Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

JSmolarek
Kasiu, Domi, ja myślę, że jej się podobało, bo pani zrobiła to ciekawie: zagadki, zgadywanki itp. Tu atrakcyjna była forma przekazu, tak podejrzewam, niekoniecznie tylko miejsce...po wyjściu powiedziała: a myślałam, że będzie nudno, tylko oglądanie obrazów..:)

oo właśnie jak ktoś robi z pasją swoje to dzieci to wyczuwają i bawią się równie dobrze co ona
świetnie

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

domi81
NATKA08
domi81
NATKA08
dzięki domi właśnie widziałam na pewno tam będziemy a może ktoś jeszcze sie wybierze może ty domi jeszcze raz zechcesz obejrzeć to show :)

Natko dzięki, ale w marcu to odpada bo czekam na przyjście na świat mojego chrześniaka/chrześnicy (nie wiemy co będzie) ale dziękuje za zaproszenie

A!!! dziewczyny na tym show nie rozdają jajek kinder (to tak na marginesie)


nie żartuj ani jednego? :D

ani jednego, i to nie tylko w Lublinie :D :D :D :D

ehhhh a ja liczyłam na to jajo :D
Katarzyna wiele imprez jest za darmo lub za niewielkie pieniądze jak ktoś lubi wyjść z domu to na pewno coś zawsze sie znajdzie i nie przejmuj się nikim rób to co tobie sprawia przyjemność no oczywiście w granicach rozsądku he he he

Odnośnik do komentarza

NATKA08
chyba domi masz racje :) skoro te imprezy są w każdym większym mieście i tyle dzieci na nie przychodzi to jak zaczęli by rozdawać te jajka to by zbankrutowali chyba he he he domi a było stoisko z tymi słodyczami żeby można było tam na miejscu dziecku kupić ?

oj nie
koleżanka na całe szczęście wysłała mi smska żebym zakupiła w drodze na imprezkę jajka bo się domagał jej synio dlatego miałam takie awaryjne dla swojej Julci

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

domi81 u nas jest podobnie tylko że na odwrót:)To ja wszystko robię przy małej a mój mąż jak już się za coś weźnie to nie tak jak trzeba a jak przychodzi co do usypiania to on umywa ręce...Czasami mam wrażenie że on nie chce tego dziecka że tylko liczą się dla niego pieniądze na dziecko i na mnie tak samo z kolejnym dzieckiem że chciałby mieć tylko po to żeby wziąść pieniądze a resztę go nie obchodzi...

Margeritka ja mam tak na co dzień że mąż przychodzi zmęczony i nie chce się zajmować małą a już najbardziej mnie wkurza to że uważa że on jest wielce zmęczony po ciężkim dniu pracy a ja to że siedzę w domu to jestem wypoczęta i nie mam prawa być zmęczona bo niby czym?U mnie jest tak z dziadkami i jak ich zobaczy to mama już się nie liczy dla niej...Czasami zazdroszczę mamą które mają dzieci które są przywiązane tylko do nich i do nikogo więcej.Chciałabym móc zrobić cokolwiek przy pati kiedy jest z dziadkami żeby się mnie słuchała nie ważne z kim siedzi ale niestety jak jest z dziadkami to ja w ogóle się nie udzielam ani nie reaguję...

domi81 to samo się dzieje z moją pati jak jest z dziadkami tylko że ja już wtedy nie reaguję...

No i plany na pójście na imprezę legły w gruzach...Nie wiedziałam że to jest aż tak daleko....Cóż trudno się mówi ale umówiłam się już z siorą że jak zrobi się ciepło to wybierze się z nami do zoo:)

NATKA08 to chyba normalne u dzieci że frajdę mają pobawić się czymś nowym a potem jak się znudzi to leci na bok...

Odnośnik do komentarza

Katarzyna nie martw się, większość facetów myśli, że praca w domu to nie praca, tylko wakacje w 5* hotelu ;) Do momentu aż kobieta zostawi im dom i dzieci choćby na 2-3 godziny. Wtedy zaczynają delikatnie doceniać to co robimy.
Co do zachowania Twojej córy, nasunęły mi się dwie myśli. Po pierwsze przyjdzie dzień i bardzo docenisz to, że córa nie tylko do Ciebie jest przywiązana. Moja, jak mnie tylko widzi, to chce do mnie. Niezależnie u kogo jest. Z jednej strony to fajne, że tak mama się dla niej liczy. A z drugiej strony ja marzę, żeby móc swobodnie się poruszać po domu, bez jej krzyku za mną. Żeby wyjść z domu i się nie martwić.
A druga rzecz to musisz jednak nauczyć córę, że mamy trzeba słuchać. Myślę, że dziadkowie powinni Ci w tym trochę pomóc. Bo im później tym może być gorzej.
Ale tak czy inaczej głowa do góry, bo i tak wszystkie najpiękniejsze chwile związane z macierzyństwem należą do nas, do mam :)

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlpx9irfiwi27s.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5shdgeaocg228v.png

Odnośnik do komentarza

Katarzyna ja ma tak z dziadkami, że jesli chodzi o moją mamę, to zwracam jej uwagę, jak coś robi nie tak, jakbym ja to zrobiła, mama to mama:):) ale do teściowej nie mam już takiej odwagi i w sumie, to jak chce biegać za Ola z różnymi rzeczami, to niech biega, dziecko też się uczy, że w domu jest inaczej a inaczej u dziadków:) poza tym jak mam dwie w domu, to nie za bardzo mam możliwość dogadzania im:) dziadkowie więc dopieszczają głownie Olę, bo Emi jeszcze mała, na piersi itd:)

Odnośnik do komentarza

Kasiu, nie martw się tym tak bardzo, naprawdę...ja powtórzę to, co już wcześniej napisałam...może pomyśl tak na spokojnie, co takiego robią dziadkowie, że córcia tak jest za nimi...może coś zauważysz.
Ja czasami, to chciałabym, by moje dwa dzwoneczki tak podyndały np. za tatą, jak ciągle za mną...:) szczególnie, gdy rozmawiam przez telefon, to wtedy muszę odpowiadać na dwa fronty: do słuchawki i do dzieci, bo mają pytania...nie zdążę wejść do łazienki, bo tam ma zasięg, już słyszę: mamusiu, a ...wtedy jakoś te pytania, jak na zaklęcie się mnożą.
Chyba, że rozmawiam poza zasięgiem dzieci...:)
Pozostawienie dziecka pod opieką męża choć na krótko, jeśli się oczywiście da, na pewno by pomogło mu zrozumieć, że zajmowanie się malutką dziecinką też jest wyczerpujące....to nie wakacje, a czujne, męczące nawet może troszkę czasami zajęcie. Trzeba być zawsze w pogotowiu i jak to się ładnie mówi' mieć oczy dookoła głowy'.

Odnośnik do komentarza

Kasiu, mój też przychodzi z pracy zmęczony (ma prawo bo ma bardzo odpowiedzialne i stresujące zajęcie), ale po kilku rozmowach ze mną i wytłumaczeniu mu dlaczego Juleczka tak się zachowuje a nie inaczej, naprawdę wyciska z siebie resztki entuzjazmu i choć kilka chwil poświęci córci przed zasłużonym odpoczynkiem.
Zrozumiał też że siedzenie z małą to nie hotel 5* a ciężka praca, bo od kiedy wróciłam do pracy to to on właśnie w niedzielę i poniedziałek zajmuje się nią i przekonał się że to wcale tak kolorowo nie jest. Dlatego porozmawiaj z mężem, z dziadkami

Co do zwracania uwagi mam tak samo jak Margeritka mojej mamie zwracam uwagę, fakt czasami się na mnie denerwuję ale tłumaczę jej że chcę żeby zachowywała się tak jak ja, co do teściowej to niech biega za małą, jak chce, ;)

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

j_kaminska masz rację tylko że mój mąż chyba nigdy się o tym nie przekona bo ja nigdy nie zostawiam małej z nim bo on nie chce siedzieć.Ostatnio tylko jak miałam wizytę u psychologa a mąż był na zwolnieniu to żeby nie zostawiać małej u mojej koleżanki to zgodził się zostać ale powiedział że skoro ja idę później spodkać się z koleżankami (na browarka) to on jedzie do siostry z małą bo on nie będzie siedział cały dzień z dzieckiem i takim to sposobem jego siostra zajmowała się pati a nie on...I nawet ja ją musiałam spakować i nawet nie zapytał się co ona je co i kiedy bo powiedział że ja jestem to ją mogę spakować.Normalnie leń totalny wykorzystuje tylko sytuacje.Ostatnio też jak szłam na aerobik i przed wyjściem zawsze ją kąpałam żeby potem tylko ją nakarmić i wyszłam zostawiając małą z mężem. Kiedy wróciłam zobaczyłam że mąż trzyma ją okrytą kołderką na kolanach i zapytałam co on robi a on na to że kasze już jadła witamine dostała i idzie spać więc ja pytam jaką kasze jej dał z czym na czym ją ugotował i po chwili uświadomiłam mu że po 1 jej dał nie tą kasze co trzeba i na dodatek nie na tym co trzeba a po 2 za wcześnie bo mała śpi długo więc staram się jej dawać o tej porze żeby jej się utrzymało na 12godz i nie daję jej jednego posiłku za drugim jak on to zrobił po czym obraził się na mnie...Nie wiem co on chciał tym udowodnić bo go nawet nie prosiłam żeby się zajął małą (bo gdy zawsze go prosiłam to on się wymigiwał) ale wystarczyło się mnie zapytać skoro chciał się nią zająć...W ogóle nie mogę zrozumieć jego postępowania bo gdy ja chcę żeby się zajął małą bo np chcę gdzieś wyjść to on mówi że on nie będzie siedział z dzieckiem a zdarzyło się że przy nim prosiłam mamę żeby została z małą a on do mnie wyskoczył z pretensjami żebym mamie dupy nie zawracała skoro on jest w domu ech...faceci...
Co do zachowania małej to ja wiem że powinnam się cieszyć że nie tylko do mnie jest przywiązana ale czasami żal mi się robi jak mała jest u dziadków i że tak powiem nie mam żadnego wpływu na nią że ma mnie w nosie chociaż troszkę żeby była za mną gdy jest u dziadków...Natomiast co do pomocy dziadków to oni raczej "w dupie to mają" szczególnie mój ojciec bo on uważa że jest najmądrzejszy starszy i lepiej wie wszystko poza tym już nie raz mu zwracałam uwagę a on na to że ja mu zabraniam kontaktu z wnuczką.Myślę że chyba nie da już się tego zmienić bo dziadkowie ją od małego nauczyli że wszystko wolno wszystko jej dają itp i teraz jest problem...

JSmolarek dziadkowie na wszystko jej pozwalają nie krzyczą na nią i niczego jej nie zabraniają a gdy wpada w furie latają wokół niej na zawołanie dlatego jest tak za nimi.Przed chwilą ją przebierałam u dziadków i gdy podniosłam głos bo nie dała mi się ubrać to od razu był płacz i krzyk "baba"...
Z tą łazienką to u nas jest identycznie.Ja nie mogę iść nawet się umyć bo zaraz jest płacz i walenie w drzwi...No jakbym męża zostawiła na jakiś czas tak samego z dzieckiem to pewnie i by zrozumiał bo już doszło nawet do tego że się wielce obraża że ja siedzę z dzieckiem 24godz na dobę a przecież taka jest prawda...

domi81 dlatego ja już nie raz powiedziałam mężowi że jeśli chce to możemy się zamienić po tym jak mi wypomniał że kto mnie będzie utrzymywał jak się rozstaniemy...Myślałam że mnie szlak trafi jak to usłyszałam.Odkąd się przeprowadziliśmy tutaj mam wrażenie że mój mąż ma identyczne zdanie o mnie jak mój ojciec.Że ja sama się prosiłam żeby ktoś mnie utrzymywał bo mi tak wygodnie że ja jestem leń i że nie chce mi się pracować a po tym co mi powiedział (kto mnie będzie utrzymywał) to stwierdziłam że też uważa że jestem uzależniona od niego i że nie mogę żyć bez niego bo mnie utrzymuje...

Dlatego chcę tu w domu mieć wszystko swoje (oprócz oczywiście posiadłości) żeby ojciec mi niczego nie wypominał ani nie miał możliwości wyrzucenia z domu i dlatego też chcę jak najszybciej iść do pracy i nikogo o nic nie prosić...

Odnośnik do komentarza

Oj, nie zazdroszczę....mam wrażenie, przepraszam, że to napiszę, ale Twój mąż chyba jeszcze nie dojrzał do roli bycia tatą....mnie też by to denerwowało, rozumiem Cię doskonale i nie zazdroszczę, a bardzo współczuję takiej sytuacji....to źle, że dziadkowie na wszystko pozwalają, a jeszcze te komentarze....ja nie wiem, czy to niektórym tak trudno zrozumieć pewne oczywiste sprawy? Wygląda na to, że tak.....biedna jesteś, naprawdę....i mąż, i bliscy powinni być dla Ciebie wsparciem, a nie tylko, przepraszam, że tak napiszę, 'wymądrzać się'.
Jesteś w trudnej sytuacji...dla mnie, wybacz, ale to nie tata...dla dziecka, ani kochający mąż dla żony....może się mylę, ale tak wywnioskowałam z tego, co napisałaś...naprawdę mi przykro i szkoda, że tak to wygląda...
Ciekawe, co można zrobić, by się zmieniło.

Odnośnik do komentarza

Katarzyna mam do ciebie takie pytanie bo piszesz że twój mąż nie chce sie zajmować małą jak ty chcesz wyjść z koleżankami na piwo a może zmień taktykę i razem wspólnie z mężem i z dzieckiem zacznijcie wychodzić do znajomych czy na to piwo przecież masz z kim zostawić Pati może takie wspólne wyjścia zbliżą was do siebie a juz na pewno ograniczą kłótnie i wyrzuty o to kto ma i kiedy zostać z dzieckiem

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jedno mi przyszło do głowy...Wasze oddzielne wychodzenie jest pewnie formą odpoczynku od tego wszystkiego...
Pomyślałam, że może porozmawiajcie szczerze, wyjaśnijcie pewne sprawy i...jak to się ładnie mówi, spróbujcie zacząć od początku, z pozytywnym nastawieniem..oboje musicie tego chcieć.
Wspólne bycie razem tylko wtedy ma sens, tak samo jak wyjście razem. Jeśli nie będzie porozumienia i zrozumienia, wyjście razem nic nie da, okaże się klapą albo jeszcze dojdzie do jakiejś wymiany zdań...zupełnie niepotrzebnie.
Może zacznijcie od rozmowy....może pomoże.

Odnośnik do komentarza

domi81
Kasiu wg. mnie Natka znalazła najfajniejsze rozwiązanie, taki wspólny wypad "resetuje" związek, i na obcym innym gruncie też inaczej się rozmawia dlatego to świetny pomysł

domi super właśnie o to chodzi na neutralnym gruncie zupełnie inaczej sie rozmawia zresztą takie wspólne siedzenie w domu powoduje monotonie i zmęczenie a to źle wpływa na związek. Widzę to u siebie jak raz na jakiś czas wyjdziemy gdzieś razem nawet całą rodziną to wracamy z naładowanymi akumulatorami cieszymy się z wszystkiego nawet z codzienności myślę że każdy normalny człowiek tak ma. Ja polecam takie rozwiązanie w końcu rodzina jest najważniejsza i trzeba robić wszystko by jakoś sie poukładało w związku

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...