Skocz do zawartości
Forum

Marcóweczki 2016


Rekomendowane odpowiedzi

tola512
Peonia
tola512
Madika
tola512
Ja dzisiaj od rana biegam i załatwiam potrzebne dokumenty do pracy. Najpierw zaświadczenie o niekaralności, teraz siedzę i czekam na badania profilaktyczne, a po wszystkim i tak muszę jeszcze wrócić na radę do przedszkola i podmienić męża do dzieciaków. Zaczęło się z grubej rury :), ale co tam trzeba się wkręcić w nowy rytm. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :).

Tola przynajmniej potem bedziesz na tylku siedziala w przedszkolu a nie latala po miescie :D hehhe

A powiedz mi jak wyglada sprawa organizowania wyjsc w przedszkolu? Bo wiem ze czasem gr gdzies jezdza wychodza a inne siedza tylko w przedszkolu.
To zalezy od checi wychowawcy, determinacji rodzicow czy od placowki?

Wycieczki zazwyczaj planowane są przez nauczycieli wspólnie na Radzie Pedagogicznej podczas omawiania Rocznego Planu Pracy. Wycieczki dostosowuje się do wieku i zainteresowań dzieci (dalsze wyjazdy autokarowe to już wycieczki, na które potrzebna jest zgoda rodzica). Organizowane są również wyjścia,wycieczki bliższe po okolicy, na które rodzic podpisuje zgodę na cały rok (mogą to być wyjścia poświęcone np. szukanie oznak wiosny, zapoznanie z zawodem np. praca na poczcie, w sklepie, zapoznanie z biblioteką, starsze dzieci zwiedzają szkołę, uczestniczą w lekcji itd). Wachlarz jest szeroki i raczej przedszkola mają bogatą ofertę propozycji.

Tola, ja mam wrażenie, że to mimo wszytsko zależy też od chęci Pań. Moje starszaki chodziły do dwoch róznych przedszkoli (przeprowadziliśmy się) i w drugim wycieczek, wystepów, udziałów w konkursach poza przedszkolem było nieproporcjonalnie więcej w stosunku do pierwszego. oba były tzw. państwowe.

Zgadzam się chęci są ważne. Dużo też zależy od osoby zarządzającej przedszkolem. Mój syn uczęszczał do przedszkola 3 lata i głównie z powodu olewającej kadry powiedziałam dość i podjęliśmy decyzję o zmianie. Była to trudna decyzja, głównie z uwagi na syna, bo 3 lata to jednak dużo. Ale trudno rozmawia się z kadrą, która nie słucha rodzica, dyrekcja jest gościem, bo ma kilka przedszkoli do obskoczenia. Wiem, że to była słuszna decyzja, na szczęście z grupy syna przechodzą 4 osoby (wszystkie dzieci będą w jednej grupie).

nie pracuje w oświacie, kontakt mam z nia tylko jako rodzic. przyznasz, że też jest druga strona medalu - brak wspólpracy kadry z rodzicem to totalny fajans. ale ni elepiej jest jak rodzic zupełnie nie chce wspópracowac z kadra i olewa jej poczynania idace w kiedunku dobra dzieci...
czasami mi gul strzela jak widze podejście niektórych rodziców tak w szkole, jak i w przedszkolu/ żłobku....
a ogóle to dla mnie bardzo trudna praca, ja bym nie dała rady, cierpliwośc chyba byłaby zerowa w gromadce maluchów zwłaszcza :)))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

~kalae
Madika
Peonia
Sylwia921125
Hej.
Lilijko po Twoich postach widac, ze macie ogromna wiez z Ania. Nie zeby inne mamy nie mialy, ale ja tak jak Nati pisze musze czasem odpoczac od Martynki. Lubie jak zostaje z moja siostra bo wiem, ze jest w dobrych rekach. Ciesze sie, ze nie musi isc do zlobka bo to bylby dodatkowy stres dla mnie. I wlasnie to ubieranie jej rano.
Wszystkim mamusia I dzieciaczka 1 wrzesnia zycze powodzenia
Nati mi tez sie przypominaja nasze zdjecia USG =) słodzutkie maleństwo. Wypoczywaj :*

Każda z nas ma inne potrzeby, usposobienie... każda mama kocha swojego malucha, ale bedzie inaczej postępować. o ile jedne z nas będą potrzebować oddechu od malucha, innym rozstanie będzie sprawiać przykrość.
niemniej maluchy kiedyś zaczną się same od nas oddalać, my musimy to zaakceptować, a będzie najtrudniejsze dla mam, które rozstawac sie nie potrafią.
o ile mężczyźni w związku to akceptują i taka niejako utrata kobiety na rzecz dziecka im nie przeszkadza, to trudniej bywa, jeśli panowie tęsknią za chwila czasu bez malucha u boku. czasami o tym nie mówią, a stopniowo sie oddalają.

przedszkole/żłobek ułatwią rozstania - wbrew pozorom, bo maluch ma duzo zajęć, a mama jednak pracuje - i stopniowe zwiększanie dystansu następuje naturalnie. nie ma co się bać, dzieci najczęsciej świetnie sobie radzą.
choć przyznam, że u nas lepiej poradziło sobie dwoje młodszych, idąc jako maluchy do żłobka. najstarszy do żłobka nie chodził, bardzo długo przezywał pójście do przedszkola, aklimatyzacja trwała kilka miesięcy a w zasadzie do końca przedszkola marudził. córka juz po miesiącu wstając wołała, że się "śpiesi do źłobećka", a młody po jakims miesiącu, jak parkowałam po żłobkiem to klaskał i się smiał - cieszył się, ze tam idzie, w weeekendy brał rano buty i gnał do drzwi, patrzył na nas jak na wariata, dlaczego zostaje w domu....

mnie akurat potrzebny bywa czas bez młodego uwieszonego u nogi, oczekującego mojej ciągłej uwagi. niestety on rzadko chce oddalić się do zabawy z innymi domownikami, wciąż tylko mama na topie o ile nie śpi, albo nie pojedzie w foteliku na rowerze tatusia...
i potrzebuję też czasu tylko dla mnie i męża, widzę, że jemu to bardzo potrzebne, choć tęskni też za dziećmi.
ale fakt, że jak był sam najstarszy syn, to ta potrzeba nie była aż taka silna. chyba jednak wzrosła wraz z ilością dzieci :))

Peonia podpisuje sie pod tym co napisalas!
Zgadza sie ze kazda mama jest inna i inne ma tez potrzeby. Ale wydaje mi sie ze kazdy zwiazek potrzebuje troche takiej intymnosci i pobycia tylko we 2 bez nasluchiwani czy dzidzius sie obudzi.

Ale kazdy jest inny :D

Powiem Wam ze ja juz marze zeby ja przyjeli do przedszkola... jejku to jest taka nadzieja trzymajaca mnie przy zyciu:D w zdrowiu psychicznym :D heheh

my oboje jesteśmy domatorami i nam jest tak dobrze, nie mamy potrzeby wychodzenia, nawet jak Tośki nie było to też nieszczególnie nas ciągnęło.

poza tym znacie moje podejście co do np ślubów i tej całej weselnej szopki. A to też jest raczej odosobniony przypadek :)

taki typ, zresztą mój niemąż też taki typ. :D

Madika to ty chcesz już jednak iść do pracy? bo z tego, że sie nie możesz doczekać aż Hania pójdzie do przedszkola to tak zrozumiałam. Tylko jakby zostajesz z Hanią bo mąż cię przekonuje.

Potrzebuje miec jakas odskocznie. Bycia dla siebie Madika a nie tylko mama. Uwielbiam ta role i dlugo na nia czekalam ale potrzebuje normalnosci... takiego zwyklego yez zycia:D

A Hanuli do zlobka nie chcemy dawac bo mamy takie a nie inne podejscie... a niania nie dosc ze droga to jeszcze trudno trafic na kogos sensownego.

Dlatego uznalismy ze to jest kompromis. Bo ja nie mam spiny przed przedszkolem.

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpruay3zb7i47bu.png

https://www.suwaczki.com/tickers/mhsv82c37ktobruc.png

Odnośnik do komentarza

KasiaMamusia
Cześć ;)

Ale się udało was działo :)

Renia takie wypady na spontana są najlepsze ;) wiem, niedawno sami byliśmy morze dzieciom pokazać :)
Sylwia jestem zdania jak dziewczyny tłuste lata ci są potrzebne i jak najbardziej Ci się należą :)
Witaj Tola;) , że też Ci się chciało być tyle czasu cicho :)
Nati maleństwo śliczne, co by nie było i chłopczyk i dziewczynka to super, Adaś zawsze chciał siostrę, to ma, teraz by chciał brata ;( niestety ja sądzę, że 2 wystarczy więcej nie chcę ;)
Misia pochwal się kafelkami, czy białe może szare a może zielone :D
Kalae gratuluję powrotu do pracy ;)

Tak czytam i Lilijka miałaś obawy, że Ania tyle z babcią....ja dzisiaj Nikole zostawiłam z mamą bo z Adasiem na badaniach psychologicznych, i jak bym mogła to bym po nią pojechała, ale siedzę i czekam za synem, uczucia mam mieszane bo nie jestem w stanie być tam a musze być tu....Nie wiem jak to wyjaśnić, ale czuje że mi coś brakuje ;(
Tak temat żłobkowy poruszany i przedszkolny , zdałam sobie sprawę, że Adaś poszedł do przedszkola jako 2,5 letni choć w listopadzie kończył 3....
Nawet jakbym chciała dać Nikole do przedszkola nie ma szans, na nocnik próbuje sadzac jak widzę, że robi 2,1 to mi robi jak wstaje z nocnika :D mówi po swojemu choć próbuje powtarzać, "tata" powie , ale "tak" to jest "kak" ;)
Ogólnie u nas ok,mam stresa 1 klasą, 2 tyg jak jesteśmy po bostonce, najgorzej mąż jeszcze do dziś mu skóra schodzi, mnie ominęło choć małżonek woli bym była zdrowa bo jak to on sobie poradzi:D
Wczoraj byliśmy u fryzjera ;) mam fryzurę coś ala Mołek ;) synek po męsku :)
Jak ogarnę jak pokazać fotki to wstawię ;)

Kasiu jak dawno Cie tutaj nie bylo... A co wyszlo Wam z tych badan? Mam nadzieje ze jednak wszystko dobrze.

Bostonka to podobno paskudna choroba do tego u doroslych... najgorsze sa takie choroby wieku dzieciecego u doroslych.

Gratuluje nowej fryzurki i trzymam kciuki za pierwszy dzien szkoly:D

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpruay3zb7i47bu.png

https://www.suwaczki.com/tickers/mhsv82c37ktobruc.png

Odnośnik do komentarza

tola512
Madika
tola512
Ja dzisiaj od rana biegam i załatwiam potrzebne dokumenty do pracy. Najpierw zaświadczenie o niekaralności, teraz siedzę i czekam na badania profilaktyczne, a po wszystkim i tak muszę jeszcze wrócić na radę do przedszkola i podmienić męża do dzieciaków. Zaczęło się z grubej rury :), ale co tam trzeba się wkręcić w nowy rytm. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :).

Tola przynajmniej potem bedziesz na tylku siedziala w przedszkolu a nie latala po miescie :D hehhe

A powiedz mi jak wyglada sprawa organizowania wyjsc w przedszkolu? Bo wiem ze czasem gr gdzies jezdza wychodza a inne siedza tylko w przedszkolu.
To zalezy od checi wychowawcy, determinacji rodzicow czy od placowki?

Wycieczki zazwyczaj planowane są przez nauczycieli wspólnie na Radzie Pedagogicznej podczas omawiania Rocznego Planu Pracy. Wycieczki dostosowuje się do wieku i zainteresowań dzieci (dalsze wyjazdy autokarowe to już wycieczki, na które potrzebna jest zgoda rodzica). Organizowane są również wyjścia,wycieczki bliższe po okolicy, na które rodzic podpisuje zgodę na cały rok (mogą to być wyjścia poświęcone np. szukanie oznak wiosny, zapoznanie z zawodem np. praca na poczcie, w sklepie, zapoznanie z biblioteką, starsze dzieci zwiedzają szkołę, uczestniczą w lekcji itd). Wachlarz jest szeroki i raczej przedszkola mają bogatą ofertę propozycji.

No to teraz juz wszystko kumam:D

Kalae bardzo sie ciesze ze wzielas ten urlop i ciesze sie ze go dobrze spozytkowalac:D
Czas podwinac rekawy i brac sie do roboty:D hehehe

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpruay3zb7i47bu.png

https://www.suwaczki.com/tickers/mhsv82c37ktobruc.png

Odnośnik do komentarza

Rozumiem Peonia, że czarno widzisz przyszłość mojego ponad jedenastoletniego związku, gdyż "poświęcam się" dziecku.
Wkładanie wszystkich do jednego worka, bo postępują w określony sposób jest krzywdzące. Tak jak napisałaś wcześniej, ludzie miewają różne charaktery, więc to co sprawiło, że u jednych posypało się małżeństwo nie oznacza, że u drugich też do tego doprowadzić.
Moje przywiązanie do córki jest związane właśnie z moim charakterem, własnym dzieciństwem, długim staraniem o nią, jak i stratą ciąży numer dwa.

Odnośnik do komentarza

Ja to widzę tak, że chodzi o to, że oboje rodzice czerpią przyjemność z bycia z dzieckiem stąd nie ma potrzeby jakieś odskoczni (u nas tak jest). Mi się wydaje, że jak w związku są dwie osoby mające podobne podejście do danych spraw to to ten związek cementuje i to też daje każdej osobie taką swobodę bycia sobą. I takiego poczucia, że on/ona mnie rozumie.
Nie chodzi mi o to, ze ktoś kto ma potrzebę odizolowania się od dziecka nie czerpie przyjemności z bycia z dzieckiem.

Ja nei mam potrzeby bycia w domu bez Tosi. Powiem więcej, jak ktoś przyjedzie i ją weźmie na chwilę na spacer to chodzę od okna do okna. Źle się czuję, brakuje mi jej.
Wg mnie na dłuższe rozstania przyjdzie czas, jak dziecko podrośnie i będzie chciało iść z koleżanką gdzieś. Wydaje mi się że to przyjdzie stopniowo.

Osobiście nie mam problemu z zostawieniem Tosi z M i gnaniem na nasze spotkanie marcówkowe, nawet jak z dojazdem wychodzi z 5 godzin. Drugą osobą z którą mogłabym zostawić Tosię na taki czas jest moja siostra.
Co do żłobka, dużo jakieś siły w tym daje mi to, że Tosia się tam dobrze czuję, a z drugiej strony nie mam innego wyjścia (bo jednak z moją wypłatą, a bez jest różnica). Żłobek daje mi też niezależność, której babcia mi nie da, a poza tym babcia robi pewne rzeczy który mnie drażnią.. Ale to inne temat.
Ale nie powiem jest to dla mnie ciężki temat, a dziś to się prawie poryczałam w żłobku jak Tosi mówiłam, że teraz będzie chodzić do dzieci, a ona do mnie 'dzeci'. Bo jej mówię, że pójdzie do dzieci ona powtarza 'dzeci'.

W żłobku zaskoczyły mnie 2 rzeczy, dzieci mają spać na leżance i jeść przy stoliku.. Zupełnie tego nie widzę, jedzenie może ogarnie, ale spanie na leżance?
Ale zobaczymy, Tośka ogólnie kupiła żłobek ;) nawet jak poszłam do wc to została z paniami.

Odnośnik do komentarza

~Lili jka
Rozumiem Peonia, że czarno widzisz przyszłość mojego ponad jedenastoletniego związku, gdyż "poświęcam się" dziecku.
Wkładanie wszystkich do jednego worka, bo postępują w określony sposób jest krzywdzące. Tak jak napisałaś wcześniej, ludzie miewają różne charaktery, więc to co sprawiło, że u jednych posypało się małżeństwo nie oznacza, że u drugich też do tego doprowadzić.
Moje przywiązanie do córki jest związane właśnie z moim charakterem, własnym dzieciństwem, długim staraniem o nią, jak i stratą ciąży numer dwa.

Ten wpis kładę na karb totalnego nieporozumienia. Moją intencją było tylko zwrócenie uwagi że w życiu bywa różnie i każdy podejmuje własne wybory. A na końcu niejako obrona mam które potrzebują wytchnienia od maluchów z różnych powodów. One nie są w niczym gorsze od mam, które z maluchami rozstawać się nie lubią.
A Ciebie nie oceniałam...

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

~Lili jka
Rozumiem Peonia, że czarno widzisz przyszłość mojego ponad jedenastoletniego związku, gdyż "poświęcam się" dziecku.
Wkładanie wszystkich do jednego worka, bo postępują w określony sposób jest krzywdzące. Tak jak napisałaś wcześniej, ludzie miewają różne charaktery, więc to co sprawiło, że u jednych posypało się małżeństwo nie oznacza, że u drugich też do tego doprowadzić.
Moje przywiązanie do córki jest związane właśnie z moim charakterem, własnym dzieciństwem, długim staraniem o nią, jak i stratą ciąży numer dwa.

Myślę, że Peonia w ogóle nie miała ciebie na myśli, pisząc o związkach, tylko ogólnie się wypowiedziała w związku z obserwacją innych. Raczej chodziło o związki w których facet nie mówi z niewiadomych przyczyn, tylko oczekuje że jego partnerka będzie skakała wokół niego usiłując odgadnąć jego uczucia... czasem tak się dzieje, kiedy para przez długi czas jest bezdzietna i partnerka "matkuje" swojemu facetowi, i to on jest w centrum, a potem pojawia się dziecko i kobieta skupia się wyłącznie na nim a facet jest zupełnie odrzucony na dalszy plan i czuje się zazdrosny i porzucony...
Osobiście nie wyobrażam sobie związku z takim fagasem, który przykleił się do kanapy i "cierpi" w milczeniu czekając aż się domyślę, bez sensu, chcesz coś to mów, nie to spadaj. Może to brutalne ale równie dobrze ja mogłabym zatopić się w moich smuteczkach i czekać kiedy on się domyśli i mnie uratuje. Pewnie do końca życia by się nie domyślił.
A więc rozmawiajmy, rozmawiajmy, rozmawiajmy :)))) Praktyka czyni mistrza

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście jakieś nieporozumienia... Również nie odczytałam żadnego postu jako ocenianie kogokolwiek i różnicowanie czy jest się "lepszym" lub "gorszym" rodzicem dlatego, że jest się 24h z dzieckiem lub ma się z nim rozłąkę (z różnych powodów). Ja także przeżywam jutrzejszy dzień strasznie i płakać mi się chce jak pomyślę, że mam zostawić mojego synusia na tyle czasu. No ale powody ekonomiczne niestety są bardzo ważne. Ale podpisuję się też pod słowami Peoni na temat tego, że wiele matek odsuwa od siebie i dziecka mężczyzn, stają się oni takim dodatkiem. Wiadomo, że związek bardzo się zmienia po pojawieniu się dziecka, ale inne nasze role w związku też musimy nadal pełnić i bardzo fajnie, wg mnie jak ktoś potrafi z tego korzystać (tak jak napisała Madika nie nasłuchając czy dziecko się obudzi ;))

Odnośnik do komentarza

Spokojnie, daleka jestem od obrażenia się dlatego, że ktoś wyraził swoją opinię, różną od mojego podejścia :) tylko to zabrzmiało tak jak to opisałam, a fakt, że używamy słowa pisanego nie ułatwia sprawy, bo trudno zawsze zrozumieć "ton" wypowiedzi. Również nie uważam by chęć wytchnienia niektórych mam od dzieci oznaczała, że te dzieci są mniej kochane. Po prostu jesteśmy różne.

Odnośnik do komentarza

~Lili jka
Spokojnie, daleka jestem od obrażenia się dlatego, że ktoś wyraził swoją opinię, różną od mojego podejścia :) tylko to zabrzmiało tak jak to opisałam, a fakt, że używamy słowa pisanego nie ułatwia sprawy, bo trudno zawsze zrozumieć "ton" wypowiedzi. Również nie uważam by chęć wytchnienia niektórych mam od dzieci oznaczała, że te dzieci są mniej kochane. Po prostu jesteśmy różne.

dobrze, że się uspokoiłaś, bo niestety ten poprzedni wpis do takich nie należał i muszę napisać, że brzmiał bardzo przykro. ponadto przypisałaś mi słowa, jakie z mojej strony nie padły.

ja rozumiem te z Was, które nie lubią rozstawać sie z dzieckiem, bo przy pierwszym synku miałam podobnie. też chodziłam od okna do okna jak ktoś inny poszedł na spacer. przy drugim było podobnie, no może trochę inaczej....
pamiętam, jak chodziłam z córką do pracy, bo wolałam tak, niż zostawić ja z kimkolwiek innym i wyglądałam jak wariatka - z wózkiem z maleństwem w wózku w lutym mierzyłam drzewa....

sądzę jednak, że Wam trudno zrozumieć sytuacje domowego młynu z trójką dzieci i pracą, do której musiałam wrócić. nie każdy przy takiej rodzinie może sobie pozwolić na siedzenie z maluchem w domu.
nie jestem młoda i siły też już nie te... to też robi swoje.czasem ich brak i ciagłe potrzeby dzieci musze czasem na chwile od siebie odsunąć, zeby nie paść na przysłowiowy pysk i dla nich te siły zachować.

no i mam za sobą trudy akceptacji faktu, że dzieci mają swoje sprawy i coraz mniej są takie "moje". wole być przygotowana na ile można, bo już sie boje tego przy najmłodszym. a to nieuniknione, bo dzieci musza iść swoją drogą.

oj, dzis spłakałam się, bo młody zmienił od jutra grupe na średnią..... i chyba ja przezywam, że synek jest coraz większy, no i bardziej, że rozstajemy sie z paniami, które z taką miłością i oddaniem pomogły mu wejść praktycznie bezboleśnie żłobkowe, "samodzielne" życie. panie też miały łzy w oczach....

niestety nianiom nie potrafię zaufać, wolałam żłobek.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Renia74
~Lili jka
Rozumiem Peonia, że czarno widzisz przyszłość mojego ponad jedenastoletniego związku, gdyż "poświęcam się" dziecku.
Wkładanie wszystkich do jednego worka, bo postępują w określony sposób jest krzywdzące. Tak jak napisałaś wcześniej, ludzie miewają różne charaktery, więc to co sprawiło, że u jednych posypało się małżeństwo nie oznacza, że u drugich też do tego doprowadzić.
Moje przywiązanie do córki jest związane właśnie z moim charakterem, własnym dzieciństwem, długim staraniem o nią, jak i stratą ciąży numer dwa.

Myślę, że Peonia w ogóle nie miała ciebie na myśli, pisząc o związkach, tylko ogólnie się wypowiedziała w związku z obserwacją innych. Raczej chodziło o związki w których facet nie mówi z niewiadomych przyczyn, tylko oczekuje że jego partnerka będzie skakała wokół niego usiłując odgadnąć jego uczucia... czasem tak się dzieje, kiedy para przez długi czas jest bezdzietna i partnerka "matkuje" swojemu facetowi, i to on jest w centrum, a potem pojawia się dziecko i kobieta skupia się wyłącznie na nim a facet jest zupełnie odrzucony na dalszy plan i czuje się zazdrosny i porzucony...
Osobiście nie wyobrażam sobie związku z takim fagasem, który przykleił się do kanapy i "cierpi" w milczeniu czekając aż się domyślę, bez sensu, chcesz coś to mów, nie to spadaj. Może to brutalne ale równie dobrze ja mogłabym zatopić się w moich smuteczkach i czekać kiedy on się domyśli i mnie uratuje. Pewnie do końca życia by się nie domyślił.
A więc rozmawiajmy, rozmawiajmy, rozmawiajmy :)))) Praktyka czyni mistrza

no to mam tak samo Renia. nie dopuszczam w domu, żeby być obok siebie, jak mąz zbacza z tzw. torów to po czasie na ochłonięcie i zebranie mysli - jest rozmowa.... ostatnio miał jakiś kryzys i bardzo "narozrabiał", o mało co go nie wyprowadziłam z domu. bo gadać nawet się nie dało...
ale doszlismy do porozumienia i mam swego dawnego męża, na szczęście... no i całe szczęście, że mamy bardzo podobne podejście do zycia, łatwiej wtedy patrzeć w jedną stronę i trwać lata w związku :)))

jak to moja koleżanka nazywa - facet co sadza jaja na kanapie i "cierpi" z piwem i pilotem - to może byc nie lada utrapienie...

zresztą ja mojemu mówię wprost czego potrzebuję, ale i on potrafi sie domyslić :)))
on mniej gada, ale jakoś choć czasem mówi o co kaman :))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Ja rowniez nie odebralam postu Peonii jako oceniajace kogos =)
Ja czasem potrzebuje odpoczac. Jestem ogolnie zmeczona zyciem. Jakbym mogla to bym wszystko oddala zeby miec pelna rodzine o ktora mocno walczylam. Zawsze dbalam o dziecko I meza. Za to on dbal zeby poziom alkoholu w jego organizmie nie spadal. Czesto go tulilam bo ja potrzebowalam zeby ktos przytulil mnie. Jako dziecko tez czesto tulilam sie do mamy. Teraz mi strasznie brakuje kogos kto bylby odpowiedzialny tak jak ja za nasze dziecko. Jestem rozchwiana emocjonalnie. Becze o byle co zaraz sie smieje a mimo to jest w moim sercu taki spokoj. A spokoju najbardziej potrzebowalam.
Nie wiem do czego to pisze, ale mialam potrzebe wyrzucenia tego =)
Gosiu toz to tuz tuz =) znowu beda Maluszki na naszym forum =)

Odnośnik do komentarza
Gość Misiakowata

Kupilismy plytki..ale je chyba oddamy..bo niby szare..a to poswiata zgnilej zieleni hehe
Za ro kupilismy drzwi do lazienki i pokojow..za 99 zl za sztuke :)
Niestety wyprowadzka nastapi dopiero w maju..moze wczesniej. ..ale P rozmawial z babka z dirmy deweloperskiej. No i tak jak bylo..ze w maju to w maju..a nie jak myslelismy w grudniu..
Czyli czeka mnie dluzsza meka z jezdzeniem do zlobka..
Ech w ogole mam dola jakiegos...panikuje..mam strach przed zmianami..
Boje sie..ze nie dam rady..kirde juz jestem zmeczona troche i praca i domem..a tu jeszcze nerwy kolejne...b zlobek..za duzo dla mnie wszystko..
Musze nauczyc sie odpoczywac..
Zmienili mi grafik i w poniedzialek mam na 15..co prawda zaprowadze do zlobka i odbiore..ale te pierwsze popoludnie mojego doroslego synka spedze w glupiej pracy..wrr
Dorosle zycie jest do bani..

Za to dzis ciesze sie...ze moglam byc przy synu w chwili gdy wyrznal na placu z fontannami i zdarl kolano do krwi..ciesze sie..ze moglam nakleic mu plasterek i utulic..wiecie o co chodzi :)

Zzera mnie panika..wiem..ze za tydzien bedzie lzej :)

Tola pozdrowionka i powodzenia ! Pomysle o Tobie dajac Matiego do zlobka..pomysle ze te panie tam..tez maja treme przed pierwszym dniem.

Odnośnik do komentarza

Peonia
~kalae
Madika
Peonia
Sylwia921125
Hej.
Lilijko po Twoich postach widac, ze macie ogromna wiez z Ania. Nie zeby inne mamy nie mialy, ale ja tak jak Nati pisze musze czasem odpoczac od Martynki. Lubie jak zostaje z moja siostra bo wiem, ze jest w dobrych rekach. Ciesze sie, ze nie musi isc do zlobka bo to bylby dodatkowy stres dla mnie. I wlasnie to ubieranie jej rano.
Wszystkim mamusia I dzieciaczka 1 wrzesnia zycze powodzenia
Nati mi tez sie przypominaja nasze zdjecia USG =) słodzutkie maleństwo. Wypoczywaj :*

Każda z nas ma inne potrzeby, usposobienie... każda mama kocha swojego malucha, ale bedzie inaczej postępować. o ile jedne z nas będą potrzebować oddechu od malucha, innym rozstanie będzie sprawiać przykrość.
niemniej maluchy kiedyś zaczną się same od nas oddalać, my musimy to zaakceptować, a będzie najtrudniejsze dla mam, które rozstawac sie nie potrafią.
o ile mężczyźni w związku to akceptują i taka niejako utrata kobiety na rzecz dziecka im nie przeszkadza, to trudniej bywa, jeśli panowie tęsknią za chwila czasu bez malucha u boku. czasami o tym nie mówią, a stopniowo sie oddalają.

przedszkole/żłobek ułatwią rozstania - wbrew pozorom, bo maluch ma duzo zajęć, a mama jednak pracuje - i stopniowe zwiększanie dystansu następuje naturalnie. nie ma co się bać, dzieci najczęsciej świetnie sobie radzą.
choć przyznam, że u nas lepiej poradziło sobie dwoje młodszych, idąc jako maluchy do żłobka. najstarszy do żłobka nie chodził, bardzo długo przezywał pójście do przedszkola, aklimatyzacja trwała kilka miesięcy a w zasadzie do końca przedszkola marudził. córka juz po miesiącu wstając wołała, że się "śpiesi do źłobećka", a młody po jakims miesiącu, jak parkowałam po żłobkiem to klaskał i się smiał - cieszył się, ze tam idzie, w weeekendy brał rano buty i gnał do drzwi, patrzył na nas jak na wariata, dlaczego zostaje w domu....

mnie akurat potrzebny bywa czas bez młodego uwieszonego u nogi, oczekującego mojej ciągłej uwagi. niestety on rzadko chce oddalić się do zabawy z innymi domownikami, wciąż tylko mama na topie o ile nie śpi, albo nie pojedzie w foteliku na rowerze tatusia...
i potrzebuję też czasu tylko dla mnie i męża, widzę, że jemu to bardzo potrzebne, choć tęskni też za dziećmi.
ale fakt, że jak był sam najstarszy syn, to ta potrzeba nie była aż taka silna. chyba jednak wzrosła wraz z ilością dzieci :))

Peonia podpisuje sie pod tym co napisalas!
Zgadza sie ze kazda mama jest inna i inne ma tez potrzeby. Ale wydaje mi sie ze kazdy zwiazek potrzebuje troche takiej intymnosci i pobycia tylko we 2 bez nasluchiwani czy dzidzius sie obudzi.

Ale kazdy jest inny :D

Powiem Wam ze ja juz marze zeby ja przyjeli do przedszkola... jejku to jest taka nadzieja trzymajaca mnie przy zyciu:D w zdrowiu psychicznym :D heheh

my oboje jesteśmy domatorami i nam jest tak dobrze, nie mamy potrzeby wychodzenia, nawet jak Tośki nie było to też nieszczególnie nas ciągnęło.

poza tym znacie moje podejście co do np ślubów i tej całej weselnej szopki. A to też jest raczej odosobniony przypadek :)

taki typ, zresztą mój niemąż też taki typ. :D

Madika to ty chcesz już jednak iść do pracy? bo z tego, że sie nie możesz doczekać aż Hania pójdzie do przedszkola to tak zrozumiałam. Tylko jakby zostajesz z Hanią bo mąż cię przekonuje.

hehe, kalae, a kto powiedział, że wytchnienie od malucha oznacza balowanie poza domem :))
ja własnie wtedy lubie pobyć w domu, sama ze sobą swoimi sprawami, ktore mogę choć czasem załatwić niespiesznie.... albo polenić się chwilę z małżonkiem u boku, sami we dwoje jak kiedyś...
tylko niezwykle trudno wyekspediować gdzies troje dzieci, więc to bardzo rzadkie chwile.

co do ślubów itp to nie jesteś wcale takim ewenementem :)) ja do tej pory się smieję, że pobraliśmy się z nudów, bo nam dzieci nie chciały się począć .... no jak w środę rozesłaliśmy zaproszenia na ślub, tak w niedzielę test wyszedł pozytywny. no taki porządny nasz pierworodny, że na ślub czekał :)))
i nie robilismy wesela, bo nie mielismy na to ochoty :))

Tola, Madika
no własnie ja potrzebuję czasem właśnie intymności, bez dzieci za ścianą... zupełnie inaczej wtedy to jest... :)))

no i widzę wokół pary, gdzie mamy odstawiły zupełnie na boczny tor mężczyzn na rzecz dziecka. bardzo różnie potoczyły się ich losy, niemniej rzadko to wygląda kolorowo.
warto nieraz uważnie wsłuchać się w potrzeby partnera, czasem matczyne zapędy nam wtłoczą brak wrazliwości na naszych mężczyzn, a oni niekoniecznie potrafia wyartykułować co im nie pasuje, no i tak niewidocznie mozna ich powoli tracić, albo oddalić się na tyle, że trudno potem poskładać się jak kiedyś.....

mam koleżankę, która była niezwykle zaskoczona, że mąż - taki z tych kochających - jednak poszedł swoja drogą jak dzieci były ww ieku przedszkolnym. był tatą, pomagła w domu, dbał o rodzinę...
jednak skomentował, że miał już dość jej spania z dziećmi, traktowania go jako dodatku do jej totalnej symbiozy z dziećmi (które dawno juz nie były niemowlętami) , braku bliskości i przede wszystkim ślepoty, że ona zapędza się w tym wszystkim za daleko. on chciał mieć też żonę, a nie tylko matke swoich dzieci. próbował mówic, ale go zbywała, nie potrafiła pełnić kilku rol kobiecych naraz (no wedle reguły - matka, żona kochanka, gospodyni...) - była w zasadzie głównie mamą. zapędziła się. aż cos się zepsuło, bezpowrotnie :(((

Peoni 100%!!!!

Ja dokladnie tak samo nie musze biegac niewiadomo gdzie i z kim. Choc latwiej nam zostawic babcie z Hanula w domu :D moze dlatego ze my tylko od pon do srody mozemy miec takie luksusy:D

Ja wlasnie chcialabym spelniac wszystkie funkcje ktore wymienilas i dlatego uwazam ze nie ma nic lepszego jak sex gdziekolwiek w domu bez nasluchiwania w nini ze dzidzius ma inne plany :D heheh

Moze dlatego ze od poczatku mialam zalozenie ze oprocz matka to chce byc tez kochanka :D heheh i ze chce byc tak blisko meza jak ja chce zeby byl blisko mnie.

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpruay3zb7i47bu.png

https://www.suwaczki.com/tickers/mhsv82c37ktobruc.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...