Skocz do zawartości
Forum

Grudnióweczki 2015 - czyli ostatnie dwupaczki tego roku :-)


Rekomendowane odpowiedzi

W końcu odkryliśmy, że najlepiej z ciepłym okładem na brzuszek położyć małego w bujawkę elektryczną i nastawić mocne bujanie.
Do tego musiał być ciasno owinięty i się uspokajał.

mm3
A Wy na etapie kolek? Już się boję ;(

A jeszcze po jakimś czasie odkryłam windi kateter. Powietrze schodziło jak z balonika.

Odnośnik do komentarza

Czasy kolek.... eh kiedy to było:-) u nas najlepiej działał Bobotik:-)

Dołączam do niewyspanych mam. Wczoraj w nocy rozważałam nocną wycieczkę po stopery do uszu i viburkol. Julka znów złapała histerię nocną:-( rozważam jej profilaktyczne odrobaczenie, tylko może spróbuję naturalnie, zanim sięgnę po farmakologie.
Bamcia napiszesz coś więcej w tym temacie o oleju z orzechów, o którym wspominałaś?

Jagoda
U mnie w domu też rozpierducha, ale staram się tego nie widzieć:-)

Julka właśnie próbuje zabić muchę swoją koszulką, jak się domyślacie wszystko aktualnie lata po domu:-) ale nie sprzątam- ogarnę jak pójdzie spać:-)

A wogóle to mam długi weekend:-) juuuuuhuuu

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

Żoo
Tak, to niestety ten paskudny czas.
U nas też na tapecie Bobotik, windi, masaże, noszenie w pozycji "na brzuszku" a w skrajnych przypadkach suszarka.
Nie ma kilkugodzinnego płaczu jak to bywa ale i tak jest ciężko.
A taką miałam cichą nadzieję, że jak Jaś miał, to drugie nie będzie miało.. Niestety nie zawsze tak to działa.

Odnośnik do komentarza

Żadne z moich dzieci nie miało na szczęście kolek. Co nie znaczy że nie dawały w kość. :-)
Niemniej teraz tęskni do czasów z nimi w domu. Po takim dniu świra jaki dziś był w pracy marudzące dziecko to sama słodycz w sumie...
Pocieszcie się że to mija. Co nie znaczy że nie będzie potem innych problemów.
Generalnie mnie było łatwiej znosić marudy jak przestawilam sobie w głowie i przyjęłam że maluchy tego złośliwie nie robią. I po prostu brałam to na luzie, jako rzeczywistość zastaną, na którą mam wpływ niewielki. Bylo lżej niż przy spinaniu się aby jakoś zaradzić. Przetrzymać jakoś bylo łatwiej :-)

Jagoda
Mój mały odkąd chodzi do żłobka ma napady złości. Podpatrzył też u dzieci rzucanie przedmiotami co mnie irytuje i to staram się zwalczać. Ale wiemy obie że to też minie... I pojawi się coś innego.

Ja marzę o dniu spędzonym samej z sobą. Żeby było chwilę cicho, nikt do mnie nie gadal, nic nie chcial... Potrzebuję spokoju bo w tym młynie w pracy i w domu wulkan mi niedługo uszami wywali...

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Peonia
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;-)
Ja teraz chętnie poszłabym do pracy ale pewnie po pewnym czasie miałabym dość i chciałbym z powrotem do domu. Także nigdy nie dogodzisz;-)
Mnie te nocne imprezki wykanczają już fizycznie. Po prostu czuje, że się sypie a na domiar złego nawiedzają mnie skurcze łydek.
Do tego od rana wrzask wiec trudno mi w tym wszystkim odnaleźć radość z macierzyństwa.
Żoo
Ta huśtawka to jedna z nielicznych atrakcji w okolicy więc nie chce z niej rezygnować. Poza tym muszę iść tą drogą żeby zrobić zakupy więc jak tylko Zośka ją widzi, to odrazu sie wyrywa wózka. Zawsze jej obiecuje, że jak będziemy wracam, to pójdziemy się pohuśtać. Lepiej mi histerie ogarnąć na koniec spaceru;-)))

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
u nas też wrzask, jak trzeba wracać z hustawki :))

ja nie bardzo chciałam wracac do pracy, ale nie bardzo miałam wybór. Naciskano na mnie, poza tym widziałam nawarstwianie sie problemów, które urosłyby do rozmiarów góry lodowej gdybym pozwoliła sobie jeszcze na jakieś pół roku wychowaczego. Jeszcze trudniej byłoby wracać...
Gdybym nie musiała wracać, to na pewno jeszcze dłużej zostałabym w domu. Wiedziałam, ze trudno będzie to wszystko ogarnąć. Nie byłam tak wykończona jak teraz. O tyle dobrze, że mały lepiej sypia (co nie znaczy, że jestem wyspana....). Ale co z tego, jak muszę swoje obowiązki zmieścić w dużo krótszym czasie... Po weekendzie jestem zmeczona jak w piatek po pracy, brak mi czasu na wszystko, a wieczorem juz padam i tyle, do niczego sie nie nadaję.

Mnie akurat lepiej było bez pracy.
U Ciebie pomogłoby albo wynajęcie na kilka godzin niani, albo żłobek. Pamietam, że najlepiej wspominam okres adaptacji żłobkowej, kiedy młody chodził tylko na 2- 3 godz. Ja miałam chwile dla siebie, a jeszcze nie chodziłam do pracy...

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
Ja też bym z huśtawki nie rezygnowała.
Bardziej mi chodzi o to, że czasem ktoś coś młodemu zaproponuje niby w dobrej wierze a potem my musimy go uspokajać.
U nas atrakcji aż nadto. Swoją działkę już mamy przygotowaną pod młodego wiem gdzie są punkty sporne a u sąsiadów muszę mieć oczy dookoła głowy.
A oni go zaproszą, chwilę się zajmą albo dopadnie jakiś sprzęt niebezpieczny a potem ja mam małą marudę bo zabrałam.

Ostatnio się nawet zastanawiałam czy nie poprosić sąsiadów aby młodego do siebie nie wpuszczali.

Co innego histeria wpisana w konkretną aktywność np płacz po rowerze bo wróciliśmy do domu.

Odnośnik do komentarza

żoo, nuda w pracy jest okropieństwem :-)
Mnie się marzy tzw. złoty środek... Na ewentualną nudę mam sposób bo zawsze mogę pójść w teren. Tylko u mnie niestety raczej wirnik w tyłku i naprawdę trudno ogarnąć zbyt dużo zadań. Pracownicy mają o tyle łatwiej że jak wiem że nie nadążają to im ustawię priorytety ale mnie się rozlicza ze wszystkiego... Zastępowanie dyrekcji dołożyło też swoje...

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny

Kaisuis
PODZIWIAM ;-))) głowa do góry cieszę się, że z Zosią wszystko ok ;-), a mowa to się nie martw przyjdzie z czasem sama ;-)

Peonia
Podziwiam ;-) jak super sobie radzisz ;-)

a wiecie co?? wszystkie nasze dziewczyny forumowe podziwiam, że dajemy radę bo bycie mamą to ciężka praca na całe życie ;-)))

Ja mam tylko żal do dzieciatych ( gdy ja nie miałam dzieci), że nikt nigdy nie mówił o ciemnej stronie macierzyństwa, a uważam, że warto choć trochę wspomnieć o tym ;-)

Mało jestem bo starsza była chra w piatek odebrałam ją z przedszkola i jakś dziwna była a tu 39 C - lekarz prywatny, który niewiedział do końca czy gorączka jest przez zapalenie oskrzeli czy przez gardło czerwone dał nebbud i jak się nie poprawi to przepisał antybiotyk, którego nie dałam bo w pon poleciałam do lekarki i oskrzela już były czyste tylko jeszcze gardło zostało troche czerwone zatrzymałam ją w domu do końca tyg.

Milenę ostawiam od piersi nawet nie jest tragicznie nie ma tak wielkiej rozpaczy jak jeszcze dwa mc temu więc myslę, że jest gotowa - no i zaczęła mleko krowie pić mnie oczywiście smutek ogarnął :-( bo jakiś etap kończy się - poza tym wydoroślała na fajniutka jest choć też rzuca tyłkiem jak jej coś pozwolę ;-)) no i od 1 lipca idzie do żłobka uważam, że jest gotowa no, ale na ile to czas pokaże ;-) codziennie wyje za Julką i mężem jak wychodzą rano więc teraz będzie wychodziła z nimi ;-) na początku miałam cholerne wyrzuty sumienia, że ja siedząc w domu do końca roku dziecko swe posyłam do żłobka - choć uważam,że na ten co trafiliśmy jest bardzo fajny ;-) i mi może lżej jest z tym bo pewnie gdyby były jakieś niedociągnięcia to pewnie zostałaby w domu no to wszystko okaże się za dwa tyg

Ja też mam wielki bebech - w sumie po dwójce dzieci mam na plusie 5 kg i ze dwa chciałabym zrzucic raz w tyg chodzę na zumbę, ale to raczej dla przyjemności niż zrzuceniu wagi.

Mm3
wiem, że Ci jest ciężko i trudno dla podniesienia na duchu miałam to samo ;-)))

http://fajnamama.pl/suwaczki/6mr4ztx.png]Tekst linka[/url]

Odnośnik do komentarza

Peonia
Nawet trudno mi sobie wyobrazić ile roboty jest przy trójce dzieci. A może udało by się wysupłać jakiś weekend dla siebie? Pewnie organizacyjnie łatwe to nie będzie, ale gdyby tak zostawić dzieciaki z mężem i pełną lodówką, i zafundować sobie jakieś spa z koleżankami :-))

Mnie też lepiej bez pracy było, ale też nie miałam wyboru:-(

Żoo
Macie nieogrodzaną działkę, że Tunio odwiedza sąsiadów?
Dobrze że lubisz swoją drugą robotę, chociaż domyślam się że to męczące pracować na 2 pracę, ogarniać huragan, i drugi dźwigać w brzuchu:-) A czy nie da się tak pokombinować żeby zmniejszyć wymiar etatu w korpo, a jednocześnie korzystać po kilka dni w m-cu z L4, w te dni w które nie masz zlecenia. Chyba takie miesiące nie powinny się liczyć do wyliczenia macierzyńskiego. Znaczy kiedyś tak było, nie wiem jak teraz.

Oligatorka
Dobrze robisz :-) nie powinnaś mieć absolutnie żadnych wyrzutów sumienia.
Myślę że z naszych forumowych wypocin możnaby stworzyć taką książkę " Czarna strona macierzyństwa", już nawet widzę okładkę- mój salon po weekendzie, czyli totalny rozpierdziel, bo nie ma gdzie nogi postawić, stosy ubrań do prasowania, i gdzieś w środku Tunio w rowerowej histerii, i Zosia w huśtawkowej :-)
Jak myślicie, ktoś by nam to wydał?:-p

Życzę Wam wszystkim leniwego, spokojnego leniuchowania dzisiaj, dzielne matki :-)

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

Witam
U mnie już pachnie kalafiorowa z koperkiem:-)

Noc z paroma pobudkami ale bez imprezki więc nie jest źle.

U mnie pod oknami na boisku msza a ja pranie na balkonie wieszam:-/ Sąsiedzi pewnie w głowę się pukają. Ehh...spłonę ogniem piekielnym;-)

Oligatorka
Nam teściowa wiecznie mówiła, że jest nam zadobrze i potrzebne nam dziecko. Teraz już wiem co miała na myśli.
Nas wszyscy na dziecko namawiali i też kiedyś do męża mówiłam, że nikt nam słowem nie wspomniał jaka to harówa jest.
Mnie jak się ktoś pyta czy dziecko to samo szczescie, to odpowiadam, że szczęście ale na pewno nie samo...

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry,
A my się jeszcze kisimy w łóżku. Tzn. chłopaki właśnie sobie poszli. Dwóch bo trzeci siedzi ze mną ;)

Ponieważ dzisiaj mam jedyny wolny dzień w tym tygodniu to nie zamierzam palcem kiwnąć przy niczym.

A ja ostatnio gadałam ze znajomymi, że wieszczyli nam straszne rzeczy związane z rodzicielstwem i nic się nie sprawdziło.
To oczywiście musieli wtrącić swoje trzy grosze i było "przy drugim się przekonacie"
Fakt, że Tuniek to raczej wersja demo. Właśnie mu wyszły 3 trójki na raz prawie bezobjawowo.

Skakanka
Teraz nie mogę brać l4 bo muszę ciułać na urlop macierzyński. Gdzieś tam dostałam małą podwyżkę więc zasuwam aby się zbierało.
Wykorzystuję urlopy.
Mam tylko kilka dni zlecenia i jakąś noc to może nie będzie źle.
Gorzej było z tymi dniami na wdrożenie bo nie miałam ich zaplanowanych więc je upychałam w plan dnia a to już nie było proste.

Gorzej, że rwa kulszowa coraz bardziej mi się odzywa i boję się, że jeszcze chwila i nie będę chodzić.

U mnie w domu nie powiem jak wygląda, ogarniamy z braku czasu tylko plan minimum. Do tego nadal mam nie poskręcane meble i mamy przerabiane gniazdka więc miejscami gips.
Dobrze, że ciepło to siedzę na dworzu i nie patrzę.

A z sąsiadami mamy furtkę w płocie. I młody ciągle żebrze żeby go tam wpuścić to go wpuszczają ale do pilnowania to już jestem ja.
Ale chyba 90 letniej ciotce nie przetłumaczę zresztą to dla niej jedna z nielicznych radości.

Odnośnik do komentarza

Mi kiedyś koleżanka powiedziała, że nie wyobraża sobie mnie z dzieckiem bo pędziliśmy dość swobodny tryb życia, wyjazdy, imprezy wszystko spontanicznie.
Tymczasem ja się już tym wszystkim nasyciłam i zupełnie mi tej swobody nie brakuje.
Oczywiście czasem pomarudzę, że coś się spiętrzyło ale ogólnie już sie chyba wybawiłam.
I w sumie cieszę się, że jestem późną mamą bo nie mam wrażenia, że macierzyństwo zabrało mi wolność
A właśnie na to najczęściej narzekają moi znajomi.

Odnośnik do komentarza

Żoo
Mówisz tak, bo Tunio przesypia ładnie noce, masz rodzine na miejscu gotową do pomocy i męża który Ci przynosi kawę do łóżka; -))
Większość mam jest ze wszystkim sama i stąd pewnie ma inne zdanie.
Mój małżonek mi kawy nie poda, bo znowu jest w pracy;-(( Nic, walcze sama...obiad prawie gotowy, zostaje mi tylko posprzątać jak Zosia pójdzie spać;-)

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
Masz rację, jest mi teraz dobrze ale to też kwestia podjętych wcześniej decyzji. To nie jest tak, że zrobiło się samo.
I nijak nie chciałabym się porównywać do Ciebie czy do osób, które nie mogą liczyć na pomoc rodziny.

Piszę o moich znajomych, którzy zarabiają dużo lepiej ode mnie, mają do dyspozycji babcie, żłobki, nianie i panie do sprzątania a i tak ciągle mnie straszą jakie to macierzyństwo straszne. To skoro takie straszne to czemu się decydowali?

Wkurza mnie takie straszenie bo niby czemu ma to służyć. Przecież wiadomo, że wszystko się zmienia.

Odnośnik do komentarza

Żoo
Ja nie rozumiem po prostu tego namawiania na dziecko (my tego często doświadczaliśmy) i nie mowienia z czym to się do końca wiąże. Wszystcy nam wymieniali tylko dobre rzeczy. Ja też naiwnie myślałam, że moje dziecko będzie aniołkiem (w sumie to byłam o tym przekonana)
Dlatego jak się mnie ktoś pyta jak jest, to mówię, że wcale nie jest lekko. Bo niby czemu mam udawać, że bycie mamą to sama słodycz? Ja w ogóle mam wrażenie, że u nas jest przyjety tylko jeden model macierzyństwa a mowie o tych "złych" stronach to jakiś grzech. A my kobiety mamy się zaharowywać i z uśmiechem na twarzy mówić, że wszytko jest super.

Odnośnik do komentarza

A już w ogóle mnie wkurza gadanie, że powinniśmy mieć drugie dziecko, bo Zosia musi mieć rodzeństwo, inaczej będzie nieszczesliwa i inne tego rodzaju głupoty.

I żeby nie było, kocham swoje dziecko najbardziej na świecie, jestem szczęśliwa, że ją mam i nie zamienilaby na nic innego.
Po prostu jest ciężko i nie ma co się zgrywać, że jest inaczej

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
Może namawiają, żeby innym nie było lepiej niż im.
Np moja mama nigdy mnie nie namawiała, może nawet wręcz przeciwnie. I to też mnie denerwowało. A jak teraz Mała się urodziła, to stwierdziła, że mi współczuje nieprzespanych nocy. I wkurzyłam się i powiedziałam, że nie musi mi współczuć, bo sami się na to zdecydowaliśmy, że mając jedno dziecko wiemy z czym to się wiąże i że relatywnie rzecz biorąc to jest krótki okres i minie.
A najlepszy tekst jaki kiedykolwiek usłyszałam to: dobrze to już było. Aż się we mnie gotuje jak sobie to przypomnę!!

Odnośnik do komentarza

A namawianie dotyczy każdej dziedziny. Nie tylko dzieci ale też ślubu itd....
To chyba chodzi o potwierdzenie, że samemu się podjęło dobrą decyzję.

Ja tam z dziećmi nie namawiam. Sama liczyłam się z tym, że będziemy bezdzietnym małżeństwem. Do ślubu też nie namawiam. Mamy cywilny aby uregulować sprawy prawne i tyle.

Akurat dwójkę dzieci chcę mieć z czysto egoistycznych powodów. Po prostu uważam, że jedynak wisi na rodzicach a dwójka się sobą zajmie.
Pewnie, że jest na początku trudniej ale dzieci to jakby nie było to jest plan na całe życie więc przejściowymi trudnościami się nie przejmuję.
To wszystko minie ;)

Ale np. rozumiem koleżankę, która planowała dwójkę a potem się okazało, że z powodu uszu młody ma przez kilka miesięcy zakaz żłobkowy. Nie mają tu nikogo do pomocy a na nianię nie do końca ich stać. Jakoś sobie radzą ale plany na drugie dziecko odpłynęły w niebyt.

Natomiast moi znajomi właśnie podeszli odwrotnie. Najpierw mi mówili, że sobie mnie w roli rodzica nie wyobrażają a potem wymyślają jakieś niestworzone problemy.
Ostatnio na imprezie obydwoje z małżonkiem zareagowaliśmy tak samo, że niech już przestaną wymyślać głupoty.

A wbrew pozorom jestem dobrze zorganizowaną osobą i nie boję się ciężkiej pracy i dużych wyzwań. Swoje też w życiu przeszłam chociaż nawet do dużych problemów podchodzę z żartem.
I po prostu zakasam rękawy i do przodu....

Teraz też na tej imprezie koleżanka nie mogła zrozumieć, ze jak to będąc w połowie ciąży nie jestem na zwolnieniu tylko dokładam sobie zlecenie. Patrzyła na mnie jak na kosmitę. To nic dziwnego że z takim myśleniem każda pierdoła urasta do rangi problemu.

Ps. U mnie już druga pralka i część gratów wysłana na strych.
Tak właśnie wygląda u mnie plan leżenia plackiem ;)

Odnośnik do komentarza
Gość strrrunka

Mnie rozwalają jeszcze teksty, że jak sie ma chłopca i dziewczynkę to jest pełna rodzina. Przecież to od rodziców zależy... Przecież mogą miec jedno,dziecko i czuć sie pelna rodziną. Poza tym jak sie ma np dwóch chłopców to juz niepełna???? :D
Albo te pytania:
Chajtniesz sie, kiedy pierwsze dziecko?
Masz dziewczynkę, kiedy drugie dziecko?
Jak dwie dziewczynki, to kiedy chłopiec?
Itp itd. A jak właśnie parkę to opcja idealna!
Masakra.
No i jeszcze jedno - ostatnio usłyszałam, że inni mają większe problemy, bo mają troje dzieci (wiecej niz ja). Nosz kurka, przecież ktos moze miec jedno, schorowane dziecko i przez to duzo problemów, duzo zachodu o jego zdrowie. Niestety, sa ludzie, którzy musza miec ostatnie zdanie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...