Skocz do zawartości
Forum

Samotna, mimo że nie sama.....


dziabdol

Rekomendowane odpowiedzi

Ola, kiedy Ty masz czas by uczyć męża gotowania? No i kiedy on ma na to czas? Mój jak wraca z pracy to jest 17-sta, je przygotowany przeze mnie obiad, potem opiekuje się dziećmi, bawi się z nimi, albo na zakupy jedzie, albo na spacerki wychodzimy, potem przygotowanie posiłku dla dzieci, ich kąpiel, kładzenie spać i koło 22-giej razem z dziećmi padamy. No i czy Twój mąż jest chętny? Bo mój twierdzi że nie musi umieć tego wszystkiego co ja, bo ja np. nie dbam o samochód, nie pamiętam o przeglądach, o zmianie oleju itd.

Odnośnik do komentarza
Gość joanna 19

Mój gotowac potrafi.
W tym roku 13 lat po slubie będzie w lipcu.
A w dzień kobiet to o córkach nie zapomniał.
Ale przynajmniej sąsiad złożył mi zyczenia jak rano szłam do sklepu to go spotkałam.
Dzisiaj znowu się popłakałam bo jak zaczęłam cos o odchudzaniu i ćwiczeniach ze powinnam bardziej się do tego zmusic bo mi otyłość brzuszna zaczęła przeszkadzać a i komunia córki to trzeba w cos się ubrać, to on ze ja chyba komus chce się spodobać i jeszcze ze wolałabym się na aerobik zapisac niż z mężem posiedzieć, tak jakby on się mną zajmował po przyjściu z pracy

Odnośnik do komentarza

Adasaga-u nas akurat ja o przeglądach i ubezpieczeniach aut pamiętam :) moze o wymianie oleju itp nie pamiętam,ale jak jeżdżę autem,to sobie to sama sprawdzę,od biedy koło też wymienię czy akumulator podładuję... (choć wolałabym nie,bo się człowiek upapra wtedy:)
A z nauką gotowania-zawsze się chwila znajdzie :) u nas jest lepiej,bo M.różnie pracuje (6-14,8-16 lub 15-23; czasem nawet jest tak,że jedzie i wraca o innych godzinach,jak mu pasuje) i można się uczyć gotowania.a w niedziele to już w ogóle mnóstwo czasu na to.No i ja czasem też wieczorami jakąś zupkę gotuję,by była na nast dzień i wtedy M.podpatruje i mi pomaga. A dzisiaj na kolację mieliśmy krokiety z serem i pieczarkami,i wszystko od a do z robił M.sam:) ja tylko doprawiłam farsz:)

Joanna,powiedz mężowi,że jemu chcesz się podobać i że to dla dobra Waszego związku :) może się nie znam na tym,ale intuicja mi podpowiada,że tak jest-jak się ma tej drugiej osoby dosyć (choć nie chodzir tu o zbyt wiele czasu spędzonego razem ),to taka chwilowa "rozłąka" przyniesie korzyści...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza
Gość joanna 19

Oczywiście że tak mówię, że chcę dla niego i dla własnego samopoczucia, bardziej dla siebie nawet. On nic nie robi żeby schudnąć to myśli ze ja tez nie muszę bo jestem przecież mężatka. Mówię że to dla dobra związku

Odnośnik do komentarza

anaaa
mój do gotowania też się nie rwie :( choć takie typowe swojskie drugie danie by zrobił bo czasem jak myśmy wybyły z domu na parę dni to potrafił sobie ugotować ziemniaki i kotleta przyrządzić.

A ja mam dobrze, bo mój m z zawodu jest kucharzem i choć już w zawodzie nie robi, to jednak w domu jest duże udogodnienie :D

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

Martek, no to zazdroszczę. Mój brat jest po szkole gastronomicznej, jego żona też i uzupełniają się w kuchni wspaniale, a jakie pyszności są na ich imprezach! Wiadomo że co 4 ręce to nie dwie. Gdy szykujemy jakąś imprezę, choćby grilla latem, mój mąż też pokroi, usmaży, zrobi wszystko pod moje dyktando, ale to już nie to, po prostu nie ma tego we krwi.

Anaaa, to Twój mąż ma chyba podobny talent kulinarny jak mój. Z głodu nie zginie, ale nie lubi gotować i oprócz podstaw nie potrafi nic wymyślnego zrobić.

Ola, ja też żałuję że mąż nie ma talentu kulinarnego. No cóż, widziały gały co brały, za to ma inne zalety. :-)
Nadal nie rozumiem kiedy Ty masz czas by męża uczyć gotować. :-)
O której kładziecie Stasia spać? Moje dzieciaczki idą między 21-22, a więc czasu wieczorami nie mamy na nic. A w niedzielę czasu jeszcze mniej. Dłuższe spacery, wyjazdy, odwiedziny u rodziny, więcej zabawy z dziećmi, ja z reguły robię w niedzielę lepszy obiad, coś bardziej czasochłonnego, to mąż w tym czasie dziećmi się zajmuje. A dzieci zbyt długo w kuchni przebywać nie mogą, zwłaszcza mój mały Tarzan bo zaraz na stół wchodzi, na parapet, przeszkadza na każdym kroku. No i uważać na niego trzeba strasznie. A co porabia Twój Staś gdy Wy razem coś gotujecie?
Olu, a propo od kiedy idziesz do pracy a synek do żłobka? Bo to chyba w marcu miało być?

Joanna, ładny macie staż.
A skoro na męża nie działają hasła typu że to dla niego, dla dobra związku itp. to mów odwrotnie, że przecież jesteś jeszcze ciągle młoda, chcesz się podobać, że zawsze facetom podobała się Twoja figura i nadal chcesz by się za Tobą oglądali na ulicy. Może to podziała na niego jak zimny prysznic. Bo z tego co piszesz to taki zazdrośnik z niego ale i "pies ogrodnika" w jednym. Tzn. sam nie zje ale i komuś zabrania. Skoro nie zajmuje się Tobą po przyjściu z pracy to sama chcesz sobie zapewnić rozrywkę i wyjść gdzieś.

Odnośnik do komentarza

Anna,pewnie ze inne zalety ma-za coś się kocha te ponad 1.8 m chłopa:) i oczywiscie pomimo wad:)

Adasaga,zw spaniem Stasia jest różnie,uogólniając zasypia od 19 do 20.30. I wtedy mamy czas na wstawienie Np zupy. Przy zupie mało roboty,wiec dajemy radę.M.lubi obserwować,pyta ciągle o to,co robię i po co; to dobrze,bo wie,co i jak,gdy Np muszę wyjść do małego,a on skończy jedzenie.Ale gdy razem gotujemy,Staś śpi,inaczej nic byśmy nie jedli

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Mój małżonek w czwartek miał wolne i wczesnym popołudniem oznajmił, że "jest głodny". Ja mu na to - więc zrób obiad.... Cóż, jego zaskoczenie chyba samo go zaskoczyło, ale... poszedł i zrobił. Wiecie co? Usmażył frytki i parówki w jajku :) ot, kucharz.
Pozdrawiam ze szpitala - mój Antoś ma paskudną alergię, dziewczyny uważajcie na płyny do płukania dziecięcych ciuszków, ja użyłam i skończyło się na oddziale...

Odnośnik do komentarza

MałgosiaK,zdrówka dla synka,obyście szybko wrócili do domku!!!
Ja nie używałam płynów do płukania,prałam tylko w proszku i ustawiałam pralkę na podwójne płukanie.Teraz już piorę nasze rzeczy z rzeczami Stasia,odpukać nic się nie dzieje-ale mój już większy chłopak i przechodziłam stopniowo na "nasz" proszek

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Dzięki, na szczęście jest coraz lepiej, mam wielką nadzieję na wyjście w poniedziałek.
Swoją drogą, mój mąż jest chyba niereformowalny... Wyobraźcie sobie, że na moje pytanie czy odwiedzi nas w niedziele (w sobote pracuje) w szpitalu, odparł, że "nie opłaca mu się zbierać czterech godzin tylko po to, żeby przyjechać do szpitala na godzinę"... czy jest coś, co można mu na to odpowiedzieć i nie posłać mu mięsem ?? Dodam, mieszkamy nieco poza granicami miasta i musiałby się do tego właśnie miasta dostać.... Ehhh...............

Odnośnik do komentarza
Gość joanna 19

Adasaga- gdybym mówiła odwrotnie byłoby gorzej bo skłonny temu wierzyc. Ja muszę niestety w wielu rzeczach nie mówic wszystkiego. Np. wtedy 8 marca mąż dłużej spał a ja o 9 wyszłam do sklepu i spotkałam na klatce schodowej sąsiada palącego papierosa który złożył mi życzenia, od mieszka kilka pięter wyżej a stał na moim i wyglądało to tak jakby specjalnie czekał. Mąz wtedy tylko córkom kupił słodycze a do mnie zero, gdybym mu powiedziała o tym to nie wiem co by było bo ten sąsiad jest kawalerem.
Mój jak wspomniałam wcześniej dobrze gotuje i wiedział od początku że ja n ie lubię i nie mam az takich zdolności kulinarnych a mimo to do tej pory narzeka że on musi to robić w 90%, a ja skoro nie gotuję to nic nie robię .
MałgosiaK to rzeczywiście przykre, mój jednak by przyjechał bez mojego proszenia. Ale u nas jest 4 dzieci więc nie mógłby po prostu bo w takiej sytuacji co z pozostałymi?

Odnośnik do komentarza

MałgosiaK,"niezły" ten Twój mąż :/ nie jestem w Twojej sytuacji,mój M.nawet by nie pomyślał pewnie,by mi powiedzieć,że mu się nie opłaca w podobnych sytuacjach...co prawda odpukać w szpitalu byliśmy tylko po porodzie,ale wtedy M.byl u mnie niemal cały dzień (wiadomo,w godz odwiedzin),czasem nawet przyjeżdżał po 2 razy,a zajęty był,bo musiał jeszcze na kilka godz do pracy do innego miasta jeździć (o zmęczeniu czy niewyspaniu nie wspomnę...)...Rozumiem,że do tej pory Tobie nie przeszlo przez myśl,że "nie opłaca Ci się" robić dla niego obiadu,prac czy prasować jego rzeczy itp? Może potrzebuje otrzeźwienia??

Joanna,mąż Cię ewidentnie nie docenia...ale jeest zazdrosny,wiec kocha:) mój to już (?!) chyba myśli,że nikt nie jest w stanie się mną zainteresować,a zazdrosny bywa tylko o nasze dziecko :/

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

ola2710 - u nas też miało być tak jak u Ciebie, miał wspierać, miał być, pomagać, robić przy dziecku... ale rzeczywistość zweryfikowała. Przychodzi z pracy i jest zmęczony i nie może tym samym wziąć syna na ręce; innym razem nie może się nim zająć ponieważ musi coś jeszcze zrobić, w weekend też nie, bo niedziela to jedyny dzień kiedy ma wolne :/ niby rozmawialiśmy o tym już milion razy, ale on na drugi dzień zapomina co obiecywał. Wczoraj fakt, przyjechał do szpitala, ale tylko dlatego że jechała moja przyjaciółka z chłopakiem i zaproponowali że mogą po niego też pojechać. Chwilę jak przyjechali, on oznajmił, że wyjdzie do sklepu żeby mi kupić parę drobiazgów o które prosiłam (a myślałam, że kupi to po drodze do szpitala), i nie było go godzinę... Jak wrócił, posiedział 20 minut, czyli w sam raz żebym zjadła ciepły obiad i musieli już jechać. Szlag mnie wczoraj trafił. Niestety, trafia co jakiś czas. Coraz częściej się zastanawiam gdzie i w kim jest problem. Tyle się mówi, że do faceta trzeba jasnymi i prostymi komunikatami, ja tak robie ale mój jest jakiś strasznie oporny.. Nie wiem co robić. Nie chce mi się do niego przytulać. Nie chce mi się z nim gadać. Od kilku dni nie mówię mu nawet, że go kocham, a kocham... Coraz częściej myślę, że łatwiej by mi było gdybym była samotną matką, przynajmniej nie łudziłabym się niczyją pomocą. On mi mówi, że mnie kocha, pisze... ale słowa nijak nie mają się do czynów.... Nie wiem co robić.

Odnośnik do komentarza

Małgosia,mój też nie jest idealny - ideałów nie ma:) nie dalej jak wczoraj Np próbował mnie wciągnąć w dyskusję "nie będę dziś zamiatał,bo wczoraj zamiatałem"(brudno na podłodze,ale będzie protestował wobec tego syfu,a formą protestu jest bunt i niesprzątanie...gorzej niż dziecko...nie raz to przerabialiśmy - on nie zamiata,maly za chwilkę podnosi paproszka z podłogi i kieruje do buzi,M.stwierdza "chyba jednak pozamiatam",a dodatkowo narzeka jak stara babcia za przeproszeniem,jak to się wszystko szybko brudzi...).Tak...mój ma ewidentnie taką wadę,że duuuuuzo mówi,a w tym czasie mógłby pozamiatać już 5 razy...(za to ja jestem milczkiem,także jest równowaga ;)
Też słyszałam argumenty "jestem zmęczony po pracy","niedziela to jedyny mój dzień na odpoczynek" itp. Doszlo jednak do niego po paru kłótniach,że musimy się wzajemnie szanować:ja mu pozwalam na odpoczynek po pracy (zwykle nie bezpośrednio po,tylko wieczorem,jak usypiam Stasia),on bezpośrednio po pracy pomaga mi przy nim/zajmuje się nim do wieczora.Dobrze,że tak jest,bo on nie traci tych chwil,gdy synek jest mały-aczasu nie cofniemy... I ja niedługo wracam do pracy,wtedy oboje będziemy pracować - nie wyobrażam sobie,bym sama jeszcze ogarniała dom,jedzenie,dziecko i jego jeszcze obsłużyć,bo zmęczony :| A Ty wracasz do pracy czy nie pracujesz??
To Twoja decyzja,co z tym zrobisz...moim zdaniem mąż nadal nie rozumie,oco Ci chodzi,a ja w takich sytuacjach stosowałam terapię szokową-nie było dla niego obiadu,rzeczy do pracy,czystych rzeczy dla niego itd.

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola, ok - ale jak wytłumaczyłaś swojemu tę terapię szokową? bo na pewno pytał o co Ci chodzi i dlaczego tak dziwnie się zachowujesz... Co mu odpowiadałaś gdy np. nie było już któryś raz obiadu itp.?
Ja będę wracała do pracy, ale to dopiero w przyszłym roku. Zdecydowałam się wykorzystać cały urlop rodzicielski.

Odnośnik do komentarza

Małgosia,prosto jak do faceta:dla ciebie nie ma obiadu,ugotuj sobie sam.Nie wyprałam twoich rzeczy,wypierz sobie sam.Jeśli chcesz mieć obiad/czyste rzeczy,musisz sobie ugotować /uprać lub zacznij mi pomagać w tych i innych obowiązkach.Dla mnie nie jest to dziwne zachowanie-dziwne jest za to uchylanie się od jakichkolwiek obowiązków poza pracą zawodową i olewanie swojej kobiety czy dziecka.Sorry,że tak ostro,ale gotuje się we mnie czasem,jak słyszę takie rzeczy (ale z tego,co widzę,sporo kobiet tak ma...).
Aaa...mój był tak załatwiany brakiem obiadu kiedyś i wiesz,co zrobił?jadł przez 2 dni na mieście,ewentualnie jechał do mamusi pod byle pretekstem i tam się żywił... ;)
Ja też byłam na rocznym urlopie,teraz jeszcze 3 mies zaległego urlopu wypoczynkowego wykorzystuję; jak wyobrażasz sobie podział obowiązków miedzy Wami,gdy będziecie oboje pracowali??wiem,że jeszcze sporo czasu,ale zleci vardzo szybko.Bedziesz zajmowała się nadal wszystkim sama i dojdzie Ci praca,a mąż będzie leżał,pachniał i narzekał,że tak malo ma czasu na relaks?

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

No właśnie tego podziału obowiązków się zaczynam obawiać... Jest mi tak przykro, że aż nie chce mi się o tym pisać. Kurcze, dopiero teraz wychodzi z niego egoista, straszny egoista. Jego potrzeby muszą być na pierwszym miejscu, to on się musi wyspać, najeść, poodpoczywać... To jakaś masakra. Tym bardziej, że przecież tyle razy o tym rozmawialiśmy, i przed ślubem i przed urodzeniem Antka. Zawiodłam się i ostatnio codziennie się zawodzę. Tym bardziej jest to smutne, że tak jak piszesz, Ola, bardzo wiele kobiet przeżywa podobne rozterki. Mój przynajmniej do mamusi nie ucieknie na obiad, ponieważ mieszkamy 500 km od nich :)

Odnośnik do komentarza

MalgosiaK
No właśnie tego podziału obowiązków się zaczynam obawiać... Jest mi tak przykro, że aż nie chce mi się o tym pisać. Kurcze, dopiero teraz wychodzi z niego egoista, straszny egoista. Jego potrzeby muszą być na pierwszym miejscu, to on się musi wyspać, najeść, poodpoczywać... To jakaś masakra. Tym bardziej, że przecież tyle razy o tym rozmawialiśmy, i przed ślubem i przed urodzeniem Antka. Zawiodłam się i ostatnio codziennie się zawodzę. Tym bardziej jest to smutne, że tak jak piszesz, Ola, bardzo wiele kobiet przeżywa podobne rozterki. Mój przynajmniej do mamusi nie ucieknie na obiad, ponieważ mieszkamy 500 km od nich :)

Współczuję

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...