Skocz do zawartości
Forum

psycholog Kamila Krocz

Ekspert
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez psycholog Kamila Krocz

  1. bettieb, absolutnie „dawanie diagnozy na wyrost” nie jest żadnym „standardem”. W ogóle, co ma znaczyć „diagnoza na wyrost”? Zdaję sobie sprawę, że diagnoza zaburzeń ze spektrum autyzmu jest trudnym procesem i wymaga czasu, ale „etykieta diagnostyczna” i do tego „na wyrost” też może być krzywdząca dla pacjenta. Niby lekarze uzasadniają to w taki sposób, że terapia dla dzieci z autyzmem najlepiej pomoże Mikołajowi zredukować jego braki. Ale może to wcale nie jest autyzm ani zespół Aspergera? Może powinni się Państwo skonsultować jeszcze z innym ośrodkiem diagnozującym dzieci i ich problemy rozwojowe? Jeżeli ma Pani wątpliwości co do jakości przeprowadzonych badań, myślę, że warto rozważyć konsultację w innym ośrodku/placówce. Pozdrawiam!
  2. Witaj Aaleksandraa! Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na wizytę u psychologa i chcesz podjąć psychoterapię, by wyleczyć się z nerwicy. Gratuluję ciąży i pięknego czasu oczekiwania na dziecko! ;) Zdaję sobie sprawę, że jesteś w odmiennym stanie i mogą dokuczać Ci dolegliwości ciążowe, martwisz się o przyszłość, o finanse, remont w nowym domu. W ogóle stresujesz się nową sytuacją, w jakiej się znalazłaś. Do tego mogą dochodzić huśtawki nastrojów, niestabilność emocjonalna związana z burzą hormonalną w Twoim organizmie. Nic dziwnego, że czujesz się zmęczona sama sobą i Twój partner jest też na skraju cierpliwości. Co mogę Ci doradzić zanim rozpoczniesz terapię? Jeśli chodzi o zlecenie napisania artykułu, zadanie możesz oddać osobie trzeciej. Będziesz musiała oddać gratyfikację pieniężną i nic nie zarobisz, ale przynajmniej zdejmiesz z siebie presję i stres, który nie jest polecany w Twoim stanie. Jeśli masz kogoś takiego, komu mogłabyś oddać zlecenie, warto się zastanowić. Jeśli nie albo nie chcesz rezygnować z pieniędzy, to postaraj się rozłożyć sobie pracę na etapy, pracuj małymi krokami. Jednego dnia napisz tytuł artykułu i zrób plan, co po kolei umieścisz w danych podtytułach. Kolejnego dnia poszukaj źródeł, z których mogłabyś skorzystać, pisząc ten tekst (gazety, książki, Internet itp.). Następnego dnia zrób selekcję informacji (co się nadaje, co jest zbędne, mało istotne itd.). Kolejnego – zacznij pisanie. Wierzę, że jeśli sobie wszystko zaplanujesz i spokojnie podejdziesz do realizacji tematu, poradzisz sobie. Najtrudniej jest zacząć, potem jakoś idzie :) Pamiętaj też, by się nie przemęczać. Porozpieszczaj siebie trochę w ten szczególny czas, rób to, z czego do tej pory rezygnowałaś, bo brakowało Ci czasu, chęci, motywacji. Rozwijaj swoje pasje, idź do kina albo na zakupy. Zadbaj o siebie, o swój wygląd, by się dobrze czuć w swojej skórze. Jeśli masz jakieś wątpliwości w kwestii macierzyństwa, ciąży, możesz porozmawiać na ten temat z innymi mamami, np. na forum parenting. Na pewno z chęcią podzielą się wiedzą i doświadczeniem i rozwieją Twoje obawy. By partner lepiej Cię rozumiał i byście się mniej kłócili, porozmawiaj z nim na spokojnie. Powiedz szczerze o tym, co czujesz i wytłumacz swoje czasami dziwne reakcje, np. „Boję się o naszą przyszłość i nasze dziecko ze względu na moją chorobę (nerwicę). Wiem, że czasem zachowuję się być może irracjonalnie, ale chciałabym, żebyś mnie wtedy wspierał, przytulił, powiedział, że wszystko będzie dobrze, że razem sobie poradzimy”. Na pewno taki tekst jest o wiele lepszy niż wzajemne pretensje czy przykre komentarze mówione w złości. Pamiętaj, że teraz najważniejsze jest Twoje dziecko i Ty i rób wszystko z myślą o Was. Wykorzystuj techniki relaksacyjne, by zredukować odczuwany stres (muzyka relaksacyjna, ćwiczenia oddechowe, wizualizacje etc.). Trzymam kciuki i życzę powodzenia!
  3. Witam Panią serdecznie! Niestety, drogą wirtualną nie da się stwierdzić, czy zachowanie Pani synka mieści się w pewnej „normie rozwojowej”, np. świadczy o buncie dwulatka, czy jest już oznaką jakiejś choroby, nieprawidłowości. Ocena zachowania dziecka wymaga obserwacji malucha w różnych sytuacjach, dlatego jeśli ma Pani jakieś wątpliwości, radziłabym skonsultować się z psychologiem dziecięcym. Napisała Pani, że Filip reaguje złością, gdy jakieś dziecko podchodzi do niego, gdy chce wziąć od niego jakąś zabawkę. Płacz, histeria, złość w takiej sytuacji u dziecka może wynikać z tego, że dziecko nie chce dzielić się swoją własnością. To jest JEGO zabawka. Maluchy bardzo często podkreślają, że coś jest „moje”, bo w ten sposób chcą zaakcentować swoje kształtujące się „Ja”. Zatem trudno przez Internet stwierdzić, czy zachowanie Pani synka jest „normalne”, „rozwojowe”, czy jednak już w pewnym stopniu odbiega od normy i może świadczyć o jakichś zaburzeniach. Trudności w kontaktach z innymi dziećmi, problemy z kontrolą własnych emocji, wrzask w momencie, gdy ktoś naruszy przestrzeń wokół dziecka mogą świadczyć o zaburzeniach z grupy autyzmu, ale drogą wirtualną trudno o jakiekolwiek podejrzenia, a tym bardziej diagnozy. Proszę nie być dla siebie krytyczną i nie upatrywać źródła problemów w błędach wychowawczych. Wierzę, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej i tak na pewno było w Pani przypadku. Poza tym nie da się wychować dzieci, nie popełniając żadnych błędów. Nie radziłabym wychodzić z synem od znajomych ani wypraszać znajomych z Państwa domu, gdy Filip dostaje ataku histerii i płaczu. Nie unikałabym też kontaktów Filipa z dziećmi. Wręcz przeciwnie, stwarzałabym raczej przestrzeń i warunki do tego, by Pani syn miał jak najwięcej okazji do spotykania się z rówieśnikami i uczenia się wspólnej zabawy, współpracy. Izolując go od innych, raczej mu Pani nie pomoże. Zachęcam jednak do bezpośredniej wizyty u specjalisty razem z synkiem. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  4. Ula, tak, siostra dwukrotnie korzystała z konsultacji z doradcą zawodowym. Przyjechała do nich do szkoły Pani (doradca zawodowy) współpracujący z PPP. Spotkania głównie polegały na rozmowie, ale siostra nie była za bardzo z tych konsultacji zadowolona. Po pierwsze, ona i tak już miała sprecyzowane "gusta" co do przyszłej szkoły, a po drugie niczego nowego się nie dowiedziała od doradcy. Wróciła do domu i już bardziej ze mną rozmawiała o swojej przyszłej ścieżce edukacyjnej :) Zrobiłam jej Test Duński, zmodyfikowany Test Hollanda, kilka kwestionariuszy zainteresowań, by porównać wyniki z każdego z nich, także chyba więcej dały jej rozmowy ze mną niż spotkania z doradcą w szkole. Nie chciała jednak z nich rezygnować, bo myślała, że dowie się czegoś więcej o sobie samej.
  5. Witam serdecznie! Myśli samobójcze to bardzo niepokojący objaw, który wskazuje na znacznie obniżony nastrój. Zdaję sobie sprawę, że znajduje się Pani w trudnej sytuacji. Mąż Pani nie ufa, uwierzył słowom i pomówieniom sąsiadki, obawia się, że został zdradzony. Ponadto pojawiły się inne problemy rodzinne, kiepskie relacje z rodzicami, wcześniej przeżycia związane ze stratą dziecka. To wszystko negatywie oddziałuje na Panią, dlatego potrzebuje Pani wsparcia. Może Pani skorzystać z pomocy pod bezpłatnym kryzysowym telefonem zaufania: http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-112163.html. Jeżeli czuje Pani, że nastrój z dnia na dzień jest coraz gorszy, pojawiły się problemy z apetytem, to powinna się Pani zgłosić do lekarza psychiatry. Być może jest to depresja i konieczne jest leczenie (leki i/lub psychoterapia). Proszę jednak pamiętać, że nawet najlepsze leki nie uzdrowią Pani relacji z mężem. Jeżeli nie potraficie spokojnie ze sobą porozmawiać, warto zastanowić się nad terapią małżeńską. Może Pani mąż nie potrafi sobie poradzić z zazdrością, dlatego tak agresywnie się zachowuje? Konieczna jest rozmowa, w której mógłby Państwu pomóc psycholog/mediator. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  6. Ulla, mam dokładnie takie same wrażenia, jak Ty odnośnie edukacji seksualnej w szkołach. Myślę, że warto zajrzeć na stronę Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton: http://www.ponton.org.pl/. Można tam znaleźć przydatne informacje, np. o tym, jak rozmawiać z dzieckiem o seksie, są też materiały, plany lekcji, pomoce dla nauczycieli wychowania seksualnego itp.
  7. Ulla, u nas chyba, jak do tej pory, nie było takich spięć i konfliktów wewnątrzklasowych, które wymagałyby interwencji mediatora. Jeśli jest jakaś problematyczna sytuacja, to raczej to załatwia się właśnie już po wywiadówce – zostają rodzice, dzieci, wychowawca, czasem jest obecna pedagog szkolna. No i zazwyczaj udaje się znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie trudnej sytuacji, bo to jest w interesie obu stron.
  8. Ulla, tak, jak najbardziej siostra wybrała już szkoły, do których będzie składała papiery i zna warunki przyjęć. Interesuje ją klasa o profilu biologiczno-chemicznym. Próg punktowy w liceum, do którego najbardziej chce iść, to ponad 160 pkt./200 pkt. (punkty za wyniki z testów plus punkty za oceny na świadectwie). Z tego, co liczyła, będzie miała ponad 170 punktów, więc raczej problemów z dostaniem się do wymarzonej szkoły nie będzie, ale oficjalnych kluczy z odpowiedziami od CKE jeszcze nie ma, a te dostępne w Internecie nie do końca są dobre. Na każdej stronie publikującej odpowiedzi można znaleźć różne warianty do tego samego zadania, więc zobaczę, jak to z tymi wynikami rzeczywiście będzie, jak już siostra dostanie wszystko na piśmie ;)
  9. Owszem, edukacja seksualna jest jak najbardziej potrzebna w szkołach. Tylko nie zawsze jakość prowadzonych zajęć odpowiada wizji dorosłych i nie zawsze osoby prowadzące tzw. WDŻ są do tego odpowiednio przygotowane. W mojej rodzinie temat seksu nigdy nie był tematem tabu, więc mnie i moim siostrom zawsze było prościej rozmawiać na ten temat bez niepotrzebnych spięć czy uśmieszków skrywających zażenowanie, co niestety bardzo często obserwuje się u dzieci w czasie tego typu lekcji. Nawet jeśli coś budziło wątpliwości po zajęciach, to przychodziło się do mamy albo taty i rozmawiało. Można było skonfrontować ze sobą kilka punktów widzenia na tę samą sprawę. Niestety, wiele rodziców spycha odpowiedzialność mówienia o seksie na szkołę, a ta niejednokrotnie nie potrafi „udźwignąć” tego ciężaru i są efekty, jakie są.
  10. Ulla, mogę wypowiedzieć się z perspektywy osoby, która miała okazję uczestniczyć w wywiadówce jako opiekun (byłam na wywiadówce w gimnazjum u najmłodszej siostry) i jako osoba, która brała udział jako współprowadząca wywiadówkę (jako psycholog byłam poproszona o krótkie wystąpienie na wywiadówce dla rodziców przedszkolaków). Będąc na wywiadówce, którą prowadził wychowawca mojej siostry, wszystko wyglądało bardzo formalnie, ale istotne informacje zostały przekazane, np. co do testów gimnazjalnych, organizacji balu gimnazjalnego. Nauczyciel nawiązywał dialog, była fajna rzeczowa rozmowa między rodzicami. Naprawdę podobało mi się podejście nauczyciela, ale rodzice byli mniej zaangażowani, pomijając fakt, że bardzo mało osób przyszło na tę wywiadówkę. Jeśli chodzi natomiast o zebranie, które współprowadziłam dla rodziców przedszkolaków, to było sztywno. Była obecna Pani dyrektor, wychowawca oddziału i ja. Nie wiem, czy rodzice się tak bardzo spięli po mowie Pani dyrektor, ale w ogóle nie chcieli rozmawiać. Zapytani, milczeli albo coś mruczeli pod nosem. I tak troszkę się odważyli po moim wystąpieniu, bo chciałam jakoś rozładować tę napiętą atmosferę, ale niestety nie do końca mi się udało, bo Pani wychowawczyni mnie popędzała, gdyż chciała jeszcze swoje jakieś ważne kwestie przekazać. Nigdy natomiast nie było takiej sytuacji, ani ja o niczym takim nie słyszałam, żeby ktoś się skarżył, że mało istotnych informacji jest przekazywanych na wywiadówkach, że są agresywne, no i że potrzeba mediatora. Nic takiego nigdy nie miało miejsca. Zatem jest spokojnie :) Oby i u Ciebie tak było. Pozdrawiam!
  11. Ulla, nie wiem, jak to wygląda od strony formalnej, czy rodzic jest zmuszony udać się do poradni, by zbadać dziecko pod kątem gotowości szkolnej. Mogę powiedzieć tylko tyle, że w szkole, w której kiedyś prowadziłam warsztaty dla dzieci, Pani pracująca w oddziale przedszkolnym przeprowadza taką diagnozę, czyli rozumiem, że to odbywa się na teranie placówki, do której uczęszcza dziecko i rodzic nie musi już fatygować się do PPP. Nie wiem, czy to jest „standard”, czy po prostu tak „ustaliła sobie” placówka.
  12. Moja najmłodsza siostra pisała w tym roku testy gimnazjalne. Jakoś specjalnie się do nich nie przygotowywała, uczyła się na bieżąco w szkole przez trzy lata. Raczej należy do grupy „dobrych uczniów”, więc przede wszystkim rozwiązywała sobie testy z ubiegłych lat dostępne na stronie CKE. Nie korzystała z żadnych korepetycji czy dodatkowych kursów, jak inni koledzy i koleżanki z jej szkoły. Czy się stresowała przed egzaminami? Trochę tak. W końcu to pierwszy poważniejszy egzamin w jej karierze edukacyjnej, od którego coś zależy – wybór szkoły średniej :) Chyba ja jako starsza siostra bardziej się przejmowałam, jak jej pójdą egzaminy, niż ona sama. Ogólnie jest zadowolona z tego, jak napisała. Najlepiej poszła jej matematyka i język polski, a najsłabiej historia i WOS, bo nie przepada za tymi przedmiotami. Przeglądałam wszystkie arkusze egzaminacyjne i wydaje mi się, że historia z WOS-em oraz przedmioty przyrodnicze to były testy najbardziej wymagające. Owszem, były pytania banalne, na które odpowiadało się „z marszu”, ale były też pytania, które wymagały rzeczywiście wiedzy i powtórek. Teraz trzeba czekać na wyniki ;)
  13. Witam serdecznie! Wiem, że pytanie było zadane bardzo dawno temu i adresowane do Pani Doroty Zawadzkiej, jednak pozwolę sobie odpowiedzieć. Niektóre dzieci mają konkretne zapotrzebowanie na sen i wydłużanie go na nic się zdaje. Jeśli zarówno Pani, jak i Pani mąż jesteście typami rannych ptaszków, nie oczekujcie, że wasze dziecko będzie śpiochem. Do późnych lat dzieciństwa będzie wstawać razem z kurami, nawet jeśli Wy akurat chcielibyście pospać godzinę dłużej. Sprawa jest jednak trochę bardziej skomplikowana, bo Pani synek budząc się wcześnie rano, już przed południem jest bardzo zmęczony, potyka się o swoje nogi, obija się itd. Być może Pani synek budzi się przez światło? Może okna w pokoju są jeszcze zbyt mało zasłonięte i pierwsze promyki słońca przedzierają się przez nie? Jeśli tak, to zbyt kosztownych i wymyślnych sposobów nie potrzeba. Wystarczy zainwestować w dobre zasłony/rolety i po sprawie. Jeśli chcemy, by dziecko spało dłużej nad ranem, można ograniczać mu spanie w dzień, np. zrezygnować z drzemek. Więcej ruchu na świeżym powietrzu, więcej zabaw psychoruchowych. Ważne też, by dać dziecku czas na zmiany. Nie da się przestawić godzin snu dziecka ot tak. By go do czegoś przyzwyczaić, trzeba dać mu czas na zorientowanie się, o co chodzi. Dziecko nie działa niestety jak ten budzik, który nastawimy i wstanie o tej godzinie, o której chcemy. Nie da się go ot tak przestawić z 4 czy 5 nad ranem na godzinę 7 czy 8 rano ;) Jak obecnie wygląda sytuacja? Czy synek nadal wstaje tak wcześnie, czy może jednak jego rytm okołodobowy uległ „poprawie” ;)? Pozdrawiam!
  14. Witam serdecznie! Przypuszczam, że Pani syn faktycznie przechodzi przez tzw. okres buntu. Rozwój dziecka przebiega sinusoidalnie, od okresów względnego spokoju do czasu buntu, płaczu i histerii. Prawdopodobnie Pani synek właśnie jest w takiej fazie buntu, stąd płacz, niezrozumiałe zachowania, histerie, chęć postawienia na swoim i postawa negatywizmu (wszystko na „nie”). To okres, który wymaga od rodziców dużo cierpliwości, a jednocześnie konsekwencji. Dobrze, że pozwala Pani synowi na samodzielność, na wyhasanie się, na naukę metodą prób i błędów, ale musi Pani też umieć postawić wyraźne granice i egzekwować zasady, by dziecko „nie wlazło Pani na głowę”. Jeśli syn woli zostać sam i uspokoić się, niech go Pani pozostawi na krótką chwilę aż się wyciszy. Dla dziecka okres buntu to również trudny okres. Dziecko często samo nie rozumie swoich emocji, dlaczego płacze, kiedy mama jest przy nim. Proszę nie brać do siebie tego, że syn zaczyna płakać w Pani obecności. Możliwe, że płacze, bo zdaje sobie sprawę, że ma ku temu „przestrzeń”, jest przy nim ktoś, kto to zrozumie. Proszę nie krzyczeć, nie naśmiewać się z łez dziecka, a raczej powiedzieć, że jeśli chce płakać, niech płacze, ile tego potrzebuje, że mama jest obok/blisko i jeśli chce, może zawsze przyjść, przytulić się, porozmawiać, pobawić się itd. Nie ma złotych recept, jeśli chodzi o wychowanie dzieci. Jedne dziecko będzie potrzebowało przytulić się w czasie płaczu, inne natomiast nie będzie chciało w ogóle się przytulić, będzie wyło na całe gardło aż w końcu się zmęczy i wróci do zabawy jak gdyby nigdy nic się nie stało. Życzę powodzenia i dużo cierpliwości! Pozdrawiam!
  15. Witam Panią serdecznie! Rozumiem Pani obawy i wątpliwości, ale z drugiej strony Pani były mąż ma również prawo widywania się z dziećmi, przynajmniej w dni, które zasądził sąd. Nie może jednak Pani szantażować, krzyczeć czy ubliżać Pani, tym bardziej w obecności dzieci. Jeżeli dzieci chcą chodzić do taty, spotykać się z nim, bawić, to proszę uszanować ich zdanie. I dzieci, i ich ojciec mają prawo do widzeń. Jeśli chodzi natomiast o wakacje, to nie może być tak, że Pani mąż przychodzi do Pani z jakąś z góry swoją ustaloną koncepcją, oczekując, że bez żadnego sprzeciwu Pani to zaakceptuje. Fajnie, że chce zabrać dzieci na miesiąc wakacji, ale najpierw powinien z Panią to uzgodnić. Powinniście razem ustalić, kiedy i na jak długo dzieci wyjadą – w końcu Pani również może mieć jakieś plany dotyczące wakacji z dzieciakami. Jeżeli polubowne dogadanie się nie wchodzi w grę, bo Pani były mąż będzie się upierał przy swoim i Panią szantażował czy groził Pani, wówczas może Pani dochodzić swoich praw sądownie. Obawiam się jednak, że tak można byłoby w nieskończoność, bo każda sprawa czy decyzja dotycząca dzieci i ich wychowania (nie tylko ta dotycząca spędzania wakacji) będzie dla Państwa kością niezgody. Najgorsze jest to, że złe emocje zostają przelane na dzieci. To Maja wysłuchuje przykre słowa od ojca w słuchawce telefonu, to ona wszystko przeżywa i prawdopodobnie myśli, że ona i jej braciszek są wszystkiemu winni. W ten sposób dzieci są najbardziej pokrzywdzone i nie zrekompensuje im tego ani kino, ani najdroższe prezenty, ani zagraniczne wakacje. Wiem, że boi się Pani, że dzieci mogą zostać „przekupione” przez Pani byłego męża drogimi prezentami, ale myślę, że maluchy są inteligentne i czują, kto chce dla nich najlepiej, kto poświęca im czas, kto jest dla nich życzliwym przyjacielem. Pyta Pani, jak rozmawiać z Mają. Otwarcie, mimo że dziewczynka nie chce rozmawiać albo unika odpowiedzi. Oczywiście, niech nie dusi Pani z dziecka odpowiedzi na siłę, to nie ma sensu. Jeśli dziecko nie chce mówić, jak spędziło czas u taty, niech to namaluje. Potem ten rysunek może być wyjściem do rozmowy na temat tego, jak bawiła się z tatą, w jakim była humorze, co się jej podobało najbardziej, a co najmniej. Podobnie może Pani postępować z synem i porównać rysunki dzieci – co podobało się synowi, a co córeczce. Proszę zrozumieć, że Pani dzieci nie muszą być wcale „manipulowane” przez ojca. One go kochają, chcą mu ufać, wierzyć, bo to jest ich tata. Im naprawdę jest bardzo źle i mają konflikt lojalności, kiedy widzą, że kłócicie się Państwo o nich. Kiedy są z mamą, pewnie boją się, że tata ich mniej kocha. Kiedy są z tatą i dobrze się bawią, najpewniej towarzyszy im uczcie, że może mama być o to zła, o to, że są z tatą. Dla dobra dzieci radziłabym próbować dogadać się, czy to w sprawie widzeń w środy, czy w sprawie wakacji. Proszę zapomnieć o osobistych wycieczkach i chęci wzajemnego „dokopania sobie”, a w pierwszej kolejności myśleć, co byłoby najlepsze dla dzieci. Pozdrawiam!
  16. Witam serdecznie! Jak najbardziej małe dzieci mogą mieć złe sny, o czym można przeczytać np. w tym artykule: http://parenting.pl/portal/koszmary-senne, dlatego całkiem możliwe, że Pani córeczka budzi się w nocy z płaczem i przeżywa to, co jej się śniło. Warto też pamiętać, że sen małych dzieci (noworodków) składa się prawie wyłącznie z fazy REM (rapid eye movement – faza szybkich ruchów gałek ocznych), podczas której tworzą się połączenia nerwowe z mózgu. W tej fazie występują także marzenia senne. Jeśli chodzi o nocnikowanie, nie ma „właściwego” czasu na trening czystości i najlepszej metody na to, by pozbyć się pieluchy. Najczęściej trening czystości są gotowe rozpocząć maluchy 18-24-miesięczne. Jeżeli potrafi poznać Pani momenty, które sygnalizują, że Pani córeczka potrzebuje na nocnik (miny, stękanie, kucanie, chowanie się po kątach), warto zachęcić ją do skorzystania z nocnika. Nie warto jednak biegać za nią z nocnikiem i wywierać presję. Trening czystości nie powinien być okupiony stresem dziecka ani wysiłkiem rodziców. Potrzeba wyczekać odpowiedni moment, kiedy dziecko będzie gotowe na to, by rozstać się z pieluszką. Warto pamiętać, że niektóre dzieci uczą się treningu czystości szybciej, inne wolniej i nie wolno je za to karać. Trening czystości można podzielić na trening w dzień i w nocy. Trening dzienny to rezygnacja z pieluchy w ciągu dnia. Jeżeli dziecko nauczy się sygnalizować potrzeby w dzień i korzystać z nocnika w dzień, dopiero wtedy można rozpocząć trening nocny, czyli przestać zakładać pieluchę na noc. Niech pokazuje Pani malutkiej, że toaleta, nocnik to nic strasznego. Dzieci lubią naśladować dorosłych, dlatego proszę to wykorzystać i zabierać małą do toalety ze sobą przy każdej możliwej okazji. Niech poznaje toaletę, czynności higieniczne jak najwcześniej – będzie mniej obawiała się zmian. Będzie chciała być szybciej „dorosła”, taka jak mama, która korzysta z kibelka. W miarę rozpoczynania treningu czystości warto ustawić nocnik w toalecie, by dziecko mogło z niego skorzystać, gdy my będziemy korzystać z ubikacji. By wyjaśnić dziecku, co to znaczy robić siku czy kupkę, pokażmy mu zawartość pieluchy. Jeśli dziecko robi kupkę w miarę regularnie, sadzajmy je na nocnik w tym właśnie czasie. Niech siedzi 5-10 minut, ale nigdy „do skutku” aż zrobi. Kiedy uda się dziecku załatwić do nocnika, okażmy radość, zadowolenie, pochwalmy. Inne pomysły na to, jak zachęcić dziecko do korzystania z nocnika, znajdzie Pani pod linkami: http://parenting.pl/portal/trening-nocnikowy, http://parenting.pl/portal/jak-nauczyc-dziecko-sikania-do-nocnika albo w książce „Jak nauczyć dziecko korzystać z nocniczka w 7 dni” (http://parenting.pl/portal/jak-nauczyc-dziecko-korzystac-z-nocniczka-w-7-dni-recenzja). Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  17. Witam serdecznie! Proszę nadal kontynuować pracę z dzieckiem, by rozwijać mocne strony synka i zachęcać go do działania. Raczej nagradzać za podjętą inicjatywę/wysiłek niż za same efekty, które przecież mogą być różne. Niechaj będzie to nauka przez zabawę. Razem lepcie z plasteliny, wycinajcie nożyczkami, nawlekajcie koraliki itp., kolorujcie literki, by rozwijać koncentrację, uwagę, precyzję ruchów, zdolności manualne, pamięć. Skoro Pani synek chętnie chodzi do szkoły i lubi przebywać wśród dzieci, to nie widzę powodów, dla których musiałaby Pani zabierać go do przedszkola, jak sugerowała Pani nauczycielka. Tym bardziej, że psycholog zapewnił, że Pani synek rozwija się prawidłowo pod względem poznawczym, emocjonalny i społecznym. Być może faktycznie problemem jest bariera językowa, gdyż syn może nie rozumieć wszystkiego, co mówi Pani w szkole i dlatego ignoruje niektóre jej prośby/nakazy. Być może też potrzebuje więcej czasu, by zaadaptować się do nowych warunków niż pozostałe dzieci. Nie jest to jednak problem, który tkwi w Pani synu. Tutaj bardziej dostrzegam brak dobrej woli ze strony szkoły, nauczycielki, która być może chce pozbyć się „problemu”, zamiast wspierać Pani syna, zaangażować się bardziej w jego wychowanie i przygotowanie do nauki w szkole. Może zamiast sugerować, by zabrała Pani syna z grupy, lepiej byłoby zaproponować Pani synowi jakieś dodatkowe zajęcia, lekcje, ćwiczenia rozwijające, które umożliwiłyby „dogonienie” rówieśników? Uważam, że powinna Pani porozmawiać z nauczycielką o synu, o jego możliwościach, potrzebach, zainteresowaniach, o tym, że chłopiec chętnie uczęszcza na lekcje, ale potrzebuje więcej czasu. Proszę też dopytać o dodatkowe zajęcia, jakie oferuje szkoła dla dzieci dwujęzycznych albo jakie ćwiczenia mogłaby Pani wykonywać z synem w domu, by usprawniać jego zdolności językowe. Uważam, że zamiast „spychać problem” z jednej osoby na drugą lepiej będzie, gdy razem zastanowicie się Państwo jak najlepiej pomóc chłopcu. Zachęcam do podjęcia współpracy na linii szkoła-rodzice. Trzymam kciuki!
  18. Witam Pani Aleksandro! Nie jestem specjalną zwolenniczką odkładania dziecka do łóżka, by zasypiało samo, i wychodzenia z pokoju, nie interesując się, czy dziecko płacze, czy robi coś innego. Sama Pani stwierdziła, że Alicja jest dzieckiem wrażliwym, przywiązanym do rodziców. Tym bardziej uważam, że przy usypianiu dziecka powinno być któreś z rodziców. Rozumiem, że chciałaby Pani „skrócić” czas usypiania córeczki, eliminując etap kołysania jej w wózku. Potrzebna będzie jednak konsekwencja, czas i cierpliwość, bo dzieci przyzwyczajają się do swoich rytuałów i nie lubią zmian. Jeżeli po kolacji, kąpieli i przebraniu w piżamkę kładzie Pani Alicję do łóżka (a nie do wózka, jak do tej pory), to proponuję zostać w pokoju, tym bardziej, kiedy dziecko nie śpi. Warto wtedy uspokajać małą, czytać jej bajeczki, głaskać po główce, śpiewać cichutko kołysanki, wyciszać, by mała usnęła i czuła się bezpiecznie, mimo wprowadzonej zmiany (brak etapu kołysania w wózku). Można szeptać malutkiej do ucha, że jest już nocka, już wszystkie dzieci śpią i pora, aby ona także zamknęła oczka. Wierzę, że Pani matczyna intuicja podpowie Pani najlepiej, jak postąpić w sprawie usypiania Alicji. Proszę zaufać sobie i nie kierować się tym, jak usypiają swoje dziecko Pani znajomi. To, co skutkuje wobec innego dziecka, niekoniecznie musi się sprawdzić w odniesieniu do naszego własnego malucha. Wyznaję zasadę, że nie każdemu „tak samo”, ale „każdemu według potrzeb”. Niech Pani reaguje na potrzeby i oczekiwania swojej córeczki i nie postępuje według schematów, które mogły być faktycznie dobre i sprawdzić się u kogoś innego, ale nie zawsze mogą „zatrybić” na naszym gruncie. Pozdrawiam i życzę przespanych nocy! ;)
  19. Agresywne zachowania dziecka, histeria, płacz czy nieposłuszeństwo nie zawsze muszą świadczyć o błędach wychowawczych rodziców, chociaż ich (wirtualnie) wykluczyć się nie da. Poza tym nie ma rodziców, którzy nie popełnialiby błędów wychowawczych. Niemniej jednak nieposłuszeństwo dziecka to sygnał, że nasz maluch się rozwija. Fajnie o tym napisała Agnieszka Stein: http://dziecisawazne.pl/po-co-dzieci-sa-niegrzeczne/. Trzeba też pamiętać, że uczucia dzieci w wieku poniemowlęcym są żywe, zmienne, szybko przechodzą w przeciwstawne. Ich reakcje są gwałtowne, a procesy pobudzenia nadal dominują nad procesami hamowania. Poza tym rozwija się poczucie własnego "Ja" i rozumienie sytuacji społecznych, stąd też dziecięcy negatywizm, przeciwstawianie się prośbom i poleceniom osób dorosłych. ;)
  20. Witam Pani Aleksandro! Przypuszczam, że Pani córeczka zaczęła wchodzić w fazę buntu i dlatego jej gniew czy histeryczne zachowania zaczynają się nasilać, stąd złość, agresja i autoagresja. Nie bez znaczenia jest też to, że wcześniej otoczenie „zachęcało” swoim zachowaniem Alicję do tego, by biła innych (a teraz również i siebie) po twarzy. Śmiejąc się z tego typu reakcji, będąc rozbawionym, córka mogła interpretować swoje zachowanie jako właściwe, poprawne. Dlaczego ma z tego rezygnować, skoro najbliżsi się z tego śmieją, są zadowoleni? Teraz na pewno potrzeba cierpliwości, wielu tłumaczeń i czasu, by Alicja przestała bić innych i siebie. Kiedy córka chce kogoś albo siebie uderzyć, proszę delikatnie przytrzymać jej rączkę, wziąć na kolana, przytulić, uspokoić i powiedzieć, że tak nie wolno. Krótki, jasny komunikat: „Nie wolno bić, bo to boli”. Nie musi Pani wdawać się w długaśny wykład umoralniający, bo córka i tak nie zapamięta wszystkiego. Może się tylko bardziej zirytować. Może Pani spróbować też odwołać się do jej empatii, mówiąc np.: „Pamiętasz, jak się uderzyłaś (Bartek/Martyna/Krzyś Cię uderzył), jak płakałaś, bo Cię bolało. Kiedy Ty bijesz, innych też to boli. Tak nie wolno”. W sytuacjach, kiedy próbuje Pani czegoś córce zabronić, nie chce Pani pozwolić, proszę zamiast nadużywania słów „nie wolno”, dawać raczej tzw. pozorne wybory. Np. kiedy Alicja nie chce się ubrać, proszę zaproponować jej, by sama zdecydowała, co woli nałożyć. Oczywiście, to Pani podpowiada jej, co ma do wyboru (czy czerwone getry, czy jeansowe spodenki). Pani ogranicza zakres wyboru, ale decyzję pozostawia córce tak, by mała miała poczucie, że decyduje o sobie w danej sytuacji, że ma na coś wpływ. Podobnie może Pani próbować w każdej sytuacji, np. z wyborem miejsca zabawy czy sposobu zabawy. Wówczas dzieci mniej grymaszą i chętniej wypełniają polecenia rodzica. Kiedy są sytuacje „podbramkowe” i dane metody nie działają, np. mała histeryzuje w sklepie, bo nie chce jej Pani czegoś kupić, wówczas najlepiej nie wdawać się w dyskusję z dzieckiem, powiedzieć „Nie wolno”, wziąć dziecko na ręce i najzwyczajniej w świecie wyjść ze sklepu. Córka będzie płakać, wrzeszczeć i wyrywać się, ale po chwili na pewno się uspokoi. Nie radziłabym też stosować metody na ignorowanie problemów Alicji, koncentrując się na drugiej córce, dlatego, że mała może wyjść z założenia, że jest mniej ważna, a to z kolei tylko może nasilać jej buntownicze reakcje. Życzę dużo cierpliwości i powodzenia!
  21. Witaj banitka! Cieszę się, że razem z synkiem nie ustajecie w staraniach o to, by jego rozwój był coraz lepszy. Jestem pełna podziwu i gratuluję sukcesów! ;) Chyba nie ma jednej dobrej metody na to, by podnieść poczucie wartości u własnego dziecka. Na pewno ważny jest przykład, jaki dajecie synkowi jako rodzice. Jeżeli sama do siebie będziesz miała pozytywny stosunek i będziesz cieszyła się z tego, co udało Ci się zrobić, to i synek powoli zacznie modelować Twoje zachowanie – cieszyć się z samego wysiłku, podjętego wyzwania, a nie tylko z efektu końcowego, który przecież może być różny. Staraj się doceniać syna za to, że w ogóle podjął zadanie, które wymaga koncentracji i logicznego myślenia. Nie rozliczaj z rezultatu. Doceniaj jego dobre intencje. Postaraj się też zaakceptować etap, na jakim znajduje się Twoje dziecko, dostosuj wymagania i oczekiwania do jego możliwości. Może rozbudowane zadanie matematyczne z treścią to dla niego zbyt wysoka poprzeczka, ale już kolorowanka matematyczna jest ok. I fajnie, gdy usłyszy od Ciebie pozytywne wzmocnienie, że udało mu się pokolorować obrazek albo chociaż część obrazka. Nie od razu Kraków zbudowano;) Polecam Ci również artykuł Agnieszki Stein: http://dziecisawazne.pl/jak-wspomagac-poczucie-wlasnej-wartosci-u-dziecka/. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  22. Witaj Dzina! Podejrzewam, że u Twojego synka rozpoczął się okres buntu i jeżeli wcześniej nie zaobserwowałaś żadnych niepokojących zachowań u swojego dziecka, a pojawiły się one dopiero teraz, to oznacza, że Twój maluszek właśnie zaczął sprawdzać, na ile może sobie pozwolić. Testuje Ciebie, kładąc się na podłogę, uderzając główką i histeryzując. Wiele małych dzieci zachowuje się w podobny sposób i nie oznacza to jakieś patologii. Jako mama powinnaś uzbroić się w cierpliwość, no i oczywiście zadbać, by podczas manifestacji swojej złości Twój syn nie zrobił sobie jakiejś krzywdy. Zachęcam też do przeczytania artykułu: http://parenting.pl/portal/bunt-dwulatka. Znajdziesz tam wskazówki, jak poradzić sobie w sytuacji, gdy maluch się buntuje. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  23. Witam serdecznie! Podstawowe pytanie dotyczy tego, czy nadmierne przejmowanie się wszystkim pojawia się u Pani tylko w okresach ciąży, czy towarzyszy Pani nieustannie? To, że kobiety w ciąży doświadczają lęków typu: czy urodzę zdrowe dziecko, czy poród przebiegnie bez komplikacji, czy czymś nie zaszkodziłam maleństwu, są dość typowe i zwykle mijają, gdy dziecko pojawi się na świecie. Jeżeli natomiast nadmierne przejmowanie się i stany napięcia emocjonalnego towarzyszą Pani bez względu na to, czy jest Pani w ciąży, czy nie jest, to wówczas można podejrzewać u Pani różne problemy natury emocjonalnej, np. osobowość lękliwą, osobowość zależną czy zespół lęku uogólnionego. Niestety, drogą wirtualną nie jestem w stanie postawić żadnej diagnozy, gdyż nie jest to możliwe. To tylko moje przypuszczenia, które należałoby zweryfikować u lekarza psychiatry. Uważam, że powinna się Pani skonsultować z lekarzem, tym bardziej, że Pani nastrój skutecznie odbiera Pani radość życia, unieszczęśliwia Panią, sprawia, że nie potrafi Pani samodzielnie radzić sobie z prostymi obowiązkami (np. ubranie dziecka) i niekorzystnie wpływa na Pani związek z mężem. Owszem, może Pani przeczytać książkę, chociażby dla własnej świadomości, np. „Nie bój się lęku”, ale uważam, że wizyta u specjalisty i tak jest konieczna. Odsyłam też do artykułów: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-unikajaca http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-zalezna http://portal.abczdrowie.pl/zespol-leku-uogolnionego Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  24. bettieb Jesteśmy po pierwszej wizycie w poradni pedagogicznej. Pani psycholog stwierdziła, że Mikołaj ma traumę szpitalną po tym co przeszedł i na chwile obecna to jest najważniejszy problem. dopiero kolejna wizyta, tym razem u psychiatry ma określić czy można małego już teraz diagnozować w kierunku autyzmu czy tez trauma nie zaburzy obrazu, wyniku klinicznego. niektóre jego zachowania mogą wynikać właśnie z tego a nie z ewentualnego autyzmu. (...) nie sądziłam, że takie przeżycia mogą zostawi ślad w psychice dziecka, nawet na wiele miesięcy, zatrzymać jego rozwój a nawet cofnąć. bettieb, cieszę się, że macie już za sobą konsultację w poradni pedagogicznej i że Pani psycholog podejrzewa "tylko" traumę szpitalną. To takie "szczęście w nieszczęściu", chociaż rzeczywiście silny stres przeżyty przez dziecko może znacznie destabilizować rozwój u malucha i dawać objawy podobne do autyzmu, choć wcale nie musi być to autyzm. Mam nadzieję, że diagnoza autyzmu nie potwierdzi się i że Twój synek zostanie szybko objęty pomocą terapeutyczną, by pomóc mu w uporaniu się z lękami, jakich doświadczył, przebywając w szpitalu. Trauma szpitalna nie może być zignorowana. Wierzę, że lekarz psychiatra powie Wam coś więcej. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  25. Witaj bettieb! Nie znając przyczyn zachowania Twojego synka, trudno mu będzie pomóc. Ulla dobrze podpowiada, by może na początku porozmawiać z Panią przedszkolanką, czy nie zauważyła czegoś niepokojącego w zachowaniu Twojego synka, czy coś się nie zmieniło w ostatnim czasie. To, że Twój synek odmawia jedzenia, nie musi od razu sygnalizować jakiegoś problemu. Może po prostu miał gorszy apetyt tego dnia albo najzwyczajniej w świecie nie odpowiadało mu to, co podano do jedzenia w przedszkolu. Niepokojące jest jednak to, że Twój synek wstrzymuje siku przez długi czas. Podejrzewam, że może tak się dziać na tle lękowym. Nie chce zrobić siku w innym miejscu, jak tylko w domu, bo w domu pewnie czuje się najbezpieczniej. Może warto spróbować mu pomóc, czytając bajki terapeutyczne, które będą nie tylko fajną formą spędzania wspólnie wolnego czasu z dzieckiem, ale też formą pomocy mu, jeśli pojawiają się różne problemy emocjonalne. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...