Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

Gość joanna 19

Witam
Zapisałam się ostatnio w U rzędzie Pracy może jakiś kurs czy szkolenie się chociaż trafi ale od sierpnia poszukiwania intensywne zaczynam.
Niewiem co się dzieje ze ostatnio mąż mnie wkurza bez powodu tzn chodzi o to ze wolę spac sama bo przeszkadza mi jego chrapanie jak nigdy wczesniej

Odnośnik do komentarza

Witam!

Dopiero teraz mam chwile czasu...Już wyjaśniam o co chodziło w ostatnim moim poście.Otóż mój mąż zabalował w barze i co najgorsze za każdym razem jak dzwoniłam do niego okłamywał mnie że już idzie do domu i tak szedł od godz 21 do 2w nocy...W końcu zadzwoniłam do teścia a on na to że zaraz zadzwoni do niego i nie wiem czy dzwonił bo mąż powiedział że nie dzwonił...No a co najśmieszniejsze że ode mnie nie odbierał tel bo się obraził że mu nie wierzę a po pół godz od tel do teścia mąż sam zadzwonił mówiąc kolejny raz że już idzie (i faktycznie zaraz wrócił) ale ja nie chciałam z nim gadać i się rozłączyłam.Więcej się nie odzywaliśmy do siebie.Na drugi dzień mąż nie poszedł do pracy bo zaspał (jak się baluje do późna...) a ja zaczęłam się pakować a gdy to zobaczył zaczął mnie BŁAGAĆ żebym została.No brakowało tylko żeby uklęknął na kolanach...No wiecie jak się wydarłam na niego jak to usłyszałam i zobaczyłam jego reakcję...?Tego się właśnie najbardziej obawiałam wyprowadzając się z domu. Zawiodłam się na nim na całej lini.Co prawda zostałam (szkoda mi się go zrobiło) ale nie wiem czy dobrze zrobiłam czy to się nie powtórzy...Z drugiej str sytuacja by się mu powtórzyła po raz kolejny. Wykrzyczałam mu wszystko bo naprawdę mnie wkurzyło to jego zachowanie bo najpierw robi takie nr a potem blaga mnie żebym została a ja ile razy go prosiłam żeby nie pił? Wychodzi na to że on mnie może olewać a jak on mnie prosi o coś to ja mam to spełnić...Teraz jak nie wraca do domu prosto z pracy (bo nie jeździ na fuchy) to jest tel za tel gdzie jest co robi.Nie wiem czy da się tak długo żyć...A jeszcze dałam mu warunek że się nie wyprowadzę jeśli zawiezie mnie do rodziców tego dnia co byłam spakowana już nawet moja mama wiedziała że mam przyjechać.No ale nie chciał mnie zawieźć bo bał się że nie wrócę.Z drugiej str kuszące było to żeby spędzić razem czas bo to się rzadko zdarza.No i poszliśmy na pizze i co mnie zdziwiło że mąż pozwolił mi zamówić drinka za 15zł...Aż w szoku byłam.No ale powiem szczerze że jeszcze go w takim stanie nie widziałam jak mnie błagał żebym się nie wyprowadzała.Zawsze takie rzeczy kończyły się kłótnią albo to ja go wyganiałam (bo mieszkaliśmy u moich rodziców) a teraz mało co się nie popłakał...Z jednej str myślałam sobie "dobrze mu tak" a z drugiej str żal mi go było.Byłam tak wściekła na niego i oschła że ja się wydzierałam na niego a on kulił głowę...W końcu stało się co się nie odstanie.Zawiodłam się na nim po raz kolejny i może w końcu dotarło do niego że mu nie ufam...
Co do spotkania to ostatnio wyżaliłam się i dziwnie się czułam bo byłam w centrum zainteresowania i zastanawia mnie tylko jedno co miała na myśli pani psycholog mówiąc że dobrze że przychodzę na spotkania i mówię o tym...A co do terapi małżeńskiej to niestety ale bym musiała zrezygnować z tych spotkań żeby chodzić na terapię małżeńską... Także nici z tego no zobaczymy jak dalej się potoczą losy moje i mojego męża bo ostatnio to kiepsko jest bo się wyżywa na mnie tak jak np wczoraj samochód nie chciał mu odpalić z parkingu to oczywiście na mnie się wydarł albo dziś jak dzwoniłam do niego to ktoś go wkurzył a wydarł się na mnie bez powodu.Czasami się zastanawiam czy w ogóle powinnam się odzywać do niego...Chyba o tym też wspomnę na spotkaniu o ile dziś pójdę bo nie mam z kim małej zostawić...:(Pozostaje mi tylko zostawić ją na sali zabaw pod opieką personelu no i w tej spr dzwoniłam do męża żeby ją odebrał jak wróci tylko że nie byłam pewna czy można tak zrobić że matka zostawi a ojciec odbierze i dzwoniłam do niego powiedzieć mu że nie ma problemu z tym a on na to "jak chcesz".W ogóle bez entuzjazmu i zaangażowania.A jak dociekałam o co chodzi i powiedziałam że mu nie pasuje to że ją tam zostawiam to wybuchł złością i powiedział: "oj dobra bo później będą jakieś ale"...No i weź tu się dogadaj...
No i jedna dobra wiadomość. Wczoraj byłam na rozmowie w sprawie opieki nad dwójką dzieci...Co prawda nie wielkie pieniądze bo to tylko kilka godz tygodniowo bo to są dzieci w wieku szkolnym 8lat i w wieku przedszkolnym 6lat więc trzeba ich odebrać i posiedzieć z nimi ale plus taki że mogę równocześnie zajmować się swoim dzieckiem.No i pytała się też o to czy w razie czego będę mogła dłużej zostać i czy bym mogła w przerwie szkolnej siedzieć cały dzień więc chyba nie będzie tak tragicznie.Każdy grosz się przyda.Tylko jak mi mała zachoruje to ciekawe czy to co zarobie nie wydam na leki...:( Szkoda że to nie stała praca:(No także nie wiadomo czy to nie będzie moje ostatnie spotkanie z psycholog więc zależy mi na tym żeby być i wspomnieć o tym i miała dojść dziś jeszcze jedna osoba i ciekawa jestem kto...:)

Odnośnik do komentarza

Kasia,widzę,że mimo tej burzy już sprawa trochę ostygła ;) oby teraz było miedzy Wami tylko dobrze! Choć,znając facetów,ich zapał do zmian jest często płonny...ale to im trzeba wybaczyć chyba:) mój Np jednego dnia pamięta,na co się umawialiśmy,drugiego już czesciowa amnezja (częściowa,bo o ważnych dla siebie rzeczach pamięta).Ech te chłopy... ;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola dobre podsumowanie :D :D :D
Kasia fajnie z pracą jest się z czego cieszyć :) .. a wydawanie na leki to tak czy siak by było z pracą czy bez przecież.
Ja przyznaję bez bicia jak mocno się wkurzę to też wyładowuje chcąc nie chcąc na mężu a on na mnie .. bo w pracy musi się wstrzymywać mimo wszystko .. choć to nie usprawiedliwienie żadne..pocieszam się, że nie jest to zbyt często.. ale oby ta Twoja chęć wyprowadzki to był taki zimny kubeł wody dla Twojego męża.

Odnośnik do komentarza
Gość joanna 19

KATARZYNA ja 8 lat temu też miałam problemy , 2 dzieci i młodsze 1 rok z trzecim w ciąży, mąż zaczął nowa praca a wiadomo nowi koledzy trzeba się "zaprzyjaznic" a mieszkała z nami moja mama więc mało miał obowiązków i zaczął wracac nie od razu po pracy, raz nawet przyprowadził kolege obaj po alkoholu to wygoniłam zwyczajnie tamtego. A kluczowym momentem było to ze zaczął się wielki post a on od poniedziałku do piątku ja w czwartek skręciłam mocno kostkę . On dowiedział się o tym w sobote rano a ja byłam tak bardzo zdenerwowana i powiedziałam mu, że niech się zastanowi czy chce być z nami i ma na to tydzień i ma iść do przysięgi na 5 lat bo składam wniosek o separacje(byłam nawet w sądzie po informacje). A to wszystko dlatego ze mój ojciec był alkoholikiem i nie chciałam mieć tego znowu. No więc już w poniedziałek poszedł do księdza i zaczęło się układac.

Odnośnik do komentarza

No właśnie oby to był dla niego kubeł zimnej wody ale obawiam się że to się powtórzy a im częściej będę chciała się wyprowadzić i im częściej zostanę po chęci wyprowadzki tym bardziej on będzie myślał że tego nie zrobię...

No i jak zwykle są spory o kasę... Wkurza mnie jego zachowanie bo ja się nie prosiłam żeby mnie utrzymywał a ni nasze dziecko a za każdym razem jak tylko ja zrobię zakupy to są pretensje że ja wydaję nie potrzebnie pieniądze...Nie powiedział mi tego w prost ale widzę to po jego minie np wczoraj robiąc zakupy kupiłam antyperspirant który Pati wyciągnęła z torby i przyniosła do pokoju a on już od razu zrobił kwaśną minę...

Mówiłam i wiedziałam że nas nie stać na wynajem ale on stwierdził że damy radę że sobie poradzimy no i właśnie widzę jak sobie radzimy....

Żałuję że po raz kolejny mu uwierzyłam...

Odnośnik do komentarza

A jeszcze chciałam wspomnieć o jednej rzeczy.Otóż dziś rozmawiałam z mężem przez tel i powiedziałam mu że mała rozwaliła nocnik i wkurzyła mnie jego reakcja bo się wkurzył i powiedział że zero pampersów i niech sika i sra w majtki.No kuźwa nie dość że nie zajmuje się dzieckiem nie angażuje się w jej rozwój to jeszcze robi awanturę o głupi nocnik który kosztuje około 10zł...

Odnośnik do komentarza

Kasia,ja nie wiem,czy to jest pocieszenie,ale u nas jeśli chodzi o kasę jest podobnie-mamy mnóstwo wydatków,ale coś jeść trzeba itp,a M.czasem wdaje się w jakieś dyskusje "po co tyle mięsa kupiłaś" ,po co to,po co tamto (odnośnie mięsa to kupuję jak jestem w mieście i mrożę,a nie jeżdżę raz w tyg do miasta...).A jak sam wraca z pracy z piwem i czipsami,ewentualnie jeszcze z gazetką o komputerach za kilkanaście zł,to odezwać się nie można ,bo "on jakieś przyjemności musi mieć przecież"...
Będzie dobrze-jego męskie ego by ucierpiało pewnie,gdybyście nie dali rady,więc pewnie zrobi wszystko,byście zostali w tym mieszkaniu:)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Kasia no reakcja faktycznie przesadzona u męża ale faktem jest, że gdy pieniędzy mało to często łatwo o takie reakcje.. i u nas czasem się tak zdarza.

ja dziś w ramach relaksu szyję poduszki ozdobne dla dziewczyn choć nie wiem czym je wypełnię jeszcze ale może coś wymyślę haha .. miało być po kosztach bo na nowe takie kasy brak i szkoda więc tym bardziej muszę to wypełnienie wymodzić z czegoś dostępnego w domu. :) W sumie poduchy z sofy są trochę za twarde to może z nich trochę wybiorę wypełnienia :P

Odnośnik do komentarza

Anaaa, nie wiedziałam że masz uzdolnienia artystyczne. :-)
A te poduszki szyjesz ręcznie czy na maszynie? Tylko zszywasz jakieś materiały ze sobą czy też będziesz na nich robić jakieś aplikacje ręcznie, coś wyszywać itp.?
Ach, i ja bym pobawiła się w robienie takich rzeczy, kiedyś robiłam na drutach, szydełkowałam, wyszywałam, haftowałam (mój ulubiony haft to Richelieu). Do dziś mam serwetki z tamtych czasów. Mam nadzieję, że kiedyś jak dzieci pójdą do przedszkola to znajdę trochę czasu i na takie rzeczy.

Odnośnik do komentarza

adasaga ręcznie (nie mam niestety maszyny) ale, że po zszyciu okazało się, że się te szwy będą za bardzo "rozchodzić" po wypchaniu to szwagierkę poprosiłam to mi objedzie dodatkowo maszyną. Na wierzchu wyszyłam oczy i buźkę :)
Swego czasu też haftowałam :) choć standardowym krzyżykowym .. w ostatnim czasie to z kolei wyszywałam cekinami i koralikami też np gorsety ala krakowskie na Boże Ciało dziewczynkom.

Odnośnik do komentarza
Gość joanna 19

I ja nie mam maszyny więc ręcznie wszystko przerabiam ,scieg maszynowy ręczny opanowałam perfekcyjnie.
Mój m też jest taki że jak on coś kupi to ok ale ja nie powinnam wydawać i jeszcze mówić muszę co kupiłam. Kiedyś kłóciłam się o to ze nie zamierzam spowiadać się z każdego zakupu bo nie pracuję, a przecież nie kupuję niepotrzebnych rzeczy

Odnośnik do komentarza

Anna,a ja ostatnio ceruję co chwilę,bo M.ma w pracy takie buty,które mu robią dziurę ciągle w jednym miejscu...już mnie szlag trafia,bo on od kilku miesięcy je zmienia...!
Dzisiaj bylismy na zakupach małych,postanowiłam kupić sobie wreszcie nowy tusz do rzęs i lakier do pazurków,bo w sobotę mamy ślub w rodzinie (cywilny,i tylko przyjęcie małe,ale wyglądać trzeba jakoś),a M.do mnie,że przeciez mam tusz i lakier..a ja mu na to "a ty masz przecież skarpetki,wiec po co kupujesz nowe?" :) (a kupił dzisiaj chyba z 7 par nowych...).

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola, kiedy Ty masz czas na to cerowanie skarpetek? Ja uważam że skarpetki są na tyle tanie że szkoda na to czasu, inna rzecz że nie umiem. :-) Mi mąż nie żałuje pieniędzy na nic, każe kupować co sobie chcę, ale zauważyłam że odkąd mam dzieci czasem wolę kupić coś im niż sobie. :-)
Choć niewątpliwym atutem mojego męża jest hojność, zauważyłam że jest coraz bardziej "zmierzły", marudny. Ale i ja też. Wiadomo że: zmęczenie, niewyspanie, praca (w przypadku męża), zaraz potem obowiązki domowe, a w moim przypadku od rana do wieczora słuchanie gadania, wrzasków, płaczu i piszczenia dzieci powoduje to marudzenie, ale moglibyśmy się bardziej starać być milsi. Atmosfera od razu byłaby lepsza. Zastanawiam się czasem co to będzie na starość skoro już teraz wychodzą z nas tacy maruderzy. :-)

Odnośnik do komentarza

Adasaga-mój patent na cerowanie skarpetek:zbieram do szafki wszystkie rzeczy do zacerowania czy przyszycia guzika itp,jak się znajdzie wolna godzinka,to do roboty.Taki relaksik przy tv z igłą w ręku:) nie cerowałabym tych skarpet,gdyby nie to,że on absolutnie każde tak załatwia,wiec do pracy mu każę brać te cerowane.

A z marudzeniem mamy to samo...czasem czepiamy się siebie o takie sprawy,że aż nie wiem,czy się śmiać,czy płakać...takie głupoty :/ a co będzie na starość?? Ja miałam przykład dzisiaj,nawet mnóstwo przykładów:mówię do M.,ten nie słyszy lub nie słucha,ewentualnie po 15 sek zapomina co powiedziałam,ja jestem zła,że mnie nie słuchał i zrobił coś nie tak,jak prosiłam,on jest zły,że się czepiam.A na koniec kupiłam mu piwo,zrobiłam zapiekankę mięsno - ziemniaczaną na kolację i jest ok:)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Anaaa, pocieszające że i inni tak mają- tu się z Tobą zgadzam. Ale czasem jest mi smutno z tego powodu. Dlaczego w czasach narzeczeńskich człowiek na rzęsach stawał żeby tej drugiej osobie przykrości nie sprawić, szybko przepraszał, wybaczał, a teraz to i dogadywanie się zdarzy, narzekanie, czepianie, ciężej przychodzi przepraszanie. Czy to my się tak bardzo zmieniliśmy czy nam się nie chce bo wiemy że już nie musimy się tak starać?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...