Skocz do zawartości
Forum

psycholog Kamila Krocz

Ekspert
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez psycholog Kamila Krocz

  1. W naszym przedszkolu i szkole królują jednak cukierki. Jedna mama raz przyniosła tort do przedszkola z okazji urodzin syna, ale z tego co wiem, pomysł nie bardzo wypalił, bo niektórym dzieciom jakoś smakowo nie podpadł do gustu i nie chciały jeść.
  2. Witam serdecznie! Przez Internet na pewno nikt na 100% nie powie, co jest przyczyną niegrzecznego zachowania Pani synka. Potrzeba kilku przynajmniej spotkań ze specjalistą, wnikliwych rozmów i obserwacji chłopca, by "wybadać" problem. Mnie zastanawia fakt, że syn w domu zachowuje się przyzwoicie, grzecznie, a w szkole jakby w niego coś wstępowało. Może właśnie chodzi o tę zmianę środowiska, o naśladowanie niegrzecznych zachowań innych dzieci i chęć przelicytowania się w tych niegrzecznych zachowaniach, kto bardziej, kto mocniej... Może chodzi o chęć zwrócenia na siebie uwagi innych? A może Pani syn w szkole jest za bardzo bombardowany bodźcami (inne dzieci, hałas, nowe wiadomości, wymagania, ciągle coś się dzieje etc.) i odreagowuje to w formie agresji? Niektóre dzieciaki z nadwrażliwością sensoryczną nie potrafią poradzić sobie z nadmierną stymulacją z zewnątrz, dlatego pojawia się u nich agresja. W domu jest jednak inaczej, ciszej, bezpieczniej, znajomo, więc zachowań agresywnych pojawia się mniej... To są tylko jakieś moje refleksje, przemyślenia, próby zrozumienia sytuacji, które niekoniecznie muszą mieć coś wspólnego z prawdą. Mam nadzieję, że wizyta w poradni psychologiczno-pedagogicznej pomoże Państwu rozwiązać problem. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  3. Zależy, w jakim wieku dzieci :) Ale myślę, że bez względu na wiek, frajdą dla każdego byłby basen, wypad na stok, by pojeździć na nartach, desce albo przynajmniej pouczyć się, jeśli ktoś jeździć nie potrafi... Sprawdzić się też może wyjście do kina na jakąś bajkę albo film dla młodzieży, no i znacznie taniej wyjdzie niż wypad w góry na stok :)
  4. anaaa a nie lepiej spytać dziecko (już w końcu nie takie małe) jak ono podchodzi do tematu..co woli samo.. bo to kwestia gustu już moim zdaniem. A wiek już taki, że swoje preferencje już posiada :) Zgadzam się z powyższą opinią. Kto co lubi ;) Ja preferuję książki w tradycyjnej papierowej postaci, dużo wypożyczam z bibliotek, sporo książek sama kupuję i tworzę własną biblioteczkę, ale młodsze pokolenia wiadomo, że idą z duchem czasu :) Czytając e-booki, zauważyłam, że szybciej mi się męczy wzrok, dlatego też wolę tradycyjną książkę. Myślę jednak, że starszaki może spokojnie pytać, po co by wolały sięgnąć. :)
  5. Dzieci kuzynki mają Furbiego. Na początku wręcz biły się ze sobą i wyrywały sobie zabawkę, bo każda chciała ją dla siebie. Na początku jak zwykle wielki entuzjazm :) Dziewczynki całymi godzinami siedziały nad tą zabawką, poznawały nowe funkcje. Ja tylko raz miałam okazję z dystansu przyglądać się ich zabawie. Po okresie fascynacji Furby poszedł w odstawkę, jak wszystkie inne super zabawki, ale nie wiem, czy to standardowe zachowanie u wszystkich dzieci. ;) Myślę, że warto wyznaczyć jakieś rozsądne zasady korzystania z tej zabawki, to może wówczas tak szybko się nie znudzi, a po drugie to będzie "zdrowsze" dla dziecka :)
  6. chruszczagata, zanim przemyślicie decyzję o zakupie zwierzaka dla syna, polecam przeczytać artykuły w naszym serwisie. Może się przydać ;) Zwierzę dla dziecka Jakie zwierzę dla dziecka? Pozdrawiam!
  7. klosia U nas świetlica jest dla tych którzy mieszkają w innej miejscowości niż szkoła i czekają na autobus. W szkole, w której pracuję, jest podobnie. To jest mała, wiejska szkoła, ale szczerze powiedziawszy, mnie sposób funkcjonowania świetlicy nie odpowiada. Nie ma jednak konkretnej sali świetlicowej, w której mogłyby być dzieci, tylko świetlicą staje się sala, która akurat na danej lekcji jest wolna. To jest dopiero bez sensu. Niestety, są takie, a nie inne warunki lokalowe :/ Poza tym świetlicę prowadzi pani, która w danym czasie ma "okienko". Na początku dzieci mają odrabiać lekcje, a potem ewentualnie jest czas na gry planszowe i zabawy. W praktyce jednak wygląda to różnie ;)
  8. yolo67589403, utrata zainteresowania rzeczami, które niegdyś Cię interesowały, może oznaczać wiele różnych rzeczy, np. zwyczajną zmianę preferencji/zainteresowań, zmiany nastroju związane z burzą hormonalną w okresie dorastania, depresję, anhedonię itp. Zainteresowanie osobami tej samej płci nie musi oznaczać orientacji homoseksualnej. Ważne, by zaobserwować, jakie myśli, emocje i reakcje organizmu towarzyszą zainteresowaniu osobami tej samej płci. Pozdrawiam!
  9. zofia2013, nie ma sensu, byś wyrzucała sobie, że jesteś złą matką, że źle coś zrobiłaś, np. podczas usypiania syna czy uspokajania go podczas podróży. Nie da się wychować dziecka, nie popełniając błędów wychowawczych. Chciałaś jak najlepiej dla synka, ale czasem wychodzi nie tak, jak zamierzaliśmy pierwotnie ;) Nie sądzę, żeby Twój syn z tego powodu doznał jakiejś wielkiej traumy, tym bardziej, że jesteś ciepłą matką, która zapewnia synowi dużo troski, długo karmiłaś dziecko piersią, dbasz o synka, martwisz się o jego prawidłowy rozwój. Zaufaj sobie i swojemu instynktowi macierzyńskiemu. Czasem za dużo teoretyzowania i słuchanie różnych doradców ("daj smoczka", "nie dawaj smoczka" itd.) może przynieść więcej szkód niż pożytku. Wychodzę z założenia, że matka zna najlepiej swoje dziecko i wie, co jest dla niego dobre. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  10. Margeritka, u mnie w szkole przed Świętami Bożego Narodzenia również jest mnóstwo różnych akcji charytatywnych. Sama się w nie angażuję, ale odzew ze strony uczniów też jest spory. Np. ostatnio zadziwili mnie pozytywnie starszaki, organizując zabawę Andrzejkową. Wpadli na pomysł, by biletem wstępu na dyskotekę szkolną z okazji Andrzejek był jakiś produkt (cukier, kasza gryczana, ryż, konserwy, słodycze, ziemiopłody etc.). Wszystkie dary zostaną zebrane i przekazane na akcję "Pomóż dzieciom przetrwać zimę".
  11. U mnie w szkole również nie obchodzi się Halloween. Celebrujemy Wszystkich Świętych i Zaduszki, rozmawiamy wówczas z dziećmi o zmarłych, o tym, jak czcić pamięć bliskich, których już z nami nie ma. Pracuję w wiejskiej szkole i myślę, że jednak Halloween jest nadal obce. Nawet nie zauważyłam, by same dzieci były zainteresowane i chciały obchodzić takie święto, bo jest ono jednak obce kulturowo.
  12. U mnie w szkole ślubowanie I klasy jest zawsze uroczyste. Dzieci przygotowują wspólnie z wychowawczynią akademię, recytują okolicznościowe wierszyki, śpiewają piosenki. Potem jest wprowadzenie sztandaru szkoły, przemowa Pani dyrektor, powtarzanie przysięgi przez pierwszaczków i pasowanie na ucznia za pomocą ołówka. Na koniec każdy z nowych uczniów dostaje drobny upominek od kolegów i koleżanek ze starszych klas. Są to upominki własnoręcznie wykonane przez starsze dzieci, np. jakiś pojemnik na przybory szkolne (np. puszka pomalowana farbami albo udekorowana plasteliną etc.). Następnie każdy z pierwszaków otrzymuje imienny dyplom i odbija pieczątkę (kciukiem maczanym w farbie) w kronice szkolnej przy swoim imieniu i nazwisku. :) Rodzice pierwszaków natomiast przygotowują drobny poczęstunek dla każdej z klas (II-VI).
  13. Ulla, w przedszkolu przy szkole, w której ja pracuję, nie obchodzono Światowego Dnia Pluszowego Misia. Przynajmniej ja o niczym takim nie słyszałam. Prawdę mówiąc, dopiero od Ciebie dowiedziałam się, że taki dzień w ogóle istnieje ;) Na ogół pracuję ze starszakami (klasy IV-VI), więc możliwe, że z tego względu nie "siedzę" w temacie pluszaków :)
  14. W szkole, w której pracuję, do przedszkolaków również przychodzi Mikołaj (przebrany Pan konserwator) ;) Wszystkie dzieci, niezależnie od płci, dostają taki sam prezent - mały upominek, przeważnie są to jakieś słodycze i owoce (mandarynki, pomarańcze).
  15. Witaj basia31! Rzeczywiście Twoja sytuacja jest bardzo trudna. Jesteś młodą mamą, masz córeczkę, którą sama wychowujesz bez wsparcia ze strony partnera. Mieszkasz z rodzicami, którzy co prawda odciążają Cię finansowo, ale jednocześnie bardzo mocno wchodzą w Twoje życie, wręcz narzucają swoje zdanie. Nic dziwnego, że się denerwujesz. Myślę, że Twoja strategia działania względem rodziców nie jest najlepsza - chowasz się po kątach, boisz się wyrazić swoje zdanie, milczysz. Bądź asertywna, stawiaj granice, masz do tego prawo. Nawet jeśli nie jesteś w związku z partnerem, który Cię bił, domagaj się, aby płacił alimenty na córkę. Tutaj chodzi o jej dobro, o jej przyszłość. Polecam Ci również książkę "Toksyczni ludzie" Lilian Glass oraz konsultację u psychologa, byś popracowała nad swoją samooceną, która jest najwyraźniej zaniżona. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  16. Kiniol, trudno mi stwierdzić via Internet, co jest źródłem "złośliwego" zachowanie Twojej córki. Może to faktycznie chodzi o zazdrość o Ciebie - kiedyś miała Cię niemal na wyłączność, a teraz reglamentujesz czas dla niej, a poza tym prosisz, by dzieliła się zabawkami z innymi dziećmi. To według córki może być już niemal zamach na jej osobę, jej własność. Poza tym nie zapominajmy, że w wieku, w jakim znajduje się Twoja córka, bardzo mocno kształtuje się "Ja" i dzieci bardzo często podkreślają "To moje", nie chcą się dzielić, jakby zaznaczały swoją przestrzeń, swoje terytorium, chcą postawić na swoim na przekór innym, by pokazać to swoje "Ja". To wcale nie musi być żadna "nieprawidłowość", tylko zwyczajne zachowanie rozwojowe, które zdaję sobie sprawę, że może denerwować rodzica. Co robić? Przede wszystkim stawiać jasne granice, mówić, co wolno, a czego nie wolno, być cierpliwym, nie krzyczeć na dziecko. Kiedy mała dokona pierwsza wyboru zabawki, a potem zmieni zdanie, nie ulegać jej wrzaskom. Niech popłacze, nic jej się wielkiego nie stanie. Można powiedzieć, że teraz koleżanka bawi się wybraną zabawką, a potem po powiedzmy 5 minutach będą mogły się wymienić zabawkami. Podejrzewam, że córka przechodzi teraz okres buntu, dlatego tak się zachowuje. W większej grupie osób, gdzie jest mniejsza szansa na "wybicie się", łatwiej jej podporządkować się regułom, dlatego w przedszkolu nie widać tego typu zachowań, natomiast w domu, gdzie jest sama albo w towarzystwie jednej czy dwóch koleżanek, córka może chcieć grać pierwsze skrzypce i postawić na swoim. Kiniol, duuużo cierpliwości! ;) Wierzę w Twoją mądrość rodzica i intuicję. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  17. 1zona, Twoja sytuacja jest rzeczywiście bardzo trudna i chyba niestety bez postarania się o pomoc i wsparcie z zewnątrz, możesz na dłuższą metę nie dać rady. Faktycznie masz wiele na głowie - praca, konieczność spłacania kredytu, obowiązki domowe... Myślę, że pomoc dziadków jest wręcz nieodzowna, bo funkcjonując w ten sposób, możesz szybko się wyeksploatować. Rozumiem Twoje obawy dotyczące tego, czy chłopcy będą się prawidłowo rozwijać, mieszkając w dwóch domach - u mamy i czasem u taty. Niestety, takie konsekwencje rodzi rozstanie i skoro deklarujesz, że nie chcesz ograniczać kontaktu z tatą, to musisz to zaakceptować. Istnieje jeszcze opcja, by zaproponować ojcu dzieci, by czas przeznaczony na spotkania z synami spędzał w Twoim mieszkaniu (wracał na noc do swojego domu, a potem znowu rano przyjeżdżał do synów). Obawiam się jednak, że logistycznie może Wam być trudno to rozwiązać, a poza tym ojciec dzieci może najzwyczajniej w świecie się na to nie zgodzić. Mam nadzieję, że z czasem wszyscy przyzwyczaicie się do zmian wynikających z rozwodu, chociaż zdaję sobie sprawę, jakie to teraz jest trudne. Napisałaś, że mąż jest/był nieodpowiedzialny - zapewne też m.in. z tego powodu doszło do rozwodu, więc teraz trudno wymagać, że po rozstaniu nagle dojrzeje, zrozumie, będzie się bardziej starał. Dla niego pewnie ta sytuacja jest wygodna - zapłaci 400 zł na synów, zabierze ich do siebie od czasu do czasu i czuje, że zrobił "co trzeba". A Ty jako mama zostajesz sama z całą "prozą życia". Koniecznie pomyśl o zorganizowaniu dla siebie jakiejś pomocy, by nie przepłacić tego wszystkiego własnym zdrowiem. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  18. Kasia_Gwiazdeczka, niewykluczone, że Twoja płaczliwość i zmiana nastroju to konsekwencja hormonów ciążowych i to minie. Wiele kobiet odczuwa w czasie ciąży lęki, boi się przyszłości, zauważa więcej wad u partnera i boi się, czy mężczyzna sprosta roli ojca, sprawdzi się, nie zawiedzie. Jeżeli jednak Twój ginekolog zasugerował konsultację u psychologa, myślę, że warto z niej skorzystać. Specjalista w czasie bezpośredniej rozmowy z Tobą, będzie mógł powiedzieć więcej. Niestety przez Internet trudno stwierdzić coś na 100%. Skorzystaj z tej konsultacji. Być może słowa specjalisty Cię uspokoją. Pozdrawiam ciepło!
  19. m_arta1990, rozumiem, że bardzo zależy Ci na tym, by zostać matką, ale pamiętaj, że o dziecko nie tylko starasz się Ty (jak napisałaś w poście), ale również Twój mąż/partner. Oboje staracie się o dziecko. Mogę się tylko domyślać, jak cierpisz z powodu ciągłych niepowodzeń, ale słowa pocieszenia pewnie na niewiele się zdadzą. Jeżeli nie korzystacie z mężem z pomocy specjalistów, odsyłam do poradni leczenia niepłodności, w której znajdziecie szeroką pomoc - nie tylko wsparcie psychologiczne, ale diagnostykę hormonalną, leczenie zaburzeń owulacji (jeśli istnieją), prokreacyjne poradnictwo małżeńskie, poradnictwo i leczenie zaburzeń seksualnych itd. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
  20. Ja jeszcze nie po ślubie, ale mam dużo koleżanek i znajomych mężatek, które co rusz chwalą mi się niespodziankami od mężów z okazji ich rocznic ślubów. I tak jedna z nich np. dostała w pierwszą rocznice ślubu prezent w postaci lotu balonem (oczywiście razem z mężem). :) Była zachwycona! Interesujący prezent - muszę przyznać.
  21. Ostatnio bardzo modne stało się pisanie tekstów na zamówienie. Jest to dość nowy sposób na zarobek. Chodzi pewnie o copywriting internetowy, seo copywriting, czyli pisanie tekstów do publikacji dla celów marketingowych, które mają zawierać konkretne frazy. To jest jeden ze sposobów na dorobienie sobie podczas np. wychowywania dzieci w domu. Inne pomysły na pracę dla mam w domowym zaciszu: http://toysrusblog.pl/seria-mama-pracuje-z-domu-10-zawodow-ktore-mozesz-wykonywac-w-domowym-zaciszu/. ;)
  22. - jesienne wyprawy - przecież nawet w deszcz nie trzeba siedzieć w domu - kino, teatr, galeria, muzeum, ale też basen albo odwiedziny dawno niewidzianej cioci ; - zabawy w plenerze - wyprawa do lasu, by zbierać grzyby lub liście, z których potem można wykonać ciekawe prace plastyczne albo bukiety do wazonu; wyprawa na targ, by kupić warzywa, z których potem zrobi się wspólnie smakowitą surówkę albo "warzywny teatrzyk" - super frajda, szczególnie dla małych dzieciaków; - robienie z szyszek, żołędzi, kasztanów różnych figurek i ludzików; - jesienne spacery w deszcz w kaloszach, płaszczach przeciwdeszczowych i z parasolami - wskakiwanie w każdą kałużę i rozchlapywanie wody :) To tylko kilka moich pomysłów, które przyszły mi na myśl, co robić w jesienną szarugę z dziećmi. ;)
  23. ewa123, zajrzyj na stronę ZUS. Tam jednak jest trochę zawile wyjaśnione, wiec najlepiej, żeby z polskiego na nasze wytłumaczył Ci jakiś urzędnik. ;) Ewentualnie więcej i zrozumialej tutaj: http://www.kurierlubelski.pl/artykul/3319552,urlop-macierzynski-2014-zasady-wnioski-pytania-poradnik,id,t.html?cookie=1 Pozdrawiam!
  24. Myślę, że w Polsce jest już moda na Halloween. Pewnie bardziej widać to w większych miastach i miejscowościach. Ja mieszkam na wsi, więc to tak bardzo nie rzuca się w oczy i dzieciaki nie chodzą po domach poprzebierane za straszydła i inne stwory. Ale np. już ozdoby z dyni czy inne elementy dekoracyjne są przemycane i widać to także na wsi. Zatem Halloween pewnie z roku na rok będzie coraz bardziej popularne.
  25. Witaj jestem! Przedszkolaki często mijają się z prawdą i nie świadczy to o żadnej nieprawidłowości, a wręcz przeciwnie – oznacza to rozwój dziecka, rozwój jego fantazji i wyobraźni. Dzieci często i chętnie opowiadają wymyślone historie, lubią też ubarwiać rzeczywistość. Wyobraźnia trzy- czy czterolatka jest nieprawdopodobnie żywa, a on sam nie odróżnia faktów od fikcji. Bardzo często fantazje dziecka są odbiciem jego pragnień i marzeń. Kłamstwo może stać się dla malucha również nieświadomym narzędziem osiągnięcia celu – małe dziecko nie umie opanować swoich chęci i tak np. maluch zabiera po kryjomu zabawkę z przedszkola do domu. Twierdzi przy tym, że otrzymał ją od pani z przedszkola. W wieku przedszkolnym dzieci również tworzą swoich wymyślonych przyjaciół, którzy realnie nie występują, ale są wytworem ich wyobraźni – dziecko mówi do przyjaciela, którego nie widać, często może mówić samo do siebie. Dziecko nie widzi granicy pomiędzy światem na serio a światem na niby. I to jest rozwojowe. Pani córeczka ma podobnie i nie musi się Pani niczym niepokoić. Pozdrawiam serdecznie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...