Skocz do zawartości
Forum

Zespół policystycznych jajników - zajście w ciążę


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jolaaloj

Witam! Kolejny raz zmieniłam lekarza ginekologa i to już chyba ostatnia nadzieja. Na pierwszej wizycie zlecił mnóstwo badań, gdzie przy poprzednich lekarzach nigdy tylu badań nie miałam przez długi czas leczenia. Więc zrobiłam wszystkie zlecone badania: TSH 2,93 (norma) Kortyzol 402,4 (norma) Glukoza na czczo 100, po 2h 118. AMH 8,29 (>1,4) Prolaktyna 11,3 (norma) FSH 6,9. E2-estradiol 39. FSH i E2 w 4dc. Dodam, że mam PCOS, nadciśnienie i tarczycę. Wyniki wszysykie przy stałych lekach. Kolejna wizyta koniec sierpnia. Czy ktoś pomógłby mi zinterpretować wyniki? Chyba jestem niecierpliwa i chciałabym już usłyszeć, że wszystko będzie w porządku i w najbliższym czasie się uda wywołać owulację. To wszystko przez to, że człowiek chodził po lekarzach, niby się leczył a tak naprawdę tylko kasę zdzierali... Lata mijały i żadnej poprawy nie było. Mam tylko nadzieję, że tym razem trafiłam na lekarza tego, który pomoże.

Odnośnik do komentarza

Również mam PCOS. Mam 31 lat osobiście wydaje mi się, że trzeba trafic na dobrego lekarza, który naprawde będzie chciał pomóc. Byłam sporo lat wcześniej u różnych ginekologów na badaniach kontrolnych za kazdym razem słyszałam "naważniejsze że nie ma Pani PCOS cyke miałam wtedy co 32 dni mówili mi, że pani po prostu tak ma. Po latach, gdy znalazłam partnera z którym chciałam mieć dziecko okazało sie, że cykle zaczęły się wydłużac do 40 dni nawet zapaliła mi się wtedy zielona lampka coś jest nie tak. Trafiłam do ginekologa-położnika na pierwszy rzut oka wydawało sie ze jest wszystko ok PCOS Pani nie ma lecz, gdy przyszły badania hormonalnalne okazało sie co innego podczas badan wynikło że wszyskie pecherzyki są jednakowej wielkości zadnego dominujacego powedział że jajniki nie pracuja tak jak powinny ale mam się nie denerwować i mam uzbroić się w cierpliwość i tak było zastosował leczenie duphaston i clo przez 3 miesiace. Nie panikowałam zeby nie popasc w obsesje. Dodam ze jestem szczupłą osobą może to też mi pomogło nie wiem jestem na poczatku 3 miesiąca modle sie zeby ciaza przebiegała prawidłowo biore cały czas luteine. wydaje mi sie że trzeba trafic na dobrego lekarza każda z nas w inny sposób przechodzi PCOS w koncu to jest zespół więc leczenie musi byc dobierane indywidualnie odpowiednio dostosowane dawki leków itd

Odnośnik do komentarza

ja jestem przerażona, boje się czy wkońcu mi się uda :( od 20 r.ż. pojawiały się u mnie torbiele i znikały, a potem pojawił się pco.... :( dziewczyny używacie jakiś suplementów diety? jeśli tak to czego? ja ostatnio szukałam sobie i znalazłam Inofem - http://www.inofem.pl/, wyczytałam, że to suplement dla kobiet z zespołem policystycznych jajników, zaburzeniami miesiączkowania, zaburzeniami hormonalnymi oraz insulinoopornością, cokolwiek to jest to ostatnie ;p nie chce mi się zagłębiać :)

Odnośnik do komentarza

Ja brałam miovarian ale to w trakcie brania leków hormonalnych sam suplement diety w niczym nie pomoże. A torbiele to do siebie maja ze sie pojawiaja i za chwile moze ich nie byc. A jestes pod stała kontrola lekarza? Może czas go zmienić?

Odnośnik do komentarza

Dla tych, które wątpią i tracą nadzieję chciałabym opisać swoją historię.

Mam 37 lat. Wychodziłam za mąż mając 25. Jakiś rok po ślubie postanowiliśmy z mężem postarać się o potomka. Odstawiłam antykoncepcję i na spokojnie czekaliśmy. Po roku bezskutecznych prób udaliśmy się do lekarza sprawdzić co się dzieje. Okazało się, że ja mam PCOS. Co właściwie można było podejrzewać już wcześniej, bo zanim zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne moje cykle były nieregularne i długie, a krwawienia dziwne i bardzo bolesne. Przerwy między nimi trwały od 40 dni do ponad 100 i więcej dni. Lekarze jednak nic nie zauważyli. Wiedzieli o nieregularnych i bardzo bolesnych krwawieniach, ale zrzucali to na mój młody wtedy wiek, a w późniejszym czasie tabletki antykoncepcyjne zamaskowały problem. Na domiar złego u mojego męża stwierdzono oligospermię. Wiedząc już, że nie będzie łatwo wykonywaliśmy wszelkie zalecenia lekarzy. W roku wydaliśmy na wizyty, badania, leki i inne cudowne specyfiki małą fortunę. Powiedziałam dość jak zaproponowano nam in vitro. Uznałam, że nie dam rady znosić kolejnych dawek hormonów po których czułam się fatalnie a widmo porażki było realne. Marzenie o dziecku jednak pozostało. Stwierdziliśmy, że w tej sytuacji olewam to całe leczenie i rozpoczynamy starania o adopcję. W 2010 rodzina powiększyła nam się o siedmioletnniego syna. W 2011 dołączyła do nas roczna córa. Trochę jeszcze liczyłam na cud i naturalne poczęcie, ale z dnia na dzień coraz mniej. Jeszcze czasem popłakiwałam na widok młodych mam z wózkami i ciążowych brzuchów, ale coraz rzadziej. Oswajałam się z sytuacją i zaczynałam czuć spełnienie. W 2015 próbowałam wspominać o 3 adopcji, ale mąż powiedział kategoryczne nie. Nie zamierzałam naciskać. Na początku 2016 roku trafiłam do szpitala z podejrzeniem nowotworu. Przeżyłam koszmar, był moment, że żegnałam się z życiem i martwiłam o to jak mąż i dzieci sobie poradzą. Na szczęście badania wykluczyły najgorszą ewentualność. Gdy wyszłam ze szpitala postanowiłam, że muszę coś zrobić ze swoim życiem. Uznałam, że zacznę od zmiany sposobu żywienia. Postanowiłam pokochać swoje ciało i dać mu to odczuć. Zaczęłam zdrowo a przede wszystkim regularnie się odżywiać, pić mnóstwo wody i więcej się ruszać. Z dnia na dzień czułam się coraz lepiej, miałam mnóstwo energii i zaczynałam wyglądać tak ładnie jak nigdy dotąd. W 6 miesięcy schudłam ponad 30 kg. Kupiłam pierwszą w życiu mini i szpilki. Zaczęłam podobać się sobie i innym. Usłyszałam mnóstwo komplementów. Urosły mi skrzydła. Zapisałam się na zajęcia dodatkowe. Zaczęłam myśleć więcej o sobie. Uznałam, że dzieci już spore (13 i 6 lat), więc rodzice, czyli my, mogą trochę pomyśleć o sobie. Przez tyle lat tematem nr 1 w naszym małżeństwie były sprawy okołodzieciowe, że zaniedbaliśmy swój związek. Zaczęliśmy to nadrabiać. Kino, wyjście do restauracji, spacery i wspólne ciuchowe zakupy, bo mąż uznał, że przy tak dobrze wyglądającej żonie też musi się prezentować. Choć nie musiał, bo jest naturalnie szczupły, również zaczął się zdrowo odżywiać i zapisał się na siłownię. Było naprawdę miło. W pewnym momencie coś znowu zaczęło się dziać. Nieco gorzej się poczułam, przyplątała mi się infekcja. Trzebabyło przystopować i udać się do ginekologa.Niewielka infekcja była, owszem, ale przy badaniu usg dodatkowo okazało się, że jest coś jeszcze. Jak usłyszałam "Gratuluję, jest pęcherzyk ciążowy z zarodkiem, to 6 tydzień ciąży" myślałam, że to jakiś ponury żart. W uszach szumiało mi tak, że już nic więcej nie słyszałam, mimo iż widziałam, że lekarz rusza ustami. Z gabinetu wyszłam jak w transie. Pojechałam prosto do męża do pracy. Gdy próbowałam mu powiedzieć o co chodzi ryczałam tak, że biedny zupełnie nie był w stanie zrozumieć o co chodzi. Potem przeryczałam jeszcze kolejne 4 dni i prawie nie wstawałam z kanapy. Byłam zła na świat, że ze znowu mnie zakpił. Miałam ochotę krzyczeć, że teraz to może się wypchać. Tyle starań, tyle przepłakanych chwil, tyle wysiłku aż tu nagle po ponad 11 latach małżeństwa, 10 latach współżycia bez zabezpieczenia takie coś. Byłam załamana. Nasze życie zaczęło nabierać zupełnie innego wymiaru. Byliśmy spełnieni jako rodzice i jako małżonkowie. Pogodziliśmy się ze wszystkim co było, pogrzebaliśmy dawne niespełnione nadzieje i ruszyliśmy w końcu dalej. Mieliśmy już inne plany, ale los znowu postanowił za nas. Tym, którzy się starają moja rozpacz może wydawać się głupotą, ale dla mnie to była tragedia i kolejna potworna niesprawiedliwość. Powtarzałam w kółko, że to powinno spotkać młodszych od nas. Takich, którzy jak my kiedyś bardzo walczą o ciążę. Nie nas, nie teraz. My już mamy dwoje dzieci. Ja w końcu mam pracę, którą lubię, dobrze się czuję z samą sobą. W domu są tylko 4 pokoje. Salon, nasza sypialnia i pokoje dzieci. Wszystko jest poukładane. Nie ma miejsca na kolejne dziecko... Wiem, brzmi strasznie, egoistycznie i bezdusznie wręcz, ale tak właśnie czułam. Z tym, że na kanapie nie można leżeć bez końca a świat biegł dalej. Zupełnie go nie obeszła moja kolejna rozpacz. Musiałam, więc wstać i wziąć się w garść. Na początku powoli, ociężale i niezbyt chętnie. Później coraz łatwiej. Dzieci, dom, praca nie zostawiały wiele czasu na rozczulanie się nad sobą. Niechętnie rozmawiałam o ciąży i niechętnie przyjmowałam gratulacje. Pierwsze dowiedziały się dzieci. Ich reakcja mnie wyruszyła. Nasz trzynastoletni syn popłakał się z radości a córcia odrazu zaczęła nadawać dziecku imiona. Oboje zadeklarowali chęć przyjęcia bąbla do siebie do pokoju. Reakcje pozostałych po prostu mnie drażniły. Ucinałam temat jak tylko szybko było można. Na hasło "oj, to znowu przytyjesz" reagowałam alergicznie. I tak przez 4 tygodnie. Na kolejne usg szłam z mężem. Patrzyliśmy oboje na ekran i uwierzyć nie mogliśmy, że tam naprawdę ktoś jest i na dodatek się rusza. Jak usłyszałam bicie serca to na mojej twarzy pojawił się taki banan, że nawet ja skumałam tę prostą prawdę, że kocham tego glutka.

Dziś jestem już na początku 5 miesiąca. Jedynym moim pragnieniem jest żeby synek urodził się zdrowy, bo drogie mamy i przyszłe mamy, glutek jest chłopcem.

Także dziewczyny... głowy do góry. Cuda się zdarzają tyle, że nie zawsze wtedy kiedy na nie czekamy.

Acha i póki co przytyłam 1 kg ;).

Odnośnik do komentarza

Ehh aż mi się łezka zakręciła w oku, myślę ze jak mamy w sobie coś trochę z egoisty to nic złego ja też czasami mam i nie mam do siebie o to pretensji żyjemy w takich czasach. W Twoim przypadku to zupełnie zrozumiałe, że byłaś w szoku jak się dowiedziałaś o ciąży. Z drugiej strony jeżeli byście nie adoptowali dzieci to też nie wiadomo jakby Wasze życie wyglądało do tej pory ze świadomością, że nigdy możesz nie mieć dziecka. Teraz będziecie mieli sporą rodzinkę najlepsze co może życiu się przytrafic. Dlatego drogie Panie z PCOS dopóki jest nadzieja to trzeba walczyć, nie poddawac się, szukać sposobu nie tu to gdzie indziej.Trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza
Gość Aguska89

Kobitki mam zespół policystycznych jajników zdiagnozowany w zeszłym roku w marcu. Brak możliwości normalnie zajść w ciążę itd. Ze mam chłopaka chcieliśmy starać się o dziecko.. Ale z pomocą lekarza.. Zwlekalismy dłuższy czas z wizytą.. Od października 2016r miałam okres nie regularny ale był.. Dzis jestem w 6tym tygodniu ciąży.. CUD. Bez pomocy lekarza, Bez tabletek, zastrzyków, leczenia.. Będę SZCZĘŚLIWA MAMA. Głowy o góry :D

Odnośnik do komentarza

Hej

Mam 21 lat w listopadzie 2016 roku dowiedziałam się, że mam PCOS+ wysoki poziom prolaktyny. Ogólnie nieregularne miesiączki już od około 3 lat ale trochę to bagatelizowałam wmawiając sobie, że to przez stres i zmęczenie. Od września miałam co 2 tyg plamienia ( nie do końca wiedziałam czy to okres) i to zmusiło mnie do wizyty u lekarza gdyż zauważyłam, że to już jest nienormalne. Po badaniu USG okazało się, że mam PCOS, a z badań krwi wyszło, że jest wysoki poziom prolaktyny.
:( Obecnie biorę leki na obniżenie poziomu prolaktyny. W czerwcu mam zrobić badania i okaże się czy poziom prolaktyny się unormował.
Dużo czytałam o tym nieszczęsnym PCOS i jestem przerażona. Bardzo pragnę mieć dzieci w przyszłości.

Czy sądzicie, że powoli powinnam się strać o dziecko ???
Od znajomej koleżanki, która też to ma, dowiedziałam się, że lekarz powiedział jej, że jeżeli mysli o dziecku to powinna się starać do 25 r. ż.

Czy wiek ma znaczenie ???? Większe szanse ??? Są tu jakieś osoby które musiały się tak wcześnie postarać o dzidziusia ???

Gratuluję wszystkim, którym się udało i trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza
Gość Olsenka91

Hej majka88,
U mnie podobnie jak u Ciebie, w maju zeszłego roku stwierdzono PCOS i bardzo wysoki poziom prolaktyny. Od tamtej pory biorę Bromergon i Metformax 500 i 850.
Mam 25 lat a moja gin powiedziała mi że najlepiej gdybyśmy się już postarali o dzidziusia...niestety w tej chwili nasza sytuacja materialna kompletnie nam na to nie pozwala..nie wiem już co byłoby w tym momencie najlepsze..bardzo pragnę mieć dzieci..
majka88 jakie Tobie przepisali leki??
Pozdrawiam!!

Odnośnik do komentarza
Gość Olsenka91

majka88 oczywiście że pomogły.
Poziom prolaktyny jaki ja akurat miałam był tak wysoki, że byłam przerażona. Ale po stosowaniu leków obniżył się do normalnego poziomu :)
Miałaś jakieś dolegliwości po Bromergonie?
Chociaż, Ty bierzesz na noc więc pewnie wcale nie odczuwasz skutków ubocznych?

Odnośnik do komentarza

Na szczęście nie mam skutków ubocznych , może potem się pojawią bo ja w sumie od miesiąca biorę go. Dużo się oczytałam o tym leku więc szczerze mówiąc trochę się bałam jakie on będzie miał skutki. Mój poziom prolaktyny to 40 jakoś tak. A jaki miałaś poziom i jakie skutki uboczne ?
Najważniejsze, że pomogły Tobie, mam nadzieję, że w moim przypadku tak będzie

Odnośnik do komentarza
Gość Olsenka91

Mój poziom prolaktyny był tak wysoki że pewnie Cię przerażę :P około 1000.
Skutki uboczne u mnie wystąpiły chyba wszystkie z możliwych, od huśtawki nastrojów, po przez senność, mdłości, bóle i zawroty głowy.
Ale nie na każdą kobietę tak te leki działają więc absolutnie się tym nie sugeruj.
Ale ogromnym plusem jest to że te leki faktycznie działają no i skutki uboczne w zasadzie w połowie przy dłuższym braniu ustępują, bo organizm się do nich przyzwyczaja.

Odnośnik do komentarza

KarinaKa ja niestety nie stosuję żadnej diety. A ty jak stosujesz jakąś ?

Byłam 2.06 u endokrynologa i podobno mam już prolaktynę na bardzo dobrym poziomie ( po 3 miesiącach brania połówki bromergonu) ale okres dalej nieregularny

Odnośnik do komentarza
Gość Patkaaaaa

Witam chcialam zapytac czy test ciazowy wyjdzie poprawnie po 11 dniach od kstatniego stosunku? Dodam ze kochalam sie z chlopakiem a dwa dni pozniej dostalam okres jednak trwal on tylko 3 dni, czy mozliwe jest zajscie w ciaze? Robilam dwa testy ciazowe i wyszly negatywnie, jednak nie eiem czy nie za wczesnie, prosze o rade

Odnośnik do komentarza
Gość dorota9219

Hej, mam 25 lat w kwietniu wyszłam za mąż. Mamy z mężem świetne mieszkanie, mąż prowadzi dobrze prosperującą firmę i ja mam super pracę. Ktoś by powiedział, że niczego nam nie brakuje. A jednak :( Miesiąc temu poszłam do swojego ginekologa do którego chodzę od zawsze. Miała to być zwykła kontrola bo postanowiliśmy że nie ma na co czekać z dzieckiem. Niestety mój lekarz nie powiedział, żadnych konkretów tylko, że mogę mieć problem z zajściem w ciąże. Poczułam się jakby mi ktoś wyrwał serce! Dał mi ulotkę o Symfoliku i powiedział, że przez wakacje się wstrzymajmy i mam przyjść w październiku wdrożymy jakieś leki no chyba, że do tego czasu zajdę w ciążę. Przepłakałam dwa dni... Ale nie czekając długo poszłam za radą mojej mamy i poszłam do innego lekarza. Po szybkim USG stwierdził, że mam PCOS! Co jest śmieszniejsze w mojej karcie od poprzedniego lekarza było napisane, że podejrzewa PCOS i to od stycznia tego roku kiedy byłam na wizycie! Gdzie wiedział, że chcemy mieć dziecko i nie zrobił nic! Za to u nowego lekarza dostałam Metformax i Ovarin 2x1. Co więcej kazał mi schudnąć tak z 5 kg i przyjść w październiku jak będę miała owulację. Przejęte tym wszystkim poszłam nawet do dietetyczki, która stwierdziła, że nie mam nadwagi. Mogę schudnąć ewentualnie dla swojego samopoczucia. Dodam, że nie mam żadnych innych objawów PCOS prócz tego, że okres mam 30-35 dni. Jestem przerażona! Czy po Metformaxie i diecie udało się którejś z Was zajść w ciąże?

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny ;)
Przeczytałam historię prawie każdej z Was, są pokrzepiające :) U mnie dopiero moja gin ma podejrzenie co do PCOS po tym jak zaczęłam mieć krwawienia miedzy miesiączkami i nieregularne miesiączki.
Przez 10 lat conajmniej brałam tabletki, z małymi przerwami. Teraz jestem rok po ślubie i staramy się już jakiś czas ale bez spiny. Szukam dobrego lekarza w Warszawie, może być prywatnie. Możecie kogoś polecić? Sprawdziłam polecanego na początku w postach prof. Kamińskiego ale ma sporo złych opini...
Polećcie proszę kogoś, w Warszawie.

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny. Ja poza cyklami 40-55 dniowymi nie mam zadnych objawow Policystycznych... tzn takich zewnetrznych, bo jajniki wygladaja idealnie jak przy PCO.
Od 2 tygodni przed bokresem biore inofem. Dwie saszetki dwa razy dziennie. Wreszcie moj organizm zaczal w miare reagowac. Ale nie jestem pewna czy dobrze. Czuje objawy bardziej intensywnie. Temperatura delikatnie sie oodniosla, ale mam okres i objawy jak by mial sie dopiero zaczac od juz 10 dni. Czy ktoras z was miala podobnie? Wiem ze pewnie organizm szaleje. Ale ile jeszcze. Okurat dlugosc okresu to byl hedyny pewnik dla mnie. Nigdy sie nie zmienial

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie kobity z pcos. Ja również mam to ustrojstwo. Zdiagnozowane w 2010 roku. Cóż na początku tylko metformax 500 2 razy dziennie. Co pomogło zrzucić parę kg i unormowalo miesiączki. Potem po braku ciąży, zbuntowalam się i przestałam brać leki i omijalam lekarzy. W 2012 znowu wybrałam się do lekarza, polecanego. ... szereg badań w szpitalu. ... torbiel krwotoczna, która sama się wchlonela. Ok. Ale pani doktor, odrazu powiedziała że nie widzi szans na stymulację lekami i najlepiej in vitro. .. buu skończyłam wizyty u tej pani. I tak samo bunt, rezygnacja. I tak po większych przejściach przez te lata , robiąc codziennie testy owu, które ciągle negatywne. ... i braku ciąży. W 2016 trafiłam do endo, dalej szereg badań, wdrożone leki glukophage 3 razy dziennie, verospiron 2 razy dziennie, i euthyrox. ... oczywiście dawki z początku były mniejsze. Dziś mamy 2017 i zauważyłam zmiany. Nigdy wcześniej przed miesiączka nie bolały mnie piersi, a teraz bola już z pół roku ...więc cośtam się dzieje hmm teraz jestem w trakcie poszukiwań dobrego gin . Może wdrozy jeszcze coś, może clo? Bo endo nie moze.
Sumując walczę z tym już 12 lat i ciąży nie ma. Nie tracę nadzieji, ale jak nie wyjdzie do 2 lat to zostaje nam tylko in vitro.
Pozdrawiam wszystkie starajace się.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...