Skocz do zawartości
Forum

Bliźniaki 2014 i 2015 :)


Rekomendowane odpowiedzi

Gość cichabserwstorka555

Hej:)
Dzięki JJ za odpowiedź ze smoczkami, ja też ograniczam ale póki co nie oduczam, starszego oduczylam jak mial 13 mies, poszło gladko, oby i tu tak było.
Monis- super się czyta o.twoich pociechach, niedługo i nasze zaczną chodzić, ja nie wiem.kiedy. te 7 mies zlecialo.. Powiedz czy ty ograniczasz dzieciaczki.do.jednego pokoju czy moga.się.poruszać.gdzie.chcą?zastanawiam.się nad zakupem.takiej drewnianej zagrody ale w sumie.nie.wiem czy.jest sens, chociaż może u niani się sprawdzi.
Jeśli chodzi o powrót do.pracy.to.jestem.po rozmowach z.szefostwem.i nie.powiem.by. były.pdzyjemne . postawiono.mi.warunek i muszę.wrócić.do.pracy.szybciej na.szczęście na kilka.miesięcy.a później wezme prawdop.kila.mies.wychowawczego. powrót do pracy to.porażka.jeśli.pracujr się.w.firmie.która nie.uznaje.zwolnień lekarskich.moimi.dziećmi.Nie ma.się.kto.zająć, w żłobku.będą chorować a na nianie mnie nie.stać i bądź człowieku mądry. Bardzo.mnie.to.stresuje i.psuje moj.macierzyński który miał.być.najpiekniejszymi.chwilami.w.życiu:)

Odnośnik do komentarza

My nie zdecydowaliśmy się na zakup monitorów oddechu.
Raptus napisałaś, że przy dzieciach zapomnisz co to twardy sen....hmmm to u mnie jest na odwrót ;) ja śpię jak zabita :D oczywiście słyszę i wstaje w nocy jak któreś zaczyna płakać, ale poza takimi sytuacjami to nie mam pojęcia co się dzieje ;) częściej w nocy wstaje mąż niż ja :D śmieję się,że ja mam dyżur w dzień a on w nocy ;) Na szczęście u nas od ok 3,5 miesiąca przesypiają całe noce z małymi epizodami kiedy to np wypadanie smok.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Kociam ja mam podobnie- odzyskałam mój twardy sen sprzed ciąży :D
W ciązy każdy szmer mnie budził, jeszcze w szpitalu jak byłam z chłopakami to byłam cała noc "na czujce". Myślę, że teraz podświadomie wiem ,że nie tylko ja czuwam nad chłopakami a też mąż, oczywiście też budzę się jak płaczą czy kwilą , ale kilka sekund później ;)

Odnośnik do komentarza

Ciekawa bardzo Ci współczuję, że musisz skrócić macierzyński. Straszne to jest.. U mnie jest szansa, że wrócę do swojego zespołu..byłoby cudownie. Koleżanka jest w ciąży, a dziewczyna, która przyszła na moje stanowisko nadal ma umowę na zastępstwo za mnie. W tym zespole mam dobre godziny pracy (7 - 15), dodatkowo z dziewczynami zawsze da się porozumieć. Jakby moje chłopaki chciały jeszcze ciągnąć cycusia, to skorzystałabym z przywileju karmiącej matki. Na razie nie zapowiada się, żeby mieli przestać ciągnąć..jak mają potrzebę, sami już sięgają i robią co trzeba. U nas nie ma problemu ze smoczkiem, bo zrobili sobie naturalny ;-). Córkę karmiłam do dwóch lat, mam nadzieję, że chłopcy też będą chcieli.

Ogólnie nie ograniczam chłopcom wolności w kojcu, ani w jednym pokoju. Staram się żeby w ich zasięgu nie było zagrożeń. Jedynie jeżeli robię coś w kuchni i jest szansa, że mogą się popazyc zamykam ich w jednym pokoju. Ciągle twierdzę, że przydała by mi się bramka do kuchni..ale mój R nigdy nie ma czasu kupić i zamontować ;-).

Z życia moich chłopców..dziś pierwszy raz ganiali się na wzajem ;-) i mieli z tego powodu wielką radoche..a ja razem z nimi ;-). Zobaczycie jak szybko czas minie i Wasze maleństwa będą biegać ;-).

Dziś odebrałam chorą córkę ze szkoły. Masakra nie pamiętam kiedy ostatnio była chora, chyba gdzieś ze trzy lata temu. Nawet leków za bardzo nie miałam dla niej. Dawno nie gorączkowala..a dziś temperatura dochodziła.do 39,4..masakra jakaś. Dobrze, że jest cierpliwa i wytrzymała zimne okłady i dzięki temu trochę temperatura spadła. Uff..

U nas niestety to ja mam czujny sen już od 13 lat ;-). Na dzieci jestem bardzo czujna..ale na wszystko inne jestem wyłączona ;-).

Spokojnej nocy dziewczęta :-*

Odnośnik do komentarza
Gość julia.83

Oh jak fajnie ze jest to forum:-) w ciąży uspokajalyscie teraz relaksujecie ;-) nawet o 2w nocy fajnie jest was poczytać do snu:-)
U nas też ostatnio jakiś wirus zawitał do domu, taka pora roku niestety. Zimy prawdziwej nie było i nie wymrozilo pieronskich wirusów :-( starszy syn też że szkoły przyszedł z gorączka 39,8:-( i żadnych innych objawów.troszkę kaszel miał później.i jedna z dziewczynek troszkę zaraził bo miała też gorączkę, na szczęście niesmak wysoka. Myślę że podany dziewczyną przeciwwirusowy groprinosin troszkę je uchronił.

Uciekam :-) Dobrej nocy dziewczyny:-)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny możecie mnie postawić "do pionu". Katuję się jakimiś złymi emocjami, że tylko ja nie potrafiłam donosić dzieci, że moje ciało się zbuntowało. Tak bardzo bym chciała pozbyć się tego myślenia. Muszę się uporać sama ze sobą ;(
Jeszcze mam przesłuchanie na policji, tak bardzo się boję wracać do tej nocy pamięcią, czuję że będzie źle, bardzo źle.
Chodzę jak struta, a serce jeszcze nie przestało krwawić, a mam wrażenie że jeszcze bardziej rozdrapie tę ranę... boję się!

Odnośnik do komentarza

Raptus właśnie przeczytałam Twoja historie. Nie ma ani jednego właściwego słowa w tym miejscu. Życzę Ci tych sił, które są Ci teraz najbardziej potrzebne!!
Z tego co czytałam, modliłaś się o życie Oli dlatego przesyłam Ci modlitwę, na którą wczoraj trafiłam przypadkiem. Mam nadzieję, że pomoże Ci choć na chwilę odzyskać spokój :*

Ten sam nieskończenie miłosierny Bóg, który opiekuje się Tobą dzisiaj, będzie się Tobą opiekował także jutro i każdego następnego dnia. Albo odwróci od Ciebie cierpienie, albo da Ci siłę do jego przetrwania. Dlatego zachowaj spokój, odrzuć od siebie cały strach, bojaźń i niepokój, który podpowiada Ci Twoja wyobraźnia. Uwierz w Niego!

Ściskam Cię z całych sił. !!

Odnośnik do komentarza

Raptus, myślę, że Twoje uczucią są bardzo normalne biorąc pod uwagę co przeszłaś. To normalne ,że cierpisz i źle się czujesz i pewnie jeszcze dużo czasu minie zanim te uczucia się wyciszą bo nie sądzę ,że kiedykolwiek zapomnisz :(.
Nie katuj się, że to Twoja wina bo to nie prawda, zrobiłaś wszystko co mogłaś, niestety mimo to życie bywa nieprzewidywalne. Są kobiety, które rodzą znacznie wcześniej w ciąży pojedynczej.
Masz dzieciątko dla którego jesteś całym światem i dla niego musisz być silna, dasz radę! Jesteś dobrą mamą.

Odnośnik do komentarza

Raptus Absolutnie i bezdyskusyjnie nie ma w tym co się stało żadnej Twojej winy!!! Nawet Ci to nie powinno przejść przez myśl! Gdyby to od Ciebie zależało w jakikolwiek sposób to na pewno całej tej historii by nie było. Tak to już niestety jest, że świat nie jest sprawiedliwy i niektórzy muszą więcej wycierpieć. Myślę, że sobie stopniowo poradzisz ze swoimi emocjami. Masz przede wszystkim dla kogo żyć... Pamiętaj o tym. Przede wszystkim za mało czasu upłynęło od tragedii, która Cię spotkała, a przecież śmierć dziecka to straszna trauma. Nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo cierpisz i cierpiałaś. Straciłam dwoje dzieci w I trymestrze ciąży i to było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Dla Ciebie musiało być nie do zniesienia...
Poniekąd rozumiem Twoje wyrzuty sumienia, bo sama mam podobne. Do tej pory jedną z teorii na temat tego skąd wziął się autyzm Michała jest uszkodzenie okołoporodowe (urodził się 2 razy owinięty pępowiną i siny). Ja do tej pory jakąś częścią siebie uważam, że mogłam się bardziej postarać, mocniej przeć, nalegać na cesarkę, sama nie wiem co zrobić... po prostu coś zrobić, żeby był zdrowy... żeby Go ochronić... Wiem, że to jest irracjonalne, a przede wszystkim czasu nie cofnę i nic nie zmienię gdybaniem, ale i tak od czasu do czasu przychodzi mi to do głowy... Wierz mi - nie ma sensu rozdrapywać - nikomu to nie służy. Na pewno będzie Ci lżej, kiedy skończy się postępowanie w tej sprawie. Myślę, że teraz będzie najgorszy dla Ciebie okres, ale jednocześnie może to być bardzo oczyszczające doświadczenie i pomóc zakończyć żałobę. Tego Ci z całego serca życzę. Oby Pan Bóg wspierał Ciebie i Twoją Rodzinę w tych ciężkich chwilach ;*

Odnośnik do komentarza

Raptus,
Podpisuję się pod tym, co piszą dziewczyny, ale wiem, że rozsądek jedno, a emocje drugie.
To jest obiektywnie bardzo bardzo trudna sytuacja i wydaje mi się, że warto poszukać pomocy, żeby przeżyć to jak najpełniej, ale i bezpiecznie dla siebie i rodziny. Dlatego może warto, żebyś porozmawiała z zaufanym, doświadczonym terapeutą, terapeutką? Może psycholog, którego zarekomenduje przyjaciółka, albo szpital ( inny niż ten, gdzie rodziłaś?) Myślę, że parę rozmów z kimś takim nie zmniejszy cierpienia, ale mogłoby Ci pomóc przez nie przejść.
Modlę się za Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Gość julia.83

Raptusku.. To co się wydarzyło absolutnie nie jest twoja wina!!!!!gdyby to od ciebie zależało nigdy by się nie wydarzyło.niestety w szpitalu jestesmy zdani na lekarzy i im ufamy,choć nie zawsze.my tego warci :-( Jesteś bardzo dzielna, i musisz być silna dla synka.nie jestem w stanie sobie wyobraxic co czujesz..Ale na pewno nie możesz sie winić !!!!też uważam że psycholog może pomóc.czasem lepiej wygafav sie obcemu,wiem coś o tym.łatwiej porostu.jestem myślami przy tobie raptusku..spokojnej nocy.

Odnośnik do komentarza

Raptusku nie znam słów, którymi mogłabym ukoić Twój ból :'(, strata jest przeogromna. Ale uwierz nie masz sobie nic do zarzucenia. Przyjechałas do szpitala na czas..tylko lekarze zawiedli. Masz w niebie aniołka, który czuwa nad Wami. W domu masz synka dla, którego jesteś całym światem.
Pomyśl o kimś zaufanym, któremu mogłabyś się wygadać, wyplakac, dać ujście emocjom, może psycholog, przyjaciółka. Bardzo Wam współczuję i modlę się aby Wasza rodzina przeszła bez szwanku przez tą życiową próbę. Trzymaj się kochana, jak potrzebujesz wirtualnego kopa to Ci go wysyłam, to nie Twoja wina!!!. Pamiętaj, że tu jesteśmy i Cie wysluchamy, jak umiemy tak wesprzemy.

Odnośnik do komentarza

Raptus, kochanie musisz byc dzielna dla Oli. Ona czuje Twoje zle emocje. Teraz juz nic nie cofnie czasu, musisz nauczyc sie zyc z tym co Cie spotkalo.
Wiem ze to marne pocieszenie, ale zobacz ja podnioslam sie po smierci mojej Lilianki, po 4 miesiacach zaszlam w kolejna ciaze i teraz mam dwa skarby przy sobie - nie potrafilam donosic ciazy pojedynczej, mala udusila sie pepowina, a podwojna mi sie udalo.
Musisz sporobwac myslec o tym co bedzie, a nie o tym co bylo. Nie wolno Ci sie cofac do tylu, musisz robic male kroczki na przod. Bol w sercu bedzie do konca zycia. Ja nadal mam dni ze rycze jak pomysle o tym ile zlego mnie spotkalo w zyciu, jak pomysle o tym ze nie moge przytulac mojej Lili. Ale kocham moje blizniaczki i nie wyobrazam sobie zycia bez nich. Musisz dziekowac Bogu za to ze lekarze konowaly nie doprowadzily do smierci dwojki dzieciaczkow.
A teraz popatrz na mala, usmiechnij sie bo zycie jest piekne. Czeka Cie jeszcze wiele pieknych chwil a ja wierze ze za jakis czas odwazysz sie i bedziesz miala kolejne dzieciatko ktore obdarzysz ta miloscia ktora byla zarezerwowana dla Twojego aniolka

http://www.suwaczki.com/tickers/34bwkw7i4qe26vfa.png

Odnośnik do komentarza

Raptus Kochana jesteś bardzo silna kobieta. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co musiałaś czuć, co czujesz i będziesz czuć nadal bo miłość matki jest największą i bezgraniczna. To normalne że pojawiają się takie uczucia. Nie było w tym ani troszkę Twojej winy i nie możesz tak myśleć. Gdyby to zależało od Ciebie nigdy by się tak nie skończyło. Pamiętaj ze masz cudowna kruszynke przy sobie dla której musisz być silna. Po każdej burzy wychodzi słońce i u Ciebie się ono pojawi. Czasami warto wyrzucić z siebie wszystkie złe myśli i emocje aby móc ruszyć dalej. Twój Aniolek zawsze będzie w Twoim serduszku. Ściskam Cię mocno:*

Odnośnik do komentarza

Dziękuję dziewczyny, jesteście kochane :*!
Dziękuję za wiarę w moją osobę, dziękuję że w ogóle jesteście. Ale muszę Wam napisać, że nie czuję się ani silna ani dzielna,każda z Nas by zniosła śmierć dziecka, bo musiała by to zrobić, jedno wiem na pewno gdyby nie synuś, nie wiem gdzie bym się znalazła, czy w psychiatryku czy może ze sznurem na strychu... dziękuję Bogu co dnia za ten mały cud, który jest dla mnie całym światem, każdy jego uśmiech jest jak plaster na moje wciąż krwawiące serce, ale zawsze ale to zawsze z tyłu głowy mam córkę, wciąż na cmentarzu wylewam morze łez, mój mąż łamie się po dziś dzień i ze łzami w oczach bądź na policzku mówi o córce z drżącym głosem. Tak wiele kosztują Nas same wspomnienia o tamtych dniach,nie wiem jak daliśmy radę przetrwać ten czas. Myślę że z podłogi pomagał podnosić Nam się Nasz okruszek który na tamtą chwilę wygrzewał się w inkubatorze, siedziałam przy Nim po 20h na dobę, nie wiem jak dawałam radę funkcjonować, wyganiały mnie położne abym szła się przespać, nigdy z tego nie korzystałam. Musiałam być, widzieć, kontrolować czy nie dzieje się mu krzywda. Pamiętam jak pewnego ranka weszłam do pokoju z inkubatorami i nie było inkubatora mojego dziecka, zbledłam, brakło mi tchu, łzy napłynęły, zaczęłam szukać go wzrokiem, pokazała mi go położna- dobrze widziała że krew spływa mi z głowy, przestawiły mi mojego okruszka tak, aby było mi wygodniej, zwykłe krzesło zamieniły na duuuuży wygodny fotel, tylko ja takowy miałam, przy żadnym dziecku taki nie stał, ale też przy żadnym dziecku nie widziałam długo przesiadujących rodziców,może tak było dlatego że nie czuli takiego strachu jak ja?! Nie wiem.
Czytam Was i "zazdroszczę" zazdroszczę tych dni kiedy macie dość, kiedy Wasze pociechy obsypują Was uśmiechami, kiedy jesteście zmęczone. Tak bardzo chciała bym cofnąć czas, choć raz cofnąć ten zasra...ny czas, wsiadłabym w samochód który stał na podwórku i pojechałabym sama po pomoc,tyle czasu zmarnowałam czekając na karetkę... dopiero dziś mąż przyznał mi się że jadąc do Nas o mało nie spowodował wypadku, ledwo uszedł bez uszczerbku... A jak pomyślę sobię żę muszę o wszystkim opowiedzieć ludziom, którzy będą patrzeć na mnie jak na osobę "zmyślającą", serce mi pęka,a mózg woła o wycofanie się...ale nie chcę aby ta kobieta która śmie nazywać się "lekarzem" nie zrobiła nikomu więcej krzywdy,a taka mała bezbronna kruszynka nie musiała zapłacić za błąd ludzi którzy nie powinni być w tym miejscu,w miejscu w którym powinno się pomagać.
Marzyłam o dużej rodzinie takiej 2+3, nigdy jej mieć nie będę, wiem to już dziś, bo boję się zawalczyć o kolejne małe dzieciątko,mimo ogromnego pragnienia, nie jestem wstanie zabić w sobie strachu w obawie przed stratą dziecka, wiem że każda ciąża jest inna, wiem że kolejna może być bez komplikacji, wiem że rzadko coś dwa razy się zdarza... jednak nie umiem, nie potrafię sobie nawet wyobrazić bycia w ciąży.
Dziękuję Wam za modlitwę, to dla mnie wiele znaczy, baardzo wiele. Bogu dziękuję, że ocalił mój cud,który teraz śpi z miną anioła. Mam nadzieję że mój drugi cud tuli teraz w swych silnych ramionach...wiem że kiedyś się spotkamy, wierzę w to, mam nadzieję że poznam moje dziecko od razu jak znajdę się po drugiej stronie tęczy, wtedy mocno ją utulę i nigdy nie puszczę, moją małą córeczkę.
Ale przymuliłam, nie chciałam, ale proszę Was abyście trzymały za mnie kciuki w środę.

A tak poza tym to szczęśliwe forum, forum o dzieciach, więc już się "prostuję" i chowam swoje lęki, żal, cierpienie głęboko w sercu.

P.S. Piszecie o rozmowie z "trzecią osobą", ja jestem mało wylewną osobą, nie potrafię otworzyć swojego serca w relacji "oko w oko", ciężko mi się z tym żyję ale inaczej nie potrafię.

Odnośnik do komentarza

Raptus ściskamy, jesteśmy z Tobą myślami i modlitwą. Masz prawo do każdej chwili słabości po tym, co Cię spotkało. .. I do przeżywania tego dokładnie tak, jak potrzebujesz. :* A forum jest od tego, żeby pisać tu i wszystkim i jeśli w minimalnym stopniu może Ci to pomoc, to jest właściwe miejsce.
Życzę Ci duzo siły. :*

Odnośnik do komentarza
Gość julia.83

Ah Raptusku..czytam Cie i łzy same napływają do oczu :'( brak mi słów. Pozwól sobie na żałobę,płacz kiedy potrzebujesz,bedzie dobrze.masz synka i dla kogo żyć. Ściskam Cie mocno.w środę wszystkie będziemy myślami przy Tobie. Bądź silna!!!!

Odnośnik do komentarza

Raptus ściskam mocno i za środę też mocno trzymam kciuki. Wiem co czujesz...., wiem przez co przeszłaś i przechodzisz teraz. U mnie jednak zdarzyło się coś na co ja ani lekarz nie miał wpływu, poprostu mojej Amelce serduszko przestało bić...jedni lekarze twierdzą TTTS inni, że może jakiś zator albo zawał. Teraz już się nie dowiem. U Ciebie było inaczej...., dlatego Ty musisz być silna i nie pozwolić, aby niby "lekarz" zrobił coś tak okrutnego kolejnej malutkiej istotce.
Powiem Ci, że ja w szpitalu miałam spotkania z psychologiem, pierwsze było trudne, tylko mój płacz i szloch, potem ta Pani psycholog przychodziła co jakiś czas, już było łatwiej, potem była nawet przy porodzie, przychodziła do mnie po cc, pytała jak mała. Chociaż też jestem osobą raczej zamkniętą i bez płaczu o takich trudnych sprawach nie potrafie rozmawiać, bo od razu ściska mnie w gardle, po paru takich spotkaniach było mi łatwiej.....Moja Amelka zmarła w moim brzuszku dokładnie 21.07, a moja Ula urodziła się 21.10. Dokładnie równe 3 miesiące żyłam w strachu....każdy dzień skreślałam w kalendarzu, liczyłam tygodnie, i tylko sobie powtarzałam aby wytrzymać jaknajdłużej.... Bardzo dużo się modliłam, za każdym razem jak jechałam do szpitala to najpierw szłam do kaplicy szpitalnej, modliłam się, a dopiero potem na badania..., jak leżałam w szpitalu od 31 tyg codziennie chodziłam do kaplicy, różaniec zawsze miałam w ręce. Dzisiaj wiem, że wiara pomogła przetrwać mi to wszystko. Moja Ula jest dla mnie CUDEM. Ciąża jednokosmówkowa, jedno łożysko i przez tyle czasu nie doszło do żadnego zakażenia...CUD i tylko tak sobie to tłumaczę i cały czas dziękuję za to Bogu, chociaż cały czas się obwiniam, że za mało dziękuję, że powinnam więcej dziękować, że ją mam. Całą, zdrową, śliczną, uśmiechniętą, piękną, cudowną....mogłabym tak bez przerwy pisać. Wierzę w to, że Ula ma na górze swojego Anioła Stróża, siostrzyczkę Amelkę, która nad nią czuwa i całe życie będzie ją wspierać. Ściskam Cie mocno, musimy się trzymać, mamy dla kogo...popatrz na synka :)

Odnośnik do komentarza

Raptus, Drogie Dziewczyny,
łzy płyną mi po policzkach. Chyba nie ma słów, które mogłyby oddać to co czujesz Ty i Twój Mąż. Nie jesteście niczemu winni. Przecież każda z Nas dbała o siebie szczególnie w ciàży tak, aby stworzyć jak najlepsze warunki Maluszkom w naszych brzuszkach.
Jestem myślami z Wami.
Macie Synka - jest dla Kogo żyć. On daje Wam siłę.
Jeśli jesteś osobą zamkniętą to może właśnie przelanie uczuć na papier będzie dla Ciebie najlepszą formą catarsis. Czas leczy rany - Amelka pozostanie na zawsze w Waszej pamięci.
P.S. Mnie też nie miało być na świecie. Moja Mama straciła pierwsze Dziecko - Ewę - zmarła w noc po narodzinach. Mama bała się ponownie zajść w ciążę bo myślała tak jak Ty, że to Jej wina i obawiała się, że sytuacja się powtórzy. Mimo to ja jestem. Urodziłam się po 2 latach od tego zdarzenia - Mama znalazła w sobie siłę. A ja czy w szczęśliwych, czy trudnych momentach proszę starszą Siostrę o pomoc, o to abym dokonała właściwego wyboru. Jesteś silna, dzielna i nie jesteś sama. Ściskam mocno.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny czytam Wasze historie i łzy same płyną. Jakie te życie jest niesprawiedliwe. Trzymam kciuki za Was, oby ból jaki przeżywacie zmalał na tyle aby dało się z nim żyć. Wasze aniołki wiedzą jak bardzo je kochacie, trzeba myśleć, że po drugiej stronie jest im lepiej, nie cierpią.

Raptus trzymam kciuki za środę..trzymaj się kochana :-*

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny :) meldujemy sie baaardzo dawno nieaktywni Tadzio i Oleniek. Chłopcy 10.02 skończyli pol roczku! A pamietam jak w ciąży szukałam tu wsparcia i porad. Niesamowite jak czas płynie...
Raptusku, mysle o Was mocno, bądź dzielna na tyle na ile mozna być w tej sytuacji (mam na mysli przesłuchanie) dla mnie jestes bohaterka! Masz wspaniałego synka i życzę Wam wszystkiego co najlepsze.
Monis ile maja teraz Twoi chłopcy? Pozdrawiam Was wszystkie :)

Odnośnik do komentarza

Raptus, wszystkie myslimy o Tobie ciepło i trzymamy kciuki. Ponoć czas leczy rany. .pewnie ból nie zniknie, ale może z czasem stanie się znośniejszy, pamiętaj, że masz małe szczęście w domu dla ktorego musisz być dzielna, ściskam.

Dziewczyny, a ja mam takie pytanie do Was. Jestem totalnie zielona jesli chodzi o szczepienia, pierwsze badania itp. Skąd będę wiedziała co i kiedy? Czy to mówi położna jak przychodzi do dzieci? Czy jest to gdzieś w ksiazeczkach zdrowia dzieci rozpisane? I czy te książeczki dostaje sie w szpitalu czy gdzieś je muszę wcześniej kupić? Aha, i czy polozna przychodzila do Was przed porodem?

Odnośnik do komentarza

Karola chyba ściągnęłam Cie myślami, ostatnio zastanawiałam się co u Was? Napisz coś więcej, co u Was słychać? Jak się czujesz?

Moi chłopcy 18.02 skończyli rok. Szok jak to szybko zleciło, wczoraj dmuchali swoją pierwszą świeczkę. Maciuś, który zawsze jest ostrożniejszy, bardziej strachliwy przyjął radosne "sto lat" z uśmiechem, Łukaszek, który zawsze jest uśmiechnięty rozplakal się. Impreza się udała :-D. Łukaszek wyciągnął ciągnik (zawód po tatusiu - wszyscy się śmieją, że już wiadomo na kogo tatuś ma przepisać hektary)..Maciuś sięgnął po długopis, będzie intelektualista po mamusi ;-).

Kasia wszystkiego odnośnie szczepień, zaleceń dla dzieci dowiesz się z wypisu. Książeczka zakładana jest przez szpital przy narodzinach. Co do położnej dowiedz się już teraz, bo położna, która jest w twoim rejonie może przyjechać jeszcze przed porodem.

Odnośnik do komentarza

Kasia powiem Ci jak było u mnie - położna mam z polecenia- dostalam do niej nr od kolegi i zadzwoniła koło 6 miesiąca, przyszła na jedną wizytę jeszcze jak byłam w ciąży, powiedziała co będzie potrzebne po porodzie do pielęgnacji dzieci, jak będzie przebiegał poród przez CC, ogólnie dużo mi dała ta wizyta.
Książeczki zdrowia dają w szpitalu, przy wypisie musialam podać do jakiej przychodni chce zapisać dzieci i podać nazwisko lekarza ( chociaż jeszcze nie wiedziałam czy nas przyjmie). Dzien- dwa po powrocie do domu z dziecmi mąż wszystko załatwiał ( trochę tego było)- lekarz nas przyjął i musiał wypisać skierowanie na badanie bioderek, ustalono wizytę szczepień i pierwszej wizyty. Zapisalismy chłopaków na bioderka - chociaż musieliśmy prywatnie bo długa kolejka a trzeba zrobić między 4-6 tygodniem ( tak położna nam mówiła) ,ale skierowania przydadza się na jeszcze kolejną wizyte.Trzeba odebrać akta urodzenia, zgłosić dzieci do ubezpieczenia. Było trochę biegania i jak to u nas biurokracji :-\

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...