Skocz do zawartości
Forum

Starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciążę?


Rekomendowane odpowiedzi

Stysia a więc zaczynam trzymać kciuki...

Oleńko jak tak Cie czytam to zaczynam wariować, ja nie konsultowałam się z immunologiem, rozmawiałam o tym z kilkoma ginekologami i stwierdzili że nie ma takiej potrzeby, ale teraz jak piszesz o tych tabletkach, że one mają zadziałać na Twoją odporność, to myślę że powinnam też umówić się na wizytę... już nic nie wiem...

http://www.suwaczki.com/tickers/dqpr3e5ext0lqd6x.png]

Odnośnik do komentarza

Hello:)
Asiu witamy Ciebie i fasolkę w domku,odpoczywajcie sobie i piszcie do Nas jak Wam sie polepszy:36_3_15:

Weronik ja też chodziłam do różnych ginekologów,ale okazało się,że immunolog to ktoś troszkę inny niż zwykły gin.Tak jak ginekolog-endokrynolog,ma większą wiedzę niż zwykły gin,na temat hormonów.Nie wiem co Ci powiedzieć...moja zwykła gin (która pracuje także w Klinice niepłodności Novum),wysłała mnie do ginekologa-immunologa,bo powiedziała,że Ona nie posiada tak rozległej wiedzy na tematy immunologiczne.:Nauka:
Mogę Ci napisać pare podstawowych badań,które robią immunolodzy w pierwszej kolejności.Może coś sama zrobisz??
Nie chcę Ci też mącić w głowie:Zakręcony:

Aniusia dla mnie to nie jest problem zajść w ciążę,tylko ją później utrzymać.Wiem,że czasem nie da się niektórych rzeczy uniknąć,ale po 3 stratach jest pewna obawa.....:Męki: Ale dziękuję za miłe słowa::):

Megane wklejam coś dla Ciebie,przysłała mi to kiedyś koleżanka z innego forum:

"Podstawową umiejętnością, jaką powinien posiąść każdy człowiek, jest "wdupiemanie", które polega na odróżnianiu rzeczy ważnych i takich na które ma się wpływ, od badziewia - czyli cudzych fanaberii, fochów, żądań i oczekiwań pod hasłem 'bo wszyscy tak robią" lub "bo nie wypada"

Bardzo mi się to powiedzenie podoba i często sobie czytam:Śmiech:

Odnośnik do komentarza

Czy wiecie że....czerwone winko zawiera przeciwutleniacze, rozżedza krew, podnosi ciśnienie krwi, dzięki temu macica jest lepiej ukrwiona a dobrze ukrwiona macica sprzyja zagnieżdzaniu zarodków:bocian:
Ja od dzisiaj popijam czerwone winko;)

Znalazłam jeszcze taką stronkę,może którąś z Was zainteresuje:

Żywienie a płodność - JestemPłodna.pl - Twoje Centrum Naturalnej Płodności

Odnośnik do komentarza

Oleńka
Czy wiecie że....czerwone winko zawiera przeciwutleniacze, rozżedza krew, podnosi ciśnienie krwi, dzięki temu macica jest lepiej ukrwiona a dobrze ukrwiona macica sprzyja zagnieżdzaniu zarodków:bocian:
Ja od dzisiaj popijam czerwone winko;)
]

Oleńka, ja to już od dawna zażywam ten "lek" ;-)) Bardzo lubię czerwone wino, szczególnie wytrawne :36_2_25:

Krestik

Mój blog: http://amimaskotki.wordpress.com/

Aniołki :
05.1999 - :Aniołek:
11.2006 - :Aniołek: :Aniołek:
01.2010 - :Aniołek:
07.2010 - pusty pęcherzyk ;-(

Odnośnik do komentarza

krestik
Oleńka
Czy wiecie że....czerwone winko zawiera przeciwutleniacze, rozżedza krew, podnosi ciśnienie krwi, dzięki temu macica jest lepiej ukrwiona a dobrze ukrwiona macica sprzyja zagnieżdzaniu zarodków:bocian:
Ja od dzisiaj popijam czerwone winko;)
]

Oleńka, ja to już od dawna zażywam ten "lek" ;-)) Bardzo lubię czerwone wino, szczególnie wytrawne :36_2_25:

Ja też,ale teraz nabrało to dla mnie "szczególnego znaczenia":smile_move:
Szczególnie bycza krew uwielbiam::):

Odnośnik do komentarza

Oleńka

Megane wklejam coś dla Ciebie,przysłała mi to kiedyś koleżanka z innego forum:

"Podstawową umiejętnością, jaką powinien posiąść każdy człowiek, jest "wdupiemanie", które polega na odróżnianiu rzeczy ważnych i takich na które ma się wpływ, od badziewia - czyli cudzych fanaberii, fochów, żądań i oczekiwań pod hasłem 'bo wszyscy tak robią" lub "bo nie wypada"

Bardzo mi się to powiedzenie podoba i często sobie czytam:Śmiech:

hehe, tak, już gdzieś to słyszałam i przyznam ze staram się stosować :) wiecie, tylko najgorzej stosować się do tej zasady jak ktoś trafia w słaby punkt... jak ktoś pyta "kiedy dziecko?" to trudno mieć to w dupie, skoro dopiero co się poroniło i czujesz jakby miało cię rozerwać od środka z bólu...

Czytałyście dziś na onecie?
Syneczku kochany, nienarodzony - Ciąża - - Onet.pl Dziecko

Odnośnik do komentarza

ja byłam blisko ,ale się trzymam bo w pracy ;( ale najbardziej dobiły mnie komentarze pod artykułem typu "przecież to nie dziecko" "panikary" "wkręcają sobie" itp to straszne, przestała czytać, bo nie chciałam się dobijać. Ale powiem Wam jedno - to dobrze, że ktoś napisał o tym.
rano były same negatywne komentarze, teraz pojawiło się od osób które to przeszły, najbardziej rozwalił mnie jeden:
"poronienie własnej żony przeżyłem bardzo ciężko-podobno ...
... jestem twardy ale płakałem jak dziecko jak nikt nie widział-bardzo Ci współczuje życzę wszystkiego naj, naj, naj...ja rozumiem co to strata dziecka :("

Czasami się na tym łapie, myśle o sobie, jak mi cięzko, jak ja się boję, czasami zarzucam mężowi, ze on nie czuje tak jak ja, ze palnie jakąś głupotę, a wiem ze mu tez było i jest ciężko, po prost on nie może czuć jak ja, ale też to przeżywa

i jeszcze jeden komentarz:
Chcialbym sie podzielic z moja fiozofia na ten temat.Sam mam siostre ktora
strocila coreczke i czesciowo wiem jak to jest ale...wazne jest zrozumienie
dlaczego dziecko sie nie narodzilo z filizoficznego punktu widzenia.Mysle ze
nienarodzone dzieci to sa te dusze ktore chcialyby zyc tu na ziemi ale
jeszcze nie sa na tyle silne zeby niesc ciezar zycia.Jeszcze nie ma w nich tyle
odwagi.Dla nich to dopiero poczatek.Dla nich matka jest niesamowitym
szczesciem,gdyz dzieki niej maja szanse przyjsc do nas.Dlatego zadna
matka nie powinna rozpaczac raczej czuc sie w pewnym sensie dumna
ze dzieki niej ktos mogl zebrac potrzebne doswiadczenia.Oczywiscie z punktu
widzenia matki jest to rozpacz rozumiana jako stracony wysilek i wszystko to
co bylo planowane.Dla dziecka jest to skarb.Dziecko czuje ze matka chciala
dla niego dobrze,chciala dac mu dom ,milosc itd.To zacheci ta dusze do
ponownego przyjscia.Chociaz coreczka mojej siostry sie nie narodzila ,dla mnie
ona istnieje.Za kazdym razem kiedy o niej mysle, niejako slysze jej odpowiedz.
Poprostu taki byl wybor dziecka i trzeba to uszanowac.

Nawet jesli matka nie dbala o siebie czy byla chora to nie ma znaczenia.To dziecko
pokochalo matke juz przed narodzeniem.Byc moze chodzilo tylko o pewna interwencje
ze strony dziecka.Matki sie zmieniaja po takich przezyciach i byc moze chodzilo tylko
i wylacznie o to.

Nie chodzi mi o to ze "to nic takiego" ale takie jest poprostu zycie i jesli sie je rozumie
mozna zyc.To tak jak z egzaminem.Czy niezdany egzamin to tragedia?Nie,ten fakt mowi
tylko tyle ze to co robimy nie interesuje nas i byc moze lepiej coz zmienc w tym kiernunku.

Nic nie dzieje sie bez przypadku.

Odnośnik do komentarza

Megane
ja byłam blisko ,ale się trzymam bo w pracy ;( ale najbardziej dobiły mnie komentarze pod artykułem typu "przecież to nie dziecko" "panikary" "wkręcają sobie" itp to straszne, przestała czytać, bo nie chciałam się dobijać. Ale powiem Wam jedno - to dobrze, że ktoś napisał o tym.
rano były same negatywne komentarze, teraz pojawiło się od osób które to przeszły, najbardziej rozwalił mnie jeden:
"poronienie własnej żony przeżyłem bardzo ciężko-podobno ...
... jestem twardy ale płakałem jak dziecko jak nikt nie widział-bardzo Ci współczuje życzę wszystkiego naj, naj, naj...ja rozumiem co to strata dziecka :("

Czasami się na tym łapie, myśle o sobie, jak mi cięzko, jak ja się boję, czasami zarzucam mężowi, ze on nie czuje tak jak ja, ze palnie jakąś głupotę, a wiem ze mu tez było i jest ciężko, po prost on nie może czuć jak ja, ale też to przeżywa

i jeszcze jeden komentarz:
Chcialbym sie podzielic z moja fiozofia na ten temat.Sam mam siostre ktora
strocila coreczke i czesciowo wiem jak to jest ale...wazne jest zrozumienie
dlaczego dziecko sie nie narodzilo z filizoficznego punktu widzenia.Mysle ze
nienarodzone dzieci to sa te dusze ktore chcialyby zyc tu na ziemi ale
jeszcze nie sa na tyle silne zeby niesc ciezar zycia.Jeszcze nie ma w nich tyle
odwagi.Dla nich to dopiero poczatek.Dla nich matka jest niesamowitym
szczesciem,gdyz dzieki niej maja szanse przyjsc do nas.Dlatego zadna
matka nie powinna rozpaczac raczej czuc sie w pewnym sensie dumna
ze dzieki niej ktos mogl zebrac potrzebne doswiadczenia.Oczywiscie z punktu
widzenia matki jest to rozpacz rozumiana jako stracony wysilek i wszystko to
co bylo planowane.Dla dziecka jest to skarb.Dziecko czuje ze matka chciala
dla niego dobrze,chciala dac mu dom ,milosc itd.To zacheci ta dusze do
ponownego przyjscia.Chociaz coreczka mojej siostry sie nie narodzila ,dla mnie
ona istnieje.Za kazdym razem kiedy o niej mysle, niejako slysze jej odpowiedz.
Poprostu taki byl wybor dziecka i trzeba to uszanowac.

Nawet jesli matka nie dbala o siebie czy byla chora to nie ma znaczenia.To dziecko
pokochalo matke juz przed narodzeniem.Byc moze chodzilo tylko o pewna interwencje
ze strony dziecka.Matki sie zmieniaja po takich przezyciach i byc moze chodzilo tylko
i wylacznie o to.

Nie chodzi mi o to ze "to nic takiego" ale takie jest poprostu zycie i jesli sie je rozumie
mozna zyc.To tak jak z egzaminem.Czy niezdany egzamin to tragedia?Nie,ten fakt mowi
tylko tyle ze to co robimy nie interesuje nas i byc moze lepiej coz zmienc w tym kiernunku.

Nic nie dzieje sie bez przypadku.

Jaka żenada!!!!!!!!!!!!Po co w ogóle osoby, których to nie dotknęło wypowiadają się na ten temat??????????Dla mnie to nielogiczne...... i Ona pisze,że poniekąd wie o co biega,bo Jej siostra straciła dziecko:Stop:Ja też mam siostrę,która sama mówi,że nie ma bladego pojęcia jak to jest!!!
Więc proszę..... trochę zrozumienia!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Megane
Oleńka

Megane wklejam coś dla Ciebie,przysłała mi to kiedyś koleżanka z innego forum:

"Podstawową umiejętnością, jaką powinien posiąść każdy człowiek, jest "wdupiemanie", które polega na odróżnianiu rzeczy ważnych i takich na które ma się wpływ, od badziewia - czyli cudzych fanaberii, fochów, żądań i oczekiwań pod hasłem 'bo wszyscy tak robią" lub "bo nie wypada"

Bardzo mi się to powiedzenie podoba i często sobie czytam:Śmiech:

hehe, tak, już gdzieś to słyszałam i przyznam ze staram się stosować :) wiecie, tylko najgorzej stosować się do tej zasady jak ktoś trafia w słaby punkt... jak ktoś pyta "kiedy dziecko?" to trudno mieć to w dupie, skoro dopiero co się poroniło i czujesz jakby miało cię rozerwać od środka z bólu...

Czytałyście dziś na onecie?
Syneczku kochany, nienarodzony - Ciąża - - Onet.pl Dziecko

Kochana wiem o czym mówisz....ja też to przeżywałam.
Pewnego dnia postanowiłam sobie,że jak któś zada mi takie pytanie,to będę po prostu mówiła :
"niektóre kobiety rodzą się by być wspaniałymi matkami, inne by być cwspaniałymi iociami.Ja jestem wspaniałą ciocią"
Słuchaj ,nawet nie wyobrażałam sobie,że to tak podziała.....do dawna mi nikt nie zadał takiego pytania,a i ja się czuję lepiej.....nie musze tłumaczyć,kombinować i pocić się.
Ale wiem jak te pytania potrafią zranić:)
Dlatego trzymajmy sie razem:smile_move:

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...