Skocz do zawartości
Forum

I tymestr - poronienia, brak echa zarodka, pusty pęcherzyk


Rekomendowane odpowiedzi

aleksandra.1304
Cześć dziewczyny:) Pewnie niektóre mnie kojarzą, dawno mnie tu nie było:) Jestem w 4 miesiącu ciąży, rośnie we mnie maleńswo, a nie tak dawno płakałam po poronieniu:)
Pozdrawiam Was i trzymam kciuki...Wam też się uda...tak jak mi :)

Ale super! Na kwietniówach siedzisz coo :)

Ulala1986
Gratulacje!!
obym i ja mogła nie długo sie chwalić:36_3_15::36_3_15:

No przecież że! Lada moment, szybko zleci :D

Sopfie
Witajcie Dziewczynki.
Długo się zastanawiałam czy tu napisać... Chyba dlatego, że zaklinam rzeczywistość...
Przeczytałam jednak cały wątek i oczywiście nie znalazłam dla siebie odpowiedzi...
Jestem teraz na etapie czekania. Wg wyliczeń powinnam być teraz w 8 tyg. ciąży. W środę usg pokazało pęcherzyk ciążowy bez zarodka w wielkości odpowiedniej na 5 tydzień.
Doktor u której byłam powiedziała, żeby się jeszcze nie martwić bo owu mogła być później, a to było pierwsze usg więc nie wiadomo jak sprawa wyglądała wcześniej... No i mam czekać 2 tygodnie na kolejne usg bo wtedy już będzie wiadomo na 100%...
Tylko wiecie jakie te 2 tygodnie są długie...
Gorsze, że już kilka dni przed wizytą powoli zaczęły znikać wszystkie objawy ciąży - normalnie miałam mdłości, zawroty głowy piersi bolały mnie od samego rana, podbrzusze ciągnęło, a tu nagle STOP...
W pierwszej ciąży mdliło mnie do końca I trymestru... mówię sobie, że każda ciąża jest inna, ale sama w to nie wierzę...
Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiecie... to dziwne, ale ja w tej chwili nic nie czuję... Myślę o tym co będzie z tym maluchem... czy będzie maluch... ale tak jakoś bez emocji...
Jeszcze się tak do końca nie przyzwyczaiłam, że jestem w ciąży, a tu... jakoś tak to do mnie nie dociera... nie rozumiem co się dzieje...
Już w myślach przemeblowywałam pokój starszego synka... Specjalnie czekałam z wizytą u lekarza, żeby już zobaczyć serduszko jak pójdę... nie wiem... jakoś tak mi to wszystko nie pasuje...
Przepraszam, że się tak rozpisałam... nie mam komu opowiedzieć o tym co się ze mną dzieje...

I bardzo dobrze, że napisałaś. Ja jak się dowiedziałam, że u mnie puste jajo to chyba reagowałam podobnie. Chociaż wiesz, wszystko może się zdarzyć. Nie raz słyszymy, że zarodka nie ma, a jest.

Odnośnik do komentarza

Sopfie
Witajcie Dziewczynki.
Długo się zastanawiałam czy tu napisać... Chyba dlatego, że zaklinam rzeczywistość...
Przeczytałam jednak cały wątek i oczywiście nie znalazłam dla siebie odpowiedzi...
Jestem teraz na etapie czekania. Wg wyliczeń powinnam być teraz w 8 tyg. ciąży. W środę usg pokazało pęcherzyk ciążowy bez zarodka w wielkości odpowiedniej na 5 tydzień.
Doktor u której byłam powiedziała, żeby się jeszcze nie martwić bo owu mogła być później, a to było pierwsze usg więc nie wiadomo jak sprawa wyglądała wcześniej... No i mam czekać 2 tygodnie na kolejne usg bo wtedy już będzie wiadomo na 100%...
Tylko wiecie jakie te 2 tygodnie są długie...
Gorsze, że już kilka dni przed wizytą powoli zaczęły znikać wszystkie objawy ciąży - normalnie miałam mdłości, zawroty głowy piersi bolały mnie od samego rana, podbrzusze ciągnęło, a tu nagle STOP...
W pierwszej ciąży mdliło mnie do końca I trymestru... mówię sobie, że każda ciąża jest inna, ale sama w to nie wierzę...
Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiecie... to dziwne, ale ja w tej chwili nic nie czuję... Myślę o tym co będzie z tym maluchem... czy będzie maluch... ale tak jakoś bez emocji...
Jeszcze się tak do końca nie przyzwyczaiłam, że jestem w ciąży, a tu... jakoś tak to do mnie nie dociera... nie rozumiem co się dzieje...
Już w myślach przemeblowywałam pokój starszego synka... Specjalnie czekałam z wizytą u lekarza, żeby już zobaczyć serduszko jak pójdę... nie wiem... jakoś tak mi to wszystko nie pasuje...
Przepraszam, że się tak rozpisałam... nie mam komu opowiedzieć o tym co się ze mną dzieje...

Kochana wiem co czujesz. Przeszłam przez to niedawno. Okres oczekiwań jest okropny. Z owulacja to nigdy nie wiadomo... kontrolowałaś ją jakoś? Do zapłodnienia mogło dojść tuż przed miesiączką, są kobiety które są tym czasie płodne, więc zarodek może być mniejszy niż z dnia OM. Trzymam kciuki za pomyślną wiadomość.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3vfxmw58pivoz.png
http://www.suwaczki.com/tickers/zrp0xqpkr6k7dxtk.png
aniołek w niebie- 04.11.2012 - 8 tc

Odnośnik do komentarza

Sopfie
Witajcie Dziewczynki.
Długo się zastanawiałam czy tu napisać... Chyba dlatego, że zaklinam rzeczywistość...
Przeczytałam jednak cały wątek i oczywiście nie znalazłam dla siebie odpowiedzi...
Jestem teraz na etapie czekania. Wg wyliczeń powinnam być teraz w 8 tyg. ciąży. W środę usg pokazało pęcherzyk ciążowy bez zarodka w wielkości odpowiedniej na 5 tydzień.
Doktor u której byłam powiedziała, żeby się jeszcze nie martwić bo owu mogła być później, a to było pierwsze usg więc nie wiadomo jak sprawa wyglądała wcześniej... No i mam czekać 2 tygodnie na kolejne usg bo wtedy już będzie wiadomo na 100%...
Tylko wiecie jakie te 2 tygodnie są długie...
Gorsze, że już kilka dni przed wizytą powoli zaczęły znikać wszystkie objawy ciąży - normalnie miałam mdłości, zawroty głowy piersi bolały mnie od samego rana, podbrzusze ciągnęło, a tu nagle STOP...
W pierwszej ciąży mdliło mnie do końca I trymestru... mówię sobie, że każda ciąża jest inna, ale sama w to nie wierzę...
Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiecie... to dziwne, ale ja w tej chwili nic nie czuję... Myślę o tym co będzie z tym maluchem... czy będzie maluch... ale tak jakoś bez emocji...
Jeszcze się tak do końca nie przyzwyczaiłam, że jestem w ciąży, a tu... jakoś tak to do mnie nie dociera... nie rozumiem co się dzieje...
Już w myślach przemeblowywałam pokój starszego synka... Specjalnie czekałam z wizytą u lekarza, żeby już zobaczyć serduszko jak pójdę... nie wiem... jakoś tak mi to wszystko nie pasuje...
Przepraszam, że się tak rozpisałam... nie mam komu opowiedzieć o tym co się ze mną dzieje...

oj kochana dobrze że napisałaś. ja po każdym poście czułam że jest mi trochę lżej bo nie byłam z tym okropnym problemem sama...
ja oby dwie ciąże traktowałam jak nie realne....no i jest ten test z 2 kreskami i co z tego jak nigdy nie dane było mi zobaczyć bijącego serca??.....może wtedy jest trochę łatwiej przeboleć strate.... 2 tygodnie miną szybko- zobaczysz- i oby wszystko okazało sie pomyłką i zobaczysz bijące serducho :36_3_15::36_3_15:

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Wam Dziewczyny za wsparcie... Niby nie jestem sama, ale nikt z najbliższych moich obaw nie zrozumie... Zresztą nie potrafię z nimi o tym rozmawiać. Wydaje mi się, że może robię z igły widły... Mąż też się martwi, ale pociesza mnie jak to facet... a może jednak, a przecież nic nie wiadomo....

Teoretycznie jest to możliwe, że owulacja była później. Do niedawna brałam Azalię i cykl mam jeszcze rozregulowany. Zresztą nigdy nie miałam szczególnie regularnych. Nie monitorowałam, bo nie staraliśmy się jeszcze o dziecko - bardziej na zasadzie co będzie...
Także tutaj wierzę... tylko, że to by chyba było niepokalane poczęcie, bo jedyny raz kiedy mogło dojść do zapłodnienia kochaliśmy się 5.10... A od tamtej pory jakby nie liczył wychodzi więcej niż 5 tygodni ciąży...

Dzisiaj mnie wreszcie puściło. Czesałam włosy przed lustrem i zaczęłam tak po prostu płakać... Wypłakałam się, ale wcale mi przez to nie jest lżej.

Tak się zastanawiam czy nie iść do lekarza w przyszłym tygodniu zamiast czekać do następnej wizyty (29.11). Z drugiej strony jeśli znowu nic nie usłyszę to tym bardziej sobie wkręcę, że nie ma nadziei... Ciężko będzie wytrzymać... ;(.

Odnośnik do komentarza

Spofie ja też z rodziną o tym zbytnio nie rozmawiam.. Czasami im mniej wiedzą tym będą zdrowsi i nie będą tyle krakac w przyszłości..
Mój mąż też pocieszał aż sam pękł....wyplakalismy się i potem było troszkę lepiej.
Nie przepraszaj że piszesz- po to. Jest ten portal i my tutaj piszace:36_3_15:
Wiem że korci żeby pójść wcześniej na usg ale czy jest sens- tak jak piszesz.
Buziaki i uściski:-*

Odnośnik do komentarza

Poczekałabym, jak pisałaś - usg robiłaś w środę. Poza tym usg też nie jest jakoś mocno dokładne co do dnia. Mi w 4 tyg powiedzieli, że 5. Chociaż dokładnie wiem kiedy miałam możliwość. Może tu jest po prostu za małe jajeczko, może jeszcze nie było widać migającej plamki. A jak nie wytrzymasz to najwyżej np w piątek idź.
W szpitalu robiłam ostatnie usg przed zabiegiem w 12 tygodniu, pęcherzyk wyglądał maksymalnie na koniec 8 początek 9 tygodnia. Czyli 3 tygodnie różnicy i już nie rósł. Ale ja nie plamiłam, to ostatnie usg pokazało, że pęcherzyk już się zaczyna zmieniać - kto wie, może za dzień czy dwa samo by wyszło. I tu się zastanawiam, bo Ty nie plamisz nic?

Odnośnik do komentarza

No właśnie nie plamię wcale. Dlatego też łudzę się, że może nie wszystko stracone. Wczoraj mnie nawet trochę wieczorem bolały piersi. Może sobie wkręcam, ale po prostu chcę wierzyć;).
Nie będę nic kombinować z tymi lekarzami. Mam zaufanie do swojej ginekolog - ma opinię bardzo dobrego specjalisty i zawsze odpowiada na wszystkie pytania. Ona też uważa, że wszystko jest możliwe i żeby jeszcze nie przesądzać, bo niejedno w życiu widziała.
Na usg widać tylko czarną plamę... na razie mam nadzieję:)

Dziś mi trochę lepiej - niepewność jest straszna, ale staram się czymś zająć i nie myśleć.
Przyjęłam, że dopóki nie krwawię - wszystko jest możliwe.

Nie planowaliśmy teraz dziecka, ale na prawdę bardzo go chcę. Mam przeczucie, że to byłaby dziewczynka... marzę o córeczce:)

Alfa a jak Ty się czujesz? Dzidzia kopie? Wiadomo już kogo się spodziewacie?

Ulala a co u Ciebie? Unormowało się już wszystko?

Dobrego dnia Kochane:)

Odnośnik do komentarza

Alfa no to nie wiem... ale coś mi się wydaje, że dziewczynka, bo chłopaki to się przeważnie pokazują w pełnej okazałości od razu;) A dziewczyny takie trochę skromniejsze i się chowają;) A co czujesz bardziej?

No na razie nic się nie dzieje. Mam nadzieję, że tak zostanie (pod względem plamienia).
Dziś nie myślę tak dużo bo faktycznie nie mam kiedy. Zachciało mi się na stare lata;) robić studia podyplomowe i aż jestem zła na siebie, że to zaczęłam. I tak mnie dużo nie ma w domu, a teraz jeszcze ta szkoła... no, ale może bym potem żałowała, że nie poszłam... Jakoś dam radę:)

No nic uciekam, bo i jutro mam zajęcia.
Dobrej Nocy:)

Odnośnik do komentarza

HEJ Sopfie
U mnie znośnie :) beta spada i zostało mi 109 jednostek....jeszcze się nie cieszę zbytnio tylko poczekam aż będzie 0 i w tedy będe świętować :23_30_126:

no moja historia jest podobna podobna do Alfy- ja też żadnego krwawienia nie miałam, tylko lekke brązowawe plamienie po zbliżeniu...i normalnie plamka była wielkości ziarna fasoli więc mi położna powiedziała że jak ciemne to znaczy ze stara krew i to czasami tak bywa. mi sie nawet tak zdaje ta plamka nie miała nic do czynienia z ciążą- obtarcie powłok i tyle. byłam w 6 tyg w Polsce na usg i lekarz mówił że wszytko ok. w Anglii coś mnie dręczyło i sie zgłosiłam do szpitala na wcześniejsze usg i w 10 tyg wyszło ze zarodek od 4 tyg nie rośnie.....3 dni po wizycie zaczęłam krwawić. no ale jeszcze przez 3 tyg musiałam chodzić na usg bo nagle worek płodowy urósł ale nic w nim sie nie ruszyło.....w 13 tyg miałam wywoływane poronienie bo nic podczas krwawienia nie wyszło.....ach
no ale każda kobitka jest inna- były tu takie co krwawiły i okazywało się że jest wszytko w jak najlepszym porządku więc trzeba będzie poczekać....i oby było małe pikające serducho na monitorze :smile_move:
no na mnie czas- do wyrka :36_3_15::36_3_15:

Odnośnik do komentarza

Marcelinko- a ja nawet nie wiem co to dla nas oznacza jak facet ma brak flory bakteryjnej w nasieniu.:hmm: kurcze mój miał badanie nasienia ale chyba nie sprawdzali czy fa florę, tylko sprawdzali iliśc, jakość i ruchliwość :hmm: ciekawe co się do tego przyczynia? mój pali to ja juz sama nie wiem....

Odnośnik do komentarza

Ulala1986
Marcelinko- a ja nawet nie wiem co to dla nas oznacza jak facet ma brak flory bakteryjnej w nasieniu.:hmm: kurcze mój miał badanie nasienia ale chyba nie sprawdzali czy fa florę, tylko sprawdzali iliśc, jakość i ruchliwość :hmm: ciekawe co się do tego przyczynia? mój pali to ja juz sama nie wiem....

Ginka mi mówiła, że wystarczy przechodzone przeziębienie. Człowiek niby zdrowy, a bakterie w człowieku zostają. Niestety mogą mieć wpływ na wady genetyczne zarodków i tym samym na poronienia. Badanie w Polsce kosztuje ok 50PLN, czekaliśmy kilka dni, a warto zrobić czy wszystko ok.
To samo podobno powoduje cytomegalia, wirus przechodzimy bezobjawowo a atakuje najsłabsze ogniwo, czyli zarodek.

Jakości i ilości nie badaliśmy, ginka mówiła że szkoda kasy póki co... a wygląda że wszystko ok bo do zapłodnienia doszło :)

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3vfxmw58pivoz.png
http://www.suwaczki.com/tickers/zrp0xqpkr6k7dxtk.png
aniołek w niebie- 04.11.2012 - 8 tc

Odnośnik do komentarza

Kurcze ja myślałam, żeby porobić podstawowe badania, typu toxoplazmoza, krzepliwość krwi itp, ale tak naprawdę można popaść w obłęd z tymi badaniami i zrobić ich całą masę a przyczyny nie znaleźć :ehhhhhh: i choćbyśmy wiedziały co się wydarzyło, to i tak w kolejnej ciąży będziemy drżeć.

http://www.suwaczki.com/tickers/65vq786iklsvuww1.png
http://www.suwaczki.com/tickers/cb7w43r8253bs8l9.png
09.11.2012 :angel_star:Wiem, że jesteś tam
Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam
Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi
Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć.
Wiem, że jesteś tam
Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas
I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię
Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie .

Odnośnik do komentarza

Świeżynka81
Kurcze ja myślałam, żeby porobić podstawowe badania, typu toxoplazmoza, krzepliwość krwi itp, ale tak naprawdę można popaść w obłęd z tymi badaniami i zrobić ich całą masę a przyczyny nie znaleźć :ehhhhhh: i choćbyśmy wiedziały co się wydarzyło, to i tak w kolejnej ciąży będziemy drżeć.

Prawda, ja nie szaleje z badaniami, oprócz posiewu nasienia męża, ja robię morfologię krwi, glukozę, CRP ilościowe, TSH, Prolaktynę, CMV IgM i IgG, Toxoplazoze IgM i IgG.
W sumie to powtórka badań choć teraz zlecono i dodatkowe CMV czyli ta cytomegalię i Prolaktynę, toxoplazmoze i tarczyce powtarzam, ostatnie wyniki z lipca, które robiłam przed ciążą nic nie wykazały, ale ginka kazała powtórzyć, bo to nigdy nie wiadomo.

Świeżynka81 czytałam gdzieś, że mąż twój łyka salfazin, zalecił Wam lekarz czy sama wyczytałaś i działasz?

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3vfxmw58pivoz.png
http://www.suwaczki.com/tickers/zrp0xqpkr6k7dxtk.png
aniołek w niebie- 04.11.2012 - 8 tc

Odnośnik do komentarza

a ja nei mam porobionych żadnych padań oprócz plemnikowych....
kurcze żeby to głupie przeziębienie powodowało poronienie??? jeszcze dojdzie do tego że w przyszłości kobiety nie będa wychodzić z domu miesiąc przez zaczęciem starań żeby sie nie przeziębić.....
ja mojemu mężowi daje teraz kwas foliowy- niech plemniki też dostają dawkę :smile_move:

Odnośnik do komentarza

Właśnie dzisiaj dotarło do mnie, że nie powinniśmy się z mężem przytulać bez zabezpieczenia ;/ yyyy obawiam się, że już może być za późno dzisiaj 19 dzień cyklu... myślę sobie co będzie jak zaskoczę i okaże się, że ciąża??? Mieliśmy poczekać do kolejnej miesiączki. Ale tak jakoś to spontanicznie wyszło... :36_1_1::36_1_1::36_1_1:
Kurde powiem wam, że się trochę boję co będzie. Oczywiście poszperałam w internecie co się może stać, wnioski są takie, że organizm podobno wie co robi, ale ja durna baba powinnam się kontrolować!

Znalazłam dość sensowny artykuł, wklejam poniżej:


Kiedy można planować poczęcie dziecka po poronieniu samoistnym?

Do naszej poradni napływają ciągle doniesienia od kobiet, którym powiedziano, że po spontanicznym poronieniu konieczna jest 6-miesięczna przerwa i nie wolno wcześniej planować poczęcia. Oczywiście wywołuje to u wielu kobiet niepokój, gdyż odczuwają lęk wobec ciąży mogącej pojawić się przed tym terminem.
Już przed 10 laty w czasie pewnej rozmowy z ekspertami w USA osiągnęliśmy porozumienie, że zasadniczo nie ma zastrzeżeń, co do dążenia do poczęcia dziecka zaraz po spontanicznym poronieniu. Nie stwierdziliśmy też dotychczas żadnych złych skutków takiego postępowania ani dla matki, ani dla dziecka.

Często zdarza się, że poczęcie dziecka następuje zaraz w pierwszym cyklu po poronieniu i ciąża jest normalnie donoszona. Zwykle z dniem samoistnego poronienia natychmiast rozpoczyna się nowy cykl. Przy tym nie musi dojść do opóźnionego wystąpienia pierwszych dni płodności, po których zaraz następuje prawidłowe podwyższenie temperatury (wzrost i prawidłowa II faza), o ile oczywiście nie pojawi się zaraz znowu ciąża.
Ten problem przedstawiono we własnych badaniach w Dani opublikowanych w ACTA OBSTET. GYNECOL. SCAN. 64 (1985) 277-278 w pracy pod tytułem „Przebieg ciąży po poronieniu spontanicznym”. Krótki artykuł znajduje się w GEBURTSHILFE UND FRAU-ENHEILKUNDE 47 (1987) 505.

Obserwowano 91 ciąż po samoistnym poronieniu.
U 19 kobiet poczęcie nastąpiło w ciągu 12 tygodni (z tego 5 w czasie pierwszych 4 tygodni) i w żadnym przypadku nie doszło do poronienia. U 18 kobiet przebieg ciąży był normalny, u jednej dziecko wykazywało opóźnienie wzrostu.
30 ciąż poczęło się w okresie od 13 do 26 tygodni po poronieniu samoistnym. Z tego 29 ciąż przebiegało normalnie, u jednej pacjentki ciążę rozwiązano przez cięcie cearskie w 34. tygodniu (dziecko zdrowe).
Dalsze 42 ciąże nastąpiły z poczęcia w okresie późniejszym niż 26 tygodni po poronieniu. Z tego 30 wykazywało normalny przebieg, 7 skończyło się ponownym poronieniem w czasie 3 pierwszych miesięcy. 5 ciąż wykazało komplikacje (np. opóźniony wzrost w macicy, poród przedwczesny), ale we wszystkich przypadkach doszło do urodzenia żywego dziecka.

Autorzy przeprowadzili obliczenia statystyczne w związku z obiegowymi opiniami. Wykazały one, że późniejsze ciąże obciążone były zwiększoną liczbą komplikacji i ponownymi poronieniami. Nie było to zależne od wieku badanych kobiet, gdyż przeciętny wiek we wszystkich grupach był mniej więcej jednakowy i wynosił 26,1 — 25,1 — 25,2 lata. (Ta ostatnia grupa jest grupą z ponownymi poronieniami).
Autorzy dochodzą do wniosku, że przedstawione badanie nie wykazało żadnych powodów, aby po samoistnym poronieniu opóźniać ponowne poczęcie dziecka, jeżeli jest ono pożądane. Ta opinia pokrywa się z doświadczeniami we własnym poradnictwie.

Autor
prof. Josef Rotzer

Tłumaczenie
lek. med. Elżbieta Wójcik, Warszawa

Artykuł zamieszczony w czasopiśmie NATURALNE PLANOWANIE RODZINY, 3-4, 1997, s.30 więcej informacji na stronie: www.zdrowarodzina.org

http://www.suwaczki.com/tickers/f2w3vfxmw58pivoz.png
http://www.suwaczki.com/tickers/zrp0xqpkr6k7dxtk.png
aniołek w niebie- 04.11.2012 - 8 tc

Odnośnik do komentarza

hej marcelina.
myśmy się po poronieniu nie zabezpieczali w ogóle bo nie sądziłam że zaraz po poronieniu będzie owulacja,,,,no i była ale niestety zatrzymało się w jajowodzie.
ja jak miałam poronienie 1 sierpnia to wyszło że 22 sierpnia miałam owulację więc nigdy nic nie wiadomo.
i tak jak pisze- 6 mcy to jak dla mnie strata czasu bo jak psychicznie jesteś gotowa to czemu nie?
ja teraz używam gumek tylko i wyłącznie żeby leki wyszły z organizmu, jakby nie to to bym nie czekała w ogóle.....
no i dzisiaj zły dzień bo 1 kumpel z pracy był an usg i sie chcali że 13 tyg ciązy, a 2 przyleciał bo jego kobicie wody odeszły.....aż się popłakałam...

Odnośnik do komentarza

Ale błagam, nie szukajcie w internecie "co może być". Najgorsze dziadostwo. Ja też się naszukałam i jakbym miała Wam wyliczać co źle, co dobrze zrobiła i na o jestem chora to byście padły :cheess: Dla mnie najważniejsze co lekarz powie. Mi ginka kazała po zabiegu 3 miesiące czekać, żeby się ładnie wszystko pogoiło. Ale jakby kazała czekać pół roku to bym puknęła się w czoło chyba :hmm:

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...