że życie to coś jeszcze co będzie tylko moje i tylko dla mnie. Lata lecą, dzieci rosną a jak nie zacznę czegoś wkrótce robić potem może byc za późno, wpadne w marazm życia

    Karinka
    http://www.suwaczek.pl/cache/67afb09ad9.png
    Rozalka
    http://www.suwaczek.pl/cache/55ddad4cd7.png

    www.edukatorek.com.pl

    Odnośnik do komentarza

    Mahakala, ja robie dokładnie to samo. Jestem kwoką. Tak, tak. Jestem kwoką. Dzieci przed szereg. Wszystko się kręci wokół nich. Wszystko co robię, robię z myslą o nich. I mam dokładnie te same odczucia co TY. Jestem spełniona. Ogromnie ciesze się, że moge być blisko dzieci, patrzeć jak rosną, jak sie rozwijają. Odpowiada mi bycie kurą domową. Wreszcie czuje, że jestem szczęśliwa (szkoda, że nie zrobiłam tego jak urodziłam Mikiego, ale cóż najwyraźniej do tej roli musiałam dojrzeć). Nie pracuję, nie mam dochodów, bo w polsce wychowawczy dostają tylko ci, którzy mało zarabiają. Temat kredytu ostatnio poruszony na tym wątku przyprawia mnie o palitacje serca. Dobrze, że chociaz moge robić to co lubię. |Parenting i MnZ mi to umożliwiają. A tym bardziej jest to fajne, że dzieje sie to bez szkody dla dzieci.
    Ciężkie czasy nastały, kryzys finansowy, zima, u mnie dodatkowo ciągle jakieś kłopoty zdrowotne dzieci i deprecha gotowa!

    Odnośnik do komentarza

    jeśłi ktoś ma kredyt/kredyty we CHF, polecam stronkę Strona główna - KupFranki.pl @ mixxt Ja ostatnio zaczynam dzień od kursów walut... Wczoraj Asia podesłała mi tę stronę, dziś w Wyborczej jest artukuł o tej inicjatywie - lecę kupic. A to info o celach założycieli:
    "KupFranki.pl jest serwisem osób spłacających kredyty w CHF. Naszym celem, do którego konsekwentnie zmierzamy, jest stworzenie silnej grupy o dużym potencjale nabywczym franka szwajcarskiego.
    Po uzyskaniu odpowiedniej siły nabywczej, zaprosimy do współpracy te banki, które będą chciały zaoferować w ramach naszego serwisu możliwość bezpośredniego zakupu franków online, na zasadach aukcji ofert. Równorzędnym celem serwisu jest uzyskanie od banków oferty tanich kont walutowych dla realizacji transakcji kupna CHF i obsługi kredytów."
    Jeszcze nie miałam czasu przekopac się przez tę stronę, ale pewnie dziś lub jutro to zrobię...

    http://www.suwaczek.pl/cache/692cb9f9cf.png
    http://www.suwaczek.pl/cache/4d9ac653c6.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/112f91dde1.png
    http://www.suwaczek.pl/cache/b83ddcfb93.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/ffd9b6825e.png

    Odnośnik do komentarza

    Witam
    Pękamod poączków ale je uwielbiam
    hm gadalam 7 godzin non stop wiec na 7 lekcji jak zapialam to moglabym zawstydzic niejdengo koguta ech gardlo siadlo a w głwoei gabka cos mi si ekluje.
    Anulka póki pamietam, bo mnie dzis oswieciło czy Miki mial badania w kierunku refluksa? bo mojej kumpeli córka ciagle chorowala non stop i w koncu ktos w szpitalu zrobil badania w tym kierunku i tadam!!!!!!! dziewczyna zdrowa!
    lece rozplaic wróce dopisze

    Julcia
    http://www.suwaczek.pl/cache/ee7437e67d.png
    Zosia
    http://www.suwaczek.pl/cache/4d94e4ac9b.png

    Odnośnik do komentarza

    Hm no włąśnie u niej na USG nic nie wykazalo zrobili jej RTG i jakis technikk cos o gruzlicy bąknął ale na POlankach w Gdańsku Oliwie jest szpital pulmunologiczny i tam dopatrzyli sie refluksu i...... od 6 lat spokoj z chorobami a ona jest w wieku Julki a ciągl e cos było
    A i jeszcze jedno kumpeli z pracy córka kilka lat temu miaala przewlekły kaszel z bólem brzucha wiec juz tez cuda wymyslali i kiedys przyjechal jakis inny lekarz ddo przychodni i dal tabletki na refluks na zasadzie nie zaszkodzi aaaaaa i pomogło!

    Julcia
    http://www.suwaczek.pl/cache/ee7437e67d.png
    Zosia
    http://www.suwaczek.pl/cache/4d94e4ac9b.png

    Odnośnik do komentarza

    witam pod wieczor

    przeczytalam i tez sie zamyslilam
    kura domowa nie jestem, bardzo to lubie ale warunki i kontekst mi to uniemozliwaja
    ale z drugiej strony wlasnie sama praca jako taka tez daje poczucie tego ze do czegos innego sie nadaje, nie tylko do utrzymywania domu i do wychowywania dzieci..
    ale moja praca jako taka jest bardzo malo intersujaca....
    dlatego znalazlam sobie pasje ktora jest srapbooking i ktora naprawde pozwala mi na spelnienie sie, sprawianie sobie przyjemnosci i sprawianie radosci innym. i to jest wlasnie ta mopja czastka egoizmu i bardzo sie ciesze ze ja mam....
    w takiej konfiguracji jaka jest u nas teraz, w zupelnosci wystarcza mi zycie jakie mam, obdfzielam kawalkiem siebie kazdego kto znajduje sie obok mnie, nie zapominajac rownoczesnie o sobie...

    Odnośnik do komentarza

    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

    Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

    Zarejestruj nowe konto

    Załóż nowe konto. To bardzo proste!

    Zarejestruj się

    Zaloguj się

    Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

    Zaloguj się

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...