Skocz do zawartości
Forum

Wolność przy małym dziecku-nierealne?


Rekomendowane odpowiedzi

mosia
curry
mosia

bardzo dobry pomysł!!!!!

żeby tylko m na to poszedł

Mam nadzieję, że pójdzie, w końcu to tez jego dziecko :)

oj powiem ci, że niekoniecznie
znam to z autopsji niestety
czasem się uda, a i to na krótko
tylko, że akurat nie chodzi o niechęć - jesteśmy w trakcie budowy i ciężko z czasem m

Ehhhh ale chyba ten 1 dzień na jakiś czas to można znaleźć dla żony i dziecka?
Jak Lilka się urodziła to zaczynaliśmy budowę, mąż pracuje od rana do nocy i często wyjeżdża i naprawdę udało mu się znaleźć czas żeby posiedzieć z dzieckiem i dom stoi jakoś i w nim mieszkamy i praca też funkcjonuje ::): Wiem znam to, że z czasem ciężko ale jak trzeba to trzeba i chłop tez musi :D

Odnośnik do komentarza

curry
mosia
curry

Mam nadzieję, że pójdzie, w końcu to tez jego dziecko :)

oj powiem ci, że niekoniecznie
znam to z autopsji niestety
czasem się uda, a i to na krótko
tylko, że akurat nie chodzi o niechęć - jesteśmy w trakcie budowy i ciężko z czasem m

Ehhhh ale chyba ten 1 dzień na jakiś czas to można znaleźć dla żony i dziecka?
Jak Lilka się urodziła to zaczynaliśmy budowę, mąż pracuje od rana do nocy i często wyjeżdża i naprawdę udało mu się znaleźć czas żeby posiedzieć z dzieckiem i dom stoi jakoś i w nim mieszkamy i praca też funkcjonuje ::): Wiem znam to, że z czasem ciężko ale jak trzeba to trzeba i chłop tez musi :D

ale przecież napisałam, że czasem się uda :wink:

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

mosia
curry
mosia

oj powiem ci, że niekoniecznie
znam to z autopsji niestety
czasem się uda, a i to na krótko
tylko, że akurat nie chodzi o niechęć - jesteśmy w trakcie budowy i ciężko z czasem m

Ehhhh ale chyba ten 1 dzień na jakiś czas to można znaleźć dla żony i dziecka?
Jak Lilka się urodziła to zaczynaliśmy budowę, mąż pracuje od rana do nocy i często wyjeżdża i naprawdę udało mu się znaleźć czas żeby posiedzieć z dzieckiem i dom stoi jakoś i w nim mieszkamy i praca też funkcjonuje ::): Wiem znam to, że z czasem ciężko ale jak trzeba to trzeba i chłop tez musi :D

ale przecież napisałam, że czasem się uda :wink:

Raczej nawiązywałam do autorki, że jak trzeba to jej chłop musi, a nie że Tobie się czasem uda :D

Odnośnik do komentarza

Baletnica tak sobie czytam czytam i kminię- skoro mówisz, ze Twoja praca w domu jest taka fajna i przede wszystkim dochodowa, to może zatrudnij na normalne 6-8 godzin nianię? Przychodziłaby do Ciebie, zajmowała się dzieciątkiem a Ty miałabyś czas na normalną pracę i czas na kawę i książkę- wedle uznania. A dziecko i nianię miałabyś ciągle na oku, nie wiem- dla mnie to optymalne rozwiązanie jeśli jesteś "odludkiem" jak mówisz (czyli nie potrzebujesz czasu na wyjścia "do ludzi", tylko potrzebujesz czasu na zamknięcie się w pokoju i popracowanie/ poczytanie. Nie myślałaś o tym?
No i nie mówisz uparcie jaka jest rola i stosunek partnera do Twoich obaw, pomaga Ci czy uważa, że "wymyślasz"?
Własnego doświadczenia jeszcze nie mam, ale znam pary z dzieckiem i to naprawdę jest kwestia organizacji.. dziecko nie musi a wręcz wg mnie nie powinno zajmować 100% naszego czasu- zdrowe jest wyjsć czasem sama dla siebie, przewietrzyć mózgowicę. Jeśli ma się gdzieś blisko rodziców to można od czasu do czasu siedmiomiesięczne dzieciątko podrzucić na kilka godzin zeby wyjść z mężem do kina (jeśli problemem nie do przejścia jest spakowanie "tobołów" to na to już rozwiązania nie mam..) a jeśli nawet nie ma komu podrzucić dziecka, to jest mąż który ma obowiązek nam pomagać i nas wspierać i naprawdę może zająć się pociechą gdy mamy ochotę zamknąć się w łazience na godzinę i wziąć długą kąpiel z książką w ręce. Nasze zdrowie psychiczne wpłynie tylko i wyłącznie pozytywnie na relacje z dzieckiem, bo jak sama wspominasz chyba zaczynasz przez to tracić cierpliwość do syna- a to niefajnie.. No i te leki.. Naprawdę powinnaś pomyśleć o pomocy na kilka godzin dziennie/ na określony dzień w tygodniu, żeby poprostu nie zwariować.. Mocno trzymam za Ciebie kciuki!!

http://www.suwaczki.com/tickers/zud3skjopc63m9b7.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfxzdv4jn6wtgk.png

Odnośnik do komentarza

curry
mosia
curry

Ehhhh ale chyba ten 1 dzień na jakiś czas to można znaleźć dla żony i dziecka?
Jak Lilka się urodziła to zaczynaliśmy budowę, mąż pracuje od rana do nocy i często wyjeżdża i naprawdę udało mu się znaleźć czas żeby posiedzieć z dzieckiem i dom stoi jakoś i w nim mieszkamy i praca też funkcjonuje ::): Wiem znam to, że z czasem ciężko ale jak trzeba to trzeba i chłop tez musi :D

ale przecież napisałam, że czasem się uda :wink:

Raczej nawiązywałam do autorki, że jak trzeba to jej chłop musi, a nie że Tobie się czasem uda :D

ups, wybacz

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Teraz po czasie czytając wasze wypowiedzi tak sobie myślę, że ludzie tacy jak ja nie powinni mieć chyba dzieci bo co im mogą dać, tym dzieciom? Niecierpliwość, zabieganie i wprowadzenie w świat książek i archiwaliów? Mój mąż wykonuje 60% pracy przy dziecku ale nie obliguje mnie to do siedzenia obok i zaczytywania się lub patrzenia w sufit. On często podaje butlę, ja przebieram i piorę, on nosi dziecko na ręku, ja w tym czasie wieszam pranie etc. Zakupy wspólnie. Mimo powyższych mam wrażenie kompletnego braku czasu bo gdy już usiądę by zająć się swoją pracą to zaraz ryk, prężenie, dziecko przywołuje i znowu czas przecieka:( Do tego ja nie umiem spać w dzień. Gdy maluch był maleńki chodziłam jak nieprzytomna bo zasnąć mogłam tylko w nocy więc nawet gdy on spał za dnia to ja się słanikałam ale oka nie mogłam zmrużyć.Tylko jak się robi ciemno i cicho to mogę spać, a że dziecko moje nie budzi się już w nocy na karmienie i przesypia całe nocki to ja wtedy tez się kładę i zdrowo śpię. O 22 nie myślę już o książce po całym dniu biegania:( Może to nie do końca była przemyślana decyzja a może pójdzie ku lepszemu jak piszecie i niedługo bobas usiądzie w kojcu, zajmie się zabaweczką a mama swoją "robotą" chociaż mam wrażenie, że sama nie wierzę w to, co piszę bo przecież jak dziecko stanie na nóżki to moim zdaniem już nie będzie "życia" dla siebie w domu ani chwili. Obym się myliła. Czytam wasze wypowiedzi, zbieram doświadczenia.

Odnośnik do komentarza

BALETNICA, a może to rzeczywiście jakaś forma depresji poporodowej?
Szkoda mi, że nie masz szans na odczuwanie radości z macierzyństwa.
Masz możliwość kontaktu z psychologiem?
Nie pytam po to aby Ci wytknąć, że coś z Tobą może być nie tak, ale po to aby spróbować jakoś pomóc.
Ja nie dam rady, ale specjalista na pewno.
I nie ma na co czekać, bo może będzie lepiej a może nie, a czas leci...

http://www.suwaczki.com/tickers/xrots65g3rdz5uhv.png

http://www.suwaczki.com/tickers/9jm9rjjgst2xc7oz.png

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Teraz po czasie czytając wasze wypowiedzi tak sobie myślę, że ludzie tacy jak ja nie powinni mieć chyba dzieci bo co im mogą dać, tym dzieciom? Niecierpliwość, zabieganie i wprowadzenie w świat książek i archiwaliów? Mój mąż wykonuje 60% pracy przy dziecku ale nie obliguje mnie to do siedzenia obok i zaczytywania się lub patrzenia w sufit. On często podaje butlę, ja przebieram i piorę, on nosi dziecko na ręku, ja w tym czasie wieszam pranie etc. Zakupy wspólnie. Mimo powyższych mam wrażenie kompletnego braku czasu bo gdy już usiądę by zająć się swoją pracą to zaraz ryk, prężenie, dziecko przywołuje i znowu czas przecieka:( Do tego ja nie umiem spać w dzień. Gdy maluch był maleńki chodziłam jak nieprzytomna bo zasnąć mogłam tylko w nocy więc nawet gdy on spał za dnia to ja się słanikałam ale oka nie mogłam zmrużyć.Tylko jak się robi ciemno i cicho to mogę spać, a że dziecko moje nie budzi się już w nocy na karmienie i przesypia całe nocki to ja wtedy tez się kładę i zdrowo śpię. O 22 nie myślę już o książce po całym dniu biegania:( Może to nie do końca była przemyślana decyzja a może pójdzie ku lepszemu jak piszecie i niedługo bobas usiądzie w kojcu, zajmie się zabaweczką a mama swoją "robotą" chociaż mam wrażenie, że sama nie wierzę w to, co piszę bo przecież jak dziecko stanie na nóżki to moim zdaniem już nie będzie "życia" dla siebie w domu ani chwili. Obym się myliła. Czytam wasze wypowiedzi, zbieram doświadczenia.

dzieci są różne, tu nie ma reguły, jedne są bardziej absorbujące, inne mniej, ale łatwiej jest jak dziecko samo zaczyna poznawać świat, raczkować, chodzić i samo się zajmuje zabawkami, jak usiądzie przy klockach to pół godziny z głowy:) ja trzymam kciuki, że będzie dobrze!!!

Odnośnik do komentarza

Uff... doczytuję niektóre wątki od kilku dni, ale czasu na skrobnięcie brak.

Baletnico odpowiadając na pytanie zawarte w tytule - "wolność" w pojęciu takim, że będziesz robiła co będziesz chciała bez zważania na potrzeby dziecka - owszem nierealna.

Niepokoją mnie przyjmowane przez Ciebie silne "uspokajacze". Mam nadzieję, że skonsultowałaś to z lekarzem.

Baletnica
dlatego szukam mam, które nie odsądzą mnie od czci i wiary hasłami typu "dziecko to obowiązek, czego się spodziewałaś", etc. ale także wesprą mnie w działaniach na rzecz wolnych chwil dla mam i ich stopniowego wydłużania oraz podzielą się swoimi doświadczeniami w tym zakresie, jakie mają dzieci (spokojne, zajmujące się sobą czy absorbujące), jak organizowały im i sobie czas wolny oraz jak to wygląda dalej wraz z dorastaniem pociech (czy będzie gorzej czy lepiej z tym czasem wolnym?). Pozdrawiam wszystkie mamusie!

Mam dwoje dzieci 5 lat i 3 latka. Kiedy Dominik się urodził studiowałam. Zajmowaliśmy się Nim z Mężem na zmianę.W jednym tygodnia na zajęcia chodziłam ja, w drugim On. Był typem dziecka, które wymagało spędzania z Nim czasu w sposób twórczy. Uwielbiał bawić się ze mną na podłodze, lubił spacery, place zabaw. Nienawidził kombinezonu i jazdy na sankach.
Zanim urodziła się Marta bałam się, że sobie nie poradzę z wychowanie dwójki dzieci. Płakałam, oczekiwałam wsparcia męża, zrozumienia. Przeżyłam niezły kocioł emocjonalny Bałam się odrzucenia Dominika, Jego zazdrości. Łatwo nie było, włożyliśmy z Mężem dużo pracy, by relacje między dziećmi były szczere i piękne.
Kiedy karmiłam Martę, Minio się tulił. Pomagał ją przewijać, przebierać. Później pierwsze wspólne zabawy rodzeństwa, pierwsze kłótnie, szturchanie, popchnięcia, wkładanie palca do ust, nosa, wysmarowanie się Sudokremem (on ma jakąś moc)...

Bywało i tak, że obiad gotowałam z Dominkiem siedzącym na blacie i Martą omotaną w chustę (do dziś pamiętam wspólnie robione gołąbki).

Czasami się użalałam nas sobą, nad brakiem czasu dla siebie.

I wydaje mi się z mojego doświadczenia, że "większa" wolność na czytanie książek, gazetę, maniciure czy wypicie kawy przychodzi z wiekiem dziecka.

Ja dziś mogę powiedzieć moim dzieciom, żeby pobawiły się razem w pokoju (choć i tak się pokłócą, popłaczą), a ja chcę zjeść kawałek ciasta czy wypić kawę.
Czasami czytam książkę, a Marta lub Minio siedzą obok - grają w memory, układają puzzle.

Od września podjęłam pracę, Dominik poszedł do przedszkola. Czasu dla dziec mam mniej, ale jestem bardziej zorganizowana. Cieszę się, że wyszłam "do ludzi", bo troszkę się uwsteczniałam rozmawiąjąc tylko o dzieciach z kimś albo z dziećmi. NIe chcę pisać, że jestem szczęśliwsza, że w domu czułam się nieszczęśliwa, bo uwiebiałam spędzać czas z dziećmi, jednak potrzebowałam ciut swbody, oddechu, czasu bez dzieci, bez myślenia o karmieniu, sikaniu, bajkach itp. Potrzebowałam wyjścia z domu i udało mi się. Komfort polega na tym, że mam z kim zostawić Martę. A już od wrzesnia MAła pójdzie do przedszkola.

I jeszcze - do niedawna zabierała dzieci ze sobą wszędzie - teraz szukam kogoś, kto z nimi zostanie na jakiś czas, bym mogła sama lub z Mężem gdzieś wyskoczyć. W piątki chodzimy na tańce - dzieci się śmieją, że wtedy jest dzień dziecka, bo dziadkowie im na wszystko pozwalają.
Zakuy z nimi bywają trudne, ale do przejścia. Mało pedagogiczne - ale zwykle obiecujemy jakąś pierdołę za dobre zachowanie w sklepie czy gdzieś indziej.

Przepraszam za elaborat :oczko:

Odnośnik do komentarza

Baletnica, hej głowa do góry! Naprawdę potem jest łatwiej! Nie mówię, że za miesiąc czy dwa. Ale już moje dziecko umie się samo pobawić (a ja zaznaczam, że wielce samodzielności nie uczę i mam małego rzepka - co mi osobiście nie przeszkadza :D). A ja mam czas na forum, na fryzjera, na spotkanie z kumpelą przy kawie. Nawet jeśli opieka nad dzieckiem Cie przytłacza i nawet jeśli nie do końca była to przemyślana decyzja (jak piszesz) to już za późno, dziecko już jest. Ale nie ma co się skupiać nad tym. Skup się nad tym aby i dziecko było zadowolone i Ty. Spróbuj czerpać z tego okresu przyjemność, ten czas jest cudowny, potem za nim zatęsknisz. Nie walcz z tym, naprawdę, książki nie uciekną, robota też. A ten wiek dziecka już nie wróci. Za kilka lat będziesz miała czas na książki, na pracę i ten upragniony czas dla siebie. Korzystaj z tego co akurat teraz masz. A za ileś lat dziecko Ci to wynagrodzi, pamiętaj, że w życiu nie inwestujesz tylko w swój rozwój, inwestujesz też w rozwój dziecka. I to jest ten czas, najważniejszy w rozwoju dziecka. Tak więc, jeszcze raz napiszę, głowa do góry i do przodu, dasz radę! Tylko pamiętaj, na wszystko jest czas i miejsce, akurat teraz jest to czas dla dziecka, a potem...potem już nie odgonisz dziecka od kolegów i koleżanek :))

Odnośnik do komentarza

przeczytałam całość...
po pierwsze,jak juz jakas dziewczyna pisała,skoro praca Twoja jest dochodowa,pomyśl o płatnej pomocy do dziecka...a z tego co pisałaś dziecko potrafi byc z tesciami -nie jest uzależnione od Ciebie
po drugie teraz mając pieniądze(a nie narzekasz na finanse) możesz duzo więcej niz kiedyś...zamów fryzjerke ,kosmetyczkę do domu-mi od razu lepiej jak nowa fryzura
po trzecie-zaniepokoiły mnie te "silne leki" nie piszesz kto je przepisał...jesli czujesz ,że Twój stan jest nieciekawy od dłuższego czasu umów sie z terapeutą- rozmowa pomaga,a i uspokoi Cie ,że nie jest z Toba nic złego

z reszta tego co pisałaś zgadzam się
dziecko zmienia i nas i nasze zycie diametralnie i juz na zawsze jak w tej reklamie"zawsze sie będę o nią troszczyła"

grunt to odnaleśc sie w nowej sytuacji i starać ją ogarnąć

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

Czytałyście kiedyś dzienniki Ciorana? Natura nas tak skonstruowała, że musi być dziecko, że niezależnie od wszystkiego naszym dążeniem jest urodzić i wychować potomstwo, wbrew wszystkiemu a później zapominamy, że było jeszcze jakieś życie przed Nim. Szkoda tylko, że ta sama natura nie podszepnęła nam, że po wychowaniu dziecka-naszego najdroższego skarbu na świecie-nasze ciała będą już tak zmęczone a umysły już tak stłamszone, że nie wrócimy do rzeczy o których piszecie, że będzie na nie "jeszcze czas:, otóż tego jeszcze Czasu już nie będzie i chyba tego moja egzystencja nie umie przyjąć, stąd walka wewnętrzna, lęki, niepokoje, etc a organizacja czasu nie ma tutaj nic do rzeczy-i tak jest zaburzona więc nie jest to żadna organizacja bo to słowo ma w podtekście coś unormowanego, stałego, zorganizowanego po prostu a tutaj tego nie ma:(.

Odnośnik do komentarza

Jeśli masz możliwość, to upoluj książkę "Stres kobiecy" (Georgia Witkin). Książka co prawda odnosi się do rzeczywistości lat 90, a punktem wyjścia jest amerykańska kobieta, ale przedstawione w niej przykłady obalają wszystko to, co napisałaś. Książka przeplatana jest wstawkami opowiadające historie prawdziwych kobiet borykających się z różnymi problemami dojrzewania, macierzyństwa, przemijania, wyprowadzki dzieci, menopauzy. Autorka potrafi wskazać pozytywy w każdej z tych sytuacji, a także uczy radzić sobie ze stresem. Specyficznym stresem, bo stresem kobiecym.

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Baletnica na co wedlug Ciebie nigdy nie bedzie juz czasu przez fakt posiadania dziecka? Serio uwazasz ze to juz koniec wolnosci, ze przy kilku letnim dziecku nie masz totalnie juz czasu na herbate i ksiazke? Mimo ze dopiero dziecka oczekuje to smiem polemizowac ;) za duzo wokol mam pozytywnych przykladow ludzi, ktorzy znajduja czas rowniez dla siebie, dziecko to nie dyby i ktos sie serio od czasu do czasu moze nim zajac. A kilkunastoletnie dziecko potrafi wracac do domu tylko na sen- wtedy tez nie bedziesz miala czasu dla siebie czy to juz bedzie koniec Twojego zycia? Jak moj syn skonczy 18 lat ja bede miala 42, nie uwazam zeby wtedy bylo za pozno na zycie swoim zyciem ;)
Kochana nie wiem, mam wrazenie ze dostalas tutaj juz i glaskanie po glowce i poklepanie po pleckach i kopa na rozped, duzo przykladow i od kobiet ktore maja dzieci i nigdy nie czuly tego co Ty, oraz od kobiet ktore czuly dokladnie to samo ale znalazly sposob zeby sie z tym uporac, kilka prostych i konkretnych rad jak sobie poradzic a Ty nadal probujesz nas przekonac, ze sie nie da i koniec :(

http://www.suwaczki.com/tickers/zud3skjopc63m9b7.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfxzdv4jn6wtgk.png

Odnośnik do komentarza

Dorcia, pogadamy jak dzieciaczek przyjdzie Ci na świat i zapewniam Cię, że z czasem zmienisz punkt widzenia a proszenie innych o pomoc nie za bardzo Ci się spodoba (może od czasu do czasu) a patrząc na innych....ja także szukałam pozytywów i długo naiwnie wierzyłam mamom nawet 2-3 dzieci, które mi mówiły, że nic przy dzieciach nie robią, że dzieci zdrowe, śpią po całych nocach, jakby ich nie było, etc...:) Każdy swoje gniazdo chwali ale dopiero po czasie w rozmowie, przy przypadkowym spotkaniu w przychodni wychodziło na jaw, że jest zupełni odwrotnie niż mówią tylko nie każdy od razu chce się chwalić tym, czym nie ma się co chwalić. Ja mam bardzo dużo pomocy przy dziecku, w domu posprzątane, zrobione, paradoksalnie także dzieciak mi noce przesypia (wierzcie lub nie) a mimo to widzę, że nie mam chwili by coś koło siebie zrobić tak naprawdę bo albo dzieciak się budzi, albo już pora butli, albo siku, albo kupka albo przebrać albo spacer, etc. a przed dzieckiem było zupełnie inaczej. Wyłączam się z tematu bo rzeczywiście nie dojdziemy do ładu a wspomnianą książkę czytałam-banalna aż do szpiku i nijak mająca się do rzeczywistości...A mamom oczekującym życzę naprawdę DUUUUżo sił i optymizmu. Wierzyć zawsze można:)

Odnośnik do komentarza

Baletnica o czym Ty mowisz. Mozesz nie wierzyc ale wszystko sie da poukladac i znalesc czas dla siebie. Kurcze dziewczyno masz jedno dziecko,piszesz ze przesypia noce,dziecko zdrowe i czasu brak.
Kobieto kochana mam 3 dzieci,z czego dwoje to blizniaki maja niecale 9 mc,nie mam nikogo do pomocy ,mieszkam na obczyznie,zadnych babci,cioci zeby zajeli sie na chwile,maz pracuje od rana do wieczora,sama 1.5 h dwa razy dziennie prowadzam starszaka do szkoly,co dzien,z blizniakami w wozku,w sobote jezdze ze starszakiem do polskiej szkoly,deszcz,zawieje czy upal trzeba,jedne blizniak ma napiecie miesniowe trzeba codziennie mozolnej pracy i cwiczen zeby poprawic jego rozwoj,drugi na etapie raczkowania,stawania,cora tez jeszcze mala bo zaledwie 5.5 roku i rowniez opieki i czasu potrzebuje a mimo wszystko dom posprzatany,codzienna dieta dzieci uszykowana,cora czas na nauke ma,i nadal nie zrezygnowalam z siebie. Poprane,poprasowane,dzieci alergiki wiec i tu trzeba innej opieki,ja zadbana,umalowana a i do fryzjera podskocze,i poczytam i kawe wypije i z dziewczynami z forum pogadam i maz ma moj czas dla niego i jeszcze ani razu nie mialam chwili ze gdzies zatracilam siebie.
Kochana dobra organizacja,dobre znalezienie priorytetu i wierz mi niczego Ci brak nje bedzie.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlx1hpi5wchm5p.png

http://dzidziusiowo.pl/zabki/img5-110_ertysd_8_Tomco_x.jpghttp://dzidziusiowo.pl/zabki/img5-110_eysd_8_Filipu%B6_x.jpg
http://www.suwaczek.pl/cache/ddd958a200.png

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=42745143813883e17.png

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Czytałyście kiedyś dzienniki Ciorana? Natura nas tak skonstruowała, że musi być dziecko, że niezależnie od wszystkiego naszym dążeniem jest urodzić i wychować potomstwo, wbrew wszystkiemu a później zapominamy, że było jeszcze jakieś życie przed Nim. Szkoda tylko, że ta sama natura nie podszepnęła nam, że po wychowaniu dziecka-naszego najdroższego skarbu na świecie-nasze ciała będą już tak zmęczone a umysły już tak stłamszone, że nie wrócimy do rzeczy o których piszecie, że będzie na nie "jeszcze czas:, otóż tego jeszcze Czasu już nie będzie i chyba tego moja egzystencja nie umie przyjąć, stąd walka wewnętrzna, lęki, niepokoje, etc a organizacja czasu nie ma tutaj nic do rzeczy-i tak jest zaburzona więc nie jest to żadna organizacja bo to słowo ma w podtekście coś unormowanego, stałego, zorganizowanego po prostu a tutaj tego nie ma:(.

Szczerze mówiąc dramatyzujesz.

Baletnica49
Dorcia, pogadamy jak dzieciaczek przyjdzie Ci na świat i zapewniam Cię, że z czasem zmienisz punkt widzenia a proszenie innych o pomoc nie za bardzo Ci się spodoba (może od czasu do czasu) a patrząc na innych....ja także szukałam pozytywów i długo naiwnie wierzyłam mamom nawet 2-3 dzieci, które mi mówiły, że nic przy dzieciach nie robią, że dzieci zdrowe, śpią po całych nocach, jakby ich nie było, etc...:) Każdy swoje gniazdo chwali ale dopiero po czasie w rozmowie, przy przypadkowym spotkaniu w przychodni wychodziło na jaw, że jest zupełni odwrotnie niż mówią tylko nie każdy od razu chce się chwalić tym, czym nie ma się co chwalić. Ja mam bardzo dużo pomocy przy dziecku, w domu posprzątane, zrobione, paradoksalnie także dzieciak mi noce przesypia (wierzcie lub nie) a mimo to widzę, że nie mam chwili by coś koło siebie zrobić tak naprawdę bo albo dzieciak się budzi, albo już pora butli, albo siku, albo kupka albo przebrać albo spacer, etc. a przed dzieckiem było zupełnie inaczej. Wyłączam się z tematu bo rzeczywiście nie dojdziemy do ładu a wspomnianą książkę czytałam-banalna aż do szpiku i nijak mająca się do rzeczywistości...A mamom oczekującym życzę naprawdę DUUUUżo sił i optymizmu. Wierzyć zawsze można:)

Naprawdę uważasz, że tyle mam się myli i się tylko chwali? I tylko Ty jedna naprawdę wiesz jak to jest z dzieckiem? Wszystko się da trzeba tylko chcieć, a nie użalać się nad swoim losem.

Odnośnik do komentarza

zabolek- wow- masz pełen podziw, gratulacje i oklaski ode mnie :) !! aż się ciśnie na usta- "to są problemy!"..
baletnica "pogadamy jak dzieciaczek przyjdzie Ci na świat i zapewniam Cię, że z czasem zmienisz punkt widzenia"- no i tyle w temacie :) utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie chcesz nawet dopuścić do siebie opcji, żeby chociaż spróbować sobie pomóc- pytanie tylko po co zakładałaś ten wątek- żeby się pożalić czy żeby uzyskać radę i poznać inne przykłady? Sama mówisz, że mąż w ciągu dnia robi 60% "roboty" przy dziecku wiec tym bardziej otwieram oczy ze zdumieniem. Może wiosna i słońce coś zmienią, na spacerze jak dzieciątko śpi sobie w wózku też chyba można poczytać książkę ;) ja życzę Ci powodzenia i dużo radości w życiu, każdy jest inny i to co dla jednego byłoby największym marzeniem dla innego jest powodem do dramatu. Życie.

http://www.suwaczki.com/tickers/zud3skjopc63m9b7.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfxzdv4jn6wtgk.png

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Dorcia, pogadamy jak dzieciaczek przyjdzie Ci na świat i zapewniam Cię, że z czasem zmienisz punkt widzenia a proszenie innych o pomoc nie za bardzo Ci się spodoba (może od czasu do czasu) a patrząc na innych....ja także szukałam pozytywów i długo naiwnie wierzyłam mamom nawet 2-3 dzieci, które mi mówiły, że nic przy dzieciach nie robią, że dzieci zdrowe, śpią po całych nocach, jakby ich nie było, etc...:) Każdy swoje gniazdo chwali ale dopiero po czasie w rozmowie, przy przypadkowym spotkaniu w przychodni wychodziło na jaw, że jest zupełni odwrotnie niż mówią tylko nie każdy od razu chce się chwalić tym, czym nie ma się co chwalić. Ja mam bardzo dużo pomocy przy dziecku, w domu posprzątane, zrobione, paradoksalnie także dzieciak mi noce przesypia (wierzcie lub nie) a mimo to widzę, że nie mam chwili by coś koło siebie zrobić tak naprawdę bo albo dzieciak się budzi, albo już pora butli, albo siku, albo kupka albo przebrać albo spacer, etc. a przed dzieckiem było zupełnie inaczej. Wyłączam się z tematu bo rzeczywiście nie dojdziemy do ładu a wspomnianą książkę czytałam-banalna aż do szpiku i nijak mająca się do rzeczywistości...A mamom oczekującym życzę naprawdę DUUUUżo sił i optymizmu. Wierzyć zawsze można:)

Mam 3 dzieci teraz będzie 4 i mam czas dla siebie,moje dzieci są chorowite duzo jeździmy/chodzimy po lekarzach ale mimo to mam czas dla siebie,córa 2l budzi się w nocy ale mimo to w ciagu dnia znajdę czas dla siebie.
Nie wiem czemu ty tak na nie i widzisz wszystko na czarno ale masz dopiero małe dziecko gdzie ma 7m-cy,i wszystko idzie do przodu ku lepszemu,chyba masz za duże wymagania chciała byś być matka i "panną" ,która kiedy chce to ma wolny czas dla siebie,decydując się na dziecko decydowaliśmy się tez na to że nie będziemy miały urolopu na żądanie,będąc mamą trzeba nauczyć się łączyć bycie mamą z byciem kobietą i nie jest to wbrew pozorom trudne ani nie możliwe,ale też potrzeba na to czasy,z dnia na dzień,,z m-ca na m-c mamy coraz więcej czasy dla siebie .
Pozdrawiam i życzę ci dużo sił oraz optymizmu.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...