Skocz do zawartości
Forum

Francja


Rekomendowane odpowiedzi

TO śmieszne..ale napady tęsknoty za Polską zawsze wiążą się z tęsknotą za rodziną, przyjaciółmi. Zadko który z moich znajomych tęskni za krajem jako takim. Wszystkich odstrasza brak kultury polaków, syf, co widac szczególnie w komunikacji miejskiej.. Ja z moim widocznym już brzuszkiem mogę tylko pomażyć o miejscu siedzącym.. Babcie biegną prawie sprintem do tramwaju czy autobusu, a gdy znajdą sie juz w środku zaczynają sapać, kuleć, stękać, jękać.. i nawet zwracać uwage młodszym aby ustapili im miesjca, oskarżając o brak kultury.
Dzisiaj spokojnie sobie siedziałam(jak żadko) podczas gdy pewna starsza Pani z wyżutem skoczyła na mnie niczym lwica, że resztka kultury nakazuje ustąpić miejsca straszej i chorej osobie.. Ja na to odparłam, że jestem w 5 miesiącu ciąży, i podróż na stojąco może zagrozić mi i mojemu dziecku... Kobiecina pokręciła głową i nadal patrzyła czekająć aż nie wytrzymam i wstanę.Zapadła cisza,podczas gdy pewien starszy Pan dodał "I co się kobieto patrzysz, jak miałaś siłe biec do tramwaju to teraz stój, daj dziewczynie odpocząć"... Jak widać... W takich sytuacjach aż odbiera człowiekowi słów, żeby to skomentowac.. Ciekawe czy we Francji taka sytuacja jest tez na początku dziennym?
NIe mam dużo doświadczenia, ale nie wydaje mi się..

http://www.suwaczek.pl/cache/9dcb3fae61.png
http://www.suwaczek.pl/cache/8e9604386d.png
http://www.suwaczek.pl/cache/98bda9a4a3.png

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny
Znam ten ból jeśli chodzi o jazdę w ciąży w komunikacji miejskiej takiej jak Warszawa. Nie małam okazji jeździć komunikacją miejską we Francji> Jeśli chodzi o brud, to faktycznie w małych miasteczkach jest czysto i schludnie wręcz perfekcja. Jeśli chodzi o Paryż, takie syfu to ja nie widziałam w Warszawie.< Śmieć na śmieciu> Widziałam dzielnicę w której było gorzej niż po niedzielnym targowisku na stadionie dziesięciolecia.

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

Ulalala przypomnialas mi jak jakos okolo 7 miesiaca ciazyjechalam w pl pociagiem z Bydgoszczy do Gdyni i ciagnelam po schodac walize...dwoch chlopakow ok.20 letnich przebieglo kolo mnie ze smiechem ,krzyczeli :trzeba bylo mniej zrec gruba swinio...byla zima wiec bylam opatulona po uszy i moze slabo widac bylo ze moj brzuch to nie wynik obzarstwa a moj synek...chamstwo na maksa,ale takie egzemplarze znajdziesz wszedzie .Najwieksze chamstwo jakie widzialam do tej pory w fr czy w Niemczech to Araby albo Turki...pewnie zaraz na mnie skoczycie ale moge powiedziec ze jestem RASISTKA .
W Polsce najgorsze jest to ze jak sie juz tam natkniesz na chamisko to bedzie to nasz rodak :(
Co do komunikacji miejskiej to nie korzystam w fr wiec nie wiem jak to wyglada,w Niemczech bylo ok ale tez zdarzaly sie dziewne sytuacje,taki juz chyba urok duzych miast.

Odnośnik do komentarza

hihi, ja w Paryzu mieszkalam chwilke, nie za dlugo ale na tyle by nie raz stwierdzic ze tam faktycznie syf brud i malaria :)
ale mysle ze nie tylko w Paryzu

u mnie w Tours jest w miare ok, oczywiscie zdarzaja sie sytuacje o jakich piszecie ale nie zbyt czesto
w autobusach sa miejsca oznaczone siedzace dla osob niewidomych niepelnosprawnych +kobiet w ciazy i w ciazach nie raz z nich korzystalam. w sklepach sa kasy dla kobiet w ciazy i osob ew niepelnosprawnych. Generalnie ludzie tego przestrzegaja.
Ale jasne, ze jak sie jedzie wieczorem autobusem przez jakas dzielnice troche "goraca" to moze sie zdarzyc ze grupy mlodych luzakow zaczepiaja, chamsko probuja prowokowac...
Ja nie jestem specjalnie rasistka ale faktem jest ze Arabowie czesto sami zapracowywuja na opinie jaka maja, nie bez przyczyny slyszy sie w kolko o rozrobach, rozruchach itp w tych samych dzielnicach w ktorych mieszkaja Arabowie. Juz nie wspomne, ze czesto to oni zajmuja sie handlem trawki itp, oczywiscie zeby nikt mnie nie zlinczowal, Francuzi czy inne narodowosci tez w tym maczaja palce, ale kazdy wie ze to z Maroka Tunezji czy Algierii przychodzi do Fr kanabis ;)

Odnośnik do komentarza

Meg, ten watek na forum otwarlam 2 lata temu, dopiero kilka miesiecy temu cos sie tu tak naprawde ruszylo!! wiem ze sa inne fora i tam jest troche Polek z Francji, mnie jakos nie ciagnie specjalnie do Polakow, tutaj w Tours tez sa, ale kilka lat temu gdy spotkalam to ich zgrupowanie, nie spodobali mi sie. Moze jestem bezczelna, moze dumna, sama nie wiem, ale to byli ludzie ktorzy tylko pokazywali ile to sie dorobili, czego to nie maja, a przeciez nie o to chodzi. W ub roku poznalam Polke, z synkiem rowiesnikiem mojego Natanka, przyjechala do domu, spedzilymsy mile popoludnie. Zreszta to nawet ona mnie jakos odnalazla (przez "nasza klase"). W pierwszym maliu powiedziala mi ze to nic zobowiazujacego, ze sie spotkamy i jak nie mamy nic ze soba wspolnego, to zakonczymy znajomosc. Widzu=ialysmy sie raz. Naprawde milo spedzilysmy czas. Miala do mnie oddzwonic zebysmy znowu sie spotkaly, tym razem u niej. Czekam nadal na telefon, bedzie rok.... :) na NK poslalam jej raz czy dwa wiadomosc, bez echa. My jestesmy zupelnie przecietna rodzina, mamy maly domek i duzy kredyt, prace najzwyklejasza... A ona meza Francuza jak ja, ale maja wlasna restauracje, do tego on dobra partia, do Polski jezdza czesto, chyba nie ten sam swiat, a myslalam ze takie rzeczy nie maja znaczenia... Wiec znowu sie rozczarowalam wiec juz machnelam reka na Polakow. Glupio ale juz tak zostanie. Ah, znam jednego, we FR od 25 lat, pije jak dziad................ :/

u mnie nie ma sklepow z polskimi produktami, w Paryzu sa, w Paryzu autokary dowoza komu chce polkie produkty, sa msze po polsku, sa polskie koscioly. U mnie nic z tych rzeczy. Tzn msza jest gdzies w jakims kosciele na Boze Narodzenie ale to chyba tyle.

Odnośnik do komentarza

Monikouette, rozumiem Cię. W prawdzie jestem tutaj zaledwie rok i 5 miesięcy to większe kontakty mam z francuzami. I chyba dobrze, bo na polakach za granicą nie za bardzo można liczyć. Na początku pomagała nam jedna polka - było to w Nevers. Wprowadziłam na stroszeczkę w świat francuski> miała z nami lekcje języka francuskiego - jak lekcję się skonczyły to i ona pzestałą się nami interesować. troszeczkę bolało bo wydawało mi się że na prawdę z nami się zaprzyjaźniła
Na pewno Ci o tym jeszcze nie pisałam że do Francji trafiłam przez agencję pracy - która nas troszczkę przerobiła. Agencja obiecywała znależć pracę, załatwić papiery i zorganizować kurs języka francuskiego.trwało może to 3 miesiace - tłumaczenie, pozwolenie na pracę i znalezienie pracodawcy. Po podpisaniu umowy z pracodawcą agencja oświadczyła że nie moze nam zorganizować kursu - no i tragedia. Z mężem złożyliśmy wymówienia w naszych pracach, byliśmy bez pieniędzy, ponieważ mąż pracował przez rok sam, ja byłam na wychowawczym. Został nam tylko zaryzykować i spróbować zawsze mogliśmy wrócić.
Pierwszy szpital to tragedia - po 4 miesiącach podziekowali mojemu mężowy argumentując to że słabo mówi po francusku. Myślę jednak że miało to inne podłoże. Kontakty z pracownikami. Łukasz pracował z niewidomym rehabilitantem (czegoś takiego jeszcze nie widziałam)> Mój mąż jest raczej cichy nie wiele mówi po polsku a co mówić po francusku. Nie wiem co się tam tak na prawdę wydarzyło , ale mój mąż był bardzo nieszczęśliwy.
Więc zaczeliśmy szukać innej pracy.
Po kilku dniach praca była - ta aktualna - nasi znajomi ją znależli. Teraz Łukasz pracuje ze swoim kolegą ze studiów , wszyscy są zadowoleni i to jest najważniejsze.
Mnie znalazła pracę dyrektor ( francuska) mojego Łukasz. Pojechała ze mną do mojego przyszłęgo pracodawdy na rozmowę. I wszystko jest dobrze jak narazie - od roku pracuję w Beaupreau.
Czasami tęsknię za moją pracą w Warszawie. Tam miałam duże mozliwości> Po powrocie do pracy miałam otworzyć doktorat. Miałam już jedną poblikację. Miałam możliwośc pracy rónymi technikami które znam. Było na prawdę przyjemnie.Teraz tak nie jest. Czasami się zastanawiam , czy moja przaca ma sens. Pracuję ze staruszkami i z niepełnosprawnymi ale dorosłymi ( upośledzenie ruchowe i umysłowe). Z geriatrią jest jak jest - dzisiaj żyje jutro -nie. A z upośledzonymi 60- latkami za dużo nie zrobisz. To mnie zabija. Kocham moją profesję, ale nie w takim wydaniu.
Ale to nic> tutaj możemy godnie zyć> W polsce pensja w szpitalu - jest pensją głodową. Tutaj moje dzieci mogą mieć więcej niż by miały w polsce> a i my mie musimy patrzeć na to czy rodzice nam pomogą.
Zyjemy tutaj jak przeciętna rodzina , ale to nam wystarcza.
Dzięki że mogłam się trochę wygadać. I przepraszam że Ciebie zanudzałam swoją historią - to chyba ciąża tak na mnie działa.
A propos francuzów - mamy koło nas wspaniałą francuzką rodzinę, na którą zawsze możemy liczyć. I to jest wspaniałe.

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

Meg, nie zanudzasz mnie absolutnie!! z przyjemnoscia czytam o Tobie i o innych dziewczynach, nie zawsze wszystko jest rozowe i wlasnie mysle ze dobrze jak sobie czas tu wylejemy nasze msutki a nie tylko radosci, przynajmniej nie ma zaklamania ze wszystko takie piekne i kolorowe. A czy to tylko ciaza tak na Ciebie dziala, mysle ze nie tylko. Mysle ze pewne rzeczy ktore siedza w glebi nas sa latwiejsze do wyciagniecia na ekranie monitora a nie prosto w oczy, wiec na pewno latwiej jest cos powiedzic tutaj mnie niz nawet bliskiej znajomej...
no ale to moja (sprawdzona) teoria :D

a swoja droga, myslalam ze mowicie bardzo dobrze po fraocusku ze sie tak wybraliscie oboje do pracy w tym zawodzie :D no widzisz jak czlowiek sobie sam czasem cos ubzdura :) najwazniejsze ze jestecie szczesliwi. Ale masz racje, w Twoim zawodzie, ktory jest bardzo konkretny i z ewolucja, nie mozna chyba stac w miejscu. ja mysle ze po pewnym czasie jak juz bedziesz biegle wladac fr to zmienisz prace na cos co bedzie Cie naprawde zadowalalo, powolutku dojdziesz do tego!! niby dlaczego nie?

wiesz, ja jestem z zawodu nauczycielka francuskiego. W pl skonczylam studia w tym kierunku. A tutaj nie mam z tym nic wspolnego. Nie wiem czy tak naprawde chcialam pracowac w tym zawodzie. Bardziej myslalam o tlumaczu, ale potem poznalam mojego przyszlego ex meza Francuza (na studiach w Paryzu wlasnie) i po pbronie pracy sie pobralismy i wyjechalisy do FR bo on w PL z brakiem jezyka nie mogl znalezc zadnej pracy poza .... murarzem :lup:

we FR nauczycielka francuskiego to nie ma nic wspolnego z ta, ktora tutaj uczy tego jezyka. Bo ja ucze fr tych, dla ktorych to jest jzezyk obcy. Wiec zero mozliwosci no chyba ze na uniwersytecie dla obcokrajowcow ale to tylko praca sezonowa. I tym osto sposobem moje studia pozwolily mi "tylko" pojechac do Fr bez barier jezykowych a pracuje tutaj od dawna z zawodzie dekoratorki porcelany :lup: moja praca nie jest tez szczegolnie interesujaca ale wychodze z zalozenia ze nie musze sie spelniac w zawodzie, jesli spelniam sie poza praca, w domu jako zona, mama i na plaszczyznie hobystycznej, moja pasja dostarcza mi duzo radosci a czasem i pieniedzy. Wiec jakos to to wszystko wyposrodkowalam i nie wiem czy tak to juz zostanie czy kiedys zmienie zawod i bede robic cos innego.... zycie pokaze ;)

w kazdym razie zycze nam wszystkim zebysmy byly szczesliwe, najprosciej jak to mozliwe byleby trwale :D

Odnośnik do komentarza

Meg, popieram Monik..Słowa prosto z serca czyta się z zapartym tchem. To sztuka otworzyć się i wylać te najbardziej zalegające smutki.. Dobrze, że jest takie miejsce gdzie możesz o tym opowiedzieć. Jestem pewna, że każda z nas czytając Twoje słowa udzieliła Ci mentalnego wsparcia.Ja tez podchodzę do tego forum bardzo personalnie. Cieszę się, że znalazłam miejsce gdzie spotykają się takie kobietki jak ja. Tu każda z nas może poczuć pewną współnotę :-)
:orchestra:

Jeżeli chodzi o TWoją pracę to na prawdę szkoda.. O krok od doktoratu, a tu spadek i stopień niżej.
Praca ze starszymi w Twojej profesji może odebrać człowiekowi motywację.. Ale też wierzę, że za pare lat, kiedy język francuski będzie przychodził Ci bez żadnych problemów, znajdziesz coś lepszego. TEraz barierą jest język. ZObaczysz, niedługo zaczniesz myśleć po francusku tak jak MOnik, będziesz miała więcej siły żeby zawalczyć o to czego pragniesz :-) Trzymam kciuki.

U nas na szczęście sprawa pracy wydaje się narazie rozwiązana.. Mąż jest informatykiem, od początku roku pracuje w Paryżu, ma niezłą pracę. Jego pensja wystarczy na zaspokojenie naszych potrzeb, bez szaleńśtw. W polsce założyliśmy firme, sp.z o.o. o specjalnosci informatycznej w ramach ktorej maz stworzyl portal internetowy, ktory z czasem ma przynosic zyski.Ja przetłumaczyłam całą tą stronę i stworzyłam teksty.. Docelowo mam sie zajmowac obslugą tego portalu.. Mamy tez w glowie kilka pomyslow na biznes, ale do tego, muszę mieć czas...
Własnię końćzę prawo i Administrację, do tej pory pracowałam jako Manager, czy asystentka prezesa.Znam dobrze język fr, i tragicznie źle język francuskie :-) . Lecz sprawa mopjej pracy odsunęła się na drugi plan. Uważąm, zę na pracę nigdy nie będzie za późno.. Mam całe życie żeby pracować.
W tej chwili najważniejsza jest rodzina. Mam maluszka, który za rok pójdzie do przedszkola, a w brzuchu następny aniołek, którym będzie trzeba się zaopiekować. To jest mój priorytet. Kiedy Dzieci będą trochę większe, zajmę się swoim biznesem..I wierzę że w tym czasie nauczę się też francuskiego.. A narazie wystarczy nam pensja meza, oby miec co jesc i gdzie mieszkac.

Meg, czuję się dobrze! Brzuszek rośnie trochę szybciej niż w pierwszej ciąży(waga też :P), dłużej byłam osłabiona i wymiotowałam(ok 4 miesiące). Ale wszystko na szczescie wrociło do normy. Teraz czuję się super, poza tym że dość szybko się męczę i potrzebuje duo więcej snu (co nie jest łatwe). Na tą chwilkę na wadzę skoczyło 6kg! :D i idzie dalej. Ale przestałam się przejmować. Wiec że potem z dwójką dzieci w domu, kiedy będę karmić, waga spadnie jak szalona.. Po Artusrku spadło mi 10kg..wiec w rezultacie ważyłam mniej niż przed ciąża.. NIe orzejmowałam się tym za bardzo, i jak wiadać, słusznie.

Usg mam w ten czwartek, będzie to 21 tydzień, więc dowiem się co mi tam konkretnego siedzi w brzuszku :-) Chyba że się tak ustawi boabsek że figę zobaczymy :-)

Tymczasem podrawiam was kobietki, i miłego dnia.
W Wawie dzisiaj zimno! Rano padal sniej, bylo ok -8'C, teraz nie pada ale nadal ok -6'C.. brrrrrr BYłam z malutkim na chwilkę na dworzu, ale jest taki nieprzyjemny wiatr, że zabawa w śniegu odpada, więc wróciliśmy. We francji będziemy mieli mały ogródek, więc tam będziemy się bawić (o ile będzie śnieg!!) :D

http://www.suwaczek.pl/cache/9dcb3fae61.png
http://www.suwaczek.pl/cache/8e9604386d.png
http://www.suwaczek.pl/cache/98bda9a4a3.png

Odnośnik do komentarza

ulalala, fajnie ze sytuacja pozwoli Wam na funkcjonowanie bez specjalnego martwienia sie o to co na drugi dzien :) u nas niestety musimy pracowac oboje ale nie narzekam, nie ma nic bez niczego, gdybysmy mieli jakies mieszknaie wynajete to czynsz bylby nizszy i moglabym np byc na wychowawaczym, a ze mamy dom i kredyt to sila rzeczy koszta duuuuzo wyzsze i pracowac trzeba. Do tego moj m pracuje, nie pracuje. Od pol roku jest bez pracy, kwestia kryzysu ekonomicznego i pracodawcy ktory okazal sie byc zwykla swinia, ale duzo by o tym pisac. W kazdym razie od 2 miesiecy K jest na szkoleniu, calkiem zmienil branze i sie szkoli w elektryce i energiach (euhh nie wiem jak to po polsku??) wznawialnych-ekologicznych, wiecie kolektory sloneczne itp.... Wiec ma 3 dni szkoly a dwa dni stazu w przedsiebiorstwie. Wiec latwo nie jest bo ma jednak status bezrobotnego na szkoleniu, assedic placi jak placi.... no ale mogloby byc gorzej :)

to forum to moj drugi dom, nawet bardziej niz moj polski dom, to moj pierwszy polski dom, to taka moja przystan, znam juz tutaj tyle ludzi, z ktorymi sie trzymam od paru lat (jeszcze na innym forum zanim tamto padlo i przenioslysmy sie tutaj), sa mi blizsze niz polskie znajome z realu, wiedza o mnie wiecej niz moja matka :lol:

co do ciazy, ja w obu przytylam malo, w sumie 8kg na plusie ;) potem zrzucialam ale po drugiej ciazy mi zostalo, nawet jak mialam tak malo na plusie. Ale jakos mnie to nie stresuje. No ale tez nie karmilam, jestem z butelkowych mam ;)

uciekam polozyc malego na sieste, potem pranie, troche maszyny do szycia i gotowania i mam spokoj na wieczor. A jutro mam wizyte mojej starej polskiej kolezanki z czasow studiow, jest we FR na tydzien i do nas zajrzy na dwa dni :) fajnie sie sklada ze akurat jestem na zwolnieniu.
buziaki, bede pozniej!

Odnośnik do komentarza

Heh, pozno ta siesta, ladnie Ci spi w nocy? :-) Moj Artek spi ok 13, zaraz jak zmeczy obiadek.
A własnie! MOże wy mi pomożecie... NIe mam kompletnie pomysłów co mu gotować..
Ma juz dwa latka ale jest skubaniec taki wybredny, że mi ręce opadają.
Gryzie tylko to co mu smakuje, inne rzeczy wypluwa albo się krztusi.
Ostatnio je prawie cały czas to samo, aż mi go szkoda, ale co nowego nie zrobię, to klapa..
Powiem wam co je, może ułatwi to wam zasugerowanie czegoś innego.
Śniadanko (ok 8.30-9.00) je buleczke z maslem i dzemem, popija mlekiem.
Czasami jest to kaszka na mleku, lub kawalek ciasta, albo tylko kakao.
Potem obiadek o 12.00 to własnie problem.. Je wszystkie zupy, ale miksowane.Bo ziemniakami sie krztusi, tylko kluseczki gryzie i ryż łyka.
Czasami na obiadek zje też pasta carbonara, albo kluski w sosie smietanowo serowym z szynka lub parówki, które kocha; czasem gotowe jedzenie ze sloiczko, jakies spagetti, czy cielecinka itd
potem drzemka
Ok godz 16 je cos slodkiego, podobnie do sniadania, buleczke, hałkę, kaszke, jogurt, serek
Przed kolacją czasami zje jabłuszko, albo jakies łakocie, lizaka, czy ciszkopta.
kolacja ok 19-20 to samo co na obiadek.
Więc jak widzicie niewielkie mam pole do popisu.. Probowalam mu dac ostatnio rybe zmarzona z ryzem...ja uwielbiam..A on znadl tylko odrobie ryzu a rybe wypluwal.. CZasami je kanaepckzi z szynka.. NO i kocha słodycze :-(

Nie wiem co robić. JEst już duży, ma na gorze i na dole po 8 ząbków, a mam nie umie mu zrobić nic dobrego do jedzenia :-(
Kocha paste wszeslkeigo rodzaju, ale ja jestem wychowana na typowej polskiej kuchni, i nie umiem zadnych ciekaweych potraf z makaronem.. Ja jadlam wciaz polskie obiady ziemniaczki, surowka, kotlet schabowy/z kurczaka, bigos, mieso dudzone, pierogi, gulaz......Tylko Artus za bardzo miesa nie chce..
Ostatnio Artek zlapal kawalek kielbasy, i zjadl taki ok 4cm!Bylam w szoku.. Ma dziwny smaczek, ktorego nie pojmuje!POmozcie mi!! Bo strasznie sie boje co bedzie jak pojdzie do przedszkola :-(

http://www.suwaczek.pl/cache/9dcb3fae61.png
http://www.suwaczek.pl/cache/8e9604386d.png
http://www.suwaczek.pl/cache/98bda9a4a3.png

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny. W sumie to tak na prawdę na dzien dzisiejszy nie mam co narzekać> Zwłaszcza że dzidziuś w drodze.
Ja w mojej pierwszej ciaży przytyłam 9 kilo i nic mi nie zostało. również zrzuciłam po ciazy jeszcze 10 ale to tylko dlatego że moje dziecko miało atopowe zapalenie skóry i nie mogło przjmować produktów mlecznych, a ja razem z nim. Dwa lata karmiłam piersią. I od roku koniec skaza zniknęłajestem zadowolona> ale za to ja plus dziesięć kg bo wróciłam do wszystkiego czego wcześniej nie jadłam> a poza tym jedzenie tutaj jest bardzo dobrze, co widać po minie i moim mężu>
Teraz zaczynam 19 tyg i plus 3 kg.

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

Jak miałam praktyki w żłobku - bo przed ukończeniem studiów konczyłam szkołe medyczną dla opiekunek dziecięcych, to dla niejadków przygotowywliśmy taką zabawę w wspólne gotowanie> Dzieci mieszały w garnkach i rózne takie rzeczy i czasami potem chętniej próbowały przygotowywanych z nami potraw. Po za tym dzieci uwielbiają jak mogą same wybierać co ugotują z mamą> Oczywiście Ty musisz najpierw przygotować produkty do wybory, zabawa jest przednia.

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

Dzieci uwielbiają buraczki gotowane. Są tarte, miękkie i mają dobry smak> Na początku możesz je zetrzeć na tarce z drobnymi dziurkami, a później z grubszymi, jeśli je oczywiści lubi. To trochę może zastymulować naukę gryzienia, żęby się nie krztusił.
Marchewska gotowana z groszkiem to też przysmak dzieci.
Placuszki z jabłkiem albo z bananem lub placuszki z ziemniaków i sera białego - trochę to przypomina farsz do ruskich pierogów> Do tych placuszków możesz wykorzystać pastę jaką lubi twój synek.
Kotleciki z mielonych warzyw ( musisz wiedzieć jakie warzywa lubi Artuś, późiej możesz przemycać trochę mięska do kotlecika.
Leczo nie ostre, ale z kabaczkiem i mięskiem albo kiełbaską , na początku trochę zmiksowane , ale później nie by stumulować gryzienie - mówiłaś że próbował kiełbaskę ? W leczo masz trochę inne warzywka jak cukinia gotowana mięciutka - może mu zasmakuje. To takie przykłady może ci to pomoże.

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

OK, wielkie dzięki!Ale przypominam, że nie jestem doświadczoną kucharką. Więc kiedy słyszę o placuszkach, nic mi to nie mówi. Przepisy.... jak dla kompletnej ciapy :-)
Na leczo też potrzebuje przepisu.. Widzę, że jesteś niezłą kucharką! Zazdroszczę!!!
Ja ucze się cąły czas, a zaczęłam od pierwszej supki dla Artusia :-(

http://www.suwaczek.pl/cache/9dcb3fae61.png
http://www.suwaczek.pl/cache/8e9604386d.png
http://www.suwaczek.pl/cache/98bda9a4a3.png

Odnośnik do komentarza

o, i tutaj o jedzieniu :D

ulalala, na forum kulinarnym jest watek o potrawach dla dzieci kopalnia pomyslow i wyjasnien co i jak zrobic, dotyczny raczej wdrazania pierwszych stalych pokarmow dla 8-12miesiecy ale skoro Twoj dwulatek jeszcze nie jest za bardzo w temacie to mozesz uznac ze dotyczy to wlasnie jego :) nie mam linka ale poszukaj sobie w kulinarnym!!

Odnośnik do komentarza

Zostałam lepszą kucharką jak siedziałam na wychowawczym z małym.
Placuszki : ciasto naleśnikowe trochę gęściejsze - czyli jajka ( ja daję dwa ), mleko mąka, szczypta soli i cukier waniliowy. Jabłko lub banana obierasz kroisz w talarki obtaczasz w cieście i smażysz na oleju< Możesz też zetrzećjabłko i wrzucić je do ciasta, musisz mieć wtedy więcej jabłek i wykładasz na patelnie łyżka.
Drugi rodzaj - jak zostają ci ziemniaki z obiadu zgnieć je dodaj białego sera, smażonej cebulki. jajko, uformuj placuszki, obtocz w mące i usmaż.
Na leczo - gotujesz kiełbaskę z mięskiem cukinią, papryką, cebulą i pomidorami( pomidory dodajesz na końcu. doprawiasz . Jak masz wszystko miękkie i gotowe dodajesz jajko i mieszasz - oczywiści w trakcie gotowania , bo jajko musi się zsiąść. Jak masz dużą ilość lecza to dwa jajka, ale tak żeby nie było za gęste. I to wszystko

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

Meg, skad Ty bierzesz bialy ser???? czy to tylko przepisy z "tamtych" czasow podajesz????

a w ogole, dziewczyny, te ktore mieszkaja we FR i maja mezow FR, gotujecie po polsku? czy po francusku?? jak Wasi mezowie odbieraja polska kuchnie???
wiem, ze malo nas jest tutaj ale moze czegos sie dowiem?? z ciekawosci oczywiscie :D

moj K lubi polska kuchnie ale nie wszystko. uwielbia krokiety ale nie barszcz, uwielbia gulasz, pierogi, bigos, fasolke po bretonsku, zurek, leniwe, golabki.... to tak z pamieci. Ale u nas kuchnia polska to od swieta. Bo do wiekszosci przezpisow potrzebne mi sa polskie produkty a tych nie mam zbyt czesto :)

Odnośnik do komentarza

Widze ze tu o kuchni i niejadkach...moj synek tez miewa swoje zachcianki,zaczynam sie juz do nich przyzwyczjac bo jak byl malutki jadl wszystko bez krecenia nosem...
Teraz ziemlniaki sa blee a uwubiona potrawa to makaron z ...maslem...
Wiesz co Ulalala nie wiem jak podajesz swojemu synkowi posilki,moj ma 20 miesiecy i w swoim krzeselku siada sporadycznie,woli jesc z nami przy stole.Od okolo dwoch tygodni przestalam tez gotowac obiadki specjalnie dla hrabiego,je ot co my,no chyba ze serwuje jakas ekstreme(krwiste steki itp.) i od tej tez pory lepiej je i nawet brokuly(ktore zawsze wypluwal)sam sobie na talerz naklada i wcina.Do niedawna przecieralam jego obiadki ,zwlaszcza jesli bylo w nich mieso bo mialam pewnosc ze zje cale i balam sie ze nie pogryzie ale teraz je np.eskalopa pokrojonego na drobne kawaleczki,do tego fasolka gotowana,ziemniaki i marchewka .
Sproboj moze podac obiadek w calosci,nie zmielony ,moze synek cie zaskoczy.Co do ryby ja czesto pieklam w piekarniku filet z lososia z odrobina masla,warzywami ,zawiniety w papier do pieczenia i do tego ryz,moj synek to uwielbial chociaz nie jest fanem ryby.

Co do polskiego zarelka czsami zrobie jakas zupke,czesciej jednak gotuje uzywajac produktow tu dostepnych,nigdy nawet mieszkajac w Niemczech nie chcialo mi sie specjalnie szukac polskich sklepow spozywczych poza tym mi francuska kuchnia smakuje bardziej niz polska,jest wiecej warzyw,mieso to glownie wolowina a nie swinka i ogolnie jakos mniej tluste to jedzenie tu mi sie wydaje.

Co do Polakow tutaj to czesto jest tak jak Moniq pisala ze jest jeden wielki szpan kto sie czego dorobil albo w druga strone-pijanstwo...mialam szczescie poznac kilka wyjatkow.
Ja tez znalazlam forum dla Polek za granica ale jakos trudno tam sie wlaczyc do rozmowy,dziewczyny maja po 10000 postow i znaja sie od kilku lat,sa raczej malo zainteresowane nowymi forumowiczkami.

Mozna sie dowiedziec wiele na tematy organizacyjne ale plotkowac troche tam ciezko.

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny
Co do kuchni, w domu tylko polska - wiadomo dla czego - nie znam innej. Produkty nie wszystkie, ale mozna dostać. Carrefour - pietruszka, kapusta kiszona ( rolnik) czasami ogórki kiszone ) kapustę i ogórki mozna kupić w sklepie grand frais - cierpie bo teraz nie mam go w okolicy> Co jakiś czas mama przysyła mi grzybki suszone i np ogórki kiszone. jednak brak zwykłego białego sera. Chociaż znalazłam ser który jest krowi i smakuje jak nasz śmietankowy - tylko jest solony. To jego używam do robienia placuszków lub ruskich pierogów.
Co do Mateusza, to może jestem wyrodną matką ale nie kupiliśmy mu krzesełka do karmiania. Do 6 miesiąca był karmiony piersią, później karmiłam go łyżeczką i pił z kubeczka. Jak miał rok zaczynał jeś już sam łyżeczką. We francuskim żłobku panie były zadowolone bo z nim miały spokój ( miał 1,5 roku). Jak zaczęłam prace tutaj mateusz zaczął chodzić do niani - i fakt jest taki że teraz trzeba mu więcej pomagać w jedzeniu niż wcześniej> ale wiem dlaczego - raz byłam u niej w trakcie kiedy ona podawała obiad - zwyczajnie go karmiła. Powiedziałąm jej że w domu je sam. ona skwitowała że tutaj raczej też - wątpię. Mateusz siedzi przy stole razem z nami i nakłada sobie co chce - to zachęca, Dotka miała rację.

http://www.suwaczek.pl/cache/544eefa95e.png

http://www.suwaczek.pl/cache/78773cd796.png

Odnośnik do komentarza

Meg, ale masz szczescie, ja w moim carrefourze nigdy nie widzialam kapusty kiszonej ani ogorkow!! ale musze moze zajrzec do drugiego, tam moze cos znajde??!! a co to za ser ktory jest podobny do polskiego?? mnie mama przysyla bialy ser :) aha, dl odwaznych powiem ze bialy ser ktory jest juz po dacie przydatnosci do spozycia to tak samo jak fery francuskie, po prostu dojrzewa. ale nie kwasnieje jakos specjalnie, ja zrobilam kilka razy probe z ryzykiem ze jednak wyrzuce a tu niespodzianka i ser taki, o ile zapakowany hermetycznie, ma nadal ten sam smak i absolutnie nie jest sfermenowany czy skwaszony! przetrzymalam go ........... miesiac :)
ale ja z gatunku tych co sie nie boja i testuja :D no a ze ser mam dwa trzy razy w roku to mama posyla mi wiecej a ja juz z nim robie co moge :) tylko nie mroze bo nie lubie potem ;)

co do samodzielnego jedzenia, zaley od opiekunek, moja nauczyla obu jesc samodzielnie i wiem ze tego pilnuje.
No a co od wyrodnych matek to ja pierwsza bo niekarmiaa, ale wiesz, Meg, kazda robi jak uwaza i jesli tylko nasze mauchy sa z tym szczesliwe, to niech sobie swiat mysli co chce!! a przeciez kszeselko to spory wydatek, jesli sie bez niego obyliscie to nie widze gdzie problem :D

ide dom posprzatac bo dzis mam u siebie kolezanke z Krakowa :yipi:

Odnośnik do komentarza

wow... powiem tylko tyle..zazdrozszcze wam, ze dzieci juz same jedza.. Ja mojego musze niestety karmic.. Stawia dopiero pierwsze kroki. Paroweczke je sam, kluseczki tez, ale potrezbuje jeszcze troche pomocy. Zupki niestety nie daje rady.Sadzam go w foteliku, przy stole strasznie szaleje.. sciaga obrus, interesuje sie wszystkim tylko nie jedzeniem. Mąż twirdzi, że skoro tak sie zachowuje to znaczy ze nie jest wystarczajaco glony.. Radzi mi go przyglodzic, i potem zje wszystko.. Ale ja skarozna wychowaniem mojej mamy, w ktorym jedzenie jest nawjazniejsze!I dziecko nie mzoe chodzic glodne...Mam wbite do glowy..ze po 3 godzinach may musi zjesc! To jak przeklenstwo..Nawet jezeli wmawiam sobie, ze lepiej bedzie poczekac dluzej, i wetdy nauczy sie jesc wszyztsko..Moja od lat wbijana do glowy zasada wygrywa.. :-(
Ale musze cos z tym zrobic, bo skonczy sie na tym ze 3 latek, bedzie wcinal zupy anie znal smaku miesa..

MOnik, przepraszam, ze poruszylam ten temat. Nie jestem bywalczynia forum, i nie znam wszystkim zasad dotyczacych temtyki itd :-) Obiecuje,zesie poprawie. :-)

Meg, wielkie dzieki za pomoc!!

http://www.suwaczek.pl/cache/9dcb3fae61.png
http://www.suwaczek.pl/cache/8e9604386d.png
http://www.suwaczek.pl/cache/98bda9a4a3.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...