Skocz do zawartości
Forum

Samotna, mimo że nie sama.....


dziabdol

Rekomendowane odpowiedzi

Adasaga,Staś też nie zostaje z kimś z dalszej rodziny,tylko z tymi osobami,które widuje praktycznie codziennie... Nie jestem aż tak szalona,by zostawiać go teraz z moją teściową na przykład (ale ona widuje go raz w miesiącu,maly się jej boi ,a ona nie wie nawet,jak mu zmienić pieluszkę,co można mu dać do jedzenia-nic o nim nie wie praktycznie...).Wiem,że panie w żłobku będą nieznajomymi z początku,ale od czego są godziny adaptacyjne:) a w Waszym przedszkolu nie ma czegoś takiego?? Np dni adaptacyjnych??

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Słyszałam kiedyś że są dni otwarte, (można przyjść zobaczyć jak wygląda przedszkole), ale o dniach adaptacyjnych pierwsze słyszę. Pytałam bratową która też pośle swego synka od września do przedszkola i ona też nie słyszała. Co gorsza przedszkolanki od razu zapowiedziały jej że dziecko nie może przynosić ze sobą żadnych zabawek, nawet tych ulubionych z którymi się nie rozstaje, a wiadomo że dzieci w tym wieku często mają swoje ukochane przytulanki-pocieszanki. Dla mnie to chore, dziecku byłoby pewnie łatwiej w nowym miejscu gdyby miało ze sobą swego "przyjaciela". Musze zapytać o te dni adaptacyjne gdy będę zapisywać córkę do przedszkola, już za kilka dni rozpoczną się zapisy. Aż mnie brzuch boli gdy myślę o tym że mam moją "kruszynkę" oddać w obce ręce na kilka godzin. A Ty, Ola, nie masz obaw przed oddaniem synka do żłobka? Ile czasu będzie tam spędzał?
To fajnie że Staś zostaje z osobami z rodziny, ale masz chyba więcej osób wokół siebie a ja mam tu tylko męża.

Odnośnik do komentarza

Adasaga,w przedszkolu,do którego nadal jeszcze chodzi mój siostrzeniec,są takie dni adaptacyjne - w wakacje,przed "rokiem szkolnym",stąd moje pytanie.A w żłobku mamy godziny adaptacyjne,zamierzam z nich skorzystać...
Pewnie,że się boję momentu oddania go do żłobka,ale niestety nie mam chyba innego wyjścia...ja raczej zmniejszę sobie etat na początek plus mam godzinę na kp,więc mały będzie tam ok 6 godz dziennie.
Co do zakazu swoich zabawek w przedszkolu to chyba wszędzie tak jest,a życie i tak weryfikuje-u siostrzeńca też jest zakaz,a panie i tak pozwalały tym najmniejszym przynosić; dopiero po oswojeniu się zwracały na to większą uwagę,jest też 1 dzień w tygodniu,w który można przynosić swoje zabawki:)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję że u nas w przedszkolu w wakacje też będą takie dni adaptacyjne. A o ile chcesz sobie zmniejszyć etat, do 3/4 czy 1/2?
Czasem ciężko być mamą. Niby wiem że dzieci chowamy dla świata a nie dla siebie, ale jak pomyślę że już za pół roku mam się rozstawać z córką na kilka godzin, że później pójdzie do szkoły, do znajomych, na studia czy do pracy i wyfrunie z domu to mi się tak smutno robi. Tyle czasu poświęcamy dzieciom, każdy dzień kręci się wokół nich, żyjemy właściwie tylko dla nich a one kiedyś nas opuszczą, zadzwonią co kilka dni, odwiedzą raz w miesiącu i tyle. Ech, życie....

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkie mamy. Piszę, ponieważ zastanawiam się ile z was ma ten sam problem ze swoim partnerem co ja: od urodzenia naszego Antka minęło 2 miesiące, a mój mąż nie chce mi przy nim pomagać. Nie pomagają prośby, nie chcę uciekać się do gróźb. Tłumaczę mu, że jestem bardzo zmęczona wstawaniem w nocy i niewyspana, a on mi na to, że nie będzie wstawał, bo on pracuje a ja jestem na macierzyńskim. Ostatnio nawet już go nie kąpie, wszystkie obowiązki spadły na mnie, chociaż wzbraniałam się przed tym jak mogłam. Nie chce mi się już z nim rozmawiać...

Odnośnik do komentarza

MałgosiaK-nie zazdroszczę...nie miałam aż tak,jak u Was jest,ale jak Staś byl taki mały,jak Wasz synek,to mój M.np nie chciał zmieniać mu pieluszek ("bo on jest taki mały i boję się,że go uszkodzę"),w nocy też nie wstawał do niego i nadal nie wstaje (u nas kp,wiec nie bardzo jest sens,by się akurat tu angażował).Może to głupie,ale od poczatku go angażowałam w najdrobniejsze rzeczy-podaj,przynieś,wynieś,pozamiataj; bo skoro nie chcesz przebierać,to zrób coś,co ja bym mogła w tym momencie zrobić.
A mąż nie pracuje chyba codziennie? Ma pewnie wolne weekendy - skoro tak mu ciąży ta praca,to poproś go o pomoc w jego dzień wolny... I zależy co pomoże - można spokojnie porozmawiać,wytłumaczyć; jeśli to nie działa,zrobiłabym mały strajk-nie gotuję (jemu),nie piorę i nie prasuję jego rzeczy,ogólnie niech radzi sobie sam.Czasem na facetów działają tylko takie "pokazówki"...(mój RAZ tylko zafikał odnośnie prania - że to zero wysiłku i że to pralka pierze,a nie ja,więc raz miał niewyprane rzeczy do pracy,bylo wielkie zdziwienie i od kilku lat już nie usłyszałam takich bredni;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

No niestety. Od dwóch miesięcy niemal ciągle jedyną myślą, jaką w głowie mam to "nie tak miało być". Jak byłam w ciąży to czytał do brzuszka, mówił, jak bardzo nie może się doczekać malucha, mówił do niego, chwalił się wszystkim. A po porodzie jakby wszystko szlag trafił i jakby zapomniał. Fakt, nie pracuje w weekendy, ale przecież "on musi po pracy odpocząć", a ja pytam: a ja nie muszę? Ma zawsze jedną odpowiedź - że to przecież moje dziecko. Masakra jakaś... nie to, że się kłócimy czy coś, bo nie. Ale ta bezsensowna wymiana zdań co jakiś czas na ten temat już mnie zmęczyła. Chyba muszę zastrajkować.... Wczoraj go wysłałam do oddzielnej sypialni, żeby broń boże nie obudził się w nocy. Wiecie, że nawet nie protestował... Mam taki wielki żal do niego. Piszę tutaj już chyba tylko na zasadzie "wyżalenia się", jest w miarę anonimowo. Nikomu normalnie nie mogę się wyżalić, mamie nie powiem, bo jej zdanie jest takie "że taka już rola kobiety i powinnam się z tym pogodzić". Żadnej przyjaciółce, bo żadna nie zrozumie tej sytuacji (bezdzietne). Czekać, aż zrozumie? ...........

Odnośnik do komentarza

Małgosiak - a ten argument to prawdziwy faktycznie? bo jak tak to współczuję ..u nas przy pierwszej córce też z początku w moim mniemaniu średnio było z pomocą ale po prostu się bał i nie czuł pewnie .. z czasem się to poprawiło.
Może go zostawić z maleństwem na jakiś czas, że musisz gdzieś wyjść i musi zostać z synkiem. Może w ten sposób by zobaczył,że to jednak nie takie nic nie robienie przy dziecku.. hmm .. choć u nas jak zostawiałam tak córcie z mężem to wtedy miała zawsze mega grzeczny dzień i w większości przesypiała całość czasu haha

Odnośnik do komentarza

Prawdziwy :( zostawiam go codziennie na około 2 godziny z małym, po czym przychodzę i wysłuchuje jak dziecko mu się darło, jak zarobił pieluchę milion razy i musiał mu zmieniać, że non stop chce jeść, że nie może nic zrobić z nim. Ja wtedy na to, że ja to jak nikt inny to rozumiem. Starałam się go chwalić, że dobrze sobie radzi i w ogóle, no książkowo się zachowywałam, angażowałam go we wszystkie czynności, ale on nigdy do tego nie był chętny, a ostatnio tak jak pisałam, w ogóle się wycofuje. Wiecie, co jest najgorsze? Że mówi, że mały jest głupi, bo niczego nie ogarnia. 2-miesięczne dziecko!? Nie z takim człowiekiem sobie dziecko zrobiłam ... nie z takim. Jestem głupia, że ciągle mam nadzieję, ze się zmieni ?

Odnośnik do komentarza

Może i jest taka męska odmiana depresji...ale jeśli to nie to,to ... Sama nie wiem,co Ci poradzić...
Jak sobie przypomnę te pierwsze miesiące,to oczywiście byłam mega zmęczona i często miałam żal do M.,że mógłby więcej się starać,pomagać itp,wkurzało mnie,że pewnych rzeczy przy małym nie zrobi,miałam wrażenie ,że specjalnie się czegoś nie chce nauczyć,by tego od niego nie wymagać.Potem on miał pretensje,że ja nauczyłam małego,że mama najważniejsza(!) i on z nim zostać nie może choćby na chwilę-i kłótnie o to,że mogl się wcześniej bardziej angażować...
Te pierwsze miesiące są dla obojga bardzo trudne-zmęczenie,kompletnie nowa sytuacja,czasem to przytłacza...Czasem w kłótni mówiłam M.,że to nasze dziecko,oboje go chcieliśmy przecież i powinniśmy oboje uczestniczyć w jego wychowaniu,nie tracić czasu na kłótnie,tylko lapac chwile,bo on tak szybko urośnie - a jak nie chce uczestniczyć w jego życiu,to droga wolna...bo ja nie wyobrażam sobie życia z takim pasożytem (ostro,ale tak czułam czasami) i o wiele lepiej byloby mi samej z dzieckiem,gdybym wiedziała,że mogę liczyć tylko na siebie (a nie łudzić się,że on mi pomoże,a potem się wkurzać...).

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Dzięki Dziewczyny :) wczoraj pękło... wieczorem zapytał co się dzieje i odpowiedziałam mu kolejny raz. Powiedziałam, że to jak on się zachowuje wpływa na nasz związek, który był piękny do tej pory. Powiedział, że się zmieni. Mam nadzieję, że tak będzie. Ja wiem, że on sam z siebie się zmieni z czasem, kiedy faktycznie Antek będzie większy. Tyle, że mały potrzebuje taty teraz też.

Odnośnik do komentarza

I też tak myślę. Ale jak przypomnę sobie często powtarzane przez babcię słowa-"są roboty babskie i są roboty chłopskie",a w myśl tej zasady po pracy chłop ma zjeść obiad i iść do roboty wokół domu,a gdyby nie było co robić to ma i nawet gwoździe prostować (oj,widziałam takie sytuacje...).W zakresie chłopskich obowiązków na pewno nie leży opieka nad dzieckiem...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

ola2710
Właśnie,Dziewczyny,jak tak czasami sobie pomyślę o tym,jak bylo kiedyś - że facetowi nawet przez myśl by nie przeszlo,żeby się dziećmi zająć,a kobietom tym bardziej,by od mężów tego wymagać... Aż mi czasem głupio,jak tak "wykorzystuję" mojego M. ... ;)

Dziewczyny mają rację.
Czasy się zmieniły

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...