Skocz do zawartości
Forum

dag86

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    podkarpackie

Osiągnięcia dag86

0

Reputacja

  1. Moje Szczęście i Radość jest już na świecie. Synuś urodził się 03.10 o 6:00 siłami natury.
  2. Pauuulalala z pewnością znajdziesz jakieś wyjście z tej trudnej sytuacji. Pamiętaj, że nie jesteś jedyną osobą na świecie po takich przejściach i lekarze często wykazują wyrozumiałość, jednak musisz mówić o swoim problemie, nie chować go, bo wtedy nikt nie będzie wiedział co się dzieje. Pomimo porad psychologicznych i innych form terapii, które spełzły na niczym nie poddawaj się. Dużo rozmawiaj ze swoim ukochanym, z lekarzem prowadzącym, a wszystko stanie się jaśniejsze i do pokonania. Niedługo na świecie pojawi się Twoje Maleństwo i wraz z tym zmienią priorytety. Tak było ze mną i z kilkoma osobami, w podobnej sytuacji jak Twoja. Jesteś silna i mądra, nigdy w to nie wątp.
  3. agusia_123 lekarz, do którego jestem kierowana w tym ostatnim okresie porodowo-połogowym to nic szczególnego, zwykły ginekolog i położnik. Odnośnie Pro Familii też mam mieszane uczucia. Nie mam pojęcia jak tam stoi opieka i fachowość w szczególności w trudnych przypadkach. Jednak jestem niejako zmuszona do tego "przepychu" ze względu na lekarza, który do tej pory był na Lwowskiej, a obecnie jest właśnie w Pro Familii. W tej sytuacji myślę, że trzeba zdać się na wolę naszego Szefa tego tam w chmurkach. Zapraszam na priv po więcej informacji (nazwisko lekarza itp.)
  4. Baska1989 jeśli chodzi o Lwowską - jest chyba podobnie jak w każdym szpitalu - wszystko zależało od zmiany. Leżałam bardzo długo, gdyż synek urodził się chory i wiele się napatrzyłam :). To było ponad 5 lat temu i wiele mogło się zmienić. Opieka laktacyjna była, korzystałam z niej nawet po wyjściu ze szpitala ze względu na zbyt dużą ilość pokarmu i częste stany zapalne. Opieka po porodzie - tutaj wszystko zależało od zmiany. Ogólnie przeżyłam :), synek wyszedł z choroby więc ani nie polecam ani nie odradzam.
  5. Baska1989 zamierzam rodzić w Pro Familii ze względu na lekarza, do którego zostałam przekierowana teraz na czas przedporodowy. Ostatnio rodziłam na Lwowskiej.
  6. Baska1989 niewiele tu się udzielam, ale moją uwagę zwrócił szczególnie Twój post. Nie smuć się, bo Twoje serducho teraz jest włączone na inne kanały. Ja i mój mąż też w tym roku obchodziliśmy 7 rocznicę ślubu. Było to dość niedawno - ciąża zaawansowana, mąż zapracowany, wiele problemów, choroba synka, trochę strachu ze względu na wcześniejsze doświadczenia. To była rocznica inna niż poprzednie - taka przemilczana, ale przeżywana w sercach nas obojga. Czasami codzienne problemy i troski nie dają przetrwać prezentom, życzeniom, górnolotnym słowom. Z tego co czytam to widujecie się rzadko, a to rodzi napięcia, które nie są rozwiązywane na bieżąco. Jesteś w ciąży, wiele na pewno Cię trapi, wiele spraw z pewnością pragnęłabyś dzielić z mężem, który jest daleko. Jednak pomyśl, że on też wolałby być przy Tobie i nie zostawiać Cię ani na krok, w szczególności teraz. Mężczyźni to takie mruczki, które niewiele mówią, a bardzo dużo przeżywają. Dałaś temu spokój? Bardzo dobrze, bo tylko spokój nas może uratować :). Jednak może czasami warto spojrzeć na to wszystko z boku i dać upust uczuciom jakie żywisz do niego, szczególnie tym pozytywnym. Mój mąż ostatnio (pociągnięty mocno za język kobiecymi sposobami - bo jakże by inaczej coś z siebie wybąkał) wyznał, że oddaliliśmy się od siebie przez "o dziwo" ciążę. Chcąc chronić mnie przed stresami ukrywał swoje uczucia i emocje oraz obawy, chował je do kieszeni i uważał, że tak będzie najlepiej, że to uchroni mnie przed nerwami. Przytuliłam go, ale też ochrzaniłam, żeby już nigdy więcej nie zaczynał budować między nami muru - pięknego i obrośniętego kwiatami, ale bardzo niszczącego. Mężczyźni tworzą takie mury, myślą, że sami sobie ze wszystkim poradzą, zapominając, że my jesteśmy spostrzegawcze i wcale nie takie głupiutkie. Niedługo będziecie trzymać na rękach Wasze Maleństwo i warto skupić się nie tylko na oczyszczeniu kątów, praniu ciuszków i sprzątaniu domu, ale przede wszystkim na oczyszczeniu atmosfery między sobą. Przecież się bardzo kochacie :). Trzymaj się i nie smuć, nie warto.
  7. Moni40 październik to nie tylko nasze terminy ale wyjątkowy czas dla nas - aniołkowych matek. 15.10 wypada szczególny dzień naszych Aniołków. Termin mojego rozwiązania wypada właśnie w Dzień Dziecka Utraconego. Straciłam trójkę. Pod sercem noszę ich braciszka. Trzymaj się Kochana, niech Cię również prowadzi nasza Maryja.
  8. dag86

    Wrześniówki 2015

    mycha88 już tylko chwile dzielą Cię od objęcia swojego Szkraba. Działaj! Dasz radę! Boli, ale to w Twoim przypadku dobra wiadomość - oznacza, że poznasz dzisiaj swoją Kruszynę i niech tylko to będzie w Twojej głowie! Jestem z Tobą!
  9. Julka, Martynika napisała, że jesteś cudowną osobą. Nie znamy się i najpewniej nigdy nie poznamy, to jednak nie jest ważne. Wiem tyle, że to, co dałaś swojemu dziecku, to największe świadectwo na Twoją miłość - jesteś dla niego najbardziej drogocennym darem, a ono dla Ciebie. Powodzenia i siły :).
  10. Witaj, u mnie betaHCG z krwi była zazwyczaj ustalana na 7 dni po dniu spodziewanej miesiączki, czyli około 37 dnia cyklu. Jeśli masz 28 dniowe cykle to analogicznie 35 dc, jeśli 35 dniowe, to 42 dc. Tak prowadzi mnie lekarz, ale wiem, że są różne szkoły.
  11. Iza0602 gratuluję :). Teraz duuużo spokoju i niczym się nie zamartwiaj, na to przyjdzie jeszcze pora :). Pozdrawiam.
  12. MaryNat urodziłam się z tyłozgięciem i tak mi już zostało pomimo wieku i porodu. Odnośnie Twoich pytań, to nie przejmuj się, nie jesteśmy Alfą i Omegą, żeby wszystko wiedzieć. Jeśli chodzi o badanie USG w ciąży przez brzuch, odczuwanie ruchów czy rośnięcie brzuszka - u mnie jest wszystko w normie, jak u osób z normalnym ułożeniem (czyli jeśli nie jesteś osoba otyłą, to od 11-12 tc. spokojnie wszystko widać przez usg "brzuszkowe", w ostatniej ciąży ruchy odczuwałam około 16 tc. obecnie od 14 tc., brzuszek mam z początku niewielki, ale obecnie staje się już widoczny - to chyba w normie). Macica nawet ta tyłozgięta, w ciąży rośnie jak balonik i nabiera kształtów jak ta w prawidłowym położeniu. Po ciąży może znów wszystko się ułoży "normalnie", ale nie musi :). Pozdrawiam :).
  13. Witam wszystkie dziewczyny. Nie to, żebym była nowa :), bo duchowo jestem z Wami wszystkimi od pierwszego wpisu. Czytam Was codziennie, przeżywam Wasze kłopoty, odmawiam za niektóre z Was tzw. "zdrowaśki" - nie wiem, może to czułyście? :). To co przeżywacie i w jaki sposób to robicie jest naprawdę piękne. Dajecie z siebie więcej niż wszystko aby ofiarować szczęście swoim Maluszkom. Jestem w 5 ciąży, 3 poroniłam. Życie daje po tyłku i tyle. Po prostu nie bardzo pamiętam czym jest wytchnienie :) Od zawsze towarzyszyła mi walka, walka o płodność, o zdrowie, o dziecko, walka o małżeństwo, o życie, o miłość. Nie będę się rozdrabniała, bo każda z nas musi z czymś, albo o coś walczyć i nie jestem w tym aspekcie odmieńcem. Choć może nie udzielam się na tym forum, to chcę żebyście wiedziały, że macie wszystkie, bez wyjątków, we mnie wsparcie. moni40 jestem z Tobą od początku. Teraz dopadł Cię bardzo trudny czas, żeby nie powiedzieć cholernie trudny, ale pomalutku dasz sobie radę. Masz dwóch synów, których serca biją dla Ciebie i dla nich pewnego dnia podniesiesz się i pójdziesz dalej. Jesteś silną kobietą - ja to wiem, a Ty? Jay90 spotkała Cie ogromna nagroda - widocznie zasłużyłaś :). Jednego Aniołeczka masz nad sobą i już nigdy Cię nie opuści, a drugi jest pod Twoim cudownym sercem, które ma w sobie całe łąki miłości. Miałaś ogromne szczęście - poznałaś swojego synka. Wszystko pomału się ułoży, bo my kobiety jesteśmy silne jak skały. Załamanie to tylko chwilowe przykucnięcie po to, żeby przy podnoszeniu móc wziąć pełniejszy oddech. Happy93 bądź dzielna i spokojna. Moja mama miała ospę, kiedy była ze mną w ciąży - bardzo ciężko ją przeszła, ale przeszła, a ja urodziłam się w terminie, silna, zdrowa i pełna życia :). Ty masz szansę nie przeżywać tej choroby - szczęściara ;). Martynika jesteś wielką nadzieją nie tylko dla Julki, ale również dla wszystkich, których spotykasz. Przekazujesz nam swoją siłę i wkładasz mnóstwo uczucia w swoje powołanie. Mogłabym tak pisać do każdej z Was z osobna, bo bardzo Was cenię i znam Wasze historie. Jestem jak śledczy ;). Trzymajcie się dziewczyny, bo kto jak nie my :).
  14. Na Twoim miejscu udałabym się na konsultację do innego ginekologa lub za kilka dni wykonała jeszcze raz betaHCG z krwi.
  15. zuza 27 PCOS większość lekarzy "leczy" (ukrywa objawy) przy pomocy antykoncepcji właściwie od razu po postawieniu diagnozy. Jestem na to leczona od 15 lat - wiem co mówię. Jednak jakieś 9 lat temu, po nieudolnym zasłanianiu objawów znalazłam się u profesora, który podjął się prawdziwego leczenia - nie od razu, pomału próbował od najlżejszych sposobów. Także co lekarz, to inna metoda leczenia - jak widać po poprzednich wypowiedziach. PCOS dobrze prowadzone to żaden problem, a czy jest dobrze prowadzone - na pewno zauważysz. Powodzenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...