Skocz do zawartości
Forum

Sierpniówki 2016


Rekomendowane odpowiedzi

A ja dzis na odwrot - mialam lepszy dzien. Wieksza aktywnosc, lepsze samopoczucie, doskwierala jedynie opuchlizna na pozszywanej nodze. Z dzialki nic nie wyszlo, bo moj T. jeszcze w pracy...

Ja tez mam te siatkowe majtki, ale zakladalam dopiero na drugi dzien, jak juz wstawalam i smigalam. Po cc lezalam, to nie byly potrzebne. Przy kapieli pomagala u nas pielegniarka, bo fakt moze byc roznie. U nas pionuja po 8 godzinach, wiec niektore jeszcze slabe.

https://lb3m.lilypie.com/dYNLp1.png

Odnośnik do komentarza

Motylek, z tego co pamiętam to stosowanie altacetu na ranę jest niedozwolone... Bardzo boli... Dziwne ze położna go polecała, może faktycznie ma dobre działanie, ale w życiu bym go nie użyła. Trenując kilka razy stosowałam na uszkodzoną skórę, a co dopiero na nacięte krocze :) Aaaaaa!! Ból straszny.

Jaś 24.07.2016

Odnośnik do komentarza

Ula gratulacje cudownych chłopaków :) Dzielni Panowie, oby szybciutko i zdrowo rośli, aby wypuścili Was do domu i nie przetrzymywali za długo w szpitalu :) Dużo sił i energii dla Was wszystkich:)
Muszę przyznać, że ciekawy temat poruszyłyście. Jednakże mnie to na razie przeraża i nie do końca jeszcze wszystko ogarniam, a przecież poród może nastąpić w każdej chwili. Ja kupiłam sobie siatkowe i bawełniane majtki - tak nam mówili na SR, aby kupić sobie takie i takie i wybrać, w których lepiej się czujemy i pod żadnym pozorem nie kupować fizelinowych. Chociaż mówiły, że najlepiej jest bez, aby krocze się wietrzyło i szybciej goiło. Tylko tak jak pisałyście - jak to ogarnąć w szpitalu, kiedy w okół tyle ludzi? Chyba będę się za bardzo krępować - w domu co innego. Nie wiem. W ogóle poród i połóg to jedna wielka niewiadoma i trochę mnie przeraża.

http://www.suwaczki.com/tickers/bl9cvcqg7uqp0k1k.png
https://www.suwaczki.com/tickers/gann3e3kue94fgjm.png

Odnośnik do komentarza

Ula - serdeczne gratulacje również ode mnie :-)

Fiolka - mam nadzieję, ze już zasnelas....

Ja nie śpię bo miałam wciąż powtarzajacy się sen, ze jadę rodzic..... od czasu jak sobie uświadomiłam, ze jeszcze muszę conajmniej 3 tygodnie wytrzymać uświadomiłam sobie jak mało czasu zostało i się przerazilam. Niestety jak się podzieliłam tym z moim mężem to się dowiedziałam, ze panikuje, ze znowu ulegam emocjom! Nawet nie wiedzial, w ktorym tygodniu jestem! Od tego czasu praktycznie nie rozmawiamy. Nie mam pojęcia co mu się stalo ale zachowuje się okropnie. Daje słowo, ze więcej wsparcia mialam przy poprzdniej ciazy, a teraz..... nie poznaje człowieka. Jest mi tak niesamowicie przykro, ze trudno to opisać. Nie wiem co robić..... zachowanie wprost irracjonalne do calej sytuacji i to jest najbardziej przerażające, a jak jeszcze mam pomyśleć, ze to ma być ojciec drugiego dziecka? Tylko płakać się chce. nie zapyta jak sie czuje, jego ostatnie pytanie brzmialo "czy mala jest ruchliwa?" Ludzie przeciez takie pytanie moze zadac male dziecko! Brzuch twardnieje coraz czesciej, klucie w dole takie, ze nie wiem juz jak sie uozyc, zgaga, ciezkie oddychanie, brak snu..... a on wiedzie sobie swoje zycie niczym nic nieswiadomy nastolatek. Wybaczcie mi moje nocne żale ale on mnie doprowadza do takiego stanu, ze naprawde nie mam ochoty go miec przy porodzie ani w swoim życiu! :-( ostatnia rzecza jaka chce to kłócić się przy synu, a już na pewno nie mam zamiaru go usprawiedliwiać tym, ze sam się boi nowej sytuacji itp. Nie na tym etapie!

Odnośnik do komentarza

Magdalia
Udało się zasnąć ale po czekoladzie. Zjadłam dwie kostki i jakoś się udało.
Współczuję sytuacji z mężem. Mój co prawda się stara i pomaga jak może ale czasem mam tak wielka ochotę się poryczec bo najzwyczajniej w świecie jest mi już ciężko i tego potrzebuje i chciałabym żeby mnie wtedy po prostu przytulil a słyszę wtedy "o Jezu no co się znowu stało, no rozumiem hormony ale przestań już plakac" no ręce opadają! I jeszcze bardziej chce mi się wyc i mam ochotę od niego uciec.
Może rzeczywiście targaja nami teraz sprzeczne emocje ale łatwo nam nie jest i więcej zrozumienia czasem by sie przydalo..
Ściskam mocno i jestem z Tobą.

http://www.suwaczki.com/tickers/17u9anliidpwt895.png

Odnośnik do komentarza

Magdalia nie zazdroszczę sytuacji. 3 tygodnie to już bardzo mało i Twój mąż powinien to rozumieć, że masz prawo do obaw przed nową sytuacją. W końcu 2 dzieci to nie jedno, a czas do porodu minie nie wiadomo kiedy. Spróbuj z nim porozmawiać na spokojnie, odciąć emocje i może pomoże. Ewentualnie (o ile dobrze pamiętam Twoją historię) jak bezpośrednia rozmowa nie pomoże, to pogadaj z jego siostrą? Chyba, że nie masz z nią zbyt dobrego kontaktu... Powodzenia i ślę dużo pozytywnej energii :*

http://www.suwaczki.com/tickers/bl9cvcqg7uqp0k1k.png
https://www.suwaczki.com/tickers/gann3e3kue94fgjm.png

Odnośnik do komentarza

Fiolka u mnie to samo " po co płaczesz? Nie wiem o co chodzi?!" :) Powiedziałam, że ostatni miesiąc świruję, płaczę, mam zachwiania emocjonalne... niestety :/ w piątek i w sobotę rano M strasznie podpadł. Musiał przeprosić bo mu wykrzyczalam że zaczyna sobie pozwalać na zbyt wiele. Ciężki miesiąc się zapowiada.
Też odczuwam, ból pleców, miednicy lub spojenia, brzuch twardnieje (wczoraj brałam nospę, bo przez 40min był twardy, M zdenerwowany bo mowilam o IP, on myślał że zaczęłam rodzić ogólnie cyrk bo ja chciałam się zrelaksować a on nie wiedział w co ręce włożyć), kłucie jak wstaję, czuję się ociężała, nie raz budzę się spuchnięta, mierzę te ciśnienie które nie zawsze jest książkowe, Jasiek napiana skórę, kopie czasem tak mocno że tylko nogami wierzgam albo łzy płyną z bólu :/
Mam w domu Reni, faktycznie jak czuję zgagę to wezmę i działa.

Magdalia, gdybym zapytała się M w którym jestem tygodniu to by nie wiedział. To ja mu mówię co sobotę bo on pojęcia nie ma. Mało wie o ciąży i to ja muszę mu mówić czemu płaczę a za chwilę się śmieje, czemu coś mnie boli, czemu puchnę. Sądzę że on po prostu się boi. Nawet wczoraj powiedział że ma nadzieję że da radę że mną urodzić. Powiedziałam że będę potrzebowała wsparcia, bo ja nie mam innego wyjścia muszę urodzić, ale jak on nie będzie dawał rady to lepiej by mi powiedział i wyszedł. Odpowiedział że będzie walczył by być do końca. Oznacza to że jednak zaczal myśleć o porodzie, choć wcześniej nie poruszaliśmy tego tematu w ten sposób.

Jaś 24.07.2016

Odnośnik do komentarza

Magdalia
Uszy do gory:) Moj M też nie wiem w którym tygodniu jestem i tak bylo od początku. Jak w domu opadalam z sil to slyszalam, ze sama tego chcialam a wiedziałam co mnie czeka. Teraz dopiero jak widział mnie w szpitalu, przerażoną i skuta zaczęło cokolwiek docierac. Rodzic będę sama, bo moj M nie wytrzymał by tego, przy pierwszym dziecku slyszac jak sie męczę uciekl z korytarza, a teraz mówi żebym znieczulenie wziela jesli bedzie sn bo niechce zebym cierpiala jak za pierwszym razem. Twoj M tez tak pewnie ma, dopiero się obudzi, jak wszystko się rozkreci, oni nigdy sie nie dowiedzą jak nas boli i ze mimo ze tak chcemy naszych skarbow też sie boimy. Końcówka zawsze jest ciężka a walka z hormonami nie rowna ale dasz radę:)

Odnośnik do komentarza

Dzieki dziewczyny za dobre slowo.... ja dzis spalam od 23 do 1.50 i od 4 do 6.50 przy drugiej turze snilo mi sie, ze lekarz wyciaga ni pessar s strzepach.... takze bosko.....
Wiecie co najgorsze jest to, ze ja się w ogóle nie skarze, nie narzekam daje słowo! Ostatnio jak wróciłam od lekarza powiedziałam że trzeba się sprezyc i coś już ustalać, a on swoje cudowne rady ze muszę walczyć z tymi emocjami!?!? Już nawet nie ma co komentowac. teraz jesteśmy na etapie ze nie gadamy od tygodnia ze soba on mnie tak irytuje ta swoją niewiedzą ze lepiej żeby się już nie odzywal wcale, a ja jak zawsze poradze sobie sama i z synem i z córką.
Mroczna-mąż nie ma siostry.
Jeżeli on sam nie jest w stanie zrozumieć, ze naprawde przegina to ja już pierwsza nie zacznę rozmowy. Jestem bardzo wybuchowa, mam silny charakter i nie chce teraz wypuszczać tych wszystkich negatywnych emocji żeby nie odbiło to się na dzieciach. Gdybym nie byla w ciazy juz dawno wykrzyczalabym mu to co mysle z nawiazka! Trudno widocznie tak musi być. Oby u was było lepiej.

Odnośnik do komentarza

Magdalia
Trzymaj się kochana i ściskam Cię mocno. Wiem że Ci nie jest łatwo bo nam jeszcze hormony buzuja a twój m Ci jeszcze dokłada swoim zachowaniem. Ale postaraj się dla tego maleństwa w brzuchu.
Ja nie mogę narzekać bo teraz jeszcze jak już mój mąż wie że zostało niecałe 3 tygodnie do cc. To bardzo mnie wspiera. Ale wcześniej zawsze mówił że jest jeszcze dużo czasu:-)
Mnie to teściowa rozbraja bo ma tego polpasca i ma się z nami nie spotykać przez 3 tygodnie a ostatnio już zaczęła cois gadać że ona tęskni wnukiem i ze w poniedziałek chce go zobaczyć a to dopiero 2 tygodnie. Normalnie dziewczyny gorzej niż z dzieckiem oczywiście musi jeszcze tydzień wytrzymać bo na 100% ja nie zaryzykuje zarażenia się polpascem a młodego nie będę narażać na złapanie ospy. To ja też się trochę pożalilam.
U mnie deszczowa niedziela się zapowiada ale mam nadzieje że ją miło spędzimy i tego też wam życzę:-)

http://s1.suwaczek.com/201305174562.png
http://s7.suwaczek.com/201608031761.png

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny wybaczcie, że zmienię temat ale mam nurtujące mnie pytanie. Do tej pory raz na jakiś czas bolało mnie podbrzusze jak na miesiączkę. Brzuch robił się twardy i jakby ktoś mnie próbował ściskać w środku. Wczoraj wieczorem po raz pierwszy złapał mnie przeszywający i kłujący ból w dole brzucha - chwilę trwał, ale przeszło. Dzisiaj od rana już 2 razy podobny ból się powtórzył. Czy to są właśnie skurcze? Wcześniej myślałam, że te pierwsze to skurcze, ale teraz już nic nie wiem.

http://www.suwaczki.com/tickers/bl9cvcqg7uqp0k1k.png
https://www.suwaczki.com/tickers/gann3e3kue94fgjm.png

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry.
Gratuluję mamom rozpakowanych maluszków. Fajnie, że wasze skarby są już z Wami. Oby jak najszybciej mogły wrócić z Wami do domów.

W kwestii facetów, to może ta pełnia działa i na nich, bo u mnie ostatnio też nerwowo. Dwa dni temu już nie wytrzymała i się przez mojego rozpłakałam. A on, chcąc pokazać swoje niezadowolenie udeżył pięścią w ścianę... I zrobił dziurę. Dodatkowo stwierdził, że to moja wina i ja mam to naprawić.
O wsparciu i wyrozumiałości, zainteresowaniu ciążą też ciężko mówić przy egoiście. Fakt, do lekarza jeździ ze mną i uczestniczyć przy porodzie bardzo chce, ale to żaden wyczyn.

Ścianę naprawiać zaczął on, ale jak widziałam jak się za to zabiera, wczoraj zagipsowałam to sama. I nie zgadniecie, on wrócił z pracy i pierwszym zdaniem po "część", było: zagipsowałaś ścianę? Ja myślałam, że on żartował a on chyba poważnie chciał, żebym ja to zrobiła. Fakt, że zrobiłam to lepiej niż on by zrobił, ale że mu nie wstyd od ciężarnej żony wymagać prac remontowych.

I jak ja mogę na niego liczyć?! Nie mogę, więc też czasem myślę, że on się nie nadaje ani na męża, ani póki co na ojca. Szkoda, że po 10 latach razem to dopiero wychodzi i gdy dziecko w drodze.
Jestem chyba dla niego za cierpliwa.
Mam wrażenie też, że to jemu szaleją hormony a nie mi :D

Dziweczyny miłej niedzieli:) aż jestem ciekawa, co przyniesie nam na forum następny tydzień, bo tempo rozpakowywanie jest niesamowite :)

http://www.suwaczki.com/tickers/82dohdge3yuh452h.png

https://www.suwaczki.com/tickers/wff2hdge5xtp9iun.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...